Reklama

Przy egzegezie trzeciego przykazania trzeba zacząć od źródła, ponieważ modyfikacja dokonana przez katechetów tworzy zupełnie nową religię. Zdaję sobie sprawę z wagi tej tezy, ale postaram się dostarczyć dowodów na jej prawdziwość. Treść trzeciego przykazania jest precyzyjna, jasno określająca czego i kogo dotyczy:

Reklama

Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.

Chyba każdy zna słynny dylemat „o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy”. Ten anegdotyczny i humorystyczny dylemat całkiem poważnie byli zmuszeni potraktować katecheci Kościoła Katolickiego. Treść trzeciego przykazania wskazuje na święto Żydów i tym samym wskazuje na konkurencyjną religię, odwołuje się bezpośrednio do szabasu, a ten jest zdefiniowany bardzo precyzyjnie w Starym Testamencie i nawet ci, co nie znają treści świętych ksiąg wiedzą, że Żydzi świętują w sobotę. Dla Żydów niedziela jest pierwszym dniem tygodnia, sobota siódmym. Ale to na chwilę odłóżmy, bo po raz pierwszy pojawia się dobra wiadomość dla wiernych. Bóg w trzecim przykazaniu nakazuje świętować i porzucić codzienny znój. Radość niewątpliwa, jednak mimo wszystko można poczuć gorzko-słodki smak przykazania, z jednej strony w końcu chwila odpoczynku, z drugiej laba zmącona obowiązkiem kultu.

Pan Bóg dokonał wielkiej rzeczy i to w sześć dni, była to tak wielka rzecz, że nawet Bóg poczuł się zmęczony i 7 dnia postanowił odpocząć. Skoro Pan Bóg się zmęczył po sześciu dniach pracy, człowiek niech się nie waży być bardziej wytrwały. W przeciwieństwie do katolików wierzący Żydzi potraktowali ten nakaz z całą powagą i nie stosują żadnych wyjątków od reguły świętowania w dniu siódmym. Z ambony w letni czas słyszymy, że żniwa mają swoje prawa i Pan Bóg wcale się nie pogniewa jeśli wierni w niedzielę, w pocie czoła będą kosić, młócić i zwozić do spichlerza. Pragmatyczne rozgrzeszenie zapewne brało się też stąd, że hierarchowie czerpali zyski z uprawy roli. Kościół zawsze idealnie potrafił się odnaleźć w interpretacji słowa, tak by słowo nie przeszkadzało zyskownym czynom. Wierzący Żydzi znani przecież z głowy do interesu, podejrzewani wręcz o pazerność, mimo pokusy dorabiania w sobotę, kiedy większość konkurencji obowiązkowo świętuje, nie poważą się na łamanie zakazu, stosują prawo Boże bezwzględnie. Jednak to wszystko chociaż ważne, nie jest tak fundamentalne jak fakt, że niepostrzeżenie zamiast soboty wkradła się w poczet dni świętych niedziela. Tą samą techniką, zagadania faktów i redukcji informacji, katecheci uczynili z precyzyjnego zapisu ogólnikowe stwierdzenie:

Pamiętaj, abyś dzień święty święcił

W zmodyfikowanej treści tego przykazania nie znajdziemy żadnych wskazówek, nawet cienia sugestii o jakie święto chodzi, jaki jest termin świętowania, jaka okazją i nawet nie wiemy jakiej religii święto dotyczy. Ten sprytny zabieg jako żywo przypomina inną anegdotę. Kiedyś znany serialowy scenarzysta, zdenerwowany przez producenta filmowego, postanowił się zemścić. Napisał odcinek, w którym główny bohater popadł w nie lada tarapaty. Opis sceny wyglądał mniej więcej tak. John leciał samolotem, który nagle zaczął płonąć, stanęły silniki, zacięła się kabina samolotu, oderwało skrzydło, na domiar wszystkiego John zapomniał założyć spadochron. Cięcie. Scenarzysta oddając odcinek producentowi zapewnił, że ma przygotowany niesamowity zwrot akcji i John jako główny bohater oczywiście nie zostanie uśmiercony. Producent zaufał scenarzyście, odcinek poszedł w świat, czyli do widzów, którzy przeżyli prawdziwy szok i zaczęli wydzwaniać do twórców serialu z pytaniami co będzie dalej.

