Reklama

Dzisiaj tylko króciutko opowiem o pewnej ciekawostce, związanej z dość już odległymi czasami. 

Reklama

 

Jako że często czytam zagraniczne teksty, języków trochę liznąłem, zdarza mi się czytać krytycznie tłumaczenia dokonywane przez zawodowych tłumaczy. Nawet Ci, którzy zowią się przysięgli, często popełniają błędy powodujące niekiedy bardzo poważne konsekwencje. Zwykle wynika to z nieświadomości kontekstu, w którym występuje słowo, które może mieć różne znaczenia w różnych sytuacjach. Nie jest to zdecydowanie sytuacja nowa, podobne pomyłki zdarzały się praktycznie od zawsze, wszak niezrozumienie mowy obcych jest prawdopodobnie jedną z głównych przyczyn międzynarodowych rozrób (stąd np. Niemcy, jak zwani byli przez Słowian praktycznie wszyscy, którzy po słowiańsku nie mówili, czyli w praktyce nie można ich było nazywać „mówiącymi” w ogóle :D).
 
Dzisiejszy wpisie jednak dotyczyć będzie sprawy dużo poważniejszej – mianowicie kwestii dogmatu nieomylności Pisma. Dla zaostrzenia apetytu zdjęcie obok – czy cóś dziwnego na tym obrazku przykuwa Waszą uwagę?
 
Kiedy sekta chrześcijan stawiała swoje pierwsze kroki, przenosząc swoją ideę po całym rzymskim imperium (i poza jego granice), poważnym problemem stało się znalezienie rozwiązania, w jaki sposób członkowie sekty, nie będący Żydami, mieliby by móc zachowywać prawa określane przez jej przywódców. Innymi słowy – czy ktoś, kto chciałby zostać chrześcijaninem, powinien najpierw stać się Żydem, czy też możliwa jest taka konwersja bez przejścia na Judaizm jako taki. Ostatecznie na Soborze Jerozolimskim apostołowie zdecydowali, że pogan nawracanych na nową wiarę obowiązywać będą tylko niektóre z praw Izraela (min. odpuszczono im obrzezanie). Tym niemniej problemem było objaśnienie nowym wyznawcom, z czego właściwie wynikają niektóre ograniczenia, tradycje, zwyczaje pierwotnych chrześcijan – będące niczym innym niż prawami Izraela przestrzeganymi przez tych z wyznawców, którzy byli Żydami. Prawa te były zapisane w Świętej Księdze, do której jednak poganie nie mieli dostępu. To co znamy jako Nowy Testament było zrozumiałe – pisane w normalnym języku (greka czy łacina posiadające status języków światowych były zrozumiałe dla większości populacji imperium). Gorzej było z tym co obecnie nazywamy na nasze potrzeby Starym Testamentem – w owym czasie dostępne były jedynie strzępki tłumaczeń, dokonywanych przez różnego rodzaju fascynatów. Pierwszym tłumaczeniem, które obejmowało całe Pismo, była Septuaginta, czyli grecki przekład. Dostępne były też łacińskie tłumaczenia (Afra, Itala), ale były tak słabe, że praktycznie uniemożliwiały zrozumienie, o co w tym wszystkim właściwie chodzi. Septuaginta powstawała przez kilkaset lat – tłumaczenie powstało już przed Chrystusem, dzięki czemu pochodzące ze Starego Testamentu fragmenty Pisma, używane przez Apostołów w swoich tekstach mogły już zawierać jej fragmenty. Tym niemniej jednak w miarę rozrastania się sekty Chrześcijańskiej w granicach imperium rzymskiego brak tłumaczenia łacińskiego stawał się coraz bardziej dotkliwy. Kiedy Chrześcijaństwo na dobre zadomowiło się w Rzymie, papież Damazy I (który także ogłosił w 380r. religię chrześcijańską – rzymską religią państwową) zlecił swojemu bliskiemu przyjacielowi – św. Hieronimowi – opracowanie łacińskiego przekładu Starego Testamentu, który powinien być dokonany bezpośrednio z hebrajskiego oryginału. Praca była tytaniczna – pamiętajmy, że poprzednie pełne tłumaczenie (greckie oczywiście) – Septuaginta – była dokonywana przez kilkudziesięciu ludzi przez kilkaset lat (stąd zresztą jej nazwa, znacząca „70”, co miało oznaczać liczbę uczonych zaangażowanych w ten projekt). Św. Hieronim podjął się tłumaczenia, które zaowocowało w latach 382-406 powstaniem jednolitego tekstu, który nazywamy Wulgatą. Sam tekst, który w porównaniu do wcześniejszych przekładów powstał w znacznym pośpiechu, posiadał dość dużo błędów i przekłamań, co było dodatkowo potęgowane przez technologię kopiowania (skryba klasztorny, często niepiśmienny, przepisujący żmudnie tekst przy świetle łojowego kaganka nie jest najlepszym narzędziem do zachowania oryginalnej formy :D). Tym niemniej Wulgata weszła do powszechnego użycia, i przez ponad tysiąc lat uznawana była za źródło słów Pana. Ten stan dodatkowo podkreślił synod trydencki w 1546 r., gdzie uznano ją za przekład oficjalny – nieomylny:
 
       " [Dz 785] Ponadto tenże święty Sobór, uważając, że niemało korzyści może wyniknąć dla Kościoła Bożego, jeśli ze wszystkich używanych wydań łacińskich Świętych Ksiąg wskaże, które należy uważać za autentyczne, postanawia i wyjaśnia, że starożytne wydanie Wulgaty, które zdobyło uznanie przez długieMosesużywanie w ciągu tak wielu wieków w Kościele, jest uważane za autentyczne w publicznym nauczaniu, debatach, kazaniach i wykładach, i żeby nikt nie odważył się ani nie śmiał odrzucić go pod jakimkolwiekpretekstem."
 
