Reklama

Nie ma tego złego co by po polsku nie wyszło. Jesteśmy świadkami cudu, cudu obiecanego przez Donalda Tuska.

Nie ma tego złego co by po polsku nie wyszło. Jesteśmy świadkami cudu, cudu obiecanego przez Donalda Tuska. My tu sobie gadu gadu o tym jak sforsować pinem czarter i kolację na jedno krzesło, a w tle dzieje się sens i istota. Na naszych oczach zasypuje się rów narodowego podziału i to rękoma tego co ten rów wykopał. Pan prezydent Lech Kaczyński grzecznie i lojalnie kroczy śladami rządu popierając każde stanowisko i każdą kandydaturę. Kto odważny i jaki poważny analityk, czy też publicysta, tych przecież w Rzeczypospolitej nie brakowało i nie zabraknie nigdy, byłby skłonny porwać się na następującą opinię. Pan prezydent poprze Lecha Wałęsę jako mędrca EU i Leszka Balcerowicza jako ekonomistę EU. Takich odważnych nie widziałem i nie widzę nadal, tymczasem żartów nie ma, dzieje się epokowo, przełomowo, historycznie i kto wie czy znów nie zmierza do POPiS.

Porządek polski opierał się wokół bałaganu ideologicznego i historycznego. IVRP powstała na dwóch antyfilarach. Pierwszy antyfilar to Bolek Wałęsa, który dał przestrzeń dla agentów i lewej nogi, drugi antyfilar to Leszek Balcerowicz, który Polskę sprzedał Żydom, aferałom i Niemcom. Gdy zbudzić w środku nocy obywatela IVRP prostym pytaniem, kto jest odpowiedzialny za to, że ludzie grzebią po śmietnikach, a esbekom żyje się dostatnio, obywatel w półśnie odpowie: ?Wałęsa i Balcerowicz?. Pęknięcie, które podzieliło Polskę na dwa porządki liczb rzymskich III i IVRP, w czasie szczytu EU zostało zszyte w jedną Polskę. Coś takiego ostatni raz widzieliśmy przy okrągłym stole i takiego przełomu nie możemy zagadać doniesieniami towarzyskimi, ciekawostkami technicznymi i lotami czarterowymi.

Reklama

Na tym szczycie stał się polski cud Polak z Polakiem mówi jednym głosem na temat innych Polaków. Nie ma już IV i IIIRP, jest jedna Polska, która ma wspólnych bohaterów klasy europejskiej. Fundamentalne podziały ideologiczne, ekonomiczne, ustrojowe i historyczne odchodzą w przeszłość, liczy się tylko przyszłość i to polska przyszłość w jednej Europie. Temu wydarzeniu należy poświęcić wszystkie rozkładówki i paski na monitorach, o tym wydarzeniu dzieci będą się uczyć w szkołach. Lech Kaczyński II po Jarosławie Kaczyńskim obywatel IVRP, uznał ojców założycieli IIIRP za Polaków formatu europejskiego i przyznał Lechowi Wałęsie status mędrca, a Leszkowi Balcerowiczowi status światowej klasy ekonomisty i intelektualisty najwyższego formatu.

Biorąc pod uwagę owoce tej wymuszonej wizyty zaczynam się obawiać, że Donald Tusk poniósł nie porażkę lecz spektakularną klęskę, do tego popełnił dwa wielkie błędy. Po pierwsze niedokładnie przygotował stanowisko rządu, albo w łagodniejszej wersji nie przygotował kompletnego pakietu rządowego, z którym Lech Kaczyński mógłby się pokornie zgodzić. Brakuje mi w stanowisku rządowym własności prywatnej wyniesionej ponad własność spółek skarbu państwa, brakuje mi deklaracji, że Niemcy nie Gruzja, to nasz strategiczny partner, brakuje mi doktryny wojennej, która głosi, że z 5 rotacyjnie remontowanymi F16 nie porywamy się na Moskwę. Należało umieścić w agendzie szczytu kilka oczywistych i porządkujących sformułowań:

a) Radio Maryja nie jest symbolem polskiego katolicyzmu, jest zakałą i wrzodem polskiego katolicyzmu.
b) Antoni Macierewicz nie jest symbolem polskiej lustracji, jest zakałą i wrzodem lustracji.
c) Gwiazda i Walentynowicz są ludźmi, którzy stanowią o słabości i hańbie Solidarności.
d) Szymborska i Miłosz potrafią pisać i są Polakami, mimo że zdarzało im się pisać o Stalinie.
e) Niesiołowski był opozycjonistą i antykomunistą, 20 lat wcześniej, zanim Jarosław Kaczyński wyszedł spod pierzyny.
f) itd. itp.