Gdy przyszedł czas na kręcenie kolejnego odcinka, producent dzwoni do scenarzysty i pyta, gdzie ten rewelacyjny zwrot akcji? Scenarzysta odpowiada, że jest, ale to będzie kosztować producenta nową umowę. Oczywiście producent się wściekł i zaczął nerwowo poszukiwać następcy dla scenarzysty. Obdzwonił najbardziej znane nazwiska, ale od wszystkich usłyszał, że z takich opresji Johna nie są w stanie wyciągnąć. Czas emisji nowego odcinka zbliżał się nieuchronnie, a producent tracił głowę. W końcu do wytwórni zgłosił się nikomu nieznany młodzian i zaproponował swoje usługi, obiecał zafundować Johnowi miękkie lądowanie, ale zażyczył sobie niebotycznej kwoty. Ponieważ była to ostatnia szansa producenta, producent przyjął propozycję. Następnego dnia młodzieniec przyniósł do wytwórni scenariusz, a w nim genialne zdanie: „John nadludzkim wysiłkiem wylądował na pobliskiej plaży”. Widzowie byli zachwyceni tym, że bohater przeżył i niemal nikomu nie przychodziło do głowy pytać, jak to możliwe, że John wylądował skoro w jego położeniu każdy inny pilot zostałby zapakowany w trumnę.

Ta anegdota idealnie oddaje zadania przed jakim stanęli katecheci oraz genialną prostotę skutecznego pomysłu na jaki wpadli. Po co pisać o detalach, po co przywoływać konkretne święto, konkretne terminy i zachowania wiernych na czas święta, napiszmy po prostu, że John szczęśliwie wylądował:


Pamiętaj, abyś dzień święty święcił

W ten sposób w jakimś stopniu zostały zachowane intencje Boga i luźno nawiązano do treści źródłowego zapisu, jednocześnie pominięto wszystko to co dla hierarchii katolickiej było nie do zaakceptowania. Oficjalnie i po chrześcijańsku mówi się oczywiście, że Żydzi to starsi bracia w wierze, nie podważa się rzecz jasna treści Starego Testamentu, ale nie jest żadną tajemnicą, że Żydzi chrześcijan uznają za sektę, za bluźnierców i wyznawców fałszywego proroka Jezusa Chrystusa, za co kościół odwdzięczał się Żydom z nawiązką. Kościół katolicki musiał się odciąć od tradycji judaistycznej i judaistycznych świętości, by stworzyć własną religię, bardziej popularną i powszechną. Chrześcijanizm korzystał z dorobku judaizmu, ale jednocześnie stał w opozycji i konflikcie do tradycji żydowskiej, naturalnej opozycji i naturalnego konfliktu.

Poza wszystkim, a może raczej przede wszystkim trzeba pamiętać, że gdyby nawet Kościół Katolicki kochał Żydów jak siebie samego, nie mógł pozwolić sobie na starotestamentową wersję religii, ponieważ ta zakładała, że wyznawcą może być tylko Żyd. Kościół katolicki miał znacznie większe ambicje niż budowanie oferty religijnej dla niewielkiego narodu, kościół jak sam się później nazwał, miał być powszechnym, dla wszystkich narodów, nie dla narodu wybranego i to nienawidzonego przez kościół. Żydzi bronili się przed propagowaniem bluźnierczej dla nich religii, ale odkąd chrześcijanie porozumieli się Rzymem, ich sprostowania i zabiegi nie miały szans powodzenia.

W Nowym Testamencie konsekwentnie pomijano treści charakterystyczne dla tradycji żydowskiej, unikano bezpośrednich odniesień do rytuałów żydowskich i świąt żydowskich. Pierwszy z brzegu przykład. Wierny chrześcijanin zgodnie z nakazami Nowego Testamentu nie musi być koszerny, zamiast tego wprowadzono post na czas wyjątkowy. Ale przede wszystkim i najważniejsze, że wierny nie musi być Żydem, chociaż chrześcijaństwo paradoksalnie jest dziełem Żydów. Nie musi być Żydem, to i nie musi świętować szabasu, ponieważ Kościół Katolicki ustalił nowe niedzielne święto dla wszystkich narodów, a z czasem nawet nowy kalendarz, słowem nową erę wiary. Czas liczony od narodzin Chrystusa ma swój głęboki sens, jest to kolejna symboliczna i udana próba zerwania ze Starym Testamentem. Teraz nie Bóg wyznacza święta, tylko kościół wie lepiej jak Bóg budował świat i którego dnia odpoczywał.

