Reklama

W dniu niosącym ze sobą smutne, rocznicowe skojarzenia

W dniu niosącym ze sobą smutne, rocznicowe skojarzenia właściwie nie miałbym nic do dodania, musiałbym powtórzyć to co od lat na temat zbrodni zwanej powstaniem sądzę, ale w tym roku sam się przeraziłem własną refleksją. Nie interesuje mnie już, co zawsze przy tej okazji jest szeroko rozdrapywane: kto jest Polakiem, kto jest godnym żeby czcić, kto jest bydłem, komu wolno wyć wśród krzyży? Interesuje mnie coś niebywale ważnego do czego tak często odnoszą się włodarze. Budujemy przyszłość dla naszych dzieci, ulubione zawołanie: polityczne, narodowe, społeczne. Wszystkie ucywilizowane narody starają się „zawoływać” jak najczęściej i odrzucać model funkcjonowania państwa zawarty w cynicznym stwierdzeniu: „po nas choćby potop”.

Reklama

Narody starają się tak gospodarować swoimi zasobami, przede wszystkim ludzkimi, co brzmi fatalnie, niemniej jest dość powszechnie stosowane, aby przyszłym pokoleniom żyło się lepiej. W skład narodu wchodzą, równie brzydko zwane, komórki społeczne. W komórkach z kolei znajdziemy rodziców i dzieci, w polskich komórkach bardzo często również babcie i dziadków. Jeśli istnieje coś takiego jak typowa polska rodzina, to czuję się jej przedstawicielem, wielopokoleniowo się wychowywałem i rozmaite wspomnienia mam z dzieciństwa, często nędzne, ale jedno pozytywne utkwiło mi w pamięci szczególnie.

Troska o mnie, troska o dziecko. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, w której rodzice lub dziadkowie naraziliby mnie na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, ponieważ niczego takiego i nigdy nie doświadczyłem. Wszędzie tam gdzie można sobie było wyrządzić krzywdę rodzice i dziadkowie szli sami i brali ryzyko na siebie. Klasycznie byłem chroniony, przestrogi i zakazy, zakaz biegania po ulicy, „dotykanie się do gazu (kuchenki)”, zakaz bawienia się nożem i oczywiście zapałkami. Zapewne nie da się porównać czasu pokoju z czasem wojny, pono w czas wojenny szybciej się dojrzewa. Nie wiem ilu rodziców w czasie wojny pozwala dzieciom „dotykać się do gazu” i bawić nożem, przypuszczam jedynie, że ci co nie pozwalali w pokoju, tym bardziej na czas wojny nie zmieniali zdania. Zapewne dzieci są bardziej dojrzałe, ponieważ widzą realne zagrożenia, jednak ten argument to dla mnie za mało, aby usprawiedliwić używanie dzieci do działań wojennych.

„Używanie” jest słowem jak najbardziej właściwym, ponieważ to było używanie dzieci, używanie i wykorzystywanie. Używanie dzieci do walki, nie jest cechą narodów ucywilizowanych, tak postępowały ludy prymitywne i narody opanowane totalitarnymi ideologiami. Do dziś tak postępują ludy afrykańskie i azjatyckie, głównie te, które walczą o komunizm, albo juntę. Nie jestem historykiem, tym bardziej nie badałem ile i jakie armie wysłały na front dzieci, jednak gdy spytać zwykłego zjadacza chleba o znane mu przypadki z historii II Wojny Światowej z pewnością wymieni tylko dwa wielkie akty barbarzyństwa. Jeden to oczywiście słynne Hitlerjugend wykorzystywane na olbrzymią skalę pod koniec działań wojennych, drugie to Warszawskie Dzieci.

Wyobrażam już sobie patriotyczne uniesienia i sterty epitetów jakie zaraz spadną, przecież porównać Hitlerjugend z Warszawskimi Dziećmi może tylko cyniczny idiota. Być może, uprę się jednak przy tej analogii historycznie uzasadnionej i uargumentuję ją na chłodno. Zacznę od wskazania różnicy, gdyż ta jest oczywista. Warszawskie Dzieci i ich „dowódcy” nie mieli szeroko zakrojonych planów w skład, których wchodziło zdobywanie przestrzeni życiowej i eksterminacja innych narodów, polskie dzieci zostały wykorzystane do obrony własnej ojczyzny, nie do agresji na inne narody. Bardzo istotna różnica, ale jedyna istotna i żadne rozgrzeszenie, przeciwnie grzech śmiertelny. Jedyną istotną różnicą między Hitlerjugend i Warszawskimi Dziećmi były motywacje ich rodziców, opiekunów, wychowawców i wszystkich warto wziąć w cudzysłów, jednak dalej stosunek do dzieci po obu stronach jest ten sam i mogę go z pełną odpowiedzialnością nazwać barbarzyńskim. Hitler i jego propagandziści indoktrynowali dzieci i wkładali im granaty w dłonie, aby zabijały dla wielkich Niemiec, takie było pojmowanie patriotyzmu. Rodzicom wmawiano, że to najwyższy poziomom patriotyzmu, oddać dziecko dla III Rzeszy. W polskiej świadomości Hitlerjugend ma takie samo brzmienie jak SS, Gestapo, Wehrmacht, tacy sami faszystowscy bandyci.

Niewielu ma ochotę popatrzeć na tragedię tych dzieci, na niewątpliwą tragedię tych niemieckich chłopców i dziewcząt jaką jest fakt, że mieli barbarzyńskich rodziców i wychowawców, którzy traktowali ich przedmiotowo, wykorzystywali jako narzędzie do walki ideologicznej. Barbarzyńscy dorośli odpowiadają za to, jak dzieci pojmowały świat, a przede wszystkim za to, że były zdolne do zabijania i same ginęły. Nie powiem niczego nowego, wręcz banałem się posłużę jeśli stwierdzę, że dla niemieckich chłopców i dziewcząt zabijanie Polaków było tym samym, czym dla polskich dzieci zabijanie Niemców. Dla niemieckich rodziców, pamięć o tych dzieciach, to ta sama „patriotyczna świętość”, co dla rodziców polskich opłakujących powstańcze dzieci. Ale ten ból jest fałszem, obowiązkiem rodziców jest zasłanianie dzieci piersią, nie wysyłanie ich na front. Często i nie zawsze adekwatnie przywoływane słowa: „dzieci nie są winne, to głupota rodziców”, mają w tym wypadku absolutne potwierdzenie i pełne zastosowanie. Naturalnie koronnym kontrargumentem okaże się zaraz, że Warszawskie Dzieci były wychowywane w duchu patriotycznym, nie nazistowskim, że kochały świat i ludzi, tylko nazistów i bolszewików nienawidziły, że przekazywano im pozytywne wartości i nie pakowano ideologii do głów.

Nie ma to najmniejszego znaczenia co mówiono Warszawskim Dzieciom, ponieważ uczyniono z nimi coś dokładnie przeciwnego niż im wpajano. Jeśli dorośli napakowali głowy tych dzieci patriotyzmem, Bogiem, Honorem, Ojczyzną, by potem posłać je na rzeź, są rodzicami i opiekunami, którzy odpowiadają za masową zbrodnię, zbrodnię dzieciobójstwa. Matka błogosławiąca swoje dziecko, które szło do powstania, to jakieś potworne wynaturzenie, ale w polskiej tradycji patriotycznej i literackiej, ten rodzaj wynaturzenia robi za świętość. Niemieccy rodzice byli pod niebiosa wysławiani za największe poświęcenie dla III Rzeszy, byli dumni, że ich dzieci oddały życie za głupawe hasła i symbole. W Polsce jest to samo, matka posyłająca dziecko na niemal pewną śmierć jest świętym, niepokalanym symbolem polskości i patriotyzmu bogoojczyźnianego. Paranoja, zwyrodnienie, barbarzyństwo.

Nikt mi nie jest w stanie wytłumaczyć i nikt mnie nie przekona, że odpowiedzialny rodzic, opiekun, może się zachować jak zwyrodnialec poświęcający życie swoich dzieci w imię czegoś co jest tylko frazeologicznym bełkotem. Poświęcić dziecko dla Boga, Ojczyzny i innego patosu może tylko zwyrodnialec, rodzic w każdej sytuacji będzie chronił życie swoich dzieci, w każdej sytuacji. Cóż to za Ojczyzna i cóż to za Bóg, który się karmi rzezią niewiniątek. Ci ludzie, którzy napompowali dzieciom do głów patriotycznych haseł, by potem włożyć im w dłonie butelki z benzyną i posłać na największą i najlepiej wyposażoną armię na świecie, byli i są bandytami, nie patriotami. Bandytyzm dokonany na dzieciach i to bez względu na to jakie były szanse powodzenia powstania, bez względu na to jak szlachetne były motywy, wysyłanie dzieci na wojnę, to cecha ludów prymitywnych i zideologizowanych.

W przypadku Hitlerjugend zadziałało barbarzyństwo zwane ideologią, zbrodniczą ideologią. W przypadku Warszawskich Dzieci wykorzystano spaczony, sprowadzony do poziomu skrajnej patologii patriotyzm. Najbardziej chce się wyć z tego powodu, że nie ma po tej tragedii żadnej refleksji. Co roku widzę tę samą, do znudzenia powtarzaną scenę. Maluch o pochylonej sylwetce, w zakrywającym niemal całą buzie niemieckim hełmie, biegnie po gruzach Warszawy między wybuchami i świszczącymi kulami. Obraz tragiczny, a przed telewizorem wzruszeni widzowie, ze łzami w oczach podziwiają bohaterskie dziecko, symbol polskiego patriotyzmu. Ten obraz powinien się wryć każdemu Polakowi w łepetynę, ale jako obraz wstydliwy, ponury, obraz hańby, naszej polskiej głupoty, barbarzyństwa i patologicznego pojmowania patriotyzmu. Ta scena to najgorsze podsumowanie nas Polaków jakie kiedykolwiek widziałem, a wnioski wyciągane z tej sceny są przerażające. Ci sami widzowie wzruszeni polskimi dziećmi, bulwersują się i nazywają barbarzyńcami azjatyckich siepaczy wkładających dzieciom „Kałachy”. Azjaci przynajmniej dali tym dzieciom broń, jedną z najlepszych na świecie, polscy barbarzyńcy dali im puszki z gwoździami, udające granaty.

Każdy rodzic, zwłaszcza polski patriota, powinien się zapaść pod ziemie widząc to, czego dopuścili inni polscy rodzice. Naród cywilizowany posyła do boju rodziców, aby oddawali życie za wolność dzieci, tylko barbarzyńcy wysyłają na wojnę dzieci, aby walczyły za rodziców. Okaleczono przyszłe pokolenie, by kilku barbarzyńców uznać za bohaterów i by komunistom było łatwiej. Kiedy dziś widzę jak osiemdziesięcioletni generałowie żyjący gdzieś w USA, Australii i Anglii, wypinają starcze klatki piersiowe po najwyższe ordery, chciałbym im przypomnieć, że to oni, te dziadki popierdujące w skórzane fotele, wygodnie żyjące na obczyźnie, odpowiadają za śmierć dzieci, które ginęły na ich chwałę. Ci generałowie uchodzący dziś za ostatnich świadków i bohaterów historii, powinni być sądzeni, ponieważ zbrodnia dzieciobójstwa nie ulega przedawnieniu. Nie chce analizować szans powodzenia tego szaleństwa powstańczego, nie chcę wchodzić w polityczne spory, nie mam ochoty rozstrzygać dlaczego Stalin stał na drugim brzegu.

Jedno jest dla mnie pewne, bez względu na motywy, patriotyczne uniesienia i inne szlachetne przesłanki, za masowe zabójstwo dzieci, barbarzyńcom odpowiedzialnym za tę zbrodnię należy się tylko jedna kara, której domagał się Anders – pod ścianę. Być może zachowałbym się równie nieracjonalnie jak dowódcy powstania, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że nie wytrzymałbym i ruszył na tych, którzy zabrali mi wszystko, ale nigdy, przenigdy nie wysłałbym nawet na najgorszego wroga swoich i naszych dzieci. Chciałbym być dobrze zrozumiany, epatuję, prowokuję, bulwersuję tylko w jednym celu, aby w końcu przełamać ten fałszywy patos i wyciągnąć właściwe wnioski z wielkiej zbrodni, żeby nigdy więcej do takiej zbrodni nie dopuścić. Aby nigdy więcej dzieci, do których należy przyszłość nie ginęły za barbarzyńskich rodziców, nie potrafiących sobie poradzić z teraźniejszością.

Ten „monument” ukazany na fotografii, ma być symbolem polskiej dumy i heroizmu, to mogło powstać tylko w głowie chorego artysty i tylko chorzy ludzie mogą być dumni z tego pomnika. Pamiętam protesty przeciw rozpinaniu genitaliów na krzyżu, ale tamta praca nie pochwalała zbrodni, ta pokazuje zbrodnię i to najpodlejszego gatunku, jako wzorzec patriotyzmu. Jeśli jacyś patrioci widzą w tym naszą dumę, powinni zostać pozbawieni praw rodzicielskich, nie zasługują na bycie rodzicami,  rodzice zamkną oczy, odwrócą głowy, zaprotestują przeciw zwyrodnieniu i chorej symbolice patriotyzmu. Hołd i wieczny szacunek należy się wszystkim dzieciom, które zginęły, odpowiedzialnym za ich śmierć wieczna pogarda. Gdyby jakiś „patriota” wyciągnął łapę po moje dziecko w imieniu Polski, Boga, czy czegokolwiek innego, zabiłbym „patriotę” nie dziecko.

 

Reklama

216 KOMENTARZE

  1. Kiedyś już tu napisałem
    że pomnik małego powstańca będzie dla mnie zawsze oskarżeniem dorosłych o to co zgotowali swoim dzieciom. Tym nie mniej z jednym sie z matką_kurką nie zgodzę. Trudno doprawdy porównywać nazistowski aparat władzy, który w drodze rozporządzeń administracyjnych i prawnych posyłał gówniarzy z HJ z pancerfaustami na tanki, uprzednio robiąć im papkę z mózgu, z losem małych powstańców. Te powstańcze szczyle pełniły raczej rolę “synów pułku” niż regularnych jednostek bitewnych (mam tu na myśli dzieciaki w wieku poniżej 17 roku życia). Niejeden taki smarkacz był goniony przez żołnierzy AK do domu. Ale jak to smarkateria z mutacją ma w zwyczaju, łamanie zakazów w tym wieku jest normą. Stąd też opędzanie się od “małych bohaterów” często było skazane na niepowodzenie. Zresztą po latach przypadek Romka Strzałkowskiego (Poznań 1956) zdaje się być potwierdzeniem tej tezy. Natomiast za posyłanie z pełną świadomością dzieciarni z rozkazami pod lufy MG należy się kopas w dupas. Taki sam należy się pewnemu politykowi, dla którego los 13-letniej katowanej dziewczynki na gestapo (pewnie zresztą fikcyjny) stał się niezdrową podnietą.

  2. Kiedyś już tu napisałem
    że pomnik małego powstańca będzie dla mnie zawsze oskarżeniem dorosłych o to co zgotowali swoim dzieciom. Tym nie mniej z jednym sie z matką_kurką nie zgodzę. Trudno doprawdy porównywać nazistowski aparat władzy, który w drodze rozporządzeń administracyjnych i prawnych posyłał gówniarzy z HJ z pancerfaustami na tanki, uprzednio robiąć im papkę z mózgu, z losem małych powstańców. Te powstańcze szczyle pełniły raczej rolę “synów pułku” niż regularnych jednostek bitewnych (mam tu na myśli dzieciaki w wieku poniżej 17 roku życia). Niejeden taki smarkacz był goniony przez żołnierzy AK do domu. Ale jak to smarkateria z mutacją ma w zwyczaju, łamanie zakazów w tym wieku jest normą. Stąd też opędzanie się od “małych bohaterów” często było skazane na niepowodzenie. Zresztą po latach przypadek Romka Strzałkowskiego (Poznań 1956) zdaje się być potwierdzeniem tej tezy. Natomiast za posyłanie z pełną świadomością dzieciarni z rozkazami pod lufy MG należy się kopas w dupas. Taki sam należy się pewnemu politykowi, dla którego los 13-letniej katowanej dziewczynki na gestapo (pewnie zresztą fikcyjny) stał się niezdrową podnietą.

  3. Kiedyś już tu napisałem
    że pomnik małego powstańca będzie dla mnie zawsze oskarżeniem dorosłych o to co zgotowali swoim dzieciom. Tym nie mniej z jednym sie z matką_kurką nie zgodzę. Trudno doprawdy porównywać nazistowski aparat władzy, który w drodze rozporządzeń administracyjnych i prawnych posyłał gówniarzy z HJ z pancerfaustami na tanki, uprzednio robiąć im papkę z mózgu, z losem małych powstańców. Te powstańcze szczyle pełniły raczej rolę “synów pułku” niż regularnych jednostek bitewnych (mam tu na myśli dzieciaki w wieku poniżej 17 roku życia). Niejeden taki smarkacz był goniony przez żołnierzy AK do domu. Ale jak to smarkateria z mutacją ma w zwyczaju, łamanie zakazów w tym wieku jest normą. Stąd też opędzanie się od “małych bohaterów” często było skazane na niepowodzenie. Zresztą po latach przypadek Romka Strzałkowskiego (Poznań 1956) zdaje się być potwierdzeniem tej tezy. Natomiast za posyłanie z pełną świadomością dzieciarni z rozkazami pod lufy MG należy się kopas w dupas. Taki sam należy się pewnemu politykowi, dla którego los 13-letniej katowanej dziewczynki na gestapo (pewnie zresztą fikcyjny) stał się niezdrową podnietą.

