Reklama

Przy mojej reputacji mogę sobie pozwolić praktycznie na wsz

Przy mojej reputacji mogę sobie pozwolić praktycznie na wszystko, jeśli stwierdzę, że Żydzi spiskują z firmami farmaceutycznymi, stały czytelnik ziewnie znużony. Przy moim poziomie intelektualnego zdziczenia i śmieszności nic mi już nie zaszkodzi, dlatego bez większych ceregieli dziś zabieram się za UFO. Na początek dwie rzeczy, które najczęściej wywołują uśmiech na racjonalnych twarzach, tych co nie mogą sobie pozwolić na taką reputację jak moja. Rzecz pierwsza to nauka, naukowe spojrzenie inteligentnych ludzi, nie wierzących w jakieś nadprzyrodzone bzdury. Większość co chciałaby być równie inteligentna, racjonalna i naukowa jak naukowcy, nawet jeśli do 12 nie potrafi zliczyć idzie tą bezpieczną drogą przyzwoitej reputacji. Mnie z pozycji ignoranta, gdyż nigdy się nauką nie zajmowałem, tą nauką w znaczeniu ścisłym, dręczą w sumie dość proste pytania. Jak to jest z tą nauką? Nie chciałbym trywializować w takim stylu jak zrobił to Świętej Pamięci wokalista Chłopców z Placu Broni: „sondy w kosmos wysyłamy, a w Afryce ciągle głód”, ale jestem dość bliski stwierdzeń w podobnym klimacie. Nauka? Pasjonujemy się tym, że wiek XX, czy nawet XIX spowodował przełom intelektualny. Kiedyś bywało tak, że jeden człowiek mógł, a nawet powinien dysponować wiedzą z wielu dyscyplin, aby się mienić badaczem, myślicielem, mędrcem.

Reklama

Renesans włoski pokazał to najdobitniej, ale ten model edukacyjny wcale nie od renesansu, ale od starożytności obowiązywał. Kapłani egipscy, czy greccy filozofowie,  zajmowali się wieloma dziedzinami wiedzy i tym zdobywali przewagę nad niepiśmiennymi. Każde kolejne pokolenie podniecało się niebywałym postępem, porzucam już czasy starożytne i przypomnę, że ludzkość w chwili wynalezienia maszyny parowej uznała, że złapała Pana Boga za pięty. Maszyna parowa była symbolem niewyobrażalnego postępu. Spróbujmy sobie wyobrazić, że dysponujemy wehikułem czasu i wsadzamy do pojazdu 12 letnie dziecko z naszych czasów, następnie wrzucamy wsteczny na 150 lat. Dziecko zabiera ze sobą chińska zabawkę zdalnie sterowaną. Jaka byłaby reakcja dziecka na technologiczny i naukowy dorobek praprzodków? Jak zareagowałoby dziecko na toporną lokomotywę? A jak zareagowaliby ówcześni na chiński, czyniący cuda plastik? Taka podróż to zaledwie 150 lat wstecz, w historii ludzkości to niezbyt wiele, o dziejach planety nawet nie warto wspominać. Od momentu kiedy ludzkość wynalazła silnik spalinowy mija ponad 100 lat i tym wynalazkiem, który co do zasady działania nie zmienił się ani na jotę, jedynie dodano mu parę fajerwerków, napędzamy świat. Dopiero na początku ubiegłego stulecia ludzkość spełniła swoje marzenia aby wzbić się w przestworza maszyną cięższą od powietrza.

Na początku tego samego wieku miliony ludzi zabił wirus, który współcześnie można leczyć aspiryną. Podniecamy się jako gatunek, komputerami, fizyką kwantową i tak rozbudowanymi dziedzinami wiedzy, który jeden człowiek nie jest w stanie oponować. Mało tego, dyscypliny zostały podzielone na wąskie specjalizacje, na przykład antropolog ma olbrzymią wiedzę dotyczącą ludów azjatyckich, ale o ludach słowiańskim ma ogólnie blade pojęcie. Gdyby fizykę mógł opanować każdy, w takim stopniu jak to teoretycznie możliwe, mielibyśmy w każdym kraju po bombie atomowej. Wszystko to imponuje i powoduje w ludzkości pychę, jesteśmy tak bardzo naukowi, że sami nie potrafimy tego wszystkiego ogarnąć, a wiedza mnoży się jak króliki. Skoro tacy jesteśmy do przodu, to w moim ignoranckim umyśle jawi się obrazoburczy pogląd. Jak dotąd najdalej udało się postawić stopę na księżycu, o dziwo tylko raz i pomimo rozwoju techniki i nauki, tego wyczynu nikt dotąd nie skopiował. Tak jak niegdyś człowieka nie znającego penicyliny mogła zabić infekcja nawet najbardziej niegroźnej rany, tak dziś ludzkość zabija rak i niewiele poza barbarzyńskimi metodami inwazyjnymi ludzkość jest w stanie zrobić. Panuje powszechne przekonanie, że to co widzimy jest takim jakie widzimy, a przecież jeszcze kilka wieków temu za twierdzenie, że ziemia nie jest płaska tak jak ją widzimy, ale okrągła tak ja nie jesteśmy w stanie dostrzec, otrzymywało się w najlepszym razie status wariata.

Nasze zachwyty nad wiedzą i nauką to ślepa uliczka i naprawdę nie trzeba być naukowcem, wystarczy być myślącym ignorantem, jakkolwiek cudacznie to brzmi, aby zweryfikować ludzką pychę. Poruszamy się ciągle w takiej rzeczywistości jaką postrzegamy, nasze wyobrażenia na temat nas samych i tego co nas otacza, to żałosne dzielone na miliony fragmenty fasady. Mówiąc inaczej cała nasza wiedza dotyczy planety, które w tak zwanym wszechświecie jest nic nieznaczącym kaprysem niewyobrażalnej całości i tego kaprysu nie można nawet liczyć w skali mikro, tego kaprysu tak naprawdę nie ma. Kaprys, którego nie ma podzieliliśmy na dyscypliny wiedzy, których sami nie jesteśmy w stanie opanować, a najbardziej zabawne jest to, że cała ta wiedza, z której tak jesteśmy dumni, to tak naprawdę prymitywne poszukiwania po omacku, poszukiwanie tajemnicy, od której jesteśmy tak daleko, że nawet nie potrafimy sobie tego wyobrazić. Widzimy w trzech wymiarach i to już jest dla nas wysiłek. A co jeśli wymiarów jest cztery? Co jeśli jest ich 5, 6 do 10? Tak jak kilka wieków temu ci co uważali się za naukowców i racjonalnie myślących ludzi pukali się w czoło na wieść, że ziemia jest okrągła, do tego się obraca i ta na parę sposobów, tak dziś większość za bajki ma kolejne wymiary i „obcych”.