Zamiana słowa bożego w postaci „dnia siódmego” na dzień szósty, pewnie wywołałaby większe zamieszanie niż zabieg znacznie trudniejszy technicznie, ale nie sposób nazwać go inaczej niż genialnym. Nie możesz zmienić wyniku, to zmień sposób liczenia. Niech Bóg ma swoje racje, niech pozostanie dzień siódmy świętym, ale to nie może być sobota (szabas), w związku z tym zacznijmy liczyć tydzień od poniedziałku. Dzięki temu dzień siódmy wypadnie nam w chrześcijańską niedzielę, nie w żydowską sobotę. Pozostaje jeszcze sama nazwa szabas, wskazująca na konkretny naród. Konkretny dzień, konkretne święto, ale ten problem został załatwiony „dniem świętym”. Boskie przykazanie zostało kompletnie przemeblowane, jednak tak sprytnie, że linia obrony przed zarzutami o łamanie prawa bożego jest naprawdę mocna. Bo o co tak naprawdę chodzi? Chciał Bóg, aby dnia siódmego świętować, to przecież świętujemy w niedzielę, siódmy dzień tygodnia liczony od poniedziałku. Chciał Bóg aby świętować szabas i ma Bóg dzień święty, a to chyba dobra i adekwatna nazwa dla świętego odpoczynku. Cała reszta boskich słów została usunięta z tych samych przyczyn, dla który zniknęły inne zapisy przykazań. Nie sposób budować nowoczesną zinstytucjonalizowaną religię bazując na archaicznych i nieco zabawnie brzmiących słowach skierowanych do jednego narodu:

Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram.

Jacy niewolnicy? Jakie bydło? Z czym do współczesnego człowieka? Katecheci wbrew wielu zarzutom wcale nie byli ludźmi zacofanymi, czy tradycyjnymi, wręcz przeciwnie, byli nowatorami oraz reformatorami i to bardzo głęboko reformującymi, a ponieważ musieli zmierzyć się z archaizmami boskiego autorstwa, dlatego nie mogli boskiej treści do woli profanować współczesnością. Musieli działać ostrożnie i tak modyfikować treść, aby uzyskać zamierzone cele, nie zrażając jednocześnie wiernych zmianami, które mogłyby uchodzić za bluźnierstwo. Celem głównym było oczywiście zbudowanie powszechnego kościoła, potężnej instytucji, która w przeciwieństwie do elitarnie marudzącego patentu na religię, patentu dla wybranych przez Boga Żydów, kierowała swoją ofertę do wszystkich.

Do wszystkich, to znaczy do wszystkich. Jak głosi Nowy Testament, Jezus Chrystus umiłował maluczkich, żebraków, biedotę, nawet złoczyńców, nierządnice i tak podłe zawody jak celnik. Początki chrześcijaństwa, to religia wyrzutków społecznych, chrześcijanie jako pierwsi wpadli na genialny pomysł, aby na potrzeby tworzenia religii zagospodarować szerokie masy bez względu na kondycję moralną mas. Chcesz być chrześcijaninem? Zapraszamy! Wystarczy się ochrzcić, nie ważne czy zabiłeś, czy ukradłeś, czy jesteś złodziejem, wszystko może być ci wybaczone i z nami możesz zacząć od nowa, nasz Bóg wybacza swoim wiernym. Pierwsza globalna, korporacyjna, internacjonalna, słowem powszechna oferta religijna.