Taki był pierwszy błąd Donalda Tuska. Drugi błąd wiążący się z błędem pierwszym, da się na szczęście bardzo prosto naprawić. Jak słusznie zauważył Roman Giertych, Tusk zamiast się szarpać z Lechem Kaczyńskim powinien, przed każdym szczytem, przedstawić stanowisko rządu, wypunktowane decyzje rządu i dać do powtórzenia Lechowi Kaczyńskiemu, który jak widomo nie ma wyjścia i musi na szczytach powtarzać to co rząd mu podsunie. Pomysłów na to, żeby zatrzeć podziały między Polakami jest 1000, wystarczy je zebrać i przedłożyć Lechowi Kaczyńskiemu. Tym prostym sposobem w wojnie polsko-polskiej znikną fronty, ponieważ Lech Kaczyński na forum Europy kolejno będzie potarzał, że brat nie stał ani tam gdzie ZOMO, ani tak gdzie MY, brat siedział na Żoliborzu, przy piecu u mamy. Bydło co wyje na cmentarzach, jest bydłem, choćby zostało przywiezione z ulubionej toruńskiej zagrody. Znikną fronty ponieważ znikną wrogowie, wszyscy będziemy jedną polska rodziną mówiąc jednym polskim głosem. Jeśli chodzi o dalsze postulaty, to bardzo Was proszę o inwencję, każdemu według potrzeb. Spisze się to wszystko razem na byczej skórze i dostarczy Donaldowi Tuskowi, ten zaniesie do podpisu Lechowi Kaczyńskiemu, który podje trochę czerwonych buraków i czekolady, aby nie brakło honorowej krwi podpisującej cyrograf.