  4. Kiedyś już tu napisałem
    że pomnik małego powstańca będzie dla mnie zawsze oskarżeniem dorosłych o to co zgotowali swoim dzieciom. Tym nie mniej z jednym sie z matką_kurką nie zgodzę. Trudno doprawdy porównywać nazistowski aparat władzy, który w drodze rozporządzeń administracyjnych i prawnych posyłał gówniarzy z HJ z pancerfaustami na tanki, uprzednio robiąć im papkę z mózgu, z losem małych powstańców. Te powstańcze szczyle pełniły raczej rolę “synów pułku” niż regularnych jednostek bitewnych (mam tu na myśli dzieciaki w wieku poniżej 17 roku życia). Niejeden taki smarkacz był goniony przez żołnierzy AK do domu. Ale jak to smarkateria z mutacją ma w zwyczaju, łamanie zakazów w tym wieku jest normą. Stąd też opędzanie się od “małych bohaterów” często było skazane na niepowodzenie. Zresztą po latach przypadek Romka Strzałkowskiego (Poznań 1956) zdaje się być potwierdzeniem tej tezy. Natomiast za posyłanie z pełną świadomością dzieciarni z rozkazami pod lufy MG należy się kopas w dupas. Taki sam należy się pewnemu politykowi, dla którego los 13-letniej katowanej dziewczynki na gestapo (pewnie zresztą fikcyjny) stał się niezdrową podnietą.

  5. Ależ drogi Markizie
    Pełna zgoda. Napisałem o tym w pierwszym oraz przedostatnim i ostatnim zdaniu. Rozwinęłem – dla jasności – wątek o HJ i powstańcach, jako drobne zastrzeżenie. Zresztą jak wnioskuję po wpisie niżej nie tylko mnie pewien tok argumentacji zmobilizował do napisania drobnej uwagi.

  6. Ależ drogi Markizie
    Pełna zgoda. Napisałem o tym w pierwszym oraz przedostatnim i ostatnim zdaniu. Rozwinęłem – dla jasności – wątek o HJ i powstańcach, jako drobne zastrzeżenie. Zresztą jak wnioskuję po wpisie niżej nie tylko mnie pewien tok argumentacji zmobilizował do napisania drobnej uwagi.

  7. Ależ drogi Markizie
    Pełna zgoda. Napisałem o tym w pierwszym oraz przedostatnim i ostatnim zdaniu. Rozwinęłem – dla jasności – wątek o HJ i powstańcach, jako drobne zastrzeżenie. Zresztą jak wnioskuję po wpisie niżej nie tylko mnie pewien tok argumentacji zmobilizował do napisania drobnej uwagi.

  8. Ależ drogi Markizie
    Pełna zgoda. Napisałem o tym w pierwszym oraz przedostatnim i ostatnim zdaniu. Rozwinęłem – dla jasności – wątek o HJ i powstańcach, jako drobne zastrzeżenie. Zresztą jak wnioskuję po wpisie niżej nie tylko mnie pewien tok argumentacji zmobilizował do napisania drobnej uwagi.

  9. Napisałeś tak:
    “Warszawskie dzieci mialy do wyboru albo zginac pod gruzami albo z reki ukrainskiego bydlaka albo z bronia w reku”.

    I właśnie o spowodowanie takiej alternatywy kurak oskarża dorosłych czyli dowództwo powstania. Trudno winić samych powstańców, z których spora część to nastolatkowie i dwudziestolatkowie. Z racji młodego wieku, podejmowanie odpowiedzialnych decyzji przerastało ich nieukształtowaną w pełni osobowość.
    Mnie osobiście zawsze smutkiem napawa ten pomnik i fakt, że celebra 1 sierpnia obejmuje z reguły los powstańców a dopiero w drugiej kolejności 200 tys. ofiar cywilnych. W tym względzie niewiele różnimy się od władz sowieckich traktujących swoich obywateli w wymiarze statystycznym.

    Tekst matki jest krótki, a biorąc pod uwagę złożoność problemów natury historycznej, moralnej itp., uwag i dygresji będzie jeszcze sporo.

  10. Napisałeś tak:
    “Warszawskie dzieci mialy do wyboru albo zginac pod gruzami albo z reki ukrainskiego bydlaka albo z bronia w reku”.

    I właśnie o spowodowanie takiej alternatywy kurak oskarża dorosłych czyli dowództwo powstania. Trudno winić samych powstańców, z których spora część to nastolatkowie i dwudziestolatkowie. Z racji młodego wieku, podejmowanie odpowiedzialnych decyzji przerastało ich nieukształtowaną w pełni osobowość.
    Mnie osobiście zawsze smutkiem napawa ten pomnik i fakt, że celebra 1 sierpnia obejmuje z reguły los powstańców a dopiero w drugiej kolejności 200 tys. ofiar cywilnych. W tym względzie niewiele różnimy się od władz sowieckich traktujących swoich obywateli w wymiarze statystycznym.

    Tekst matki jest krótki, a biorąc pod uwagę złożoność problemów natury historycznej, moralnej itp., uwag i dygresji będzie jeszcze sporo.

  11. Napisałeś tak:
    “Warszawskie dzieci mialy do wyboru albo zginac pod gruzami albo z reki ukrainskiego bydlaka albo z bronia w reku”.

    I właśnie o spowodowanie takiej alternatywy kurak oskarża dorosłych czyli dowództwo powstania. Trudno winić samych powstańców, z których spora część to nastolatkowie i dwudziestolatkowie. Z racji młodego wieku, podejmowanie odpowiedzialnych decyzji przerastało ich nieukształtowaną w pełni osobowość.
    Mnie osobiście zawsze smutkiem napawa ten pomnik i fakt, że celebra 1 sierpnia obejmuje z reguły los powstańców a dopiero w drugiej kolejności 200 tys. ofiar cywilnych. W tym względzie niewiele różnimy się od władz sowieckich traktujących swoich obywateli w wymiarze statystycznym.

    Tekst matki jest krótki, a biorąc pod uwagę złożoność problemów natury historycznej, moralnej itp., uwag i dygresji będzie jeszcze sporo.

  12. Napisałeś tak:
    “Warszawskie dzieci mialy do wyboru albo zginac pod gruzami albo z reki ukrainskiego bydlaka albo z bronia w reku”.

    I właśnie o spowodowanie takiej alternatywy kurak oskarża dorosłych czyli dowództwo powstania. Trudno winić samych powstańców, z których spora część to nastolatkowie i dwudziestolatkowie. Z racji młodego wieku, podejmowanie odpowiedzialnych decyzji przerastało ich nieukształtowaną w pełni osobowość.
    Mnie osobiście zawsze smutkiem napawa ten pomnik i fakt, że celebra 1 sierpnia obejmuje z reguły los powstańców a dopiero w drugiej kolejności 200 tys. ofiar cywilnych. W tym względzie niewiele różnimy się od władz sowieckich traktujących swoich obywateli w wymiarze statystycznym.

    Tekst matki jest krótki, a biorąc pod uwagę złożoność problemów natury historycznej, moralnej itp., uwag i dygresji będzie jeszcze sporo.

  13. I tu zgoda!
    Chcąc być konsekwentnym, nie potrafię nie zgodzić się z Twoimi tezami. Jest kilka różnic, o których nie chcę pisać z racji punktu widzenia z pozycji siedzenia, ale to akurat mało istotne w tej chwili. Ważne że sens Twojego tekstu odpowiada mojemu poczuciu sensowności.
    Pozdrawiam

  14. I tu zgoda!
    Chcąc być konsekwentnym, nie potrafię nie zgodzić się z Twoimi tezami. Jest kilka różnic, o których nie chcę pisać z racji punktu widzenia z pozycji siedzenia, ale to akurat mało istotne w tej chwili. Ważne że sens Twojego tekstu odpowiada mojemu poczuciu sensowności.
    Pozdrawiam

  15. I tu zgoda!
    Chcąc być konsekwentnym, nie potrafię nie zgodzić się z Twoimi tezami. Jest kilka różnic, o których nie chcę pisać z racji punktu widzenia z pozycji siedzenia, ale to akurat mało istotne w tej chwili. Ważne że sens Twojego tekstu odpowiada mojemu poczuciu sensowności.
    Pozdrawiam

  16. I tu zgoda!
    Chcąc być konsekwentnym, nie potrafię nie zgodzić się z Twoimi tezami. Jest kilka różnic, o których nie chcę pisać z racji punktu widzenia z pozycji siedzenia, ale to akurat mało istotne w tej chwili. Ważne że sens Twojego tekstu odpowiada mojemu poczuciu sensowności.
    Pozdrawiam

  17. a ja sie nie zgodzę.
    tekst jest ciekawy dobrze napisany i co do zasady słuszny, gdyby nie jedno “ale” totalne oderwanie od czasów i warunków.

    Już nawet nie chodzi o to porównywanie kuchenki gazowej, czy przechodzenia przez ulicę do wojny światowej. (Choć jest ono karkołomne).
    dokonujesz oceny nie pisząc jak można było te dzieci chronić. Spójrz na statystyki ile ludności cywilnej zginęło w powstaniu. gdzie było bezpiecznie.

    Anglicy, Amerykanie a do pewnego czasu także Niemcy mieli ten komfort, że to oni decydowali o tym kto idzie na wojnę i kto będzie ginął (pomijam oczywiście bombardowania), bo wojna nie toczyła się na ich terenie.

    W Warszawie tymczasem doszło do zamknięcia miasta, a przebywające na terenie jednostki strzelały do wszystkiego co się rusza. nie było linii frontu a bomby padały także na domy cywilne. Nie można było się dostać z jednej ulicy na drugą. nie było bezpiecznych enklaw, gdzie można by było zamknąć dzieci, powiedzieć Niemcom tam nie strzelajcie, bo my chcemy zapewnić przyszłość naszemu nowemu pokoleniu.
    Po wybuchu powstanie te dzieci juz nie miały wyboru. często były poodcinane od rodziny, albo ich rodzice już nie żyli. Wbrew pozorom przy oddziałach powstańczych miały większe szanse na przeżycie niż biegając samotnie po mieście.

    Ps. akurat nieprzedawnia się zbrodnia ludobójstwa. dzieciobójstwo (dotyczy zresztą zupełnie innej sytuacji) przedawnia się.

    • To co się stało z ludnością
      To co się stało z ludnością cywilną Warszawy i samą Warszawą, było skutkiem barbarzyństwa zwanego powstaniem. W żadnej innym mieście w Polsce, ani nawet w Europie nie doszło do podobnej tragedii. Te dzieci były przygotowywane do działań wojennych, podzielone na grupy:

      12-14 lat – Zawisza, głównie poczta polowa
      15- 17 lat – Bojowe Szkoły, małą dywersja, sabotaże
      powyżej 18 lat – Grupy szturmowe, regularna “armia”

      W Poswataniu zginęło kilka tysięcy harcerzy i harcerek, w tym dzieci z grupy Zawisza w wyniku walki, nie zbrodni na ludności cywilnej. To nie jest argument, że te dzieci i tak by zginęły, żaden argument. Decyzja o zniszczeniu Warszawy zapadła po Powstaniu i w rewanżu za Powstanie, tego chyba nikt rozsądny nie kwestionuje. Czym innym jest zabijanie cywili i na to rodzice mają niewielki wpływ, czym innym posyłanie dzieci tam gdzie się ginie i sprokurowanie takich okoliczności. Kraków został wyzwolony przy kosmetycznych zniszczeniach i Niemcy nie strzelali do wszystkiego co się rusza. W Warszawie grupa szaleńców doprowadziła do tragedii i uczyniła z tego barbarzyństwa symbolikę narodową, teraz jeszcze zamierzają świętować dzień klęski i tańczyć na mogile.

      • O takie ładne ze strony Muzeum Powstania Warszawskiego
        “W Powstaniu Warszawskim powszechnie uczestniczą dzieci. Chłopcy i dziewczęta pomagają przy budowie barykad, wspierają służby sanitarne i aprowizacyjne, są łącznikami walczących oddziałów, kolporterami powstańczej prasy, kurierami poczty. Biorą udział w dyżurach przeciwpożarowych i gaszeniu pożarów. Są ordynansami powstańczych dowódców. Czyszczą broń i noszą amunicję, a kiedy trzeba – idą do boju. Nie ustępują odwagą dorosłym. Butelkami z benzyną atakują niemieckie czołgi. Wielu młodocianych żołnierzy ginie w walce lub zastrzelonych przez niemieckich strzelców wyborowych – „gołębiarzy”.

        To ładne jest: a kiedy trzeba idą do boju…

          • I to jest sedno tragedii,
            I to jest sedno tragedii, żadnych wniosków, kult barbarzyństwa. Nie mam większych wątpliwości, że nie daj Bóg przy powtórzonych okolicznościach, obojętnie kto byłby przy sterach, to szaleństwo miałoby swoją powtórkę z historii.

  18. a ja sie nie zgodzę.
    tekst jest ciekawy dobrze napisany i co do zasady słuszny, gdyby nie jedno “ale” totalne oderwanie od czasów i warunków.

    Już nawet nie chodzi o to porównywanie kuchenki gazowej, czy przechodzenia przez ulicę do wojny światowej. (Choć jest ono karkołomne).
    dokonujesz oceny nie pisząc jak można było te dzieci chronić. Spójrz na statystyki ile ludności cywilnej zginęło w powstaniu. gdzie było bezpiecznie.

    Anglicy, Amerykanie a do pewnego czasu także Niemcy mieli ten komfort, że to oni decydowali o tym kto idzie na wojnę i kto będzie ginął (pomijam oczywiście bombardowania), bo wojna nie toczyła się na ich terenie.

    W Warszawie tymczasem doszło do zamknięcia miasta, a przebywające na terenie jednostki strzelały do wszystkiego co się rusza. nie było linii frontu a bomby padały także na domy cywilne. Nie można było się dostać z jednej ulicy na drugą. nie było bezpiecznych enklaw, gdzie można by było zamknąć dzieci, powiedzieć Niemcom tam nie strzelajcie, bo my chcemy zapewnić przyszłość naszemu nowemu pokoleniu.
    Po wybuchu powstanie te dzieci juz nie miały wyboru. często były poodcinane od rodziny, albo ich rodzice już nie żyli. Wbrew pozorom przy oddziałach powstańczych miały większe szanse na przeżycie niż biegając samotnie po mieście.

    Ps. akurat nieprzedawnia się zbrodnia ludobójstwa. dzieciobójstwo (dotyczy zresztą zupełnie innej sytuacji) przedawnia się.

    • To co się stało z ludnością
      To co się stało z ludnością cywilną Warszawy i samą Warszawą, było skutkiem barbarzyństwa zwanego powstaniem. W żadnej innym mieście w Polsce, ani nawet w Europie nie doszło do podobnej tragedii. Te dzieci były przygotowywane do działań wojennych, podzielone na grupy:

      12-14 lat – Zawisza, głównie poczta polowa
      15- 17 lat – Bojowe Szkoły, małą dywersja, sabotaże
      powyżej 18 lat – Grupy szturmowe, regularna “armia”

      W Poswataniu zginęło kilka tysięcy harcerzy i harcerek, w tym dzieci z grupy Zawisza w wyniku walki, nie zbrodni na ludności cywilnej. To nie jest argument, że te dzieci i tak by zginęły, żaden argument. Decyzja o zniszczeniu Warszawy zapadła po Powstaniu i w rewanżu za Powstanie, tego chyba nikt rozsądny nie kwestionuje. Czym innym jest zabijanie cywili i na to rodzice mają niewielki wpływ, czym innym posyłanie dzieci tam gdzie się ginie i sprokurowanie takich okoliczności. Kraków został wyzwolony przy kosmetycznych zniszczeniach i Niemcy nie strzelali do wszystkiego co się rusza. W Warszawie grupa szaleńców doprowadziła do tragedii i uczyniła z tego barbarzyństwa symbolikę narodową, teraz jeszcze zamierzają świętować dzień klęski i tańczyć na mogile.

      • O takie ładne ze strony Muzeum Powstania Warszawskiego
        “W Powstaniu Warszawskim powszechnie uczestniczą dzieci. Chłopcy i dziewczęta pomagają przy budowie barykad, wspierają służby sanitarne i aprowizacyjne, są łącznikami walczących oddziałów, kolporterami powstańczej prasy, kurierami poczty. Biorą udział w dyżurach przeciwpożarowych i gaszeniu pożarów. Są ordynansami powstańczych dowódców. Czyszczą broń i noszą amunicję, a kiedy trzeba – idą do boju. Nie ustępują odwagą dorosłym. Butelkami z benzyną atakują niemieckie czołgi. Wielu młodocianych żołnierzy ginie w walce lub zastrzelonych przez niemieckich strzelców wyborowych – „gołębiarzy”.

        To ładne jest: a kiedy trzeba idą do boju…

          • I to jest sedno tragedii,
            I to jest sedno tragedii, żadnych wniosków, kult barbarzyństwa. Nie mam większych wątpliwości, że nie daj Bóg przy powtórzonych okolicznościach, obojętnie kto byłby przy sterach, to szaleństwo miałoby swoją powtórkę z historii.

  19. a ja sie nie zgodzę.
    tekst jest ciekawy dobrze napisany i co do zasady słuszny, gdyby nie jedno “ale” totalne oderwanie od czasów i warunków.

    Już nawet nie chodzi o to porównywanie kuchenki gazowej, czy przechodzenia przez ulicę do wojny światowej. (Choć jest ono karkołomne).
    dokonujesz oceny nie pisząc jak można było te dzieci chronić. Spójrz na statystyki ile ludności cywilnej zginęło w powstaniu. gdzie było bezpiecznie.

    Anglicy, Amerykanie a do pewnego czasu także Niemcy mieli ten komfort, że to oni decydowali o tym kto idzie na wojnę i kto będzie ginął (pomijam oczywiście bombardowania), bo wojna nie toczyła się na ich terenie.

    W Warszawie tymczasem doszło do zamknięcia miasta, a przebywające na terenie jednostki strzelały do wszystkiego co się rusza. nie było linii frontu a bomby padały także na domy cywilne. Nie można było się dostać z jednej ulicy na drugą. nie było bezpiecznych enklaw, gdzie można by było zamknąć dzieci, powiedzieć Niemcom tam nie strzelajcie, bo my chcemy zapewnić przyszłość naszemu nowemu pokoleniu.
    Po wybuchu powstanie te dzieci juz nie miały wyboru. często były poodcinane od rodziny, albo ich rodzice już nie żyli. Wbrew pozorom przy oddziałach powstańczych miały większe szanse na przeżycie niż biegając samotnie po mieście.

    Ps. akurat nieprzedawnia się zbrodnia ludobójstwa. dzieciobójstwo (dotyczy zresztą zupełnie innej sytuacji) przedawnia się.

