Reklama

Lewica krwawi. Wyposzczona lewica krwawi nie tylko w Polsce i w USA. Cóż, jej prawdziwą religią jest władza, bez której nie może się odnaleźć w nowym świecie powracających tradycyjnych wartości. Koryto, albo śmierć! Globalistom, których wierzchowcem jest lewica, raptem zamyka się horyzont. Zbyt brutalnie , zbyt szybko i zbyt dużo osiągnęli, niszcząc po drodze z takim trudem wypracowany historyczny dorobek człowieka. Jego kulturę, religię, tożsamość, normy moralne, jego lokalny i narodowy patriotyzm rzeźbiony i wyryty przelaną rzeką krwi na przestrzeni wieków. Nadchodzi czas reakcji lokalnych patriotyzmów na brutalną akcję lewicy i globalistów.

Reklama

Lewica i globalizm mają te historycznie ukształtowane wartości gdzieś. Ich ateistyczna wizja nieba nie podlegała ewolucji, reformacji, oni są naprawdę “starozakonni” i ortodoksyjni. Lewica operuje w prymitywnym świecie przestarzałych sekt. Tu i teraz. Rzeczywistość namacalna i widzialna. Dla niej nie ma Boga, ona wierzy w swoje elity, które odrzucają religię uzurpują sobie największy autorytet i chcą być źródłem prawdy, moralności i prawa. Lewica nie wierzy w lokalne patriotyzmy, jak mawiał Mieczysław Moczar (Nikołaj Diomko):  "prawdziwą ojczyzną nas partyjniaków jest Związek Radziecki".

Dzięki globalistycznym banksterom opozycja w Polsce, nie tylko przypomina wyłaniającą się po wyborach opozycję w USA, ale posiada również po części tych samych sponsorów. Dziś już niektórzy mówią o Partii Demokratycznej jako Partii Sorosa.

Lewica dziś idąc ku swojej nadziei, swojemu “naukowemu” przeznaczeniu w zbawieniu świata, ku światełku w tunelu została czołowo uderzona przez solidnie (przez wieki) budowany pociąg pancerny, którym w Polsce kieruje Kaczyński, na Węgrzech Orban, w Rosji Putin, w Izraelu Netanjahu, a w Ameryce Trump. Ten pociąg dalej nabiera szybkości, w narodowych zajezdniach dotychczas wodzonej za nos Europy. Trwają przygotowawcze prace nad wagonem francuskim, holenderskim, brytyjskim, czeskim, słowackim i innymi.

Lewica na naszych oczach kierowana jest na boczny tor. Jej przyszłością zajmą się historycy i archeolodzy. Zostanie pogrzebana obok swoich pism świętych: Kapitału, Manifestu Komunistycznego i Zasad dla radykałów. Obok swoich mesjaszy i świętych, obok Marksa, Engelsa, Lenina, Mao,Trockiego, Gramsciego, czy Alinskiego…

Na początku XIX w. po dobiciu Napoleona, zwycięzcy stworzyli swoisty Nowy Porządek Światowy (NWO) zwany Świętym Przymierzem, który uporządkował świat głównie według życzeń Rosji, Niemiec i Austro-Węgier. W połowie XIX w wstrząsnęła tym porządkiem wiosna ludów.

Dziś zaplątani w spirali dziejów mamy  swoistą Wiosnę Narodów. Chwieje się nieludzki globalizm, którego celem jest zdobycie kontroli nad człowiekiem na Ziemi, pozbawienie go z perspektywy religijnej i uczynienie go niewolnikiem dworu wszech banksterów. Im bliżej globaliści są swojego sukcesu tym bardziej narasta bunt i opór (jak mawiał tow. Stalin na temat zaostrzania się walki klas).

Dziś do tablicy zostali wywołani Amerykanie, za kilka dni Donald J. Trump zostanie zaprzysiężony 45 prezydentem USA. Będzie to miało niesamowite znaczenie nie tylko dla USA, ale i dla świata. Przegrana lewica od jakiegoś czasu robi wszystko, aby go zatrzymać, a jeśli to byłoby niemożliwe, zniszczyć jego imię, zdezorganizować, uwikłać we wszystko co się tylko da, opluć, ośmieszyć, zablokować.

Również nie śpią najemnicy globalistów w szeregach Partii Republikańskiej, którzy przegrali walkę z “nieobliczalnym” Trumpem. Teraz przycichli, z uśmiechem podają zwycięzcy dłoń, ale czekają na jego pierwsze potknięcia. Do nich, oprócz dynastii Bushów, należą liberalny Republikanin ze stanu Arizona, senator McCain (RINO), senator  ze stanu Karolina Południowa Lindsey Graham (RINO), a nawet sen. z Florydy Marco Rubio i speaker Kongresu sen. Paul Ryan. Oni czekają na swój moment.