Doskonały pomysł na zbudowanie imperium. Pomysł z założenia polityczny, ponieważ odnoszący się do grup społecznych, zwłaszcza tych, które dotąd były poniewierane przez wszelkich bogów. Dotąd biedny, który nie stać było, aby zarżnąć na ołtarzu barana, miał niewielkie szanse na życiem wiecznie, teraz liczył się każdy wdowi grosz. Daj ile możesz i co masz, nie ważne ile masz, Bóg będzie Ci wdzięczny za najdrobniejszy gest. Co więcej, Bóg bardziej miłuje biednego oddającego odstani grosz, niż bogacza pławiącego się w dostatkach, który rzuca na ołtarz jakieś skromne srebrniki.

Dzięki temu przekazowi skierowanemu do wiernych, bogaci wcale nie rzucali wdowiego grosza, ale dzielili się bogactwem z Bogiem, by się Bogu przypodobać i nie zostać na sądzie ostatecznym pominiętym pośród szczodrych biedaków. Biedni zaś, za grosze kupowali życie wieczne i grosz po groszu zasilali kasę instytucji powszechnego kościoła. Wydawałoby się, że taki prosty, mementami nawet trywialny i ordynarny zabieg jak zmiana treści boskiego przykazania, nie niesie za sobą tak fundamentalnych konsekwencji. A jednak zmiana zapisu trzeciego przykazania zrywa z żydowską tradycją, odsuwa na dalszy plan Stary Testament i otwiera nową erę, nowej powszechnej religii. Oczywiście ta zmiana nastąpiła bardzo późno i de facto nie zmiana zapisu przykazania otworzyła erę, raczej zwieńczyła to otwarcie. Nie zmienia się słowa Bożego od ręki, to zajęło wieki. Obecna najbardziej popularna treść 3 przykazania to bardzo młody zapis, nie ma jeszcze 100 lat. Od tradycji Starego Testamentu kościół przy pomocy katechezy odchodził bardzo długo, ale konsekwentnie. Najpierw sobotę uznano za wigilię niedzieli i pozostawała dniem świętem, potem stopniowo rezygnowano z soboty na rzecz niedzieli i dopiero w XV wieku sobór wprowadził zakaz świętowania soboty. Całymi latami kościół zmieniał treść tradycji żydowskiej na własne powszechne potrzeby. Sformułowanie, że siłą kościoła jest tradycja, nie ma większego uzasadnienia. Siłą kościoła jest konsekwentna i użyteczna modernizacja starozakonnych kanonów wiary dążąca do upowszechnienia nowej wiary.

Efekty tych działań są imponujące, chrześcijaństwo, a w późniejszej fazie rozwoju zwłaszcza katolicyzm jest absolutnie i pod każdym względem dominującą religią i mimo, że wyrósł z tradycji żydowskiej, mimo że uznaje za świętość Stary Testament, katolicyzm stoi w sprzeczności z najświętszymi zapisami tej księgi. To prawdziwa i wielka sztuka, aby na bazie konkurencji zbudować własny produkt, bijący na kilka głów konkurencję. Nie ma bardziej uporządkowanej instytucjonalnie i politycznie religii. Nie ma potężniejszej struktury religijno-politycznej niż zhierarchizowany kościół watykański, dosłownie i w przenośni państwo w państwie. Potęga Powszechnego Kościoła Katolickiego nie byłaby możliwa bez zmiany źródłowych zapisów Starego Testamentu, w tym dekalogu i stopniowego odchodzenia od treści, czyli inaczej mówiąc religii spisanej w Starym Testamencie.

Zmiana treści trzeciego przykazania jest fundamentalna, ponieważ dzięki tej zmianie kościół mógł po stuleciach metodycznej pracy zwieńczyć swoje dzieło poszerzania kręgu wiernych, upowszechniania nowej religii między wszystkimi narodami i obywatelami, bez względu na ich kondycję moralną i stan posiadania. Tak brawurowa modyfikacja 3 przykazania mimo niewątpliwego majstersztyku w wykonaniu katechetów dostarczyła mi kolejnych wątpliwości z cyklu kto tu rządzi. Znów się okazało, że Boga można bezkarnie poprawiać, mało tego można Bogu odebrać co boskie i stworzyć konkurencyjną dla boskiej religię. W moim przypadku katechizacja odnosiła przeciwny do zamierzonego skutek. Katechizacja systematycznie i konsekwentnie sprowadzała mnie na zgoła inną ścieżkę, niż zakładali katecheci, można powiedzieć, że katechizacji zawdzięczam ateizm.