    • To co się stało z ludnością
      To co się stało z ludnością cywilną Warszawy i samą Warszawą, było skutkiem barbarzyństwa zwanego powstaniem. W żadnej innym mieście w Polsce, ani nawet w Europie nie doszło do podobnej tragedii. Te dzieci były przygotowywane do działań wojennych, podzielone na grupy:

      12-14 lat – Zawisza, głównie poczta polowa
      15- 17 lat – Bojowe Szkoły, małą dywersja, sabotaże
      powyżej 18 lat – Grupy szturmowe, regularna “armia”

      W Poswataniu zginęło kilka tysięcy harcerzy i harcerek, w tym dzieci z grupy Zawisza w wyniku walki, nie zbrodni na ludności cywilnej. To nie jest argument, że te dzieci i tak by zginęły, żaden argument. Decyzja o zniszczeniu Warszawy zapadła po Powstaniu i w rewanżu za Powstanie, tego chyba nikt rozsądny nie kwestionuje. Czym innym jest zabijanie cywili i na to rodzice mają niewielki wpływ, czym innym posyłanie dzieci tam gdzie się ginie i sprokurowanie takich okoliczności. Kraków został wyzwolony przy kosmetycznych zniszczeniach i Niemcy nie strzelali do wszystkiego co się rusza. W Warszawie grupa szaleńców doprowadziła do tragedii i uczyniła z tego barbarzyństwa symbolikę narodową, teraz jeszcze zamierzają świętować dzień klęski i tańczyć na mogile.

      • O takie ładne ze strony Muzeum Powstania Warszawskiego
        “W Powstaniu Warszawskim powszechnie uczestniczą dzieci. Chłopcy i dziewczęta pomagają przy budowie barykad, wspierają służby sanitarne i aprowizacyjne, są łącznikami walczących oddziałów, kolporterami powstańczej prasy, kurierami poczty. Biorą udział w dyżurach przeciwpożarowych i gaszeniu pożarów. Są ordynansami powstańczych dowódców. Czyszczą broń i noszą amunicję, a kiedy trzeba – idą do boju. Nie ustępują odwagą dorosłym. Butelkami z benzyną atakują niemieckie czołgi. Wielu młodocianych żołnierzy ginie w walce lub zastrzelonych przez niemieckich strzelców wyborowych – „gołębiarzy”.

        To ładne jest: a kiedy trzeba idą do boju…

          • I to jest sedno tragedii,
            I to jest sedno tragedii, żadnych wniosków, kult barbarzyństwa. Nie mam większych wątpliwości, że nie daj Bóg przy powtórzonych okolicznościach, obojętnie kto byłby przy sterach, to szaleństwo miałoby swoją powtórkę z historii.

  20. a ja sie nie zgodzę.
    tekst jest ciekawy dobrze napisany i co do zasady słuszny, gdyby nie jedno “ale” totalne oderwanie od czasów i warunków.

    Już nawet nie chodzi o to porównywanie kuchenki gazowej, czy przechodzenia przez ulicę do wojny światowej. (Choć jest ono karkołomne).
    dokonujesz oceny nie pisząc jak można było te dzieci chronić. Spójrz na statystyki ile ludności cywilnej zginęło w powstaniu. gdzie było bezpiecznie.

    Anglicy, Amerykanie a do pewnego czasu także Niemcy mieli ten komfort, że to oni decydowali o tym kto idzie na wojnę i kto będzie ginął (pomijam oczywiście bombardowania), bo wojna nie toczyła się na ich terenie.

    W Warszawie tymczasem doszło do zamknięcia miasta, a przebywające na terenie jednostki strzelały do wszystkiego co się rusza. nie było linii frontu a bomby padały także na domy cywilne. Nie można było się dostać z jednej ulicy na drugą. nie było bezpiecznych enklaw, gdzie można by było zamknąć dzieci, powiedzieć Niemcom tam nie strzelajcie, bo my chcemy zapewnić przyszłość naszemu nowemu pokoleniu.
    Po wybuchu powstanie te dzieci juz nie miały wyboru. często były poodcinane od rodziny, albo ich rodzice już nie żyli. Wbrew pozorom przy oddziałach powstańczych miały większe szanse na przeżycie niż biegając samotnie po mieście.

    Ps. akurat nieprzedawnia się zbrodnia ludobójstwa. dzieciobójstwo (dotyczy zresztą zupełnie innej sytuacji) przedawnia się.

    • To co się stało z ludnością
      To co się stało z ludnością cywilną Warszawy i samą Warszawą, było skutkiem barbarzyństwa zwanego powstaniem. W żadnej innym mieście w Polsce, ani nawet w Europie nie doszło do podobnej tragedii. Te dzieci były przygotowywane do działań wojennych, podzielone na grupy:

      12-14 lat – Zawisza, głównie poczta polowa
      15- 17 lat – Bojowe Szkoły, małą dywersja, sabotaże
      powyżej 18 lat – Grupy szturmowe, regularna “armia”

      W Poswataniu zginęło kilka tysięcy harcerzy i harcerek, w tym dzieci z grupy Zawisza w wyniku walki, nie zbrodni na ludności cywilnej. To nie jest argument, że te dzieci i tak by zginęły, żaden argument. Decyzja o zniszczeniu Warszawy zapadła po Powstaniu i w rewanżu za Powstanie, tego chyba nikt rozsądny nie kwestionuje. Czym innym jest zabijanie cywili i na to rodzice mają niewielki wpływ, czym innym posyłanie dzieci tam gdzie się ginie i sprokurowanie takich okoliczności. Kraków został wyzwolony przy kosmetycznych zniszczeniach i Niemcy nie strzelali do wszystkiego co się rusza. W Warszawie grupa szaleńców doprowadziła do tragedii i uczyniła z tego barbarzyństwa symbolikę narodową, teraz jeszcze zamierzają świętować dzień klęski i tańczyć na mogile.

      • O takie ładne ze strony Muzeum Powstania Warszawskiego
        “W Powstaniu Warszawskim powszechnie uczestniczą dzieci. Chłopcy i dziewczęta pomagają przy budowie barykad, wspierają służby sanitarne i aprowizacyjne, są łącznikami walczących oddziałów, kolporterami powstańczej prasy, kurierami poczty. Biorą udział w dyżurach przeciwpożarowych i gaszeniu pożarów. Są ordynansami powstańczych dowódców. Czyszczą broń i noszą amunicję, a kiedy trzeba – idą do boju. Nie ustępują odwagą dorosłym. Butelkami z benzyną atakują niemieckie czołgi. Wielu młodocianych żołnierzy ginie w walce lub zastrzelonych przez niemieckich strzelców wyborowych – „gołębiarzy”.

        To ładne jest: a kiedy trzeba idą do boju…

          • I to jest sedno tragedii,
            I to jest sedno tragedii, żadnych wniosków, kult barbarzyństwa. Nie mam większych wątpliwości, że nie daj Bóg przy powtórzonych okolicznościach, obojętnie kto byłby przy sterach, to szaleństwo miałoby swoją powtórkę z historii.

  21. Proszę napisać taki
    Proszę napisać taki komplementarny tekst, z przyjemnością przeczytam, będzie to pierwszy taki tekst jaki popełniła ludzkość. Uważam, że da się pisać o tych aspektach, w które chce się uderzyć, obrazując pewien problem. Da się i powinno, ponieważ ta recepta, którą Pan podaję jest fikcją i Pan sam nie jest w stanie skonsumować własnej instrukcji, jestem o tym przekonany. Powtórzę raz jeszcze, zwracam uwagę na pewien problem, kontekstem jest cywilizacja, kultura, macierzyństwo, dzieciństwo, symbolika. Historia, wojna, powstanie jest zastaną formą, nie treścią.

  22. Proszę napisać taki
    Proszę napisać taki komplementarny tekst, z przyjemnością przeczytam, będzie to pierwszy taki tekst jaki popełniła ludzkość. Uważam, że da się pisać o tych aspektach, w które chce się uderzyć, obrazując pewien problem. Da się i powinno, ponieważ ta recepta, którą Pan podaję jest fikcją i Pan sam nie jest w stanie skonsumować własnej instrukcji, jestem o tym przekonany. Powtórzę raz jeszcze, zwracam uwagę na pewien problem, kontekstem jest cywilizacja, kultura, macierzyństwo, dzieciństwo, symbolika. Historia, wojna, powstanie jest zastaną formą, nie treścią.

  23. Proszę napisać taki
    Proszę napisać taki komplementarny tekst, z przyjemnością przeczytam, będzie to pierwszy taki tekst jaki popełniła ludzkość. Uważam, że da się pisać o tych aspektach, w które chce się uderzyć, obrazując pewien problem. Da się i powinno, ponieważ ta recepta, którą Pan podaję jest fikcją i Pan sam nie jest w stanie skonsumować własnej instrukcji, jestem o tym przekonany. Powtórzę raz jeszcze, zwracam uwagę na pewien problem, kontekstem jest cywilizacja, kultura, macierzyństwo, dzieciństwo, symbolika. Historia, wojna, powstanie jest zastaną formą, nie treścią.

  24. Proszę napisać taki
    Proszę napisać taki komplementarny tekst, z przyjemnością przeczytam, będzie to pierwszy taki tekst jaki popełniła ludzkość. Uważam, że da się pisać o tych aspektach, w które chce się uderzyć, obrazując pewien problem. Da się i powinno, ponieważ ta recepta, którą Pan podaję jest fikcją i Pan sam nie jest w stanie skonsumować własnej instrukcji, jestem o tym przekonany. Powtórzę raz jeszcze, zwracam uwagę na pewien problem, kontekstem jest cywilizacja, kultura, macierzyństwo, dzieciństwo, symbolika. Historia, wojna, powstanie jest zastaną formą, nie treścią.

  25. Brawo.
    Hallo,
    jestesmy wszyscy Europejczykami,patriotyzm to
    kultywowanie swojej kultury,mowy a przede wszystkim pieknych tradycji jak np.:Wigilia,Wielkanoc,Marzanna,itp.itd.
    Podsycanie animozji i szukanie wrogow to ohydna twarz Pisuar`òw.Pomiedzy indoktrynacja mlodziezy z ZMP,Komsomolu i Hitlerjugend nie znajdzie sie wielkiej roznicy,a kierowali nia dorosli zbrodniarze.
    Pomnik “Mlodego Powstanca” powinien jak najszybciej zniknac,a o martyrologi mlodzierzy powstanczej nie zapominac.Odpowiedzialnych za ta rzez nalezy osadzic.
    Pozdrawiam.

  26. Brawo.
    Hallo,
    jestesmy wszyscy Europejczykami,patriotyzm to
    kultywowanie swojej kultury,mowy a przede wszystkim pieknych tradycji jak np.:Wigilia,Wielkanoc,Marzanna,itp.itd.
    Podsycanie animozji i szukanie wrogow to ohydna twarz Pisuar`òw.Pomiedzy indoktrynacja mlodziezy z ZMP,Komsomolu i Hitlerjugend nie znajdzie sie wielkiej roznicy,a kierowali nia dorosli zbrodniarze.
    Pomnik “Mlodego Powstanca” powinien jak najszybciej zniknac,a o martyrologi mlodzierzy powstanczej nie zapominac.Odpowiedzialnych za ta rzez nalezy osadzic.
    Pozdrawiam.

  27. Brawo.
    Hallo,
    jestesmy wszyscy Europejczykami,patriotyzm to
    kultywowanie swojej kultury,mowy a przede wszystkim pieknych tradycji jak np.:Wigilia,Wielkanoc,Marzanna,itp.itd.
    Podsycanie animozji i szukanie wrogow to ohydna twarz Pisuar`òw.Pomiedzy indoktrynacja mlodziezy z ZMP,Komsomolu i Hitlerjugend nie znajdzie sie wielkiej roznicy,a kierowali nia dorosli zbrodniarze.
    Pomnik “Mlodego Powstanca” powinien jak najszybciej zniknac,a o martyrologi mlodzierzy powstanczej nie zapominac.Odpowiedzialnych za ta rzez nalezy osadzic.
    Pozdrawiam.

  28. Brawo.
    Hallo,
    jestesmy wszyscy Europejczykami,patriotyzm to
    kultywowanie swojej kultury,mowy a przede wszystkim pieknych tradycji jak np.:Wigilia,Wielkanoc,Marzanna,itp.itd.
    Podsycanie animozji i szukanie wrogow to ohydna twarz Pisuar`òw.Pomiedzy indoktrynacja mlodziezy z ZMP,Komsomolu i Hitlerjugend nie znajdzie sie wielkiej roznicy,a kierowali nia dorosli zbrodniarze.
    Pomnik “Mlodego Powstanca” powinien jak najszybciej zniknac,a o martyrologi mlodzierzy powstanczej nie zapominac.Odpowiedzialnych za ta rzez nalezy osadzic.
    Pozdrawiam.

  29. Pełna zgoda i fakt,
    że nigdy by nie doszło do tych wynaturzeń o których piszesz, gdyby nasi „stratedzy” nie podjęli decyzji o wybuchu powstania. Cieszą mnie także coraz liczniejsze głosy rozsądku i innego spojrzenia niż tych, dla których istnieją tylko takie słowa jak – chwała, bohaterstwo, poświęcenie a rozum się nie liczy.

    Generał Władysław Anders: Stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa z góry skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy się, kto ponosi za to odpowiedzialność?.

    Prof. Wiesław Chrzanowski: Wywołanie Powstanie jest karygodną zbrodnią, za którą ponoszą odpowiedzialność pewne polskie ośrodki. Tak te wypadki ocenia polskie społeczeństwo, tak wyglądają one w rzeczywistości. Winni muszą ponieść odpowiedzialność”.

    Władysław Pobóg-Malinowski: Za decyzję porwania się do walki, która w warunkach chwili była bezsensem politycznym, a militarnie – szaleństwem wręcz zbrodniczym, zapłacono niewiarygodnie wysoką cenę.

    Mjr Stanisław Żochowski, członek Sztabu Naczelnego Wodza: “Płk Demel polecił mi przygotować uzasadnienie dla odznaczenia gen. Bora krzyżem Virtuti Militari II klasy. Odszukałem statut Orderu. II klasa może być przyznana generałowi za samodzielne działanie, które było zwycięską bitwą lub walnie przyczyniło się do zwycięstwa.
    Złożyłem wniosek na oddanie gen. Bora pod sąd za zniszczenie stolicy, spowodowanie ogromnych strat i nie osiągniecie żadnego celu”.

    Jan Engelgard: Za fatalny błąd Komendy Głównej AK, za polityczne kalkulacje nie mające szans na powodzenie ? zapłacili niewinni ludzie. Gdyby powstańcom powiedziano przed walką ? nie mamy porozumienia z nikim, Zachód nam nie pomoże, a Sowieci się nie ruszą, Niemcy zaś wykorzystają sytuację, by nas wyrżnąć, a miasto legnie w gruzach ? wtedy też ochoczo zgodziliby się na ofiarę, by ?przeciwstawić się zbrodniczym totalitaryzmom??

    Dariusz Baliszewski: Nikt nie wie, dlaczego powstanie wybuchło. Wbrew wszelkim racjom politycznym, wszelkim przestrogom i wszelkim ostrzeżeniom, w tym kolejnych kurierów z Londynu, by uprzedzić warszawskich dowódców, że nie mogą liczyć na żadną pomoc wojskową Zachodu?.

    Prof. Marian Stępień: Jak nazwać to, co robi się dzisiaj w rocznicę powstania warszawskiego? Zamiast głębokiej zadumy nad największą polską tragedią, zamiast przedstawienia jej w całej trudnej złożoności, bez niedomówień i przemilczeń, by młode pokolenie Polaków wyprowadzało właściwe wnioski z doświadczeń ich ojczyzny – dochodzi do nadużywania najszlachetniejszych uczuć patriotycznych dla doraźnej, cynicznej polityki. Jakich tu słów użyć spośród tych, którymi w cytowanych materiałach określano decyzję wywołania powstania?

    • No i niechcący przygotowałeś listę
      pseudopatriotów i pseudopolaków. Przynajmniej w opinii pewnego grona.
      Przywołam jeszcze jeden cytat (ostatnio rozpowszechniony): powstanie tak czy tak by wybuchło, bo ludzie byli naładowani emocjami i palili się do walki. Niepodjęcie decyzji o rozpoczęciu powstania groziło samorzutnym rozpoczęciem walk z gorszym skutkiem.

      Przepraszam nie podam autora i cytuję z pamięci.

      W kontekście tej wypowiedzi: fajne to wojsko (AK była regularnym wojskiem Polskiego Państwa Poddziemnego), które jak im nie pasują rozkazy samo podejmuje decyzje o rozpoczęciu walk.

  30. Pełna zgoda i fakt,
    że nigdy by nie doszło do tych wynaturzeń o których piszesz, gdyby nasi „stratedzy” nie podjęli decyzji o wybuchu powstania. Cieszą mnie także coraz liczniejsze głosy rozsądku i innego spojrzenia niż tych, dla których istnieją tylko takie słowa jak – chwała, bohaterstwo, poświęcenie a rozum się nie liczy.

    Generał Władysław Anders: Stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa z góry skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy się, kto ponosi za to odpowiedzialność?.

    Prof. Wiesław Chrzanowski: Wywołanie Powstanie jest karygodną zbrodnią, za którą ponoszą odpowiedzialność pewne polskie ośrodki. Tak te wypadki ocenia polskie społeczeństwo, tak wyglądają one w rzeczywistości. Winni muszą ponieść odpowiedzialność”.

    Władysław Pobóg-Malinowski: Za decyzję porwania się do walki, która w warunkach chwili była bezsensem politycznym, a militarnie – szaleństwem wręcz zbrodniczym, zapłacono niewiarygodnie wysoką cenę.

    Mjr Stanisław Żochowski, członek Sztabu Naczelnego Wodza: “Płk Demel polecił mi przygotować uzasadnienie dla odznaczenia gen. Bora krzyżem Virtuti Militari II klasy. Odszukałem statut Orderu. II klasa może być przyznana generałowi za samodzielne działanie, które było zwycięską bitwą lub walnie przyczyniło się do zwycięstwa.
    Złożyłem wniosek na oddanie gen. Bora pod sąd za zniszczenie stolicy, spowodowanie ogromnych strat i nie osiągniecie żadnego celu”.

    Jan Engelgard: Za fatalny błąd Komendy Głównej AK, za polityczne kalkulacje nie mające szans na powodzenie ? zapłacili niewinni ludzie. Gdyby powstańcom powiedziano przed walką ? nie mamy porozumienia z nikim, Zachód nam nie pomoże, a Sowieci się nie ruszą, Niemcy zaś wykorzystają sytuację, by nas wyrżnąć, a miasto legnie w gruzach ? wtedy też ochoczo zgodziliby się na ofiarę, by ?przeciwstawić się zbrodniczym totalitaryzmom??

