Reklama

Nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem w tych sprawach całkiem głupia. Potrafię się nawet przyznać, że kulisy wyłaniania kandydatów partyjnych znam od podszewki. W małym bo małym miasteczku, ale też suma tych małych miasteczek składa sie na Polskę.
Wychodząc z tego założenia i wspierając osobistymi obserwacjami mogę stwierdzić, że to co mamy teraz, demokracją nie jest.
Przychodzi raz na parę lat tylko jeden jedyny moment, kiedy wolno mi poczuć się jak ktoś ważny.
Tylko że jest to taka ważność pijaczyny, który dostojnym krokiem, zataczając się od lewa do prawa, gubiąc kierunek i zawracając, pokonuje jezdnię na pasach. A samochody po obu stronach stoją, bo ten na pasach ma pierwszeństwo. Jest w tym momencie najważniejszy. Ale tylko w tym. Gdy postawi nogę na chodniku, nikt się już z mętem nie liczy.
Kiedy w czasie wyborów idę spełnić swój obywatelski obowiązek, czuję sie dokładnie jak ten menel. Jestem ważna, wszyscy się troszczą o moje problemy, pył spod stóp, bylem prędzej pokonała odległość dzielącą mnie od lokalu wyborczego. Kiedy moja karta wpadnie już do urny, przestaję się liczyć a byle NIC może sie do mnie zwrócić „spieprzaj dziadówo”. I jedyna rzecz jaką mogę zrobić, by nie narazić się WYBRAŃCOWI, to spieprzać.
Obojętne jaki by to nie był szczebel władzy, ten mechanizm występuje WSZĘDZIE i dotyczy nas WSZYSTKICH.
Po oddaniu głosu stajemy się tylko płatnikami.
Malowałam niedawno mieszkanie. Umówiłam się z majstrem co, kiedy i za ile ma zrobić. Ustaliliśmy przy okazji jakie konsekwencje nastąpią, gdy rzemieślnik uchybi uzgodnionym warunkom. Uzgodnienia były zaakceptowane przeze mnie i rzemieślnika. Dobrze wykonał pracę, dostał zapłatę.
Podczytując gazety, publikacje na portalach, słuchając telewizji, zastanawiam się czy tych prostych zasad rzemieślnik – klient nie można przenieść na grunt polityki.
Że partie nie zginą, to wiadomo. Że partie nie wprowadzą JOW, też wiadomo. Nie miejmy złudzeń. Ale skoro te filary szemranej demokracji muszą istnieć, to ja, jako wyborca, jako zlecający malowanie, chcę mieć swoje prawa. Nie może być tak, że wpuszczam do domu rzemieślnika, a ten mi zamiast remontu demoluje dom, domaga sie ciągłych zaliczek a w momencie gdy przychodzi termin zakończenia remontu oświadcza, że chętnie zacznie robotę od nowa, tylko muszę zapłacić więcej, bo nie dość że kryzys, to jeszcze inflacja za pasem.
W normalnych warunkach taka sytuacja jest niemożliwa. Za bety takiego i spuszcza się ze schodów.
W normalnych tak, ale nie w polityce. Na naszych oczach te fachury wynoszą co cenniejsze rzeczy z domu i sprzedają, bo rzekomo pieniądze są im potrzebne by dobrze przeprowadzić remont. I nic nie robią. Donald Fachura.
To jak ja to sobie wyobrażam?
Jak naiwna wierząca w dobre, bo normalne rozwiązania, które mogą być wprowadzone siłą argumentów.
Moim zdaniem fundamentem wyborów nie powinny być listy kandydatów a PROGRAMY PARTYJNE. Do urn wyborczych wrzucamy wybrany program.
Wybory osób powinny być wtórne i niedecydujące.
Czyj program wygrywa, ten rządzi, nawet jeżeli w wyborach osobowych inne partie uzyskują większe poparcie. Te różnice można zlikwidować parytetem wygranego.
Juz na etapie prezentowania programów, partie, jako warunek ich dopuszczalności, muszą przedstawić zespół, który jako Rząd będzie ten program realizować.
W takim kontekście potrafię sobie wyobrazić, że PiS może wygrać walkę wyborczą na programy, a do jego realizacji powołać fachowców, wcześniej przedstawionych przy okazji prezentacji programu.
Przy takiej konstrukcji zlikwidujemy ten ciąg na budę członków partii, którzy nie mając pojęcia o resorcie, zostają ministrami za zasługi dla wodza i partii. I wykonują zlecenie jak zapijaczony partacz.
Gdyby taka konstrukcja sie przebiła, to zwycięska partia pełniłaby funkcje nadzorcze ( rada nadzorcza) a zarząd należałby do partii – właściciela programu.
W tą konstrukcję powinno się wbudować jeszcze naszą, wyborców, rolę. Kiedy zobaczymy, że nas oszukano i co innego obiecywano, a co innego się realizuje, to powinniśmy mieć instrument by zgłosić votum nieufności wobec partii i zarządzających. Choćby wybory sprawdzające.
I pogonić partaczy jak byle rzemieślnika – amatora.
W taką konstrukcję łatwiej wkomponować fachowość, odpowiedzialność, podmiotowość wyborców, łatwiej wyeliminować szemranych lobbystów. Łatwiej…
I co z tego.
Jeżeli nie do wprowadzenia są JOW, to propozycja jaką przedstawiam, propozycja do przemyślenia, nie ma szans przebicia.
Rządzący nie wprowadzą żadnych zmian, bo byłby to dla nich wyrok śmierci. Ale przyjdzie i na nich kryska. Kaczyński zrobi wszystko by doprowadzić do powtórki z rozrywki i powtórzyć historyczną rolę Wałęsy. Już teraz jego jedynym celem jest podzielenie nas i napuszczenie na siebie. Zakwestionowanie, jak kiedyś komunistom, legitymacji do rządzenia. Pójdą podwyżki, pójdą rozruchy, jest kandydat, który gotów skakać – nie tyle przez bramę, co krzyż. I mamy replay.
Może wtedy Polacy już nie będą tacy naiwni i nie zamienią jak kiedyś jednej mafii na kilka gorszych. Gorszych, bo zachłannych na wszystko – pieniądze, przywileje i nieodpowiedzialność.
A co do tego czasu?
Możemy sie bawić w plujki. I bawimy. Ta zabawa przechodzi z pokolenia na pokolenie. I będzie nadal, bo pluciem jeszcze nigdy i nigdzie nie poprawiono losu ludzi na lepsze.
Ciekawa jestem, czy doczekam takiego momentu, kiedy Polacy przestaną się dawać nabijać w butelkę i odmówią udziału w pochodzie chochołów.

