Reklama

Wstałem z lekkim bólem głowy i protestem w żołądku, w takim stanie usiadłem za klawiszami i po godzinie z palcem w kiszce wygrywam debatę. Oczywiście to można napisać z równie niewielkim wysiłkiem ze trzy razy lepiej i wygrać trzy razy bardziej, ale jak wiadomo musztarda po obiedzie średnio smakuje.

Reklama

Pedały, parytety, in vitro

Przy okazji wyborów zawsze porusza się takie tematy, które Polaków już na wstępie rozważań dzielą i tak naprawdę, wcale nie są to tematy dla nas najważniejsze, co nie znaczy, że nie są ważne. Debatę wokół tych trudnych rzeczy można poprowadzić tak jak prowadzono debatę wokół aborcji na początku lat 90. Wszyscy pamiętamy, że to była jedna wielka przepychanka, bez wzajemnego zrozumienia. Dopiero po latach wypracowaliśmy taką treść ustawy, którą akceptuje Donald Tusk, Jarosław Kaczyński i Aleksander Kwaśniewski. Było to możliwe, dzięki spokojnej pracy i dzięki temu, że emocje opadły. Polacy naprawdę bardziej interesują się tym czy prowadząc małe rodzinne przedsiębiorstwo będą mogli jeździć samochodem z kratką, czy dzieci będą chodzić do szkoły gdzie zajęcia gimnastyczne odbywają się na korytarzu, czy do takiej gdzie komputer wyznacza standard? Prezydent Kwaśniewski, który wygrywał wybory w pierwszej turze, podpisał ustawę antyaborcyjną, nie walczył z krzyżami w szkole i z szacunkiem odnosił się do Jana Pawła II. Za jego prezydentury i nawet władzy SLD wszystkie pozostałe kwestie kojarzone z lewicowym światopoglądem nie zostały rozstrzygnięte, a to dlatego, że to nie są sprawy łatwe. Nikt nie chciałby robić krzywdy kobietom, małżeństwom, które nie mogą mieć dzieci i związkom partnerskim. Takie kwestie reguluje demokracja, jeśli Polacy będą uważać, że to są sprawy najważniejsze zagłosują na takich polityków, którzy w swoich programach uważają tak samo. W parlamencie można przegłosować każde rozwiązanie, ale przecież jest oczywiste, że obecna partia rządząca PO w sferze obyczajowej jest podzielona i to radykalnie. Premier Tusk chciał kastrować pedofilów, powstały dwa projekty ustaw o In vitro, zupełnie ze sobą sprzeczne. Przykro to powiedzieć, jednak trzeba o tym mówić, bo to już jest jasne dla każdego Polaka, że tymi tematami się gra. Jeśli po stronie rządzących jest konflikt wewnętrzny, to nie ma żadnej realnej szansy na sformułowanie rozsądnego prawa. Kiedy naprawdę powstanie polityczna wola i klimat wokół takich trudnych spraw, to na pewno nie będzie to mieć miejsca w okresie kampanii wyborczej, te obszary wymagają wiele spokoju i zrozumienia, należy rozmawiać najpierw w ramach demokratycznego podziału głosów,  dopiero potem ogłaszać wyniki rozmów w TV.