    Dariusz Baliszewski: Nikt nie wie, dlaczego powstanie wybuchło. Wbrew wszelkim racjom politycznym, wszelkim przestrogom i wszelkim ostrzeżeniom, w tym kolejnych kurierów z Londynu, by uprzedzić warszawskich dowódców, że nie mogą liczyć na żadną pomoc wojskową Zachodu?.

    Prof. Marian Stępień: Jak nazwać to, co robi się dzisiaj w rocznicę powstania warszawskiego? Zamiast głębokiej zadumy nad największą polską tragedią, zamiast przedstawienia jej w całej trudnej złożoności, bez niedomówień i przemilczeń, by młode pokolenie Polaków wyprowadzało właściwe wnioski z doświadczeń ich ojczyzny – dochodzi do nadużywania najszlachetniejszych uczuć patriotycznych dla doraźnej, cynicznej polityki. Jakich tu słów użyć spośród tych, którymi w cytowanych materiałach określano decyzję wywołania powstania?

    • No i niechcący przygotowałeś listę
      pseudopatriotów i pseudopolaków. Przynajmniej w opinii pewnego grona.
      Przywołam jeszcze jeden cytat (ostatnio rozpowszechniony): powstanie tak czy tak by wybuchło, bo ludzie byli naładowani emocjami i palili się do walki. Niepodjęcie decyzji o rozpoczęciu powstania groziło samorzutnym rozpoczęciem walk z gorszym skutkiem.

      Przepraszam nie podam autora i cytuję z pamięci.

      W kontekście tej wypowiedzi: fajne to wojsko (AK była regularnym wojskiem Polskiego Państwa Poddziemnego), które jak im nie pasują rozkazy samo podejmuje decyzje o rozpoczęciu walk.

  31. Pełna zgoda i fakt,
    że nigdy by nie doszło do tych wynaturzeń o których piszesz, gdyby nasi „stratedzy” nie podjęli decyzji o wybuchu powstania. Cieszą mnie także coraz liczniejsze głosy rozsądku i innego spojrzenia niż tych, dla których istnieją tylko takie słowa jak – chwała, bohaterstwo, poświęcenie a rozum się nie liczy.

    Generał Władysław Anders: Stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa z góry skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy się, kto ponosi za to odpowiedzialność?.

    Prof. Wiesław Chrzanowski: Wywołanie Powstanie jest karygodną zbrodnią, za którą ponoszą odpowiedzialność pewne polskie ośrodki. Tak te wypadki ocenia polskie społeczeństwo, tak wyglądają one w rzeczywistości. Winni muszą ponieść odpowiedzialność”.

    Władysław Pobóg-Malinowski: Za decyzję porwania się do walki, która w warunkach chwili była bezsensem politycznym, a militarnie – szaleństwem wręcz zbrodniczym, zapłacono niewiarygodnie wysoką cenę.

    Mjr Stanisław Żochowski, członek Sztabu Naczelnego Wodza: “Płk Demel polecił mi przygotować uzasadnienie dla odznaczenia gen. Bora krzyżem Virtuti Militari II klasy. Odszukałem statut Orderu. II klasa może być przyznana generałowi za samodzielne działanie, które było zwycięską bitwą lub walnie przyczyniło się do zwycięstwa.
    Złożyłem wniosek na oddanie gen. Bora pod sąd za zniszczenie stolicy, spowodowanie ogromnych strat i nie osiągniecie żadnego celu”.

    Jan Engelgard: Za fatalny błąd Komendy Głównej AK, za polityczne kalkulacje nie mające szans na powodzenie ? zapłacili niewinni ludzie. Gdyby powstańcom powiedziano przed walką ? nie mamy porozumienia z nikim, Zachód nam nie pomoże, a Sowieci się nie ruszą, Niemcy zaś wykorzystają sytuację, by nas wyrżnąć, a miasto legnie w gruzach ? wtedy też ochoczo zgodziliby się na ofiarę, by ?przeciwstawić się zbrodniczym totalitaryzmom??

    Dariusz Baliszewski: Nikt nie wie, dlaczego powstanie wybuchło. Wbrew wszelkim racjom politycznym, wszelkim przestrogom i wszelkim ostrzeżeniom, w tym kolejnych kurierów z Londynu, by uprzedzić warszawskich dowódców, że nie mogą liczyć na żadną pomoc wojskową Zachodu?.

    Prof. Marian Stępień: Jak nazwać to, co robi się dzisiaj w rocznicę powstania warszawskiego? Zamiast głębokiej zadumy nad największą polską tragedią, zamiast przedstawienia jej w całej trudnej złożoności, bez niedomówień i przemilczeń, by młode pokolenie Polaków wyprowadzało właściwe wnioski z doświadczeń ich ojczyzny – dochodzi do nadużywania najszlachetniejszych uczuć patriotycznych dla doraźnej, cynicznej polityki. Jakich tu słów użyć spośród tych, którymi w cytowanych materiałach określano decyzję wywołania powstania?

    • No i niechcący przygotowałeś listę
      pseudopatriotów i pseudopolaków. Przynajmniej w opinii pewnego grona.
      Przywołam jeszcze jeden cytat (ostatnio rozpowszechniony): powstanie tak czy tak by wybuchło, bo ludzie byli naładowani emocjami i palili się do walki. Niepodjęcie decyzji o rozpoczęciu powstania groziło samorzutnym rozpoczęciem walk z gorszym skutkiem.

      Przepraszam nie podam autora i cytuję z pamięci.

      W kontekście tej wypowiedzi: fajne to wojsko (AK była regularnym wojskiem Polskiego Państwa Poddziemnego), które jak im nie pasują rozkazy samo podejmuje decyzje o rozpoczęciu walk.

  32. Pełna zgoda i fakt,
    że nigdy by nie doszło do tych wynaturzeń o których piszesz, gdyby nasi „stratedzy” nie podjęli decyzji o wybuchu powstania. Cieszą mnie także coraz liczniejsze głosy rozsądku i innego spojrzenia niż tych, dla których istnieją tylko takie słowa jak – chwała, bohaterstwo, poświęcenie a rozum się nie liczy.

    Generał Władysław Anders: Stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa z góry skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy się, kto ponosi za to odpowiedzialność?.

    Prof. Wiesław Chrzanowski: Wywołanie Powstanie jest karygodną zbrodnią, za którą ponoszą odpowiedzialność pewne polskie ośrodki. Tak te wypadki ocenia polskie społeczeństwo, tak wyglądają one w rzeczywistości. Winni muszą ponieść odpowiedzialność”.

    Władysław Pobóg-Malinowski: Za decyzję porwania się do walki, która w warunkach chwili była bezsensem politycznym, a militarnie – szaleństwem wręcz zbrodniczym, zapłacono niewiarygodnie wysoką cenę.

    Mjr Stanisław Żochowski, członek Sztabu Naczelnego Wodza: “Płk Demel polecił mi przygotować uzasadnienie dla odznaczenia gen. Bora krzyżem Virtuti Militari II klasy. Odszukałem statut Orderu. II klasa może być przyznana generałowi za samodzielne działanie, które było zwycięską bitwą lub walnie przyczyniło się do zwycięstwa.
    Złożyłem wniosek na oddanie gen. Bora pod sąd za zniszczenie stolicy, spowodowanie ogromnych strat i nie osiągniecie żadnego celu”.

    Jan Engelgard: Za fatalny błąd Komendy Głównej AK, za polityczne kalkulacje nie mające szans na powodzenie ? zapłacili niewinni ludzie. Gdyby powstańcom powiedziano przed walką ? nie mamy porozumienia z nikim, Zachód nam nie pomoże, a Sowieci się nie ruszą, Niemcy zaś wykorzystają sytuację, by nas wyrżnąć, a miasto legnie w gruzach ? wtedy też ochoczo zgodziliby się na ofiarę, by ?przeciwstawić się zbrodniczym totalitaryzmom??

    Dariusz Baliszewski: Nikt nie wie, dlaczego powstanie wybuchło. Wbrew wszelkim racjom politycznym, wszelkim przestrogom i wszelkim ostrzeżeniom, w tym kolejnych kurierów z Londynu, by uprzedzić warszawskich dowódców, że nie mogą liczyć na żadną pomoc wojskową Zachodu?.

    Prof. Marian Stępień: Jak nazwać to, co robi się dzisiaj w rocznicę powstania warszawskiego? Zamiast głębokiej zadumy nad największą polską tragedią, zamiast przedstawienia jej w całej trudnej złożoności, bez niedomówień i przemilczeń, by młode pokolenie Polaków wyprowadzało właściwe wnioski z doświadczeń ich ojczyzny – dochodzi do nadużywania najszlachetniejszych uczuć patriotycznych dla doraźnej, cynicznej polityki. Jakich tu słów użyć spośród tych, którymi w cytowanych materiałach określano decyzję wywołania powstania?

    • No i niechcący przygotowałeś listę
      pseudopatriotów i pseudopolaków. Przynajmniej w opinii pewnego grona.
      Przywołam jeszcze jeden cytat (ostatnio rozpowszechniony): powstanie tak czy tak by wybuchło, bo ludzie byli naładowani emocjami i palili się do walki. Niepodjęcie decyzji o rozpoczęciu powstania groziło samorzutnym rozpoczęciem walk z gorszym skutkiem.

      Przepraszam nie podam autora i cytuję z pamięci.

      W kontekście tej wypowiedzi: fajne to wojsko (AK była regularnym wojskiem Polskiego Państwa Poddziemnego), które jak im nie pasują rozkazy samo podejmuje decyzje o rozpoczęciu walk.

  33. “Wszystkie ucywilizowane
    "Wszystkie ucywilizowane narody starają się „zawoływać” jak najczęściej i odrzucać model funkcjonowania państwa zawarty w cynicznym stwierdzeniu: „po nas choćby potop”."
    Gdzie jest ta cywilizacja?

    PS. Ci, którzy mają dziś 80 lat nie byli chyba w większości generałami w czasie powstania.

    • Na przykład w Paryżu jest
      Na przykład w Paryżu jest taka cywilizacja, mimo rozkazów Hitlera o całkowitym unicestwieniu, miasto zostało uratowane. Też było powstanie, bez udziału dzieci i nie skończyło się tragedią, mimo wewnętrznego sporu we Francji. Nie chce mówić o historii, bo wiedzę mam nikłą, mogę się zgodzić, że tamte emocje nie są dzisiejszym spokojem, ale jak już pisałem, mnie przeraża teraźniejszość kultywująca barbarzyńską przeszłość. Z tymi generałami jest tak, że w Powstaniu może i nie było samych generałów, ale potem po 1990 roku na wygodnym uchodźstwie namnożyło się ich jak docentów w 68. Jedni za życia, drudzy pośmiertnie, sami generałowie.

  34. “Wszystkie ucywilizowane
    "Wszystkie ucywilizowane narody starają się „zawoływać” jak najczęściej i odrzucać model funkcjonowania państwa zawarty w cynicznym stwierdzeniu: „po nas choćby potop”."
    Gdzie jest ta cywilizacja?

    PS. Ci, którzy mają dziś 80 lat nie byli chyba w większości generałami w czasie powstania.

    • Na przykład w Paryżu jest
      Na przykład w Paryżu jest taka cywilizacja, mimo rozkazów Hitlera o całkowitym unicestwieniu, miasto zostało uratowane. Też było powstanie, bez udziału dzieci i nie skończyło się tragedią, mimo wewnętrznego sporu we Francji. Nie chce mówić o historii, bo wiedzę mam nikłą, mogę się zgodzić, że tamte emocje nie są dzisiejszym spokojem, ale jak już pisałem, mnie przeraża teraźniejszość kultywująca barbarzyńską przeszłość. Z tymi generałami jest tak, że w Powstaniu może i nie było samych generałów, ale potem po 1990 roku na wygodnym uchodźstwie namnożyło się ich jak docentów w 68. Jedni za życia, drudzy pośmiertnie, sami generałowie.

  35. “Wszystkie ucywilizowane
    "Wszystkie ucywilizowane narody starają się „zawoływać” jak najczęściej i odrzucać model funkcjonowania państwa zawarty w cynicznym stwierdzeniu: „po nas choćby potop”."
    Gdzie jest ta cywilizacja?

    PS. Ci, którzy mają dziś 80 lat nie byli chyba w większości generałami w czasie powstania.

    • Na przykład w Paryżu jest
      Na przykład w Paryżu jest taka cywilizacja, mimo rozkazów Hitlera o całkowitym unicestwieniu, miasto zostało uratowane. Też było powstanie, bez udziału dzieci i nie skończyło się tragedią, mimo wewnętrznego sporu we Francji. Nie chce mówić o historii, bo wiedzę mam nikłą, mogę się zgodzić, że tamte emocje nie są dzisiejszym spokojem, ale jak już pisałem, mnie przeraża teraźniejszość kultywująca barbarzyńską przeszłość. Z tymi generałami jest tak, że w Powstaniu może i nie było samych generałów, ale potem po 1990 roku na wygodnym uchodźstwie namnożyło się ich jak docentów w 68. Jedni za życia, drudzy pośmiertnie, sami generałowie.

  36. “Wszystkie ucywilizowane
    "Wszystkie ucywilizowane narody starają się „zawoływać” jak najczęściej i odrzucać model funkcjonowania państwa zawarty w cynicznym stwierdzeniu: „po nas choćby potop”."
    Gdzie jest ta cywilizacja?

    PS. Ci, którzy mają dziś 80 lat nie byli chyba w większości generałami w czasie powstania.

    • Na przykład w Paryżu jest
      Na przykład w Paryżu jest taka cywilizacja, mimo rozkazów Hitlera o całkowitym unicestwieniu, miasto zostało uratowane. Też było powstanie, bez udziału dzieci i nie skończyło się tragedią, mimo wewnętrznego sporu we Francji. Nie chce mówić o historii, bo wiedzę mam nikłą, mogę się zgodzić, że tamte emocje nie są dzisiejszym spokojem, ale jak już pisałem, mnie przeraża teraźniejszość kultywująca barbarzyńską przeszłość. Z tymi generałami jest tak, że w Powstaniu może i nie było samych generałów, ale potem po 1990 roku na wygodnym uchodźstwie namnożyło się ich jak docentów w 68. Jedni za życia, drudzy pośmiertnie, sami generałowie.

  37. “Nie ma powodu do świętowania
    “Nie ma powodu do świętowania Powstania Warszawskiego, bo żaden normalny naród nie buduje tożsamości na klęskach”.

    Prezydent Stalowej Woli.

    Juzwo. Gratuluję poglądu – dobrze chciałem ale wyszło jak zawsze. Ja jestem zwolennikiem – po czynach się ocenia.

    • W USA, czy w zachodniej
      W USA, czy w zachodniej Europie świętuje się sukcesy. Nie tylko wojskowe, choć te również. My jedno ze swoich największych militarnych zwycięstw, bitwę warszawską z 1920 roku, nazwaliśmy “cudem” i choć świętujemy jej rocznicę, to mówimy o niej jakoś mniej, niż o powstaniu. Podejrzewam, że data “15 sierpnia” kojarzy się przeciętnemu Polakowi znacznie słabiej, niż “1 sierpnia”, czy “1 września”. Potem dziwimy się, że zachód nie pamięta, że to my uratowaliśmy 90 lat temu Europę przed bolszewizmem. A my pamiętamy?

  38. “Nie ma powodu do świętowania
    “Nie ma powodu do świętowania Powstania Warszawskiego, bo żaden normalny naród nie buduje tożsamości na klęskach”.

    Prezydent Stalowej Woli.

    Juzwo. Gratuluję poglądu – dobrze chciałem ale wyszło jak zawsze. Ja jestem zwolennikiem – po czynach się ocenia.

    • W USA, czy w zachodniej
      W USA, czy w zachodniej Europie świętuje się sukcesy. Nie tylko wojskowe, choć te również. My jedno ze swoich największych militarnych zwycięstw, bitwę warszawską z 1920 roku, nazwaliśmy “cudem” i choć świętujemy jej rocznicę, to mówimy o niej jakoś mniej, niż o powstaniu. Podejrzewam, że data “15 sierpnia” kojarzy się przeciętnemu Polakowi znacznie słabiej, niż “1 sierpnia”, czy “1 września”. Potem dziwimy się, że zachód nie pamięta, że to my uratowaliśmy 90 lat temu Europę przed bolszewizmem. A my pamiętamy?

  39. “Nie ma powodu do świętowania
    “Nie ma powodu do świętowania Powstania Warszawskiego, bo żaden normalny naród nie buduje tożsamości na klęskach”.

    Prezydent Stalowej Woli.

    Juzwo. Gratuluję poglądu – dobrze chciałem ale wyszło jak zawsze. Ja jestem zwolennikiem – po czynach się ocenia.

    • W USA, czy w zachodniej
      W USA, czy w zachodniej Europie świętuje się sukcesy. Nie tylko wojskowe, choć te również. My jedno ze swoich największych militarnych zwycięstw, bitwę warszawską z 1920 roku, nazwaliśmy “cudem” i choć świętujemy jej rocznicę, to mówimy o niej jakoś mniej, niż o powstaniu. Podejrzewam, że data “15 sierpnia” kojarzy się przeciętnemu Polakowi znacznie słabiej, niż “1 sierpnia”, czy “1 września”. Potem dziwimy się, że zachód nie pamięta, że to my uratowaliśmy 90 lat temu Europę przed bolszewizmem. A my pamiętamy?

  40. “Nie ma powodu do świętowania
    “Nie ma powodu do świętowania Powstania Warszawskiego, bo żaden normalny naród nie buduje tożsamości na klęskach”.

    Prezydent Stalowej Woli.

    Juzwo. Gratuluję poglądu – dobrze chciałem ale wyszło jak zawsze. Ja jestem zwolennikiem – po czynach się ocenia.

    • W USA, czy w zachodniej
      W USA, czy w zachodniej Europie świętuje się sukcesy. Nie tylko wojskowe, choć te również. My jedno ze swoich największych militarnych zwycięstw, bitwę warszawską z 1920 roku, nazwaliśmy “cudem” i choć świętujemy jej rocznicę, to mówimy o niej jakoś mniej, niż o powstaniu. Podejrzewam, że data “15 sierpnia” kojarzy się przeciętnemu Polakowi znacznie słabiej, niż “1 sierpnia”, czy “1 września”. Potem dziwimy się, że zachód nie pamięta, że to my uratowaliśmy 90 lat temu Europę przed bolszewizmem. A my pamiętamy?