A tak poważnie? Tak poważnie, to ja od trzech lat powtarzam z manią godnej lepszej sprawy, że Kaczyńscy są jałowi, to są ludzie pozbawieni wszelkiej idei, myśli i wartości, dla nich te sprawy są trzeciorzędne. Pierwszorzędnymi sprawami jest małość oparta na zawiści i zemście, drugie to poczucie partyzanckiej misji. Naprawdę obojętnym jest dla tych ludzi, czy Balcerowicz, czy Rydzyk, warunek jest jeden, to musi służyć ich małości i partyzanckiej misji. Jeśli Balcerowicz powie jedno zdanie: ?Kaczyńscy fajne chłopaki?, następnego dnia Rydzyk stanie się łże elitą. Mechanizm rządzący Kaczyńskimi jest prosty, wręcz prostacki, na poziomie jaskiniowych atawizmów. Oni podpiszą wszystko, wszędzie i wszystkim, byle nie oberwać maczugą i byle maczugą przyłożyć dowolnie i chaotycznie dobieranym wrogom. Poważnie jest tak, że przy następnej okazji naprawdę trzeba pokazać Kaczyńskiemu stanowisko rządu i uroczyście lektyką zanieść go na szczyt, aby podpisał na przykład kartę praw podstawowych. To jest niebywała okazja, żeby rząd zaczął realizować politykę zagraniczną na najwyższym poziomie, żal z takiej okazji nie skorzystać. W najgorszym razie Kaczyński zostanie w domu, nie godząc się na rządowe rozwiązania, a o to przecież chodzi wszystkim, którzy mrużą oczy na widok męża stanu nerwowo rozglądającego się za pinami. W najlepszym podpisze wszystko co mu się podsunie, bo małość pchająca się na salony, aby realizować partyzancką misję nie da mu wewnętrznego spokoju i dla tej małości, dla tej misji podpisze każdy cyrograf.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Góra 8 miesięcy i nie odcięta pępowina
    Strasznie to wszystko osobiste i emocjonalne. Chciałbym tylko zauważyć, o ile coś w tym stanie dotrze do Ciebie, że to Kaczyńscy zajęli się moim życiem, dlatego ja i miliony zajęło się nimi, jak sądzę po Twoim teście, boleśnie skutecznie. Nic nie powstanie, dopóki ci dwaj będą coś znaczyć. Co do reszty chaosu też mam odpowiedzieć? Tak? No to odpowiadam, uważam, że samolot to pryszcz, naprawdę pryszcz, zwłaszcza, że Tusk powiedział, że samolot jest mu do d..py potrzebny. Czymś niebywałym to był minister sparwiedliwosći biegający z dyktafonem za premierem i nie wracajmy do tego, bo samolot zgubiłby się w IVRP bez trudu. Samolot to szczenięcy wybryk, nie zamach stanu. Problem jest inny z Twoimi Kaczyńskimi. Problem jest taki, że Tusk wyznaczył na pole bitwy ring wypełniony kisielem, a Kaczyński nie tylko podjął rękawicę, ale taplał się jak ryba w wodzie. Tak się zachowuje gówniarz, nie prezydent. To było wyrywanie sobie jabola i Kaczyński jabola wyrwał. Ja kobiet o wiek nie pytam, ale jeśli wolno mi się wiekiem zrewanżować, to daję ci góra 8 miesięcy, Ty jeszcze nie odcięłaś pępowiny, Ty ciągle uważasz, że z Twoim PiS można zbudować cokolwiek. Pokaż mi partia, która widzi PiS jako koalicjanta, odwrotnie to może jeszcze SLD wchodziw grę. Spytaj Dorna dlaczego nie powstał POPiS. Tylko mam wrażenie, że ty nie Dorna pytasz, ale słuchasz Gosiewskiego, co ma o Dornie do powiedzenia. Załatw sobie swój problem z POPiS, ze swoimi, mnie do tego nie mieszaj, gorąco Cię o to proszę. A jak chcesz zrobić coś mądrego dla siebie i swoich poglądów, które rozpaczliwie ukrywasz, to pomożesz wykończyć Kaczyńskich chyba, że tak jak oni poglądów nie masz, masz tylko swoje racje i pępowinę.

  2. To ja już krótko
    1) to ja nie odciąłem pępowiny, wygrałaś w tej i w pozostałych projekcjach, bieżących i przyszłych, nie mój sport, a Ty jesteś naprawdę dobra.
    2) Wykończenie Kaczyńskich nie czyni świata doskonałym, czyni świat lepszym, usuwa bariery.
    3) Pozdrawiam również, bez uśmiechu, żeby zachować powagę pozdrowień.

    PS Proszę przekaż władzom, aby on nie rżał, ktoś mu kazał zachować luz i uśmiech, a on rży i może by w końcu do dentysty poszedł, nie wiem, złośliwie ale od serca doradzam.

  3. Kto jeszcze wyskoczy z POPiSem?
    PO i PiS mają korzenie solidarnościowe, temu nikt nie przeczy. Na tym jednak kończą się wszelkie podobieństwa. Tym partiom nigdy nie było po drodze od chwili ich powstania. Nic ich nie łączy, a wszystko dzieli. Tylko krańcowo naiwni mogą jeszcze snuć marzenia o ich współdziałaniu. To nie są koledzy, lecz śmiertelni wrogowie. Zwłaszcza, gdy patrzy się z punktu widzenia PiS i pisolubnych. PiS wizji Polski liberalnej lansowanej przez PO przeciwstawia konsekwentnie wizję Polski solidarnej (czyt. socjalistycznej). Tych dwóch punktów widzenia nie da się pogodzić.

    Dla mnie nigdy nie było watpliwości, że koalicję PiS może tworzyć tylko z SO i LPR. I tak właśnie się stało. Dopuszczam jeszcze możliwość koalicji z PSL (im z każdym po drodze) i ewentualnie z SLD (też lewacka, a rozliczenia historyczne jakoś ominęły sprawców i skupiły się na ofiarach minionego systemu). Stosunek do KK uznaję w odniesieniu do PiS i SLD za nieistotny. Mogą się w tej materii dogadać. I tak zagospodarowują podobny, bo roszczeniowy elektorat. Obie partie mentalnie nie wyszły z PRL. PSL im w tym sekunduje. Ten PRL jeszcze długo bedzie odbijał nam się czkawką, bo i PO nie jest od tego wpływu całkiem wolne.

