Reklama

Elbląg był doskonałym wskaźnikiem żywotności leminga w najszerszym tego słowa znaczeniu, bo trzeba pamiętać, że wybory odbyły się w regionie realnie socjalistycznym i „nowoczesnym”. Taki test nazywa się wchodzeniem do jaskini lwa, ale chyba niewielu się spodziewało, że do lwa wejdzie smok. Po wizycie w jaskini lew został wypunktowany, co oznacza, że podniesie się z desek i będzie rewanż. Przewidywania przed tym pojedynkiem nieco się rozchodzą, z jednej strony mówi się o “koalicji wszystkich” przeciw PiS, z drugiej odwołanie prezydenta z PO i powołania panią prezydent z PO, przekroczyłoby wszelkie granice paranoi. Naturalnie paranoja ma się w polityce całkiem nieźle, co oznacza, że wszystko w rękach opatrzności. Druga tura przed nami, a “pod nami” I tura wyborów na prezydenta Elbląga z 2010 roku, którą wygrała PO, jednak pełen rozkład głosów był wybitnie peerelowski:

Grzegorz Nowaczyk PO – 36.23 proc.
Henryk Słonina LiD – 30.08 proc.
Jerzy Wilk PiS – 17.57 proc.
Witold Gintowt-Dziewałtowski SLD – 13.84 proc.
Stefan Rembelski Stronnictwo Demokratyczne – 2.28 proc.

Reklama

Robi wrażenie prawda? Prócz PiS nie ma ani jednego kandydata prawicowego, sami lewicowi i neoliberalni kolesie. Wynik 83:17 dla PRLII. Pokazuję tę tabelkę, żeby każdy mógł się zorientować w jakim punkcie był start i jak się sytuacja zmieniła. Zauważyłem, że co bardziej żywiołowi komentatorzy ubolewali nad nieśmiertelnością lemingów, powyższy zestaw skonfrontowany z poniższym zestawem wskazuje, że sporo lemingów skoczyło ze skarpy.

Jerzy Wilk PiS – 31,79%
Elżbieta Gelert PO – 21,25%
Witold Wróblewski (Niezależny z pop. PSL) – 17,02%
Janusz Nowak SLD – 10,78%
Paweł Kowszyński Solidarna Polska – 5,58%
Ewa Białkowska Ruch Palikota Elbląg + – 4,84%
Cezary Balbuza EKO – 3,09%
Lech Kraśniański Wolny Elbląg – 2,79%
Edward Pukin NPJE – 1,48%
Jacek Tomaczak Partia Elblążan – 1,38%

Licząc kandydata PiS i SP uzyskujemy prawie 38%, natomiast spadki w PO są drastyczne, w SLD gorzej niż było i do tych wszystkich dobrych informacji dochodzi jeszcze niebagatelne pocieszenie, mianowicie kompromitacja Bimbrownika + Filipińczyka. Część analityków chyba trochę się pogubiła, bo wynik Wróblewskiego przypisują PSL. Taki zabieg nie odpowiada realiom, po pierwsze PSL zawsze wypadał lepiej w wyborach lokalnych, a po drugie będzie w podsumowaniu tekstu. Tak czy siak i biorąc solidną poprawkę na region, w którym wybory się odbyły można wręcz popaść w euforię obserwując odpływ lemigów, tym bardziej, że jeszcze lepiej rzecz wygląda w wynikach wyborów do rady miasta. Tutaj PiS bije PO, tak jak PO pobiła PiS w 2010 roku plus mała nawiązka.

10 radnych PiS – 40%
7 radych PO – 28%
5 radnych SLD – 20%
3 radnych Komitetu Wyborczego Witolda Wróblewskiego (poparcie PSL) – 12%