Liberalne, solidarne

Stara ekonomiczna prawda jest taka, że te kraje, które mają mocną klasę średnią, są krajami o prawidłowym rozwoju gospodarczym. W tej klasie mamy małe i średnie firmy, które ponoszą duże ryzyko prowadzenia samodzielnej przedsiębiorczości, ale też ludzi, którzy są pracownikami, nie przedsiębiorcami i mają to szczęście, że ich pensje są na dużo wyższym poziomie niż przeciętne wynagrodzenie. Nigdzie nie świecie, w żadnym wysokorozwiniętym kraju nie dzieje się tak, że rozwój oparty jest tylko na przedsiębiorczości lub tylko na zatrudnieniu. Przeciwstawianie pracodawcom pracowników i odwrotnie to jest kierunek samobójczy. Solidarne państwo to takie, które reguluje elementy niezbędne do prawidłowego funkcjonowania przedsiębiorstw, to takie państwo, gdzie przedsiębiorca nie boi się urzędnika US, ZUS, nie siedzi nocami nad skomplikowanymi przepisami, nie oddaje więcej niż połowy swoich dochodów na obciążenia podatkowe. I to takie państwo, w którym pracownik, z jego wiedzą, kompetencjami nie słyszy tego słynnego powiedzenia „pracuj za 800 złotych, a jak nie to na twoje miejsce przyjdzie 10”. Nie ma żadnej sprzeczności między poszanowaniem pracodawcy i troską o godność pracownika, to wręcz elementy tego samego ekonomicznego mechanizmu. W Polsce musi być wolny rynek, jednak tę wolność trzeba umieć zdefiniować. Wolny oznacza, że przetarg publiczny wygrywa się dlatego, że oferta jest konkurencyjna, a nie dlatego, że ktoś gra w golfa, zna ministra i przekazuje sobie dokumenty na cmentarzach. Wolny rynek oznacza, że istnieje coś co jest niezwykle ważne, mianowicie rynek pracowniczy, na rynku pracowniczym przedsiębiorca walczy o pracownika, poprzez oferowanie lepszych warunków pracy i wyższych płac. Tak pojmuję wolność rynkową i solidarne państwo i żaden rynek sam się nie ureguluje w tych obszarach, to państwo steruje przepisami, urzędami, państwo zatrudnia takich, a nie innych ministrów i tacy ani inni biznesmeni są przyjaciółmi ministrów. Państwo tworzy prawo pracownicze, przepisy fiskalne, od jakości i uczciwości państwa zależy, w jakich realiach ekonomicznych będą się poruszać pracodawcy i pracownicy. Silne państwo, to siła kompetentnych, uczciwych urzędników, jasnych przepisów co jest gwarantem prawdziwej konkurencji na wszystkich rynkach, w tym na rynku pracowniczym.

Polityka zagraniczna

Modele polityki zagranicznej w Polsce są dwa, jeden to taki, który mówi, że jesteśmy państwem zbyt słabym, aby usiłować wejść do gry z państwami znacznie silniejszymi, dlatego powinniśmy stać z boku i liczyć na wspaniałomyślność. I jest model drugi, aby zdając sobie sprawę z własnego potencjału politycznego, nie przedstawiać tego potencjału na zewnątrz jako potencjał niewielki. Z graczem, który przed grą uznaje się za słabego nikt się nie liczy, przyglądanie się temu jak grają inni i kibicowanie jednej z drużyn nie przyniesie nam wielkich pożytków. Czym innym jest ustalenie jakie mamy możliwości i powinniśmy dokonać uczciwej oceny sami przed sobą, a czym innym przedstawianie się na międzynarodowej scenie politycznej, jako kraj o mikrych możliwościach. Jestem zwolennikiem wewnętrznej rzetelnej oceny naszych możliwości i przeciwnikiem zewnętrznego deprecjonowania polskiego potencjału. Celem naszej polityki zagranicznej nie powinno być wyznaczanie kierunków Niemcom, Rosji, USA, naszym celem jest obrona naszego kierunku i tego nikt za nas nie zrobi, nawet Unia Europejska, bo jak wiemy w tej strukturze nieustannie trwa gra o interesy poszczególnych krajów członkowskich, co jest naturalne i nie ma w tym nic złego. My po prostu do tej gry musimy wejść, gdy się wchodzi do gry, to nie można na starcie dopingować się w taki sposób, że nie mamy szans, jesteśmy za słabi. Polska jest niemałym krajem, nie mamy takiego potencjału jak USA, czy Rosja, jednak nasza rola w Europie i świecie z powodzeniem może dorównywać roli Hiszpanii, Włoch, jak również z takimi krajami jak Niemcy czy Francja musimy rozmawiać z pozycji partnera, który może zrobić niespodziankę, taką jaką zrobiła Słowacja, mały kraj, mistrzom świata z Włoch. Model naszej polityki zagranicznej powinien się opierać na rzetelnej ocenie własnych możliwości i zaprzestaniu prezentowania opinii, które obniżają naszą wartość w międzynarodowej grze. Nie ma dylematu, czy powinniśmy rozmawiać z Niemcami, z Rosją, USA czy Unią Europejską. Z każdym z tych wielkich partnerów trzeba rozmawiać z pozycji kraju, który wie czego chce. Polska powinna chcieć dobrego handlu z Rosją, ponieważ to potężny Rynek, z USA wiązać się w ramach struktur NATO i szeroko pojętego bezpieczeństwa. Z Niemcami powinniśmy rozmawiać o otwarciu rynku pracy i dbać o eksport, a z UE o zniesieniu podziału na starą i nową Unię, na wielkie i mniejsze kraje. Naszą ambicją powinno być nie nadawanie kierunku wielkim państwom i strukturom, ale utrzymanie własnego kierunku, korzystnego dla Polski i to wbrew wszelkim opiniom nie jest żadna śmieszność, tym bardziej machanie szabelką, to jest racjonalna, wyważona polityka zagraniczna.

