Reklama

Socjalizm gierkowski uchylił nieco żelazną kurtynę i przez otwór do kraju zaczęły napływać dobra, które nazwano luksusowymi, a które w cywilizowanych krajach powszednimi były jak najbardziej.

Socjalizm gierkowski uchylił nieco żelazną kurtynę i przez otwór do kraju zaczęły napływać dobra, które nazwano luksusowymi, a które w cywilizowanych krajach powszednimi były jak najbardziej.
Oficjalny eksport do PRL-landii objął owoce cytrusowe (za Gomułki było ich jak na lekarstwo, gdyż tow. Wiesław, znany ze swojej niechęci do zbytku i zamiłowania do przaśno – buraczanej siermiężności stwierdził, że kapusta ma tyle samo witamin co cytryny – i pewnie dlatego znakomicie nadaje się do herbaty i wyrobów cukierniczych), dobre fajki, alkohole i inne produkty spożywcze, których państwowe wytwórnie w PRL nie produkowały. Zakupiono też licencje na coca – colę, pepsi, małego Fiata, autobusy miejskie Berlieta, traktory Massey – Ferguson. Powiało światowym zapaszkiem, chociaż niektóre licencje okazały się o dupę potłuc. Berliety, wytwarzane w fabryce w Jelczu, wymagały przeróbek, bo ich konstrukcja nie była dostosowana do polskich realiów, gdzie komunikacja miejska obsługiwała 80-90% podróży w miastach (we Francji, skąd kupiono licencję 30-40%). Jak widać protoplastów decydentów zakupu F16 można z powodzeniem szukać w latach PRL. Przynajmniej mentalnie.

Gdzieś tak do 1975 r. czuliśmy oddech zachodu. Miałem wtedy 9 lat i też korzystałem garściami z dobrobytu. Poza oficjalnym eksportem, był jeszcze ten nieoficjalny, który dla gówniarza takiego jak ja, stanowił źródło niebywałych przyjemności: gumy balonowe Donald albo Bazooka. Starsi poprzez marynarskie rodziny sprowadzali płyty The Beatles, The Rolling Stones, Led Zeppelin, a jak komuś gustu brakowało to kupował The Bay City Rollers. Niemieckie czasopismo Bravo, to był szpan, bo były w nim plakaty zespołów rockowych, które potem lądowały na słomiance przywieszanej na ścianie. Żołnierzyki i modele Airfixu, samochodziki Matchboxa – długo by wymieniać. To co dla dzieciarni z Niemiec, Holanadii, że o USA nie wspomnę, było normą, u nas nosiło znamiona luksusu, dostępnego, ale niestety dla nielicznych. Wranglery albo Levi’sy kosztowały w Pewexie albo Baltonie równowartość średniej pensji (gdzie te czasy 21$ za Levi’sy?). Dlatego też większa część gównarzerii zadowalała się ersatzem i popłuczynami po dobrobycie zachodu.

Reklama

Niedostępność luksusów dla dużej części smarkaterii, powodowała, z dzisiejszego punktu widzenia, kuriozalne zachowania i mody. Zbieranie puszek po piwie i to nie po to by oddać je na złom i kupić dwa browary, tylko w celach estetycznych jak najbardziej. Półki meblościanek zawalone były w dziecięcych pokojach równo poustawianymi puszkami po piwach i napojach gazowanych. To był autentyczny szpan. To samo z opakowaniami po fajkach. LM, Marlboro, LUX, Dunhill. Wszystkie te fanty stanowiły przedmiot handlu (za kaskę) lub wymiany barterowej (towar za towar). Na zachodzie zbieractwem zajmowali się kloszardzi u nas dzieci, których rodzice mieli dostęp do waluty. Taka to była różnica między nami i zachodem.

