Reklama

Układ sił politycznych w Polsce jest dość prosty i podobny do wielu innych krajów, gdzie ukształtował się ustrój demokratyczny. Mamy dwie duże partie walczące ze sobą od lat, no może nie są to amerykańscy demokraci i republikanie, ale jak dobrze policzyć, to ponad 15 lat toczy się walka o władzę pomiędzy PiS i PO. Po bokach, jako tako funkcjonują mniejsze partie, jedna „Lewica”, druga Konfederacja. Jest jeszcze dziwoląg PSL-Kukiz, a powstał wyłącznie z jednego powodu, oddzielnie te dwie partie nie weszłyby do sejmu. Co by się musiało stać, aby jedna z mniejszych partii albo jakaś „nowa siła polityczna” trafiła na szczyt? Oczywiście układ PO-PiS musiałby się rozpaść, o czym wielu marzy. Pytanie tylko w jakiej konfiguracji to zdanie jest wykonalne?

Wbrew pozorom nie jest to trudne pytanie, bo kierunek rozpadu jest jeden. Jeszcze 6 lat temu mówiło się, że PiS jest wieczną opozycją i taką partią pozostanie do końca. Z drugiej strony krążyła opinia, że PO odcięta od przysłowiowego koryta nie przetrwa, co jest cechą charakterystyczną takich formacji. Wiemy, że obie popularne hipotezy nie przetrwały próby czasu, ale jedna z nich ciągle podlega weryfikacji. Nie kto inny, tylko aktualny przewodniczący PO Borys Budka oświadczył, że jeśli kandydat PO nie przejdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich, to będzie koniec tej partii. Zabrakło niewiele, aby tak się stało, przed zgonem PO uratowała zmiana kandydata i to dobitnie pokazuje, która z tych dwóch głównych partii jest bardziej wrażliwa na polityczne turbulencje. PO udało się przetrwać te 5 lat w opozycji, ale jest to już zupełnie inna, wewnętrznie rozbita partia, stojąca na krawędzi przetrwania. Gdyby nie utrzymanie władzy w dużych miastach i województwach, PO odeszłaby do historii, jak nieboszczka Unia Wolności.

Reklama

Po drugiej stronie stoi PiS, które ma zdolność do funkcjonowania w ramach opozycji i jako partia rządząca i tego nie trzeba udowadniać, to po prostu znane fakty. Takiej partii jak PiS nie da się zlikwidować w podobny sposób jak Unię Wolności, czy PO, ponieważ zupełnie inne mechanizmy w PiS rządzą. Krótko mówiąc PiS to przedstawiciele ludu, stały elektorat na poziomie 25-30% będą mieć zawsze, nawet jeśli Jarosław Kaczyński odejdzie na emeryturę. Przejście PiS do opozycji to nie będzie początek końca partii, ale kolejny etap politycznego żywota, jak to ma miejsce w USA, Niemczech, Wielkiej Brytanii, gdzie na przemian dwie duże formacje zdobywają władzę lub ją tracą. PiS jest najbardziej odporną partią na polityczne turbulencje i chyba nic tak dobitnie o tym nie świadczy, jak tragedia z 2010 roku, która nie zabiła, ale wzmocniła PiS. Naturalnie z moją oceną nie ma obowiązku się zgadzać, jednak przy odrobinie dobrej woli i obiektywizmu, wskazanie słabszego ogniwa w łańcuchu PO-PiS jest banalne. PO jest tym ogniwem, jako typowa bezideowa partia władzy stworzona włącznie po to, aby żyć z polityczno-biznesowych układów.