Skoro ziemia jest okrągłą i się obraca, to dlaczego nie pospadaliśmy i nie chce nam się wymiotować od zawrotów głowy? Wiele dowcipów, a jednak ziemia jest okrągła i się obraca. Tylko czy na pewno? Czy na pewno ziemia jest okrągła i się obraca? Czy to tylko odzwierciedlanie naszego stanu wiedzy i zdolności postrzegania? Kiedyś nie byliśmy w stanie dostrzec krągłości ziemi, bo nie mieliśmy do tego narzędzi. Dziś mamy narzędzia jakie mamy i ustaliliśmy ponad wszelką wątpliwość jaka ziemia jest? Skąd ta pewność? Przez dziesiątki lat biolodzy gapili się w taki mikroskop, który nie był w stanie dostrzec wirusa? Czy to oznaczało, że wirusa nie ma? Niestety to oznaczało, że za głupi byliśmy do tego, żeby wirusa dostrzec. Być może jest tak, że rzeczywisty kształt ziemi, można zobaczyć dopiero z poziomu innej galaktyki i to pod urządzeniem, które przerasta nasze wyobrażenia, a co dopiero możliwości. Opanowaliśmy i rozdrabniamy na coraz mniejsze fragmenty „budowę cepa”. Biorąc pod uwagę skalę i stopień skomplikowania tego czego nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, podniecamy się „budową cepa”. Bierzemy cep pod mikroskop i to się badanie naukowe nazywa, traktujemy cep odczynnikami, nazywając to chemią, podrzucamy cep i patrzymy jak opada, żeby się pochwalić fizyką, zajmujemy się wpływem cepa na życie człowieka i dumnie mianujemy tę wiedzę filozofią.

Tymczasem to tylko cep i choćbyśmy poznali wszystkie tajniki budowy cepa, dalej jesteśmy jak nasi praprzodkowie odwiedzeni przez współczesnego dwunastolatka, imponującego chińską zabawką. Jesteśmy o miliardy wszystkich jednostek od celu jakim jest zbadanie naszej tu obecności i mechanizmów rządzących tą obecnością, a przecież my to nieistniejący kaprys niewyobrażalnej całości. Nasza wiedza to śmiech, to ślepa próżność podzielona na wąskie specjalizacje próżności. Stopnie naukowe, prestiż, panele, to wszystko jest tak żałosne, jak stadionowa pieśń „ludzkości nic się nie stało”. Nie wiemy co wiemy, a to co nam się wydaje, że wiemy, jest histerycznie rozczłonkowaną na nieistotne i marne części budowy cepa. Stare powiedzenie mówi, że idiotą jest ten co zakłada, że człowiek i Ziemia jest sam w przestrzeni, nie ten co twierdzi, że to niemożliwe. Na co dzień zajmujemy się swoją pychą i próżnością, która nie pozwala nam dostrzec 4 wymiaru w mniej niż mikroskopijnej skali naszego nieistnienia, a gdyby nawet w przebłysku zauważyć coś więcej, bardziej boimy się śmieszność i utraty prestiżu, pozycji wśród znawców budowy cepa, niż dążymy do poznania nowego. UFO z ludzkiej wiedzy i nauki kpi, również z tego jak UFO nazywamy i jakie mamy o UFO wyobrażenia. Poziom naszej wiedzy pozwala nam się rozkoszować pozorami, nasza wiedza dotyczy nas i naszego otocznia, którego nie pojmujemy, a jedynie sobie wyobrażamy. Nie zbliżyliśmy się na milimetr do tego co o nas stanowi, ciągle jesteśmy na etapie wierzeń, wyobrażeń, domysłów i ciągle poza własne niepojęte otoczenie nie jesteśmy w stanie wyjść. Odkrycie, że ziemie jest okrągła to banał i de facto szczyt naszych możliwości. Tak naprawdę od czasów tego odkrycia nie odkryliśmy nic istotnego. Komputery, samochody, samoloty to tylko zabawki ludzkości, napędzające próżność i odwracające uwagę od rzeczy i zjawisk kpiących z naszej głupoty. Wiedza i nauka to mitologia ludzkości, stan naszej wiedzy nie pozwala nam na nic poza wzajemnym wykańczaniem się i pocieszaniem na przemian. UFO z wiedzy kpi, naszą wiedzą nie jesteśmy w stanie do UFO się zbliżyć.

W takim razie rzecz druga. Rzecz druga to „troska” możnych tego mikroskopijnego nieistnienia, która wyraża się reglamentacją i tak marnej wiedzy, która zadaniem możnych podana w całości może zabić. Od razu powiem, że z tym założeniem w pełni się zgadzam. Wyobraźmy sobie, że UFO czy jak go tam zwał istnieje, zostało to potwierdzone nie przez Antoniego Macierewicza, ale przez Obamę, papieża, Bruce Springsteen’a i wszystkich laureatów Nagrody Nobla. Jakie są konsekwencje tego odkrycia? Po pierwsze ludzkość już się głupkowato nie uśmiecha, ale wpada w przerażenie. Sam fakt, że są obcy i mogą do nas przylecieć jest dla ludzkości porażający. Skoro oni mogą zrobić to o czym nam się nawet nie śni, to znaczy, że są na takim poziomie rozwoju, że mogą z nami zrobić wszystko. Idźmy dalej. Tacy obcy dysponujący wiedzą i inteligencją nieporównywalną z naszą głupotą nabytą przy analizowaniu budowy cepa, bez trudu znajdują sposób na porozumienie się z nami i sprzedają nam wiedzę, która wywraca nam wszystko. Tłumaczą nam jak dzieciom, że to co widzimy to nasze ograniczenia, że z ich perspektywy nasza planeta to kilka sfer nałożonych na siebie, a ludzie to bezsensowne cząstki materii przetaczające się po planecie. Ludzkie próby poukładania sensu i zagadki istnienia to stek bzdur, nie ma żadnego Boga, żadnego dobra, zła, moralności, to są tylko rozpaczliwe próby okiełznania prymitywnych organizmów.

Tajemnica tkwi we wszechświecie, tajemnicą jest to, że nasze życie tu na ziemi dla nich „obcych”, to 5 minut obserwacji prymitywnych organizmów, im czas płynie inaczej, oni widzą inaczej i nasz zachwyt budową cepa nawet nie jest zabawny. Obcy powiadają, że cała nasza wiedza: fizyka, matematyka, chemia, to głupoty, które są o 1000 lat świetlnych od tego co jest rzeczywiste. W ułamku sekundy pada wszystko to, co ludzkość trzymało w ryzach. Okazuje się, że nie ma żadnego życia po życiu, że jest 5 minutowe pierdnięcie, które tylko nam się dłuży. Okazuje się, że nie ma żadnych naukowców, żadnej wiedzy, są same pozory pozbawione sensu i szkoda na nie tak krótkiego czasu. Przy takich informacjach ludzkość sama się pozabija, zwariuje, utraci wszelkie hamulce, nie będzie w stanie przetrwać z taką świeżo odkrytą świadomością. W połowie ubiegłego wieku radiowa audycja Georga Orsona Wellesa przedstawiająca inwazję Marsjan wywołała autentyczną panikę wśród radiosłuchaczy. Stało się tak mimo wyraźnych informacji, że to tylko słuchowisko. Co by się stało po tym gdy „czynniki oficjalne” informują o UFO i wiedzy przekazanej przez UFO? Wali się wszystko co stanowiło o ludzkości, a wraz z tą katastrofą wali się ludzkość. Taki scenariusz jest scenariuszem skrajnym, tak naprawdę wystarczy coś zupełnie innego, wystarczy namiastka. Wystarczy, że możni tego świata dostaną prostą informację i namacalny dowód jak bardzo się mylimy w swoich wyobrażeniach. Wystarczy taki kawałek UFO co to wylądowało w zbożu. Nie musi tam być żywych obcych, nawet nie musi ich tam być wcale, wystarczy, że jest coś czego człowiek nie był w stanie zbudować. Taki poważny dowód może jeszcze nie na istnienie Marsjan, ale na to, że nie jesteśmy sami.