Reklama
Reklama

42 KOMENTARZE

  1. Bajkę o dobrym , punktualnym , dokładnym
    i do tego trzeźwym rzemieślniku włóż pomiędzy program PO 3×15 a program sld.
    Nie masz pojęcia o tysiącach metod tysiąca firm i ,,firm” budowlanych. Umowy pisemne nic nie znaczą , bo drobna sprawa w sądzie trwa minimum 2-3 lata.
    Zakładając , że ten ,,Twój” fachman rzeczywiście wykonał dobrze swoją pracę (dobrze wcale nie znaczy zgodnie z zasadami sztuki budowlanej),nie możesz z tego faktu wyciągać daleko idących wniosków.
    Ale nawet , gdyby tak było,że mamy uczciwe zasady,uczciwe firmy i sprawne sądy. To politycy oraz np. lekarze wmówili ludziom,że posiadają Dar od Boga. Że ich praca wymaga wyjątkowych zdolności i niezwykłych (niemal Boskich) cech.
    I durny lud to kupił.
    Durny , bo na codzień pluje na polityków i wiesza ostatnie psy. Gdy przychodzi do wyborów , to wybiera Bożych Pomazańców zamiast ROZGARNIĘTYCH ,UCZCIWYCH,WYKSZTAŁCONYCH.

