Reklama
Każdy człowiek ma jakąś rodzinę. Nie inaczej jest z dyktatorami. Dzisiaj trochę opowiem o najstarszym synu Stalina – Jakowie Dżugaszwilim.


Obydwaj najwięksi zbrodniarze zeszłego wieku otaczali Stalinswoje życie osobiste jak najściślejszą tajemnicą. Głównym powodem był fakt, że jeden i drugi pozował na ojca narodu, więc lepiej było nie podsuwać ludowi myśli, że tak wielki człowiek może przede wszystkim troszczyć się o jakiegoś konkretnego członka tego narodu. Nie było wtedy stad paparazzich, którzy mogliby odkrywać tajemnice wielkich ludzi. Każda informacja dotycząca życia osobistego Stalina była traktowana specjalnie, tego typu dane były ściśle reglamentowane. Dlatego też mimo upływu lat tak naprawdę niewiele wiemy o tym, co parabiał dyktator w czasie wolnym. Nieco lepiej wyglądają informacje sprzed objęcia przez Stalina całkowitej władzy – jako jeden z  szeregu działaczy nie podlegał tak ścisłej ochronie.
 
 
Stalin był dwukrotnie żonaty, jego pierwszą żoną była Jekaterina Swanidze, z którą małżeństwo trwało cztery lata. Stalin prawdopodobnie kochał żonę, lub przynajmniej był Jekaterina Swanidzedo niej mocno przywiązany. Z tego związku narodził się najstarszy syn Stalina – Jakow. Kilka miesięcy po jego urodzeniu matka zmarła na którąś z chorób, zbierajacych wtedy krwawe żniwo – był rok 1907, panowała gruźlica, tyfus, zapalenie płus. Stalin miał powiedzieć po jej śmierci „Ta istota potrafiła zmiękczyć moje kamienne serce. Kiedy umarła, wraz z nią umarły moje ostatnie ciepłe uczucia w stosunku do ludzi“. I wyglada na to, że rzeczywiście tak było. Mały Jakow, którego być może Stalin obwiniał za śmierć jego matki, został od razu oddany na wychowanie ciotce. Sam Stalin był w tym czasie więziony, więc i tak nie miał możliwości wychowywania potomka. Ale później sprawy nie miały się dużo lepiej – nawet gdy bolszewicy przejęli władzę, sytuacja młodego Jakowa nie miała się lepiej. Świadkowie tamtych czasów wspominają, że Stalin traktował syna bardzo ostro, ktoś mógłby wręcz powiedzieć, że postępował złośliwie. Mały do 14 roku życia mieszkał i uczył się w Gruzji, u rodziny. Potem przeprowadził się do Moskwy, do ojca, i zamieszkał w jego mieszkaniu. Stalin był już w tym czasie ponownie żonaty, z Nadieżdą Alliłujewą, którą pogardzał i często publicznie poniżał. Jakow przyjechał do Moskwy by się uczyć, zresztą miał po temu powody – według znających go ludzi był bardzo inteligentnym człowiekiem, i co może dziwić – podobno dobrym i Jakow Dżugaszwiliwyrozumiałym. Ojciec postanowił jednak, że jego syn powinien zostać robotnikiem, i wysłał go do pracy do Leningradu, do elektrowni. Tymczasem jednak Jakow zdołał dostać się do Moskiewskiego Instytutu Inżynierów Transportu, i ukończył tą uczelnię z niezłym wynikiem. Później pracował w zakładach Stroitiel prawdopodobnie projektując nowy model samochodu, który później wszedł do produkcji w zakładach ZIS. Do tych właśnie zakładów (Zakłady samochodowe im. Stalina :D, ciekawe jak się tam pracowało młodemu Dżugaszwilemu) przeszedł w 1936 roku Jakow – gdzie zajął się produkcją tych właśnie samochodów. Tu ciekawostka – kiedy spojrzy się na budowę produkowanego przez ZIS autka, zadziwiająco przypomina on swoją budową buicka, który Stalin podarował kilka lat wcześniej swojemu pierworodnemu. Inną ciekawą sprawą jest, że zachowało się bardzo niewiele danych na temat pracy Jakowa w tym okresie, co może wskazywać na to, że młody człowiek był mocno chroniony przez tajne służby – lub jak sugerują niektórzy historycy – nawet został członkiem tych slużb. Na potwierdzenie tej teorii wskazują oni, że naczelnikiem jednego z wydziałów w ZIS, a jednocześnie najbliższym przyjacielem Jakowa był Andriej Swierdłow (syn starego Swierdłowa, dla zainteresowanych, tego od Romanowów), który był ponad wszelką wątpliwość etatowym pracownikiem NKWD. Inną poszlaką wskazującą na taki stan faktyczny jest to, że w tym czasie Stalin pozując do kilku zdjęć z rodzina bez Jakowacałą rodziną nigdy nie pokazał się z Jakowem – większość narodu nawet nie wiedziała, że Stalin ma najstarszego syna. Część historyków uważa że wynika to z niechęci dyktatora do potomka, i coś może być na rzeczy. Jednak pamiętać trzeba, że Jakow, wtedy już żonaty i dzieciaty mieszkał w moskiewskim rządowym mieszkaniu (czteropokojowym, co naprawdę nie było standardem dla inżynierów samochodowych), a jego rodzinę obsługiwała służba normalnie pracująca dla członków władz. Nieco wcześniej Stalin podarował synu psa, którego dostał w prezencie od jakiś słynnych polarników. Z innych źródeł wynika, że dyktator miał dużą słabość do swojej wnuczki, Galiny, córki Jakowa – niektórzy wręcz mówili że Stalin ją kochał (Galina zmarła całkiem niedawno, dwa lata temu). Choć z całą pewnością trudno uznać stosunki Jakowa z ojcem za szczęśliwe. Charakterystycznym wydarzeniem była reakcja Stalina na informację, że jego syn usiłował się zastrzelić. Jakow z córkąStalin podsumował zdarzenie ironicznie – „Chybił?“. Jak w swoich wspomnieniach zapisał osobisty sekretarz Stalina – Borys Bażanow – „Nie wiedzieć czemu nigdy nie nazywano go inaczej niż Jaszka. Był to młodzienieć niezwykle powściągliwy, milczący i skryty (…) Stalin go nie lubił i szykanował na każdym kroku (…)“.
 
 
Przyszedł rok 1938, w którym to roku na wyraźne życzenie ojca Jakow podejmuje naukę w Akademii Artyleryjskiej im. Dzierżyńskiego, którą ukończył bardzo szybko, bo już w 1940 roku. Kraj juz całą parą pracował nad zbrojeniami i skrócony tok nauki nie był niczym dziwnym. Syn dyktatora ukończył wojskową uczelnię w stopniu porucznika (starszego lejtnanta według rosyjskiej nomenklatury). Taka była wersja oficjalna, jednak na zdjęciach pokazujących absolwentów uczelni w maju ’41 Jakow występuje w mundurze z dystynkcjami wyższego oficera – zdjęcie jest niewyraźne, ale widać odznakę majora lub podpułkowika. Prawdopodobnie ojciec szykował syna do jakiegoś wysokiego stanowiska w administracji, jednak stało się inaczej. Po ataku Niemiec na Związek Radziecki Jakow według źródeł oficjalnych niezwłocznie zgłosił się do służby i objął dowództwo pułku haubic. 16 lipca ’41 jego oddział znalazł się w okrążeniu i Jakow dostał się do niewoli, co Niemcy niewłocznie wBarbarossaykorzystali propagandowo. Choć z tą datą wiąże się pewna tajemnica.
 
Otóż istnieje wiele niezależnych relacji, iż już 16 lipca niemieckie samoloty kolportowały na froncie ulotki ze zdjęciami pojmanego Jakowa. No nawet dzisiaj w dobie wszechobecnych kserokopiarek takiej akcji nie dałoby się raczej zorganizować w tak krótkim czasie – w ciągu kilku następnych tygodni zrzucono miliony takich ulotek. Istnieje więc podejrzenie, że został on pojmany dużo wcześniej, jednak ani jednej ani drugiej stronie nie było na rękę propagowanie tej informacji – to już nie był czas wspólnych defilad – teraz niedawni sojusznicy byli wrogami. A wiele świadczy o tym, że syn Stalina był w niewoli praktycznie od samego początku operacji Barbarossa. Ujawnione protokoły przesłuchań Jakowa pokazują między innymi, że nie słyszał nigdy przemówienia Stalina z 3 lipca – prawdopodobnie najważniejszej mowy, jaką ten w ogóle wygłosił. Jedynym Jakow w niewoli 1logicznym wytłumaczeniem takiej okoliczności jest, że ten już trzeciego znajdował się w niewoli. Ale jak w takim razie miałby się do niej dostać? I po co oba państwa miałyby to tuszować? Jeden z rosyjskich historyków wysnuł ostatnio zadziwiającą teorię – Jakow miał zostać zatrzymany w pociągu na terenie okupowanym przez Niemców, uczestnicząc w jednym z konwojów wojskowych, którymi w tym czasie były transportowane sowieckie wojska i zaopatrzenie dla Rzeszy. Podobnież Stalin dogadał się z Hitlerem by razem napaść na Wielką Brytanię. Konwoje przez Polskę i Niemcy szły do samego 22 czerwca. Zachowała się dość ciekawa kartka pocztowa z tego okresu – wysłana ponoć z datą 26 czerwca z Wiaźmy przez Jakowa do rodziny – w treści dość frapującej – „Wszystko w porządku, podróż dość ciekawa. Tata Jasza czuje się dobrze. Urządziłem się wspaniale“. Ani słowa o wojnie, o powołaniu do wojska. Wokół wszystko się wali, a on pisze do rodziny, że się dobrze urządził. Coś tu nie gra. Istnieje prawdopodobieństwo, że ta korespondencja nie do końca jest prawdziwa. Miesiąc później drogą dyplomatyczną dociera do Stalina inna wiadomość, która również się zachowała (Stalin Kartka do Stalinaprzechowywał ją w swoim prywatnym sejfie, gdzie została odnaleziona po jego śmierci) – list w którym Jasza informuje ojca o swoim pojmaniu. Notatka skrajnie lapidarna, bez najmniejszej nawet próby wytłumaczenia czemu tak się stało. A pamiętać trzeba, że Stalin wydał już wtedy zarządzenie, zgodnie z którym wzięci do niewoli żołnierze radzieccy mają być traktowani jak zdrajcy, a ich rodziny powinny trafić na zesłanie (żona Jaszy, Julia Melcer została uwięziona i zesłana Kartka do Stalina - tłumaczeniena dwa lata na Syberię, zaś opiekujące się nim wcześniej małżeństwo niezwłocznie rozstrzelane z rozkazu wodza). Wygląda to trochę tak, jakby Jasza miał świadomość, że nie ma sensu tłumaczyć okoliczności, bo ojciec i tak je zna.
 