    PO z PiSem nic nie ugra. Może tylko stracić. Ale jeśli uwolni się kiedyś od konieczności koalicji … to kto wie??? Może wtedy pojawi się jakaś szansa by coś zmienić w tej naszej zapyziałej rzeczywistości? Rozmarzyłem się…. Ale innej alternatywy na razie nie widzę.

    • hmmmmm
      no to wyskakuje. Trzy lata temu POPiS mnie osierocił, tak jestem sierota po tej niepowstałej koalicji. nadal jednak twierdze że ona może powstał na bazie PO i tych wszystkich których pozbył się JK a pozbył się za prawicowe odchylenie. Z PiS takim jak jest w tej chwili nikt raczej, poza Samoobrona i LPR gdyby się odrodzili, nie jest wstanie współpracować. Możliwa jest jedynie i ona realnie istnieje koalicja (nieformalna) w parlamencie w obronie socjalizmu.
      Z mojego punktu widzenie nowy POPiS to mogła by być wielka koalicja PO z XXI, o ile XXI zdecyduje się na drogę partyjna

      • hmmmmmmmmmmmm
        Polskie pojęcie prawicy łączy się z ideologią martyrologiczno-bogo-ojczyźnianą. Od takiej “prawicy” (vide pisowskie odpryski) niczego pozytywnego dla Polski i Polaków się nie spodziewam.

        Ja pojęcie prawicy rozumiem zupełnie inaczej. Łączę go ze sprawnym zarządzaniem państwem bez przerostu administracji i społeczeństwem obywatelskim, zdolnym wziąć swoją przyszłość we własne ręce, nie oglądając się na państwowe “darowizny”. Nikt nikomu i niczego darmo nie da. Datki muszą być okupione czyimś kosztem. Aby jednemu dać, innemu trzeba zabrać, a to już pachnie socjałem. Minimum socjału pewnie jest niezbędne, bo zawsze znajdą się tacy, którym życie dokopało i pomóc wypada. Ale nie można czynić z tego reguły dla całych grup społecznych czy zawodowych.

  4. Masz rację, to nie Kaczyńscy wymyślili draństwo,
    ale oni doprowadzili je do szczytowej formy. Niewiele można po nich w tej sprawie poprawić. Lepper powiedział, że w Sejmie już nie będzie Wersalu… i Kaczyńscy wprowadzili to w życie. Ludzie zaczęli mówić w końcu lat 90-tych “komuno wróć” i Kaczyńscy zaczęli forsować bolszewickie metody działania i zasady ekonomiczne…
    A po co ja to wszystko piszę, do oszołomów pisowskich to i tak nie dotrze…

  5. To krótko już
    1) to ja nie odciąłem pępowiny i jestem osobisty, wygrałaś w tej i we wszystkich przyszłych projekcjach, w tym sporcie nie jestem championem.
    2) Od wykończenia Kaczyńskich świat się nie stanie idealny, ale lepszy, znikną kolejne bariery.
    3) Też pozdrawiam, ale bez uśmiechu, żeby zachować powagę i nie udawać luzu.

    PS Jeśli mogę coś zasugerować dla władz partii, to niech on nie rży. Ktoś mu kazał być uśmiechniętym i wyluzowanym, a on z żyłą na czole rży. I wizyta u dentysty, naprawdę wstyd, ja wiem, że głowa państwa i należy się szacunek, ale niech idzie do dentysty.

  6. To napisz Miczysławo co Ci życ nie daje, a co pomaga
    Jak dotąd napisałaś pół tekstu w swoim ulubionym dadaistycznym stylu, co on udaje inną niż inne formy, żeby przykryć banał treści i z tym dorobkiem oczekujesz jakości ode mnie. Napisz porządny tekst, czego chcesz od nas, od siebie, od nich wszystkich, najlepiej w taki sposób aby to się dało czytać, a ja go opublikuję na pierwszym honorowym miejscu, nawet jak się nie da czytać. Poważna propozycja, po to jest to miejsce, żeby i miłośnicy Kaczyńskich mogli mieć sój top, o niczym innym nie marzę, ale daj mi szansę – pisz.