Tyle ewidentnych pozytywów, wprawdzie są jeszcze drobne zyski, ale wchodzenie w szczegóły jest tylko zabawą, ważniejsze jest wskazanie negatywów i zagrożeń. Pierwsze i najpoważniejsze niebezpieczeństwo dla ludzi, w ostatnich dniach jako szansę dla siebie rozpaczliwie testował Tusk. W jednych i drugich wyborach widać wyraźnie, że koalicja sama się buduje i wygląda w skrócie tak: POSLD. Pewnie Tusk miał jakieś swoje wewnętrzne dane i ten scenariusz rozważa od dawna, zresztą i bez danych Donald nie ma wyboru. Zwykle bywam sceptycznie nastawiony do medialnych rewelacji, ale akurat dwa warianty przedstawione przez większość redaktorów, moim zdaniem odpowiadają rzeczywistości. Tusk analizuje wersję ze wcześniejszymi wyborami oraz wersję z Millerem zamiast PSL. Znając „heroizm” Donalda pierwsze rozwiązanie przeraża go niemiłosiernie. Pamięta co się stało z Kaczyńskim, ale z drugiej strony nie zapomina jak skończył Krzaklewski i Miller. Aby wcześniejsze wybory miały jakikolwiek sens muszą być zorganizowane jeszcze w tym roku, najpóźniej na początku przyszłego, czyli przed ostateczną kompromitacją i przegraną w Warszawie. Czasu rozpaczliwie mało, jedyny realny pretekst to budżet, słowem rzecz wydaje się poza zasięgiem rozdygotanego Donalda, chyba że zacznie się wszystko sypać na łeb i szyję, wówczas Tusk będzie musiał rzucić się na głęboką wodę. Wniosek generalny płynący ze złych widomości jest taki, że póki co wygrana PiS nic nie zmienia, poza nowym podziałem władzy w ramach PRLII. Tak nieśmiało przedstawiałem swoją tezę, że spokój wśród mistrzów marionetek i brak namaszczenia nowego pajacyka bierze się właśnie stąd, że nie ma powodów do niepokoju. Wszelkie dane wskazują, że mamy PiS z liczbą głosów skazaną na opozycję, a po drugiej stronie ciągle bezpieczna przewagę ma koalicyjna PRLII.

Było o tym co dobre, było o tym co złe, pora na rzeczy neutralne, ale przyszłościowe. Wynik Solidarnej Polski musi dawać do myślenia Kaczyńskiemu i coś z partią „Delfina” trzeba będzie zrobić. Wydaje się, że SP jest w stanie uzyskać najmniej korzystny wynik wyborczy, czyli bardzo blisko progu, 3,5 – 4,5%. Taki rezultat byłby fatalny z oczywistego powodu, te procenty uciekają PiS i jednocześnie nie likwidują koalicjanta. Moim zdaniem jest o co walczyć, ale proszę mnie nie pytać o złoty środek, ponieważ zagrożeń widzę więcej niż pewnych ruchów. Koalicja wyborcza z SP mogłaby spowodować, że do sejmu znów wejdą jakieś „Miśki” i inne „Migalskie”, z kolei ostre dobijanie SP w wykonaniu Kaczyńskiego rozproszy siłę negacji PO, a to najważniejszy cel. Gdybym miał coś sugerować, to Ziobro rozegrałbym Rydzykiem, jeśli Kaczor ma takie możliwości. Tlen odcięty przez Rydzyka oznacza koniec SP, wystarczy jedno słowo ojca redaktora, że Ziobro ma się dogadać z PiS, na warunkach PiS albo RM nie będzie się zajmować „kanapką” polityczną i problem znika. Druga i kto wie, czy nie ważniejsza rzecz, to wspomniane na wstępie lemingi, wraz z kondycją lemingów. Nie czarujmy się, jedyny elektorat w dużej sile, który może przyjść do PiS, jest elektoratem PO. Co miało uciec z lewej strony PO, dawno uciekło do SLD lub RPP i żeby nie popadać w euforię trzeba wyznaczyć siłę wyborczą PO mniej więcej na 25%. W tej wartości znajdziemy ciotki, wujków, bratanków i kumpli z wojska, ale też pokaźną część lemingów centroprawicowych, takich sierot po Gowinie. Nikt nie wie jak się rozwiną wypadki, niemniej o ile Ziobro psuje wynik PiS, to Gowin w roli lidera czegoś tam na wzór „cywilizowanej prawicy”, odbiera punkty PO, najpewniej w podobnej konfiguracji, czyli bez wielkich szans na wejście do sejmu. Jakby nie kombinować do samodzielnego sprawowania władzy przez PiS brakuje około 10%, część jest do wyrwania z SP, resztę trzeba wyjąć z PO – innej drogi nie ma. W przeciwnym razie, co było trwać będzie w następnej kadencji, po wymianie PSL na SLD. Aha! Jeszcze jedno, ciągle gdzieś się w tych lokalnych wyborach pojawia siła 15-18% dla kogoś „niezależnego”. W Rybniku to był „oburzony”, w Elblągu człowiek popierany przez PSL i byłego prezydenta Elbląga z SLD. Tę informację należy wrzucić do niebezpiecznych, ponieważ to jest niezła baza dla mistrzów marionetek.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. Co to będzie, co to będzie ???
    Jestem fanem Twojej przenikliwości, jednakowoż uważam że nie ma sensu liczyć czegokolwiek w tej chwili, może być tak albo siak. Nie ma mądrych i nic nie przewidzisz.
    Ziobro zdycha od urodzenia ale 4-5% ma w zasięgu. Pompowanie narodowców przez uboli z wyborczej nic też raczej nie da, Palikot się kończy Kukiz nie zaistniał, Wipler po falstarcie, Gowin nikogo nie skleja, trzeciej siły jak na lekarstwo. Ja czekam na jakieś mocne objawienie gościa z pieniędzmi – Czarnecki Solorz ktoś taki ( akurat nie ci dwaj bo mają za dużo do stracenia) ale jakaś koalicja BCC z Dutkiewiczem i resztą preziów z wielkich miast. Coś tam władcy marionetek wymyślą ale nic nie gwarantuje im sukcesu
    Wyniki z 2010 bardzo pomocne. Trend widoczny nawet dla ślepców. Lemingi wymierają. Ostatnio nowo nawrócony na PiS kolega mnie przepraszał za swoje 8 lat bezmyślności, powiedział też że doskonale rozumie co czułem rozmawiając z nim o polityce bo jego żona, (jak powiedział tępa dzida) jeszcze cały czas kocha donka i nic do niej nie dociera..  no ale jest nadzieja bo kropla drąży skałę.
    Trend się zmienił, klimat medialny też (kasa  misiu kasa) więc będzie ciekawie.
    Mam jakieś takie dziwne przeczucie ( nie wiem skąd to się bierze ale to nie jest chciejstwo bo ja z natury cynicznym pesymistą jestem) ale czuję to w powietrzu, że coś PIERDOLNIE z wysokiego „C” nie wiem co to będzie: gospodarka, Smoleńsk, jakaś afera nie do przykrycia… ale po tym pierdolnięciu będzie się wstyd w każdym towarzystwie przyznać co sympatii PeOfilskich.
    pozdrawiam

