Reklama

Robi się ciekawie, nie da się ukryć. Piskorczak imponuje spokojem. Człowiek na kompletnym politycznym aucie, człowiek z którego można by medialnie zrobić wariata, karno – skarbowo oskarżyć o posiadanie dochodów z nieujawnionego źródła, czy po prostu za łapownictwo oskarżyć, zaaresztować, rozwałkować, zlinczować i przeciągnąć pod medialnym kilem, ze stoickim spokojem pluje na „hegemona” polskiej polityki. Na cara przed, którym drżą bojarzy – ministrowie. Pluje na ostatnią nadzieje białych, ostatnią zaporę przed recydywą kaczyzmu jakby to była bura suka. Świadczy to jednoznacznie o tym, że ma za sobą potężnych protektorów. Także reakcja drugiej strony jest znacząca, Tusk w szafie nic nowego, ale to, że bronią go z obowiązku jedynie Kidawa i Graś daje do myślenia. Reszta ferajny pouciekała do mysich dziur, nawet Stefek miał najwyraźniej tyle rozumu, żeby nie pchać łapy między drzwi. Media niby bronią, ale jest to obrona na zasadzie: „to nie prawda, że Tusk zgwałcił dwie sierotki, a jednej z nich ukradł pierścionek”. Jeszcze wczoraj były podśmiechujki ze szczęścia w ruletce Piskorczaka, dziś w Zetce prowadzący pytał, czy za ślub Kasi Tusk zapłaci CDU.    

Nie miejmy jednak złudzeń, cała ta akcja nie jest po to, by Kaczor wygrał wybory. Ta akcja świadczy jednak o tym, że Kaczor najbliższe wybory wygra! Zobaczmy na timing, w chwili kiedy „paliwo Ukraińskie dopaliło się” rozpoczęto grillowanie Tuska. Ukraina była tuskowymi Ardenami, ostatnią szarżą mogąca odwrócić losy starcia gigantów. Póki miał choć iluzoryczną szanse na zwycięstwo, póty mógł liczyć na osłonę medialną i neutralność wewnętrznej opozycji. Teraz jednak poza Kidawą i Grasiem reszta ferajny nie chce dać się zamknąć w bunkrze pod Kancelarią RM.  Zwróćmy uwagę, na kierunek ataku – Tusk, KLD, Bielecki. Zdaje się, że mamy oficjalną zmianę narracji z „dobry car i źli bojarowie” na zdrowa Platforma skażona przez Tuska i jego gdańskich kumpli – aferałów, którzy przywlekli ze sobą zarazę. Za klęskę wyborcza oczywiście odpowiadać będzie zdegenerowany mnich syberyjski – Misiek Kamiński. Ale spokojnie doktor Grzegorz wypali zarazę gorącym żelazem, a na czele odnowionej PO stanie Łobuzek.

Reklama

Pamiętajmy, że najważniejsze wybory dopiero za półtora roku, a układ nie musi grać w nich o zwycięstwo. Wystarczy im „blokująca mniejszość”. Tak więc można oficjalnie ogłosić koniec Tuska oraz koniec marzeń tuskowych o jakiejkolwiek fusze europejskiej. Pozostaje pytanie, czy Tusk pokornie przyjmie powyższy fakt do wiadomości, czy też potrzebne będzie oblodzenie silników.

Czy koniec Tuska automatycznie stanowi powód do radości. Niekoniecznie, niezależnie od osobistych emocji, lepiej byłoby gdyby Tusk trwał do gorzkiego końca. Skoro stał się balastem ciągnącym Platformę w dół (pamiętacie jeszcze Rokitę, cedzącego jak to „Marian Krzaklewski ciągnie AWS w kipiel”), to odcięcie tego balastu nie jest dla nas dobrą wiadomością. Z drogiej strony raz rozhuśtaną na spienionym oceanie Platformę ciężko będzie uspokoić i nie wiadomo, kto z kim będzie chciał w kipiel skakać, a kto wprost przeciwnie. Może być jak u Hitchcoca najpierw trzęsienie ziemi, a potem napiecie będzie narastać.  
       

Reklama