  7. Wszystko jest możliwe?
    Liczysz na to, że jeśli nie stanie Kaczyńskich to pisiaki zapomną o Polsce solidarnej? Nawet jeśli, to kto rozsądny chciałby współpracować z tymi, których Kaczyńscy przy sobie zgromadzili? Musiałaby to być jakaś sensowna i prawdziwa (a nie pseudo) prawica, patrząca w przód, nie do tyłu, by się z nią zbratać.

    Ja POPiS skreślam zdecydowanie. Gosiewskiego, Kurskiego, Putry, Karskiego, Suskiego, obu Kamińskich itd…itd… wolałbym już nigdy nie oglądać na scenie politycznej. Nawet jeśli zdobędziesz się na wysiłek zaakceptowannia tych polityków, otrzeźwią cię ich wyborcy. Wypowiedzi pisolubnych robią wrażenie, że to ludzie inteligentni inaczej. Wybiorą takich przedstawicieli, jacy sami są.

  8. Berek
    Zastanawiałam się nad działaniem naszego prezydenta i wiem dlaczego tak się biedak starał dotrzeć na ten SZCZYT. To nieszczęśliwy człowiek, który nie doświadczył zabaw na podwórku. Potrzebował po prostu dogonić Tuska i klepnąć go w plecy. Nie wiecie jak nazywa się ta zabawa? To po prostu BEREK!

  9. humor absurdu – tak odbieram pierwszą część tego tekstu…..
    i nawet trochę to rozumiem, bo patrząc na to co osiągnął prezydent tym wyjazdem – to się zastanawiam – śmiać się czy płakać ? To już lepiej się trochę pośmiać, choć żenada przed resztą świata była…. Cieszy mnie, że ministrowie Sikorski i Rostowski pokazali klasę i taktownie ustępowali miejsca Kaczyńskiemu. JEst jeszcze jedna rzecz, może mało istotna, ale także pokazująca “orientację” naszej głowy państwa w sprawach protokolarnych – ponieważ nie był pewien czy się załapie na krzesło – usiadł przed Tuskiem, co wszyscy widzieliśmy…. ale usiadł po lewej a nie po prawej stronie… oddając honorową prawą stronę premierowi….(który cwanie trzymał sobie krzesełko ręką) Niezorientowanym w tych niuansach polecam powtórną lekturę dialogu wojewody Kisiela z Chmielnickim w “Ogniem i mieczem” ….. gdy wojewoda kijowski wyegzekwował prawą stronę w powozie dla siebie…..

  10. Ocena umiarkowana dla pakietu “prezydent plus instrukcja rządu”
    Boimy się dalszego ośmieszania się na arenie
    międzynarodowej i psucia polityki zagranicznej
    nieprzewidywalnymi zachowaniami Lecha Kaczyńskiego,
    a wiemy, że człowiek ten ma dalej zamiar pchać
    się na podobne spotkania unijne, bądź inne,
    gdzie wypada wysłać jedynie przedstawicieli rządu.

    Pomysł M-K, by wysyłać L.K. na podobne szczyty
    z instrukcją rządową, jest umiarkowanie dobry.

    Czemu tylko umiarkowanie dobry ? …

    W Brukseli L.K. się hamował, ponieważ wiedział,
    że był tam nieproszonym gościem i nie chciał
    jeszcze bardziej rozdrażnić gospodarzy i gości.
    Dlatego głosił swoją zgodę dla postulatów rządu
    i mrucząc pod nosem przełknął kandydaturę
    Wałęsy do Rady Mędrców, co to niby ma snuć
    wizje przyszłej Europy.

    Co będzie, gdy w L.K. otrzyma akceptację
    rządu dla swojego uczestnictwa w następnym
    szczycie, gdzie znów powinni być tylko
    przedstawiciele rządu ?