Z Wulgaty dokonywano w całym okresie jej istnienia kolejnych tłumaczeń na języki narodowe – w tym na język Polski. W 1593 roku wydano w Polsce tzw. Biblię Jakuba Wujka, która była jednym z podstawowych tekstów w polskich zastosowaniach. Z boczku można sobie oglądnąć pochodzącą z tej księgi stronicę z interesującym nas fragmentem, całość dostępna jest w formie elektronicznej na stronie Biblioteki Wielkopolskiej.
 
Przejdźmy więc do sedna naszej ciekawostki. Napisał otóż św. Hieronim w swoim tłumaczeniu  (podaję za naszą wersją, Wujkową) – „A gdy schodził Mojżesz z góry Synaj, trzymał dwie tablice świadectwa, a nie wiedział, że twarz jego była rogata z społeczności mowy Pańskiej.". Pomijając lekko niezrozumiałą „społeczność mowy Pańskiej” (co również generalnie należałoby przetłumaczyć inaczej, ale nie o tym wpis jest :D) zostaje nam tutaj kwestia rogatej twarzy Mojżesza. Całe pokolenia artystów – rzeźbiarzy, malarzy, witrażystów, pisarzy, filozofów – mając do czynienia z tekstem Wulgaty, i oczywiście traktując jej zapisy z całkowitą dosłownością, jak należy –przedstawiały w swoich dziełach fizys Mojżesza jako obdarzoną rogami różnego kształtu i wielkości. Zdjęcie na początku tego tekstu przedstawia rzeźbę Michała Anioła, który również przyjął ten fakt do wiadomości. Tymczasem cała sprawa jest po prostu nieporozumieniem. Moses - Michał Anioł - cały
 
Otóż tak się ciekawie złożyło, że w języku hebrajskim to samo słowo umieszczone w różnych kontekstach może oznaczać zarówno promień, jak i róg. I autor Wulgaty, jako że czasu na naukę hebrajskiego miał niewiele, przetłumaczył tekst oryginalny tak a nie inaczej. Żeby było ciekawiej, wcześniejszy tekst – Septuaginta, podawał właściwe tłumaczenie. Co światlejsi autorzy, będący w stanie porównać oficjalną wersję z innymi tekstami próbowali kombinować – a to dodając Mojżeszowi rogi, ale zrobione ze światła, a to układając mu włosy w rogate fryzury, a to w ogóle rezygnując z rogów na rzecz poświaty. Jednak obowiązująca oficjalnie wersja była jasna – Mojżesz po zejściu do narodu wybranego z tablicami posiadał rogi. Kropka. Tradycja przedstawiania Mojżesza z rogami przetrwała dłużej niż językowa pomyłka. Ta ostatnia została poprawiona w praktycznie wszystkich późniejszych przekładach. Wizerunki rogatego Mojżesza ciągle są tworzone, trafiają na cokoły i w ramy na całym świecie.
 
W końcu nie wszystko co rogate, z założenia złe być musi :D, szczególnie jeżeli jest rzeźbą Michała Anioła.

Reklama

34 KOMENTARZE

  1. nauka języków cudzich und obcich
    Zawsze znajomość języków była w cenie i stanowiła podstawowe wyposażenie „inteligenta” a nawet ćwierć inteligenta.
    Tuwim kiedyś przytoczył (podobno autentyczny) dialog między Jaśnie Panią Hrabiną a aspirantem do roli sekretarza lub guwernera:

    – francuski posiada?
    – posiada
    – angielskim włada?
    – włada
    – to niechże siada
    – kiedy nie może..
    – czemóż?
    – bo go dupa boli

  2. nauka języków cudzich und obcich
    Zawsze znajomość języków była w cenie i stanowiła podstawowe wyposażenie „inteligenta” a nawet ćwierć inteligenta.
    Tuwim kiedyś przytoczył (podobno autentyczny) dialog między Jaśnie Panią Hrabiną a aspirantem do roli sekretarza lub guwernera:

    – francuski posiada?
    – posiada
    – angielskim włada?
    – włada
    – to niechże siada
    – kiedy nie może..
    – czemóż?
    – bo go dupa boli

  3. Dobry wieczór Kaloshu
    Szalenie lubię Twoje teksty.
    Ciekawostka – św. Hieronim jest patronem tłumaczy! Wszystkich, nie tylko polskich. Świętem tłumaczy są Hieronimki, obchodzone rzecz jasna w dniu imienin patrona (nie wiem, kiedy) Jaki patron, takie tłumaczenia, można by powiedzieć, zwłaszcza większość najnowszych.
    Pozdrawiam cieplutko.