Syn dyktatora został osadzony w oflagu XIII D w Hammelbergu, gdzie dokonał przynajmniej jednej próby ucieczki. Niemcy próbowali nakłonić go do współpracy, między innymi proponując mu dowodzenie oddziałami, które miały być utworzone z rekrutów rosyjskich i walczyć po stronie Niemiec (taka armia rzeczywiście powstała, i była później wykorzystywana min. do tłumienia Powstania Warszawskiego). Dżugaszwili konsekwentnie odmawiał jednak współpracy, i po nieudanej ucieczce został przeniesiony do oflagu X Z w okolicach Lubeki. Tam przebywał razem z polskimi oficerami, którzy zgodnie z ich wspomnieniami mocno mu pomagali – dzieląc się paczkami z Czerwonego Krzyża. Przydzielono mu nawet ordynansa w osobie kaprala Chmielińskiego.
 
W 1943 Jakow zostaje ponownie przeniesiony – tym razem do obozu w Sachsenhausen. Jednocześnie Hitler proponuje Stalinowi wymianę – syn w zamian za pojmanego pod Stalingradem Feldmarszałka Friedricha Paulusa. Jakow w niewoli 2Stalin odpowiada na tą propozycję krótko – „Porucznika za marszałka nie wymieniam“. Tymczasem Jakow powoli popada w coraz gorszy stan. W obozie jest traktowany z nieco mniejszą atencją niż w oflagu. W opublikowanych stenogramach przesłuchań Jakowa można przeczytać, iż żałuje on że nie popełnił samobójstwa zamiast dać się uwięzić – „Wstyd mi przed ojcem, że nie zginąłem“. Oficjalnie mówi się, że 14 kwietnia Jakow w proteście przeciwko złemu traktowaniu odmówił jedzenia, a następnie popełnił samobójstwo rzucając się na ogrodzenie pod napięciem. Część historyków przypuszcza, iż raczej należy przyjąć, iż Niemcy po prostu zlikwidowali nieprzydatnego (co pokazała reakcja Stalina na ich ofertę) jeńca. Milan Kundera w jednej ze swoich książek przytacza nieco inną wersję tej historii. Jakow miał zostać mocno pobity przez swoich angielskich współwięźniów, po tym jak napaskudził w należącej do nich toalecie. Kiedy syn dyktatora udał się na skargę do komendanta obozu, ten najspokojniej w świecie wysłał go na drzewo – po czym Jakow w proteście rzucił się na druty. Byłoby to dość aforystyczne zakończenie życia, pierworodnego syna największego mordercy w historii.
 
 
„Mając takich przyjaciół, nie potrzeba już wrogów“
Winston Churchill
 
 
PS. Ostatnio pojawił się taki artykulik, traktujący o innej latorośli Stalina, a właściwie o jego wnuku. Zapraszam do poczytania:
 
Reklama

172 KOMENTARZE

  1. Troche się poczepiam szczególików
    “wzięci do niewoli żołnierze radzieccy mają być traktowani jak zdrajcy, a ich rodziny powinny trafić na zesłanie (żona Jaszy, Julia Melcer została uwięziona i zesłana na dwa lata na Syberię, zaś opiekujące się nim wcześniej małżeństwo niezwłocznie rozstrzelane z rozkazu wodza)” – a co z córką Jakowa, Galiną. do której “dyktator miał dużą słabość”?

    I już zupełny drobiazg – jeżeli dobrze pamiętam, drugie małżeństwo Stalina (z Alliłujewą) zostało zawarte strategicznie, ponieważ ojciec Alliłujewej był starym bolszewikiem i takie powiązanie miało znaczenie dla partyjnej kariery Stalina.

    Całość rewelacyjna, od tytułu do podsumowania.

  2. Troche się poczepiam szczególików
    “wzięci do niewoli żołnierze radzieccy mają być traktowani jak zdrajcy, a ich rodziny powinny trafić na zesłanie (żona Jaszy, Julia Melcer została uwięziona i zesłana na dwa lata na Syberię, zaś opiekujące się nim wcześniej małżeństwo niezwłocznie rozstrzelane z rozkazu wodza)” – a co z córką Jakowa, Galiną. do której “dyktator miał dużą słabość”?

    I już zupełny drobiazg – jeżeli dobrze pamiętam, drugie małżeństwo Stalina (z Alliłujewą) zostało zawarte strategicznie, ponieważ ojciec Alliłujewej był starym bolszewikiem i takie powiązanie miało znaczenie dla partyjnej kariery Stalina.

    Całość rewelacyjna, od tytułu do podsumowania.

  3. Troche się poczepiam szczególików
    “wzięci do niewoli żołnierze radzieccy mają być traktowani jak zdrajcy, a ich rodziny powinny trafić na zesłanie (żona Jaszy, Julia Melcer została uwięziona i zesłana na dwa lata na Syberię, zaś opiekujące się nim wcześniej małżeństwo niezwłocznie rozstrzelane z rozkazu wodza)” – a co z córką Jakowa, Galiną. do której “dyktator miał dużą słabość”?

    I już zupełny drobiazg – jeżeli dobrze pamiętam, drugie małżeństwo Stalina (z Alliłujewą) zostało zawarte strategicznie, ponieważ ojciec Alliłujewej był starym bolszewikiem i takie powiązanie miało znaczenie dla partyjnej kariery Stalina.

    Całość rewelacyjna, od tytułu do podsumowania.

  4. Troche się poczepiam szczególików
    “wzięci do niewoli żołnierze radzieccy mają być traktowani jak zdrajcy, a ich rodziny powinny trafić na zesłanie (żona Jaszy, Julia Melcer została uwięziona i zesłana na dwa lata na Syberię, zaś opiekujące się nim wcześniej małżeństwo niezwłocznie rozstrzelane z rozkazu wodza)” – a co z córką Jakowa, Galiną. do której “dyktator miał dużą słabość”?

    I już zupełny drobiazg – jeżeli dobrze pamiętam, drugie małżeństwo Stalina (z Alliłujewą) zostało zawarte strategicznie, ponieważ ojciec Alliłujewej był starym bolszewikiem i takie powiązanie miało znaczenie dla partyjnej kariery Stalina.

    Całość rewelacyjna, od tytułu do podsumowania.

  5. O, dziękuję za odpowiedź, to chyba pierwszy raz na tym blogu 😀
    Dawniej po tekście zostawiałem linki do źródeł, ale mi się z tego robiła lista nieco przydługawa 😀

    Więc po kolei – co do wypowiedzi po śmierci pierwszej żony – można o tym przeczytać w kilku różnych miejscach, proponuję zacząć od książki “Rodzina Stalina”, Roy Miedwiedwiew, Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych. To nie jedyne miejsce. Stalin zresztą podobnież dawał wyraz tym emocjom nie jeden raz, w różnych słowach, sens pozostawał. Porównaj “Stalin – młode lata despoty: zanim powstał dwór Czerwonego Cara”, Simon Motefiore, Świat Książki. To już ponad sto lat temu, tłumaczenia różnią się między sobą w podawanych dokładnie słowach, ale sens jest zawsze ten sam, podany powyżej.

    Co do obwiniania za śmierć matki, to jak słusznie zauważyłeś jest tam sformułowanie “być może”, wstawione przez autora niniejszego tekstu – to moje przypuszczenie, i właśnie dlatego zostało sformułowane tak a nie inaczej. Przypuszczenie nie odnosi się jedynie do faktu oddania syna na wychowanie – jak może zwróciłeś uwagę nieco dalej piszę że i tak siedział wtedy w ciupie, więc raczej nie miał innego wyjścia. Przypuszczenie odnosi się do całokształtu jego kontaktów z ojcem, i jak każde przypuszczenie może być całkowicie błędne.

    Co do oddawania dzieci na wychowanie rodzinie – niestety, a raczej na szczęście los oszczędził mi pomieszkiwania w tamtych czasach na terenie Gruzji – może wtedy byłbym w stanie odpowiedzieć na to pytanie w sposób bardziej kompetentny. Strzelam, że było to normalne, jak na całym świecie w wypadku śmierci rodziców. Napisałem o fakcie, nie staram się go zabarwiać emocjonalnie.

    Następna kwestia – transporty wojsk sowieckich przez Polskę i Niemcy. Napisałeś – “autor opowiada o” – zwróć proszę uwagę, iż poprzedziłem te rewelacje informacją, iż teza ta pochodzi z nowej pracy jednego z rosyjskich historyków. Służę informacją o którego historyka chodzi – teza taka znajduje się w książce “Wielka tajemnica Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” Aleksandra Osokina. Niestety książkę znam jedynie z drugiej ręki, nie zdążyła jeszcze wyjść w naszym pięknym języku, a jak pisałem wyżej, ja z cyrylicą się nie lubię za bardzo. Obiecuję solennie, że jak tylko ją przeczytam (na co przyznam czekam niecierpliwie, więc poświęcenia tu nie ma) odpowiem na twoje precyzyjnie stawiane pytania o numery jednostek i ich los.

    Co do mojego zdziwienia faktem kolportażu ulotek. Tu jednak prosiłbym Cię o przeczytanie akapitu ponownie – w skrócie ujmując zagadnienie, ja się nie dziwię ŻE ulotki były kolportowane, Twoja ironia? sardoniczność? troska? są nie do końca uzasadnione. Ja się dziwię KIEDY one były kolportowane, a mianowicie już w dniu, w którym oficjalnie Jakow został pojmany. I tylko tego dotyczy moje zdziwienie. Czy uzasadnione to zdziwienie, możemy się różnić, ja pozostaję przy tym, że coś tu nie gra.

