Reklama

Zdążyłem się już przyzwyczaić do kalek językowych, które udają diagnozy polityczne. Niemal od początku kampanii większość publicystów powtarza, że Andrzej Duda ma problem z powiększaniem elektoratu, tymczasem jest to jedyny kandydat, którego poparcie przekracza 40%. W 2015 w pierwszej turze Andrzej Duda miał niecałe 35%. Liczby nie kłamią, kłamstwem lub ignorancją są te wszystkie wypowiedzi, które nie przejmują się faktami, ale bazują na schematycznym powtarzaniu „oryginalnych” analiz. I PiS i Andrzej Duda powiększyli elektorat, w dodatku znacząco, bijąc kolejne rekordy w poszczególnych wyborach. Naturalnie z wynikiem 40-45% wyborów prezydenckich się nie wygrywa i sporo pracy trzeba będzie włożyć, aby się cieszyć drugą kadencją, jednak to jest zupełnie inna kwestia.

Z drugiej strony mamy inną bzdurę wyniesioną do rangi prawdy objawionej, a jest nią przekonanie, że Rafał Trzaskowski ma łatwość w przejmowaniu elektoratu. Pytam grzecznie czym się ta łatwość objawia? Pozostały niecałe dwa tygodnie do wyborów i zastępczy kandydat PO poza partyjne poparcie nie wychylił się nawet o promil. Trzaskowski ma w tej chwili jakieś 26-28% i żadnej wartości dodanej, zatrzymał się na magicznej granicy, której nie jest wstanie przekroczyć, podobnie jak jego partia. Głosiciele niedorzecznych teorii o cudownych rezerwach, konsekwentnie pomijają najprostszą matematykę, bezlitosną dla mrzonek zwolenników Trzaskowskiego. Wystarczy spojrzeć na to, kto jest za plecami dwóch głównych rywali i dostrzeżmy tam następującą kolejność: Szymon Hołownia 11,9%, Krzysztof Bosak 6,5%, W. Kosiniak-Kamysz 6,3%, Robert Biedroń 3,7%. Gołym okiem widać że elektorat lewicowy w wyborach prezydenckich rozproszył się i Biedroń ugrzązł na poziomie błędu statystycznego.

Reklama

Na drugim końcu mamy Hołownię i to typowy kandydat „antysystemowy”, co oznacza, że dysponuje najbardziej chwiejnym elektoratem, który jest w stanie zagłosować na Zandberga i Bosaka, w zależności od tego, co w telewizji albo w Internecie zobaczy. Wyborcy Kosiniaka-Kamysza to praktycznie PSL, Kukiz w zasadzie nie istnieje i z całą pewnością Trzaskowski nie przejmie 6,3% PSL, co najwyżej połowę. Pomimo rozmaitych wygłupów Jacka Wilka i innych pojedynczych deklaracji zwolenników Korwina-Mikke, z 6,5% Bosaka Trzaskowski może zobaczyć 1%. Zwolennicy Konfederacji nie zdecydują o wyniku wyborów i tutaj podział jest dość jasny, regułą jest, że frakcja narodowa na tęczowego Rafała patrzeć nie może, z kolei frakcja „wolnorynkowa” nie trawi Dudy, ale największą frakcją są nieobecni. Elektorat Konfederacji walczy tylko o I turę, w drugiej w większości nie weźmie udziału. I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o zdolność Trzaskowskiego do przejmowania elektoratu.

Dalsza matematyka też jest dla kandydata PO brutalna. Jeśli Andrzej Duda utrzyma wynik w I turze na poziomie 43%, to pozostanie mu do zdobycia 7%. Co o oznacza? Połowa wyborców Kosiniaka-Kamysza, 30% Bosaka, 20% Hołowni. Realne? Wręcz banalne, jak nie oczywiste. A skąd 22% ma wziąć Trzaskowski, aby dołożyć do wyniku w I turze na poziomie 28%? Dostanie góra 2,5% od Biedronia, bo nigdy wszyscy wyborcy nie przechodzą do obozu konkurencji. Niechby nawet dostał 7% od Hołowni, 3% od Kosiniaka-Kamysza i 2% od Bosaka, to ile mamy? 14,5% jak dobrze liczę i jeszcze zróbmy wersję pesymistyczną i dodajmy 4%, Bóg jedyny wie skąd, powiedzmy, że to dodatkowi wyborcy w II turze. Wynik? 28% plus 18,5% równa się 46,5% i to wszystko na co może liczyć Trzaskowski, przy nadzwyczajnie korzystnych dla niego wiatrach. Nie należy też zapominać o psychologii, gdy przewaga pomiędzy kandydatami wynosi 2%, góra 7%, to wiara w odrobienie strat jest wystarczająca, aby z przekonaniem podjąć walkę. Przy różnicy 43% do 28% można jedynie zaklinać rzeczywistość.

Jestem dziwnie spokojny o wynik wyborów i o ile nic nadzwyczajnego się w najbliższym czasie nie wydarzy, a musiałby to być coś porównywalnego z „pandemią”, to Andrzej Duda z kilkuprocentową przewagą wybory wygra. Dlatego tak się stanie, bo nie Rafał Trzaskowski, ale Andrzej Duda ma zdecydowanie większe możliwości w zakresie powiększania elektoratu i w dodatku połowę pracy już wykonał. Trzaskowski doszedł do ściany i jedyne co mu pozostało, to walić głową w ścianę, której rzecz jasna nie przebije. Pierwszy efekt „świeżości” i mobilizacja przy zbieraniu podpisów dały kopa, ale stan posiadania Trzaskowskiego można porównać do stanu magazynka w pistolecie. Krótko mówiąc Trzaskowski wypruł prawie cały magazynek i teraz się zastanawia, czy ma w lufie jeszcze jedną kulę, która jakimś cudownym zbiegiem okoliczności może przesądzić o zwycięstwie. Andrzej Duda dla odmiany nie wyciągnął jeszcze pistoletu z kabury, zostawia sobie amunicję na II turę.

