Reklama

Przyznaję, że nie rozumiem emocjonalnych reakcji i nawoływania do patriotycznej kontry, którą koniecznie trzeba ostrzem skierować w samo jądro, tudzież jądra organizatorów marszu „Orzeł może”. Przyznam się też do jeszcze jednej rzeczy, tym razem wstydliwej –musiałem przeczesać zasoby internetowe, aby zrozumieć dlaczego nie 1 Maja, bo dlaczego nie 3 Maja wiem od dawna. Nim się zagotuje w rozgrzanych sercach proszę mi pozwolić na kilka spostrzeżeń, które być może sprawią, że na imprezę władzy nie tylko ja spojrzę na chłodno. Przyglądając się pomysłowi i autorom „eventu” widać z miejsca, że mamy do czynienia z ludźmi spóźnionymi, a próba nadrobienia dystansu wypada w połowie zabawnie, w połowie żałośnie. Gazeta Wyborcza, Program III PR i chyba Komorowski, bez Tuska, stali się patronami pochodu majowego „Orzeł może”, ten zestaw aż krzyczy, że jest to rozpaczliwa próba poszukania dla siebie miejsca w kraju, którego się nienawidzi. Tytułowy „Dzień leśnika” wziąłem oczywiście z Barei i o ile dobrze pamiętam owym świętem tłumaczono spóźnione flagi, które nie zniknęły 3 maja. Analogia jest uderzająca i trochę tłumaczy moją niewiedzę, „Dzień leśnika” zastąpiło „Święto flagi” wbite między Święto Pracy i Konstytucję 3 Maja. Gdzie tu jest jakiś powód do obaw o tradycję, historię, skąd wziąć pretekst do ostrej reakcji? Nowa świecka tradycja „elit” i tyle, przyjedzie pięciu artystów reklamujących banki, Roman Giertych, który się nawrócił i jakiś biedny zastęp harcerzy poniesie czekoladowego orła od Grycana, czy też innego przedsiębiorcy z odznaką Przodownik Unii Europejskiej.

W przeciwieństwie do oburzonych nie mogę się doczekać widoku wyżej wspomnianych machających polską flagą, a przecież w tle są jeszcze sponsorzy i pomysłodawcy. Naprawdę Szanowni Rodacy nie chcielibyście zobaczyć Adama Michnika, Seweryna Blumsztajna, Piotra Stasińskiego i Marię Czubaszek stojących na baczność przed orkiestrą odgrywającą hymn Polski? Nie czekacie na widok Michnika machającego biało-czerwoną, nie kręci Was widok Seweryna niosącego orła w koronie i niechby nawet z czekolady? Ci propagandyści ze strachu się tak zapętlili, że zapomnieli co przez cała lata wyśmiewali, czym się podcierali, jakim symbolom zdejmowali koronę. Organizacja marszu pokazuje w sposób niezbity, że cała ta ich „opowieść” o człowieku bezdomnym, zwanym obywatelem świata, w świecie stała się pośmiewiskiem, w Polsce kończy się w mękach. Oni muszą czegoś narodowego na łeb na szyję szukać i niewiele się doszukają, bo odwieczne święte daty i symbole Polaków są dla nich tak słodkie jak taniec z gołymi jajami w pokrzywach. Przy całej grotesce i żałości nie kpiłbym jedynie ze „Święta flagi” i darowałbym sobie ostrą krytykę piknikowego patriotyzmu. Święto wymyślili posłowie PO w 2004 roku, poprali ten pomysł prawie wszyscy pozostali wybrańcy narodu i nie ma powodu, żeby niszczyć co najmniej nieszkodliwą inicjatywę. Oczywiście jeden fundamentalny warunek – biało-czerwone kapelusze i czapki z dzwonkami nie zamiast, ale obok patriotyzmu w rozumieniu słownika PWN. Ludycznych (nie mylić z ludowymi) objawów patriotyzmu konsekwentnie bronię, chyba nikt nie powie, że w USA nie szanuje się flagi i nie głosi wielkości kraju. Wszędzie pełno amerykańskiej flagi i większości są to popkulturowe produkcje, które w żaden sposób nie zagrażają Ameryce.