Rozpowszechnienie choćby takiej lakonicznej informacji, nie będzie takim kataklizmem dla ludzkości jak wyżej wspomniany szczegółowy scenariusz, ale jest wystarczające aby wywołać szok i zmienić kierunki myślenia, czy też raczej wyobrażeń. Poczynając od tak prostej rzeczy, że cała naukowa elita pukająca się dotąd w czoło traci status elity, idąc dalej przez przywódców duchowych, arcykapłanów religii wszelakich, którzy od nowa muszą się gimnastykować dlaczego Bozia stworzyła UFO, kończąc na panice we wszystkich dziedzinach wiedzy i zarządzania ludzkością. Ludzkość nie jest przygotowana na takie wieści, z drugiej strony reglamentowanie takich wieści to doskonały sposób na utrzymanie władzy, pozycji, prostych i skutecznych mechanizmów zarządzania „zasobami ludzkimi”. Ludzkości nie sprzedaje się znacznie banalniejszych tajemnic, żeby ludzkość trzymać w ryzach. Znacznie łatwiej jest wmówić ludziom, że UFO to dla półgłówków, znacznie łatwiej ukryć prawdę, niż zbudować wszystko od nowa i to z pozycji tych co tracą wpływy i reputację. Jest rzeczą naturalną, że dwa silne czynniki zdecydowanie wyznaczają kierunek działań, tym co posiadają tajemną wiedzę. Strach przed utratą władzy i strach przed konsekwencjami ukrywania wiedzy, który to proces wiązał się z ogłupianiem ludzkości, a tego to ludzkość rewolucyjnie nie cierpi. Drugim kierunkiem działań jest stopniowe oswajanie ludzi z nową rzeczywistością, tylko dlaczego strażnicy tajnej wiedzy mieliby to robić? Dlaczego mieliby sobie komplikować życie i pozbawiać się przewagi nad maluczkimi?

Mają przecież żelazne alibi, ludzkość nie jest przygotowana, lepiej nich ludzkość żyje w nieświadomości, ale bez wojen, chaosu, strachu itd. Bardzo fajne alibi z gatunku ulubionych, oto możni zmagają się z poważnym moralnym dylematem i wybierają mniejsze zło. Dzięki temu alibi już z czystym sumieniem można utrzymać pozycje możnych. Tym sposobem zataczamy monotonny krąg i znów dochodzimy do „teorii spiskowej” z serią dyżurnych pytań. Jak to możliwe, żeby takie rzeczy ukryć? Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie wytrzyma i chlapnie. Czy to możliwe, aby takie odkrycie nie wywołało szoku u tych co posiedli tajemnicę? Skoro ci obcy tacy inteligentni, to dlaczego nie dają sygnałów całej ludzkości, tak, żeby żadna CIA nie mogła się z tego wygrzebać. Na dwa pierwsze pytania można odpowiedzieć bez trudu. Na pytanie pierwsze odpowiedź brzmi, że teoretycznie takich rzeczy nie można ukryć i de facto one ukryte nigdy nie były, dopiero cała seria czynności kamuflujących ukrywa to co było jawne. Czynności te polegają na oficjalnych komunikatach połączonych z dezinformacją i niezawodnym mechanizmem jakim jest kpina. Kpina i czynienie wariata z każdego, komu przychodzi do głowy myśleć inaczej niż nakazują oficjalne komunikaty. Ten sam mechanizm działa na tych co posiedli tajemnicę i usiłują się z nią podzielić. Natychmiast stają się oszołomami, jeśli nawet spędzili pół swojego życia jako poważni naukowcy w poważnych strukturach rządowych. Wystarczy powiedzieć UFO i już każdy szanujący się homo sapiens, puka się w czoło.

Taki prosty i niezawodny mechanizm funkcjonujący u przeciętnego zjadacza chleba lepiej wyprzeć, niż zrozumieć załatwia większość problemów związanych z tajemnicą. Wyparcie daje poczucie komfortu, próba dociekania naraża na śmieszność. Pytanie trzecie jest dla mnie za trudne. Nie wiem. Nie mam pojęcia dlaczego UFO trafia pod skrzydła CIA, ale na to pytanie można dość prosto odpowiedzieć. Jeśli jest tak, że choćby w tym legendarnym Roswell rozbił się balon meteorologiczny, to utajnianie akt z tego banalnego wydarzenia przez 60 lat jest wyjątkowym traktowaniem pośród wszystkich rozbitych balonów. Takie ukrywanie rodzi wiele spekulacji od testów tajnej broni USA Army, po UFO właśnie. W każdym razie mamy tu do czynienia z klasyczną reglamentacją tego co rzeczywiste i wciskanie tego co absurdalne, ale przepuszczone przez czynniki oficjalne, nabiera powagi i cech jedynego racjonalnego wytłumaczenia. Takie tłumaczenie jest wystarczające dla przeciętnych, dla ambitnych i dociekliwych, chcących posiąść władzę poprzez przejęcie oręża władzy, są mechanizmy bardziej skomplikowane. Jak zarządza się „spiskami” i jak to się dzieje, że armia ludzi nie piśnie słowa na temat ewidentnego ogłupiania ludzi, chociaż armia ludzi bierze w tym udział? Mam swoją roboczą teorię. Otóż całą prawdę w moim odczuciu zna kilku ludzi, góra kilkunastu ludzi, którzy ze skrywania tej prawdy żyją, natomiast ci co uczestniczą w procesie kamuflażu, mają blade pojęcie o tym co robią, ponieważ dopuszczani są do strzępów prawdy, w dodatku opakowanymi w kamuflaż. Mają blade pojęcie, mogą się co najwyżej domyślać, ale z braku dowodów mało kto się odważy stawiać tezy, ci co stawiają kończą jako wariaci. Jak mi się roi działanie w praktyce? Rozbija się takie UFO, czy inny wynalazek masowego rażenia, który jest ściśle tajnym i zaczyna się proces udawania, że nic się nie stało. Komórka od badania materiałów dziwnych, dostaje strzęp materiałów dziwnych. Komórka od badania elektroniki, fragment ichniego kondensatora. Komórka od biologii nie odkrytych gatunków, strzęp ofiary itd. Ale to nie wszystko. Każda z tych komórek dostaje pismo, że to ściśle tajne badanie za ujawnienie, którego grozi „zdrada racji stanu”. I to nie wszystko, szef takiej komórki może dostać najbardziej tajną z tajnych informacji, że bada fragment testowanej części myśliwca, albo fragment zwłok dotąd niespotykanego gatunku małpy, w zależności od specjalizacji komórki. Dowcip polega na tym, że ta informacja jest gówno warta, natomiast jest częścią układanki zwanej UFO z Roswell, innego WTC, tudzież zamachu na Kennedyego.