Reklama

40 KOMENTARZE

  1. nudy, nic się nie dzieje
    Gładko wchodzi. Do tego zgrabne, wyważone i całkowicie uniwersalne. Jednak tak samo nudne i ogólne jak debata.
    Wniosek taki, że debaty prezydenckie w Polsce muszą być nudne, nawet jeśli plan tworzy fachowiec.
    Niestety kandydat musi dać wszystkim na raz: prządkom, górnikom, klasie pracującej miast i wsi, inteligencji pracującej, wierzącym i niewierzącym, partyjnym i bezpartyjnym, nie może też zapomnieć o obrońcach ojczyzny, wiernych służbach i emerytach. Chyba w tej sytuacji sytuacji za wiele oczekujemy od nieszczęsnych polityków, i stąd te rozterki wyborcze.

    • Trochę rozwinę jeden wątek.
      Trochę rozwinę jeden wątek. Oczywiste, że ładny kandydat, dobrze ubrany, z uśmiechem od ósemki do ósemki, z takim wystąpieniem byłby poza konkurencją. (Odrzucam margines dziwaków jak Ty, którzy oczekują czegoś więcej. 😉 ) Mówiąc krótko masy kupione. W tych trzech punktach najbardziej dziwne mi się wydaje pytanie o wizję polityki zagranicznej. Zawsze myślałem, że z punktu widzenia państwa, chodzi o wypracowanie racji stanu, kierunku, standardów, których trzymamy się bez względu na to, kto zostaje prezydentem. Już sama Konstytucja mówi, że ciężar prowadzenia polityki zagranicznej spoczywa w istocie na rządzie. Więc o jakie wizje prezydenta w tym chodzi? Oczywiste, w zależności od osoby sprawującej najwyższy urząd byłyby jakieś drobne różnice. Ale po co zaraz publicznie o tym mówić? Tak prosto z mostu oświadczać, że polską racją stanu jest wydoić na ile się da UE? Słabo znam się na dyplomacji, ale czuję, że tu coś nie tak. Poza tym odchodzi jedno niebezpieczeństwo: o ile w przypadku spraw wewnętrznych można strzelać różne babole, o tyle gafa w przypadku spraw międzynarodowych może przynieść niemiłe konsekwencje.

      Właściwie znowu czkawką się odbija niewyraźne rozgraniczenie kompetencji prezydenta i premiera wraz z MSZ.

      • Dyplomacja naszego, już
        Dyplomacja naszego, już wkrótce Prezydenta, przynosi owoce.:

        “Oburzenie na Białorusi po wypowiedzi prezesa PiS
        Poruszony w niedzielnej debacie telewizyjnej kandydatów na prezydenta RP Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego temat współpracy z Białorusią wywołał w tym kraju szeroki rezonans.
        Komentatorzy – zarówno opowiadający się po stronie oficjalnych władz, jak i opozycji – wyrazili dzisiaj w rozmowach z TV Biełsat jednoznaczny sprzeciw wobec wypowiedzi Kaczyńskiego o tym, że w sprawie Białorusi należy rozmawiać z Moskwą, uznając ją za próbę uprzedmiotowienia ich kraju na arenie międzynarodowej.”