  41. Przerażające jest to co się
    Przerażające jest to co się wydarzyło 65 lat temu, ale gorsze jest to, że po 65 latach, właśnie z pozycji fotela nadal uznaje się barbarzyństwo wszczęte pod wpływem skrajnych emocji, za model patriotycznej postawy. Mnie się wcale wygodnie nie ocenia, mnie się ocenia wyjątkowo dyskomfortowo, przede wszystkim dlatego, że ten model “patriotyzmu” jest powszechny, urzędowo obowiązujący, a ja tylko protestuję sobie i muzom.

  42. Przerażające jest to co się
    Przerażające jest to co się wydarzyło 65 lat temu, ale gorsze jest to, że po 65 latach, właśnie z pozycji fotela nadal uznaje się barbarzyństwo wszczęte pod wpływem skrajnych emocji, za model patriotycznej postawy. Mnie się wcale wygodnie nie ocenia, mnie się ocenia wyjątkowo dyskomfortowo, przede wszystkim dlatego, że ten model “patriotyzmu” jest powszechny, urzędowo obowiązujący, a ja tylko protestuję sobie i muzom.

  43. Przerażające jest to co się
    Przerażające jest to co się wydarzyło 65 lat temu, ale gorsze jest to, że po 65 latach, właśnie z pozycji fotela nadal uznaje się barbarzyństwo wszczęte pod wpływem skrajnych emocji, za model patriotycznej postawy. Mnie się wcale wygodnie nie ocenia, mnie się ocenia wyjątkowo dyskomfortowo, przede wszystkim dlatego, że ten model “patriotyzmu” jest powszechny, urzędowo obowiązujący, a ja tylko protestuję sobie i muzom.

  44. Przerażające jest to co się
    Przerażające jest to co się wydarzyło 65 lat temu, ale gorsze jest to, że po 65 latach, właśnie z pozycji fotela nadal uznaje się barbarzyństwo wszczęte pod wpływem skrajnych emocji, za model patriotycznej postawy. Mnie się wcale wygodnie nie ocenia, mnie się ocenia wyjątkowo dyskomfortowo, przede wszystkim dlatego, że ten model “patriotyzmu” jest powszechny, urzędowo obowiązujący, a ja tylko protestuję sobie i muzom.

  45. realia PW to całkiem inna cywilizacja i kultura.
    Na ile mogę to odczuć, to zgodzę się.
    Wydaje mi się jednak, że fakt iż PW zaistniało doprowadził do tego, że teraz to ” inna cywilizacja i kultura” a związki między starą a nową zdają się być nikłe.

  46. realia PW to całkiem inna cywilizacja i kultura.
    Na ile mogę to odczuć, to zgodzę się.
    Wydaje mi się jednak, że fakt iż PW zaistniało doprowadził do tego, że teraz to ” inna cywilizacja i kultura” a związki między starą a nową zdają się być nikłe.

  47. realia PW to całkiem inna cywilizacja i kultura.
    Na ile mogę to odczuć, to zgodzę się.
    Wydaje mi się jednak, że fakt iż PW zaistniało doprowadził do tego, że teraz to ” inna cywilizacja i kultura” a związki między starą a nową zdają się być nikłe.

  48. realia PW to całkiem inna cywilizacja i kultura.
    Na ile mogę to odczuć, to zgodzę się.
    Wydaje mi się jednak, że fakt iż PW zaistniało doprowadził do tego, że teraz to ” inna cywilizacja i kultura” a związki między starą a nową zdają się być nikłe.

  49. OK, Amerykanie pamiętają o
    OK, Amerykanie pamiętają o Alamo, ale pamiętają też o 4 lipca i tę rocznicę świętują znacznie huczniej. Jeśli natomiast chodzi o Dunkierkę, to Churchill powiedział, by nie nazywać tej ewakuacji zwycięstwem, bo wojen nie wygrywa się dzięki ewakuacjom. My tymczasem wciąż żyjemy moralnym zwycięstwem powstańców, czy to warszawskich, czy to listopadowych, a realne zwycięstwa nazywamy “cudem”, albo zapominamy o nich.

    PS. Zapomniałem dodać, że ani Amerykanie, ani Francuzi nie świętują rocznicy zrównania z ziemią swoich stolic i wymordowania ich mieszkańców. Być może dlatego, że nigdy do tego nie dopuścili.

  50. OK, Amerykanie pamiętają o
    OK, Amerykanie pamiętają o Alamo, ale pamiętają też o 4 lipca i tę rocznicę świętują znacznie huczniej. Jeśli natomiast chodzi o Dunkierkę, to Churchill powiedział, by nie nazywać tej ewakuacji zwycięstwem, bo wojen nie wygrywa się dzięki ewakuacjom. My tymczasem wciąż żyjemy moralnym zwycięstwem powstańców, czy to warszawskich, czy to listopadowych, a realne zwycięstwa nazywamy “cudem”, albo zapominamy o nich.

    PS. Zapomniałem dodać, że ani Amerykanie, ani Francuzi nie świętują rocznicy zrównania z ziemią swoich stolic i wymordowania ich mieszkańców. Być może dlatego, że nigdy do tego nie dopuścili.

  51. OK, Amerykanie pamiętają o
    OK, Amerykanie pamiętają o Alamo, ale pamiętają też o 4 lipca i tę rocznicę świętują znacznie huczniej. Jeśli natomiast chodzi o Dunkierkę, to Churchill powiedział, by nie nazywać tej ewakuacji zwycięstwem, bo wojen nie wygrywa się dzięki ewakuacjom. My tymczasem wciąż żyjemy moralnym zwycięstwem powstańców, czy to warszawskich, czy to listopadowych, a realne zwycięstwa nazywamy “cudem”, albo zapominamy o nich.

    PS. Zapomniałem dodać, że ani Amerykanie, ani Francuzi nie świętują rocznicy zrównania z ziemią swoich stolic i wymordowania ich mieszkańców. Być może dlatego, że nigdy do tego nie dopuścili.

  52. OK, Amerykanie pamiętają o
    OK, Amerykanie pamiętają o Alamo, ale pamiętają też o 4 lipca i tę rocznicę świętują znacznie huczniej. Jeśli natomiast chodzi o Dunkierkę, to Churchill powiedział, by nie nazywać tej ewakuacji zwycięstwem, bo wojen nie wygrywa się dzięki ewakuacjom. My tymczasem wciąż żyjemy moralnym zwycięstwem powstańców, czy to warszawskich, czy to listopadowych, a realne zwycięstwa nazywamy “cudem”, albo zapominamy o nich.

    PS. Zapomniałem dodać, że ani Amerykanie, ani Francuzi nie świętują rocznicy zrównania z ziemią swoich stolic i wymordowania ich mieszkańców. Być może dlatego, że nigdy do tego nie dopuścili.

  53. symbol
    Hm.. ten pomnik to symbol i tak należy go traktować, a propaganda wokół PW rodem z PRLu.
    Sam wiesz najlepiej co to pozory, sztuczny blichtr, powielanie schematów, historia na nowo pisana czy wyrachowanie polityczne.
    Tekst mi się podoba, chętnie bym się pod nim podpisał, ale….
    Zachęcam do lektury:
    http://www.anszyd.webpark.pl/ – zakładka: „Warszawskie Dzieci” (inne mogą też być interesujące)
    poniżej sam tekst bo strona (darmowa) nie zawsze chce się otworzyć.
    „Propaganda PRL epatowała nas terminem i piosenką Warszawskie dzieci, przypisując ją małym dzieciom. Podczas gdy historia i warszawska tradycja nakazuje ten termin rozumieć inaczej. W czasie powstania listopadowego niektórym pułkom jak nap. Czwartakom, czy 7. P. P., ponieważ miały warszawski rodowód, lud Warszawy nadał miano Dzieci Warszawy. Tradycja ta przetrwała II RP i czas okupacji. W wolnej powstańczej Warszawie specjalnym rozkazem d-cy Zgrupowania Żaglowiec AK ujawnione zostało istnienie 21. Pułku Piechoty Dzieci Warszawy. Stanisław Ryszard Dobrowolski „Goliard” (1907 – 1985), pisząc słowa pieśni Warszawskie dzieci, do której melodię napisał znakomity polski kompozytor i dyrygent Andrzej Panufnik (1914 – 1991), w żadnej z 4. zwrotek i refrenie nie sugerował młodego wieku. Przeciwnie w 3. zwrotce są słowa: „Od piły, dłuta, młota, kielni – Stolico , synów swoich sław, . . .”. Niestety TVP w ubiegłym jeszcze roku, widać gdzie są jeszcze pogrobowcy Czerwonej zarazy, z wiersza Józefa Szczepańskiego „Ziutka” (1922 – 1944), z okazji 60. rocznicy, wielokrotnie, jakby z satysfakcją, dawała koncert wokalny w wykonaniu dzieci, w którym najczęściej powtarzał się refren tej pieśni – „Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, . . .”. Prowadzący redaktor chórek złożony z siedmiorga dzieci, którego niektórzy uczestnicy mieli poniżej 10. lat (Ryc. 1), wprowadzając w temat dla poklasku powiedział: „Zachowały się relacje, że z tą pieśnią na ustach grupa młodziutkich żołnierzy atakowała pancerne pozycje Niemców. Podobno nikt z nich nie przeżył.” Nie powołał się jednak, ani na źródło historyczne, ani też nie przybliżył czasu, miejsca, ilości żołnierzy, czy nazwy jednostki, bądź pseudonimu dowódcy. Żołnierze w wieku lat 18. też są młodziutcy, choć poborowi, mają dowódcę i działają w wyniku rozkazu a z pieśnią na ustach to się wraca do koszar lub się jest na kwaterze a nie w ataku na „pancerne pozycje”. Więc zapewne, jeśli byli, to nie byli to żołnierze, lecz grupa rzeczywistych dzieci bez dowódcy i rozkazu, która na linii winna być zatrzymana przez powstańcze czujki. Określenie żołnierz to określenie prawne i nie każdy kto nawet mając broń walczy z wrogiem jest żołnierzem.
    To było nadużyciem prawdy historycznej i . . . dzieci! Tradycja jest w rdzeniu narodu a politruki rodem z ul. Mysiej, zadomowione jeszcze w TVP chciały ją zmierzwić i przekazywali, iż sanacyjni oficerowie wysłali dzieci na barykady. Nie przeczę, dzieci były na barykadach (Ryc. 2) i w służbach pomocniczych, wynikało to jednak z faktu zaistnienia wielu sierot i opuszczonych, a opiekę i dozór nad nimi mogły zapewnić tylko dobrze zorganizowane jednostki, jakimi były oddziały bojowe i pomocnicze AK a wspominając ich oddawajmy im należny hołd, nie tworząc farsy. Wiele z nich stało się bezdomnymi sierotami, wiele straciło kontakt z rodzinami. Naturalną więc rzeczy koleją była opieka i przygarnięcie ich przez zorganizowane zespoły (Ryc. 3), które mogły zapewnić im przysłowiowy „wikt i opierunek”. Takimi zespołami były oddziały bojowe (Ryc.4 i 5), służba sanitarna i łączności (Ryc. 6, 7, 8 i 9), oraz Harcerska Poczta Polowa (Ryc. 10), a oprócz tego działały grupy osób cywilnych w ramach władz wolnej Warszawy, opiekujących się małymi dziećmi (Ryc. 11 i 12), dającym młodzieży zajęcie w charakterze listonoszy (Ryc. 13), czy gazeciarzy (Ryc. 14). Wielu było też tych, którzy przez sztukę chcieli poprawić dolę małych obywateli, dając przedstawienia w teatrzyku Kukiełki pod Barykadą (Ryc. 15 i 16). „Dziecięcych” tematów było wiele a TVP wybrała realizację nieprawdziwej farsy.
    W Warszawie działało niepisane prawo, iż zdobywca broni stawał się jej właścicielem, dlatego też czasami i dzieci miały broń. Rzeczywiście walczyli wszyscy, w tym i mieszkańcy swoją obecnością i dzieci, ale przede wszystkim żołnierze dwóch wojen i poborowa młodzież dojrzała czasem okupacji. Najbardziej bitne, doborowe oddziały bojowe AK składały się z dorosłej już młodzieży okupacyjnej, która była słuchaczami tajnego nauczania humanistycznego, politechnicznego, medycznego i wojskowego. Wielu z nich uczęszczało, bądź miało już ukończoną tajną podchorążówkę, zarówno w teorii, jak i w praktyce walki z Niemcami.
    Każda totalitarna wojna największe straty czyni wśród ludności cywilnej, której w tym czasie w Warszawie zginęło ok. 180 tys., podczas gdy żołnierzy ok. 18 tys. Wynikało to z faktu swoistego morderczego działania wroga. Żołnierze na linii byli ostrzeliwani w bezpośredni sposób tylko od strony wroga. Ludność cywilna wroga nie widziała, ale ostrzał snajperów, dział, moździerzy, rakiet, granatników, czy bomb był z każdej strony. Często oddziały bojowe ponosiły największe straty poza linią na kwaterach, jak nap. 380 żołnierzy Batalionu Chrobry I zginęło na kwaterze podczas zbombardowania Pasażu Simonsa. Wielu żołnierzy twierdziło, że czują się bezpieczniejsi na linii. Dzieci, podopieczni bojowych oddziałów też z tego faktu korzystały.
    Problem dzieci w czasie okupacji zaistniał prawie od jej początku. Z bardzo ograniczonym obowiązkiem szkolnym miały dużo czasu i poczucie wyrządzonej przez Niemców krzywdy. One też zbierały broń i tworzyły nieformalne związki. Działaniem władz Polskiego Państwa Podziemnego organizowano młodzież w średnim i wyższym tajnym nauczaniu oraz w organizacjach paramilitarnych, jak tajne harcerstwo, czy harcerskie Szare Szeregi. Było to nauką posłuszeństwa, określeniem celów a tym samym przygotowaniem młodzieży do życia, ale przede wszystkim ograniczało prawie całkowicie straty wywołane ich nieprzemyślanym i nie w pełni świadomym działaniem.
    W galerii obrazów Muzeum Lubelskim na Zamku jest obraz Leonarda Winterowskiego (1868 – 1926), przedstawiający w szarży 3 Pułk Ułanów Śląskich pod Słuckiem (10.08.1919 r.) a w nawiasie przy nazwie jednostki jest dodane – Dzieci Warszawy. Tak jest, bowiem każdy, walczący dla Warszawy, dla Stolicy, dla Polski jest Jej Dzieckiem.

    Oświęcim w sierpniu 2005 roku Andrzej Szydlik
    Ilustrując wykorzystano nast. publikacje:
    1. Ryc.: 2 i 18 – Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego, W-wa 2001, t. 3, cz. II, s.: 470 i 528.
    2. Ryc.: 3 i 15 – Klisze Pamięci, Omnipres W-wa 1984, fot.: 74 i 72.
    3. Ryc.: 4, 6, 9, 16 i 17 – Miasto Nieujarzmione, Iskry W-wa 1957.
    4. Ryc.: 5, 13 i 14 – Jerzy Tomaszewski, Epizody Powstania Warszawskiego, KAW W-wa 1979.
    5. Ryc.: 7 – Powstanie Warszawskie w Ilustracji, WTI Stolica W-wa 1957, s. 38.
    6. Ryc.: 8, 11 i 12 – Wielka Il. Enc. Pow. War., W-wa 2000, t. 3, cz. I, s.: 191, 301, 225.
    7. Ryc. 10 – Bogdan Hillebrandt, Młodzież Warszawy w Walce z Okupantem Hitlerowskim, WP 1970, s. 320.

    PS.
    Autor sam był ‘warszawskim dzieckiem’.
    Był dumny, że jego zdjęcie (pomagający z kolegą budować barykadę) jako grafika znalazło się na bilecie do Muzeum PW.

    • Witam Propaganda PRL polegała
      Witam Propaganda PRL polegała na czymś innym, mianowicie na deprecjonowaniu, no właśnie jakby tu powiedzieć, deprecjonowaniu najszerzej pojętej II RP i wrogów komunizmu. Komuna nienawidziła AK, samo powstanie wcale nie było tak surowo traktowane, dowódców poniewierano. Kanał Wajdy, Kolumbowie, inne Polskie Drogi, flagowe kino PRL pokazywało tę samą legendę, tylko pozbawioną fundamentalnych i niewygodnych słów z AK na czele. “Warszawskie Dzieci” użyte z premedytacją, tu tez nie widzę rewolucji odkąd pamiętam leci ten hit – symbol, tylko wcześniej jakaś Sośnicka, teraz Maleńczuk śpiewa. PRL pieprzył o bratniej armii gotowej pomóc i zdrajcach z AK, mitu “Warszawskich dzieci” ani na moment nie odważył się dotknąć.

      PS Kurczę przez przypadek dodałem Cię do ignorowanych, zaraz to poprawię. Przepraszam.

      • propaganda PRL
        pamiętam, lat mamy zdaje się podobnie. Tekst powyższy zaś był reakcją na emisję w TVP1 w 2005 (IIIRP?) programu zafałszującego PW i rolę dzieci. Użyto też np. inscenizowanego zdjęcia -fałszywki. A całość miała (a może tylko mogła) sugerować, powszechność udziału (dosłownego) dzieci. Tworząc/utrwalając mit w gruncie rzeczy deprecjujący powstanie i powstańców, z którym w swym tekście walczyłeś. .. nie tylko JK ma na pieńku z Mitami 🙂
        Symbol zaś ma jak widać ponad 200letnie korzenie i w ten sposób należy go czytać.
        Stara (?) szkoła jestem – symboli (tych prawdziwych) szargać nie wolno. Zawłaszczanie bądź manipulowanie nimi nie jest lepsze od ich opluwania. I to ostatnie bynajmniej nie do Ciebie, lecz Sam Wiesz do Kogo.
        Zaś co do sensu, nie w oderwaniu od konsekwencji wybuchu PW, podzielam opinię Miłosza i paru podobnych.