O tym wszystkim, o UFO, o zarządzaniu tajemnicą, o stanie naszej wiedzy mówi pewien osobnik, którego wykład wklejam i polecam uwadze, ponieważ ten osobnik porządkuje pewne rzeczy, porządkowane przeze mnie amatorsko. Wykład tego człowieka jest niesamowicie zajmujący, nie tyle ze wzglądu na UFO, co na sprzedane miedzy wierszami informacje dotyczące mechanizmów zarówno kamuflujących rzeczywistość jak i utrzymujących ludzkość w dobrym samopoczuciu wywołanym „posiadaniem wiedzy”. Ten wykład należy oglądać uważnie, ale też z pewnym filtrem. Niestety u wykładowcy oprócz logicznego myślenia, naprawdę mocnych argumentów da się wyczuć infantylność i przywiązanie do tego co sam w jakimś stopniu dezawuuje, czyli przywiązanie do prostych odpowiedzi. Pan wykładowca stara się swoje oryginalne myślenie i jeszcze ciekawszą wiedzę nabytą w organizacjach rządowych i pozarządowych wkomponować w swoje wyznanie wiary, co mnie bardzo razi. Nie dlatego, że to mi się kłóci z moim światopoglądem, ale dlatego, że to psuje bardzo spójny obraz tego o czym wykładowca mówi.

Spójność tego obrazu polega na logice i argumentacji, natomiast tam gdzie się pojawi Biblia, wykładowca zadawala się dogmatem i zachwytem. Ten element zgrzyta, niemniej gdy przymknąć na to oko, pozostałe treści wydają się więcej niż nietuzinkowe. Właśnie ten wykład, na który wpadłem zupełnie przypadkowo skłonił mnie do popełnienia kolejnego tekstu dla oszołomów. UFO nie UFO, to mało ważne. Ważne jest to o czym nie mamy bladego pojęcia. Nasza wiedza z jednej strony jest ograniczana mechanizmami władzy i naprawdę trzeba być wariatem, żeby w to nie wierzyć, a nie odwrotnie. Czy to UFO, czy WTC, czy inny wirus, wszystko to jest potężnym orężem władzy, do którego szarak nie ma dostępu. Z drugiej strony nasze przekonanie o tym jak daleko jesteśmy, bo mamy najnowszy procesor, i że to nie pozwala nam wierzyć w takie bzdury jak UFO, jest tylko żałosnym entuzjazmem wywołanym zdawkowym zapoznaniem się z budową cepa. Tylko umysł niespokojny, niepokorny i chłonny nowego może się rozwijać w ramach skromnych możliwości umysłu, bo w takie zostaliśmy jako gatunek wyposażeni. Umysł stateczny, pogodzony z losem i oficjalnym komunikatem, to mięso armatnie dla możnych tego świata i postrzeganie rzeczywistości w jednym, płaskim wymiarze.

Reklama

36 KOMENTARZE

  1. Jest takie śliczne opowiadanie Czechowa na temat pokrewny
    ktoś pamięta tytuł?

    Nasza wiedza z jednej strony jest ograniczana mechanizmami władzy i naprawdę trzeba być wariatem, żeby w to nie wierzyć, a nie odwrotnie.

    “Wiedza” to jedno, “informacja o” to drugie. Język mamy trochę “pszenno – buraczany”, trudne trochę raczej.

  2. Aspiryna
    Otóż wątpię, czy wynalezienie aspiryny rzeczywiście się przysłużyło ludzkości, podobnie jak wiele spośród innych wynalazków farmaceutycznych. Medycyna to dział wiedzy szermujący przekonaniem, że 40 % ludziom pomaga placebo (z audycji w telewizji ledwie parę lat wstecz), a stąd do każdego kretyństwa jest blisko i coraz dalej od elementarnej logiki. Niechby tym placebo spróbowano zwalczyć grzyb na ścianie…

  3. Pisałam niedawno w związku ze sprawą
    Obejrzałam program – http://www.tvp.pl/styl-zycia/magazyny-sniadaniowe/pytanie-na-sniadanie/wideo/medycyna-ekologiczna promujący książki Pana Maslanskiego. Interesuję się profilaktyką zdrowotną i nie wydaje mi się aby Pan Maslanski mógłby być 🙂 moim asystentem jak sobie tego życzył na koniec swego “czasu antenowego” , podobnie jak wiem, że nie zgodziłabym się na pomoc autorów “światowych odkryć” – http://portalwiedzy.onet.pl/4868,11125,1585678,1,czasopisma.html , jako że (na wszelki wypadek skonsultowałam rzecz z profesjonalistą) środowisko, czyli w konsekwencji dieta ma zasadniczy wpływ na jakość flory bakteryjnej w przewodzie pokarmowym, a tylko patrzeć jak zamiast proponować ludziom lepiej rokującą dietę zaordynuje im się nowe leki, a może i szczepionki. Taaak, bo się nie wykształci taka sama flora bakteryjna u osób na Diecie Optymalnej i u osób na Diecie Wysokowęglowodanowej – tej z piramidy żywieniowej, zalecanej przez IZiŻ i której naucza się dzieci w szóstej klasie szkoły podstawowej.

    Na – http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=844.msg85955#msg85955 znalazłam inne zaskakujące informacje – http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Karmil-psa-czekolada-i-chipsami—otrzymal-surowa-kare,wid,11702680,wiadomosc.html?ticaid=19230 tyle, że tu opatrzone już konkretnym komentarzem, mianowicie:

    “dieta niskobiałkowa, wyskoowęglowodanowa tuczy najtaniej! Wystarczy jeszcze ograniczyć dostęp do picia, a współczynnik oddechowy poszybuje do 1,5! I to jest właśnie tucz fachowy! – zamiana węglowodanów w tłuszcz zapasowy (powstaje w cytozolu), a nie energetyczny (powstaje w mitochondrium)! ”

    Wynika z powyższego, że przede wszystkim należy zrewidować tę piramidę. bo to ona jest przyczyną marniejącej w oczach naszej kondycji zdrowotnej, tu w Polsce jak i na świecie. Albo na własną rękę liczyć te węglowodany jak i inne składniki pokarmowe spożywanych dań, nie zaś same kalorie.

    Jeśli już ktoś ma pozostać przy diecie wysokowęglowodanowej to niech stosuje proporcje używane w diecie japońskiej, gdzie białko do węglowodanów wynosi ca jak 1:3. To oznacza, że jeśli jemy 200 g węglowodanów na dobę, to białka do tego trzeba spożyć ca 70 g. Gdyby to przełożyć na produkty i pozostać dla węglowodanów przy samym ryżu to dla spożycia 250 g ryżu (bardzo dużo) trzeba zjeść np 520 g dorsza, albo 400 g udźca z cielęciny, albo 350 g wątróbki wołowej lub wieprzowej, albo 400 g schabu…* Przy spożyciu 100 g węglowodanów białka winno być proporcjonalnie mniej, czyli o połowę mniej.

    No i tłuszczu naprawdę śladowo: na 1 g białka – 0,5 g tłuszczu, czyli na 70 g białka – 35 g tłuszczu, co w przypadku masła 82 % tłuszczu stanowi 43 g, czyli ca 1/5 dwustugramowej kostki. Dla 100 g węglowodanów wyniesie to 1/10 kostki masła. Oczywiście tłuszczu np w postaci masła trzeba do potrawy dodać jeśli użyty do niej produkt nie zawiera go w dostatecznej ilości, Dla przykładu 100 g schabu zawiera 16,8 g białka oraz 8 gramów tłuszczu, gdybyśmy więc mieli zjeść danie składające się z ryżu i schabu to dodatkowego tłuszczu już do dania nie dodajemy, gdyż proporcje B : T w schabie są właściwe: 16,8 : 8 to B : W równe 1 : 0,5, czyli tyle ile ma być. Pod linkiem – http://dr-kwasniewski.pl/sklep/product_info.php?products_id=60 w tabelce znajduje się plik do pobrania i odsłuchania o diecie japońskiej, najlepszej z wysokowęglowodanowych, gdzie na ten temat można dowiedzieć się więcej.