  2. Co to będzie, co to będzie ???
    Jestem fanem Twojej przenikliwości, jednakowoż uważam że nie ma sensu liczyć czegokolwiek w tej chwili, może być tak albo siak. Nie ma mądrych i nic nie przewidzisz.
    Ziobro zdycha od urodzenia ale 4-5% ma w zasięgu. Pompowanie narodowców przez uboli z wyborczej nic też raczej nie da, Palikot się kończy Kukiz nie zaistniał, Wipler po falstarcie, Gowin nikogo nie skleja, trzeciej siły jak na lekarstwo. Ja czekam na jakieś mocne objawienie gościa z pieniędzmi – Czarnecki Solorz ktoś taki ( akurat nie ci dwaj bo mają za dużo do stracenia) ale jakaś koalicja BCC z Dutkiewiczem i resztą preziów z wielkich miast. Coś tam władcy marionetek wymyślą ale nic nie gwarantuje im sukcesu
    Wyniki z 2010 bardzo pomocne. Trend widoczny nawet dla ślepców. Lemingi wymierają. Ostatnio nowo nawrócony na PiS kolega mnie przepraszał za swoje 8 lat bezmyślności, powiedział też że doskonale rozumie co czułem rozmawiając z nim o polityce bo jego żona, (jak powiedział tępa dzida) jeszcze cały czas kocha donka i nic do niej nie dociera..  no ale jest nadzieja bo kropla drąży skałę.
    Trend się zmienił, klimat medialny też (kasa  misiu kasa) więc będzie ciekawie.
    Mam jakieś takie dziwne przeczucie ( nie wiem skąd to się bierze ale to nie jest chciejstwo bo ja z natury cynicznym pesymistą jestem) ale czuję to w powietrzu, że coś PIERDOLNIE z wysokiego „C” nie wiem co to będzie: gospodarka, Smoleńsk, jakaś afera nie do przykrycia… ale po tym pierdolnięciu będzie się wstyd w każdym towarzystwie przyznać co sympatii PeOfilskich.
    pozdrawiam

  3. a ja zrobię odskocznię na bardziej ogólny poziom
    Orban dobrze odrobił lekcję z testamentu Piłsudskiego i Kaczyńskiego. Jeśli chcemy wzmocnić rolę Polskę i zabezpieczyć jej istnienie, trzeba sięgnąć do Piłsudskiego i Lecha Kaczyńskiego. "polityczna i gospodarcza federacja" środkowej Europy, Polski Węgier Rumunii Ukrainy i Białorusi.