    Uważam, że wtedy poczuje się pewnym siebie
    i do instrukcji rządowej będzie chciał wstawić
    swoje zaściankowe postulaty, jak i postulaty
    swego brata.
    Ponieważ rząd się na to nie zgodzi, pomysł
    wysłania L.K. na spotkanie zostanie odrzucony
    z przyczyny podobnej do tej, która stała
    za powstrzymywaniem L.K. od wyjazdu do Brukseli.

    No … , chyba, że upór L.K. zostanie przełamany
    przez jego chęć puszenia się na salonach
    i L.K. swe propozycje zmian do instrukcji
    rządowej wycofa.
    Po ostatnim unisono w Brukseli wiemy, że takie
    złamanie L.K. jest możliwe.
    Nie wiemy jednak ile razy coś takiego się uda
    zrealizować, dlatego utrzymuję, że pomysł
    z wysyłaniem L.K. na spotkania międzynarodowe
    z instrukcją rządową jest tylko umiarkowanie dobry.
    M-K dobrze wie o w.w. słabości pomysłu, bo przecież
    wspomniał o wariancie pozostawienia L.K. w domu.
    Nie podał tylko, czy w takich przypadkach L.K.
    będzie przywiązywany do słupa, czy może uda
    się wymyśleć inny sposób na powstrzymanie
    go od wyjazdu, bez kompromitowania rządu.

    Do mojej umiarkowanej oceny pomysłu M-K
    dochodzą jeszcze dwie przyczyny.
    Jedna przyczyna wynika z prezydenckich ambicji
    Tuska, a druga z oczekiwań większości społeczeństwa
    i tu piszących co do wyników przyszłych wyborów
    prezydenckich w Polsce.

    Gdy L.K. zacznie jeździć i głosić dobrą nowinę
    zgodnie z instrukcjami rządu, sporo wyborców
    odczyta to, jako plus dla prezydenta, a nie
    dla Tuska.
    Notowania L.K. wzrosną, a to będzie Tuskowi
    nie w smak.
    Będzie to nie w smak Matce Kurce,
    będzie nie w smak mnie,
    będzie nie w smak większości
    tu piszących.

    No i powstaje dylemat …

    Rozgłaszać pomysł M-K “prezydent plus
    rządowa instrukcja na wyjazdy”,
    czy nie rozgłaszać w obawie, że się
    to skończy drugą kadencją obecnego
    prezydenta ?

    Mój kolega odgraża się, że jeśli L.K.
    zostanie prezydentem po raz drugi
    on wyjedzie z kraju, gdyż nie chce już
    więcej żyć obok tak głupich współobywateli.
    Dla mojego kolegi dylemat urasta więc wręcz
    do pytania “być, albo nie być ?”.

    Oto jest pytanie …

      • To “boimy się ośmieszania” nie miało zabrzmieć pompatycznie.
        Może to “boimy się dalszego ośmieszania …” zabrzmiało
        pompatycznie, ale miało tylko zasugerować obawy większości
        tu piszących i przypuszczalnie dużej ilości podobnie
        myślących w społeczeństwie.
        Nie chciałem, aby zabrzmiało to aż tak poważnie,
        czyli, aby naśladować pompatyczny ton propagandy
        komunistycznej, tym bardziej, że pomysł M-K
        wysyłania prezydenta na międzynarodowe spotkania
        z instrukcją rządową należy traktować z przymrużeniem
        oka.

        Chociaż, teraz, kiedy właśnie dowiedziałem się o tym,
        że jacyś nieznani osobnicy oskarżyli Tuska
        o popełnienie przestępstwa, bo nie uwzględnił
        prezydenta w składzie delegacji rządowej
        na szczyt w Brukseli, zastanawiam się,
        czy zdarzenie to nie doprowadzi do prób
        dokonania zmian w Konstytucji, lub wydania
        jakiejś ustawy kompetencyjnej, a zatem
        do czegoś co po drodze wyzwoli w Sejmie
        wielkie emocje i pompatyczne właśnie słowa.

        Wtedy żartobliwy pomysł M-K chyba pójdzie w niepamięć.

        Chociaż, kto wie, bo na wrodzoną skłonność
        Kaczyńskich do wzniecania kłótni żadna,
        nawet najlepiej skonstruowana ustawa nie pomoże.