Reklama

27 KOMENTARZE

  1. postępowe obrzędy
    Zauważ, że społeczności których religia nie zmienia się od stuleci, same się też nie rozwijają. Tkwią w miejscu jak mormoni w USA, szamaniści wśród Indian, albo ortodoksyjni Żydzi.
    Najszybszy postęp dokonywał się natomiast akurat w krajach opanowanych przez elastyczne chrześcijaństwo,
    zatem może zmienność religii jest warunkiem rozwoju społeczeństw i krajów?
    Oczywiście znaczenie słów ?postęp? i ?rozwój? jest niepewne, raczej sprowadza się do mnożenia dobrobytu, ale nie tylko do tego.
    Najszybciej budują dobrobyt kraje ateistyczne, tuż za nimi idą ludy z ze sprawnie zorganizowaną, nie przesadnie doktrynerską religią ułatwiającą ludziom akceptację zmian i być może wzbogacającą pogoń za szmalem o jakieś nie nachalne wątki duchowe, lepsze lub trochę gorsze.
    Tako rzecze praktyka.
    Ament.

  2. postępowe obrzędy
    Zauważ, że społeczności których religia nie zmienia się od stuleci, same się też nie rozwijają. Tkwią w miejscu jak mormoni w USA, szamaniści wśród Indian, albo ortodoksyjni Żydzi.
    Najszybszy postęp dokonywał się natomiast akurat w krajach opanowanych przez elastyczne chrześcijaństwo,
    zatem może zmienność religii jest warunkiem rozwoju społeczeństw i krajów?
    Oczywiście znaczenie słów ?postęp? i ?rozwój? jest niepewne, raczej sprowadza się do mnożenia dobrobytu, ale nie tylko do tego.
    Najszybciej budują dobrobyt kraje ateistyczne, tuż za nimi idą ludy z ze sprawnie zorganizowaną, nie przesadnie doktrynerską religią ułatwiającą ludziom akceptację zmian i być może wzbogacającą pogoń za szmalem o jakieś nie nachalne wątki duchowe, lepsze lub trochę gorsze.
    Tako rzecze praktyka.
    Ament.

  3. postępowe obrzędy
    Zauważ, że społeczności których religia nie zmienia się od stuleci, same się też nie rozwijają. Tkwią w miejscu jak mormoni w USA, szamaniści wśród Indian, albo ortodoksyjni Żydzi.
    Najszybszy postęp dokonywał się natomiast akurat w krajach opanowanych przez elastyczne chrześcijaństwo,
    zatem może zmienność religii jest warunkiem rozwoju społeczeństw i krajów?
    Oczywiście znaczenie słów ?postęp? i ?rozwój? jest niepewne, raczej sprowadza się do mnożenia dobrobytu, ale nie tylko do tego.
    Najszybciej budują dobrobyt kraje ateistyczne, tuż za nimi idą ludy z ze sprawnie zorganizowaną, nie przesadnie doktrynerską religią ułatwiającą ludziom akceptację zmian i być może wzbogacającą pogoń za szmalem o jakieś nie nachalne wątki duchowe, lepsze lub trochę gorsze.
    Tako rzecze praktyka.
    Ament.

  4. ?Z ambony w letni czas słyszymy, że żniwa mają swoje
    prawa i Pan Bóg wcale się nie pogniewa jeśli wierni w niedzielę, w pocie czoła będą kosić, młócić i zwozić do spichlerza.?

    Powyższy cytat z ambony nie wskazuje na zdradę Boga i szukanie cudzego, lecz na przejęcie przez kościół jego roli i tym samym zepchnięcie go na drugie miejsce. Jeżeli zatem mówimy o hierarchii kościelnej, klasyfikacja na dzień dzisiejszy powinna wyglądać następująco: 1. Papież 2. Bóg
    3. Kardynałowie 4. Biskupi 5. Księża.

  5. ?Z ambony w letni czas słyszymy, że żniwa mają swoje
    prawa i Pan Bóg wcale się nie pogniewa jeśli wierni w niedzielę, w pocie czoła będą kosić, młócić i zwozić do spichlerza.?