    Co do Mortal Kombat. Ja już to widziałem wcześniej w Twoim wykonaniu, ale odradzam taką metodę. Nie napisałem nigdzie o tym, że spodziewałbym się wojennych impresji. Napisałem, że dziwi mnie że Jakow w żaden sposób nie starał się wytłumaczyć z tego że dał się pojmać – wiedząc o tym, że skoro już pisze że jest jeńcem, to zgodnie z zarządzeniem Stalina jego rodzinę spotka marny los. Czy Ty nie starałbyś się jednak uratować rodziny? Ja tak, pisząc do ojca, który rządzi tym całym burdelem.

    Co do cenzury, to może masz rację, choć raczej tylko z cenzurą niemiecką, sowiecka nie ma tu nic do rzeczy – list został przesłany kanałem dyplomatycznym, który cenzurze nie podlegał (w tą stronę – wyobrażasz sobie los cenzora który wycina fragment listu syna do Stalina, zanim dyktator to przeczyta?).

    Co do gwiazdek, to owszem, chciałbym od Ciebie gwiazdki, uważam je za ciekawy wyznacznik tego czy tekst jest ciekawy, czy raczej drętwy.

    Dzięki za odpowiedź, cieszy mnie każdy komentarz pod każdym z tekstów. W końcu piszę o mało ciekawych sprawach 😀

  6. O, dziękuję za odpowiedź, to chyba pierwszy raz na tym blogu 😀
    Dawniej po tekście zostawiałem linki do źródeł, ale mi się z tego robiła lista nieco przydługawa 😀

    Więc po kolei – co do wypowiedzi po śmierci pierwszej żony – można o tym przeczytać w kilku różnych miejscach, proponuję zacząć od książki “Rodzina Stalina”, Roy Miedwiedwiew, Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych. To nie jedyne miejsce. Stalin zresztą podobnież dawał wyraz tym emocjom nie jeden raz, w różnych słowach, sens pozostawał. Porównaj “Stalin – młode lata despoty: zanim powstał dwór Czerwonego Cara”, Simon Motefiore, Świat Książki. To już ponad sto lat temu, tłumaczenia różnią się między sobą w podawanych dokładnie słowach, ale sens jest zawsze ten sam, podany powyżej.

    Co do obwiniania za śmierć matki, to jak słusznie zauważyłeś jest tam sformułowanie “być może”, wstawione przez autora niniejszego tekstu – to moje przypuszczenie, i właśnie dlatego zostało sformułowane tak a nie inaczej. Przypuszczenie nie odnosi się jedynie do faktu oddania syna na wychowanie – jak może zwróciłeś uwagę nieco dalej piszę że i tak siedział wtedy w ciupie, więc raczej nie miał innego wyjścia. Przypuszczenie odnosi się do całokształtu jego kontaktów z ojcem, i jak każde przypuszczenie może być całkowicie błędne.

    Co do oddawania dzieci na wychowanie rodzinie – niestety, a raczej na szczęście los oszczędził mi pomieszkiwania w tamtych czasach na terenie Gruzji – może wtedy byłbym w stanie odpowiedzieć na to pytanie w sposób bardziej kompetentny. Strzelam, że było to normalne, jak na całym świecie w wypadku śmierci rodziców. Napisałem o fakcie, nie staram się go zabarwiać emocjonalnie.

    Następna kwestia – transporty wojsk sowieckich przez Polskę i Niemcy. Napisałeś – “autor opowiada o” – zwróć proszę uwagę, iż poprzedziłem te rewelacje informacją, iż teza ta pochodzi z nowej pracy jednego z rosyjskich historyków. Służę informacją o którego historyka chodzi – teza taka znajduje się w książce “Wielka tajemnica Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” Aleksandra Osokina. Niestety książkę znam jedynie z drugiej ręki, nie zdążyła jeszcze wyjść w naszym pięknym języku, a jak pisałem wyżej, ja z cyrylicą się nie lubię za bardzo. Obiecuję solennie, że jak tylko ją przeczytam (na co przyznam czekam niecierpliwie, więc poświęcenia tu nie ma) odpowiem na twoje precyzyjnie stawiane pytania o numery jednostek i ich los.

    Co do mojego zdziwienia faktem kolportażu ulotek. Tu jednak prosiłbym Cię o przeczytanie akapitu ponownie – w skrócie ujmując zagadnienie, ja się nie dziwię ŻE ulotki były kolportowane, Twoja ironia? sardoniczność? troska? są nie do końca uzasadnione. Ja się dziwię KIEDY one były kolportowane, a mianowicie już w dniu, w którym oficjalnie Jakow został pojmany. I tylko tego dotyczy moje zdziwienie. Czy uzasadnione to zdziwienie, możemy się różnić, ja pozostaję przy tym, że coś tu nie gra.

    Co do Mortal Kombat. Ja już to widziałem wcześniej w Twoim wykonaniu, ale odradzam taką metodę. Nie napisałem nigdzie o tym, że spodziewałbym się wojennych impresji. Napisałem, że dziwi mnie że Jakow w żaden sposób nie starał się wytłumaczyć z tego że dał się pojmać – wiedząc o tym, że skoro już pisze że jest jeńcem, to zgodnie z zarządzeniem Stalina jego rodzinę spotka marny los. Czy Ty nie starałbyś się jednak uratować rodziny? Ja tak, pisząc do ojca, który rządzi tym całym burdelem.

    Co do cenzury, to może masz rację, choć raczej tylko z cenzurą niemiecką, sowiecka nie ma tu nic do rzeczy – list został przesłany kanałem dyplomatycznym, który cenzurze nie podlegał (w tą stronę – wyobrażasz sobie los cenzora który wycina fragment listu syna do Stalina, zanim dyktator to przeczyta?).

    Co do gwiazdek, to owszem, chciałbym od Ciebie gwiazdki, uważam je za ciekawy wyznacznik tego czy tekst jest ciekawy, czy raczej drętwy.

    Dzięki za odpowiedź, cieszy mnie każdy komentarz pod każdym z tekstów. W końcu piszę o mało ciekawych sprawach 😀

  7. O, dziękuję za odpowiedź, to chyba pierwszy raz na tym blogu 😀
    Dawniej po tekście zostawiałem linki do źródeł, ale mi się z tego robiła lista nieco przydługawa 😀

    Więc po kolei – co do wypowiedzi po śmierci pierwszej żony – można o tym przeczytać w kilku różnych miejscach, proponuję zacząć od książki “Rodzina Stalina”, Roy Miedwiedwiew, Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych. To nie jedyne miejsce. Stalin zresztą podobnież dawał wyraz tym emocjom nie jeden raz, w różnych słowach, sens pozostawał. Porównaj “Stalin – młode lata despoty: zanim powstał dwór Czerwonego Cara”, Simon Motefiore, Świat Książki. To już ponad sto lat temu, tłumaczenia różnią się między sobą w podawanych dokładnie słowach, ale sens jest zawsze ten sam, podany powyżej.

    Co do obwiniania za śmierć matki, to jak słusznie zauważyłeś jest tam sformułowanie “być może”, wstawione przez autora niniejszego tekstu – to moje przypuszczenie, i właśnie dlatego zostało sformułowane tak a nie inaczej. Przypuszczenie nie odnosi się jedynie do faktu oddania syna na wychowanie – jak może zwróciłeś uwagę nieco dalej piszę że i tak siedział wtedy w ciupie, więc raczej nie miał innego wyjścia. Przypuszczenie odnosi się do całokształtu jego kontaktów z ojcem, i jak każde przypuszczenie może być całkowicie błędne.

    Co do oddawania dzieci na wychowanie rodzinie – niestety, a raczej na szczęście los oszczędził mi pomieszkiwania w tamtych czasach na terenie Gruzji – może wtedy byłbym w stanie odpowiedzieć na to pytanie w sposób bardziej kompetentny. Strzelam, że było to normalne, jak na całym świecie w wypadku śmierci rodziców. Napisałem o fakcie, nie staram się go zabarwiać emocjonalnie.

    Następna kwestia – transporty wojsk sowieckich przez Polskę i Niemcy. Napisałeś – “autor opowiada o” – zwróć proszę uwagę, iż poprzedziłem te rewelacje informacją, iż teza ta pochodzi z nowej pracy jednego z rosyjskich historyków. Służę informacją o którego historyka chodzi – teza taka znajduje się w książce “Wielka tajemnica Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” Aleksandra Osokina. Niestety książkę znam jedynie z drugiej ręki, nie zdążyła jeszcze wyjść w naszym pięknym języku, a jak pisałem wyżej, ja z cyrylicą się nie lubię za bardzo. Obiecuję solennie, że jak tylko ją przeczytam (na co przyznam czekam niecierpliwie, więc poświęcenia tu nie ma) odpowiem na twoje precyzyjnie stawiane pytania o numery jednostek i ich los.

    Co do mojego zdziwienia faktem kolportażu ulotek. Tu jednak prosiłbym Cię o przeczytanie akapitu ponownie – w skrócie ujmując zagadnienie, ja się nie dziwię ŻE ulotki były kolportowane, Twoja ironia? sardoniczność? troska? są nie do końca uzasadnione. Ja się dziwię KIEDY one były kolportowane, a mianowicie już w dniu, w którym oficjalnie Jakow został pojmany. I tylko tego dotyczy moje zdziwienie. Czy uzasadnione to zdziwienie, możemy się różnić, ja pozostaję przy tym, że coś tu nie gra.

    Co do Mortal Kombat. Ja już to widziałem wcześniej w Twoim wykonaniu, ale odradzam taką metodę. Nie napisałem nigdzie o tym, że spodziewałbym się wojennych impresji. Napisałem, że dziwi mnie że Jakow w żaden sposób nie starał się wytłumaczyć z tego że dał się pojmać – wiedząc o tym, że skoro już pisze że jest jeńcem, to zgodnie z zarządzeniem Stalina jego rodzinę spotka marny los. Czy Ty nie starałbyś się jednak uratować rodziny? Ja tak, pisząc do ojca, który rządzi tym całym burdelem.

