Reklama

Od czasu do czasu uruchamiam taki niepi

Od czasu do czasu uruchamiam taki niepisany, czyli nie umówiony cykl: „Słowo na niedzielę”. Uznałem, że nadszedł czas, by odpocząć od codziennej bitwy i spłodzić coś innego, z gatunku luźnych obserwacji. Nie wiem czym to tłumaczyć, ale socjolog, nawet taki zaoczny, wieczorowy, który nie potrafi wymienić klasyków socjologii, bo nigdy się tym specjalnie nie interesował, gdy idzie ulicą uruchamia w sobie instynkt. Chcesz nie chcesz słuchasz i obserwujesz ludzi. Teraz już widać, że socjologiem może być każdy, a szczególnie w przedświątecznej atmosferze. Ludzie nagle kręcą się wokół zaniedbanych stoisk z bakaliami, sklepy „po 5 złotych” zacierają kasy, drogerie od żyletek, perfum i kremów skaczą na wysokości. Lubię ten klimat, wiadomo, że owczy pęd, że obłęd w oczach, ale co z tego, ja lubię klimat świąt, tych Świąt szczególnie. Z podsłuchanych i przyuważonych zachowań wybrałem jedno. Od razu się przyznam, że mnie urzekło, a często mi się to nie zdarza. Zachwyciłem się i jeszcze przy tym pocieszyłem, tchnęło we mnie nowego ducha. Scena wyglądała mniej więcej tak. Młodzieniec w wieku roszczeniowym, góra 19 lat, przyozdobiony modnie, butikowo, włos zjeżony na środku, po bokach ściernisko, zawadiacko przechadzał się chodnikiem, w towarzystwie babci. O tym, że babcia dowiedziałem się z rozmowy, ale za wcześnie na dialog, najpierw opis babci. Cóż można powiedzieć? Kurtka wielosezonowa, taka na jesień, zimę, wiosnę i od wielu lat. Goła głowa i jeszcze nie odświeżone farbą włosy, nie ta pora do soboty zdąży odrosnąć, a 15 złotych chodnikiem nie chodzi. Skupiona twarz, błądzące troski, te same od lat, czy starczy do 20, bo o pierwszym nie ma mowy. Torba typu derma, starsza od kurtki i wbrew całości, z wiarą i wiedzą, że nie można inaczej idzie zadowolona babcia. Obok szusuje młody, razem idą równo, jakby ktoś rytm na obśmianym trójkącie wydzwaniał, a między krokami taki dało słyszeć się dialog:
– Żeby my tylko nie zapomnieli kupić – mówi babcia.
– Spoko babciu, pamiętam – odpowiada modny wnuk.
– To dzięki Bogu.
– Babciu, ale uszek, to ma być full! – żąda wnuk, a babcia promienieje.

Reklama

Od dłuższego czasu ciągnie się mnie za klawiaturę, żeby coś ku pokrzepieniu serc, no to ja właśnie z tym. Słowo dam, że ta scena uruchomiła każdy nerw, pomyślałem sobie, niemal instynktownie, że wszystkiego plastikową gadką o nowoczesności spieprzyć się nie da. Tradycja w narodzie nie ginie, może mieć taką czy inną formę, ale siłą tradycji jest… no nie będę definiował, ta scena jest siłą tradycji. Zdarzają się nam różne historie, jedne zapamiętujemy inne wycinamy z pamięci, tę historię zapamiętam, sama się zapamięta. Dzięki niej zrozumiałem nie tylko niezmierzony potencjał tradycji, ale jeszcze coś równie ważnego. Kiedy się siada przed bielą edytora tekstowego, cuduje się na tysiąc sposobów jakby ująć jedno lub drugie. Tymczasem tradycyjna metoda pisania oparta na przeżyciu, obserwacji jest pramatką wszelkiej literatury. Nie usiądziesz przed klawiaturą i nie wymyślisz takiej sceny, choćbyś się… spocił. W tradycji jest magia, o ile nie traktować potęgi jak nam się usiłuje na ekranach obrzydzić. Tradycja nie ma nic wspólnego z zacofaniem, co więcej i paradoksalnie jest motorem postępu, bo trzeba się od czegoś ugruntowanego odbić, żeby wyżej podskoczyć. Młody i babcia to zdefiniowali tradycję. Pewnie, że są zagrożenia, jakie wszyscy znamy.

Może się okazać, że ten młody w roli dziadka już się z wnukiem nie dogada, bo sam do babci slangiem nawija, ale nie lękałbym się tych zagrożeń. Weźmy takie spodnie, przecież też świat miał się zawalić, gdy pierwszy raz białogłowa pumpy założyła. I co? No i tradycja sprawiła, że kobieta przez spodnie nie stała się mężczyzną, ale pokazała kobiecość. Nie wiem jak inni tradycyjni panowie, ale ja zdecydowanie wolę opięty w dżinsy tyłeczek (tylko jednej kobiety), niż krynoliny. Trochę popłynąłem, zwłaszcza w kontekście słowa na niedzielę, niemniej w tym widzę rzeczy sedno. Trzeba mieć ramę i w ramie malować obrazy. Spodnie nie zburzą tradycji, ani slang wnuka. Tradycję burzy coś zupełnie innego. Gdyby wnuk cisnął w babcię hamburgerem z Colą, zamiast barszczu z uszkami, można się krzyżem kłaść. Gdyby nasze wszystkie piękne Panie założyły na ponętne kształty sylikonowe wkładki, wtedy tradycja umrze. Piękna kobieta i tradycja ma jedną cechę wspólną, może się przebierać, malować, nawet pudrować, ale nie może się zmieniać.