          • pozwolę sobie sparafrazować:
            pozwolę sobie sparafrazować: problem z Kaczyńskim w Polsce staje się powoli problemem międzynarodowym a nie lokalnym. Wystarczyło kilka słów. Zobaczymy co jeszcze potrafi.

          • Mając do wyboru na stanowisku Pana Prezydenta
            albo urzędniczą ***** albo fachowego polityka ja wybieram polityka.
            Podkreślam: jeden z tych 2 musi być wybrany.

          • Twój wybór, osobiście wolę
            Twój wybór, osobiście wolę spokojniejszą (b. przewidywalną) wersję …..
            Wybór miedzy ‘kupą twardą’ a ‘lekko rozwolnioną’, żaden. Choć nie mam ochoty na rozprzestrzenienie się sraczki. Zaraźliwa jest.

          • Zabawne jest to, że eka: Donald & Gajowy nie jest bardziej
            przewidywalna od samodzielnej Kaczki. Uświadom sobie, oni wszyscy są pojebani. Ci w tle też.

          • Tak mnie to bardzo bawi, jak
            Tak mnie to bardzo bawi, jak domorośli analitycy uważają, że politykę zagraniczną można robić przy pomocy linka na Onet i komentarza dyżurnych jełopów typu Wołek czy Kuczyński. Słowa Kaczyńskiego mają takie znaczenie dla polityki międzynarodowej i nawet tej z Białorusią, jak to co dzisiaj Tomaszewski powiedział o FIFA. Po pierwsze to Kaczyński powiedział rzecz oczywistą, choć nie powinien tego mówić głośno. Po drugie to i tak pierdolenie, bez żadnego znaczenia dla Polski, Białorusi i Rosji. No ale zawsze można sobie zbudować najważniejszy problem w Polsce, czyli stosunki z Łukaszenką. Kurwa to już nawet nie jest zabawne, to przytłacza głupotą. Rozumiem, że można to rozpatrywać w kategoriach gafy, którą wykorzystał gajowy, ale pierdolić o stosunkach międzynarodowych na podstawie linku co jest drugi od końca w rozkładówce Onet, to jest taki poziom zajoba i masowego idiotyzmu, że mózg opada. Tym się nawet w Polsce nikt specjalnie nie podnieca, poza sztabami i blogerami. To jest bzdet, o jakim za tydzień nikt nie będzie pamiętał.

          • Pizdulenie, czytaj uważnie jeżeli chcesz być kąśliwy
            Nie rozmawiamy o polityce międzynarodowej lecz o interpretacji i odbiorze tejże w kraju, wśród tubylców, szkolonych w polityce i odbiorze tejże przez GW przez ostatnie 20 lat.

          • A o czym ja napisałem? Coś
            A o czym ja napisałem? Coś chyba bierzesz nieswoje rzeczy do siebie i dlatego nie czytasz o rzeczy, a potem komentujesz od rzecz. O czym niby innym napisałem?

          • W polityce na argument musi być kontr-argument do przyjęcia
            Gadki typu: “jesteś głupii i masz wszy” funkcjonują w pyskówce, nie w polityce.
            Polityka nie polega na zniszczeniu przeciwnika. Polityka to gra, czyli współpraca.

            Przemyśl z tego punktu widzenia te kilka komentarzy.

            A w ogóle to luzik. 🙂

          • że sie nie zgodzę, i
            że sie nie zgodzę, i przypomne casus “kartofla” i co za sobą poniósł. To nie tak, że najwazniejsze jest kto mówi, najważniejsze kto słucha i czy i gdzie zakole. A to zakłuło i białoruską polonię i pewnie bardziej samego Łukaszenkę (co mnie akurat guzik obchodzi) lecz na kim on odreaguje?
            Trzeba być debilem by draznić sfrustrowanego tyrana, który kiedyś (akurat) chciał być wicepremierem Rosji.