    Tabele składników odżywczych lepiej mieć w małym palcu, inaczej trzymać nas będzie w kieszeni przepotężny przemysł farmaceutyczny, któremu nasze chorowanie jest akurat bardzo opłacalne. Te tabele są przydatne w każdej diecie. Powyższe informacje podałam z pamięci.

    Na koniec pochwalę się że sama korzystam z diety optymalnej opracowanej przez polskiego lekarza Jana Kwaśniewskiego i dobrze na tym wychodzę. Jem mało białka, dużo tłuszczu i trochę węglowodanów, głównie z warzyw i ziemniaków, na dobę 40-60 gramów. Produkty zbożowe i cukry proste jeśli jem to w ilościach śladowych. Dzięki tej diecie mój organizm stał się nieporównanie odporniejszy od tego co było wcześniej, no i samą dietą wyleczyłam się z dusznicy bolesnej pozbywając się przy okazji kłopotów laryngologicznych i alergologicznych.

    Czyli – uważajmy na tę piramidę żywieniową. Ona nie jest dla ludzi 🙁 ❗ I pamiętajmy by nie mieszać dwu źródeł energii, mianowicie tłuszczu i węglowodanów. Musimy wybrać: albo konsumujemy w śladowych ilościach tłuszcze (dieta japońska), albo w śladowych ilościach węglowodany (dieta optymalna). Improwizacja (talerz wytrzyma) w tej dziedzinie jest zbyt ryzykowna – człowiek odchoruje.

    *) tego białka powinno być nieco mniej a to dlatego że ryż również zawiera białko, roślinne, czyli dla człowieka bardzo niskiej wartości; w wyliczeniach nie uwzględniałam żeby ich nie komplikować

  4. Nasza niewiedza sięga coraz dalszych gwiazd
    czy coś w tym stylu rzucił kiedyś ktoś (bodajże Lec)
    Problem z “what if” oznacza, że w zasadzie zakładamy że możliwe jest wszystko. What if istnieją wampiry, jak to jest modne w wielu opowieściach z gatunku “urban fantasy”. Mają zdolność kontroli umysłu (może nawet są kosmitami, albo hybrydą człowieka i kosmity jak chcemy być nowocześni). Przez całe wieki od oświecenia po rewolucję technologiczną wpajają wszystkim że “dziewczynka duby smalone plecie”, a każdy kto twierdzi inaczej, to wariat lub w najlepszym przypadku niespełniony Mickiewicz (też wariat, w dodatku chory na syfa) który rozminął się z epoką. Takie wampiry są cwane, ale nie zawsze im wychodzi. Stąd produkują teorie spiskowe, żeby frajerzy wierzyli że to UFO.
    Co, zły pomysł?
    Można założyć wszystko. Ja zakładam, że naukowy model świata to niedoskonałe przybliżenie, ale jednocześnie nadal przybliżenie a nie totalna bzdura. UFO może istnieje, ale bardziej prawdopodobne jest że nie. Jak to kiedyś wymyślił filozof:
    1. Nie ma życia poza Ziemią. Wtedy wszystko jasne
    2. Jest życie poza Ziemią, ale mniej rozwinięte lub nieznacznie lepiej rozwinięte niż nasze, przynajmniej w temacie podróży kosmicznych (inne gatunki mogą iść zupełnie inną drogą rozwoju i wymyślić podróż kosmiczną nawet przed wymyśleniem higieny osobistej). Wtedy raczej się z nimi nie skontaktujemy, przynajmniej dopóki sami nie będziemy w stanie dolecieć do nich
    3. Są o wiele bardziej rozwinięci od nas. Tu pytanie – czy i po co mieliby kontaktować się z nami. Jeśli są high-tech, to nie mają żadnego powodu bywać tutaj, nawet na niewolników się za bardzo nie nadajemy (o ile w ogóle wymyslili niewolnictwo). Mogliby conajwyżej uznać, że z obrzydzenia, rasizmu czy dla dobra wszechświata należy nas zniszczyć. Ale jak dotąd nas nie zniszczyli i nie wierzę, że to zasługa CIA, ani nawet Facetów w Czerni.

    Kontakt jest możliwy w tak małym oknie probabilistycznym, że raczej nie nastąpił jak dotąd. Ale jeśli nastąpił, to zgadzam się, że najprawdopodobniej to utajniono.

    • Parę sprostowań i mała
      Parę sprostowań i mała spowiedź. Obejrzałem ten film do 6 odcinka i do tego momentu ciekawie człowiek nawija, choć już i na tym etapie zdradza jakieś mesjańskie zapędy. Po tym fragmencie wziąłem się za tekst, dopiero potem dokończyłem film. Dokończenie to już niestety stek bzdur pod tytułem przyjmij Chrystusa, a ocalisz siebie i rodzinę przed demonami. Tyle o tym obrazie.

      Jeśli chodzi o to o czym piszesz, czy i dlaczego obcy mieliby nas odwiedzać, jest to dla mnie temat zupełnie nieistotny, ale nawet i te światłe tezy można łatwo zbić, ponieważ tezy są płytkie. Dlaczego ludzkość bada małpy, robaki, a nawet bawi się w krzyżowanie gatunków tulipanów? Wszystko to w zasadzie mało pożyteczne, a na pewno stojące poniżej gatunku ludzkiego. Zatem teza, że my jesteśmy za głupi niepożyteczni na odwiedziny jesteś mówiąc krótko durna i do obalania na 100 sposobów, nawet jeśli przyłożymy do tego naszą ludzką miarę, nie mówiąc już o motywacjach czegoś lub kogoś co nie mamy pojęcia jak funkcjonuje i co nim kieruje. Przecież sami badamy kości dinozaurów, czegoś co było i nie wróci, czyli totalna głupota i zupełnie niepraktyczna. Dlaczego biali milionerzy robią sobie urolpy w zacofanych afrykańskich wioskach? Może obcy mają swoje hobby i bziki, może turystom pokazują prymitywnych ludzi, odpowiedzi jest 1000 i jeszcze raz przypomnę, że spisanych według naszej miary, bez wyobrażenia o tym jak jest naprawdę.

      Tak czy inaczej to płytkie spojrzenie, zarówno przytoczone przez Ciebie tezy jak i moje kontrargumenty płytkie są jak nasze wyobrażenia. Jesteśmy głupi jak Hollywood i wyobrażamy sobie obcą inteligencję jako mniej lub bardziej udaną fizyczną i mentalną karykaturę nas samych. Większe trójkątne oczy, okrągłe brzuszki, czułki na głowie. Tymczasem obce może oznaczać zupełnie inną materię, kompletnie pozbawioną biologicznej tkanki, to może być coś co przekracza nasze fundamenty poznania, jak choćby czas, przestrzeń, wymiar. Jesteśmy na takim etapie rozwoju, że znamy coś takiego jak rachunek prawdopodobieństwa, ale dziwnym rad sposobem, chętniej przyjmujemy prawdopodobieństwo że na poziomie nie miliardów i bilionów, ale niewyobrażalnej wielkości wszechświata jesteśmy jednymi i do tego na najwyższym stopniu rozwoju. Przecież właśnie to jest założenie idioty i to powinno wywoływać śmiech, a nie twierdzenie odwrotne.