Reklama

Jest i w Polsce miejsce dla dziwactw w rodzaju „Orzeł może”, widzę tu właśnie taką amerykanizację, która w Polsce się przyjmuje słabo, nie licząc I Komunii w Mc Donaldzie. Pamiętam jak stadiony miały się wypełnić „kulturalnymi kibicami z dziećmi na ręku”, nie trwało pół roku jak twórcy tej „myśli” płakali, że na Narodowym zabrakło „kiboli” i w takim warunkach meczu się nie da oglądać. Identycznie skończą się pochody drugomajowe – wiocha. Zagrożenie dla normalności nie istnieje, kto normalny będzie paradował z władzą kochaną, w dniu 2 Maja? Nikt normalny i nikt w ogóle, bo cała ewentualna frekwencja europejska rozpala grille albo bierze urlopy i wyjeżdża do „Zopot”. Z drugiej strony pochód propagandystów z Czerskiej dzierżących polską flagę jest widokiem tak budującym, że należy się nim napawać, zamiast niepotrzebnie frasować. O ile ktoś ma wątpliwości co też autor ma na myśli i jakie niuanse mu się we łbie roją, to proponuję prostą zamianę ról. Czy Michnik, Komorowski i pozostali sponsorzy nie byliby wniebowzięci na widok redakcji „W sieci”, „Gazety Polskiej”, „Naszego Dziennika” z żonkilami w klapie i transparentami „Powstanie w getcie – pierwsze powstanie warszawskie”? Sądzę, że radzieckie szampany strzelałby na Czerskiej, a 2 Maja sam otwieram browara, wynoszę TV na świeże powietrze i oglądam Marka Kondrata niosącego flagę obok Adama Michnika niosącego orła. Oby tylko nie padało, bo taka okazja może się nie powtórzyć.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. precz z nacjonalizmem,
    Chyba dużo tych biało-czerwonych flag nie pokażą. Przerabiają Święto Flagi na Dzień Ptaka, bo orzeł mniej bije po oczach faszmem z nacjonalizmem. Jest bardziej neutralny w sensie symbolicznym, strawniejszy dla naszych internacjonalistów.
    Pewnie pojawią się w tym dniu w cukierniach orzełki jadalne.

    • Wizja jedzenia orzełków
      jest  jakaś  taka  mało  smaczna.

      Nie  wiem  jaki  jest  program  święta  Ukochanej  Ojczyzny  w  wersji  Czerskiej  i  s- ki, ale  jesli  jego  zwieńczeniem  ma  być  konsumpcja  wielkiego, czekoladowego  orła, to  można  to  uznać  za  swoistego  rodzaju  symbol. Michniki, Komorowskie, Blumsztajny  i  inni  miłujący  Polskę  zajadający  się  jej   godłem. Hm…
      Po  drugie sprowadzenie  jednego  z podstawowych  symboli  narodowych   do  czekoladowego  ciasteczka  razi. Wiem, wiem… jestem  jednym  z  tych  ponurych  Polaków, co  to  umie  tylko  biadolić  i  smucić 😉
        Ale  wiem  już  co  mnie  rozśmieszy  w  tej  hucpie: to  o  czym napisał  Matka  Kurka  w  puencie 🙂

  2. precz z nacjonalizmem,
    Chyba dużo tych biało-czerwonych flag nie pokażą. Przerabiają Święto Flagi na Dzień Ptaka, bo orzeł mniej bije po oczach faszmem z nacjonalizmem. Jest bardziej neutralny w sensie symbolicznym, strawniejszy dla naszych internacjonalistów.
    Pewnie pojawią się w tym dniu w cukierniach orzełki jadalne.

    • Wizja jedzenia orzełków
      jest  jakaś  taka  mało  smaczna.

      Nie  wiem  jaki  jest  program  święta  Ukochanej  Ojczyzny  w  wersji  Czerskiej  i  s- ki, ale  jesli  jego  zwieńczeniem  ma  być  konsumpcja  wielkiego, czekoladowego  orła, to  można  to  uznać  za  swoistego  rodzaju  symbol. Michniki, Komorowskie, Blumsztajny  i  inni  miłujący  Polskę  zajadający  się  jej   godłem. Hm…
      Po  drugie sprowadzenie  jednego  z podstawowych  symboli  narodowych   do  czekoladowego  ciasteczka  razi. Wiem, wiem… jestem  jednym  z  tych  ponurych  Polaków, co  to  umie  tylko  biadolić  i  smucić 😉
        Ale  wiem  już  co  mnie  rozśmieszy  w  tej  hucpie: to  o  czym napisał  Matka  Kurka  w  puencie 🙂

  3. Michnik przemawiał z kościelnej ambony
    w czasach, gdy był opozycjonistą. Elastyczny.
    Symbol taki, jak narodowa flaga, wiąże się z pewnym poczuciem przynależności i honoru. Tego michniki przecież nie mają. Michniki poniosą wszystko, miotłę brzozową czy szczura na kiju, jak trzeba.
    Ale jest bardzo krzepiące, że widzą swoje okopy coraz płytsze, skoro "trzeba".

    PS. Po obejrzeniu komentarza na podglądzie, komentarz znika i nie da się go opublikować, trzeba zaczynać od początku. Zauważyłam już jakiś czas temu, że tytuł został, a treści nie było, albo nie było w ogóle komentarza. Być może jest tak na makintoszu, w pracy na pececie widzę portal inaczej.

  4. Michnik przemawiał z kościelnej ambony
    w czasach, gdy był opozycjonistą. Elastyczny.
    Symbol taki, jak narodowa flaga, wiąże się z pewnym poczuciem przynależności i honoru. Tego michniki przecież nie mają. Michniki poniosą wszystko, miotłę brzozową czy szczura na kiju, jak trzeba.
    Ale jest bardzo krzepiące, że widzą swoje okopy coraz płytsze, skoro "trzeba".

    PS. Po obejrzeniu komentarza na podglądzie, komentarz znika i nie da się go opublikować, trzeba zaczynać od początku. Zauważyłam już jakiś czas temu, że tytuł został, a treści nie było, albo nie było w ogóle komentarza. Być może jest tak na makintoszu, w pracy na pececie widzę portal inaczej.