    • Ojcze. Powiem tak po prostu
      Zła jest “dużo”, bo zło jest głośne.

      Lekarz ma wiedzę (oraz pewną osobowość, jak w każdym innym zawodzie) i tę wiedzę stosuje. Lekarz nie jest Bogiem, chyba, że jest również schizofrenikiem, o co nietrudno, 1 na 100 osób w dowolnej populacji przejawia schizofrenię. Gorzej z klerem, tam chyba wyższy jest odsetek, bo oni to już w ogóle nie dar od Boga, ale żywe słowo Boże w swoich ustach mają, a Bóg nie jest drobiazgowy, nawet nie sprawdza, czy zęby umyte.

      Od 90 roku nigdy nie miałam problemu z tzw. fachowcami. Ani tam, ani tu.

      Większość normalnych ludzi to są ludzie porządni. Takich w polityce nie szukaj. Czasem zdarzające się zło zwykłych ludzi jest głośne, ale to nie jest reprezentacja.

      Powiem po prostu: nie wszyscy są chuje.
      Pardon, oczywiście 🙂

      • Ot, i właśnie.
        Zgoda, że na budownictwie znam się słabo, więc podam przykład z mojego podwórka. Egzamin zewnętrzny – test dla całego kraju przygotowywany przez Centralną Komisję Egzaminacyjną, zakodowane prace uczniów sprawdzane są przez zespół przeszkolonych egzaminatorów wg jednego klucza. Sposób sprawdzania kontrolowany, najsłabsi egzaminatorzy wypadają.
        To wymusza na nauczycielach uczenie dzieci a nie realizowanie programu nauczania. No i powoli wyłaniają się z szarej masy ci, co pracują najlepiej.
        Prosty i czytelny mechanizm – nic więcej nie trzeba.

  2. Bajkę o dobrym , punktualnym , dokładnym
    i do tego trzeźwym rzemieślniku włóż pomiędzy program PO 3×15 a program sld.
    Nie masz pojęcia o tysiącach metod tysiąca firm i ,,firm” budowlanych. Umowy pisemne nic nie znaczą , bo drobna sprawa w sądzie trwa minimum 2-3 lata.
    Zakładając , że ten ,,Twój” fachman rzeczywiście wykonał dobrze swoją pracę (dobrze wcale nie znaczy zgodnie z zasadami sztuki budowlanej),nie możesz z tego faktu wyciągać daleko idących wniosków.
    Ale nawet , gdyby tak było,że mamy uczciwe zasady,uczciwe firmy i sprawne sądy. To politycy oraz np. lekarze wmówili ludziom,że posiadają Dar od Boga. Że ich praca wymaga wyjątkowych zdolności i niezwykłych (niemal Boskich) cech.
    I durny lud to kupił.
    Durny , bo na codzień pluje na polityków i wiesza ostatnie psy. Gdy przychodzi do wyborów , to wybiera Bożych Pomazańców zamiast ROZGARNIĘTYCH ,UCZCIWYCH,WYKSZTAŁCONYCH.

    • Ojcze. Powiem tak po prostu
      Zła jest “dużo”, bo zło jest głośne.

      Lekarz ma wiedzę (oraz pewną osobowość, jak w każdym innym zawodzie) i tę wiedzę stosuje. Lekarz nie jest Bogiem, chyba, że jest również schizofrenikiem, o co nietrudno, 1 na 100 osób w dowolnej populacji przejawia schizofrenię. Gorzej z klerem, tam chyba wyższy jest odsetek, bo oni to już w ogóle nie dar od Boga, ale żywe słowo Boże w swoich ustach mają, a Bóg nie jest drobiazgowy, nawet nie sprawdza, czy zęby umyte.

      Od 90 roku nigdy nie miałam problemu z tzw. fachowcami. Ani tam, ani tu.

      Większość normalnych ludzi to są ludzie porządni. Takich w polityce nie szukaj. Czasem zdarzające się zło zwykłych ludzi jest głośne, ale to nie jest reprezentacja.