Reklama

36 KOMENTARZE

  1. O nie, babciu!
    Takich świąt, żeby pierożków zabrakło, to ma już nigdy nie być!

    Cytat, ciepło przytoczony.

    Młodzież jest fajna. Młodzi ludzie, których znam, są fajni.

    Oni są tacy, jak ja kiedyś byłam, a nie muszę przekonywać nikogo, że byłam fajna, prawda?
    (Kto się sprzeciwi, będzie miał przechlapane.)

  2. O nie, babciu!
    Takich świąt, żeby pierożków zabrakło, to ma już nigdy nie być!

    Cytat, ciepło przytoczony.

    Młodzież jest fajna. Młodzi ludzie, których znam, są fajni.

    Oni są tacy, jak ja kiedyś byłam, a nie muszę przekonywać nikogo, że byłam fajna, prawda?
    (Kto się sprzeciwi, będzie miał przechlapane.)

  3. O nie, babciu!
    Takich świąt, żeby pierożków zabrakło, to ma już nigdy nie być!

    Cytat, ciepło przytoczony.

    Młodzież jest fajna. Młodzi ludzie, których znam, są fajni.

    Oni są tacy, jak ja kiedyś byłam, a nie muszę przekonywać nikogo, że byłam fajna, prawda?
    (Kto się sprzeciwi, będzie miał przechlapane.)

  4. Wspaniały, niereformowalny kraj
    Jeżeli jest kraj na świecie, gdzie można mówić o względnej równowadze w perspektywie czasu, to właśnie Polska jest tym pępkiem świata. Tutaj nigdy nie udała się żadna esktrema. Wystarczy popatrzeć tylko na czasy nowożytne: nie było absolutyzmu, prądy oświeceniowe przeszły bokiem, zaborcy sami marnie skończyli, wynaradawianie skończyło się narodowym odrodzeniem, faszyzm był nieznany, komunizm tylko importowany, religijny fundamentalizm nigdy nie miał miejsca. Także obecny lewacki dyktat obejmuje tak naprawdę margines społeczeństwa. Nie ma co w tym kontekście wskazywać na mroczne okresy czy brutalne incydenty w naszej historii, bo w porównaniu do podobnych wydarzeń w innych krajach ich skala była mała, a upływ czasu ograniczył ich skutki do kosmetyki. Polska nie jest wyspą, jest raczej rozstajem dróg, dlatego wszelkie ruchy zaznaczają i u nas swoją obecność, ale niczego nie zmieniają. Jest oczywiście i druga strona medalu, rozgardiasz, indywidualizm, chwiejność, społeczna ospałość i pewnie wiele innych, ale to jest koszt, a zarazem źródło naszej siły i narodowej niezmienności. Każda dziejowa droga wiedzie dokądś, najczęściej do nikąd, a rozstaje dróg z kapliczką podbitą szczyptą dawnej magii są wciąż na swoim miejscu.

    • Jakby tu powiedzieć delikatnie
      sedno? Kto ma zamiar rozpętać rewolucję niech skieruje się na “tolerancyjny” zachód lub na wschód, a znajdzie materiał do pracy. I tam zapłoną największe ogniska.
      W Polsce tolerancja ma wielowiekową tradycję, niestety i na szczęście.

  5. Wspaniały, niereformowalny kraj
    Jeżeli jest kraj na świecie, gdzie można mówić o względnej równowadze w perspektywie czasu, to właśnie Polska jest tym pępkiem świata. Tutaj nigdy nie udała się żadna esktrema. Wystarczy popatrzeć tylko na czasy nowożytne: nie było absolutyzmu, prądy oświeceniowe przeszły bokiem, zaborcy sami marnie skończyli, wynaradawianie skończyło się narodowym odrodzeniem, faszyzm był nieznany, komunizm tylko importowany, religijny fundamentalizm nigdy nie miał miejsca. Także obecny lewacki dyktat obejmuje tak naprawdę margines społeczeństwa. Nie ma co w tym kontekście wskazywać na mroczne okresy czy brutalne incydenty w naszej historii, bo w porównaniu do podobnych wydarzeń w innych krajach ich skala była mała, a upływ czasu ograniczył ich skutki do kosmetyki. Polska nie jest wyspą, jest raczej rozstajem dróg, dlatego wszelkie ruchy zaznaczają i u nas swoją obecność, ale niczego nie zmieniają. Jest oczywiście i druga strona medalu, rozgardiasz, indywidualizm, chwiejność, społeczna ospałość i pewnie wiele innych, ale to jest koszt, a zarazem źródło naszej siły i narodowej niezmienności. Każda dziejowa droga wiedzie dokądś, najczęściej do nikąd, a rozstaje dróg z kapliczką podbitą szczyptą dawnej magii są wciąż na swoim miejscu.

