Reklama

Kiedyś to się nazywało partyzantka, albo dywersja, tudzi

Kiedyś to się nazywało partyzantka, albo dywersja, tudzież sabotaż, ewentualnie zamach. Wcale nie jest prawdą, że w tych działaniach nie ginęli cywile, ginęli i to nie pojedynczo, a zbiorowo. Dziś to się nazywa terroryzm i jak każda nowa nazwa dla starego zjawiska zastanawia mnie głęboko i zdarzenia doszukuję się w tej nazwie jakiegoś sensu, a dokładniej rzecz ujmując celu. Mach ochotę bronić terrorystów, bo to nie są faworyci walki, która się rozgrywa niemal każdego dnia. Zanim zostanę rozszarpany na sztuki, chciałbym w ciemno założyć dwa bulwersujące fakty. Nie sprawdzałem tego co napiszę, ale jestem więcej niż pewien, że działania armii rosyjskiej eksterminowały więcej cywilów czeczeńskich niż wszystkie akty terrorystyczne w wykonaniu terrorystów z Kaukazu. Daję głowę, że armia izraelska zabiła wielokrotnie więcej palestyńskich cywilów, w tym kobiet w ciąży i dziewic, dzieci pełnosprawnych i niepełnosprawnych, niż wszyscy fanatycy palestyńscy, co się rozrywali na strzępy w izraelskich autobusach. Gdyby tych brawurowych założeń było mało, mogę dołożyć USA, które na „misjach pokojowych” i „sprawiedliwych wojnach”, zabiły setki tysięcy, jeśli już nie miliony cywilów w czasie swojej ponad półwiecznej misji pokoju i sprawiedliwości. Czym zatem jest terroryzm?

Reklama

O paradoksie terroryzm jest bronią tych, co zabijają w majestacie własnego i międzynarodowego prawa. Terroryzm jest bronią nie tych co atakują, przy pomocy metod starych jak świat, ale tych co wszczynają prawdziwe krwawe jatki jako policjanci i wielcy tego globu. Terroryzm jest bronią USA, które załatwiają swoje sprawy handlowe i to w kliku branżach, strategicznych branżach. Terroryzm jest bronią Rosji, która realizuje terroryzmem swojej imperialne cele. Terroryzm jest bronią Izraela, państwa wyznaniowego i agresywnego w swej filozofii istnienia. Skąd takie przewrotne twierdzenia? Z bardzo prostej analizy, bo tu naprawdę nie ma nic skomplikowanego. Weźmy największych beneficjentów terroryzmu, czyli wspomniane już USA, Rosję i Izrael. Co łączy te kraje, mimo wielu różnic? Przede wszystkim najnowocześniejsze armie świata, cała trójka dysponuje ludźmi i sprzętem, którym może posługiwać się swobodnie i do woli. Rzecz druga to działania wojenne poza obszarem własnego kraju. Wszystkie trzy państwa prowadzą wojnę na terenie wroga. Rzecz trzecia, światowe ambicje, każdy z wymienionych narodów ma ambicje władania światem i zmienianiem świata, wyznaczaniem standardów demokratycznych, religijnych, moralnych, słowem narzucać model polityczny.

Tylko w tym ostatnim ta trójka się różni, różni się nieznacznie co do treści, w formie wszyscy pozostają konsekwentni. Mamy zatem po jednej stronie potęgi światowe, zmechanizowane, z uświęceniem działań zbrodniczych nazywanych pokojem i sprawiedliwością, a po drugiej stronie biedotę, która prowadzi walkę nie o przywództwo na świecie, ale o przetrwanie o możność życia tak jak im się chce żyć, tak jak im się podoba. Nie są to wielkie wymagania, a ponieważ nie ma też wielkich środków na obronę tego minimum, działania partyzantów wyglądają tak jak wyglądają. Nie są to naloty dywanowe z „precyzyjnie” wybranymi obiektami, gdzie jeśli zginie 1000 cywilów, to niestety są to koszta wojny. Absolutnie nie wolno porównywać takiego wypadku przy pracy, 1000 biedaków poćwiartowanych rakietą powietrza ziemia, z tym, że dwóch terrorystów zabije siebie i 50 bogatych cywilów europejskich. Żadnych porównań, ponieważ „brudasy” przypominają ekspansywnej cywilizacji, aby się od biedoty odczepiła i pozwoliła żyć, co należy uznać za egzystencjalną bezczelność.