      Powiem po prostu: nie wszyscy są chuje.
      Pardon, oczywiście 🙂

      • Ot, i właśnie.
        Zgoda, że na budownictwie znam się słabo, więc podam przykład z mojego podwórka. Egzamin zewnętrzny – test dla całego kraju przygotowywany przez Centralną Komisję Egzaminacyjną, zakodowane prace uczniów sprawdzane są przez zespół przeszkolonych egzaminatorów wg jednego klucza. Sposób sprawdzania kontrolowany, najsłabsi egzaminatorzy wypadają.
        To wymusza na nauczycielach uczenie dzieci a nie realizowanie programu nauczania. No i powoli wyłaniają się z szarej masy ci, co pracują najlepiej.
        Prosty i czytelny mechanizm – nic więcej nie trzeba.

      • Nie ma Izis innej drogi – uwierz. Spróbuj przekonać kogoś
        ze swojego kręgu. Nauczycielskiego – tak?
        Czy tam – w mateczniku ZNP i towarzysza Broniarza – jest , jeszcze , miejsce na myśl światłą i niezależną?
        Czy , wiele jest tam osób,zdających sobie sprawę z tragicznego poziomu naszego szkolnictwa – co jest ,wbrew obiegowym bajdurzeniom , praprzyczyną wszelkich naszych nieszczęść?
        Więc jeżeli już o prostych , jednakich dla wszystkich , testach – to wystarczy zapytać ,naszego kandydata , CO PAN/PANI W ŻYCIU ZROBIŁ/A ? Albo : KIM PAN/I BYŁ/A ?
        W znaczeniu : wójtem , burmistrzem,starostą , wojewodą. Albo: kierownikiem,menagerem, dyrektorem,prezesem. Albo : właścicielem firmy.
        Wystarczy.

        • Po kolei:)
          Pisałam już kiedyś, że moim zdaniem oba związki – ZNP i nauczycielska Solidarność to najwięksi hamulcowi zmian w oświacie – obojętnie czy na lepsze, czy na gorsze. Generalnie – zmian. Tragiczny poziom szkolnictwa – wiele się na to złożyło, ale moim zdaniem idzie ku lepszemu. Ale to już zagadnienie na osobną dyskusję:)
          Wracając do tematu: idzie ku lepszemu między innymi dzięki wprowadzaniu mechanizmów wymuszających solidną pracę na wszystkich, a nie tylko na naiwnych ideowcach.
          Propozycję zapytania kandydatów o osiągnięcia też zilustruję przykładem z własnego podwórka – nauczycielskie awanse. Gdyby wszystko, co przyjął papier sprawozdań pisanych przez dyplomujące się nauczycielki, było prawdą, nasza oświata byłaby najlepsza w całej galaktyce. Wiem, bo sporo przeczytałam tej literatury i znam autorki. Dlatego nie wystarczy zapytać kim był i co robił, trzeba by sprawdzić jakim był wójtem, dyrektorem, prezesem,menadżerem, jak prosperuje firma i dlaczego tak. Skomplikowane dla wyborcy, potrzeba jakiegoś prostszego mechanizmu. Działającego od wewnątrz, w samej partii. Mogłoby być tak, że zarząd partii (nie kacyk) decyduje o listach i boi się wystawić kandydata – miernotę i partacza, bo ma świadomość, że i on, i partia mają zbyt wiele do stracenia na jego partackiej robocie.