    Orban rozumie, że chcąc budować silne Węgry potrzebuje bliskich relacji z Polską, mimo że Tusk nie jest z jego bajki. Również Tusk zaczyna rozumieć bliskie relacje z rządem Węgier. I nie chodzi o wyjście bądź nie z Unii Europejskiej i stworzenie jednego państwa środkowoeuropejskiego – raczej chodzi o stworzenie wspólnoty interesów, takie jak przez ostatnie kilkadziesiąt lat miały Francja i Niemcy. 

    USA tworząc nową architekturę Europy po I wojnie światowej zaprojektowały bufor między Rosją i Niemcami. Francja próbowała budować małą entantę w środkowej Europie. Piłsudski chciał budować międzymorze. Po 20 latach od fiaska idei międzymorza, europa środkowa została kolonią III rzeszy lub ZR. Lech Kaczyński nie myślał o niczym innym. Jeśli stworzymy wspólną przestrzeń polityczną, przestaniemy być owieczkami do zjedzenia lub strzyzenia.

    Premierzy Polski, Wegier Rumunii Ukrainy i Białorusi muszą być przyjaciółmi w najważniejszych sprawach dotyczących regioniu, inaczej wszyscy zostaniemy zjedzeni. Chyba że ktoś liczy na Francję i Anglię.

  4. a ja zrobię odskocznię na bardziej ogólny poziom
    Orban dobrze odrobił lekcję z testamentu Piłsudskiego i Kaczyńskiego. Jeśli chcemy wzmocnić rolę Polskę i zabezpieczyć jej istnienie, trzeba sięgnąć do Piłsudskiego i Lecha Kaczyńskiego. "polityczna i gospodarcza federacja" środkowej Europy, Polski Węgier Rumunii Ukrainy i Białorusi.

    Orban rozumie, że chcąc budować silne Węgry potrzebuje bliskich relacji z Polską, mimo że Tusk nie jest z jego bajki. Również Tusk zaczyna rozumieć bliskie relacje z rządem Węgier. I nie chodzi o wyjście bądź nie z Unii Europejskiej i stworzenie jednego państwa środkowoeuropejskiego – raczej chodzi o stworzenie wspólnoty interesów, takie jak przez ostatnie kilkadziesiąt lat miały Francja i Niemcy. 

    USA tworząc nową architekturę Europy po I wojnie światowej zaprojektowały bufor między Rosją i Niemcami. Francja próbowała budować małą entantę w środkowej Europie. Piłsudski chciał budować międzymorze. Po 20 latach od fiaska idei międzymorza, europa środkowa została kolonią III rzeszy lub ZR. Lech Kaczyński nie myślał o niczym innym. Jeśli stworzymy wspólną przestrzeń polityczną, przestaniemy być owieczkami do zjedzenia lub strzyzenia.

    Premierzy Polski, Wegier Rumunii Ukrainy i Białorusi muszą być przyjaciółmi w najważniejszych sprawach dotyczących regioniu, inaczej wszyscy zostaniemy zjedzeni. Chyba że ktoś liczy na Francję i Anglię.

  5. Brakujący element układanki.
    PiS jeżeli chce wygrać musi zapomnieć o samodzielnym rządzeniu. Polacy to taka wredna nacja, że nie odda nikomu pełni władzy (chyba, że będzie siłą bagnetów zmuszona). Tę lekcję bardzo dobrze odrobiła lewica. Po swojej stronie stworzyła całe spektrum ugrupowań – dla każdego coś miłego. Kiedy jedna przejmie siłę władzy i się „zgra” to w zanadrzu zawsze jest coś nowego.
     
    Mam tylko cichą nadzieję, że prezes w końcu to zrozumiał i odpalił operację „Wipler”.

  6. Brakujący element układanki.
    PiS jeżeli chce wygrać musi zapomnieć o samodzielnym rządzeniu. Polacy to taka wredna nacja, że nie odda nikomu pełni władzy (chyba, że będzie siłą bagnetów zmuszona). Tę lekcję bardzo dobrze odrobiła lewica. Po swojej stronie stworzyła całe spektrum ugrupowań – dla każdego coś miłego. Kiedy jedna przejmie siłę władzy i się „zgra” to w zanadrzu zawsze jest coś nowego.
     
    Mam tylko cichą nadzieję, że prezes w końcu to zrozumiał i odpalił operację „Wipler”.