Kto jest beneficjentem terroryzmu? Ci co terroryzm stworzyli i nie stworzyły go mniejszości, biedota, walcząca o przetrwanie, ale polityka mocarstwowa i co fascynujące jest to broń śmiertelna. Polega to na tym, że partyzanckie metody są jedynymi dostępnymi środkami jakie mają maluczcy i te jedyne metody przeklął „cały cywilizowany świat”, czyli de facto mówi się tym bombardowanym, eksterminowanym w świetle narodowego prawa, że są największymi bandytami, ponieważ mają czelność bronić się tym co mają i tak jak potrafią. Równie dobrze można nazwać terrorystami „Warszawskie dzieci”, AK lub Bataliony Chłopskie, bo wszystko to była partyzantka, która nie miała cech „cywilizowanej armii”. Doskonale jest to skonstruowane i dzięki temu Rosja może sobie robić z Czeczenami co jej się podoba, może ich zbijać jak chce, czasem się oburzy jakiś muzyk czy poeta, ale to wszystko. Gdy oburzy się  więcej muzyków i poetów, no to Rosja wyciąga broń terroryzmu. Oni, ci Czeczenii to bandyci co się bronią czym mają, to zbrodnia ludobójstwa, to terroryści. Dokładnie to samo robi Izraeli i to samo USA. To co wolno wielkiemu, bogatemu, zmechanizowanemu, wpływowemu jest niedopuszczalne w wykonaniu małego i nędznego. Ten banał ubrany jest w jeszcze jeden banał, taki, że biednego nie stać na ładne opakowanie zabijania, nie ma wystarczającej liczby głosów w ONZ, aktywów w Szwajcarii i znajomości w Teksasie, tudzież na Kremlu lub w Knesecie.

Terroryzm jest fenomenalną bronią wymyśloną przez zorganizowane armie przestępcze, fenomenalną ponieważ obusieczną. Jeśli jakiś zabijany żebrak odważy się bronić, nazywa się go terrorystycznym bandytą, zwyrodnialcem. Jeśli natomiast terroryzm dywanowy dostanie błogosławieństwo kilku producentów paliw i sprzętu wojskowego, jest wtedy terroryzm misją pokojową. Za misje pokojowe bogaci i dobrze ubrani terroryści dostają medale i awanse, za obronę konieczną żebracy otrzymują tortury i więzienia w Polsce. Genialne! Biedny, słaby, eksterminowany, ma się położyć i czekać na pokojową misję, gdy się poważy bronić jedynego co mu zostało, czyli życia, zostaje okrzyknięty najpodlejszym bandytą. Terroryzm to genialna broń mocarstw, mocarstwa tę broń stworzyły i partyzanci giną od tej broni jak muchy. Terroryści nie mają szans, ojcowie chrzestni terroryzmu dbają o monopol na terroryzm i używanie terroryzmu jako broni dywanowej i propagandowej. Bandytyzm musi mieć odpowiedni garnitur, aby był walką o najwyższe cele, w siermiędze przetrwania, każda desperacka obrona będzie uznana za podła, fanatyczną zbrodnię.  