          • To już przerasta możliwości percepcyjne przeciętnego
            wyborcy – rzetelna oceny dokonań. Żeby nie być gołosłownym : pan (wkrótce święty) Zbigniew Chlebowski chodzi w aureoli genialnego wójta oraz posiadacza dyplomów , chociaż zadłużył swoją gminę na wiele milionów i tyleż lat(spłacania). Więc moje skromne marzenia dotyczą eliminacji pana Józka , bo był w ORMO a teraz w związku działkowców oraz pana Felka -też aktywisty ,chwilowo bez pracy. Takie niezbędne minimum.
            Wszystkie gminy są zadłużone,więc festiwal z fajerwerkami się skończy. Widziałem dzisiaj , na płocie,plakat wyborczy Araba o nazwisku nie do wymówienia ,przez szaraka-Polaka , z listy PSL-u. Tych , co ,,żywiom i broniom” czyli rdzennych chłopów polskich:-)
            Obserwując , z bliska,wyścig do gminnej kasy oraz po diety radnych nie widzę cienia nadziei na coś , o czym łaskawie wspominasz – o racjonalnych wyborach wg prostych , jednolitych reguł.

          • A czy ja mówię, że widzę realne szanse?
            Mówię – porozmawiajmy o tym, jak powinno być i dlaczego tak. To początek. Zgłaszam pomysł. Poddaję go pod dyskusję i twierdzę, że tak właśnie powinniśmy – dyskutować o tym czego byśmy chcieli jako wyborcy i dlaczego tak. Jeden zainspiruje drugiego, dyskutujmy. Jak mamy osiągnąć cel, jeśli nie będziemy go mieli jasno sprecyzowanego, a pozostaniemy na etapie lamentowania że jest źle i coraz gorzej? Owszem, trzeba i warto pokazywać jak jest, ale i myśleć do przodu.

      • Nie ma Izis innej drogi – uwierz. Spróbuj przekonać kogoś
        ze swojego kręgu. Nauczycielskiego – tak?
        Czy tam – w mateczniku ZNP i towarzysza Broniarza – jest , jeszcze , miejsce na myśl światłą i niezależną?
        Czy , wiele jest tam osób,zdających sobie sprawę z tragicznego poziomu naszego szkolnictwa – co jest ,wbrew obiegowym bajdurzeniom , praprzyczyną wszelkich naszych nieszczęść?
        Więc jeżeli już o prostych , jednakich dla wszystkich , testach – to wystarczy zapytać ,naszego kandydata , CO PAN/PANI W ŻYCIU ZROBIŁ/A ? Albo : KIM PAN/I BYŁ/A ?
        W znaczeniu : wójtem , burmistrzem,starostą , wojewodą. Albo: kierownikiem,menagerem, dyrektorem,prezesem. Albo : właścicielem firmy.
        Wystarczy.

        • Po kolei:)
          Pisałam już kiedyś, że moim zdaniem oba związki – ZNP i nauczycielska Solidarność to najwięksi hamulcowi zmian w oświacie – obojętnie czy na lepsze, czy na gorsze. Generalnie – zmian. Tragiczny poziom szkolnictwa – wiele się na to złożyło, ale moim zdaniem idzie ku lepszemu. Ale to już zagadnienie na osobną dyskusję:)
          Wracając do tematu: idzie ku lepszemu między innymi dzięki wprowadzaniu mechanizmów wymuszających solidną pracę na wszystkich, a nie tylko na naiwnych ideowcach.
          Propozycję zapytania kandydatów o osiągnięcia też zilustruję przykładem z własnego podwórka – nauczycielskie awanse. Gdyby wszystko, co przyjął papier sprawozdań pisanych przez dyplomujące się nauczycielki, było prawdą, nasza oświata byłaby najlepsza w całej galaktyce. Wiem, bo sporo przeczytałam tej literatury i znam autorki. Dlatego nie wystarczy zapytać kim był i co robił, trzeba by sprawdzić jakim był wójtem, dyrektorem, prezesem,menadżerem, jak prosperuje firma i dlaczego tak. Skomplikowane dla wyborcy, potrzeba jakiegoś prostszego mechanizmu. Działającego od wewnątrz, w samej partii. Mogłoby być tak, że zarząd partii (nie kacyk) decyduje o listach i boi się wystawić kandydata – miernotę i partacza, bo ma świadomość, że i on, i partia mają zbyt wiele do stracenia na jego partackiej robocie.