Pod koniec lat 70-tych zapanowała moda na pisanie listów (kartki pocztowe) do firm zachodnich z prośbą o przesłanie materiałów reklamowych i gadżetów. Przepisywane dziecięcą ręką po raz 10 z kolei (ktoś znał kogoś, kto znał kogoś, kogo starszy brat znał trochę j. angielski – w PRL uczono tylko j. rosyjskiego w szkołach, bo potrzebny był jak twierdzą historycy IPN do rozumienia rozkazów wydawanych przez sowieckich dowódców na wypadek marszu na zachód, choć to przecież piękny język, a literatura duszoszczypatielnyja) brzmiały zapewne zabawnie dla speców od reklamy w zachodnich firmach. „Dear Sirs. Please send me some your procpects, because I interenting your firm. Tchank You”. Tak to mniej więcej brzmiało i było napisane. A potem niepokojący okres oczekiwania. Przyślą? Przyjdzie duża koperta? Przyszła! Pierwsza z firmy Grundig. Kurwa! Ale byłem szczęśliwy. Katalog najnowszych telewizorów oglądałem cały tydzień. Na kiblu, przy jedzeniu, w łóżku przed snem.
A oni tam na zachodzie cieszyli się. Bo wyrobili plan wysyłając materiały reklamowe do krajów III świata. Takie sobie o nas zdanie wyrobili i to pokutuje do dzisiaj.

Ja zaś do dzisiaj traumatycznie sobie odbijam niedostatki realnego socjalizmu. Tabliczkę czekolady Rittera potrafię wpieprzyć w 5 min. W wieku trzydziestu paru lat kupiłem sobie 5 modeli samolotów Airfixu i skleiłem je w trzy dni, odbijając w ten sposób sobie brak możliwości zabawy nimi w wieku lat kilkunastu. Po co to wam opowiadam?

Nie bez przyczyny.

Do dzisiaj mamy kompleks zachodu i do dzisiaj jesteśmy zbieraczami zachodniego złomu. Zmienił się ustrój, staliśmy się członkiem (za przeproszeniem) UE i dalej zbieramy złom. Dzieci, które jak ja dorosły, dalej cieszą się otrzymując w darze złomowane statki i samoloty bez wyposażenia, rakiety bez głowic i obietnice (reklamę i prospekty rakiet SM-3) szczęścia za 9 lat. Dzisiejsi politycy to moje pokolenie 40. i 50. latków. Mam wrażenie, obserwując naszych polityków, że tak jak ja odbijają sobie niedostatki wieku dziecięcego. Tylko, że moje fanaberie, moje samoloty do sklejania kosztowały MNIE 200 zł, a zabawki naszych polityków liczone są mld $, ku uciesze naszych sojuszników, którzy mają nas ciągle za III świat. Wizyta wice-Obamy utwierdza mnie w tym przekonaniu.

Reklama

39 KOMENTARZE

    • Zmiana mentalności nie wymaga zmiany pokolenia
      tylko samokrytycznego podejścia do siebie i otoczenia.
      Wsłuchując się w to co mają do powiedzenia przedstawiciele atlantyckiego mocarstwa zwanego USA i jaki poziom wiedzy o świecie reprezentują, pozbywam się natychmiast kompleksów. W taki sam sposób nie nabawiam się kompleksów widząc wypindrzoną lalę a’la J. Rutowicz wysiadającą z nowego BMW.

      Jak śpiewali Stonesi: nie nosimy po prostu tych samych garniturów lub jak mawia się u nas jesteśmy z innej bajki.

    • Zmiana mentalności nie wymaga zmiany pokolenia
      tylko samokrytycznego podejścia do siebie i otoczenia.
      Wsłuchując się w to co mają do powiedzenia przedstawiciele atlantyckiego mocarstwa zwanego USA i jaki poziom wiedzy o świecie reprezentują, pozbywam się natychmiast kompleksów. W taki sam sposób nie nabawiam się kompleksów widząc wypindrzoną lalę a’la J. Rutowicz wysiadającą z nowego BMW.

      Jak śpiewali Stonesi: nie nosimy po prostu tych samych garniturów lub jak mawia się u nas jesteśmy z innej bajki.

    • Zmiana mentalności nie wymaga zmiany pokolenia
      tylko samokrytycznego podejścia do siebie i otoczenia.
      Wsłuchując się w to co mają do powiedzenia przedstawiciele atlantyckiego mocarstwa zwanego USA i jaki poziom wiedzy o świecie reprezentują, pozbywam się natychmiast kompleksów. W taki sam sposób nie nabawiam się kompleksów widząc wypindrzoną lalę a’la J. Rutowicz wysiadającą z nowego BMW.