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. Polizałeś tylko temat, a tu wgryźć się trzeba.
    Co do mocarstw, pełna zgoda. Równość między biednym partyzantem a finansowanym milionami petrodolarów, zorganizowanym i kierowanym przez bogatych szejków terroryzmem, to jednak wieeeeeelki skrót myślowy. Zjawisko dużo bardziej złożone, grupy interesu liczne, tylko biedni dostają zawsze w dupę, po której stronie by nie byli. Biednyś boś głupi i odwrotnie, czy będziesz frajerem z dynamitem za paskiem, któremu nasrali do głowy o dziewicach w raju i rzucili garść dolarów rodzinie, czy jego ofiarą, co właśnie metrem do roboty jechała. Jednak nie w tym rzecz.
    Niepotrzebnie wymieszałeś różne zjawiska, różne powody tych zjawisk. Ale może czasem warto w garnku zamieszać, większość wydrze mordę, ale niektórzy się jednak zastanowią.

    • Szukrijew, myślę, że źle zrozumiałeś intencje MK.
      Szukrijew, we wpisie MK nie chodzi
      o sterowanie terrorystami przez możnych
      tego świata.
      Wg. mnie MK chciał pokazać, że prawdziwi
      terroryści i to na znacznie większą skalę,
      to wielkie i respektowane na świecie armie.
      MK nic więcej nie chciał dodawać.
      Mówiąc o finansowaniu terroryzmu, m.in.
      przez skrycie go popierających, zahaczasz
      o inny temat.

      • Wiem, rozumiem.
        Tu się każdy z tych wątków łączy. Terroryzm państw, terroryzm organizacji…Jak pisałem, złożone to bardzo i długo pisać, ale zgadzam się z tym że mocarstwa to najwięksi terroryści. Jednak porównywanie Czeczena co poszedł z kałaszem do lasu i anglika o syryjskim rodowodzie, co się gotów w samolocie wysadzić w imię wpojonych przez londyńskiego mułłę ideałów, a według metody wyuczonej na obozie w Pakistanie, to coś zupełnie innego.

  2. Przyznaję, że po wczorajszych
    Przyznaję, że po wczorajszych terrorystycznych zamachach czekałam na tekst o nich. Doczekałam się. Przeczytałam tytuł i pomyślało mi się, że Matka Kurka znowu wkłada kij w mrowisko. Po przeczytaniu refleksja. Przecież myślę tak samo, tylko ubrać w słowa tak nie potrafię. Na wszystkie wnioski zgoda, tylko co z tego wynika? Oburzać się, tupać, krzyczeć, że tak być nie może, że to niesprawiedliwe? Wziąć udział w jakiej demonstracji za i przeciw o której może i ktoś napisze, ale za chwilę i tak świat zapomni, bo ludzie mają ważniejsze sprawy niż? NIC nie mogę zrobić? NIC. Wszystko to przewala się ponad głowami i nie daje spokoju. Dwie muzułmanki wyrzucone z wagonu metra. Nikt nie zareagował. Terror działa jak szwajcarski zegarek nakręcany lepkimi od krwi paluchami mocarstw. Wniosek? Nic na to nie poradzę, trzeba zatem przestać o tym myśleć, żeby nie zwariować.
    Idę zatem polerować lustra i podziwiać jak pięknie wymyłam okna. Niedługo Wielkanoc, rodzina zjedzie. Wieczorem obejrzymy wspólnie Taniec z gwiazdami.

  3. Wiesz co,
    właśnie poczułem, jak okoliczności osobiste zmieniają optykę.

    Za miesiąc lecę dość daleko, samolotem. Mam nadzieję, że żaden z Twoich przyjaciół terrorystów nie będzie chciał wysadzić żadnego z samolotów. I mam nadzieję, że w tym przypadku dyskretnie odpuścisz trzymanie palców.

  4. Postawienie znaku równości między
    terroryzmem a partyzantką? Oczywiście te formy walki są uprawiane przez strony, które nie dysponują innymi środkami. Pytanie o cel. Zawsze mi się wydawało, że partyznatka mimo wszystko nastawiona jest na niszczenie sił militarnych przeciwnika: bezpośrednie (walka z mniejszymi oddziałami) i pośrednie (niszczenie dostaw, szlaków komunikacyjnych). Terroryzm zaś z natury polega na wprowadzaniu terroru, czyli atakach na ludność cywilną nieprzyjaciela. Oczywiście zdarzało się i zdarza tak, że partyzanci sięgają po metody, które można można spokojnie nazwać terrorem. Naturalnie terror służy/ł też wielkim tego świata (bombardowanie Drezna – militarnie bez znaczenia, chodziło o zastraszenie; zrzucone bomby atomowe na Japonię).