Wszystkie mniejsze partie i „nowa siła” Szymon Hołownia krzyczą dzień i noc, że muszą przerwać „PO-PiS-ową wojnę” i rozbić ten wzajemnie napędzający się mechanizm, ale biorą się za to rozbijanie tak, jakby nie chcieli rozbijać albo nie rozumieli w jaki sposób da się rozbić. O tym, że Hołownia chce robić w polskiej polityce cokolwiek innego niż pajacować i w odpowiednim momencie przekazać poparcie Trzaskowskiemu można zapomnieć. Dziwi natomiast postawa trzech innych partii, szczególnie „Lewicy”, którą PO po prostu zjada. Dla nich popieranie Trzaskowskiego jest 100 razy groźniejsze niż popieranie Dudy i chociaż nie mogą oficjalnie głosować na Dudę, to przynajmniej powinni się dystansować od Trzaskowskiego. Żadnego interesu politycznego nie ma też PSL-Kukiz, wszak kolega „tygrysek” na rzecz Trzaskowskiego stracił życiową szansę na wejście do II tury, co otwarłoby zupełnie nową drogę dla całej partii. Mało też brakowało, aby Koalicja Europejska pod wodzą PO zabiła PSL.

Pozostaje Konfederacja, która sobie ubzdurała, że osłabienie i przejście PiS do opozycji zrobi miejsce dla prawicowej konkurencji. Jest to jedna z najgłupszych diagnoz politycznych, jakie świat widział. Przejście PiS do opozycji oznacza wyłącznie jedno, nowe otwarcie w wielkiej wojnie PO-PiS, w której wszystkie pozostałe partie będą robić za mięso armatnie. Jeśli komukolwiek naprawdę się marzy i chce rozwalić polityczny samonakręcający się mechanizm PO-PiS, to musi wyłamać najsłabszy trybik, a nie zamieniać trybiki miejscami. PiS jest silny dlatego, że największa partia opozycyjna to kompletna żałość. Kto chce pokonać PiS musi zająć miejsce PO, bo miejsca PiS zająć się nie da.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Zgazdzam się z Twoją opinią.

    Zgazdzam się z Twoją opinią. Optymalnym wyjściem byłby z ich strony komunikat, że wybór na kogo głosować zostawiają swojemu wyborcy. Obawiam się jednak, że tok myślenia jest inny. Mają przekonanie, że jeśli poprą Trzaskowskiego w II turze, to zostaną za to nagrodzeni. Nic z tego, PO walczy o życie, a poza tym pamiętają, jak się skończył dil z lewicą w czasie wyborów do UE.

  2. Zgazdzam się z Twoją opinią.

    Zgazdzam się z Twoją opinią. Optymalnym wyjściem byłby z ich strony komunikat, że wybór na kogo głosować zostawiają swojemu wyborcy. Obawiam się jednak, że tok myślenia jest inny. Mają przekonanie, że jeśli poprą Trzaskowskiego w II turze, to zostaną za to nagrodzeni. Nic z tego, PO walczy o życie, a poza tym pamiętają, jak się skończył dil z lewicą w czasie wyborów do UE.

  3. Politycy Platformy, podobnie

    Politycy Platformy, podobnie jak służby specjalne Rosji uważają ze wzmocnienie militarne Polski stanowi zagrożenie dla Rosji i należy temu przeciwdziałać. 

    Kiedy rządziła Platforma i nie było ani wojsk amerykańskich ani programu nuclear sharing, wojska rosyjskie oficjalnie ćwiczyły zmianę Polski w kupę gruzu i prewencyjny atak nuklearny.

    Więc to nie Polska jest problemem. A Niemcy nie są tak głupi jak Budka i nie zrezygnują ani z wojsk amerykańskich ani nuclear sharing bo wiedzą że to podstawa bezpieczeństwa.

    Powiem to jeszcze raz Budka jest głupszy niż Niemcy Holendrzy Belgowie Włosi i Turcy. 

    • Niemcy nie są w stanie

      Niemcy nie są w stanie zrezygnować z obecności wojsk okupacyjnych na swym terytorium. Ewentualne wycofanie tych wojsk to będzie jednostronna decyzja USA. Jest ona możliwa, gdyż armia okupująca Niemcy może stacjonować również w Polsce.