    PS. Nie byłabym sobą, gdybym się nie czepiła: “tym niemniej” to rusycyzm, po polsku wystarczy “niemniej”.

  4. Dobry wieczór Kaloshu
    Szalenie lubię Twoje teksty.
    Ciekawostka – św. Hieronim jest patronem tłumaczy! Wszystkich, nie tylko polskich. Świętem tłumaczy są Hieronimki, obchodzone rzecz jasna w dniu imienin patrona (nie wiem, kiedy) Jaki patron, takie tłumaczenia, można by powiedzieć, zwłaszcza większość najnowszych.
    Pozdrawiam cieplutko.

    PS. Nie byłabym sobą, gdybym się nie czepiła: “tym niemniej” to rusycyzm, po polsku wystarczy “niemniej”.

  5. Religie interesują mnie od
    Religie interesują mnie od dawna, pewne detale umykają z czasem z pamięci, dzięki Tobie mogę sobie je przypomnieć. Proszę o więcej.:) Jako nie obdarowana wieloma językami mogłam porównać jedynie polskie współczesne wydania Biblii, nawet one się różnią znacznie. Wierzyć, nie wierzyć, poczytać warto.:)

  6. Religie interesują mnie od
    Religie interesują mnie od dawna, pewne detale umykają z czasem z pamięci, dzięki Tobie mogę sobie je przypomnieć. Proszę o więcej.:) Jako nie obdarowana wieloma językami mogłam porównać jedynie polskie współczesne wydania Biblii, nawet one się różnią znacznie. Wierzyć, nie wierzyć, poczytać warto.:)

    • Hej, Grazjo
      Jak wiesz, lubię pogrzebać w PWN online – jak wynika z tego linku nie wszyscy uwazają "tym niemniej" za błąd. Natomiast tak "na czuja" – faktycznie samo "niemniej" albo nawet "niemniej jednak" brzmi stosunkowo lepiej. Stosunkowo, bo poza tym IMHO to i tak strasznie napuszone i oficjalne brzmienie.

      • Nie przejmujcie się; nie
        Nie przejmujcie się; nie dalej jak wczoraj, słyszałem lektora z “inteligentnym” głosem, bodaj że na “national geographic”, jak dwa razy powiedział: meter. Przypomniało mi się, jak to w pewnych kręgach, mówiło się: skocz po liter wódki, czy meter kartofli na zimę. Okazuje się, że z pewnych kręgów można wyjść, ale te kręgi z człowieka, za cholerę, wyjść nie chcą.

      • Szkoła Falenicka i Otwocka
        Na czymś się muszę opierać, zwykle na słownikach drukowanych. “Tiem nie mienije” nigdy mi nie leżało, stąd moja uwaga. “Niemniej” w języku mówionym można uważać za napuszone (choć mnie to tak nie razi, okropnie radzi mnie natomiast “tudzież” – ulubione słowo internautów), w języku pisanym już nie. Język mówiony i pisany nam dziadzieje, dlatego czasami wyrażam swoje zdanie i ktoś może pomyśleć, że jestem purystką językową, co nie jest prawdą.
        Pozdrawiam.

        Edit. “Tolerowane w języku potocznym”, nie znaczy, że poprawne, i tylko o to mi chodziło.

    • Hej, Grazjo
      Jak wiesz, lubię pogrzebać w PWN online – jak wynika z tego linku nie wszyscy uwazają "tym niemniej" za błąd. Natomiast tak "na czuja" – faktycznie samo "niemniej" albo nawet "niemniej jednak" brzmi stosunkowo lepiej. Stosunkowo, bo poza tym IMHO to i tak strasznie napuszone i oficjalne brzmienie.

      • Nie przejmujcie się; nie
        Nie przejmujcie się; nie dalej jak wczoraj, słyszałem lektora z “inteligentnym” głosem, bodaj że na “national geographic”, jak dwa razy powiedział: meter. Przypomniało mi się, jak to w pewnych kręgach, mówiło się: skocz po liter wódki, czy meter kartofli na zimę. Okazuje się, że z pewnych kręgów można wyjść, ale te kręgi z człowieka, za cholerę, wyjść nie chcą.

      • Szkoła Falenicka i Otwocka
        Na czymś się muszę opierać, zwykle na słownikach drukowanych. “Tiem nie mienije” nigdy mi nie leżało, stąd moja uwaga. “Niemniej” w języku mówionym można uważać za napuszone (choć mnie to tak nie razi, okropnie radzi mnie natomiast “tudzież” – ulubione słowo internautów), w języku pisanym już nie. Język mówiony i pisany nam dziadzieje, dlatego czasami wyrażam swoje zdanie i ktoś może pomyśleć, że jestem purystką językową, co nie jest prawdą.
        Pozdrawiam.

        Edit. “Tolerowane w języku potocznym”, nie znaczy, że poprawne, i tylko o to mi chodziło.