    Faktem jest jednak, że uznanie czegoś za terroryzm oznacza w praktyce przyzwolenie na wszelkie działania. Kiedyś odpowiednikiem tego była chyba walka za wiarę.

    • Czasem się nad tym zastanawiam…
      Granica kwalifikacji jest bardzo cienka i niedookreślona. Bohaterami zostają ci bojownicy, którzy w końcowym rachunku wygrali albo reprezentowali oceniających; pozostali utrwalają się jako bandyci, obecnie terroryści.

      Zalecam wysłuchanie piosenki Babsztyla – jej finał jest znakomitą ilustracją problemu…

  5. A to ciekawe
    warszawskie dzieci (…) nie wysadzały się w metrze Berlina czy autobusie w Hamburgu A mogły miały “siły i środki” .

    Ciekawe jakie to siły i środki miały warszawskie dzieci żeby wysadzić się w Berlinie lub Hamburgu? Darmowe bilety na Deutsche Bahn? Karnety na przelot JU-52 z Warschau do Hamburga? Specjalne przepustki na podróż do Reichu?

    Warszawskie dzieci mogły co najwyżej wysadzić się w tramwaju “0”, za co zapewnie zapłaciłoby głową 100-200 warszawiaków. Skoro już zarzucasz MK brak rozumnego potraktowania tematu, nie wchodź przynajmniej w jego buty. Przyganiał kocioł garnkowi.

  6. Cały czas mam to
    Cały czas mam to nieszczęście, że jeśli coś napiszę, to potem muszę się tłumaczyć z tego, co ktoś przeczytał. Nie porównuję AK i Taliba stawiając znak równości między identycznymi metodami walki i tym bardziej okolicznościami historycznymi, ale dostępnymi środkami i i celem walki. Kiedy się wyłączy emocje i skojarzenia, nie ma żadnej różnicy między dziećmi biegającymi z butelkami benzyny za czołgami, a islamskimi męczennikami, obie formy walki są męczeńskie i straceńcze, obie mają jeden cel – wolność, zachowanie odrębności kulturowej i narodowej. Polacy nienawidzili Niemców jako narodu, walczyli z regularną armią niemiecką, bo taka weszła do Polski, nie niemieccy cywile. Współczesny terroryzm owszem, poszedł krok dalej i nie bawi się w detale wróg cywilny, wróg umundurowany, ale to wynika z dysproporcji w uzbrojeniu i środkach potrzebnych do utrzymania armii. Jakim niby cudem pasterze z Afganistanu mieliby się dostać do strzeżonych polityków i twierdz Pentagonu. Niektórzy twierdzą, że zrobili to pewnego wrześniowego przedpołudnia, ale ja w legendy nie wierzę. Partyzanci musieli się przestawić na cywilów, to tez wróg, ale łatwiejszy. I nie jest prawdą, że partyzantka nigdy takich rzeczy jak terroryści nie robiła, robiła gorsze, wystarczy wspomnieć UPA, czy nasz rewanż w akcji Wisła. Jeśli Rosjanie zabijają cywilnych Czeczenów, to Czeczeni zabijają cywili Rosjan, pewnie marzą o zabiciu Putina, ale przy ich środkach jest to poza zasięgiem nawet marzeń. Różnice między metodami partyzanckimi to tak naprawdę emocjonalne skojarzenia, a nie faktyczny stan rzeczy. Zabija się wroga, takiego jakiego da się dopaść, gdyby Warszawskie Dzieci mogły zabić Hitlera i całą jego kadrę, pewnie nie strzelaliby do Szmitów, którzy zwłaszcza w 44 roku od cywilów różnili się niewiele, bo to już była armia z łapanki, wcielano wszystkich łącznie z dziećmi.