Reklama

13 KOMENTARZE

  1. Jestem mniejszym optymistą,

    Jestem mniejszym optymistą, niż MK. Wprawdzie "liczby" przemawiają na korzyść Dudy, ale istnieje jeden poważny czynnik, który może zakłócić wynik wyborów. Jest nim Szumowski. Jego ciągłe pohukiwania o możliwości powrotu "pandemii" oraz konieczności wprowadzenia obostrzeń i być może przymusowych szczepień, mogą spowodować że część wyborców zagłosuje na Trzaskowskiego tylko dlatego, że będzie on mógł kontrować naszego ulubionego ministra. PiS na razie "stoi murem" i dlatego Trzaskowski wydaje się tu być pewniejszym wyborem.

    Nie trzeba wielu głosujących kierujących się wyżej opisaną motywacją. Nawet sto tysięcy głosów już może przesądzić o wyniku wyborów.

     

    • Szumowski Szumowskim,

      Szumowski Szumowskim, wyobraźmy sobie że powie – no dobra, luzujemy, otwieramy wszystko, bo trzeba odpuścić ludziom, ratować gospodarkę, wracamy do zasad jakie były w styczniu. Pal licho szczepionki i obostrzenia. Naród będzie zadowolony, ale jak długo? Zmieniło się coś w sprawie wirusa? Nie będzie się już rozprzestrzeniał? A może go już nie ma i nigdy nie było? Trzaskowski go zatrzyma?

      • Przede wszystkim chodzi o to,

        Przede wszystkim chodzi o to, by nie straszyć ludzi powrotem lockdownu i przymusowymi szczepieniami. Wirus jest i z nami pozostanie, jak świńska grypa czy choroba Creutzfelda – Jakoba. Będą na niego umierać ludzie. Ale trauma musi być jak najszybciej zapomniana. Inaczej wyborcy zagłosują na tych, co pozwolą zapomnieć.

  2. Jestem mniejszym optymistą,

    Jestem mniejszym optymistą, niż MK. Wprawdzie "liczby" przemawiają na korzyść Dudy, ale istnieje jeden poważny czynnik, który może zakłócić wynik wyborów. Jest nim Szumowski. Jego ciągłe pohukiwania o możliwości powrotu "pandemii" oraz konieczności wprowadzenia obostrzeń i być może przymusowych szczepień, mogą spowodować że część wyborców zagłosuje na Trzaskowskiego tylko dlatego, że będzie on mógł kontrować naszego ulubionego ministra. PiS na razie "stoi murem" i dlatego Trzaskowski wydaje się tu być pewniejszym wyborem.

    Nie trzeba wielu głosujących kierujących się wyżej opisaną motywacją. Nawet sto tysięcy głosów już może przesądzić o wyniku wyborów.

     

    • Szumowski Szumowskim,

      Szumowski Szumowskim, wyobraźmy sobie że powie – no dobra, luzujemy, otwieramy wszystko, bo trzeba odpuścić ludziom, ratować gospodarkę, wracamy do zasad jakie były w styczniu. Pal licho szczepionki i obostrzenia. Naród będzie zadowolony, ale jak długo? Zmieniło się coś w sprawie wirusa? Nie będzie się już rozprzestrzeniał? A może go już nie ma i nigdy nie było? Trzaskowski go zatrzyma?

      • Przede wszystkim chodzi o to,

        Przede wszystkim chodzi o to, by nie straszyć ludzi powrotem lockdownu i przymusowymi szczepieniami. Wirus jest i z nami pozostanie, jak świńska grypa czy choroba Creutzfelda – Jakoba. Będą na niego umierać ludzie. Ale trauma musi być jak najszybciej zapomniana. Inaczej wyborcy zagłosują na tych, co pozwolą zapomnieć.

  3. Francuski rząd zabronił

    Francuski rząd zabronił Peugeotowi zatrudnienia kilkuset pracowników z Polski, kolejny raz realizując hasło Francja tylko dla Francuzów,w ramach wolnego rynku praw człowieka i zwalczania nacjonalizmów. 

    Francuski biznes w Polsce ma sie świetnie i nie słyszałem nawet o społecznych inicjatywach "bojkotujemy francuskie"

    , ani żadnej inicjatywy rządu w rodzaju "połowa udziałów we francuskich firmach ma należeć do polskiego kapitału albo cały zarząd to Polacy." 

  4. Francuski rząd zabronił

    Francuski rząd zabronił Peugeotowi zatrudnienia kilkuset pracowników z Polski, kolejny raz realizując hasło Francja tylko dla Francuzów,w ramach wolnego rynku praw człowieka i zwalczania nacjonalizmów. 

    Francuski biznes w Polsce ma sie świetnie i nie słyszałem nawet o społecznych inicjatywach "bojkotujemy francuskie"

    , ani żadnej inicjatywy rządu w rodzaju "połowa udziałów we francuskich firmach ma należeć do polskiego kapitału albo cały zarząd to Polacy."