    Co do cenzury, to może masz rację, choć raczej tylko z cenzurą niemiecką, sowiecka nie ma tu nic do rzeczy – list został przesłany kanałem dyplomatycznym, który cenzurze nie podlegał (w tą stronę – wyobrażasz sobie los cenzora który wycina fragment listu syna do Stalina, zanim dyktator to przeczyta?).

    Co do gwiazdek, to owszem, chciałbym od Ciebie gwiazdki, uważam je za ciekawy wyznacznik tego czy tekst jest ciekawy, czy raczej drętwy.

    Dzięki za odpowiedź, cieszy mnie każdy komentarz pod każdym z tekstów. W końcu piszę o mało ciekawych sprawach 😀

  8. O, dziękuję za odpowiedź, to chyba pierwszy raz na tym blogu 😀
    Dawniej po tekście zostawiałem linki do źródeł, ale mi się z tego robiła lista nieco przydługawa 😀

    Więc po kolei – co do wypowiedzi po śmierci pierwszej żony – można o tym przeczytać w kilku różnych miejscach, proponuję zacząć od książki “Rodzina Stalina”, Roy Miedwiedwiew, Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych. To nie jedyne miejsce. Stalin zresztą podobnież dawał wyraz tym emocjom nie jeden raz, w różnych słowach, sens pozostawał. Porównaj “Stalin – młode lata despoty: zanim powstał dwór Czerwonego Cara”, Simon Motefiore, Świat Książki. To już ponad sto lat temu, tłumaczenia różnią się między sobą w podawanych dokładnie słowach, ale sens jest zawsze ten sam, podany powyżej.

    Co do obwiniania za śmierć matki, to jak słusznie zauważyłeś jest tam sformułowanie “być może”, wstawione przez autora niniejszego tekstu – to moje przypuszczenie, i właśnie dlatego zostało sformułowane tak a nie inaczej. Przypuszczenie nie odnosi się jedynie do faktu oddania syna na wychowanie – jak może zwróciłeś uwagę nieco dalej piszę że i tak siedział wtedy w ciupie, więc raczej nie miał innego wyjścia. Przypuszczenie odnosi się do całokształtu jego kontaktów z ojcem, i jak każde przypuszczenie może być całkowicie błędne.

    Co do oddawania dzieci na wychowanie rodzinie – niestety, a raczej na szczęście los oszczędził mi pomieszkiwania w tamtych czasach na terenie Gruzji – może wtedy byłbym w stanie odpowiedzieć na to pytanie w sposób bardziej kompetentny. Strzelam, że było to normalne, jak na całym świecie w wypadku śmierci rodziców. Napisałem o fakcie, nie staram się go zabarwiać emocjonalnie.

    Następna kwestia – transporty wojsk sowieckich przez Polskę i Niemcy. Napisałeś – “autor opowiada o” – zwróć proszę uwagę, iż poprzedziłem te rewelacje informacją, iż teza ta pochodzi z nowej pracy jednego z rosyjskich historyków. Służę informacją o którego historyka chodzi – teza taka znajduje się w książce “Wielka tajemnica Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” Aleksandra Osokina. Niestety książkę znam jedynie z drugiej ręki, nie zdążyła jeszcze wyjść w naszym pięknym języku, a jak pisałem wyżej, ja z cyrylicą się nie lubię za bardzo. Obiecuję solennie, że jak tylko ją przeczytam (na co przyznam czekam niecierpliwie, więc poświęcenia tu nie ma) odpowiem na twoje precyzyjnie stawiane pytania o numery jednostek i ich los.

    Co do mojego zdziwienia faktem kolportażu ulotek. Tu jednak prosiłbym Cię o przeczytanie akapitu ponownie – w skrócie ujmując zagadnienie, ja się nie dziwię ŻE ulotki były kolportowane, Twoja ironia? sardoniczność? troska? są nie do końca uzasadnione. Ja się dziwię KIEDY one były kolportowane, a mianowicie już w dniu, w którym oficjalnie Jakow został pojmany. I tylko tego dotyczy moje zdziwienie. Czy uzasadnione to zdziwienie, możemy się różnić, ja pozostaję przy tym, że coś tu nie gra.

    Co do Mortal Kombat. Ja już to widziałem wcześniej w Twoim wykonaniu, ale odradzam taką metodę. Nie napisałem nigdzie o tym, że spodziewałbym się wojennych impresji. Napisałem, że dziwi mnie że Jakow w żaden sposób nie starał się wytłumaczyć z tego że dał się pojmać – wiedząc o tym, że skoro już pisze że jest jeńcem, to zgodnie z zarządzeniem Stalina jego rodzinę spotka marny los. Czy Ty nie starałbyś się jednak uratować rodziny? Ja tak, pisząc do ojca, który rządzi tym całym burdelem.

    Co do cenzury, to może masz rację, choć raczej tylko z cenzurą niemiecką, sowiecka nie ma tu nic do rzeczy – list został przesłany kanałem dyplomatycznym, który cenzurze nie podlegał (w tą stronę – wyobrażasz sobie los cenzora który wycina fragment listu syna do Stalina, zanim dyktator to przeczyta?).

    Co do gwiazdek, to owszem, chciałbym od Ciebie gwiazdki, uważam je za ciekawy wyznacznik tego czy tekst jest ciekawy, czy raczej drętwy.

    Dzięki za odpowiedź, cieszy mnie każdy komentarz pod każdym z tekstów. W końcu piszę o mało ciekawych sprawach 😀

  9. Lazarowicz, czas mija a gra
    Lazarowicz, czas mija a gra się gra. Masz czas do 24, aby rzeczowo i wyczerpująco odpowiedzieć na pytania, które sam stawisz. Gra się do trzech. Jeśli się nie wyrobisz do 24, 1:0 dla mnie. Przy wyniku 3 do obojętnie ile wylatujesz.
    Polecane żródła:

    wikipedia.pl
    sciaga.pl

  10. Lazarowicz, czas mija a gra
    Lazarowicz, czas mija a gra się gra. Masz czas do 24, aby rzeczowo i wyczerpująco odpowiedzieć na pytania, które sam stawisz. Gra się do trzech. Jeśli się nie wyrobisz do 24, 1:0 dla mnie. Przy wyniku 3 do obojętnie ile wylatujesz.
    Polecane żródła:

    wikipedia.pl
    sciaga.pl

  11. Lazarowicz, czas mija a gra
    Lazarowicz, czas mija a gra się gra. Masz czas do 24, aby rzeczowo i wyczerpująco odpowiedzieć na pytania, które sam stawisz. Gra się do trzech. Jeśli się nie wyrobisz do 24, 1:0 dla mnie. Przy wyniku 3 do obojętnie ile wylatujesz.
    Polecane żródła:

    wikipedia.pl
    sciaga.pl

  12. Lazarowicz, czas mija a gra
    Lazarowicz, czas mija a gra się gra. Masz czas do 24, aby rzeczowo i wyczerpująco odpowiedzieć na pytania, które sam stawisz. Gra się do trzech. Jeśli się nie wyrobisz do 24, 1:0 dla mnie. Przy wyniku 3 do obojętnie ile wylatujesz.
    Polecane żródła:

    wikipedia.pl
    sciaga.pl

  13. Ech
    To ja jeszcze pociągnę temacik, w sumie fajnie sobie gadamy

    1. niestety w żadnej z książek, które prawdopodobnie uznałbyś za wystarczająco historyczne autorzy nie zawracają sobie głowy tym, co rzekł Stalin sto lat temu, na tak mało historyczny temat jak śmierć żony. I wskakiwanie Stalina do grobu żony. Pytałeś o źródła, podałem, teraz mówisz że nie historyczne.

    2. Moją przesłanką jest późniejsze zachowanie dyktatora względem syna, do innych dzieci miał stosunek nieco inny. Takie sobie pseudo psychologiczne przypuszczonko. Może błędne, przecie pisałem. Może po prostu nie lubił jego zapachu. Wiele może być powodów.

    4. A Ty znowu. Gdzie ja napisałem że z recenzji? Ze skrótu jednej z tez stawianych w książce, opublikowanym w tygodniku "Ogoniok" przytaczam. A czy gdziekolwiek napisałem że uważam je za wiarygodne? Uważam je za ciekawe, i dlatego o nich piszę. Może to kompletne bzdury, może nie. W tym konkretnym przypadku (określenie dokładnej daty schwytania Jakowa) uważam że coś jest na rzeczy.

    5. Ulotki zawierały zdjęcia schwytanego Jakowa w otoczeniu oficerów niemieckich. To trudno byłoby spreparować, tym bardziej że trzebaby wiedzieć że się go schwyta z wyprzedzeniem. Niestety kopię ulotki mam tylko w wersji papierowej, więc muszę prosić o wybaczenie że nie zamieszczę linku.

    6. List doszedł na podstawie pisma jak obok:

    A poniżej tłumaczenie prawie dobre:

    Nie wiem czy wiedział jaką drogą pójdzie. Ale ja nawet jakbym wiedział że czytać będzie milion osób, to i tak bym spróbował. I tylko o to mi idzie. Nie o to gdzie go trzymają. I proszę przeczytać moją poprzednią odpowiedź, czy ja tam napisałem że nie będzie czytany przez Niemców. Jak najbardziej będzie czytany. Pisałem że sowiecka cenzura jest tym czym się nie musiał przejmować.

    7. No tego to nie rozumiem. Akurat bycie krewnym kogokolwiek z elity sowieckiej nie ocaliło za wiele osób. Łagry pełne były takich członków elit. Zresztą jak wspomniałem właśnie to spotkało również rodzinę Jakowa, więc nie wiem skąd przypuszczenie że mógł podejrzewać że go to nie dotyczy.