  7. terror legalny i nielegalny
    Chyba wspólną cechą zarówno terroru państwowego jak i nielegalnego terroru amatorskiego jest chęć siania strachu w społeczeństwie.
    Terror państwowy, to oprócz wojen, również podsłuchy, szpiegowanie Internetu, afera szczepionkowa, walka z ociepleniem i tym podobne akcje mające zamienić podatników w bezmyślne, przestraszone, i zwracające się o pomoc do rządu stado.
    Stado ma płacić rządowi za ochronę, taka jest rola terroru państwowego.

    Podobnie bombiarze chcą wystraszyć zadowolonych z życia europejczyków, po to aby zaczęli naciskać na swoje rządy w kierunku pomyślnym dla politycznych zamiarów zamachowców.
    Z Rosją może się to nie udać, bo ludzi mających niewiele do stracenia trudniej zastraszyć niż sytych, przyzwyczajonych do poczucia bezpieczeństwa mieszkańców Zachodu.
    Ruscy będą zatem naciskać Putina w kierunku zupełnie przeciwnym chęciom Czeczeńców.

  8. Okiem Gruzina…
    …a nawet oczu dwojgiem widziane. bardzoś ładnie, Matko, opisał, że co, że gdzie i że jak. oczywiście, dawniejsi partyzanci stali się terrorystami. Dlaczego? Skąd ta semantyczna nazwa?Rozmawiałem z przyjacielem moim z Gruzji na temat owych zamachów. Przyjaciel mieszkał w Moskwie pięć lat, brał udział w dwóch wojnach gruzińskich. I mówi wprost- ruskich nienawidzę, ale Czeczeńcy to kurwy! Krzyczy wprost- kurwy, kurwy!I nie jest prostym żołdakiem, czy byle wyrobnikiem. Podawałem mu argumenty podobne do Twoich.Słuchał spokojnie, powtarzając najłatwiejsze polskie słowo- kurwy, kurwy.A dlaczego? Odpowiedział mi- “gdy walczysz z wrogiem, to zabijasz wroga, albo on zabija Ciebie.Gdy wchodzisz na jego terytorium- zabijasz wroga na tym terytorium. On zabija Ciebie na Twoim-na tym to polega.A te kurwy nie wiedzą kogo zabijają, bo te kurwy nie wiedzą,czy tam w metro jest ich matka, czy jest ich familia, czy jest ich druh.Dlatego to są kurwy.” Bowiem partyzanci wybierali wroga, a terrorysta wybiera miejsce. Stąd ta zmiana nazewnictwa. I kapitał nie ma z tym nic wspólnego.Kurwa kurwą będzie, zabije nie bacząc na to kogo zabija.Bo tutaj nie wróg się liczy, tylko miejsce.

    • Ani w tym logiki, anie nawet
      Ani w tym logiki, anie nawet emocji, sama głupoty. Amerykanie napieprzali napalmem po Wietnamie jak leci nierzadko paląc swoich naćpanych komandosów. Naloty dywanowe były i są tak samo precyzyjne, jak odpalenie plastiku w metrze. To są głupoty opowiadane przez jedną stronę rzezi, taką samą kurwą jest Gruzin dla Czeczena, bo nie sądzę aby waląc z kałasznikowa modlił się przed każdym pociągnięciem spustu, żeby broń Boże w uczciwego, niewinnego Czeczena nie trafiło. Każda wojna ma gdzieś cywili, tylko niektórzy mordercy potrafią cywilom sprzedać, że są dla morderców najważniejsi. Jak sobie spojrzysz na jakikolwiek większy konflikt zawsze doliczysz się więcej trupów w cywilach niż w armii.

  9. “Wysadzić Rosję.Kulisy intryg FSB” Litwinienki…
    Ten sam Litwinienko,którego parę lat temu poczęstowano kawą Czernobylskaja w Londynie. Zapraszam do lektury i możemy pogdać na temat wybuchów w Rosji, obywateli Czeczenii i heksogenu w metrze. Szczególnie tobie Matko powinno się spodobać. Pozdrawiam.