Komentatorzy podejrzewali, że styl w jakim zwyciężył Trump zostanie przez niego porzucony na rzecz “urzędującego” politycznie poprawnego. Jednak Trump jest dalej sobą i nikomu nie odpuszcza. Atakuje go prasa, media (ostatnio CNN) i politycy, używając do tego np. mniejszości etnicznych (Afro-Amerykanów z Kongresu i Senatu – John Lewis, kongresman ze stanu Georgia). Atakują go również upolitycznione (w ciągu 8 lat rządów Obamy) służby na czele z CIA, uczestnicząc w żenujących spektaklach i prowokacjach skierowanych przeciwko Trumpowi.

Jeszcze podczas prezydenckich wyborów na zlecenie republikańskich konkurentów Trumpa, pojawił się 35 stronicowy dokument (i jego 2 stronicowe streszczenie), nagłaśniany przez Demokratów, stworzony przez byłego brytyjskiego agenta MI6. Dokument odnosi się do rzekomego zachowania Trumpa w Moskwie w 2013 r. przypisując mu niestosowne zachowania z prostytutkami. Okazuje się, że była to tylko głupia prowokacja, jednak na którą najpierw nabrano sen. Johna McCaina, a później stację CNN i BuzzFeed, oraz służby: NSA, CIA and FBI. Doszło do tego, że te wyssane z brudnego palca pomówienia szefowie służb przedstawili prezydentowi Obamie i prezydentowi-elektowi Trumpowi, budząc jego niesmak i wściekłość. Trump określił ten raport jako zmyślony śmietnik przez chorych ludzi, wyrażając zdziwienie dlaczego czymś takim na poważnie zajmują się służby!  Dodał  przy tym, że coś takiego mogłoby być zaaranżowane w  III Rzeszy Adolfa Hitlera.

Powyższe wpisuje się w szerszy kontekst bardzo naciąganego pompowania Putina jako człowieka, który brutalnie ingerując w wybory prezydenckie doprowadził do zwycięstwa Trumpa. W mainstreamowych mediach huczą o tym od tygodni: gdyby nie ten wszechwładny czekista Putin, oczywiście wygrałaby Hillary Clinton!  

Kto by się tego spodziewał od Demokratów, przecież oni zawsze kochali Związek Sowiecki, a później Rosję. Oni chcieli kupić wyrywającego się w stronę nacjonalizmu Putina. Pamiętacie słynny “reset” z Hillary Clinton? Dziś odtrącony i ograny przez Putina Obama jest wściekły.

Król konserwatywnego radia Rush Limbaugh, po zwycięstwie Trumpa dowcipnie zauważył, że amerykańska lewica jest chyba tak wściekła jak wtedy, kiedy prezydent Lincoln zniósł niewolnictwo! Elity Partii Demokratycznej dalej są w szoku i sytuacja przypomina zwycięstwo Ronalda Reagana w 1980 roku. Reagana okrzyknięto leniwym głupkiem, kowbojem, który ciągle ucina sobie drzemki w Białym Domu, a po przebudzeniu opowiada żarty o bombardowaniu Kremla.  

Ostatni z braci Kennedy, Ted (lew Senatu) tak nienawidził prezydenta Reagana, że postanowił zdradzić własny kraj. W maju 1984 r, szef KGB (1982-1988) Viktor Chebrikov przekazał na biurko sekretarza generalnego KPZR Jurija Andropowa raport w którym relacjonował  kontakty z senatorem Tedem Kennedy.  Raport jednocześnie wskazywał, że właśnie przebywający w Moskwie przyjaciel Kennedy'ego, senator John Tunney jest jego zaufanym pośrednikiem do rozmów z Rosjanami.

Kennedy ofiarował pomoc Rosjanom w rozmowach rozbrojeniowych (broń nuklearna) i prosił (!) Andropowa o pomoc w nadchodzących wyborach prezydenckich (jednak Reagan wygrał i został na drugą kadencję). Ze swojej strony Ted zaproponował akcję propagandową na rzecz stanowiska rosyjskiego w amerykańskich mediach w sprawie prowadzonych rozbrojeniowych negocjacji. Lewica nie zna ojczyzny, nie zna patriotyzmu, inspirowana jest jedynie gorączką władzy.

Obama wie, że cały jego doniosły socjalistyczny dorobek niecierpliwy Trump skieruje do ściekowych rur i dalej na śmietnik historii. Na dziś Obama, wspierany przez republikańskich lobbystów przemysłu zbrojeniowego  powtarza, że USA zostały brutalnie cybernetycznie zaatakowane przez siły imperialnego Putina, któremu teraz należy wymierzyć porządnego klapsa. Fachowcy z 16 agend wywiadowczych USA oficjalnie wspierają wersję administracji Obamy, o decydującym wpływie sił Putina na wynik wyborów prezydenckich w USA.

