Reklama

Znamy już zwycięzców prawyborów w stanie New Hampshire, tym razem sondażowe prognozy się sprawdziły. U Demokratów łatwo zwyciężył Berni Sanders, wśród Republikanów swoje pierwsze zwycięstwo odniósł Donald Trump. To naprawdę zadziwiające jakiego spustoszenia wśród Amerykanów dokonał przez 8 lat lewak Barack H. Obama, czego najlepszą ilustracją są dotychczasowe wyniki wyborcze socjalisty Bernie Sandersa. Dziś spójrzmy na prawybory w Partii Demokratycznej.

Reklama

Bernie Sanders (74), jego ojciec pochodził z Polski (wieś Słopnice w woj. małopolskim, którą Bernie odwiedził w 2013 r.) jest senatorem żydowskiego pochodzenia ze stanu Vermont i otwarcie uchodzi za socjalistę.  W Kongresie US zasiada od 1999 r., najpierw jako kongresmen, a od 2007 r. jest niezależnym senatorem. W odległych czasach (wczesne lata 70-te) pracował nawet w postępowym kibucu w Izraelu. O jego politycznej orientacji najlepiej mówi fakt, że na swój miodowy miesiąc ze swoją wybranką wybrał się do ZSRR (!), sympatyzował  też z  Kubą. Uchodzi za lewicowego idealistę, największe poparcie ma wśród studentów i ludzi młodych. W jego poglądach dominują wątki z programów socjalistycznych i komunistycznych (propaguje studia za darmo, popiera ruch homoseksualistów, atakuje Wall Street, etc.).

Zdecydowanie wygrywając w ramach Partii Demokratycznej prezydenckie prawybory w New Hampshire i pokonując machinę polityczną 68-letniej Hillary Clinton (60 do 38%), stał się jednocześnie pierwszym nie chrześcijaninem, amerykańskim Żydem, który zwyciężył w prezydenckich prawyborach. Widać już konsekwencje wygranej Sandersa, w ciągu kilku dni na jego konto wpłynęło już $7 mln (!). Trzeba przyznać, że  New Hampshire po sąsiedzku graniczy ze stanem Vermont, więc Bernie wybrał niejako na swoim podwórku i następne prawybory w Karolinie Południowej będą dla niego znacznie trudniejsze, gdyż głosuje tam więcej Afroamerykanów i  konserwatywnych chrześcijan. Trzeba dodać, że pierwsze prawybory w stanie Iowa, Sanders przegrał o włos z Hillary Clinton, przeciwko której FBI prowadzi już dochodzenie (z czasu kiedy pełniła ona funkcję sekretarza stanu) w sprawie przesyłania dokumentów (e-mail) oznaczonych kategorią “ściśle tajne” na swój prywatny serwer, który nie miał ochrony rządowej przed hakerami.

Trzeba zauważyć, że Hillary jest postrzegana jako polityk wielce skorumpowany i bezwzględny. Na dziś jej akcje maleją na korzyść nawet otwartego socjalisty Sandersa. Jak podaje Reuters sondaże wśród popierających ją demokratów w USA spadły z 61% (grudzień ub. roku) na 48%. Odpowiednio wzrosło poparcie dla Sandersa z 30% na 45%. Sanders wygarnia, że komitet poparcia Hillary  (jej PAC) w tych wyborach otrzymał z Wall Street, aż $15 mln, zaś ona sama jeszcze przed sezonem wyborczym wygłosiła trzy przemówienia za które bankierzy z Wall Street (Goldman Sachs) zapłacili jej bagatela, aż $675,000.00 ! Wielu obserwatorów niepokoi “zachłanność” z jaką Clinton zdobywa pieniądze nawet w takich instytucjach jak uniwersytety: University of Buffalo, który zapłacił jej $275,000 za jedno przemówienie, University of Connecticut, zapłacil jej $250,000, University of Nevada at Las Vegas, zapłacił jej $225,000, University of California at Los Angeles, zapłacił jej $300,000. Ogólnie Clinton zarobiła ok. $21.5 mln za wystąpienia po tym jak przestała być sekretarzem stanu (początek 2013 r do wiosny 2015, kiedy zgłosiła swoją kandydaturę).  