          • To już przerasta możliwości percepcyjne przeciętnego
            wyborcy – rzetelna oceny dokonań. Żeby nie być gołosłownym : pan (wkrótce święty) Zbigniew Chlebowski chodzi w aureoli genialnego wójta oraz posiadacza dyplomów , chociaż zadłużył swoją gminę na wiele milionów i tyleż lat(spłacania). Więc moje skromne marzenia dotyczą eliminacji pana Józka , bo był w ORMO a teraz w związku działkowców oraz pana Felka -też aktywisty ,chwilowo bez pracy. Takie niezbędne minimum.
            Wszystkie gminy są zadłużone,więc festiwal z fajerwerkami się skończy. Widziałem dzisiaj , na płocie,plakat wyborczy Araba o nazwisku nie do wymówienia ,przez szaraka-Polaka , z listy PSL-u. Tych , co ,,żywiom i broniom” czyli rdzennych chłopów polskich:-)
            Obserwując , z bliska,wyścig do gminnej kasy oraz po diety radnych nie widzę cienia nadziei na coś , o czym łaskawie wspominasz – o racjonalnych wyborach wg prostych , jednolitych reguł.

          • A czy ja mówię, że widzę realne szanse?
            Mówię – porozmawiajmy o tym, jak powinno być i dlaczego tak. To początek. Zgłaszam pomysł. Poddaję go pod dyskusję i twierdzę, że tak właśnie powinniśmy – dyskutować o tym czego byśmy chcieli jako wyborcy i dlaczego tak. Jeden zainspiruje drugiego, dyskutujmy. Jak mamy osiągnąć cel, jeśli nie będziemy go mieli jasno sprecyzowanego, a pozostaniemy na etapie lamentowania że jest źle i coraz gorzej? Owszem, trzeba i warto pokazywać jak jest, ale i myśleć do przodu.

  3. wybór jest że hej
    Na konkurencję między programami nie ma obecnie szans.
    Zauważ jak niechętnie partyjni mówią o gospodarce, a to dlatego że w tym punkcie partie praktycznie się nie różnią. Najważniejsze wspólne punkty to:nie dopuścić do wolności gospodarczej bo to psuje interesy wielkim i zaprzyjaźnionym biznesmenom, utrzymać świetne fuchy w firmach prywatno-państwowych, rozwijać maksymalnie administrację i to że wszelkie oszczędności nie mogą dotknąć klasy panującej i jej szeroko pojętych rodzin.
    Dlatego możemy sobie tylko wybierać między chudym a grubym, rudym czy łysym.
    Innych kryteriów nie ma.

    • Właśnie, nie ma.
      Politycy to jedna trupa teatralna przebierająca się w kolorowe szyldy (co parę lat inne) i odgrywająca przed nami ucieszne jasełki. Wciąż te same, do wyrzygania.
      Chudy rudy to mój kandydat do Oscara. Ten drugi to naturszczyk, ale też ładnie tańczy.

  4. wybór jest że hej
    Na konkurencję między programami nie ma obecnie szans.
    Zauważ jak niechętnie partyjni mówią o gospodarce, a to dlatego że w tym punkcie partie praktycznie się nie różnią. Najważniejsze wspólne punkty to:nie dopuścić do wolności gospodarczej bo to psuje interesy wielkim i zaprzyjaźnionym biznesmenom, utrzymać świetne fuchy w firmach prywatno-państwowych, rozwijać maksymalnie administrację i to że wszelkie oszczędności nie mogą dotknąć klasy panującej i jej szeroko pojętych rodzin.
    Dlatego możemy sobie tylko wybierać między chudym a grubym, rudym czy łysym.
    Innych kryteriów nie ma.

    • Właśnie, nie ma.
      Politycy to jedna trupa teatralna przebierająca się w kolorowe szyldy (co parę lat inne) i odgrywająca przed nami ucieszne jasełki. Wciąż te same, do wyrzygania.
      Chudy rudy to mój kandydat do Oscara. Ten drugi to naturszczyk, ale też ładnie tańczy.