    • Jakby tu powiedzieć delikatnie
      sedno? Kto ma zamiar rozpętać rewolucję niech skieruje się na “tolerancyjny” zachód lub na wschód, a znajdzie materiał do pracy. I tam zapłoną największe ogniska.
      W Polsce tolerancja ma wielowiekową tradycję, niestety i na szczęście.

  6. Wspaniały, niereformowalny kraj
    Jeżeli jest kraj na świecie, gdzie można mówić o względnej równowadze w perspektywie czasu, to właśnie Polska jest tym pępkiem świata. Tutaj nigdy nie udała się żadna esktrema. Wystarczy popatrzeć tylko na czasy nowożytne: nie było absolutyzmu, prądy oświeceniowe przeszły bokiem, zaborcy sami marnie skończyli, wynaradawianie skończyło się narodowym odrodzeniem, faszyzm był nieznany, komunizm tylko importowany, religijny fundamentalizm nigdy nie miał miejsca. Także obecny lewacki dyktat obejmuje tak naprawdę margines społeczeństwa. Nie ma co w tym kontekście wskazywać na mroczne okresy czy brutalne incydenty w naszej historii, bo w porównaniu do podobnych wydarzeń w innych krajach ich skala była mała, a upływ czasu ograniczył ich skutki do kosmetyki. Polska nie jest wyspą, jest raczej rozstajem dróg, dlatego wszelkie ruchy zaznaczają i u nas swoją obecność, ale niczego nie zmieniają. Jest oczywiście i druga strona medalu, rozgardiasz, indywidualizm, chwiejność, społeczna ospałość i pewnie wiele innych, ale to jest koszt, a zarazem źródło naszej siły i narodowej niezmienności. Każda dziejowa droga wiedzie dokądś, najczęściej do nikąd, a rozstaje dróg z kapliczką podbitą szczyptą dawnej magii są wciąż na swoim miejscu.

    • Jakby tu powiedzieć delikatnie
      sedno? Kto ma zamiar rozpętać rewolucję niech skieruje się na “tolerancyjny” zachód lub na wschód, a znajdzie materiał do pracy. I tam zapłoną największe ogniska.
      W Polsce tolerancja ma wielowiekową tradycję, niestety i na szczęście.

    • Normalne :(((
      Jest parę metod:
      – zrób cięższe ciasto, niech wyrasta w niższej temperaturze, za to dłużej,
      – jak już zarobisz, to dziadu (znaczy bochenku) zrób przedziałek od dołu wzdłuż i podwiń boki pod spód, niby ma rosnąć też w górę

      Ponieważ żywię się wyłącznie (w dziedzinie chlebów) własną produkcją, to poszedłem na łatwiznę i robię w formie nieprzylegającej i to działa w 100%

      wytrwałości

      r

      • sterowanie jakością chleba
        Tak przypuszczałem, że kleistość masy chlebnej nie jest u mnie dobrze utrafiona.
        Na razie w miarę wychodzi więc nie idę w foremki, bo to mi jakaś herezją zalatuje, no i kształt wtedy wychodzi zbyt fabryczny.
        Fakt, że większość problemów wówczas znika, ale wolę nie.

    • Normalne :(((
      Jest parę metod:
      – zrób cięższe ciasto, niech wyrasta w niższej temperaturze, za to dłużej,
      – jak już zarobisz, to dziadu (znaczy bochenku) zrób przedziałek od dołu wzdłuż i podwiń boki pod spód, niby ma rosnąć też w górę

      Ponieważ żywię się wyłącznie (w dziedzinie chlebów) własną produkcją, to poszedłem na łatwiznę i robię w formie nieprzylegającej i to działa w 100%

      wytrwałości

      r

      • sterowanie jakością chleba
        Tak przypuszczałem, że kleistość masy chlebnej nie jest u mnie dobrze utrafiona.
        Na razie w miarę wychodzi więc nie idę w foremki, bo to mi jakaś herezją zalatuje, no i kształt wtedy wychodzi zbyt fabryczny.
        Fakt, że większość problemów wówczas znika, ale wolę nie.

    • Normalne :(((
      Jest parę metod:
      – zrób cięższe ciasto, niech wyrasta w niższej temperaturze, za to dłużej,
      – jak już zarobisz, to dziadu (znaczy bochenku) zrób przedziałek od dołu wzdłuż i podwiń boki pod spód, niby ma rosnąć też w górę

      Ponieważ żywię się wyłącznie (w dziedzinie chlebów) własną produkcją, to poszedłem na łatwiznę i robię w formie nieprzylegającej i to działa w 100%

      wytrwałości

      r

      • sterowanie jakością chleba
        Tak przypuszczałem, że kleistość masy chlebnej nie jest u mnie dobrze utrafiona.
        Na razie w miarę wychodzi więc nie idę w foremki, bo to mi jakaś herezją zalatuje, no i kształt wtedy wychodzi zbyt fabryczny.
        Fakt, że większość problemów wówczas znika, ale wolę nie.