Do tej pory Sanders nie sięgał do argumentu afery z e-mailami, jednak miarą kłopotów Hillary niech będą wpływy donatorów na konto wyborcze Sandersa, które ostatnio zbliżają się do wpływów na konto Hillary. Kłopoty jakie grożą Clinton ze strony śledczych z FBI, są tak poważne, że poważni donatorzy zaczęli prosić wiceprezydenta Joe Bidena o rozważenie włączenia swojej kandydatury w prezydenckie wybory. Przypomnijmy, że Biden wcześniej rozpatrywał już taką możliwość, ale zrezygnował…

Najogólniej ujmując Sanders to stary komuch, który chce zostać mesjaszem rewolucji młodych mającej dobić niesprawiedliwy kapitalizm starych spasionych świń. Wielu jednak podkreśla, że Bernie brakuje “killer instinct” i konsekwencji w ataku. Wydaje się być starym rozlazłym gadułą cudem przeniesionym z lat 20-tych XX wieku z orszaku Lenina i Stalina. Tyle, że amerykańska młodzież jest dzisiaj tak naiwna i niedouczona, że nigdy się o tym nie dowie.

Słuchającej jego komunistycznej agitki młodzieży można by zadać pytanie: “Dlaczego chciałabyś popierać faceta, który chce zabrać Ci wszystko co masz?”

I tu jest pies pogrzebany, młodzi wiele nie posiadają oprócz ogromnych długów zaciągniętych na studia, po których nie będzie im łatwo znaleźć pracę…

Zaskoczona wynikami Sandersa, Hillary jest przekonana, że o prezydenturę przyjdzie jej walczyć ze swoim starym znajomym (była na jego ślubie) Donaldem Trumpem.  Do akcji wkroczył już jej desygnowany “killer” David Brock, który poprzednio po stronie Obamy zwalczał Hillary (wybory 2008 r.)  przygotowujący ostre ataki na socjalistę z Vermont. To on poprowadzi ataki na Trumpa. W listopadzie komitet sprzyjający Hillary zapłacił $144,000 organizacji kierowanej przez Brocka (American Bridge) za zbieranie i przygotowanie brudów na Trumpa. W grudniu kampania Clinton zapłaciła następną ratę innej grupie Brocka (Correct the Record) zbierającej również materiały na Trumpa.

Innym “fachowcem” Hillary jest John Podesta szef jej  kampanii wyborczej, były doradca i współpracownik prezydenta Billa Clintona jak i prezydenta Baracka Obamy. Podesta (pochodzi z rodziny włosko-greckiej) jest szefem lewackiego think tanku Center for American Progress i profesorem na Uniwersytecie Georgetown. On również martwi się nadchodzącą rozgrywką z Trumpem, ze względu na to, że Trump nie będąc rasowym politykiem wszystkich zaskakuje swoimi reakcjami. Podesta podkreślał, że o wiele łatwiejsza była walka w poprzednich kampaniach prezydenckich przeciwko Johnowi McCain (2008), czy Mittowi Romney (2012). Trump jest po prostu nieobliczalny i może sięgnąć do wielu starych afer Clintonów z lat 90-tych.

Kiedy jest w swoim żywiole Hillary Clinton przemienia się w nieprzyjemną, zimną, apodyktyczną i rozwrzeszczaną babę, którą naprawdę trudno polubić. Kilka dni temu na wiec zaprosiła inne mocno podstarzałe feministki, słynną Glorię Steinem (z pochodzenia polsko-niemiecka Żydówka) i Madeleine Albright. Ta ostatnia była sekretarzem stanu za prezydenta Clintona i chcąc przysłużyć się Hillary zapowiedziała, że te kobiety, które nie wspierają i głosują na Hillary Clinton trafią w piekle do specjalnego miejsca (!). To oświadczenie oburzyło kobiety wspierające Bernie Sandersa.

Aby zwyciężyć w prezydenckie prawybory w ramach Partii Demokratycznej Clinton, czy też Sanders potrzebują zdobyć 2,382 delegatów w całym kraju. W ostatnim starciu w stanie New Hampshire Bernie zwyciężając zdobył  15 delegatów, zaś Hillary 9, jednak Hillary otrzymała poparcie również 6-ciu super delegatów co dało im remis. Super delegaci, a jest ich 712, spośród których już, aż 394 popiera Hillary Clinton, a tylko 44 popiera Bernie Sandersa, mogą dowolnie oddać swoje głosy na wybranego przez siebie kandydata.

Następnym stanem w którym odbędą się prawybory jest Karolina Południowa gdzie aż 56% populacji stanowią Afroamerykanie i również 56% mieszkańców stanu uczęszcza do kościoła przynajmniej raz w tygodniu.  Już trwają polityczne zaloty Hillary Clinton w stosunku do mających ogromne wpływy wśród czarnej populacji popularnych pastorów. To oni, jeśli się na to zgodzą, skierują swoje owieczki z kościołów wprost do urn wyborczych, więc ich życzliwość jest dzisiaj w cenie.