    8. List (kartka pocztowa) o którym Pan pisze był adresowany do rodziny Jakowa, nie do Stalina, jak wspomniłem w tekście. Nie trzeba go było otwierać nawet by przeczytać. Ale myślę że jednak jest coś dziwnego w nieodnoszeniu się w żaden sposób do trwającej wojny – w końcu po coś wyjechał. W tej kartce jest jeszcze inna dość taka frapująca rzecz – obiecuje on mianowicie przesłać dokładny adres w następnej korespondencji. Tymczasem jako zmobilizowany żołnierz powinien raczej zdawać sobie sprawę, że o żadnym adresie nie będzie mowy, bo oddziały na wojnie się szybko przemieszczają, dlatego żołnierze posługiwali się tzw. numerem poczty polowej, który to numer podążał za jednostką gdzie by się nie znalazła. Może to miał na myśli, a może coś w tym jest więcej.

    Co do końcówki, to tylko w pierś się mogę uderzyć. Jako informatyk z zawodu nie roszczę sobie żadnego prawa do niczego więcej niż miana amatora. A moje teksty mają na celu tylko i wyłącznie opowiadanie w ciekawy sposób ciekawych historii. Jeśli nawet są tu nieścisłości, to mogę jedynie przeprosić, nie jestem naukowcem historykiem, i nie poświęcam życia na grzebaniu w aktach (choć nie mówię że bym nie chciał, ale czasu mało, zawsze mało). Amatorszczyzna pełną gębą. A że zgubiłem rzeczywiste intencje bohaterów? A jakie one były?

  14. Ech
    To ja jeszcze pociągnę temacik, w sumie fajnie sobie gadamy

    1. niestety w żadnej z książek, które prawdopodobnie uznałbyś za wystarczająco historyczne autorzy nie zawracają sobie głowy tym, co rzekł Stalin sto lat temu, na tak mało historyczny temat jak śmierć żony. I wskakiwanie Stalina do grobu żony. Pytałeś o źródła, podałem, teraz mówisz że nie historyczne.

    2. Moją przesłanką jest późniejsze zachowanie dyktatora względem syna, do innych dzieci miał stosunek nieco inny. Takie sobie pseudo psychologiczne przypuszczonko. Może błędne, przecie pisałem. Może po prostu nie lubił jego zapachu. Wiele może być powodów.

    4. A Ty znowu. Gdzie ja napisałem że z recenzji? Ze skrótu jednej z tez stawianych w książce, opublikowanym w tygodniku "Ogoniok" przytaczam. A czy gdziekolwiek napisałem że uważam je za wiarygodne? Uważam je za ciekawe, i dlatego o nich piszę. Może to kompletne bzdury, może nie. W tym konkretnym przypadku (określenie dokładnej daty schwytania Jakowa) uważam że coś jest na rzeczy.

    5. Ulotki zawierały zdjęcia schwytanego Jakowa w otoczeniu oficerów niemieckich. To trudno byłoby spreparować, tym bardziej że trzebaby wiedzieć że się go schwyta z wyprzedzeniem. Niestety kopię ulotki mam tylko w wersji papierowej, więc muszę prosić o wybaczenie że nie zamieszczę linku.

    6. List doszedł na podstawie pisma jak obok:

    A poniżej tłumaczenie prawie dobre:

    Nie wiem czy wiedział jaką drogą pójdzie. Ale ja nawet jakbym wiedział że czytać będzie milion osób, to i tak bym spróbował. I tylko o to mi idzie. Nie o to gdzie go trzymają. I proszę przeczytać moją poprzednią odpowiedź, czy ja tam napisałem że nie będzie czytany przez Niemców. Jak najbardziej będzie czytany. Pisałem że sowiecka cenzura jest tym czym się nie musiał przejmować.

    7. No tego to nie rozumiem. Akurat bycie krewnym kogokolwiek z elity sowieckiej nie ocaliło za wiele osób. Łagry pełne były takich członków elit. Zresztą jak wspomniałem właśnie to spotkało również rodzinę Jakowa, więc nie wiem skąd przypuszczenie że mógł podejrzewać że go to nie dotyczy.

    8. List (kartka pocztowa) o którym Pan pisze był adresowany do rodziny Jakowa, nie do Stalina, jak wspomniłem w tekście. Nie trzeba go było otwierać nawet by przeczytać. Ale myślę że jednak jest coś dziwnego w nieodnoszeniu się w żaden sposób do trwającej wojny – w końcu po coś wyjechał. W tej kartce jest jeszcze inna dość taka frapująca rzecz – obiecuje on mianowicie przesłać dokładny adres w następnej korespondencji. Tymczasem jako zmobilizowany żołnierz powinien raczej zdawać sobie sprawę, że o żadnym adresie nie będzie mowy, bo oddziały na wojnie się szybko przemieszczają, dlatego żołnierze posługiwali się tzw. numerem poczty polowej, który to numer podążał za jednostką gdzie by się nie znalazła. Może to miał na myśli, a może coś w tym jest więcej.

    Co do końcówki, to tylko w pierś się mogę uderzyć. Jako informatyk z zawodu nie roszczę sobie żadnego prawa do niczego więcej niż miana amatora. A moje teksty mają na celu tylko i wyłącznie opowiadanie w ciekawy sposób ciekawych historii. Jeśli nawet są tu nieścisłości, to mogę jedynie przeprosić, nie jestem naukowcem historykiem, i nie poświęcam życia na grzebaniu w aktach (choć nie mówię że bym nie chciał, ale czasu mało, zawsze mało). Amatorszczyzna pełną gębą. A że zgubiłem rzeczywiste intencje bohaterów? A jakie one były?

  15. Ech
    To ja jeszcze pociągnę temacik, w sumie fajnie sobie gadamy

    1. niestety w żadnej z książek, które prawdopodobnie uznałbyś za wystarczająco historyczne autorzy nie zawracają sobie głowy tym, co rzekł Stalin sto lat temu, na tak mało historyczny temat jak śmierć żony. I wskakiwanie Stalina do grobu żony. Pytałeś o źródła, podałem, teraz mówisz że nie historyczne.

    2. Moją przesłanką jest późniejsze zachowanie dyktatora względem syna, do innych dzieci miał stosunek nieco inny. Takie sobie pseudo psychologiczne przypuszczonko. Może błędne, przecie pisałem. Może po prostu nie lubił jego zapachu. Wiele może być powodów.

    4. A Ty znowu. Gdzie ja napisałem że z recenzji? Ze skrótu jednej z tez stawianych w książce, opublikowanym w tygodniku "Ogoniok" przytaczam. A czy gdziekolwiek napisałem że uważam je za wiarygodne? Uważam je za ciekawe, i dlatego o nich piszę. Może to kompletne bzdury, może nie. W tym konkretnym przypadku (określenie dokładnej daty schwytania Jakowa) uważam że coś jest na rzeczy.

    5. Ulotki zawierały zdjęcia schwytanego Jakowa w otoczeniu oficerów niemieckich. To trudno byłoby spreparować, tym bardziej że trzebaby wiedzieć że się go schwyta z wyprzedzeniem. Niestety kopię ulotki mam tylko w wersji papierowej, więc muszę prosić o wybaczenie że nie zamieszczę linku.

    6. List doszedł na podstawie pisma jak obok:

    A poniżej tłumaczenie prawie dobre:

    Nie wiem czy wiedział jaką drogą pójdzie. Ale ja nawet jakbym wiedział że czytać będzie milion osób, to i tak bym spróbował. I tylko o to mi idzie. Nie o to gdzie go trzymają. I proszę przeczytać moją poprzednią odpowiedź, czy ja tam napisałem że nie będzie czytany przez Niemców. Jak najbardziej będzie czytany. Pisałem że sowiecka cenzura jest tym czym się nie musiał przejmować.

    7. No tego to nie rozumiem. Akurat bycie krewnym kogokolwiek z elity sowieckiej nie ocaliło za wiele osób. Łagry pełne były takich członków elit. Zresztą jak wspomniałem właśnie to spotkało również rodzinę Jakowa, więc nie wiem skąd przypuszczenie że mógł podejrzewać że go to nie dotyczy.

    8. List (kartka pocztowa) o którym Pan pisze był adresowany do rodziny Jakowa, nie do Stalina, jak wspomniłem w tekście. Nie trzeba go było otwierać nawet by przeczytać. Ale myślę że jednak jest coś dziwnego w nieodnoszeniu się w żaden sposób do trwającej wojny – w końcu po coś wyjechał. W tej kartce jest jeszcze inna dość taka frapująca rzecz – obiecuje on mianowicie przesłać dokładny adres w następnej korespondencji. Tymczasem jako zmobilizowany żołnierz powinien raczej zdawać sobie sprawę, że o żadnym adresie nie będzie mowy, bo oddziały na wojnie się szybko przemieszczają, dlatego żołnierze posługiwali się tzw. numerem poczty polowej, który to numer podążał za jednostką gdzie by się nie znalazła. Może to miał na myśli, a może coś w tym jest więcej.

    Co do końcówki, to tylko w pierś się mogę uderzyć. Jako informatyk z zawodu nie roszczę sobie żadnego prawa do niczego więcej niż miana amatora. A moje teksty mają na celu tylko i wyłącznie opowiadanie w ciekawy sposób ciekawych historii. Jeśli nawet są tu nieścisłości, to mogę jedynie przeprosić, nie jestem naukowcem historykiem, i nie poświęcam życia na grzebaniu w aktach (choć nie mówię że bym nie chciał, ale czasu mało, zawsze mało). Amatorszczyzna pełną gębą. A że zgubiłem rzeczywiste intencje bohaterów? A jakie one były?

  16. Ech
    To ja jeszcze pociągnę temacik, w sumie fajnie sobie gadamy

    1. niestety w żadnej z książek, które prawdopodobnie uznałbyś za wystarczająco historyczne autorzy nie zawracają sobie głowy tym, co rzekł Stalin sto lat temu, na tak mało historyczny temat jak śmierć żony. I wskakiwanie Stalina do grobu żony. Pytałeś o źródła, podałem, teraz mówisz że nie historyczne.

    2. Moją przesłanką jest późniejsze zachowanie dyktatora względem syna, do innych dzieci miał stosunek nieco inny. Takie sobie pseudo psychologiczne przypuszczonko. Może błędne, przecie pisałem. Może po prostu nie lubił jego zapachu. Wiele może być powodów.