      Jak śpiewali Stonesi: nie nosimy po prostu tych samych garniturów lub jak mawia się u nas jesteśmy z innej bajki.

  1. OK, ja też nie mam
    OK, ja też nie mam kompleksów, znam swoją wartość i wiem, na co mnie stać. Jednak jeszcze wielu naszych rodaków tak patrzy, Amerykanin, Niemiec = coś z górnej półki. Bo patrzą na nich przez pryzmat kasy, pozycji w świecie, itp, a nie tego, co sobą reprezentują. Mam nadzieję, że kiedyś ta świadomość własnej wartości będzie większa, że nasze osiągnięcia, jako narodu, pozwolą większości uwierzyć w siebie:)

    • Myślę, że patrzą przez pryzmat TV
      serialów, reality show i tańca z gwiazdami. Być vip-em albo celebrities, oto marzeń szczyt – jakby dzisiaj zaśpiewał Perfect. A ja od czasu jak w wieku 15 lat przelotnie zostałem hipisem, mam to w dupie.
      Jeżeli ktoś mnie wpędza w kompleksy, to ludzie wszechstronnie wykształceni lub specjaliści takiego sortu, że robi mi się wstyd, albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.

  2. OK, ja też nie mam
    OK, ja też nie mam kompleksów, znam swoją wartość i wiem, na co mnie stać. Jednak jeszcze wielu naszych rodaków tak patrzy, Amerykanin, Niemiec = coś z górnej półki. Bo patrzą na nich przez pryzmat kasy, pozycji w świecie, itp, a nie tego, co sobą reprezentują. Mam nadzieję, że kiedyś ta świadomość własnej wartości będzie większa, że nasze osiągnięcia, jako narodu, pozwolą większości uwierzyć w siebie:)

    • Myślę, że patrzą przez pryzmat TV
      serialów, reality show i tańca z gwiazdami. Być vip-em albo celebrities, oto marzeń szczyt – jakby dzisiaj zaśpiewał Perfect. A ja od czasu jak w wieku 15 lat przelotnie zostałem hipisem, mam to w dupie.
      Jeżeli ktoś mnie wpędza w kompleksy, to ludzie wszechstronnie wykształceni lub specjaliści takiego sortu, że robi mi się wstyd, albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.

  3. OK, ja też nie mam
    OK, ja też nie mam kompleksów, znam swoją wartość i wiem, na co mnie stać. Jednak jeszcze wielu naszych rodaków tak patrzy, Amerykanin, Niemiec = coś z górnej półki. Bo patrzą na nich przez pryzmat kasy, pozycji w świecie, itp, a nie tego, co sobą reprezentują. Mam nadzieję, że kiedyś ta świadomość własnej wartości będzie większa, że nasze osiągnięcia, jako narodu, pozwolą większości uwierzyć w siebie:)

    • Myślę, że patrzą przez pryzmat TV
      serialów, reality show i tańca z gwiazdami. Być vip-em albo celebrities, oto marzeń szczyt – jakby dzisiaj zaśpiewał Perfect. A ja od czasu jak w wieku 15 lat przelotnie zostałem hipisem, mam to w dupie.
      Jeżeli ktoś mnie wpędza w kompleksy, to ludzie wszechstronnie wykształceni lub specjaliści takiego sortu, że robi mi się wstyd, albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.

  4. Trudno z Panem dyskutować Herr neospasmin
    Fakt, nie napisałem też o przełomie 1956, antysemickich rozróbach Moczaro-PZPR i ORMO w 1968, strzelaniu do robotników w 1970 i stanie wojennym 1981 r. Nie napisałem jeszcze o milionach spraw, o których nie napisałem. Bo łaskawco nie dokonuję tu rozliczenia z PRL. Mój tekst dam do przeczytania znajomemu gimnazjaliście. Sądzę, że on bez problemu zrozumie kontekst.