      Zobaczymy co Duda przywiezie z wizyty. Może w ramach jakiegoś bonusa pozbędziemy się Mosbacher. Jesteśmy jednym z najważniejszych sojuszników USA i zasługujemy na coś więcej, niż antytrumpową kryptolewaczkę.

  4. Politycy Platformy, podobnie

    Politycy Platformy, podobnie jak służby specjalne Rosji uważają ze wzmocnienie militarne Polski stanowi zagrożenie dla Rosji i należy temu przeciwdziałać. 

    Kiedy rządziła Platforma i nie było ani wojsk amerykańskich ani programu nuclear sharing, wojska rosyjskie oficjalnie ćwiczyły zmianę Polski w kupę gruzu i prewencyjny atak nuklearny.

    Więc to nie Polska jest problemem. A Niemcy nie są tak głupi jak Budka i nie zrezygnują ani z wojsk amerykańskich ani nuclear sharing bo wiedzą że to podstawa bezpieczeństwa.

    Powiem to jeszcze raz Budka jest głupszy niż Niemcy Holendrzy Belgowie Włosi i Turcy. 

    • Niemcy nie są w stanie

      Niemcy nie są w stanie zrezygnować z obecności wojsk okupacyjnych na swym terytorium. Ewentualne wycofanie tych wojsk to będzie jednostronna decyzja USA. Jest ona możliwa, gdyż armia okupująca Niemcy może stacjonować również w Polsce.

      Zobaczymy co Duda przywiezie z wizyty. Może w ramach jakiegoś bonusa pozbędziemy się Mosbacher. Jesteśmy jednym z najważniejszych sojuszników USA i zasługujemy na coś więcej, niż antytrumpową kryptolewaczkę.

  5. Jeszcze 2 miesiące temu

    Jeszcze 2 miesiące temu wydawało się, że PO kona, a dwa tygodnie później to PiS o mało nie utracił większości w Sejmie i dzisiaj tylko emocje wyborcze przysłaniają fakt, że ona cały czas wisi na kilku marnych głosach Gowina. Rzekomy pewniak Duda chodzi coraz smutniejszy, a rzekomy dubler Trzaskowski serfuje na wysokiej fali.

    Tymczasem taka Konfederacja rok temu przeszła kolejną w historii polskich wyborów noc cudów. Z ponad 6 proc. wieczorem spadła poniżej 5% rano i nie weszła do Europarlamentu. Wydarznie obśmiane rutynowym wtedy planktonem i marginesem. Na jesieni wynik wyborczy do Sejmu był z takim zapasem, że nie dało się skręcić głosów na tyle, żeby wepchnąć ją z powrotem pod lód. Konfederacja jest w Sejmie. Zdobywając nieco ponad 1 pkt procentowy głosów mniej niż PSL, ma 3x mniej posłów niż PSL, ale krzepnie. A miała się rozpaść. Wtedy tych 11 posłów miało trafić do innych klubów, w tym PiS i z samego tego faktu przestać być ruskimi onucami.

    Zimą wyłania się kandydat na prezydenta Krzysztof Bosak. Jak on wtedy był? A, wyszczekany  i pryszczaty. Po pół roku kampanii wyborczej nikt nie ma wątpliwości, że każdego konkurenta w bezpośredniej debacie Bosak by zmiażdzył i jest poważnym kontrkandydatem dla urzędującego prezydenta, a Konfederacja to zwarta ideowa formacja na prawicy. Stan obecny – zabiegi o poparcie ze strony Bosaka i Konfederacji. Nie  wydaje mi się. Po co rozdrabniać rodzący się potencjał na popieranie przyszłego planktonu?

  6. Jeszcze 2 miesiące temu

    Jeszcze 2 miesiące temu wydawało się, że PO kona, a dwa tygodnie później to PiS o mało nie utracił większości w Sejmie i dzisiaj tylko emocje wyborcze przysłaniają fakt, że ona cały czas wisi na kilku marnych głosach Gowina. Rzekomy pewniak Duda chodzi coraz smutniejszy, a rzekomy dubler Trzaskowski serfuje na wysokiej fali.