    4. A Ty znowu. Gdzie ja napisałem że z recenzji? Ze skrótu jednej z tez stawianych w książce, opublikowanym w tygodniku "Ogoniok" przytaczam. A czy gdziekolwiek napisałem że uważam je za wiarygodne? Uważam je za ciekawe, i dlatego o nich piszę. Może to kompletne bzdury, może nie. W tym konkretnym przypadku (określenie dokładnej daty schwytania Jakowa) uważam że coś jest na rzeczy.

    5. Ulotki zawierały zdjęcia schwytanego Jakowa w otoczeniu oficerów niemieckich. To trudno byłoby spreparować, tym bardziej że trzebaby wiedzieć że się go schwyta z wyprzedzeniem. Niestety kopię ulotki mam tylko w wersji papierowej, więc muszę prosić o wybaczenie że nie zamieszczę linku.

    6. List doszedł na podstawie pisma jak obok:

    A poniżej tłumaczenie prawie dobre:

    Nie wiem czy wiedział jaką drogą pójdzie. Ale ja nawet jakbym wiedział że czytać będzie milion osób, to i tak bym spróbował. I tylko o to mi idzie. Nie o to gdzie go trzymają. I proszę przeczytać moją poprzednią odpowiedź, czy ja tam napisałem że nie będzie czytany przez Niemców. Jak najbardziej będzie czytany. Pisałem że sowiecka cenzura jest tym czym się nie musiał przejmować.

    7. No tego to nie rozumiem. Akurat bycie krewnym kogokolwiek z elity sowieckiej nie ocaliło za wiele osób. Łagry pełne były takich członków elit. Zresztą jak wspomniałem właśnie to spotkało również rodzinę Jakowa, więc nie wiem skąd przypuszczenie że mógł podejrzewać że go to nie dotyczy.

    8. List (kartka pocztowa) o którym Pan pisze był adresowany do rodziny Jakowa, nie do Stalina, jak wspomniłem w tekście. Nie trzeba go było otwierać nawet by przeczytać. Ale myślę że jednak jest coś dziwnego w nieodnoszeniu się w żaden sposób do trwającej wojny – w końcu po coś wyjechał. W tej kartce jest jeszcze inna dość taka frapująca rzecz – obiecuje on mianowicie przesłać dokładny adres w następnej korespondencji. Tymczasem jako zmobilizowany żołnierz powinien raczej zdawać sobie sprawę, że o żadnym adresie nie będzie mowy, bo oddziały na wojnie się szybko przemieszczają, dlatego żołnierze posługiwali się tzw. numerem poczty polowej, który to numer podążał za jednostką gdzie by się nie znalazła. Może to miał na myśli, a może coś w tym jest więcej.

    Co do końcówki, to tylko w pierś się mogę uderzyć. Jako informatyk z zawodu nie roszczę sobie żadnego prawa do niczego więcej niż miana amatora. A moje teksty mają na celu tylko i wyłącznie opowiadanie w ciekawy sposób ciekawych historii. Jeśli nawet są tu nieścisłości, to mogę jedynie przeprosić, nie jestem naukowcem historykiem, i nie poświęcam życia na grzebaniu w aktach (choć nie mówię że bym nie chciał, ale czasu mało, zawsze mało). Amatorszczyzna pełną gębą. A że zgubiłem rzeczywiste intencje bohaterów? A jakie one były?

  17. neospasmin
    każdy z nas, każdy który pojmuje polemikę z MK , każdy musi mieć świadomość, że MK pod kreska jest drastyczny, że jego odzew na komentarz niezgodny z jego domniemaniem rzeczywistości będzie w najlepszym razie bluzgiem, ale szanowny panie Lazarowicz, każdy z nas zgadza się z tym, bo dla nas wartość MK to nie to co on pisze pod ale to co pisze nad kreską.
    Jak dla mnie to, że MK uważa mnie za (podobnie jak pan) wrednego i sparszywiałego rasistę, zwisa mi i powiewa, tak długo jak długo to co MK pisząc na kreska daje niepodważalny dowód na to iż jego mózg i jego inteligencja ponad wszelka wątpliwość przewyższają swoim lub swoja ekspresja to wszystko co mamy dostępne w tak zwanej blogosferze, polskiej blogosferze.
    szanowny panie Lazarowicz, w tym grajdołku jakim jest nasza polska blogosfera MK nie jest gwiazdą, on jest galaktyką i obaj to dobrze wiemy

    • Stary tylko dwa sprostowania.
      Stary tylko dwa sprostowania. Nigdy nie nazwałem Cię rasistą w rozmowie z Tobą. Powiedziałem jedynie, że gadasz głupoty, co przecież i mnie nie jest obce. Gadałeś głupoty z Mandelą, rasizmu tam nie widziałem. Sprostowanie drugie. Czuję się urażony skalą porównań. Nie ma czegoś większego niż galaktyka? A poważnie rzecz nazywając jest tak, że ja się mogę unieść, wygłupić, zapomnieć, zbłaźnić, ale z inteligentnym człowiekiem raz się nie dogadam z Mandelą, drugi raz dogadam z jabolem. Z debilem nigdy i w żadnych okolicznościach się nie dogadam. Nie mam miejsca dla debili na kontrowersje.net, dla ludzi nie zgadzających się ze mną miejsca jest full głownie w tekstach polecanych.

        • Dla mnie wskaźnik
          Dla mnie wskaźnik inteligencji jest prosty. Albo potrafisz wypić w parku jabola, bez gorsza przy dupie i zadbać o następnego, by pogadać o Dostojewskim do rana, albo nie potrafisz. Tobie to ja mogę powiedzieć, że pierd..sz, ale wiem, że na trzy grzdyle mnie nie orżniesz. Lazarowiczowi na kciuk, a nawet na menzurki nie zaufam. Lazarowicz jabola do kieliszków rozlewa i oliwki kładzie, no nie trawię tego rodzaju spożycia, bo to profanacja. Na tym portalu jest co najmniej kilku lepszych ode mnie i to poczytuję sobie za sukces, nie kokietuję, widzę i mam nadzieję, że w końcu odpocznę od ilości.

          • Ja bym
            Ja bym jednak prosił, coby przynajmniej na tej podstronie wszyscy obecni zachowywali się choć trochę kulturalnie 😀 Mam jakiś taki uraz do bluzgów w necie, jak nie są potrzebne 😀

            Co do Waszej dyskusji – mi pytania Neospasmina nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie nawet bym powiedział, dzięki tej niedługiej wymianie zdań uzyskałem coś bardzo cennego, najcennieszego wręcz – a mianowicie pomysł, który mi na marginesie przyszedł do łba. Bez tej dyskusji by go nie było, choćby dlatego nie chciałbym by w przyszłości takich rozmów zabrakło.

          • Każdy ma jakiegoś bzika i to
            Każdy ma jakiegoś bzika i to się osobowość nazywa. Szanuję, rozumiem, ale problem spazmatyczny jest szerszy. I albo się problem nauczy szacunku dla tego, co mu brakuje, albo będzie po problemie. Co się tyczy chlewu czynienia, już zamiatam ogonkiem. Nie ma mnie.

  18. neospasmin
    każdy z nas, każdy który pojmuje polemikę z MK , każdy musi mieć świadomość, że MK pod kreska jest drastyczny, że jego odzew na komentarz niezgodny z jego domniemaniem rzeczywistości będzie w najlepszym razie bluzgiem, ale szanowny panie Lazarowicz, każdy z nas zgadza się z tym, bo dla nas wartość MK to nie to co on pisze pod ale to co pisze nad kreską.
    Jak dla mnie to, że MK uważa mnie za (podobnie jak pan) wrednego i sparszywiałego rasistę, zwisa mi i powiewa, tak długo jak długo to co MK pisząc na kreska daje niepodważalny dowód na to iż jego mózg i jego inteligencja ponad wszelka wątpliwość przewyższają swoim lub swoja ekspresja to wszystko co mamy dostępne w tak zwanej blogosferze, polskiej blogosferze.
    szanowny panie Lazarowicz, w tym grajdołku jakim jest nasza polska blogosfera MK nie jest gwiazdą, on jest galaktyką i obaj to dobrze wiemy

    • Stary tylko dwa sprostowania.
      Stary tylko dwa sprostowania. Nigdy nie nazwałem Cię rasistą w rozmowie z Tobą. Powiedziałem jedynie, że gadasz głupoty, co przecież i mnie nie jest obce. Gadałeś głupoty z Mandelą, rasizmu tam nie widziałem. Sprostowanie drugie. Czuję się urażony skalą porównań. Nie ma czegoś większego niż galaktyka? A poważnie rzecz nazywając jest tak, że ja się mogę unieść, wygłupić, zapomnieć, zbłaźnić, ale z inteligentnym człowiekiem raz się nie dogadam z Mandelą, drugi raz dogadam z jabolem. Z debilem nigdy i w żadnych okolicznościach się nie dogadam. Nie mam miejsca dla debili na kontrowersje.net, dla ludzi nie zgadzających się ze mną miejsca jest full głownie w tekstach polecanych.

        • Dla mnie wskaźnik
          Dla mnie wskaźnik inteligencji jest prosty. Albo potrafisz wypić w parku jabola, bez gorsza przy dupie i zadbać o następnego, by pogadać o Dostojewskim do rana, albo nie potrafisz. Tobie to ja mogę powiedzieć, że pierd..sz, ale wiem, że na trzy grzdyle mnie nie orżniesz. Lazarowiczowi na kciuk, a nawet na menzurki nie zaufam. Lazarowicz jabola do kieliszków rozlewa i oliwki kładzie, no nie trawię tego rodzaju spożycia, bo to profanacja. Na tym portalu jest co najmniej kilku lepszych ode mnie i to poczytuję sobie za sukces, nie kokietuję, widzę i mam nadzieję, że w końcu odpocznę od ilości.

          • Ja bym
            Ja bym jednak prosił, coby przynajmniej na tej podstronie wszyscy obecni zachowywali się choć trochę kulturalnie 😀 Mam jakiś taki uraz do bluzgów w necie, jak nie są potrzebne 😀

            Co do Waszej dyskusji – mi pytania Neospasmina nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie nawet bym powiedział, dzięki tej niedługiej wymianie zdań uzyskałem coś bardzo cennego, najcennieszego wręcz – a mianowicie pomysł, który mi na marginesie przyszedł do łba. Bez tej dyskusji by go nie było, choćby dlatego nie chciałbym by w przyszłości takich rozmów zabrakło.