        • Poświęciłem ponad godzinę,
          Poświęciłem ponad godzinę, wpisując kilkanaście, albo i dziesiąt fraz, aby ustalić liczbę ofiar. Nie ma. Doszukałem się, liczb na jakiejś stronie szkoły, co ma patrona Szare Szeregi, tam podają ponad 920 zabitych harcerzy i 120 harcerek, ale te dane jeśli nawet prawdziwe dotyczą tych batalionów, które oficjalnie brały udział w walce. Nie ma nigdzie, abo ja nie potrafię znaleźć danych dotyczących Zawiszy a to już były dzieci, 12-14 lat, które biegały z pocztą miedzy kulami. Nie wiem jak definiować powszechny udział, jak definiować propagandę PRL, w każdym razie na stronie Muzeum Powstania wisi cudowna notka, że dzieci patriotycznie wspierały oddziały, a jak trzeba było to ruszały z butelkami benzyny na czołgi. Ten fragment jest gdzieś tu w oryginale przytoczony. PRL się skończył, mitologia i kult barbarzyństwa się rozwija.

          • No, rozwija się
            Dzisiaj w Faktach była migawka z jakiegoś koncertu i “Warszawskie dzieci” śpiewały dzieci, a film z powstania zilustrował to pięknie maluchem (5 lat w porywach) w paletku do kostek i ogromniastym hełmie.

          • nie jestem kompetentny
            nie jestem kompetentny dyskutować o szczegółach, być może dane te są w “Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego, W-wa 2001” (znany mi egzemplarz leży jakieś 140km ode mnie, na półce). Pro sowiecka nachalna propadanda sprawiła, że od lat tzw. ‘młodzieńczego buntu’ mam w pewnym sensie wstręt do wszystkiego co z wojną, szczególnie tą ‘ojczyźnianą’ jest związane. Filmów wojennych nie toleruję w szczególności.
            Bynajmniej nie jest to sprzeczne z szanowaniem bohaterów, wojennych również.
            Rozgrywanie historii, epatowanie martyrologią, ‘podwieszanie się’ pod czyjeś bohaterstwo by zdobyć głosy tych dla których wojna była rzeczywistością uważam za wyjątkowo podłe.
            Ktoś powiedział (obym nie przekręcił za bardzo): “ciszej nad tą trumną”. I tak powinno być.

  54. symbol
    Hm.. ten pomnik to symbol i tak należy go traktować, a propaganda wokół PW rodem z PRLu.
    Sam wiesz najlepiej co to pozory, sztuczny blichtr, powielanie schematów, historia na nowo pisana czy wyrachowanie polityczne.
    Tekst mi się podoba, chętnie bym się pod nim podpisał, ale….
    Zachęcam do lektury:
    http://www.anszyd.webpark.pl/ – zakładka: „Warszawskie Dzieci” (inne mogą też być interesujące)
    poniżej sam tekst bo strona (darmowa) nie zawsze chce się otworzyć.
    „Propaganda PRL epatowała nas terminem i piosenką Warszawskie dzieci, przypisując ją małym dzieciom. Podczas gdy historia i warszawska tradycja nakazuje ten termin rozumieć inaczej. W czasie powstania listopadowego niektórym pułkom jak nap. Czwartakom, czy 7. P. P., ponieważ miały warszawski rodowód, lud Warszawy nadał miano Dzieci Warszawy. Tradycja ta przetrwała II RP i czas okupacji. W wolnej powstańczej Warszawie specjalnym rozkazem d-cy Zgrupowania Żaglowiec AK ujawnione zostało istnienie 21. Pułku Piechoty Dzieci Warszawy. Stanisław Ryszard Dobrowolski „Goliard” (1907 – 1985), pisząc słowa pieśni Warszawskie dzieci, do której melodię napisał znakomity polski kompozytor i dyrygent Andrzej Panufnik (1914 – 1991), w żadnej z 4. zwrotek i refrenie nie sugerował młodego wieku. Przeciwnie w 3. zwrotce są słowa: „Od piły, dłuta, młota, kielni – Stolico , synów swoich sław, . . .”. Niestety TVP w ubiegłym jeszcze roku, widać gdzie są jeszcze pogrobowcy Czerwonej zarazy, z wiersza Józefa Szczepańskiego „Ziutka” (1922 – 1944), z okazji 60. rocznicy, wielokrotnie, jakby z satysfakcją, dawała koncert wokalny w wykonaniu dzieci, w którym najczęściej powtarzał się refren tej pieśni – „Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, . . .”. Prowadzący redaktor chórek złożony z siedmiorga dzieci, którego niektórzy uczestnicy mieli poniżej 10. lat (Ryc. 1), wprowadzając w temat dla poklasku powiedział: „Zachowały się relacje, że z tą pieśnią na ustach grupa młodziutkich żołnierzy atakowała pancerne pozycje Niemców. Podobno nikt z nich nie przeżył.” Nie powołał się jednak, ani na źródło historyczne, ani też nie przybliżył czasu, miejsca, ilości żołnierzy, czy nazwy jednostki, bądź pseudonimu dowódcy. Żołnierze w wieku lat 18. też są młodziutcy, choć poborowi, mają dowódcę i działają w wyniku rozkazu a z pieśnią na ustach to się wraca do koszar lub się jest na kwaterze a nie w ataku na „pancerne pozycje”. Więc zapewne, jeśli byli, to nie byli to żołnierze, lecz grupa rzeczywistych dzieci bez dowódcy i rozkazu, która na linii winna być zatrzymana przez powstańcze czujki. Określenie żołnierz to określenie prawne i nie każdy kto nawet mając broń walczy z wrogiem jest żołnierzem.
    To było nadużyciem prawdy historycznej i . . . dzieci! Tradycja jest w rdzeniu narodu a politruki rodem z ul. Mysiej, zadomowione jeszcze w TVP chciały ją zmierzwić i przekazywali, iż sanacyjni oficerowie wysłali dzieci na barykady. Nie przeczę, dzieci były na barykadach (Ryc. 2) i w służbach pomocniczych, wynikało to jednak z faktu zaistnienia wielu sierot i opuszczonych, a opiekę i dozór nad nimi mogły zapewnić tylko dobrze zorganizowane jednostki, jakimi były oddziały bojowe i pomocnicze AK a wspominając ich oddawajmy im należny hołd, nie tworząc farsy. Wiele z nich stało się bezdomnymi sierotami, wiele straciło kontakt z rodzinami. Naturalną więc rzeczy koleją była opieka i przygarnięcie ich przez zorganizowane zespoły (Ryc. 3), które mogły zapewnić im przysłowiowy „wikt i opierunek”. Takimi zespołami były oddziały bojowe (Ryc.4 i 5), służba sanitarna i łączności (Ryc. 6, 7, 8 i 9), oraz Harcerska Poczta Polowa (Ryc. 10), a oprócz tego działały grupy osób cywilnych w ramach władz wolnej Warszawy, opiekujących się małymi dziećmi (Ryc. 11 i 12), dającym młodzieży zajęcie w charakterze listonoszy (Ryc. 13), czy gazeciarzy (Ryc. 14). Wielu było też tych, którzy przez sztukę chcieli poprawić dolę małych obywateli, dając przedstawienia w teatrzyku Kukiełki pod Barykadą (Ryc. 15 i 16). „Dziecięcych” tematów było wiele a TVP wybrała realizację nieprawdziwej farsy.
    W Warszawie działało niepisane prawo, iż zdobywca broni stawał się jej właścicielem, dlatego też czasami i dzieci miały broń. Rzeczywiście walczyli wszyscy, w tym i mieszkańcy swoją obecnością i dzieci, ale przede wszystkim żołnierze dwóch wojen i poborowa młodzież dojrzała czasem okupacji. Najbardziej bitne, doborowe oddziały bojowe AK składały się z dorosłej już młodzieży okupacyjnej, która była słuchaczami tajnego nauczania humanistycznego, politechnicznego, medycznego i wojskowego. Wielu z nich uczęszczało, bądź miało już ukończoną tajną podchorążówkę, zarówno w teorii, jak i w praktyce walki z Niemcami.
    Każda totalitarna wojna największe straty czyni wśród ludności cywilnej, której w tym czasie w Warszawie zginęło ok. 180 tys., podczas gdy żołnierzy ok. 18 tys. Wynikało to z faktu swoistego morderczego działania wroga. Żołnierze na linii byli ostrzeliwani w bezpośredni sposób tylko od strony wroga. Ludność cywilna wroga nie widziała, ale ostrzał snajperów, dział, moździerzy, rakiet, granatników, czy bomb był z każdej strony. Często oddziały bojowe ponosiły największe straty poza linią na kwaterach, jak nap. 380 żołnierzy Batalionu Chrobry I zginęło na kwaterze podczas zbombardowania Pasażu Simonsa. Wielu żołnierzy twierdziło, że czują się bezpieczniejsi na linii. Dzieci, podopieczni bojowych oddziałów też z tego faktu korzystały.
    Problem dzieci w czasie okupacji zaistniał prawie od jej początku. Z bardzo ograniczonym obowiązkiem szkolnym miały dużo czasu i poczucie wyrządzonej przez Niemców krzywdy. One też zbierały broń i tworzyły nieformalne związki. Działaniem władz Polskiego Państwa Podziemnego organizowano młodzież w średnim i wyższym tajnym nauczaniu oraz w organizacjach paramilitarnych, jak tajne harcerstwo, czy harcerskie Szare Szeregi. Było to nauką posłuszeństwa, określeniem celów a tym samym przygotowaniem młodzieży do życia, ale przede wszystkim ograniczało prawie całkowicie straty wywołane ich nieprzemyślanym i nie w pełni świadomym działaniem.
    W galerii obrazów Muzeum Lubelskim na Zamku jest obraz Leonarda Winterowskiego (1868 – 1926), przedstawiający w szarży 3 Pułk Ułanów Śląskich pod Słuckiem (10.08.1919 r.) a w nawiasie przy nazwie jednostki jest dodane – Dzieci Warszawy. Tak jest, bowiem każdy, walczący dla Warszawy, dla Stolicy, dla Polski jest Jej Dzieckiem.

    Oświęcim w sierpniu 2005 roku Andrzej Szydlik
    Ilustrując wykorzystano nast. publikacje:
    1. Ryc.: 2 i 18 – Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego, W-wa 2001, t. 3, cz. II, s.: 470 i 528.
    2. Ryc.: 3 i 15 – Klisze Pamięci, Omnipres W-wa 1984, fot.: 74 i 72.
    3. Ryc.: 4, 6, 9, 16 i 17 – Miasto Nieujarzmione, Iskry W-wa 1957.
    4. Ryc.: 5, 13 i 14 – Jerzy Tomaszewski, Epizody Powstania Warszawskiego, KAW W-wa 1979.
    5. Ryc.: 7 – Powstanie Warszawskie w Ilustracji, WTI Stolica W-wa 1957, s. 38.
    6. Ryc.: 8, 11 i 12 – Wielka Il. Enc. Pow. War., W-wa 2000, t. 3, cz. I, s.: 191, 301, 225.
    7. Ryc. 10 – Bogdan Hillebrandt, Młodzież Warszawy w Walce z Okupantem Hitlerowskim, WP 1970, s. 320.

    PS.
    Autor sam był ‘warszawskim dzieckiem’.
    Był dumny, że jego zdjęcie (pomagający z kolegą budować barykadę) jako grafika znalazło się na bilecie do Muzeum PW.

    • Witam Propaganda PRL polegała
      Witam Propaganda PRL polegała na czymś innym, mianowicie na deprecjonowaniu, no właśnie jakby tu powiedzieć, deprecjonowaniu najszerzej pojętej II RP i wrogów komunizmu. Komuna nienawidziła AK, samo powstanie wcale nie było tak surowo traktowane, dowódców poniewierano. Kanał Wajdy, Kolumbowie, inne Polskie Drogi, flagowe kino PRL pokazywało tę samą legendę, tylko pozbawioną fundamentalnych i niewygodnych słów z AK na czele. “Warszawskie Dzieci” użyte z premedytacją, tu tez nie widzę rewolucji odkąd pamiętam leci ten hit – symbol, tylko wcześniej jakaś Sośnicka, teraz Maleńczuk śpiewa. PRL pieprzył o bratniej armii gotowej pomóc i zdrajcach z AK, mitu “Warszawskich dzieci” ani na moment nie odważył się dotknąć.

      PS Kurczę przez przypadek dodałem Cię do ignorowanych, zaraz to poprawię. Przepraszam.

      • propaganda PRL
        pamiętam, lat mamy zdaje się podobnie. Tekst powyższy zaś był reakcją na emisję w TVP1 w 2005 (IIIRP?) programu zafałszującego PW i rolę dzieci. Użyto też np. inscenizowanego zdjęcia -fałszywki. A całość miała (a może tylko mogła) sugerować, powszechność udziału (dosłownego) dzieci. Tworząc/utrwalając mit w gruncie rzeczy deprecjujący powstanie i powstańców, z którym w swym tekście walczyłeś. .. nie tylko JK ma na pieńku z Mitami 🙂
        Symbol zaś ma jak widać ponad 200letnie korzenie i w ten sposób należy go czytać.
        Stara (?) szkoła jestem – symboli (tych prawdziwych) szargać nie wolno. Zawłaszczanie bądź manipulowanie nimi nie jest lepsze od ich opluwania. I to ostatnie bynajmniej nie do Ciebie, lecz Sam Wiesz do Kogo.
        Zaś co do sensu, nie w oderwaniu od konsekwencji wybuchu PW, podzielam opinię Miłosza i paru podobnych.

        • Poświęciłem ponad godzinę,
          Poświęciłem ponad godzinę, wpisując kilkanaście, albo i dziesiąt fraz, aby ustalić liczbę ofiar. Nie ma. Doszukałem się, liczb na jakiejś stronie szkoły, co ma patrona Szare Szeregi, tam podają ponad 920 zabitych harcerzy i 120 harcerek, ale te dane jeśli nawet prawdziwe dotyczą tych batalionów, które oficjalnie brały udział w walce. Nie ma nigdzie, abo ja nie potrafię znaleźć danych dotyczących Zawiszy a to już były dzieci, 12-14 lat, które biegały z pocztą miedzy kulami. Nie wiem jak definiować powszechny udział, jak definiować propagandę PRL, w każdym razie na stronie Muzeum Powstania wisi cudowna notka, że dzieci patriotycznie wspierały oddziały, a jak trzeba było to ruszały z butelkami benzyny na czołgi. Ten fragment jest gdzieś tu w oryginale przytoczony. PRL się skończył, mitologia i kult barbarzyństwa się rozwija.

          • No, rozwija się
            Dzisiaj w Faktach była migawka z jakiegoś koncertu i “Warszawskie dzieci” śpiewały dzieci, a film z powstania zilustrował to pięknie maluchem (5 lat w porywach) w paletku do kostek i ogromniastym hełmie.

          • nie jestem kompetentny
            nie jestem kompetentny dyskutować o szczegółach, być może dane te są w “Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego, W-wa 2001” (znany mi egzemplarz leży jakieś 140km ode mnie, na półce). Pro sowiecka nachalna propadanda sprawiła, że od lat tzw. ‘młodzieńczego buntu’ mam w pewnym sensie wstręt do wszystkiego co z wojną, szczególnie tą ‘ojczyźnianą’ jest związane. Filmów wojennych nie toleruję w szczególności.
            Bynajmniej nie jest to sprzeczne z szanowaniem bohaterów, wojennych również.
            Rozgrywanie historii, epatowanie martyrologią, ‘podwieszanie się’ pod czyjeś bohaterstwo by zdobyć głosy tych dla których wojna była rzeczywistością uważam za wyjątkowo podłe.
            Ktoś powiedział (obym nie przekręcił za bardzo): “ciszej nad tą trumną”. I tak powinno być.