      Oczywiście, że wiedza nas przybliża do poznania czegokolwiek, ale to wszystko jest ekscytacją nad budową cepa. Odkrycie chromosomów, czy kwarków, to kolejne dzielenie konstrukcji cepa. Żadne z tych odkryć nie odpowiada na pytanie fundamentalne, ponieważ nawet tego pytania nie jesteśmy w stanie postawić, wpadając w anegdotyczny korkociąg. Życie przyszło z wody? A woda skąd? Z wybuchu. A wybuch? Idt. do kresu naszych wyobrażań i nawet nie do przedsionka tego co stanowi zagadkę. Odpowiadając sobie na pytanie będące w jakimś sensie w naszym zasięgu: “Jaki jest sens życia?”, odpowiadamy trywialnie, prostacko, głupio. Odpowiadamy religią, ideologią, polityką, moralnością, filozofią mnożącą kolejne modele życia. Żałosne odpowiedzi, które potem namaszczamy na wartości, wielkości, naukę, inteligencję itd. W tym sensie nasza wiedza i poziom inteligencji, to budowa cepa, która jest wyrazem naszej bezsilności, wyniesionej do rangi zdobyczy cywilizacyjnych. Nic nie wiemy, dzielimy tylko na coraz mniejsze kawałki naszą bezsilność, ale tego wszystkiego powinniśmy się trzymać tylko z jednego powodu, aby nie dostać zajoba! Potrzebne są nam te namiastki zdobyte po omacku, to pocieszanie się zdobyczami nauki, bo gdy się nad wszystkim zastanowić, to nie ma innego wniosku niż wniosek do jakiego dochodzi każdy dorastający nastolatek: “świat i życie jest bez sensu”. Trzeba sobie czymś ten czas wypełnić, wypleniamy jak potrafimy, a potrafimy NIC. nic istotnego.

      • I widzisz
        Odnośnie “obcych” – w ogóle pominęło żem wszelkie formy tak różne od nas, że kontakt jest niemożliwy (vide “Fiasko” “Solaris”), a jeśli weźmiemy je pod uwagę, są bardziej prawdopodobne iż E.T. i wszystkie jego pomioty. Nie jestem miliarderem i nie jeżdżę do Afryki, więc nie wiem po cholerę tam się pchają. Nie rozumiem ludzi, więc nie oczekuj że zrozumiem formy obce.
        Jest jeszcze jeden argument przeciw kontaktowi. Prawdopodobieństwo again. Może nie jesteśmy jedynym miejscem gdzie istnieje życie, jednak z naszych obserwacji wynika, że na pewno miejsca takie nie są szczególnie częste, przynajmniej jeśli chodzi o życie które jesteśmy w stanie zauważyć. Oznacza to, że całkiem możlwie, że ONI też przeszukują niebo i nie znaleźli naszego małego, położonego na zadupiu, świata. A jeśli choć trochę są podobni do nas, całkiem możliwe, że po pobieżnym przeszukaniu widocznego kawałka wszechświata uznali, że są wyjątkowi i nazywają oszołomem każdego kto twierdzi, że na jakiejś niebieskiej planecie szympansy stworzyły prymitywną cywilizację.
        To oczywiście żart, poruszam tylko powierzchowne przypadki, gdyż tych wymyślonych przez naukowców z nieco bardziej otwartymi umysłami jest sporo, a ja mam na tyle bogatą wyobraźnię, by dodać kilka innych, mniej lub bardziej zgodnych z oficjalnym stanem wiedzy. Przy takiej ilości możliwości, a jednocześnie tak dużym rozproszeniu życia, UFO jest conajmniej mało prawdopodobne. A to, że CIA trzyma uwięzione ufoki i dowiaduje się od nich jak działa ich technologia… Bajka.
        Nie wyobrażam sobie inteligencji jak przedstawia to Hollywood, z filmowych ufoków żaden nie przekracza progu prawdopodobieństwa istnienia wampirów i magii oraz smoka wawelskiego. Dziwię się, że mnie o to posądzasz.

        Odnośnie reszty… prawdę mówiąc nie rozumiem cię. Nic dziwnego, jak żem wspomniało, nie rozumiem ludzi, ale to jest jeszcze dziwniejsze. Po co, dlaczego i czemu śmierdzi. Co z tego, że nie znamy pytania, odpowiedź jak wiadomo brzmi “czterdzieści dwa”. Pytanie, czy potrzebujemy to pytanie i na dokładkę po co? Czy da nam szczęście, którego nie dały elektroniczne zegarki, zejście z drzewa, czy przybicie do tego drzewa gościa, który stwierdził “a może dla odmiany wszyscy zaczęlibyśmy być dla siebie mili”?
        Dla mnie aspiryna, chinina, czy antybiotyki to było odkrycie. Udało się pomóc ludziom. Co z tego, że nie wszystkim? Czy dlatego że nie mamy tabletek ze Star Treka, od których wyrastają brakujące nerki, powinniśmy twierdzić że jest jak za Kopernika, który leczył pacjentów sproszkowanymi rubinami? Z resztą, nie masz racji w ocenie stanu medycyny – część nowotworów jest wyleczalna, inne daje się wykryć we wczesnym stadium. Owszem, nadal jest cała masa zabójczych, ale COŚ osiągnięto. Komputery doszły do kresu rozwoju, szybszego procesora nie da się zrobić dopóki nie nastąpi przełomowy wynalazek i pewnie nastąpi, bo komputery są nam zbyt potrzebne, chociażby do szukania leku na raka.
        Nauka to jedno. Naukowcy to drugie. Naukowcy to ludzie, a więc podatni na te same słabości co inni ludzie. Rozpisywać na ich temat się nie będę, bo jak jużem wspomniało, ludzi nie rozumiem. Nie rozumiem jak można fałszować wyniki, by zdobyć sławę. Mnie się zdarzało fałszować wyniki, ale tylko po to, by wreszcie móc wyjść ze śmierdzącego laboratorium którego miało żem dosyć – no i miało żem świadomość, że od wyników tych badań nie zależy kompletnie nic, nawet moja ocena semestralna, bo ją dostaję za kolokwium na które muszę się po prostu nauczyć. I nie ściągało żem (akuart na laboratoriach mało kto ściągał, zwłaszcza że kolokwium było na ogół ustne).
        Umysł trzeba mieć otwarty, ale większość ludzi boli od tego głowa. Lepiej założyć, że to co nie wejdzie do głowy nie jest warte zachodu, głupie i bez sensu?