  2. nudy, nic się nie dzieje
    Gładko wchodzi. Do tego zgrabne, wyważone i całkowicie uniwersalne. Jednak tak samo nudne i ogólne jak debata.
    Wniosek taki, że debaty prezydenckie w Polsce muszą być nudne, nawet jeśli plan tworzy fachowiec.
    Niestety kandydat musi dać wszystkim na raz: prządkom, górnikom, klasie pracującej miast i wsi, inteligencji pracującej, wierzącym i niewierzącym, partyjnym i bezpartyjnym, nie może też zapomnieć o obrońcach ojczyzny, wiernych służbach i emerytach. Chyba w tej sytuacji sytuacji za wiele oczekujemy od nieszczęsnych polityków, i stąd te rozterki wyborcze.

    • Trochę rozwinę jeden wątek.
      Trochę rozwinę jeden wątek. Oczywiste, że ładny kandydat, dobrze ubrany, z uśmiechem od ósemki do ósemki, z takim wystąpieniem byłby poza konkurencją. (Odrzucam margines dziwaków jak Ty, którzy oczekują czegoś więcej. 😉 ) Mówiąc krótko masy kupione. W tych trzech punktach najbardziej dziwne mi się wydaje pytanie o wizję polityki zagranicznej. Zawsze myślałem, że z punktu widzenia państwa, chodzi o wypracowanie racji stanu, kierunku, standardów, których trzymamy się bez względu na to, kto zostaje prezydentem. Już sama Konstytucja mówi, że ciężar prowadzenia polityki zagranicznej spoczywa w istocie na rządzie. Więc o jakie wizje prezydenta w tym chodzi? Oczywiste, w zależności od osoby sprawującej najwyższy urząd byłyby jakieś drobne różnice. Ale po co zaraz publicznie o tym mówić? Tak prosto z mostu oświadczać, że polską racją stanu jest wydoić na ile się da UE? Słabo znam się na dyplomacji, ale czuję, że tu coś nie tak. Poza tym odchodzi jedno niebezpieczeństwo: o ile w przypadku spraw wewnętrznych można strzelać różne babole, o tyle gafa w przypadku spraw międzynarodowych może przynieść niemiłe konsekwencje.

      Właściwie znowu czkawką się odbija niewyraźne rozgraniczenie kompetencji prezydenta i premiera wraz z MSZ.

      • Dyplomacja naszego, już
        Dyplomacja naszego, już wkrótce Prezydenta, przynosi owoce.:

        “Oburzenie na Białorusi po wypowiedzi prezesa PiS
        Poruszony w niedzielnej debacie telewizyjnej kandydatów na prezydenta RP Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego temat współpracy z Białorusią wywołał w tym kraju szeroki rezonans.
        Komentatorzy – zarówno opowiadający się po stronie oficjalnych władz, jak i opozycji – wyrazili dzisiaj w rozmowach z TV Biełsat jednoznaczny sprzeciw wobec wypowiedzi Kaczyńskiego o tym, że w sprawie Białorusi należy rozmawiać z Moskwą, uznając ją za próbę uprzedmiotowienia ich kraju na arenie międzynarodowej.”

          • pozwolę sobie sparafrazować:
            pozwolę sobie sparafrazować: problem z Kaczyńskim w Polsce staje się powoli problemem międzynarodowym a nie lokalnym. Wystarczyło kilka słów. Zobaczymy co jeszcze potrafi.

          • Mając do wyboru na stanowisku Pana Prezydenta
            albo urzędniczą ***** albo fachowego polityka ja wybieram polityka.
            Podkreślam: jeden z tych 2 musi być wybrany.

          • Twój wybór, osobiście wolę
            Twój wybór, osobiście wolę spokojniejszą (b. przewidywalną) wersję …..
            Wybór miedzy ‘kupą twardą’ a ‘lekko rozwolnioną’, żaden. Choć nie mam ochoty na rozprzestrzenienie się sraczki. Zaraźliwa jest.