    Powyższy cytat z ambony nie wskazuje na zdradę Boga i szukanie cudzego, lecz na przejęcie przez kościół jego roli i tym samym zepchnięcie go na drugie miejsce. Jeżeli zatem mówimy o hierarchii kościelnej, klasyfikacja na dzień dzisiejszy powinna wyglądać następująco: 1. Papież 2. Bóg
    3. Kardynałowie 4. Biskupi 5. Księża.

  6. ?Z ambony w letni czas słyszymy, że żniwa mają swoje
    prawa i Pan Bóg wcale się nie pogniewa jeśli wierni w niedzielę, w pocie czoła będą kosić, młócić i zwozić do spichlerza.?

    Powyższy cytat z ambony nie wskazuje na zdradę Boga i szukanie cudzego, lecz na przejęcie przez kościół jego roli i tym samym zepchnięcie go na drugie miejsce. Jeżeli zatem mówimy o hierarchii kościelnej, klasyfikacja na dzień dzisiejszy powinna wyglądać następująco: 1. Papież 2. Bóg
    3. Kardynałowie 4. Biskupi 5. Księża.

  7. pora na wnioski
    Podsumowując można napisać, że ulepszenie trzeciego przykazania miało spełnić trzy cele:

    1. Systematyczne odcinanie związków z tradycją żydowską.
    2. Postawienie furtki dla wyznaczania kolejnych dni świętych
    3. Lekkie osłabienie prawodawczej roli Boga, odtąd o tym co jest święte, a co nie rozstrzygać miał Kościół, a nie Biblia.

  8. pora na wnioski
    Podsumowując można napisać, że ulepszenie trzeciego przykazania miało spełnić trzy cele:

    1. Systematyczne odcinanie związków z tradycją żydowską.
    2. Postawienie furtki dla wyznaczania kolejnych dni świętych
    3. Lekkie osłabienie prawodawczej roli Boga, odtąd o tym co jest święte, a co nie rozstrzygać miał Kościół, a nie Biblia.

  9. pora na wnioski
    Podsumowując można napisać, że ulepszenie trzeciego przykazania miało spełnić trzy cele:

    1. Systematyczne odcinanie związków z tradycją żydowską.
    2. Postawienie furtki dla wyznaczania kolejnych dni świętych
    3. Lekkie osłabienie prawodawczej roli Boga, odtąd o tym co jest święte, a co nie rozstrzygać miał Kościół, a nie Biblia.

  10. NIC się na katechetach nie rozumiesz.
    Taką jedną pracę koleżance katechetce poprawiałam redakcyjnie, a że też świnią nie jestem, to się z Wami fragmentem podzielę:
    “Narzędzia pracy nauczyciela katechezy, nawet najdoskonalsze, metody i środki dydaktyczne, nie mogą być naprawdę skuteczne, jeżeli nie będą używane przez dobrze uformowanych katechetów. To właśnie wszechstronna i wielostronna formacja troszczy się o uczynienie ich zdolnymi do przekazywania Ewangelii tym, którzy pragną się powierzyć się Jezusowi. Formacja katechety ma swój szczyt i centrum wtedy, gdy zdobywa się odpowiedzialność i zdolność do przekazywania ewangelicznego orędzia.
    Ponieważ celem pracy katechetów jest prowadzenie uczniów do komunii z Jezusem, także jego osoba musi nosić wszelkie cechy chrystocentryzmu. Ta perspektywa wpływa także na jego tożsamość i przygotowanie. Jedność i harmonia nauczyciela religii, duchowności muszą być także eklezjalne tzn. osadzone w rzeczywistości Kościoła i realizowane przez Kościół, który jest wielkim katechizującym także katechetów.”
    Amen.

