Reklama

Dziś się dowiedziałem, że Kazimierz Ujazdowski został kandydatem na prezydenta Wrocławia i ta informacja, chociaż pozornie jest zabawna, to politycznie mówi bardzo wiele. Jak wiadomo we Wrocławiu rządzi Rafał Dutkiewicz i nic mi nie wiadomo, aby z kolejnej kadencji zrezygnował. Dutkiewicz to człowiek Tuska i Zdrojewskiego, który też jest człowiekiem Tuska. Z tej układanki odkrywa się wynik frakcyjnych wojen w PO. Wiele wskazuje na to, że Schetyna ograł „kierownika” i wykonał manewr przeciwny do manewru gdańskiego, gdzie Donald z kolei uprzedził Grzegorza.

Pozostańmy na chwilę przy Gdańsku, gdzie urzęduje tak zwany „Budyń”, który ma w tej chwili więcej problemów z prokuraturą i sądami, niż Tuskowi się szykuje. Paweł „Budyń” Adamowicz ogłosił kandydowanie na kolejna kadencją z należytym wyprzedzeniem. Jest więcej niż pewne, że w Gdańsku nic bez Tuska odbyć się nie może, dlatego stawiam dolary przeciw orzechom, że ta decyzja była z Tuskiem przegadana i dostała akceptację. Mówiąc krótko „kierownik” i „Budyń” ograli Schetynę w Gdańsku i nawet Jarosław Wałęsa z ojcem Bolesłąwem nie byli w stanie powstrzymać wojenki w Gdańsku. Koniec końców mamy w Gdańsku sytuację przedziwną, bo tak zwana zjednoczona opozycja (PO i Nowoczesna) popierają Jarosława Wałęsę, ale po cichu beton PO związany z Tuskiem dalej stawia na Adamowicza. Wsparcie dla Adamowicza ma oczywiste podłoże, „Budyń” posiada gigantyczną wiedzę na temat lokalnych przekrętów i układów. Pozostawiony na lodzie mógłby sypać i to kogo?! Tusk byłby pierwszym do odstrzału, jako lokalny król miasta.

Reklama

Tak to wyglądało w Gdańsku, natomiast we Wrocławiu, jak w starym dowcipie, wygląda dokładnie tak samo, tylko odwrotnie. Przez całe lata królem Wrocławia był Schetyna, wprawdzie z Dutkiewiczem i Zdrojewskim nigdy nie był zaprzyjaźniony, ale w najlepszych czasach dla PO, cała ta trójka trzęsła miastem. Po konflikcie Tuska ze Schetyną, który się zaczął od afery hazardowej, wszystko się posypało. Schetyna we Wrocławiu narobił sobie tyle wrogów, że ostatecznie przegrał stołek szefa dolnośląskiej PO z Protasiewiczem. W 2016 roku Schetyna odbił dolnośląski stołek, ale nie dla siebie, tylko dla swojego człowieka Jarosława Dudy. W mieście znów się zaczęły odradzać wpływy „Grzegorza” i tutaj Tusk został ograny. Schetyna postawił PO i tym bardziej Nowoczesną przed faktem dokonanym. Wyciągnął Kazka Ujazdowskiego niczym królika z kapelusza i teraz Tusk z Dutkiewiczem będzie musiał żuć tę żabę. Dlaczego doszukuję się w tym manewrze potrójnych jaj? A to bardzo proste i już wyjaśniam.

Zacznę od pierwszego jaja, które w ogóle mnie nie śmieszy, ale niestety jest w klasycznym wydaniu obecne. Kazimierz Ujazdowski to „klątwa prezesa”, kolejny polityk, do którego Kaczyński miał słabość i stawiał na niego pomimo wielu wolt, jakich się Ujazdowski dopuścił. Skończyło się modelowo, była gwiazda PiS została gwiazdą PO. Drugie jajo opisałem szeroko i chodzi oczywiście o wojnę domową w PO. O ile bitwę gdańską wygrał Tusk, to bitwę wrocławską zdecydowanie wygrywa Schetyna i to już na tym etapie. Dutkiewicz dotąd startował z własnego komitetu i z poparciem PO. Teraz PO ma oficjalnego kandydata i chociaż po cichu cześć struktur PO pewnie będzie bruździć, to publiczne wspieranie Dutkiewicza przez szychy z PO nie będzie możliwe, a jeśli zaistnieje, to będzie następna wojna w PO. Schetyna robi to, co umie najlepiej, przy pomocy intryg buduje sobie lokalne struktury i poparcie.

Wreszcie trzecie jajo, które śmieszy mnie najbardziej, chociaż polityczne znaczenia ma minimalne. Schetyna znów ograł jak dziecko nową liderkę Nowoczesnej. Zjednoczenie PO z Nowoczesną polega na tym, że Schetyna wyznacza kandydatów na prezydentów największych miast, o czym za pomocą mediów informuje swojego Nowoczesnego koalicjanta. Śmiem podejrzewać, że dzieje się to za przyzwoleniem Ryśka Petru, który myśli o przejściu do PO lub odzyskaniu Nowoczesnej. Jeden Kazek Ujazdowski i tyle politycznych jaj, nie mogłem sobie darować tematu, zwłaszcza, że się ładnie wkomponował w poświąteczny czas.

Reklama

6 KOMENTARZE