          • Zabawne jest to, że eka: Donald & Gajowy nie jest bardziej
            przewidywalna od samodzielnej Kaczki. Uświadom sobie, oni wszyscy są pojebani. Ci w tle też.

          • Tak mnie to bardzo bawi, jak
            Tak mnie to bardzo bawi, jak domorośli analitycy uważają, że politykę zagraniczną można robić przy pomocy linka na Onet i komentarza dyżurnych jełopów typu Wołek czy Kuczyński. Słowa Kaczyńskiego mają takie znaczenie dla polityki międzynarodowej i nawet tej z Białorusią, jak to co dzisiaj Tomaszewski powiedział o FIFA. Po pierwsze to Kaczyński powiedział rzecz oczywistą, choć nie powinien tego mówić głośno. Po drugie to i tak pierdolenie, bez żadnego znaczenia dla Polski, Białorusi i Rosji. No ale zawsze można sobie zbudować najważniejszy problem w Polsce, czyli stosunki z Łukaszenką. Kurwa to już nawet nie jest zabawne, to przytłacza głupotą. Rozumiem, że można to rozpatrywać w kategoriach gafy, którą wykorzystał gajowy, ale pierdolić o stosunkach międzynarodowych na podstawie linku co jest drugi od końca w rozkładówce Onet, to jest taki poziom zajoba i masowego idiotyzmu, że mózg opada. Tym się nawet w Polsce nikt specjalnie nie podnieca, poza sztabami i blogerami. To jest bzdet, o jakim za tydzień nikt nie będzie pamiętał.

          • Pizdulenie, czytaj uważnie jeżeli chcesz być kąśliwy
            Nie rozmawiamy o polityce międzynarodowej lecz o interpretacji i odbiorze tejże w kraju, wśród tubylców, szkolonych w polityce i odbiorze tejże przez GW przez ostatnie 20 lat.

          • A o czym ja napisałem? Coś
            A o czym ja napisałem? Coś chyba bierzesz nieswoje rzeczy do siebie i dlatego nie czytasz o rzeczy, a potem komentujesz od rzecz. O czym niby innym napisałem?

          • W polityce na argument musi być kontr-argument do przyjęcia
            Gadki typu: “jesteś głupii i masz wszy” funkcjonują w pyskówce, nie w polityce.
            Polityka nie polega na zniszczeniu przeciwnika. Polityka to gra, czyli współpraca.

            Przemyśl z tego punktu widzenia te kilka komentarzy.

            A w ogóle to luzik. 🙂

          • że sie nie zgodzę, i
            że sie nie zgodzę, i przypomne casus “kartofla” i co za sobą poniósł. To nie tak, że najwazniejsze jest kto mówi, najważniejsze kto słucha i czy i gdzie zakole. A to zakłuło i białoruską polonię i pewnie bardziej samego Łukaszenkę (co mnie akurat guzik obchodzi) lecz na kim on odreaguje?
            Trzeba być debilem by draznić sfrustrowanego tyrana, który kiedyś (akurat) chciał być wicepremierem Rosji.

