Reklama

Nic na to nie poradzę, że bywam monotonny w diagnozach, to nie moja wina, po prostu nie zmieniają się objawy. Nowe „fakty medialne” obiegły wszystkie kąty i zaczęły straszyć zerwanymi stosunkami z USA. Gdzieś, coś komuś ktoś anonimowo podrzucił i wyszło z tej afery tyle, że za kryzys w relacjach polsko-amerykańskich odpowiada strona polska. W jednej wersji do Polski miała dotrzeć depesza, że USA domagają się wycofania ustawy o IPN. Z drugiej poszła plotka, że Andrzej Duda „ja jako prezydent” nie podniósł słuchawki, bo uznał, że sekretarz Departamentu Stanu USA, to zbyt niska ranga dla Prezydenta RP.

Wiele bym dał, żeby ta ostatnia sensacja okazała się prawdą, bo dokładnie tak powinna wyglądać polityka szanującego się państwa. Tymczasem i „tamci” i „nasi” bębnią na alarm i wytykają brak profesjonalizmu. Bezładnie krążyły po ministerstwach notatki służbowe o gigantycznej randze i w wyniku bałaganu doszło do tragedii. Naprawdę, takie bzdety czytam na prawicowych i lewackich portalach, co kolejny raz pokazuje skalę „murzyńskości”. Z tych powodów nie mogę napisać nic nowego, skoro wszystko idzie po staremu. Postaram się jednak nie truć i uatrakcyjnić przekaz. Chciałbym usłyszeć od przerażonych komentatorów, czym się tak przerazili, własną „murzyńskością”? Jeśli prawdą jest, że USA naciskały na Polskę i ingerowały w wewnętrzne sprawy Polski, w dodatku przy pomocy tak prymitywnych narzędzi, to i Andrzejowi Dudzie i rządowi należą się brawa na stojąco. Tysiąc słów jak to się będziemy szanować i prowadzić suwerenną politykę, nie zastąpi jednego czynu.

Reklama

Wystarczy odwrócić role, żeby zrozumieć śmieszność sytuacji. Oto minister Czaputowicz wysyła do Białego Domu depeszę, że Polska w związku z przyjęciem ustawy 447 ostrzega USA przed surowymi konsekwencjami. Prezydent i Premier RP nie widzą możliwości, aby w najbliższym czasie Donald Trump mógł się pojawić w Polsce z oficjalną wizytą. Daję głowę, że po takim komunikacie cała Polska łapałaby się za brzuchy i pękała ze śmiechu. A dlaczego nie ma śmiechu, tylko jest przerażenie w drugą stronę? Przecież te notatki i telegramy ze strony USA, o ile rzeczywiście poszły, to czysty śmiech na sali, równie dobrze Matka Kurka może obwieścić światu, że Trump nie ma wstępu do Biskupina. Polscy politycy nie dostaną „lajka” od Trumpa jeśli wprowadzą prawo chroniące dobre imię Polski? Gdzie tu jest kompromitacja Polski, mamy do czynienia z kompletną żenadą ze strony USA, które sobie wyobrażają, że można Polskę dyscyplinować takimi bzdurami.

Nie wykluczam, że podobny kabaret dyplomacja USA mogła odstawić, ale czy to nasz problem, czy problem amerykańskiego ego? Trump przy wszystkich swoich zaletach, ma gołym okiem widoczną wadę – narcystyczne kabotyństwo. Mnie się oczywiście podobała scenka, w której Donald strzelił focha i nie podał ręki Angeli, ale umówmy się, że w wymiarze politycznym i nawet ludzkim, to jest dziecinada. Gdyby nasze relacje z USA miały się opierać na „murzyńskości” i fochach Trumpa bylibyśmy państwem operetkowym i najwyraźniej, co niektórym kowbojom tak się wydaje. Rzecz jasna za chwilę usłyszę „znaj proporcje”, z jednej strony mocarstwo, z drugiej średni kraj w Środkowej Europie! Ależ znam proporcje, przecież nie mówimy o tym, że mamy iść na wojnę z USA z 12 nieuzbrojonymi F16, mówimy tylko i aż o tym, że w Polsce o Polsce stanowi Polska. Jest to absolutne minimum, które musi przyjąć do wiadomości każdy partner Polski i tyle.

Co do reszty możemy się dogadywać, ale „Polska first”! Kupa śmiechu z amerykańskich nacisków i w żadnym razie inaczej tego traktować nie wolno. Strachem przed pohukiwaniem wielkiego brata nie zdobędziemy żadnego szacunku, ani w oczach świata, ani we własnych oczach. Od dwóch lat słyszę, że będzie koniec świata, bo Polska zaczyna dbać o swoje. No i co? Nic, pokrzyczą, popłaczą, postraszą, czyli okażą bezsilność, a kolejne zdobycze cywilizacyjne idą na polskie konto. Rok temu był wielki szał z KRS i SN, od Wenecji, przez USA, po UE. Dziś mamy przegłosowane obie ustawy i wybraną KRS, w dodatku po pierwszym głosowaniu, które wymagało 3/5 głosów. Nikt nie pamięta już jakie stosunki miały być zerwane i jakie sankcje wprowadzone. Szanujmy się, nie rzucajmy się z kajakiem na krążownik, ale szanujmy się, tak po prostu.

Reklama

18 KOMENTARZE

    • To nie my wybraliśmy USA jako

      To nie my wybraliśmy USA jako sojusznika ale oni nas. Dla Polski to szansa wybicia się na niepodległość (modulo USA). Ale my jesteśmy im potrzebni, żeby nie powiedzieć niezbędni, właśnie tu i teraz. Inaczej nie bylo by żadnego sojuszu, tylko taki tam kraj pomiędzy Niemcami a Rosją, jak do tej pory, łupiony bezwzględnie przez sąsiadów, korpo, swoich renegatów i mafie. Za tę niepodległość trzeba będzie słono zapłacić, jak nam zapowiedział Trump na Placu Krasińskich.  Tam gdzie łupy, tam i starsi bracia chetni wziąć za friko. Stąd i cała ta awantura … 

    • To nie my wybraliśmy USA jako

      To nie my wybraliśmy USA jako sojusznika ale oni nas. Dla Polski to szansa wybicia się na niepodległość (modulo USA). Ale my jesteśmy im potrzebni, żeby nie powiedzieć niezbędni, właśnie tu i teraz. Inaczej nie bylo by żadnego sojuszu, tylko taki tam kraj pomiędzy Niemcami a Rosją, jak do tej pory, łupiony bezwzględnie przez sąsiadów, korpo, swoich renegatów i mafie. Za tę niepodległość trzeba będzie słono zapłacić, jak nam zapowiedział Trump na Placu Krasińskich.  Tam gdzie łupy, tam i starsi bracia chetni wziąć za friko. Stąd i cała ta awantura …