        • Tak możemy krążyć aż się
          Tak możemy krążyć aż się porzygamy. Kontekst, perspektywa, może pomóc. Leczy się raki, upieram się, że nieudolnie i metodą barbarzyńską, buduje komputery i gites, że jest chinina, ale to perspektywa i kontekst Ziemi, grajdół, wiocha wszechświata, niebyt. W kontekście i z perspektywy tego co nie do ogarnięcia, wszytko to gówno warte i doraźnie pozorne. Mnie fascynuje to co niepoznane i poza świadomością i dziwi, że ludzie z tego uczynili śmieszność przeplataną banałem. Upieram się przy Koperniku jako tym, co dokonał jedynego istotnego przełomu, następnymi są ci co odkrywają kolejne planety i galaktyki, którzy wiedzą, że nie mają szans, ale jednak poszukują. To są rzeczy niebywale podniecające, wymiar, czas, przestrzeń, materia, koniec, początek, funkcje i to jest perspektywa i kontekst jaki powinien nas inspirować i być naszą ambicją. Tymczasem jesteśmy na tyle prymitywni, że na naszym grajdole podniecamy się tym, że dostarczamy sobie kolejnych podniet w ramach naszego grajdołu. Światowym problemem jest ręka Henry, biznes koncernów, Nobla dostaje się za odkrycie nowego gatunku robaka, co się uchował na jakiejś wyspie. Za szpan naukowy uchodzi znajomość stosunków międzynarodowych między USA i Meksykiem. Z rzeczy, które są fundamentalne, drzemy łacha, rumienimy się na samą myśl, spierdalamy ze strachu. O tym piszę i prościej już nie potrafię tego wyłożyć.

          • Zamiast tłumaczyć, cytacik
            Może lekko zmutowany, bo cytuję z pamięci:

            “… człowiek zaś wyglądał niczym poszukiwacz ziaren złota wiedzy, pomiędzy kamieniami ignorancji, piaskiem niepewności i małymi, wąsatymi, sześcionożnymi stworzeniami przesądów. Co jakiś czas prostował się i krzyczał >>Hura! Odkryłem czwarte prawo Boyle’a<< i wszyscy wiedzieli na czym stoimy. Problem w tym, że wszechświat jest pełen ignorancji. Zamiast więc szukać wiedzy, człowiek zaczął interesować się niewiedzą, zwłaszcza Wielką Niewiedzą na temat Rzeczy Wielkich, jak życie, czas, przestrzeń. I zamiast budować swój dom z patyków mądrości w oceanie chaosu, zajął się samym chaosem. Po pierwsze dlatego, że łatwiej jest być ekspertem od chaosu, a po drugie dlatego, że daje świetne wzory na koszulki." T. Pratchett, "Witches Abroad"

  5. nauka służy spiskom oraz je zwalcza, za opłatą
    Należą się gratulacje za odwagę podjęcia tak chętnie ośmieszanego tematu.

    Teorie spiskowe są kuszące, bo przy ich pomocy można łatwo wytłumaczyć wszelkie zjawiska w polityce i gospodarce, z drugiej strony spisków jest tak wiele, że trudno rozpoznać który prawdziwy. Jedne bowiem są zmyślane przez media, inne preparują same władze celem ogłupienia ludu i pokazania wroga, tylko część jest prawdziwa.

    Te prawdziwe wyglądają z zewnątrz tak samo śmiesznie jak te zmyślone, i tak ma być niestety.
    Najważniejsze moim zdaniem spiski ogólnoświatowe to:
    – spisek bankowy (jak wydoić plebs z forsy i zmusić do dożywotniej pracy na rzecz kasty panującej)
    – spisek klimatyczny (jak zarobić na cyklach klimatycznych)
    – spisek terrorystyczno/antyterrorystyczny
    – spisek anty internetowy
    – spisek farmaceutyczny

    Pozostałe spiski mają charakter lokalny, ich ofiarami padają wybrane grupy frajerów.

    W Polsce popularna jest teoria spiskowa głoszona przez Stanisława Michałkiewicza, opiera się ona na przeświadczeniu, że wszelkie stanowiska administracyjne powyżej gminy mogą pełnić jedynie ludzie wskazani przez szeroko rozumianą ubecję.
    Jeśli jest prawdziwa, to zdziwienie nad postaciami rządzącymi krajem byłyby nie uzasadnione, a dyskusje o zdolnych ludziach z terenu, wyborach i demokracji można by było sobie wsadzić.

    UFO, czy rola nauki, to tylko fragmenty problemu traktowania społeczeństwa jak stado baranów.

    • Spiski?
      – Spisek klimatyczny

      Może jest, może go nie ma, tak samo jak zmiany klimatu. Możesz nazwać go spiskiem, ja raczej nazwę “religią”. Jedno i drugie służy wyciąganiu pieniędzy i zaburza obiektywność.

      – Spisek bankowy

      Na czym on polega? Bo ja nie widzę problemu. Banki zyskują i tracą, zaś sama działalność bankowa jest oszukańcza i wątpliwa moralnie. Zawsze tak było.

      – Spisek terrorystyczny

      O co chodzi? Nie ma terrorystów? Nie wysadzają się w powietrze? Owszem, był przekręt z wojną w Iraku i WTC, jeśli o tym mówisz. Rozsądni ludzie wiedzieli to od razu, głupcy do dzisiaj wierzą, że Bush miał rację, a Dick nie zarobił na handlu bronią. Spisek? No nie wiem, raczej Światowe Kłamstwo, w wykonaniu republikańskiego prezia USA i jego kumpla.

      – Spisek anty internetowy

      Internet jest jak zauważyło żem. Tysiące rządów o totalitarnych ciągotkach (najprościej założyć że KAŻDY rząd ma totalitarne ciągotki) chcą go utemperować, ale udaje się to tylko lokalnie. Owszem, widzę takie tendencje i w Polsze, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.

      – Spisek farmaceutyczny

      Że niby co? Leki nie działają? Są za drogie (są, zgadzam się, przynajmniej część), lekarze produkują choroby by mieć źródło utrzymania (uwierz mi, wiedziałobym coś o tym). Science fiction.
      Co do “pandemii” H1N1 wypowiadało żem się wcześniej. To, że jakaś k*wa płci dowolnej w WHO dała się kupić firmom, które chciały zapewnić sobie zbyt na wychodzący z użytku lek i nieskuteczną szczepionkę – żaden spisek, zwykłe k*wstwo.

      – Spisek ubecji w Polsze

      Znam przynajmniej kilka osób zaprzeczających tej teorii. Możesz mi wierzyć lub nie.

      Jak wszystkie spiski są na taką skalę i w ogóle, to wybacz, ja podziękuję.

  6. Dla tych co byli nieobecni,
    Dla tych co byli nieobecni, małe powtórzenie. Na moim blogu komentarze idiotów są kasowane. Za idiotę uważam każdego, który nie potrafi wyjść poza dwa zdania osobistej wycieczki. Wpisy idiotów na tym blogu są kasowane, również z powodu innych przejawów idiotyzmu, zwłaszcza nie toleruję idiotów, którzy dają upust swojemu idiotyzmowi pod sklonowanymi nickami.

  7. http://www.k(ontrowersje)house.org
    Chwilę wyżej przeczytałem, że pisałeś po 6-ciu odcinkach. Ja obejrzałem wszystkie 11 i przestraszyłem się, że zakładasz agendę pod znakiem “K”!
    Dopiero w 11-tym zrozumiałem, o co chodzi. http://www.khouse.org – dołącz, zaprenumeruj, w formie CD taniej! A na haczyku zarówno coś dla racjonalistów, coś dla poszukiwaczy teorii spiskowych, coś dla badaczy Pisma – dla każdego coś intrygującego. Umiejętności poszerzania targetu uczyć się trzeba od mistrzów!