  3. Dokładnie. Ale trzeba
    Dokładnie. Ale trzeba postawić pytanie – kto łatwiej i szybciej zrealizuje te cele, tusk czy kaczyński ? Komu łatwiej ? Kaczyński przegrywa te wybory, choć szansa spadła mu z nieba, ponieważ nie ma kompletnie zaplecza intelektualnego, i myślę bardziej nie o jego własnym zapleczu tkwiącym pod kopułą a całym towarzystwie, z którym PiS sie toczy praktycznie od początku. Jeżeli jest to zaplecze to już na pewno nie intelektualne a kaczyńskiemu brakuje mądrości żeby wiedzieć , że skoro samemu nie potrafi się sprzedać tego co wynika z własnej inteligencji, z której z kolei wynika pewna wizja polityczna polskiej przyszłości trzeba wokół siebie budować zaplecze z ludzi mających spory kontakt z rzeczywistością, którzy wiedzieli by jak ten produkt inteligentnie zareklamować. Kaczyński zatrzymał się w komunie i byłby idealnym przeciwnikiem gomułki bo był by jego inteligentniejszym odbiciem. Kaczyński spierdolił tę kampanię i wszyscy to widzą. Spierdolił debatę – a wystarczyło raz powiedzieć Komorowi że jest idiotą. Kaczyński nie mówiąc o jego spin salowych nie potrafi przekuwać swoich lapsusów i nie poprawnych politycznie choć słusznych tez w swoją przewagę. Takie pamiętne “nikt nam nie wmówi że czarne jest czarne…” można by było z łatwością nieskomplikowanej figury intelektualnej wytłumaczyć że to co widzimy jest wyłacznie pozorem, a życie a juz na pewno polityka tak własnie wygłada w ogromnej swojej części. Z kaczyńskim gdyby rządził byłby taki problem – lepiej by o nas walczył (gdyby się jeszcze nauczył do końca na czym polega walka) w brukseli ale na pewno gorzej od np Tuska wyglądał by na wpsólnym zdjeciu z innymi przywódcami. I ma tego swiadomośc i ta swiadomośc tak naprawdę go wykańczała i co gorsze brała przewagę nad jego pozytywnymi cechami. Nie nauczył sie dystansu przynajmniej w sferze publicznej. Dlatego wygląda jak sierota nawet na tle kogos tak pospolitego jak komorowski. Że też sztab kaczora wiedząc że debatę przegra nie wpadł na pomysł żeby przed konfrontacją głównych rycerzy spotkali sie giermkowie – znalezienie kogoś wygadanego , inteligentnego i przystojnego nie było by chyba rzeczą niemożliwą, potem tylko wystarczyło dac mu do przeczytania teksty MK 🙂 . A tak Kaczor w odróżnieniu od komorowskiego nie miał żadnego asa w rękawie ani rewolweru w kaburze. Przy braku tych dwóch rzeczy nie podchodzi sie do pokera, niestety. Środa juz nic nie zmieni, czegokolwiek juz Kaczor nie zrobi wypadnie to załośnie. A na zmianę zaplecza cokolwiek za późno. Wymyśliłem juz jakiś czas temu hasło wyborcze dla PiSu: RAZ ODDANEJ WŁADZY NIE ZDOBĘDZIEMY NIGDY ! ( i tu bęc w stół). i co smieszniejsze oni mają to wypisane na sztandarach. Atramentem sympatycznym