  55. symbol
    Hm.. ten pomnik to symbol i tak należy go traktować, a propaganda wokół PW rodem z PRLu.
    Sam wiesz najlepiej co to pozory, sztuczny blichtr, powielanie schematów, historia na nowo pisana czy wyrachowanie polityczne.
    Tekst mi się podoba, chętnie bym się pod nim podpisał, ale….
    Zachęcam do lektury:
    http://www.anszyd.webpark.pl/ – zakładka: „Warszawskie Dzieci” (inne mogą też być interesujące)
    poniżej sam tekst bo strona (darmowa) nie zawsze chce się otworzyć.
    „Propaganda PRL epatowała nas terminem i piosenką Warszawskie dzieci, przypisując ją małym dzieciom. Podczas gdy historia i warszawska tradycja nakazuje ten termin rozumieć inaczej. W czasie powstania listopadowego niektórym pułkom jak nap. Czwartakom, czy 7. P. P., ponieważ miały warszawski rodowód, lud Warszawy nadał miano Dzieci Warszawy. Tradycja ta przetrwała II RP i czas okupacji. W wolnej powstańczej Warszawie specjalnym rozkazem d-cy Zgrupowania Żaglowiec AK ujawnione zostało istnienie 21. Pułku Piechoty Dzieci Warszawy. Stanisław Ryszard Dobrowolski „Goliard” (1907 – 1985), pisząc słowa pieśni Warszawskie dzieci, do której melodię napisał znakomity polski kompozytor i dyrygent Andrzej Panufnik (1914 – 1991), w żadnej z 4. zwrotek i refrenie nie sugerował młodego wieku. Przeciwnie w 3. zwrotce są słowa: „Od piły, dłuta, młota, kielni – Stolico , synów swoich sław, . . .”. Niestety TVP w ubiegłym jeszcze roku, widać gdzie są jeszcze pogrobowcy Czerwonej zarazy, z wiersza Józefa Szczepańskiego „Ziutka” (1922 – 1944), z okazji 60. rocznicy, wielokrotnie, jakby z satysfakcją, dawała koncert wokalny w wykonaniu dzieci, w którym najczęściej powtarzał się refren tej pieśni – „Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, . . .”. Prowadzący redaktor chórek złożony z siedmiorga dzieci, którego niektórzy uczestnicy mieli poniżej 10. lat (Ryc. 1), wprowadzając w temat dla poklasku powiedział: „Zachowały się relacje, że z tą pieśnią na ustach grupa młodziutkich żołnierzy atakowała pancerne pozycje Niemców. Podobno nikt z nich nie przeżył.” Nie powołał się jednak, ani na źródło historyczne, ani też nie przybliżył czasu, miejsca, ilości żołnierzy, czy nazwy jednostki, bądź pseudonimu dowódcy. Żołnierze w wieku lat 18. też są młodziutcy, choć poborowi, mają dowódcę i działają w wyniku rozkazu a z pieśnią na ustach to się wraca do koszar lub się jest na kwaterze a nie w ataku na „pancerne pozycje”. Więc zapewne, jeśli byli, to nie byli to żołnierze, lecz grupa rzeczywistych dzieci bez dowódcy i rozkazu, która na linii winna być zatrzymana przez powstańcze czujki. Określenie żołnierz to określenie prawne i nie każdy kto nawet mając broń walczy z wrogiem jest żołnierzem.
    To było nadużyciem prawdy historycznej i . . . dzieci! Tradycja jest w rdzeniu narodu a politruki rodem z ul. Mysiej, zadomowione jeszcze w TVP chciały ją zmierzwić i przekazywali, iż sanacyjni oficerowie wysłali dzieci na barykady. Nie przeczę, dzieci były na barykadach (Ryc. 2) i w służbach pomocniczych, wynikało to jednak z faktu zaistnienia wielu sierot i opuszczonych, a opiekę i dozór nad nimi mogły zapewnić tylko dobrze zorganizowane jednostki, jakimi były oddziały bojowe i pomocnicze AK a wspominając ich oddawajmy im należny hołd, nie tworząc farsy. Wiele z nich stało się bezdomnymi sierotami, wiele straciło kontakt z rodzinami. Naturalną więc rzeczy koleją była opieka i przygarnięcie ich przez zorganizowane zespoły (Ryc. 3), które mogły zapewnić im przysłowiowy „wikt i opierunek”. Takimi zespołami były oddziały bojowe (Ryc.4 i 5), służba sanitarna i łączności (Ryc. 6, 7, 8 i 9), oraz Harcerska Poczta Polowa (Ryc. 10), a oprócz tego działały grupy osób cywilnych w ramach władz wolnej Warszawy, opiekujących się małymi dziećmi (Ryc. 11 i 12), dającym młodzieży zajęcie w charakterze listonoszy (Ryc. 13), czy gazeciarzy (Ryc. 14). Wielu było też tych, którzy przez sztukę chcieli poprawić dolę małych obywateli, dając przedstawienia w teatrzyku Kukiełki pod Barykadą (Ryc. 15 i 16). „Dziecięcych” tematów było wiele a TVP wybrała realizację nieprawdziwej farsy.
    W Warszawie działało niepisane prawo, iż zdobywca broni stawał się jej właścicielem, dlatego też czasami i dzieci miały broń. Rzeczywiście walczyli wszyscy, w tym i mieszkańcy swoją obecnością i dzieci, ale przede wszystkim żołnierze dwóch wojen i poborowa młodzież dojrzała czasem okupacji. Najbardziej bitne, doborowe oddziały bojowe AK składały się z dorosłej już młodzieży okupacyjnej, która była słuchaczami tajnego nauczania humanistycznego, politechnicznego, medycznego i wojskowego. Wielu z nich uczęszczało, bądź miało już ukończoną tajną podchorążówkę, zarówno w teorii, jak i w praktyce walki z Niemcami.
    Każda totalitarna wojna największe straty czyni wśród ludności cywilnej, której w tym czasie w Warszawie zginęło ok. 180 tys., podczas gdy żołnierzy ok. 18 tys. Wynikało to z faktu swoistego morderczego działania wroga. Żołnierze na linii byli ostrzeliwani w bezpośredni sposób tylko od strony wroga. Ludność cywilna wroga nie widziała, ale ostrzał snajperów, dział, moździerzy, rakiet, granatników, czy bomb był z każdej strony. Często oddziały bojowe ponosiły największe straty poza linią na kwaterach, jak nap. 380 żołnierzy Batalionu Chrobry I zginęło na kwaterze podczas zbombardowania Pasażu Simonsa. Wielu żołnierzy twierdziło, że czują się bezpieczniejsi na linii. Dzieci, podopieczni bojowych oddziałów też z tego faktu korzystały.
    Problem dzieci w czasie okupacji zaistniał prawie od jej początku. Z bardzo ograniczonym obowiązkiem szkolnym miały dużo czasu i poczucie wyrządzonej przez Niemców krzywdy. One też zbierały broń i tworzyły nieformalne związki. Działaniem władz Polskiego Państwa Podziemnego organizowano młodzież w średnim i wyższym tajnym nauczaniu oraz w organizacjach paramilitarnych, jak tajne harcerstwo, czy harcerskie Szare Szeregi. Było to nauką posłuszeństwa, określeniem celów a tym samym przygotowaniem młodzieży do życia, ale przede wszystkim ograniczało prawie całkowicie straty wywołane ich nieprzemyślanym i nie w pełni świadomym działaniem.
    W galerii obrazów Muzeum Lubelskim na Zamku jest obraz Leonarda Winterowskiego (1868 – 1926), przedstawiający w szarży 3 Pułk Ułanów Śląskich pod Słuckiem (10.08.1919 r.) a w nawiasie przy nazwie jednostki jest dodane – Dzieci Warszawy. Tak jest, bowiem każdy, walczący dla Warszawy, dla Stolicy, dla Polski jest Jej Dzieckiem.

    Oświęcim w sierpniu 2005 roku Andrzej Szydlik
    Ilustrując wykorzystano nast. publikacje:
    1. Ryc.: 2 i 18 – Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego, W-wa 2001, t. 3, cz. II, s.: 470 i 528.
    2. Ryc.: 3 i 15 – Klisze Pamięci, Omnipres W-wa 1984, fot.: 74 i 72.
    3. Ryc.: 4, 6, 9, 16 i 17 – Miasto Nieujarzmione, Iskry W-wa 1957.
    4. Ryc.: 5, 13 i 14 – Jerzy Tomaszewski, Epizody Powstania Warszawskiego, KAW W-wa 1979.
    5. Ryc.: 7 – Powstanie Warszawskie w Ilustracji, WTI Stolica W-wa 1957, s. 38.
    6. Ryc.: 8, 11 i 12 – Wielka Il. Enc. Pow. War., W-wa 2000, t. 3, cz. I, s.: 191, 301, 225.
    7. Ryc. 10 – Bogdan Hillebrandt, Młodzież Warszawy w Walce z Okupantem Hitlerowskim, WP 1970, s. 320.

    PS.
    Autor sam był ‘warszawskim dzieckiem’.
    Był dumny, że jego zdjęcie (pomagający z kolegą budować barykadę) jako grafika znalazło się na bilecie do Muzeum PW.

    • Witam Propaganda PRL polegała
      Witam Propaganda PRL polegała na czymś innym, mianowicie na deprecjonowaniu, no właśnie jakby tu powiedzieć, deprecjonowaniu najszerzej pojętej II RP i wrogów komunizmu. Komuna nienawidziła AK, samo powstanie wcale nie było tak surowo traktowane, dowódców poniewierano. Kanał Wajdy, Kolumbowie, inne Polskie Drogi, flagowe kino PRL pokazywało tę samą legendę, tylko pozbawioną fundamentalnych i niewygodnych słów z AK na czele. “Warszawskie Dzieci” użyte z premedytacją, tu tez nie widzę rewolucji odkąd pamiętam leci ten hit – symbol, tylko wcześniej jakaś Sośnicka, teraz Maleńczuk śpiewa. PRL pieprzył o bratniej armii gotowej pomóc i zdrajcach z AK, mitu “Warszawskich dzieci” ani na moment nie odważył się dotknąć.

      PS Kurczę przez przypadek dodałem Cię do ignorowanych, zaraz to poprawię. Przepraszam.

      • propaganda PRL
        pamiętam, lat mamy zdaje się podobnie. Tekst powyższy zaś był reakcją na emisję w TVP1 w 2005 (IIIRP?) programu zafałszującego PW i rolę dzieci. Użyto też np. inscenizowanego zdjęcia -fałszywki. A całość miała (a może tylko mogła) sugerować, powszechność udziału (dosłownego) dzieci. Tworząc/utrwalając mit w gruncie rzeczy deprecjujący powstanie i powstańców, z którym w swym tekście walczyłeś. .. nie tylko JK ma na pieńku z Mitami 🙂
        Symbol zaś ma jak widać ponad 200letnie korzenie i w ten sposób należy go czytać.
        Stara (?) szkoła jestem – symboli (tych prawdziwych) szargać nie wolno. Zawłaszczanie bądź manipulowanie nimi nie jest lepsze od ich opluwania. I to ostatnie bynajmniej nie do Ciebie, lecz Sam Wiesz do Kogo.
        Zaś co do sensu, nie w oderwaniu od konsekwencji wybuchu PW, podzielam opinię Miłosza i paru podobnych.

        • Poświęciłem ponad godzinę,
          Poświęciłem ponad godzinę, wpisując kilkanaście, albo i dziesiąt fraz, aby ustalić liczbę ofiar. Nie ma. Doszukałem się, liczb na jakiejś stronie szkoły, co ma patrona Szare Szeregi, tam podają ponad 920 zabitych harcerzy i 120 harcerek, ale te dane jeśli nawet prawdziwe dotyczą tych batalionów, które oficjalnie brały udział w walce. Nie ma nigdzie, abo ja nie potrafię znaleźć danych dotyczących Zawiszy a to już były dzieci, 12-14 lat, które biegały z pocztą miedzy kulami. Nie wiem jak definiować powszechny udział, jak definiować propagandę PRL, w każdym razie na stronie Muzeum Powstania wisi cudowna notka, że dzieci patriotycznie wspierały oddziały, a jak trzeba było to ruszały z butelkami benzyny na czołgi. Ten fragment jest gdzieś tu w oryginale przytoczony. PRL się skończył, mitologia i kult barbarzyństwa się rozwija.

          • No, rozwija się
            Dzisiaj w Faktach była migawka z jakiegoś koncertu i “Warszawskie dzieci” śpiewały dzieci, a film z powstania zilustrował to pięknie maluchem (5 lat w porywach) w paletku do kostek i ogromniastym hełmie.

          • nie jestem kompetentny
            nie jestem kompetentny dyskutować o szczegółach, być może dane te są w “Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego, W-wa 2001” (znany mi egzemplarz leży jakieś 140km ode mnie, na półce). Pro sowiecka nachalna propadanda sprawiła, że od lat tzw. ‘młodzieńczego buntu’ mam w pewnym sensie wstręt do wszystkiego co z wojną, szczególnie tą ‘ojczyźnianą’ jest związane. Filmów wojennych nie toleruję w szczególności.
            Bynajmniej nie jest to sprzeczne z szanowaniem bohaterów, wojennych również.
            Rozgrywanie historii, epatowanie martyrologią, ‘podwieszanie się’ pod czyjeś bohaterstwo by zdobyć głosy tych dla których wojna była rzeczywistością uważam za wyjątkowo podłe.
            Ktoś powiedział (obym nie przekręcił za bardzo): “ciszej nad tą trumną”. I tak powinno być.

  56. symbol
    Hm.. ten pomnik to symbol i tak należy go traktować, a propaganda wokół PW rodem z PRLu.
    Sam wiesz najlepiej co to pozory, sztuczny blichtr, powielanie schematów, historia na nowo pisana czy wyrachowanie polityczne.
    Tekst mi się podoba, chętnie bym się pod nim podpisał, ale….
    Zachęcam do lektury:
    http://www.anszyd.webpark.pl/ – zakładka: „Warszawskie Dzieci” (inne mogą też być interesujące)
    poniżej sam tekst bo strona (darmowa) nie zawsze chce się otworzyć.
    „Propaganda PRL epatowała nas terminem i piosenką Warszawskie dzieci, przypisując ją małym dzieciom. Podczas gdy historia i warszawska tradycja nakazuje ten termin rozumieć inaczej. W czasie powstania listopadowego niektórym pułkom jak nap. Czwartakom, czy 7. P. P., ponieważ miały warszawski rodowód, lud Warszawy nadał miano Dzieci Warszawy. Tradycja ta przetrwała II RP i czas okupacji. W wolnej powstańczej Warszawie specjalnym rozkazem d-cy Zgrupowania Żaglowiec AK ujawnione zostało istnienie 21. Pułku Piechoty Dzieci Warszawy. Stanisław Ryszard Dobrowolski „Goliard” (1907 – 1985), pisząc słowa pieśni Warszawskie dzieci, do której melodię napisał znakomity polski kompozytor i dyrygent Andrzej Panufnik (1914 – 1991), w żadnej z 4. zwrotek i refrenie nie sugerował młodego wieku. Przeciwnie w 3. zwrotce są słowa: „Od piły, dłuta, młota, kielni – Stolico , synów swoich sław, . . .”. Niestety TVP w ubiegłym jeszcze roku, widać gdzie są jeszcze pogrobowcy Czerwonej zarazy, z wiersza Józefa Szczepańskiego „Ziutka” (1922 – 1944), z okazji 60. rocznicy, wielokrotnie, jakby z satysfakcją, dawała koncert wokalny w wykonaniu dzieci, w którym najczęściej powtarzał się refren tej pieśni – „Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, . . .”. Prowadzący redaktor chórek złożony z siedmiorga dzieci, którego niektórzy uczestnicy mieli poniżej 10. lat (Ryc. 1), wprowadzając w temat dla poklasku powiedział: „Zachowały się relacje, że z tą pieśnią na ustach grupa młodziutkich żołnierzy atakowała pancerne pozycje Niemców. Podobno nikt z nich nie przeżył.” Nie powołał się jednak, ani na źródło historyczne, ani też nie przybliżył czasu, miejsca, ilości żołnierzy, czy nazwy jednostki, bądź pseudonimu dowódcy. Żołnierze w wieku lat 18. też są młodziutcy, choć poborowi, mają dowódcę i działają w wyniku rozkazu a z pieśnią na ustach to się wraca do koszar lub się jest na kwaterze a nie w ataku na „pancerne pozycje”. Więc zapewne, jeśli byli, to nie byli to żołnierze, lecz grupa rzeczywistych dzieci bez dowódcy i rozkazu, która na linii winna być zatrzymana przez powstańcze czujki. Określenie żołnierz to określenie prawne i nie każdy kto nawet mając broń walczy z wrogiem jest żołnierzem.
    To było nadużyciem prawdy historycznej i . . . dzieci! Tradycja jest w rdzeniu narodu a politruki rodem z ul. Mysiej, zadomowione jeszcze w TVP chciały ją zmierzwić i przekazywali, iż sanacyjni oficerowie wysłali dzieci na barykady. Nie przeczę, dzieci były na barykadach (Ryc. 2) i w służbach pomocniczych, wynikało to jednak z faktu zaistnienia wielu sierot i opuszczonych, a opiekę i dozór nad nimi mogły zapewnić tylko dobrze zorganizowane jednostki, jakimi były oddziały bojowe i pomocnicze AK a wspominając ich oddawajmy im należny hołd, nie tworząc farsy. Wiele z nich stało się bezdomnymi sierotami, wiele straciło kontakt z rodzinami. Naturalną więc rzeczy koleją była opieka i przygarnięcie ich przez zorganizowane zespoły (Ryc. 3), które mogły zapewnić im przysłowiowy „wikt i opierunek”. Takimi zespołami były oddziały bojowe (Ryc.4 i 5), służba sanitarna i łączności (Ryc. 6, 7, 8 i 9), oraz Harcerska Poczta Polowa (Ryc. 10), a oprócz tego działały grupy osób cywilnych w ramach władz wolnej Warszawy, opiekujących się małymi dziećmi (Ryc. 11 i 12), dającym młodzieży zajęcie w charakterze listonoszy (Ryc. 13), czy gazeciarzy (Ryc. 14). Wielu było też tych, którzy przez sztukę chcieli poprawić dolę małych obywateli, dając przedstawienia w teatrzyku Kukiełki pod Barykadą (Ryc. 15 i 16). „Dziecięcych” tematów było wiele a TVP wybrała realizację nieprawdziwej farsy.
    W Warszawie działało niepisane prawo, iż zdobywca broni stawał się jej właścicielem, dlatego też czasami i dzieci miały broń. Rzeczywiście walczyli wszyscy, w tym i mieszkańcy swoją obecnością i dzieci, ale przede wszystkim żołnierze dwóch wojen i poborowa młodzież dojrzała czasem okupacji. Najbardziej bitne, doborowe oddziały bojowe AK składały się z dorosłej już młodzieży okupacyjnej, która była słuchaczami tajnego nauczania humanistycznego, politechnicznego, medycznego i wojskowego. Wielu z nich uczęszczało, bądź miało już ukończoną tajną podchorążówkę, zarówno w teorii, jak i w praktyce walki z Niemcami.
    Każda totalitarna wojna największe straty czyni wśród ludności cywilnej, której w tym czasie w Warszawie zginęło ok. 180 tys., podczas gdy żołnierzy ok. 18 tys. Wynikało to z faktu swoistego morderczego działania wroga. Żołnierze na linii byli ostrzeliwani w bezpośredni sposób tylko od strony wroga. Ludność cywilna wroga nie widziała, ale ostrzał snajperów, dział, moździerzy, rakiet, granatników, czy bomb był z każdej strony. Często oddziały bojowe ponosiły największe straty poza linią na kwaterach, jak nap. 380 żołnierzy Batalionu Chrobry I zginęło na kwaterze podczas zbombardowania Pasażu Simonsa. Wielu żołnierzy twierdziło, że czują się bezpieczniejsi na linii. Dzieci, podopieczni bojowych oddziałów też z tego faktu korzystały.
    Problem dzieci w czasie okupacji zaistniał prawie od jej początku. Z bardzo ograniczonym obowiązkiem szkolnym miały dużo czasu i poczucie wyrządzonej przez Niemców krzywdy. One też zbierały broń i tworzyły nieformalne związki. Działaniem władz Polskiego Państwa Podziemnego organizowano młodzież w średnim i wyższym tajnym nauczaniu oraz w organizacjach paramilitarnych, jak tajne harcerstwo, czy harcerskie Szare Szeregi. Było to nauką posłuszeństwa, określeniem celów a tym samym przygotowaniem młodzieży do życia, ale przede wszystkim ograniczało prawie całkowicie straty wywołane ich nieprzemyślanym i nie w pełni świadomym działaniem.
    W galerii obrazów Muzeum Lubelskim na Zamku jest obraz Leonarda Winterowskiego (1868 – 1926), przedstawiający w szarży 3 Pułk Ułanów Śląskich pod Słuckiem (10.08.1919 r.) a w nawiasie przy nazwie jednostki jest dodane – Dzieci Warszawy. Tak jest, bowiem każdy, walczący dla Warszawy, dla Stolicy, dla Polski jest Jej Dzieckiem.