    Skojarzenie: w jednej z książek T. Pratchett’a diabeł-rezydent w Londynie zakupił komputer i przeczytawszy gwarancję natychmiast odesłał ją do centrali z dopiskiem “Uczta się, chłopy!”

    Poza wszystkim, niepotrzebnie deprecjonujesz dorobek nauki. Nigdy nie odpowie ona na wszystkie pytania, nikt rozsądny takiej sytuacji nie obiecuje. Jednak – ogólnie rzecz biorąc – im więcej wiemy, tym łatwiej nam się żyje. Oczywiście nie licząc depresjogennej świadomości nieprzekraczalności poznaniem bariery Wielkiego Wybuchu 😉

    • Tak masz rację, co do tego
      Tak masz rację, co do tego filmiku, chociaż z uporem bronię pierwszej części tego obrazu, ale wniosek główny jest trafiony. Cześć druga to już czyste sekciarstwo i to najniższych lotów. Tak jak pisałem, nie oglądałem tego filmu w całości przed napisaniem tekstu i to mój błąd, bo ilustracją, od 7 odcinka, do mojego tekstu jest kiepską, wręcz antyilustracją. Nie deprecjonuję nauki, to wszystko co mamy, deprecjonuje jedynie nasze podniety tym co mamy, ponieważ w moim odczuciu g. mamy. Deprecjonuję przekonanie, że ta wiedza jaką mamy pozwala nam stwierdzać, że nie ma niczego i nikogo poza nami, to wręcz śmieszne twierdzenie, przy tym poziomie wiedzy. Kwestionowanie tego czego nie widoczne i niepojęte przy pomocy obecnego stanu wiedzy to głupota pomieszana z arogancją. Nie mam mowy o odpowiedzi na wszystkie pytania, problem polega na to, że nauka w wersji naszego gatunku nawet nie potrafi postawić zasadniczego pytania. Ale też masz rację co do puenty, tym można się zająć od czasu do czasu, inaczej można dostać pierdolca jak ten prelegent z filmu. Dlatego bardziej wychodzi nam kpienie z rzeczy fundamentalnych niż próby zbliżenia się do nich, to łatwiejsze i bezpieczniejsze.

  8. Generalnie zabrzmiało to jak
    Generalnie zabrzmiało to jak słowa mojej babci. Nie marudź i patrz z czego chleb masz. Bez wątpienia takie założenie sprawia, że łatwiej się żyje i jest się “szczęśliwym” cokolwiek to znaczy. Ale nie muszę Ci chyba tłumaczyć, że ta Twoja recepta na życie, to coś pomiędzy kwestią głównej bohaterki Grocholi, a zwierzaniami babek od seksu w Wielkim mieście. Widzisz Dorola, kompletnie nie o tym był ten tekst, nie obraź się, ale baby nie powinny zabierać głosu w “sprawach ostatecznych”, bo są z Venus i szczęście im ucieka. Dla Ciebie to kosmici i morskie stwory, seks w Wielkim mieście, a to są rzeczy dużo głębsze Dorola, najgłębsze, które łatwo wykpić oczekując od życia tego co zdefiniowałaś. Przy takich aspiracjach “obyśmy zdrowi i szczęśliwi byli”, wszystko jest łatwiejsze i zabawne.

  9. Po historii z Rosenbergami zrozumieli,że przegrają wojnę
    ze Stalinem i sowietami,jeżeli nie zamkną wszystkich tajnych projektów za pancernymi drzwiami a próby z prototypami będą się odbywały na strzeżonych i ogrodzonych poligonach.Nie wziąłeś poprawki na tamten czas,na śmiertelną wojnę ze światowym komunizmem i próbę sił w Korei.Może jest jakaś logika w tym,że to jest tajne dzisiaj.My żyjemy w niby-państwie,które nie prowadzi żadnej polityki,nie ma żadnej armii i żadnych tajemnic/kto widział Zielonkę z szyframi pod pachą?/,więc z takiej perspektywy jesteśmy zdumieni.Na nasze szczęście są poważne państwa z poważną polityką i tajemnicami których strzegą zawodowcy.Bo w Moskwie kagiebiści oraz ci z Akwarium równie dobrze pilnują swoich , czego najlepszym dowodem Litwinienko.Pytanie z tej beczki : kto zaprojektował czołg T-34 , który ponoć wygrał drugą wojnę?

  10. Roswell i zabytkowe łącze tpsa to za mało ….
    żeby całą naukę do jednego wora z wynalazcami-racjonalizatorami /tymi od cepa/.Doskonale rozumiem Twoje przesłanie i naszą nicość .Ale wyciągasz wnioski na podstawie fałszywych danych/,,tajemnica Roswell”/ w archaicznym miejscu , w zadupiu zadupia – Polsce.Gdybyś mógł pomieszkać w Singapurze albo pobyć chwilę w którymś z laboratoriów Fraunhofer Institute zmieniłbyś nieco zdanie na temat stanu światowej nauki a na pewno osiągnięć naszej cywilizacji.Nie wspominam o fabryce Ariane ani laboratoriach NASA.Nie generalizuj nie mając pełnych i rzetelnych danych. Mam wielką pokorę dla wielkich umysłów , dla ludzi ogromnej wiedzy, i nie wiem czy zdajesz sobie sprawę jak trudno nawiązać prawdziwy,realny kontakt z kimś takim , nie będąc samemu na jego poziomie.Jak trudno odróżnić pseudonaukowy bełkot od naukowego wykładu dla nas – ignorantów/przynajmniej z punktu widzenia wtajemniczonych/.

  11. Ja Hrabini
    Przepraszam że nie na temat,ali dostała ja parcie na klanwiature lamptopwom.
    Moj dobryj znakomyj trojga name ,doc dr Dzierżak Gązwa Bijak, budowe cepa opanował był perfkcjonalnie.Znaczysi ma jom, w jednym paluszku ,co był siemu został z dziesienćciny .
    Dużo jajemu była pomogła bo praktyky doktoranancko odbywał był na Pomnianowym i w moim gumnie dworskim.
    Jedno zagadnienie nałukowe jamu podpowiedziałła była osobiści. “Cep a grawintacja”
    Jakie zmienności zachodzu jak cepem operuji mańkut ,znaczy si Lewak, a jakiejak praworenczny znaczy si Prawicowiec.
    U któregu daji si zaobserwować,któren zatacza wienksze koła w pszestrzeni klepiskowej,tfu, kosmicznej.

    • Na mańkuta wołają szmaja, pani Hrabino.
      A, i jeszcze to, że jeden kręci bijakiem zgodnie z ruchem wskazówek zegara a drugi przeciwnie wprost. Znaczy się, lewak jest prawoskrętny a prawak odwrotnie, patrząc wzdłuż dzierżaka, od trzymającego.

      Faktycznie obu należy wykopać won, jako że bijak winien bić w płaszczyźnie prostopadłej do klepiska i przechodzącej przez dzierżak, bez skrętności żadnej.

  12. Polecimy na Słońce….
    Breżniew zwołał Politbiuro na Kremlu z kosmonautami : Towarzysze!Amerykanie wylądowali na Księżycu,a wy musicie pokazać,że potęga Związku Radzieckiego jest bezgraniczna – lecicie na Słońce! Na to Gagarin – towarzyszu spalimy się. Dlatego – odpowiada Breżniew – polecicie w nocy!