Reklama

Przed chwilą dowiedzieliśmy się, że jeśli minister Grad nie załatwi pomyślnie prywatyzacji stoczni gdyńskiej i szczecińskiej do końca sierpnia, to pożegna się ze swoim stanowiskiem.


Przed chwilą dowiedzieliśmy się, że jeśli minister Grad nie załatwi pomyślnie prywatyzacji stoczni gdyńskiej i szczecińskiej do końca sierpnia, to pożegna się ze swoim stanowiskiem.

Reklama

Drapię się po głowie, gdyż usiłuję sobie przypomnieć, czy już czegoś podobnego nie słyszałem z ust Tuska.
Mam! Gdzieś nie dalej jak w czerwcu tego roku podobnie brzmiące “ultimatum” dostał minister Grabarczyk. Jak minister nie dopnie kluczowych z punktu widzenia Euro2012 odcinków A2, to my z przykrością prawdziwą się z panem ministrem pożegnamy.
Oczywiście nie trzeba dodawać, że minister cudownie dopiął wszystko, przysłowiowym rzutem na taśmę, choć bardziej niż od jego decyzji, to od ministra finansów zależało czy koparki za Nowym Tomyślem wyjadą w końcu na budowę.

Teraz mam przeczucie graniczące z pewnością, że jeśli za coś minister Grad miałby polecieć ze stanowiska, to już raczej za to “chlapnięcie” w sprawie KGHM, niż stocznie. Okazuje się bowiem, że tak jak nadministerm infrastruktury zostaje w tym rządzie Jacek Rostowski, tak super ministrem skarbu państwa zostaje szef resortu spraw wewnętrznych-Schetyna Grzegorz.

Po co więc mówić opinii publicznej: Słuchajcie mamy tu, prawda, takiego ministra skarbu, ale on się w sumie za bardzo nie zna i poza tym nie takie obietnice miała partia wobec swoich zagorzałych wyborców(minister Grad jak już wiemy z jego wywiadu w RMF FM, z rozbrajającą szczerością przyznał, że obietnice wyborcze są w końcu po to aby ich nie dotrzymywać, bo kiełbasa przedwyborcza to jedno, a ciężkie brzemię fruktów władzy, to już zupełnie inna bajka). Można powiedzieć: Mam tutaj konkretny cel przed ministrem Gradem i od jego powodzenia uzależniam swoje dalsze poparcie dla niego.

Co więc będzie ze stoczniami i “ultimatum” dla ministra?
Ano nic nie będzie.
Jeśli w nawale nowych, zaskakujących i jakże wiele wnoszących w ten ogórkowy sezon newsów, sprawa stoczni zostanie kolokwialnie rzecz ujmując zalana i chwilowo zapomniana, to pod koniec sierpnia będzie można ogłosić co następuje:

-minister Grad po ciężkich bojach z potencjalnym inwestorem, doszedł w końcu do porozumienia, gotówka zostanie przelana na konta
-akcja “ratujmy(my czyli PO)polskie stocznie”, została uwieńczona pełnym sukcesem
-malkontenci i PiS(to ponoć jedno i to samo)mogą się tylko wstydzić wcześniej wypowiadanych osądów i oszczerstw

Do czego ja tu w ogóle zmierzam?
Otóż kwestia stoczni jest, jak już mniemam rozstrzygnięta, ale Donaldowi Tuskowi po raz kolejny, jest potrzebne tzw. budowanie atmosfery.
Minister i rząd ciężko pracują, aby się udało. Minister i rząd są już tyci tyci od pełnego sukcesu. Przełom jest na wyciągnięcie ręki. I na koniec. Udało się, minister Grad podpisał umowę z inwestorem.
Przyznam, że nie ma przyjemniejszego rozgrywania sprawy, o której już na starcie się wie, że zakończy się ona powodzeniem.
Ale, ale zaraz ktoś powie, a dlaczego arabski inwestor za darmo i na ochotnika miałby się wpisywać w ten obmyślony przez sztab PR Tuska scenariusz?
Moim zdaniem dlatego, ze sprawa tego słynnego listu w ogóle nie miała wpływu na przesunięcie terminu wpłaty, to rządowi przysłużyła się ona, by twierdzić, że spowodowało to komplikacje. Bowiem minister Grad musiał wiedzieć wcześniej, że będzie po prostu obsuwa w terminach, którą trudno będzie wytłumaczyć opinii publicznej, gdyż termin lipcowy miał być tym ostatecznym. A list do inwestora przytrafił się w najodpowiedniejszym dla…..ministra momencie.