    Oświęcim w sierpniu 2005 roku Andrzej Szydlik
    Ilustrując wykorzystano nast. publikacje:
    1. Ryc.: 2 i 18 – Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego, W-wa 2001, t. 3, cz. II, s.: 470 i 528.
    2. Ryc.: 3 i 15 – Klisze Pamięci, Omnipres W-wa 1984, fot.: 74 i 72.
    3. Ryc.: 4, 6, 9, 16 i 17 – Miasto Nieujarzmione, Iskry W-wa 1957.
    4. Ryc.: 5, 13 i 14 – Jerzy Tomaszewski, Epizody Powstania Warszawskiego, KAW W-wa 1979.
    5. Ryc.: 7 – Powstanie Warszawskie w Ilustracji, WTI Stolica W-wa 1957, s. 38.
    6. Ryc.: 8, 11 i 12 – Wielka Il. Enc. Pow. War., W-wa 2000, t. 3, cz. I, s.: 191, 301, 225.
    7. Ryc. 10 – Bogdan Hillebrandt, Młodzież Warszawy w Walce z Okupantem Hitlerowskim, WP 1970, s. 320.

    PS.
    Autor sam był ‘warszawskim dzieckiem’.
    Był dumny, że jego zdjęcie (pomagający z kolegą budować barykadę) jako grafika znalazło się na bilecie do Muzeum PW.

    • Witam Propaganda PRL polegała
      Witam Propaganda PRL polegała na czymś innym, mianowicie na deprecjonowaniu, no właśnie jakby tu powiedzieć, deprecjonowaniu najszerzej pojętej II RP i wrogów komunizmu. Komuna nienawidziła AK, samo powstanie wcale nie było tak surowo traktowane, dowódców poniewierano. Kanał Wajdy, Kolumbowie, inne Polskie Drogi, flagowe kino PRL pokazywało tę samą legendę, tylko pozbawioną fundamentalnych i niewygodnych słów z AK na czele. “Warszawskie Dzieci” użyte z premedytacją, tu tez nie widzę rewolucji odkąd pamiętam leci ten hit – symbol, tylko wcześniej jakaś Sośnicka, teraz Maleńczuk śpiewa. PRL pieprzył o bratniej armii gotowej pomóc i zdrajcach z AK, mitu “Warszawskich dzieci” ani na moment nie odważył się dotknąć.

      PS Kurczę przez przypadek dodałem Cię do ignorowanych, zaraz to poprawię. Przepraszam.

      • propaganda PRL
        pamiętam, lat mamy zdaje się podobnie. Tekst powyższy zaś był reakcją na emisję w TVP1 w 2005 (IIIRP?) programu zafałszującego PW i rolę dzieci. Użyto też np. inscenizowanego zdjęcia -fałszywki. A całość miała (a może tylko mogła) sugerować, powszechność udziału (dosłownego) dzieci. Tworząc/utrwalając mit w gruncie rzeczy deprecjujący powstanie i powstańców, z którym w swym tekście walczyłeś. .. nie tylko JK ma na pieńku z Mitami 🙂
        Symbol zaś ma jak widać ponad 200letnie korzenie i w ten sposób należy go czytać.
        Stara (?) szkoła jestem – symboli (tych prawdziwych) szargać nie wolno. Zawłaszczanie bądź manipulowanie nimi nie jest lepsze od ich opluwania. I to ostatnie bynajmniej nie do Ciebie, lecz Sam Wiesz do Kogo.
        Zaś co do sensu, nie w oderwaniu od konsekwencji wybuchu PW, podzielam opinię Miłosza i paru podobnych.

        • Poświęciłem ponad godzinę,
          Poświęciłem ponad godzinę, wpisując kilkanaście, albo i dziesiąt fraz, aby ustalić liczbę ofiar. Nie ma. Doszukałem się, liczb na jakiejś stronie szkoły, co ma patrona Szare Szeregi, tam podają ponad 920 zabitych harcerzy i 120 harcerek, ale te dane jeśli nawet prawdziwe dotyczą tych batalionów, które oficjalnie brały udział w walce. Nie ma nigdzie, abo ja nie potrafię znaleźć danych dotyczących Zawiszy a to już były dzieci, 12-14 lat, które biegały z pocztą miedzy kulami. Nie wiem jak definiować powszechny udział, jak definiować propagandę PRL, w każdym razie na stronie Muzeum Powstania wisi cudowna notka, że dzieci patriotycznie wspierały oddziały, a jak trzeba było to ruszały z butelkami benzyny na czołgi. Ten fragment jest gdzieś tu w oryginale przytoczony. PRL się skończył, mitologia i kult barbarzyństwa się rozwija.

          • No, rozwija się
            Dzisiaj w Faktach była migawka z jakiegoś koncertu i “Warszawskie dzieci” śpiewały dzieci, a film z powstania zilustrował to pięknie maluchem (5 lat w porywach) w paletku do kostek i ogromniastym hełmie.

          • nie jestem kompetentny
            nie jestem kompetentny dyskutować o szczegółach, być może dane te są w “Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego, W-wa 2001” (znany mi egzemplarz leży jakieś 140km ode mnie, na półce). Pro sowiecka nachalna propadanda sprawiła, że od lat tzw. ‘młodzieńczego buntu’ mam w pewnym sensie wstręt do wszystkiego co z wojną, szczególnie tą ‘ojczyźnianą’ jest związane. Filmów wojennych nie toleruję w szczególności.
            Bynajmniej nie jest to sprzeczne z szanowaniem bohaterów, wojennych również.
            Rozgrywanie historii, epatowanie martyrologią, ‘podwieszanie się’ pod czyjeś bohaterstwo by zdobyć głosy tych dla których wojna była rzeczywistością uważam za wyjątkowo podłe.
            Ktoś powiedział (obym nie przekręcił za bardzo): “ciszej nad tą trumną”. I tak powinno być.

  57. No chyba żartujesz ze mnie,
    No chyba żartujesz ze mnie, albo z PRL. Oczywiście, że PRL nie nazywał AK inaczej jak bandytami z lasu, to na początku, potem odwetowcami, potem awanturnikami itd. A przyjaźń ze Związkiem Radzieckim była konstytucyjnym obowiązkiem. Co do neutralności, to piękny eufemizm, ale robienie filmów o Powstaniu bez AK, to tak jakby namalować łasiczkę, bez damy.

  58. No chyba żartujesz ze mnie,
    No chyba żartujesz ze mnie, albo z PRL. Oczywiście, że PRL nie nazywał AK inaczej jak bandytami z lasu, to na początku, potem odwetowcami, potem awanturnikami itd. A przyjaźń ze Związkiem Radzieckim była konstytucyjnym obowiązkiem. Co do neutralności, to piękny eufemizm, ale robienie filmów o Powstaniu bez AK, to tak jakby namalować łasiczkę, bez damy.

  59. No chyba żartujesz ze mnie,
    No chyba żartujesz ze mnie, albo z PRL. Oczywiście, że PRL nie nazywał AK inaczej jak bandytami z lasu, to na początku, potem odwetowcami, potem awanturnikami itd. A przyjaźń ze Związkiem Radzieckim była konstytucyjnym obowiązkiem. Co do neutralności, to piękny eufemizm, ale robienie filmów o Powstaniu bez AK, to tak jakby namalować łasiczkę, bez damy.

  60. No chyba żartujesz ze mnie,
    No chyba żartujesz ze mnie, albo z PRL. Oczywiście, że PRL nie nazywał AK inaczej jak bandytami z lasu, to na początku, potem odwetowcami, potem awanturnikami itd. A przyjaźń ze Związkiem Radzieckim była konstytucyjnym obowiązkiem. Co do neutralności, to piękny eufemizm, ale robienie filmów o Powstaniu bez AK, to tak jakby namalować łasiczkę, bez damy.

    • powstanie/ kult barbarzyństwa
      nowy tu jestem.witam!
      piszecie o dziecięcej ofierze (12/14 lat),a 18-latkowie to nie dzieci?Pognali do powstania popchnięci przez starych politycznych cyników,z całym tym bożo/romantyczno/narodowym patriotyzmem wystawieni na rzeź (jak sączy poeta…)
      poczytajcie klasyków,coś w rodzaju oskarżenia jest miedzy wierszami u Wańkowicza i otwarcie u Dewisa.
      PW zostało zmitologizowane nie tylko za sprawą PRL,zrobili i robią to także kombatanci – muszą przecie uwznioślić błędy młodości.

    • powstanie/ kult barbarzyństwa
      nowy tu jestem.witam!
      piszecie o dziecięcej ofierze (12/14 lat),a 18-latkowie to nie dzieci?Pognali do powstania popchnięci przez starych politycznych cyników,z całym tym bożo/romantyczno/narodowym patriotyzmem wystawieni na rzeź (jak sączy poeta…)
      poczytajcie klasyków,coś w rodzaju oskarżenia jest miedzy wierszami u Wańkowicza i otwarcie u Dewisa.
      PW zostało zmitologizowane nie tylko za sprawą PRL,zrobili i robią to także kombatanci – muszą przecie uwznioślić błędy młodości.

    • powstanie/ kult barbarzyństwa
      nowy tu jestem.witam!
      piszecie o dziecięcej ofierze (12/14 lat),a 18-latkowie to nie dzieci?Pognali do powstania popchnięci przez starych politycznych cyników,z całym tym bożo/romantyczno/narodowym patriotyzmem wystawieni na rzeź (jak sączy poeta…)
      poczytajcie klasyków,coś w rodzaju oskarżenia jest miedzy wierszami u Wańkowicza i otwarcie u Dewisa.
      PW zostało zmitologizowane nie tylko za sprawą PRL,zrobili i robią to także kombatanci – muszą przecie uwznioślić błędy młodości.

    • powstanie/ kult barbarzyństwa
      nowy tu jestem.witam!
      piszecie o dziecięcej ofierze (12/14 lat),a 18-latkowie to nie dzieci?Pognali do powstania popchnięci przez starych politycznych cyników,z całym tym bożo/romantyczno/narodowym patriotyzmem wystawieni na rzeź (jak sączy poeta…)
      poczytajcie klasyków,coś w rodzaju oskarżenia jest miedzy wierszami u Wańkowicza i otwarcie u Dewisa.
      PW zostało zmitologizowane nie tylko za sprawą PRL,zrobili i robią to także kombatanci – muszą przecie uwznioślić błędy młodości.

  61. Lubiczu, jeśli Ty mi mówisz,
    Lubiczu, jeśli Ty mi mówisz, że miałeś inteligentnych nauczycieli, to ja dorzucę też swoich. Ale sądziłem, że rozmawiamy o propagandzie PRL, a nie o tych, którzy jej nie ulegali, bo to dwie różne sprawy. Upieram się, że propaganda była i to masowa, potwierdzam też, że oporu i rozsądku nie brakowało.

  62. Lubiczu, jeśli Ty mi mówisz,
    Lubiczu, jeśli Ty mi mówisz, że miałeś inteligentnych nauczycieli, to ja dorzucę też swoich. Ale sądziłem, że rozmawiamy o propagandzie PRL, a nie o tych, którzy jej nie ulegali, bo to dwie różne sprawy. Upieram się, że propaganda była i to masowa, potwierdzam też, że oporu i rozsądku nie brakowało.

  63. Lubiczu, jeśli Ty mi mówisz,
    Lubiczu, jeśli Ty mi mówisz, że miałeś inteligentnych nauczycieli, to ja dorzucę też swoich. Ale sądziłem, że rozmawiamy o propagandzie PRL, a nie o tych, którzy jej nie ulegali, bo to dwie różne sprawy. Upieram się, że propaganda była i to masowa, potwierdzam też, że oporu i rozsądku nie brakowało.

  64. Lubiczu, jeśli Ty mi mówisz,
    Lubiczu, jeśli Ty mi mówisz, że miałeś inteligentnych nauczycieli, to ja dorzucę też swoich. Ale sądziłem, że rozmawiamy o propagandzie PRL, a nie o tych, którzy jej nie ulegali, bo to dwie różne sprawy. Upieram się, że propaganda była i to masowa, potwierdzam też, że oporu i rozsądku nie brakowało.

  65. powstanie

    Gazeta:Masakra Warszawy była owocem zupełnie nietrafnej oceny sytuacji pod względem politycznym i geostrategicznym. Nałożyły się na to ambicje jednego człowieka, Okulickiego. Powstanie nie musiało i nie powinno dojść do skutku.

    no właśnie, ale dzisiaj już cicho proszę,bo to jednak niewinna ofiara była.

    I jeszcze jedno – ginęli potomkowie tych, co w 1831,1863 za młodzi byli na wojnę:

     Pod wielką mapą Imperium Odpocząć – jak kto potrafi Kończymy bliską Syberią Skrócony kurs geografii Śpi – kto spać może po drodze Trudnej jak lekcja historii Na wielkiej pustej podłodze Egzamin wstępny katorgi Najmłodszy w mapę jak w okno Patrzy sczytując litery Układa drogę powrotną Przez białe wiorsty papieru Dwaj inni usiedli razem Dręczą się w mokrych ubraniach Jak by tu ojcu pokazać Naganne ze sprawowania Ten ściągnął buty tarł palce Ten nogą zdrętwiałą kołysze Ten jeszcze myśli o walce Ten Odyseję już pisze A żołdak spity jak bela Śpi i karabin odrzucił Wie nawet już w majaczeniach Że i tak nie mają gdzie uciec Szynele o wyrok za duże Kij co z wilgoci poczerniał Książki tobołki podróżne Pod wielką mapą Imperium (Kaczmarski)

    Nasza historia była heroiczna,czy "psia",że dzieci na front posyłano?

  66. powstanie

    Gazeta:Masakra Warszawy była owocem zupełnie nietrafnej oceny sytuacji pod względem politycznym i geostrategicznym. Nałożyły się na to ambicje jednego człowieka, Okulickiego. Powstanie nie musiało i nie powinno dojść do skutku.

    no właśnie, ale dzisiaj już cicho proszę,bo to jednak niewinna ofiara była.

    I jeszcze jedno – ginęli potomkowie tych, co w 1831,1863 za młodzi byli na wojnę:

     Pod wielką mapą Imperium Odpocząć – jak kto potrafi Kończymy bliską Syberią Skrócony kurs geografii Śpi – kto spać może po drodze Trudnej jak lekcja historii Na wielkiej pustej podłodze Egzamin wstępny katorgi Najmłodszy w mapę jak w okno Patrzy sczytując litery Układa drogę powrotną Przez białe wiorsty papieru Dwaj inni usiedli razem Dręczą się w mokrych ubraniach Jak by tu ojcu pokazać Naganne ze sprawowania Ten ściągnął buty tarł palce Ten nogą zdrętwiałą kołysze Ten jeszcze myśli o walce Ten Odyseję już pisze A żołdak spity jak bela Śpi i karabin odrzucił Wie nawet już w majaczeniach Że i tak nie mają gdzie uciec Szynele o wyrok za duże Kij co z wilgoci poczerniał Książki tobołki podróżne Pod wielką mapą Imperium (Kaczmarski)

    Nasza historia była heroiczna,czy "psia",że dzieci na front posyłano?

  67. powstanie

    Gazeta:Masakra Warszawy była owocem zupełnie nietrafnej oceny sytuacji pod względem politycznym i geostrategicznym. Nałożyły się na to ambicje jednego człowieka, Okulickiego. Powstanie nie musiało i nie powinno dojść do skutku.

    no właśnie, ale dzisiaj już cicho proszę,bo to jednak niewinna ofiara była.

    I jeszcze jedno – ginęli potomkowie tych, co w 1831,1863 za młodzi byli na wojnę:

     Pod wielką mapą Imperium Odpocząć – jak kto potrafi Kończymy bliską Syberią Skrócony kurs geografii Śpi – kto spać może po drodze Trudnej jak lekcja historii Na wielkiej pustej podłodze Egzamin wstępny katorgi Najmłodszy w mapę jak w okno Patrzy sczytując litery Układa drogę powrotną Przez białe wiorsty papieru Dwaj inni usiedli razem Dręczą się w mokrych ubraniach Jak by tu ojcu pokazać Naganne ze sprawowania Ten ściągnął buty tarł palce Ten nogą zdrętwiałą kołysze Ten jeszcze myśli o walce Ten Odyseję już pisze A żołdak spity jak bela Śpi i karabin odrzucił Wie nawet już w majaczeniach Że i tak nie mają gdzie uciec Szynele o wyrok za duże Kij co z wilgoci poczerniał Książki tobołki podróżne Pod wielką mapą Imperium (Kaczmarski)

    Nasza historia była heroiczna,czy "psia",że dzieci na front posyłano?

  68. powstanie

    Gazeta:Masakra Warszawy była owocem zupełnie nietrafnej oceny sytuacji pod względem politycznym i geostrategicznym. Nałożyły się na to ambicje jednego człowieka, Okulickiego. Powstanie nie musiało i nie powinno dojść do skutku.

    no właśnie, ale dzisiaj już cicho proszę,bo to jednak niewinna ofiara była.

    I jeszcze jedno – ginęli potomkowie tych, co w 1831,1863 za młodzi byli na wojnę:

     Pod wielką mapą Imperium Odpocząć – jak kto potrafi Kończymy bliską Syberią Skrócony kurs geografii Śpi – kto spać może po drodze Trudnej jak lekcja historii Na wielkiej pustej podłodze Egzamin wstępny katorgi Najmłodszy w mapę jak w okno Patrzy sczytując litery Układa drogę powrotną Przez białe wiorsty papieru Dwaj inni usiedli razem Dręczą się w mokrych ubraniach Jak by tu ojcu pokazać Naganne ze sprawowania Ten ściągnął buty tarł palce Ten nogą zdrętwiałą kołysze Ten jeszcze myśli o walce Ten Odyseję już pisze A żołdak spity jak bela Śpi i karabin odrzucił Wie nawet już w majaczeniach Że i tak nie mają gdzie uciec Szynele o wyrok za duże Kij co z wilgoci poczerniał Książki tobołki podróżne Pod wielką mapą Imperium (Kaczmarski)

    Nasza historia była heroiczna,czy "psia",że dzieci na front posyłano?