Skoro tak, to co te “wypasione” szpiegowskie agencje robiły dotychczas? Jak doszło do takiej sytuacji, przecież szpiegują wszyscy wszystkich. Czyżby zaspali na wygodnych stołkach? Czy tylko biorą udział w nakazanej z góry grze? Przypomnijmy, że w 2015 r. Chińczycy włamali się do amerykańskich systemów i wykradli szczegółowe tajne dane osobowe 22 milionów pracowników federalnych w tym wojska i służb. Czy Obama kiwnął palcem?

Wiadomo, że Putin ma niebezpieczne geopolityczne sny i ciągle podejmuje ryzyko, kiedy tylko w sąsiedztwie zlokalizuje miękkie podbrzusze. Teraz jednak na scenie pojawił się Trump, który jak niedługo zobaczymy postawi cały świat na głowie.

Krótko mówiąc panuje bałagan, ponieważ wygrał nie ten kandydat i wielu wpływowych ludzi i organizacji nie jest jakoś przyjąć do wiadomości rezultatu demokratycznych wyborów. Odchodzący szef CIA John Brennan, o którym mówią, że wyznaje islam (odbył swego czasu pielgrzymkę do Mekki), ostrzega Trumpa, aby nie posługiwał się twitterem i zachowywał się bardziej prezydencko.  Trump potrząsa tylko głową i mówi z uśmiechem, że razem na Facebooku, Twitterze i Instagramie ma już 46 milionów ludzi i nie zamierza zaprzestać tej formy komunikacji z wyborcami.

Trump, który już w 90% skompletował swój gabinet ostro i osobiście odpowiada na zaczepki przeciwników, nikogo nie oszczędzając. A gabinet ma naprawdę imponujący. Nie ma w nim profesorów, teoretyków, są fachowcy, ludzie doświadczeni, pragmatycy z niemałymi osiągnięciami. Nawet wczorajsi przeciwnicy Trumpa z prawej strony politycznego spektrum Partii Republikańskiej kiwają z podziwem głowami.

Widać, że negocjator i dealer Trump chciałby ponegocjować z Putinem w kilku obszarach, na początek odnośnie zaprzestania walk w Syrii. Pewnie marzy mu się powtórka z detente Nixon-Breżniew, bądź Reagan-Gorbaczow, zobaczymy. Czeka go wkrótce rozprawa z Chinami, których geopolityczny pochód zaczyna przypominać Japończyków z lat 30-tych ubiegłego wieku.

Na tej olbrzymiej, światowej szachownicy widzimy też i polski pionek po który wielokrotnie swoje brudne i chciwe łapy wyciągali sąsiedzi. Przed II w.ś. II RP i jej kierownik polityki zagranicznej płk Józef Beck miał podobny dylemat i sięgnął po sojuszniczą dłoń zbankrutowanej i nieprzygotowanej do wojny W. Brytanii. W tych dniach NATO (USA) wysyła nam na usztywnienie obrony ok. 3,5000 żołnierzy Brygady Zmotoryzowanej i jednostek pomocniczych. Beck pewnie rozpłakałby się z radości, Piłsudski z zadowoleniem przewróciłby się w grobie, a płk Walery Sławek ocalił by swoją głowę przed ostatnią kulą. Jedynie dla Putina i dla Angeli to wszystko nie wygląda najlepiej, ale cóż taki jest ten świat, wszystkim nie można dogodzić, nawet tym “najbliższym”.

A w piątek w Waszyngtonie wielka inauguracja Donalda J. Trumpa na 45-go POTUS-a. Z prywatnych datków zgromadzono już ponad $ 90 mln, dla porównania Obama w 2009 r. zgromadził $ 55 mln., zaś w 2013 r. $ 43 mln. Na uroczystość przybędzie ponad milion ludzi, w tym 200,000 “protestantek” w Marszu Kobiet. Rozmaite organizacje lewicowe, komunistyczne, czy nawet palacze Marychy również wybierają się na inaugurację, aby ją zakłócić. niektóre z nich o nastawieni bardziej bojówkarskim, jak DISRUPT J20 grożą rozpylaniem środków chemicznych. Nad porządkiem czuwała będzie Gwardia Narodowa z Dystryktu Kolumbii i dodatkowo inne jednostki z całego kraju.

Wszystko wskazuje na to, że mimo nie mamy jeszcze zbudowanego jedwabnego szlaku, ale już obejmuje nas stara chińska klątwa: “obyś żył w ciekawych czasach”

Jacek K. Matysiak

Kalifornia, 2017/01/17

Reklama