    K.

    • A to inna sprawa i oczywiście
      A to inna sprawa i oczywiście kluczowa. Nie chciałem tego dotykać, bo zależało mi na innym przekazie, tym razem. Ale to oczywiście jest wisienka na tym torcie, układają się niezmiernie dziwnie zamachy, według politycznego klucza miejsca zamachu. Tak jak Bushowi z nieba spadły WTC, tak Ruskim jak na zawołanie preteksty imperialne i zakulisowe rzezie bossów KGB po zamach czeczeńskich. No i naiwne pytanie. Kto tych terrorystów szkoli i kto im broń sprzedaje, podpowiem, że nie mafie, o ile wspaniałomyślnie nie nazwiemy tak służb specjalnych i rządów największych mocarstw.

  10. Głupiś pan…
    Pokaż mi jeden przykład świadomego zabijania nie-Niemców przez Powstańców w zamachach. Huzia, bo tam są chyba szkopy, to rozpierdolmy trzy wagony?Co ty pieprzysz człowieku?Partyzanci dbali o swoich, o naród.Terroryści mają w dupie, czy w wagonie jedzie jeden Czeczeniec samobójca, czy też jedzie trzech niewinnych Czeczenów ojców rodziny do pracy, by ruble posłac do Groznego, czy jadą z Dagestanu, czy jadą Kazachowie, Ukraińcy, Ormianie, Polacy.Liczy się Moskwa, więc pierdut.Znajdź różnicę.

  11. taaa, zwłaszcza Kamikadze w
    taaa, zwłaszcza Kamikadze w regularnej armii mieli szansę trafić szóstkę w Totka. Armie mają na mundurach wyszyte złotą nitką: “umrzeć za Boga i Ojczyznę to zaszczyt”. Z takim samym hasłem Hasan wyciąga zawleczkę. Niepoliczalne są samobójcze misje regularnej armii, o partyzantce nawet nie wart wspominać.

  12. Postępowanie Czeczenów, to brak koncepcji …
    A jednak, postępowanie Czeczenów pokazuje brak koncepcji.
    W ich przypadku najlepiej byłoby położyć uszy po sobie
    i budować polityczne struktury przyszłej demokracji
    ze strategicznym założeniem postępowania bez używania
    siły. Mówię o koncepcji podobnej do koncepcji Solidarności
    przyjętej po zastosowaniu siły przez Jaruzelskiego.
    Obrazowo i skrótowo możnaby tę koncepcję nazwać
    koncepcją długiego marszu.
    Na taką koncepcję czeczeńskim przywódcom bądź to
    nie starczyło rozumu, bądź myśleli oni tylko
    o jedynowładztwie z powodu nadarzającej się okazji,
    jaką był rozpad dawnego Związku Radzieckiego.
    Gdyby Rosja pozwoliła watażkom czeczeńskim rządzić
    tą krainą, przez dziesiątki lat byłby to wrzód na tyłku
    sąsiadujących społeczności i krajów.
    Przerzut narkotyków do Rosji, przemyt broni, podsycanie
    podobnych ruchów narodowowyzwoleńczych, bądź
    wywoływanie niepokojów na tle religijnym (dżihad)
    w krajach sąsiadujących, – takie byłyby konsekwencje
    pozostawienie Czeczenów sobie samym.
    Izolacja ekonomiczna dopełniłaby swego.
    Nie sądzę, by wtedy, zwykłym Czeczenom działo
    się lepiej.
    A nie żyją tam tylko Czeczeni.

    • To także pamiętam…
      I do tego bomby grafitowe by przetestować nowe zabawki i przy okazji pośmiać się z rozwalenia cywilnej sieci energetycznej w całym kraju. Ile osób się przekręciło w szpitalach,OIOMach bez prądu i na padniętych generatorach tego nikt się nie doliczy.