Reklama

Po przeczytaniu ”Sportowej jatki na kły i pazury” autorstwa Panamodrego złapałem się za głowę i rzekłem smutno – zasady i obyczaje wśród hokeistów zeszły na psy.

Po przeczytaniu ”Sportowej jatki na kły i pazury” autorstwa Panamodrego złapałem się za głowę i rzekłem smutno – zasady i obyczaje wśród hokeistów zeszły na psy. Tknięty jednak przeczuciem, że chyba tak się nie stało i idąc śladem linków podanych przez komentujących oglądnąłem tę niby jatkę i odetchnąłem z ulgą. Wszystko zostało po staremu. Co prawda bijatyki w których biorą udział obydwie drużyny zdarzają się bardzo rzadko lecz pojedynki między dwoma zawodnikami są na porządku dziennym.

Rzecz bierze się stąd, że hokej jest sportem kontaktowym i zbodiczkowanie przeciwnika a więc złapanie go na wysunięte biodro gdy ten mija z krążkiem obrońcę jest zagraniem jak najbardziej prawidłowym i nie podlegającym karze. Także wejście ciałem w napastnika, a precyzyjnie mówiąc – barkiem, też należy do czystych zagrań. Jednak atak ciałem na plecy przeciwnika a więc odwróconego do nas tyłem, należy do wyjątkowo niebezpiecznych dla atakowanego i jest karane 2-ma bądź 5-ma minutami wykluczenia z gry. Wyjątkowo perfidne jest też tak zwane >puszczenie trzonka< . Polega ono na skierowaniu końcówki kija (nie łopatki) na twarz przeciwnika i dźgnięciu nią w górę. Wtedy faktycznie wylatują zęby, łamią się nosy lub miażdżą kości policzkowe. Do niedozwolonych zagrań, skutkujących często kontuzjami należy atak obrońcy wysuniętym kijem trzymanym oburącz na głowę lub piersi napastnika. Te zagrywki, nie wychwycone przez arbitrów są najczęstszą przyczyną spienienia się poturbowanego i wyzwania na udeptany lód. Zagrania faulem często niewidoczne dla sędziów i nie uchwycone przez nich a tym samym nie ukarane są zaczynem do wymierzania kary samemu. Najlepszym sposobem jest ściągnięcie rękawic, odrzucenie kija i przylutowanie faularzowi. Nie widzę w tym nic zdrożnego. Dwóch dorosłych mężczyzn staje naprzeciwko siebie i używa pięści jako argumentów, po czym zawsze dla ostudzenia dymiących się łbów odsyłani są przez sędziów na resztę meczu do szatni. Trzeba zauważyć, że w bójkach tych przestrzega się pewnych zasad. Jeżeli ktoś ściąga rękawice i odrzuca kij, zaprasza tym samym przeciwnika do walki. Zapraszany może je zignorować i pojechać do boksu swojej drużyny. Jest to pewne teoretyczne rozwiązanie ale ja nie spotkałem się w swoim życiu z czymś takim. Zawsze wyzywany przyjmuje zaproszenie i zaczyna się taniec wojenny. Trwa do momentu gdy jeden z zawodników jest już groggy, względnie leży na lodzie. Wtedy sędziowie rozdzielają ich i wyrzucają z lodu. Tu trzeba podkreślić, że dwa koguty czubią się na własne życzenie. Za moich lat młodości było podobnie. Jeżeli się wyzywało kogoś na pojedynek, to przestrzegano zasad. Walka była na pięści i nie postawało nikomu w głowie uderzać z byka, łokcia lub kopać. A dowalać leżącemu – było nie do pomyślenia. Teraz oglądam w telewizji obrazki jak paru napastników kopie leżącego na ziemi delikwenta i myślę sobie, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Dlatego obejrzana walka hokeistów rosyjskich z ligi KHL przywróciła mi na powrót wiarę w człowieka.

Reklama
Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Są w życiu takie chwile kiedy
    Są w życiu takie chwile kiedy prawdziwy mężczyzna musi dac drugiemu po mordzie a kontaktowe sporty mają swój unikalny charakter który powoduje, że są one ciekawe i emocjonujące. Zauważcie reakcje publiczności na filmie z tego meczu.

    ~Jaca , 10.01.2010 11:50

    • Jaca, zgadzam sie z Twoja
      Jaca, zgadzam sie z Twoja opinia,j estem kibicem New York Rangers (Jagr tez gral tutaj pare sezonow), w grach kontaktowych puszczaja nerwy i czasam zawodnicy troche sie poszarpia i powymachuja rekami(ciosy wyprowadza sie od solidnej podstawy, czyli nog – spytajcie bokserow, na lyzwach jest to bardzo trudne, a zatem slabe i niecelne), tak wiec chodzac na mecze hokejowe ciesze sie razem z publika z dodatkowych atrakcji, ale jak widze komentatorzy na tym forum najchetniej widzieliby hokeistow nie grajacych cialem, bezdotykowo a najlepiej z roza w zebach lub grzecznie pytajac czy teraz on moze pobawic sie krazkiem.

      ~Koziol , 10.01.2010 13:50

    • Ewenement. Co prawda podobną bijatykę urządzili
      sobie parę lat temu juniorzy Kanady i Rosji ale trzeba przyznać, że coś takiego nie zdarza się często. Za moich lat od czasu do czasu wyjeżdżali wszyscy zawodnicy na lód lecz w celu rozdzielenia najbardziej krewkich. Opisana przez Ciebie bijatyka była wyjątkiem. Nie powinno się na jej podstawie osądzać hokeja na lodzie. Ostatnio oglądam skróty meczów ligi kanadyjsko-amerykańskiej (NHL) i muszę przyznać, że w co drugim meczu pokazują bójkę DWÓCH zawodników. Nikomu specjalnie nie dzieje się krzywda a widzowie otrzymują troszeczkę dreszczyku emocji. Płacą za widowisko hokejowe a dodatkowo oglądają boks. Dwa w jednym.

  2. A jak tam seks na łonie natury, dorolu
    co myślisz o golfie, bo ten sport mam na myśli ?
    kulki , cała gama kijków, no i oczywiście ciasne dziurki też wystepują, udrapowane chorągiewkami. A wszystko w scenerii soczystej zieleni, pagórków, drzewek i lusterek wody. Golfisty nie zraża wiatr ni slota, oni to robią godzinami 😉

  3. Eee tam, dorola
    chyba zraziłaś się jurnością tygrysa z lasu. Media tyle traktują o jego wyczynach. Ale on zrobił sobie przerwę w grywaniu więc, można powiedzieć, że golf się oczyścił z elementów zboczonych 😉

    Ja tam uważam że sport i seks na świeżym powietrzu to samo zdrowie 🙂