          • Każdy ma jakiegoś bzika i to
            Każdy ma jakiegoś bzika i to się osobowość nazywa. Szanuję, rozumiem, ale problem spazmatyczny jest szerszy. I albo się problem nauczy szacunku dla tego, co mu brakuje, albo będzie po problemie. Co się tyczy chlewu czynienia, już zamiatam ogonkiem. Nie ma mnie.

  19. neospasmin
    każdy z nas, każdy który pojmuje polemikę z MK , każdy musi mieć świadomość, że MK pod kreska jest drastyczny, że jego odzew na komentarz niezgodny z jego domniemaniem rzeczywistości będzie w najlepszym razie bluzgiem, ale szanowny panie Lazarowicz, każdy z nas zgadza się z tym, bo dla nas wartość MK to nie to co on pisze pod ale to co pisze nad kreską.
    Jak dla mnie to, że MK uważa mnie za (podobnie jak pan) wrednego i sparszywiałego rasistę, zwisa mi i powiewa, tak długo jak długo to co MK pisząc na kreska daje niepodważalny dowód na to iż jego mózg i jego inteligencja ponad wszelka wątpliwość przewyższają swoim lub swoja ekspresja to wszystko co mamy dostępne w tak zwanej blogosferze, polskiej blogosferze.
    szanowny panie Lazarowicz, w tym grajdołku jakim jest nasza polska blogosfera MK nie jest gwiazdą, on jest galaktyką i obaj to dobrze wiemy

    • Stary tylko dwa sprostowania.
      Stary tylko dwa sprostowania. Nigdy nie nazwałem Cię rasistą w rozmowie z Tobą. Powiedziałem jedynie, że gadasz głupoty, co przecież i mnie nie jest obce. Gadałeś głupoty z Mandelą, rasizmu tam nie widziałem. Sprostowanie drugie. Czuję się urażony skalą porównań. Nie ma czegoś większego niż galaktyka? A poważnie rzecz nazywając jest tak, że ja się mogę unieść, wygłupić, zapomnieć, zbłaźnić, ale z inteligentnym człowiekiem raz się nie dogadam z Mandelą, drugi raz dogadam z jabolem. Z debilem nigdy i w żadnych okolicznościach się nie dogadam. Nie mam miejsca dla debili na kontrowersje.net, dla ludzi nie zgadzających się ze mną miejsca jest full głownie w tekstach polecanych.

        • Dla mnie wskaźnik
          Dla mnie wskaźnik inteligencji jest prosty. Albo potrafisz wypić w parku jabola, bez gorsza przy dupie i zadbać o następnego, by pogadać o Dostojewskim do rana, albo nie potrafisz. Tobie to ja mogę powiedzieć, że pierd..sz, ale wiem, że na trzy grzdyle mnie nie orżniesz. Lazarowiczowi na kciuk, a nawet na menzurki nie zaufam. Lazarowicz jabola do kieliszków rozlewa i oliwki kładzie, no nie trawię tego rodzaju spożycia, bo to profanacja. Na tym portalu jest co najmniej kilku lepszych ode mnie i to poczytuję sobie za sukces, nie kokietuję, widzę i mam nadzieję, że w końcu odpocznę od ilości.

          • Ja bym
            Ja bym jednak prosił, coby przynajmniej na tej podstronie wszyscy obecni zachowywali się choć trochę kulturalnie 😀 Mam jakiś taki uraz do bluzgów w necie, jak nie są potrzebne 😀

            Co do Waszej dyskusji – mi pytania Neospasmina nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie nawet bym powiedział, dzięki tej niedługiej wymianie zdań uzyskałem coś bardzo cennego, najcennieszego wręcz – a mianowicie pomysł, który mi na marginesie przyszedł do łba. Bez tej dyskusji by go nie było, choćby dlatego nie chciałbym by w przyszłości takich rozmów zabrakło.

          • Każdy ma jakiegoś bzika i to
            Każdy ma jakiegoś bzika i to się osobowość nazywa. Szanuję, rozumiem, ale problem spazmatyczny jest szerszy. I albo się problem nauczy szacunku dla tego, co mu brakuje, albo będzie po problemie. Co się tyczy chlewu czynienia, już zamiatam ogonkiem. Nie ma mnie.

  20. neospasmin
    każdy z nas, każdy który pojmuje polemikę z MK , każdy musi mieć świadomość, że MK pod kreska jest drastyczny, że jego odzew na komentarz niezgodny z jego domniemaniem rzeczywistości będzie w najlepszym razie bluzgiem, ale szanowny panie Lazarowicz, każdy z nas zgadza się z tym, bo dla nas wartość MK to nie to co on pisze pod ale to co pisze nad kreską.
    Jak dla mnie to, że MK uważa mnie za (podobnie jak pan) wrednego i sparszywiałego rasistę, zwisa mi i powiewa, tak długo jak długo to co MK pisząc na kreska daje niepodważalny dowód na to iż jego mózg i jego inteligencja ponad wszelka wątpliwość przewyższają swoim lub swoja ekspresja to wszystko co mamy dostępne w tak zwanej blogosferze, polskiej blogosferze.
    szanowny panie Lazarowicz, w tym grajdołku jakim jest nasza polska blogosfera MK nie jest gwiazdą, on jest galaktyką i obaj to dobrze wiemy

    • Stary tylko dwa sprostowania.
      Stary tylko dwa sprostowania. Nigdy nie nazwałem Cię rasistą w rozmowie z Tobą. Powiedziałem jedynie, że gadasz głupoty, co przecież i mnie nie jest obce. Gadałeś głupoty z Mandelą, rasizmu tam nie widziałem. Sprostowanie drugie. Czuję się urażony skalą porównań. Nie ma czegoś większego niż galaktyka? A poważnie rzecz nazywając jest tak, że ja się mogę unieść, wygłupić, zapomnieć, zbłaźnić, ale z inteligentnym człowiekiem raz się nie dogadam z Mandelą, drugi raz dogadam z jabolem. Z debilem nigdy i w żadnych okolicznościach się nie dogadam. Nie mam miejsca dla debili na kontrowersje.net, dla ludzi nie zgadzających się ze mną miejsca jest full głownie w tekstach polecanych.

        • Dla mnie wskaźnik
          Dla mnie wskaźnik inteligencji jest prosty. Albo potrafisz wypić w parku jabola, bez gorsza przy dupie i zadbać o następnego, by pogadać o Dostojewskim do rana, albo nie potrafisz. Tobie to ja mogę powiedzieć, że pierd..sz, ale wiem, że na trzy grzdyle mnie nie orżniesz. Lazarowiczowi na kciuk, a nawet na menzurki nie zaufam. Lazarowicz jabola do kieliszków rozlewa i oliwki kładzie, no nie trawię tego rodzaju spożycia, bo to profanacja. Na tym portalu jest co najmniej kilku lepszych ode mnie i to poczytuję sobie za sukces, nie kokietuję, widzę i mam nadzieję, że w końcu odpocznę od ilości.

          • Ja bym
            Ja bym jednak prosił, coby przynajmniej na tej podstronie wszyscy obecni zachowywali się choć trochę kulturalnie 😀 Mam jakiś taki uraz do bluzgów w necie, jak nie są potrzebne 😀

            Co do Waszej dyskusji – mi pytania Neospasmina nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie nawet bym powiedział, dzięki tej niedługiej wymianie zdań uzyskałem coś bardzo cennego, najcennieszego wręcz – a mianowicie pomysł, który mi na marginesie przyszedł do łba. Bez tej dyskusji by go nie było, choćby dlatego nie chciałbym by w przyszłości takich rozmów zabrakło.

          • Każdy ma jakiegoś bzika i to
            Każdy ma jakiegoś bzika i to się osobowość nazywa. Szanuję, rozumiem, ale problem spazmatyczny jest szerszy. I albo się problem nauczy szacunku dla tego, co mu brakuje, albo będzie po problemie. Co się tyczy chlewu czynienia, już zamiatam ogonkiem. Nie ma mnie.

  21. Neo. Mam dla Ciebie stary kawał.
    Baco? A powiedzcie mi, na czym kula ziemska stoi?
    Juhasie. Ona stoi na czterech wielkich słupach.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że i te cztery słupy muszą na czymś stać?
    Juhasie. Te cztery słupy stoją na ogromnym słoniu.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że i ten słoń musi na czymś stać?
    Juhasie. Ten słoń stoi na jeszcze większym żółwiu.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że……
    Oj juhasie, juhasie, cosik mi się zdaje, że za chwilę weźmiesz w pysk.

  22. Neo. Mam dla Ciebie stary kawał.
    Baco? A powiedzcie mi, na czym kula ziemska stoi?
    Juhasie. Ona stoi na czterech wielkich słupach.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że i te cztery słupy muszą na czymś stać?
    Juhasie. Te cztery słupy stoją na ogromnym słoniu.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że i ten słoń musi na czymś stać?
    Juhasie. Ten słoń stoi na jeszcze większym żółwiu.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że……
    Oj juhasie, juhasie, cosik mi się zdaje, że za chwilę weźmiesz w pysk.

  23. Neo. Mam dla Ciebie stary kawał.
    Baco? A powiedzcie mi, na czym kula ziemska stoi?
    Juhasie. Ona stoi na czterech wielkich słupach.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że i te cztery słupy muszą na czymś stać?
    Juhasie. Te cztery słupy stoją na ogromnym słoniu.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że i ten słoń musi na czymś stać?
    Juhasie. Ten słoń stoi na jeszcze większym żółwiu.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że……
    Oj juhasie, juhasie, cosik mi się zdaje, że za chwilę weźmiesz w pysk.

