Reklama

Od Skrzynka

Profesor Tomasz Nałęcz porównał w Radiu Zet wyrzucone przez Kaczyńskiego Jakubowską i Kluzik do Bucharina i Zinowiewa a sposób wydalenia tych pań – do stalinowskich czystek z lat trzydziestych ubiegłego wieku.
Gdyby to mówił pan Prezydent , który napisał pracę magisterską w 11 dni (na Wydziale Historii UW) , albo jego wszystkowiedzący minister Nowak – można by to zostawić bez komentarza i uznać za element walki politycznej.
Jednak , te słowa , wypowiedział profesor historii specjalizujący się w historii ruchu robotniczego. Profesor historii , który sam był kontynuatorem wielkiego dzieła wielkiego Józefa Wissarionowicza Stalina . Zanim pan profesor Nałęcz został profesorem , był najpierw , przez ponad 20 lat członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej . Był członkiem partii komunistycznej , którą nazywał ,,zbiorowiskiem fajnych ludzi”.
Wstąpił do tego ,,zbiorowiska” w tym samym roku , w którym Gomułka z Jaruzelskim rozjeżdżali czołgami robotniczą rewoltę na Wybrzeżu. Czołgami i kałasznikowami ,,fajni ludzie” z PZPR-u zniechęcali robotników Gdańska , Gdyni i Szczecina do pozostania w szeregach ,,awangardy światowego proletariatu”. O tych metodach doskonale wiedział młody,zdolny komunista Nałęcz.
Wrażliwego sumienia Tomasza Nałęcza nie poruszyły rozruchy i strajki w Radomiu , Ursusie i Płocku latem 1976 roku ani późniejsza pacyfikacja Radomia. Kiedy w perelowskiej Polsce ludzie zaczęli podnosić głowy i organizowali antykomunistyczne podziemie , członek Tomasz Nałęcz dumnie nosił swoją czerwoną książeczkę – partyjną legitymację leninowskiej partii.
Partii – jak to ładnie ujął magister niepełny ale za to Aleksander Kwaśniewski – która nie odżegnuje się ani od Marksa ani od Lenina ani od Stalina.
Kiedy już ostatni nałogowi wyznawcy nieśmiertelnych idei Lenina – Stalina – Jaruzelskiego trzeżwieli w grudniu 1981 roku – rzucając legitymacje partyjne , towarzysz Nałęcz wiernie trwał przy Partii . Nie poddał się żadnym rewizjonistom ani wichrzycielom. Nic nie zmąciło jasnego umysłu prostego bolszewika.
Jego wiary nie zachwiała nawet komenda ,,sztandar wyprowadzić ” towarzysza pierwszego sekretarza Rakowskiego. Zmieniła się jedynie legitymacja partyjna towarzysza Nałęcza. Oraz towarzysz pierwszy sekretarz i całe KC.
Nie przeszkadzało ,wybitnemu znawcy stalinowskich metod,że jego nową partię finansują mafiosi od Jeremiasza ,,Baraniny” z Wiednia.
Nie będziemy tu wymieniać wszystkich partyjnych czystek ani odchyleń ,,cimoszewiczowo-białowieskich” w których brał udział profesor historii ruchu robotniczego. Ani też wyliczać wszystkich sekt pracy , lewicy i socjalizmu do których towarzysz profesor należał.
Przemilczymy również wszystkie kampanie wyborcze szefa sztabu Nałęcza oraz jego lojalność.Wobec kandydata na prezydenta Borowskiego.
Niech tajemnicą pozostanie również polityczny mezalians starego komunisty z ,,katolicko – narodowym” prezydentem.
Najistotniejsza jest wiedza pana profesora na temat istoty systemu stalinowskiego terroru.
Wypowiadając , w radiowym studiu , a więc publicznie , słowa o ,,stalinowskich czystkach w PiS-ie” wiedział pan profesor doskonale jak skończyli Bucharin i Zinowiew.Zostali zamordowani na rozkaz Stalina. Zinowiew w 1936 a Bucharin w 1938 roku. Zinowiew zanim został trafiony kulą w głowę , z bliska , przez towarzysza z CzeKa – obiecał śmierć 10 milionom obywateli Sowietskiego Sojuza. Nie zdążył.
Również wymieniony przez profesora Nałęcza Lew Trocki skończył swój żywot w Meksyku zamordowany przez stalinowskiego agenta , po kilku wcześniejszych , nieudanych próbach .Po uprzednim wymordowaniu,całej jego rodziny.
Jakiż więc związek z mordercami-rzeźnikami , którzy mordowali z dziką satysfakcją w najbardziej okrutny sposób , dostrzega pan profesor historii ruchu robotniczego z wydaleniem z partii dwójki członkiń ?
Profesor historii zna doskonale historię ruchu rewolucyjnego a towarzysza Józefa Wissarionowicza Stalina – w szczególności. Więc doskonale wie , że Stalin był dokładnie informowany ze wszystkimi detalami o morderstwach dokonywanych na jego rozkaz. I nikt ale to nikt – nawet marszałek Żukow w chwili kiedy się ważyły losy Sowietu – nie był pewien czy wyjdzie żywy od Stalina.
Jakim więc cudem dostrzega profesor Nałęcz cechy zimnego kata i oprawcy – w Jarosławie Kaczyńskim – skoro nie dostrzegał ich wcześniej ani u Władysława Gomułki ani u Wojciecha Jaruzelskiego , oskarżonego ,,o udział w związku o charakterze zbrojnym”?

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. NIKT już dzisiaj nie pamięta , albo udaje,że do partii
    identycznie jak w mafii – potrzeba było dwóch wprowadzających albo poręczających , że towarzysz będzie wierny i niezawodny. Później , kiedy już taki towarzysz miał czerwoną legitymację i głośno śpiewał międzynarodówkę – był nie do ruszenia. Mógł kraść , pić wódę w pracy , w biały dzień a bezpartyjny dyrektor albo tylko rektor mógł jemu ,,naskoczyć”.
    Student-partyjniak to był ewenement ,pamiętam tylko takich z SZSP . Ale zdaje się , że w 1972 to było jeszcze ZSP – i może dlatego towarzysz Nałęcz nie mógł znieść, tego braku w nazwie:-)

  2. NIKT już dzisiaj nie pamięta , albo udaje,że do partii
    identycznie jak w mafii – potrzeba było dwóch wprowadzających albo poręczających , że towarzysz będzie wierny i niezawodny. Później , kiedy już taki towarzysz miał czerwoną legitymację i głośno śpiewał międzynarodówkę – był nie do ruszenia. Mógł kraść , pić wódę w pracy , w biały dzień a bezpartyjny dyrektor albo tylko rektor mógł jemu ,,naskoczyć”.
    Student-partyjniak to był ewenement ,pamiętam tylko takich z SZSP . Ale zdaje się , że w 1972 to było jeszcze ZSP – i może dlatego towarzysz Nałęcz nie mógł znieść, tego braku w nazwie:-)