  4. Dokładnie. Ale trzeba
    Dokładnie. Ale trzeba postawić pytanie – kto łatwiej i szybciej zrealizuje te cele, tusk czy kaczyński ? Komu łatwiej ? Kaczyński przegrywa te wybory, choć szansa spadła mu z nieba, ponieważ nie ma kompletnie zaplecza intelektualnego, i myślę bardziej nie o jego własnym zapleczu tkwiącym pod kopułą a całym towarzystwie, z którym PiS sie toczy praktycznie od początku. Jeżeli jest to zaplecze to już na pewno nie intelektualne a kaczyńskiemu brakuje mądrości żeby wiedzieć , że skoro samemu nie potrafi się sprzedać tego co wynika z własnej inteligencji, z której z kolei wynika pewna wizja polityczna polskiej przyszłości trzeba wokół siebie budować zaplecze z ludzi mających spory kontakt z rzeczywistością, którzy wiedzieli by jak ten produkt inteligentnie zareklamować. Kaczyński zatrzymał się w komunie i byłby idealnym przeciwnikiem gomułki bo był by jego inteligentniejszym odbiciem. Kaczyński spierdolił tę kampanię i wszyscy to widzą. Spierdolił debatę – a wystarczyło raz powiedzieć Komorowi że jest idiotą. Kaczyński nie mówiąc o jego spin salowych nie potrafi przekuwać swoich lapsusów i nie poprawnych politycznie choć słusznych tez w swoją przewagę. Takie pamiętne “nikt nam nie wmówi że czarne jest czarne…” można by było z łatwością nieskomplikowanej figury intelektualnej wytłumaczyć że to co widzimy jest wyłacznie pozorem, a życie a juz na pewno polityka tak własnie wygłada w ogromnej swojej części. Z kaczyńskim gdyby rządził byłby taki problem – lepiej by o nas walczył (gdyby się jeszcze nauczył do końca na czym polega walka) w brukseli ale na pewno gorzej od np Tuska wyglądał by na wpsólnym zdjeciu z innymi przywódcami. I ma tego swiadomośc i ta swiadomośc tak naprawdę go wykańczała i co gorsze brała przewagę nad jego pozytywnymi cechami. Nie nauczył sie dystansu przynajmniej w sferze publicznej. Dlatego wygląda jak sierota nawet na tle kogos tak pospolitego jak komorowski. Że też sztab kaczora wiedząc że debatę przegra nie wpadł na pomysł żeby przed konfrontacją głównych rycerzy spotkali sie giermkowie – znalezienie kogoś wygadanego , inteligentnego i przystojnego nie było by chyba rzeczą niemożliwą, potem tylko wystarczyło dac mu do przeczytania teksty MK 🙂 . A tak Kaczor w odróżnieniu od komorowskiego nie miał żadnego asa w rękawie ani rewolweru w kaburze. Przy braku tych dwóch rzeczy nie podchodzi sie do pokera, niestety. Środa juz nic nie zmieni, czegokolwiek juz Kaczor nie zrobi wypadnie to załośnie. A na zmianę zaplecza cokolwiek za późno. Wymyśliłem juz jakiś czas temu hasło wyborcze dla PiSu: RAZ ODDANEJ WŁADZY NIE ZDOBĘDZIEMY NIGDY ! ( i tu bęc w stół). i co smieszniejsze oni mają to wypisane na sztandarach. Atramentem sympatycznym

  5. Ja jeszcze w sprawie Białorusi
    Bo uważam że do tego tematu Kaczy powinien nawiązać w kolejnej debacie, zwłaszcza że Rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie Białorusi, pkt. 22 mówi:

    “22. wzywa instytucje UE do wywarcia nacisku, aby problem praw człowieka stanowił stały punkt porządku dziennego wszystkich przyszłych spotkań UE-Rosja, i sądzi, że sytuacja na Białorusi powinna być stałym tematem wszystkich regularnych konsultacji UE i Rosji;”

    http://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?pubRef=-//EP//TEXT+MOTION+P6-RC-2005-0193+0+DOC+XML+V0//PL

  6. Ja jeszcze w sprawie Białorusi
    Bo uważam że do tego tematu Kaczy powinien nawiązać w kolejnej debacie, zwłaszcza że Rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie Białorusi, pkt. 22 mówi:

    “22. wzywa instytucje UE do wywarcia nacisku, aby problem praw człowieka stanowił stały punkt porządku dziennego wszystkich przyszłych spotkań UE-Rosja, i sądzi, że sytuacja na Białorusi powinna być stałym tematem wszystkich regularnych konsultacji UE i Rosji;”

    http://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?pubRef=-//EP//TEXT+MOTION+P6-RC-2005-0193+0+DOC+XML+V0//PL

  7. Trochę cytatów z sieci, ku uwadze
    Jedynym zadaniem obecnie wybranego prezydenta będzie niedopuszczenie do uchwalenia przez sejm, głosami PO, niszczących Polskę ustaw przygotowywanych w zaciszach gabinetów WSI i innych zagranicznych służb.

    warto się wsłuchać w twierdzenie prezesa McDonaldsa Charliego Bella: „Nie mamy problemu z wizerunkiem, lecz z rzeczywistością”.

  8. Trochę cytatów z sieci, ku uwadze
    Jedynym zadaniem obecnie wybranego prezydenta będzie niedopuszczenie do uchwalenia przez sejm, głosami PO, niszczących Polskę ustaw przygotowywanych w zaciszach gabinetów WSI i innych zagranicznych służb.

    warto się wsłuchać w twierdzenie prezesa McDonaldsa Charliego Bella: „Nie mamy problemu z wizerunkiem, lecz z rzeczywistością”.