  24. Neo. Mam dla Ciebie stary kawał.
    Baco? A powiedzcie mi, na czym kula ziemska stoi?
    Juhasie. Ona stoi na czterech wielkich słupach.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że i te cztery słupy muszą na czymś stać?
    Juhasie. Te cztery słupy stoją na ogromnym słoniu.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że i ten słoń musi na czymś stać?
    Juhasie. Ten słoń stoi na jeszcze większym żółwiu.
    Baco? Cosik mi się zdaje, że……
    Oj juhasie, juhasie, cosik mi się zdaje, że za chwilę weźmiesz w pysk.

  25. przekonałeś
    No cóż, załóżmy że mnie przekonałeś, specjalnie dla Ciebie druga wersja tego wpisu, bez sensacji dla pospólstwa.

    Jakow Dżugaszwili – prawdopodobnie syn Stalina. Urodził się w Gruzji w 1907 roku. Jego matka Jekaterina Swanidze umarła około 3 miesięcy po jego urodzeniu. Po tym fakcie wychowywała go dalsza rodzina.

    W wieku 14 lat przeprowadził się do Moskwy. Absolwent Moskiewskiego Instytutu Inżynierów Transportu. Pracownik zakładów Stroitiel, następnie zakładów ZIS. W latach 1938-1940 kształcił się w Akademii Artyleryjskiej im. Dzierżyńskiego. Po ataku Niemiec na Związek Radziecki powołan do wojska, 16 lipca 1941 dostał się do niewoli, co zostało wykorzystane propagandowo przez Niemców. Jakow Dżugaszwili został osadzony w oflagu, a następnie kilkukrotnie przenoszony. W 1943 roku Stalin odrzucił ofertę wymiany swojego syna w zamian za Feldmarszałka Friedricha Paulusa. W tym samym roku Jakow Dżugaszwili umarł w obozie Sachsenhausen, być może w wyniku samobójstwa.

    Został pośmiertnie odznaczony kilkoma medalami, jednak w żadnym z komunikatów o odznaczeniu władze wojskowe nie podały stopnia wojskowego, jaki posiadał zmarły syn dyktatora Związku Radzieckiego.

  26. przekonałeś
    No cóż, załóżmy że mnie przekonałeś, specjalnie dla Ciebie druga wersja tego wpisu, bez sensacji dla pospólstwa.

    Jakow Dżugaszwili – prawdopodobnie syn Stalina. Urodził się w Gruzji w 1907 roku. Jego matka Jekaterina Swanidze umarła około 3 miesięcy po jego urodzeniu. Po tym fakcie wychowywała go dalsza rodzina.

    W wieku 14 lat przeprowadził się do Moskwy. Absolwent Moskiewskiego Instytutu Inżynierów Transportu. Pracownik zakładów Stroitiel, następnie zakładów ZIS. W latach 1938-1940 kształcił się w Akademii Artyleryjskiej im. Dzierżyńskiego. Po ataku Niemiec na Związek Radziecki powołan do wojska, 16 lipca 1941 dostał się do niewoli, co zostało wykorzystane propagandowo przez Niemców. Jakow Dżugaszwili został osadzony w oflagu, a następnie kilkukrotnie przenoszony. W 1943 roku Stalin odrzucił ofertę wymiany swojego syna w zamian za Feldmarszałka Friedricha Paulusa. W tym samym roku Jakow Dżugaszwili umarł w obozie Sachsenhausen, być może w wyniku samobójstwa.

    Został pośmiertnie odznaczony kilkoma medalami, jednak w żadnym z komunikatów o odznaczeniu władze wojskowe nie podały stopnia wojskowego, jaki posiadał zmarły syn dyktatora Związku Radzieckiego.

  27. przekonałeś
    No cóż, załóżmy że mnie przekonałeś, specjalnie dla Ciebie druga wersja tego wpisu, bez sensacji dla pospólstwa.

    Jakow Dżugaszwili – prawdopodobnie syn Stalina. Urodził się w Gruzji w 1907 roku. Jego matka Jekaterina Swanidze umarła około 3 miesięcy po jego urodzeniu. Po tym fakcie wychowywała go dalsza rodzina.

    W wieku 14 lat przeprowadził się do Moskwy. Absolwent Moskiewskiego Instytutu Inżynierów Transportu. Pracownik zakładów Stroitiel, następnie zakładów ZIS. W latach 1938-1940 kształcił się w Akademii Artyleryjskiej im. Dzierżyńskiego. Po ataku Niemiec na Związek Radziecki powołan do wojska, 16 lipca 1941 dostał się do niewoli, co zostało wykorzystane propagandowo przez Niemców. Jakow Dżugaszwili został osadzony w oflagu, a następnie kilkukrotnie przenoszony. W 1943 roku Stalin odrzucił ofertę wymiany swojego syna w zamian za Feldmarszałka Friedricha Paulusa. W tym samym roku Jakow Dżugaszwili umarł w obozie Sachsenhausen, być może w wyniku samobójstwa.

    Został pośmiertnie odznaczony kilkoma medalami, jednak w żadnym z komunikatów o odznaczeniu władze wojskowe nie podały stopnia wojskowego, jaki posiadał zmarły syn dyktatora Związku Radzieckiego.

  28. przekonałeś
    No cóż, załóżmy że mnie przekonałeś, specjalnie dla Ciebie druga wersja tego wpisu, bez sensacji dla pospólstwa.

    Jakow Dżugaszwili – prawdopodobnie syn Stalina. Urodził się w Gruzji w 1907 roku. Jego matka Jekaterina Swanidze umarła około 3 miesięcy po jego urodzeniu. Po tym fakcie wychowywała go dalsza rodzina.

    W wieku 14 lat przeprowadził się do Moskwy. Absolwent Moskiewskiego Instytutu Inżynierów Transportu. Pracownik zakładów Stroitiel, następnie zakładów ZIS. W latach 1938-1940 kształcił się w Akademii Artyleryjskiej im. Dzierżyńskiego. Po ataku Niemiec na Związek Radziecki powołan do wojska, 16 lipca 1941 dostał się do niewoli, co zostało wykorzystane propagandowo przez Niemców. Jakow Dżugaszwili został osadzony w oflagu, a następnie kilkukrotnie przenoszony. W 1943 roku Stalin odrzucił ofertę wymiany swojego syna w zamian za Feldmarszałka Friedricha Paulusa. W tym samym roku Jakow Dżugaszwili umarł w obozie Sachsenhausen, być może w wyniku samobójstwa.

    Został pośmiertnie odznaczony kilkoma medalami, jednak w żadnym z komunikatów o odznaczeniu władze wojskowe nie podały stopnia wojskowego, jaki posiadał zmarły syn dyktatora Związku Radzieckiego.

  29. Neospazmin, są ludzie na tym
    Neospazmin, są ludzie na tym padole i jak zdołałam zauważyc na tym portalu, którzy niedopowiedzenia i interpretacje autora tekstu traktują jako przyczynek do refleksji. Mówiąc jaśniej, zaczynają zastanawiac się czy było tak czy może inaczej? Twoje dociekania w moim odczuciu mają więcej z węszenia niż z refleksji. Ba, są zwykłm węszeniem, niczym innym.

  30. Neospazmin, są ludzie na tym
    Neospazmin, są ludzie na tym padole i jak zdołałam zauważyc na tym portalu, którzy niedopowiedzenia i interpretacje autora tekstu traktują jako przyczynek do refleksji. Mówiąc jaśniej, zaczynają zastanawiac się czy było tak czy może inaczej? Twoje dociekania w moim odczuciu mają więcej z węszenia niż z refleksji. Ba, są zwykłm węszeniem, niczym innym.

  31. Neospazmin, są ludzie na tym
    Neospazmin, są ludzie na tym padole i jak zdołałam zauważyc na tym portalu, którzy niedopowiedzenia i interpretacje autora tekstu traktują jako przyczynek do refleksji. Mówiąc jaśniej, zaczynają zastanawiac się czy było tak czy może inaczej? Twoje dociekania w moim odczuciu mają więcej z węszenia niż z refleksji. Ba, są zwykłm węszeniem, niczym innym.

  32. Neospazmin, są ludzie na tym
    Neospazmin, są ludzie na tym padole i jak zdołałam zauważyc na tym portalu, którzy niedopowiedzenia i interpretacje autora tekstu traktują jako przyczynek do refleksji. Mówiąc jaśniej, zaczynają zastanawiac się czy było tak czy może inaczej? Twoje dociekania w moim odczuciu mają więcej z węszenia niż z refleksji. Ba, są zwykłm węszeniem, niczym innym.

  33. Neospasmin, jednak meczyboola jestes
    Panie neospasmin, Czepialski jestes i tyle. Zwyczajnie nie czujesz klimatu kontrowersji. Punktujesz ze zlosliwoscia i jedynie dla samego punktowania. Zarzucasz autorowi insynuacje tam, gdzie ich nie popelnia. Jest wrecz przeciwnie. W tekscie jest wyraznie podana masa watpliwosci i doslownie nuta sugestii.

  34. Neospasmin, jednak meczyboola jestes
    Panie neospasmin, Czepialski jestes i tyle. Zwyczajnie nie czujesz klimatu kontrowersji. Punktujesz ze zlosliwoscia i jedynie dla samego punktowania. Zarzucasz autorowi insynuacje tam, gdzie ich nie popelnia. Jest wrecz przeciwnie. W tekscie jest wyraznie podana masa watpliwosci i doslownie nuta sugestii.

  35. Neospasmin, jednak meczyboola jestes
    Panie neospasmin, Czepialski jestes i tyle. Zwyczajnie nie czujesz klimatu kontrowersji. Punktujesz ze zlosliwoscia i jedynie dla samego punktowania. Zarzucasz autorowi insynuacje tam, gdzie ich nie popelnia. Jest wrecz przeciwnie. W tekscie jest wyraznie podana masa watpliwosci i doslownie nuta sugestii.

  36. Neospasmin, jednak meczyboola jestes
    Panie neospasmin, Czepialski jestes i tyle. Zwyczajnie nie czujesz klimatu kontrowersji. Punktujesz ze zlosliwoscia i jedynie dla samego punktowania. Zarzucasz autorowi insynuacje tam, gdzie ich nie popelnia. Jest wrecz przeciwnie. W tekscie jest wyraznie podana masa watpliwosci i doslownie nuta sugestii.