Może się mylę, ale znając dotychczasową politykę kadrową premiera, na miejscu Grada spałbym spokojnie.
I opozycja sobie teraz trochę odpuści. I media będą przyglądać się sprawie ze “zrozumiałą” dociekliwością.
A jeszcze na końcu szansa, by wygrać to wszystko propagandowo dla siebie.

Gdyby było dramatycznie inaczej, to pojawia się proste pytanie.
Po co więc trzymać o miesiąc dłużej ministra, który nawet wykonywać obowiązków, które leżą w zakresie kompetencji ministerstwa nie może?

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Sugerujesz, że Tusk buduje
    Sugerujesz, że Tusk buduje napięcie jak w jakimś kryminale ? 🙂

    PS. Jak się tak pozbiera różne elementy to jakoś wszystko zaczyna się trzymać kupy. Uzupełnieniem do tekstu mogłaby być informacja, którą dzisiaj rano usłyszałam w radiowym magazynie ekonomicznym, iż ów tajemniczy katarski inwestor w dniu, w którym miał przelać szmal na rzecz stoczni przelał szmal na konto jakiejś nowo utworzonej firmy niemieckiej z dwóch wczęśniej upadających. Niestety nie pamiętam nazwy i nie jestem pewna branży ( chyba samochodowa ), bo uszy nastawiłam do pionu jak już informacja popłynęła gdzieś w dal.

  2. Sugerujesz, że Tusk buduje
    Sugerujesz, że Tusk buduje napięcie jak w jakimś kryminale ? 🙂

    PS. Jak się tak pozbiera różne elementy to jakoś wszystko zaczyna się trzymać kupy. Uzupełnieniem do tekstu mogłaby być informacja, którą dzisiaj rano usłyszałam w radiowym magazynie ekonomicznym, iż ów tajemniczy katarski inwestor w dniu, w którym miał przelać szmal na rzecz stoczni przelał szmal na konto jakiejś nowo utworzonej firmy niemieckiej z dwóch wczęśniej upadających. Niestety nie pamiętam nazwy i nie jestem pewna branży ( chyba samochodowa ), bo uszy nastawiłam do pionu jak już informacja popłynęła gdzieś w dal.

  3. Sugerujesz, że Tusk buduje
    Sugerujesz, że Tusk buduje napięcie jak w jakimś kryminale ? 🙂

    PS. Jak się tak pozbiera różne elementy to jakoś wszystko zaczyna się trzymać kupy. Uzupełnieniem do tekstu mogłaby być informacja, którą dzisiaj rano usłyszałam w radiowym magazynie ekonomicznym, iż ów tajemniczy katarski inwestor w dniu, w którym miał przelać szmal na rzecz stoczni przelał szmal na konto jakiejś nowo utworzonej firmy niemieckiej z dwóch wczęśniej upadających. Niestety nie pamiętam nazwy i nie jestem pewna branży ( chyba samochodowa ), bo uszy nastawiłam do pionu jak już informacja popłynęła gdzieś w dal.

  4. Sugerujesz, że Tusk buduje
    Sugerujesz, że Tusk buduje napięcie jak w jakimś kryminale ? 🙂

    PS. Jak się tak pozbiera różne elementy to jakoś wszystko zaczyna się trzymać kupy. Uzupełnieniem do tekstu mogłaby być informacja, którą dzisiaj rano usłyszałam w radiowym magazynie ekonomicznym, iż ów tajemniczy katarski inwestor w dniu, w którym miał przelać szmal na rzecz stoczni przelał szmal na konto jakiejś nowo utworzonej firmy niemieckiej z dwóch wczęśniej upadających. Niestety nie pamiętam nazwy i nie jestem pewna branży ( chyba samochodowa ), bo uszy nastawiłam do pionu jak już informacja popłynęła gdzieś w dal.