  5. Trudno z Panem dyskutować Herr neospasmin
    Fakt, nie napisałem też o przełomie 1956, antysemickich rozróbach Moczaro-PZPR i ORMO w 1968, strzelaniu do robotników w 1970 i stanie wojennym 1981 r. Nie napisałem jeszcze o milionach spraw, o których nie napisałem. Bo łaskawco nie dokonuję tu rozliczenia z PRL. Mój tekst dam do przeczytania znajomemu gimnazjaliście. Sądzę, że on bez problemu zrozumie kontekst.

  6. Trudno z Panem dyskutować Herr neospasmin
    Fakt, nie napisałem też o przełomie 1956, antysemickich rozróbach Moczaro-PZPR i ORMO w 1968, strzelaniu do robotników w 1970 i stanie wojennym 1981 r. Nie napisałem jeszcze o milionach spraw, o których nie napisałem. Bo łaskawco nie dokonuję tu rozliczenia z PRL. Mój tekst dam do przeczytania znajomemu gimnazjaliście. Sądzę, że on bez problemu zrozumie kontekst.

  7. Jest mi bardzo przykro,
    Ale cenie Twoje pióro, i jest mi jeszcze bardziej przykro bo się zgadzam z treścią. A już najbardziej mi przykro, że nadzieje w następnym pokoleniu sa płonne. Dopóki większa część społeczeństwa zarabia “minimalną” będą kupować w szmateksach markowe podniszczone ciuchy bo nie stać ich na nowe. Będą jeździć starymi złomami w których “sprzęt” jest droższy jak jak samo auto. I z tymi przyzwyczajeniami szmaciarzy pójdą w świat.

  8. Jest mi bardzo przykro,
    Ale cenie Twoje pióro, i jest mi jeszcze bardziej przykro bo się zgadzam z treścią. A już najbardziej mi przykro, że nadzieje w następnym pokoleniu sa płonne. Dopóki większa część społeczeństwa zarabia “minimalną” będą kupować w szmateksach markowe podniszczone ciuchy bo nie stać ich na nowe. Będą jeździć starymi złomami w których “sprzęt” jest droższy jak jak samo auto. I z tymi przyzwyczajeniami szmaciarzy pójdą w świat.

  9. Jest mi bardzo przykro,
    Ale cenie Twoje pióro, i jest mi jeszcze bardziej przykro bo się zgadzam z treścią. A już najbardziej mi przykro, że nadzieje w następnym pokoleniu sa płonne. Dopóki większa część społeczeństwa zarabia “minimalną” będą kupować w szmateksach markowe podniszczone ciuchy bo nie stać ich na nowe. Będą jeździć starymi złomami w których “sprzęt” jest droższy jak jak samo auto. I z tymi przyzwyczajeniami szmaciarzy pójdą w świat.

  10. nie żadne
    samochodziki Matchboxa tylko “resoraki”. Przynajmniej na prowincji. Po 8 baksów w pewexie były :(((

    A Pan Marcin skoro miał to wszystko w tych czasach, to nic dziwnego, że ponad nasz poziom wzrósł. (troszkę jak Marx – bogaty z domu epokę swą wyprzedził.

    pozdrawiam z nostalgią ale bez żalu

    rzl

  11. nie żadne
    samochodziki Matchboxa tylko “resoraki”. Przynajmniej na prowincji. Po 8 baksów w pewexie były :(((

    A Pan Marcin skoro miał to wszystko w tych czasach, to nic dziwnego, że ponad nasz poziom wzrósł. (troszkę jak Marx – bogaty z domu epokę swą wyprzedził.

    pozdrawiam z nostalgią ale bez żalu

    rzl

  12. nie żadne
    samochodziki Matchboxa tylko “resoraki”. Przynajmniej na prowincji. Po 8 baksów w pewexie były :(((

    A Pan Marcin skoro miał to wszystko w tych czasach, to nic dziwnego, że ponad nasz poziom wzrósł. (troszkę jak Marx – bogaty z domu epokę swą wyprzedził.

    pozdrawiam z nostalgią ale bez żalu

    rzl

  13. „Dear Sirs…. Tchank You”
    Teraz dla odmiany dostaję co parę dni maile podobne do następującego:
    “Dar tajemnicy!