Clinton od dawna jest w polityce i z pewnością kocha pieniądze, więc ma wiele za paznokciami. Komentatorzy przyglądają się fundacji “Globalna Inicjatywa” państwa Clintonów, której majątek ocenia się na co najmniej $2 mld. Padają zarzuty, że Hillary sprawując funkcję Sekretarza Stanu niejako “naganiała” donacje od zagranicznych dygnitarzy do swojej fundacji prowadzonej przez męża i córkę. Donacje te miały kupić wpływy i przychylność Sekretarza Stanu i potencjalnej prezydent USA. Oczywiście Clinton odpiera te zarzuty mówiąc, że donatorzy wspierali cele fundacji: poprawę poziomu edukacji, służby zdrowia i prace nad ochroną środowiska na świecie.

Można się jednak pokusić o ocenę, że ideowy komunista Bernie Sanders jest tak naprawdę maskotką kampanii Hillary Clinton i jego lekka krytyka konkurentki ma służyć do ożywienia się i zaangażowania dołów Partii Demokratycznej w celu jej lepszej popularyzacji wśród wyborców.

Pojawia się jednak możliwość innej niespodzianki.  Kłopotom prawnym Hillary z zainteresowaniem przygląda się 74-letni znany polityk, miliarder (media i biznes), politycznie niezrzeszony liberał, były burmistrz Nowego Jorku (2002-2013) Michael Bloomberg. Rodzina biznesmena wywodzi się z Żydów z dzisiejszej Białorusi i Rosji, jest wart co najmniej $38 mld, jest znajomym Donalda Trumpa. W swojej politycznej karierze Bloomberg był tak demokratą, jak i republikaninem, ale na pewno jest liberałem, popiera aborcję i związki tej samej płci.  Jako burmistrz Nowego Jorku bardzo ostro walczył o ograniczenie prawa do posiadania broni.  Gdyby startował jako kandydat niezależny w prezydenckich wyborach najwięcej szkody wyrządziłby opcji demokratycznej. Zapewne, podobnie jak Trump opłacałby swoją kampanię ze swoich zasobów (na kampanię burmistrza wydał $102 mln). Z drugiej strony nie posiada osobowości Trumpa, jest “nudny” i bez charyzmy.

Amerykanie wiedzą, że ich państwo jest chore i zaniepokojeni o przyszłość własną i przyszłość swoich dzieci, chcą poważnych zmian. Wiedzą to ci z lewa, od Sandersa, jak i ci z prawa, od Trumpa i Cruza. Ludzie przestają wierzyć w obietnice i sztuczki wytrawnych elit politycznych i dynastycznym apetytom (Bush, Clinton). Tak przynajmniej mówią wyniki ostatnich prawyborów w New Hampshire, gdzie Hillary Clinton zdobyła przewagę tylko w grupie starszych kobiet sromotnie przegrywając z Berni Sandersem.

Oczywiście Sanders ma rację mówiąc młodym wyborcom, że gra jest ustawiona, a system jest mocno skorumpowany. Jak tu dziwić się młodym ludziom, którzy będąc bez szans na rynku pracy ze swoimi dyplomami odnośnie sztuki gejów, lub piękna pożycia  lesbijek idą w kierunku demagogów obiecujących im pomoc i opiekę wszechmogącego opiekuńczego państwa? Państwa, które właśnie połknęło ⅙ ekonomii swoim nowym systemem opieki zdrowotnej (ObamaCare), bezczelnie okłamując i obiecując każdemu sprawną, tańszą opiekę medyczną. Młodzi ludzie nie wiedzą, że jedyne co moloch rządowy może sprawnie produkować to niezliczoną ilość regulacji i załączników utrudniających wolny rynek i życie ekonomiczne obywateli.

Więc Sanders ma rację mówiąc, że system jest ustawiony i skorumpowany. Zapomina tylko dodać, że tak się dzieje dzięki polityce właśnie jego partii i jego ideowego kolegi prezydenta Obamy. Dzięki ekonomicznym wolnościom i ograniczeniu zbytniej ingerencji rządu, USA stały się światową potęgą pokonując faszyzm, a następnie rzucając na kolana i rujnując komunizm z jego ściśle regulowaną gospodarką. Dziś Partia Demokratyczna proponuje rozwiązania z modelu “sprawdzonego” w ZSRR, z “lepiej wiedzącymi” wąskimi elitami posługującymi się rozpasaną biurokracją budującą “silne” państwo opiekuńcze, które popierających je młodych  obywateli zamieni w niewolników…

Wkrótce napiszę o sytuacji w Partii Republikańskiej w nawiązaniu do odbywających się prezydenckich prawyborów.

Jacek K. Matysiak Kalifornia, 2016/02/12

Reklama