  11. NIC się na katechetach nie rozumiesz.
    Taką jedną pracę koleżance katechetce poprawiałam redakcyjnie, a że też świnią nie jestem, to się z Wami fragmentem podzielę:
    “Narzędzia pracy nauczyciela katechezy, nawet najdoskonalsze, metody i środki dydaktyczne, nie mogą być naprawdę skuteczne, jeżeli nie będą używane przez dobrze uformowanych katechetów. To właśnie wszechstronna i wielostronna formacja troszczy się o uczynienie ich zdolnymi do przekazywania Ewangelii tym, którzy pragną się powierzyć się Jezusowi. Formacja katechety ma swój szczyt i centrum wtedy, gdy zdobywa się odpowiedzialność i zdolność do przekazywania ewangelicznego orędzia.
    Ponieważ celem pracy katechetów jest prowadzenie uczniów do komunii z Jezusem, także jego osoba musi nosić wszelkie cechy chrystocentryzmu. Ta perspektywa wpływa także na jego tożsamość i przygotowanie. Jedność i harmonia nauczyciela religii, duchowności muszą być także eklezjalne tzn. osadzone w rzeczywistości Kościoła i realizowane przez Kościół, który jest wielkim katechizującym także katechetów.”
    Amen.

  12. NIC się na katechetach nie rozumiesz.
    Taką jedną pracę koleżance katechetce poprawiałam redakcyjnie, a że też świnią nie jestem, to się z Wami fragmentem podzielę:
    “Narzędzia pracy nauczyciela katechezy, nawet najdoskonalsze, metody i środki dydaktyczne, nie mogą być naprawdę skuteczne, jeżeli nie będą używane przez dobrze uformowanych katechetów. To właśnie wszechstronna i wielostronna formacja troszczy się o uczynienie ich zdolnymi do przekazywania Ewangelii tym, którzy pragną się powierzyć się Jezusowi. Formacja katechety ma swój szczyt i centrum wtedy, gdy zdobywa się odpowiedzialność i zdolność do przekazywania ewangelicznego orędzia.
    Ponieważ celem pracy katechetów jest prowadzenie uczniów do komunii z Jezusem, także jego osoba musi nosić wszelkie cechy chrystocentryzmu. Ta perspektywa wpływa także na jego tożsamość i przygotowanie. Jedność i harmonia nauczyciela religii, duchowności muszą być także eklezjalne tzn. osadzone w rzeczywistości Kościoła i realizowane przez Kościół, który jest wielkim katechizującym także katechetów.”
    Amen.

  13. Weź i sens mądralo wyekstraktuj 🙂
    To jeszcze tego DNA nie znależli?! A te wszystkie palce, gwoździe i flakoniki z krwią to niby po co tyle lat przechowywali? U mnie w okolicy mają na ten przykład drzazgę z krzyża – przy odrobinie dobrej woli też by się nadawała do poszukiwań.

  14. Weź i sens mądralo wyekstraktuj 🙂
    To jeszcze tego DNA nie znależli?! A te wszystkie palce, gwoździe i flakoniki z krwią to niby po co tyle lat przechowywali? U mnie w okolicy mają na ten przykład drzazgę z krzyża – przy odrobinie dobrej woli też by się nadawała do poszukiwań.

  15. Weź i sens mądralo wyekstraktuj 🙂
    To jeszcze tego DNA nie znależli?! A te wszystkie palce, gwoździe i flakoniki z krwią to niby po co tyle lat przechowywali? U mnie w okolicy mają na ten przykład drzazgę z krzyża – przy odrobinie dobrej woli też by się nadawała do poszukiwań.

  16. Twój nick mnie przekonuje, że to był przypadek 😉
    Zaczynam współczuć wierzącym – toż to się może zdrowo popomylać w czasie modlitw. Jednocześnie pełna jestem podziwu, gdy nadążają za zmianami i choć trochę się orientują, w kogo wierzą dziś, a w kogo jutro. Adonai, powiadasz? Też ładnie.

  17. Twój nick mnie przekonuje, że to był przypadek 😉
    Zaczynam współczuć wierzącym – toż to się może zdrowo popomylać w czasie modlitw. Jednocześnie pełna jestem podziwu, gdy nadążają za zmianami i choć trochę się orientują, w kogo wierzą dziś, a w kogo jutro. Adonai, powiadasz? Też ładnie.

  18. Twój nick mnie przekonuje, że to był przypadek 😉
    Zaczynam współczuć wierzącym – toż to się może zdrowo popomylać w czasie modlitw. Jednocześnie pełna jestem podziwu, gdy nadążają za zmianami i choć trochę się orientują, w kogo wierzą dziś, a w kogo jutro. Adonai, powiadasz? Też ładnie.