    Drogie panie i panowie, jesteś dobry!
    Sorry to bother you czasie, wyrażamy głębokie przeprosiny. Prosimy o cierpliwość czytania tej wiadomości!
    Jesteśmy na przywóz i wywóz firma, zajmująca się głównie elektronicznej sprzedaży produktu! Na przykład: laptopów, globalnych systemów pozycjonowania, telewizor LCD, PS3 konsole do gier, odtwarzaczy MP3, telefonów komórkowych / 4, motocykli itp. …….
    Nasza firma serdecznie za wizytę! Zapraszamy do odwiedzenia naszej oficjalnej stronie internetowej: (…)

    Szczerze życzę szczęśliwego zakupy!”

    Prawdziwą frajdę sprawia mi porównywanie tego bełkotu z zamieszczanym niekiedy niżej angielskojęzycznym wtórowzorem (pierwowzór był po chińsku). Przypuszczam, że podobnie odbierali twoje dziecinne listy adresaci w Grundigu 😉

    A co do meritum, to nie da się ukryć, że politycy nadrabiają stracony czas zabaw z dzieciństwa, Nie tylko w zbieraniu złomowartych gadżetów. Bawią się też w wojsko, w lotnictwo, w mężów stanu… W końcu, tyle rzeczy ominęło moje pokolenie – kto może, ten sobie nadrabia.
    Pytanie jakie kompleksy i braki będą nadrabiać politycy następnych pokoleń. Małą próbkę mieliśmy powyżej – kolega Neo uparcie bawi się w mentora i moralistę.

  14. „Dear Sirs…. Tchank You”
    Teraz dla odmiany dostaję co parę dni maile podobne do następującego:
    “Dar tajemnicy!

    Drogie panie i panowie, jesteś dobry!
    Sorry to bother you czasie, wyrażamy głębokie przeprosiny. Prosimy o cierpliwość czytania tej wiadomości!
    Jesteśmy na przywóz i wywóz firma, zajmująca się głównie elektronicznej sprzedaży produktu! Na przykład: laptopów, globalnych systemów pozycjonowania, telewizor LCD, PS3 konsole do gier, odtwarzaczy MP3, telefonów komórkowych / 4, motocykli itp. …….
    Nasza firma serdecznie za wizytę! Zapraszamy do odwiedzenia naszej oficjalnej stronie internetowej: (…)

    Szczerze życzę szczęśliwego zakupy!”

    Prawdziwą frajdę sprawia mi porównywanie tego bełkotu z zamieszczanym niekiedy niżej angielskojęzycznym wtórowzorem (pierwowzór był po chińsku). Przypuszczam, że podobnie odbierali twoje dziecinne listy adresaci w Grundigu 😉

    A co do meritum, to nie da się ukryć, że politycy nadrabiają stracony czas zabaw z dzieciństwa, Nie tylko w zbieraniu złomowartych gadżetów. Bawią się też w wojsko, w lotnictwo, w mężów stanu… W końcu, tyle rzeczy ominęło moje pokolenie – kto może, ten sobie nadrabia.
    Pytanie jakie kompleksy i braki będą nadrabiać politycy następnych pokoleń. Małą próbkę mieliśmy powyżej – kolega Neo uparcie bawi się w mentora i moralistę.

  15. „Dear Sirs…. Tchank You”
    Teraz dla odmiany dostaję co parę dni maile podobne do następującego:
    “Dar tajemnicy!

    Drogie panie i panowie, jesteś dobry!
    Sorry to bother you czasie, wyrażamy głębokie przeprosiny. Prosimy o cierpliwość czytania tej wiadomości!
    Jesteśmy na przywóz i wywóz firma, zajmująca się głównie elektronicznej sprzedaży produktu! Na przykład: laptopów, globalnych systemów pozycjonowania, telewizor LCD, PS3 konsole do gier, odtwarzaczy MP3, telefonów komórkowych / 4, motocykli itp. …….
    Nasza firma serdecznie za wizytę! Zapraszamy do odwiedzenia naszej oficjalnej stronie internetowej: (…)

    Szczerze życzę szczęśliwego zakupy!”