    Tymczasem taka Konfederacja rok temu przeszła kolejną w historii polskich wyborów noc cudów. Z ponad 6 proc. wieczorem spadła poniżej 5% rano i nie weszła do Europarlamentu. Wydarznie obśmiane rutynowym wtedy planktonem i marginesem. Na jesieni wynik wyborczy do Sejmu był z takim zapasem, że nie dało się skręcić głosów na tyle, żeby wepchnąć ją z powrotem pod lód. Konfederacja jest w Sejmie. Zdobywając nieco ponad 1 pkt procentowy głosów mniej niż PSL, ma 3x mniej posłów niż PSL, ale krzepnie. A miała się rozpaść. Wtedy tych 11 posłów miało trafić do innych klubów, w tym PiS i z samego tego faktu przestać być ruskimi onucami.

    Zimą wyłania się kandydat na prezydenta Krzysztof Bosak. Jak on wtedy był? A, wyszczekany  i pryszczaty. Po pół roku kampanii wyborczej nikt nie ma wątpliwości, że każdego konkurenta w bezpośredniej debacie Bosak by zmiażdzył i jest poważnym kontrkandydatem dla urzędującego prezydenta, a Konfederacja to zwarta ideowa formacja na prawicy. Stan obecny – zabiegi o poparcie ze strony Bosaka i Konfederacji. Nie  wydaje mi się. Po co rozdrabniać rodzący się potencjał na popieranie przyszłego planktonu?

  7. Autor robi podstawowy błąd. W

    Autor robi podstawowy błąd. W Polsce są przede wszystkim elektoraty. A partie polityczne to organizacje, które starają się te elektoraty obsługiwać.  Stąd tak silny konflikt mięzdy PiS a Konfederacją: jeśli Konfederacja przejmie obsługę elektoratu tradycjonalistyczno –  patriotycznego to będzie po PiSie. Stąd też sojusz PO-SLD-PSL: pierwsze dwa człony to elektorat czerwono-różowo-wykorzeniono-progresywny. Dzieci czerwonych elit podpinają się pod Solidanrość i eurolewicowość. Stąd też niepisany sojusz SLD-PiS: obie partie obsługują elektoraty tradycjonalistyczno-ukorzenione.

    Trzecia duża partia to partia protestu. Obsługują ją różne jednorazwówki od Samoobrony przez Palikota, Petru, Kukiza do dzisiejszych czściowo Hołowini częściowo Konfederacji.

    PSL jest tutaj ewenementem, bo działaczom najlepiej współpracjue się z czerwonymi (PO-SLD), z którymi mogą fajnie doić państwo, niestety elektorat jest tradycjonalistyczny. Stąd rozdarcie i topnienie partii.

  8. Autor robi podstawowy błąd. W

    Autor robi podstawowy błąd. W Polsce są przede wszystkim elektoraty. A partie polityczne to organizacje, które starają się te elektoraty obsługiwać.  Stąd tak silny konflikt mięzdy PiS a Konfederacją: jeśli Konfederacja przejmie obsługę elektoratu tradycjonalistyczno –  patriotycznego to będzie po PiSie. Stąd też sojusz PO-SLD-PSL: pierwsze dwa człony to elektorat czerwono-różowo-wykorzeniono-progresywny. Dzieci czerwonych elit podpinają się pod Solidanrość i eurolewicowość. Stąd też niepisany sojusz SLD-PiS: obie partie obsługują elektoraty tradycjonalistyczno-ukorzenione.

    Trzecia duża partia to partia protestu. Obsługują ją różne jednorazwówki od Samoobrony przez Palikota, Petru, Kukiza do dzisiejszych czściowo Hołowini częściowo Konfederacji.

    PSL jest tutaj ewenementem, bo działaczom najlepiej współpracjue się z czerwonymi (PO-SLD), z którymi mogą fajnie doić państwo, niestety elektorat jest tradycjonalistyczny. Stąd rozdarcie i topnienie partii.