    Prawdziwą frajdę sprawia mi porównywanie tego bełkotu z zamieszczanym niekiedy niżej angielskojęzycznym wtórowzorem (pierwowzór był po chińsku). Przypuszczam, że podobnie odbierali twoje dziecinne listy adresaci w Grundigu 😉

    A co do meritum, to nie da się ukryć, że politycy nadrabiają stracony czas zabaw z dzieciństwa, Nie tylko w zbieraniu złomowartych gadżetów. Bawią się też w wojsko, w lotnictwo, w mężów stanu… W końcu, tyle rzeczy ominęło moje pokolenie – kto może, ten sobie nadrabia.
    Pytanie jakie kompleksy i braki będą nadrabiać politycy następnych pokoleń. Małą próbkę mieliśmy powyżej – kolega Neo uparcie bawi się w mentora i moralistę.

  16. “…albo Jimmy Page kiedy gra
    “…albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.” O tak!
    Co innego jednak Twój tekst przywołał z mojej przeszłości. Jako 8-latka spędziłam rok w szpitalu. Wcześniej pomarańcze, takie pachnące, w kolorowych bibułkach (zbieraliśmy je, te bibułki), były tylko jako dodatek do książki pod choinkę. W szpitalu gniły w szafce, jak się dało to wymieniane były na jabłka, takie zwyczajne, nie zawijane w papierki. Do dziś mdli mnie na samą myśl o pomarańczach. Nie mam pojęcia gdzie rodzice je zdobywali i nie zapytam. Chcieli dać cierpiącemu dziecku wszystko co było tylko możliwe i to jest jedynie ważne.
    Jakoś przeszło nad moją głową pragnienie mienia tego, co za bony i dolary. Zazdrościłam tylko koledze mającemu rodzinę w USA i RFN płytoteki. Teraz nadrabiam. Mam np. całą dyskografię Zeppelinów, Floydów, Skorpionów. Wtedy cieszyłabym się bardziej.

  17. “…albo Jimmy Page kiedy gra
    “…albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.” O tak!
    Co innego jednak Twój tekst przywołał z mojej przeszłości. Jako 8-latka spędziłam rok w szpitalu. Wcześniej pomarańcze, takie pachnące, w kolorowych bibułkach (zbieraliśmy je, te bibułki), były tylko jako dodatek do książki pod choinkę. W szpitalu gniły w szafce, jak się dało to wymieniane były na jabłka, takie zwyczajne, nie zawijane w papierki. Do dziś mdli mnie na samą myśl o pomarańczach. Nie mam pojęcia gdzie rodzice je zdobywali i nie zapytam. Chcieli dać cierpiącemu dziecku wszystko co było tylko możliwe i to jest jedynie ważne.
    Jakoś przeszło nad moją głową pragnienie mienia tego, co za bony i dolary. Zazdrościłam tylko koledze mającemu rodzinę w USA i RFN płytoteki. Teraz nadrabiam. Mam np. całą dyskografię Zeppelinów, Floydów, Skorpionów. Wtedy cieszyłabym się bardziej.

  18. “…albo Jimmy Page kiedy gra
    “…albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.” O tak!
    Co innego jednak Twój tekst przywołał z mojej przeszłości. Jako 8-latka spędziłam rok w szpitalu. Wcześniej pomarańcze, takie pachnące, w kolorowych bibułkach (zbieraliśmy je, te bibułki), były tylko jako dodatek do książki pod choinkę. W szpitalu gniły w szafce, jak się dało to wymieniane były na jabłka, takie zwyczajne, nie zawijane w papierki. Do dziś mdli mnie na samą myśl o pomarańczach. Nie mam pojęcia gdzie rodzice je zdobywali i nie zapytam. Chcieli dać cierpiącemu dziecku wszystko co było tylko możliwe i to jest jedynie ważne.
    Jakoś przeszło nad moją głową pragnienie mienia tego, co za bony i dolary. Zazdrościłam tylko koledze mającemu rodzinę w USA i RFN płytoteki. Teraz nadrabiam. Mam np. całą dyskografię Zeppelinów, Floydów, Skorpionów. Wtedy cieszyłabym się bardziej.