Reklama

Nagroda dla najlepszego dziennikarza roku, przyznana przez miesięcznik branżowy „Press” Bogdanowi Rymanowskiemu, pracującemu w spółce ITI, wydającej TVN i TVN24, rozpętała kolejn

Nagroda dla najlepszego dziennikarza roku, przyznana przez miesięcznik branżowy „Press” Bogdanowi Rymanowskiemu, pracującemu w spółce ITI, wydającej TVN i TVN24, rozpętała kolejną odsłonę wojny medialnej.
Nagrodę skomentował jeden z zastępców „Gazety Wyborczej”, Piotr Pacewicz, który uważa, że nagroda nie trafiła w godne ręce, ponieważ Rymanowski reprezentuje typ dziennikarstwa bez żadnego przesłania i wartości.
Pacewicz w swoim artykule zadał kilka prostych pytań;

Reklama

Cóż to za dziennikarstwo? Co takiego ważnego Bogdan Rymanowski ma do przekazania Polakom? Na czym się zna? Jakich wartości broni? Co ujawnia, czego byśmy nie wiedzieli?

W obronie Rymanowskiego stanęła jego macierzysta stacja, która głosem Andrzeja Pieczyńskiego, szefa TVN24.

Problem tylko jest taki, że w słowach artykułu Pacewicza nie było bezpośredniego ataku na Rymanowskiego, zresztą dziennikarz „GW” wyraźnie oddzielił osobę nagrodzonego, od problemów dziennikarstwa telewizyjnego. Bardziej w tej wypowiedzi ważne było poruszenie tematu dziennikarskiego stylu i jakości pracy dziennikarzy telewizyjnych, z punktu widzenia potrzeb społecznych.

Problem dziennikarstwa informacyjnego, newsowego, polega na tym, że staje się ono odbiciem tabloidów prasowych i miejscem, gdzie nie ma rzetelnej dyskusji, a jest tylko ring, na którym rozgrywają się prymitywne, mało eleganckie potyczki polityków. Program, który prowadzi często wieczorem Rymanowski, na zmianę z Justyną Pochanke i Piotrem Marciniakiem, „24 godziny”, jest najgorszym programem tej stacji. Nie dlatego, że prowadzący go dziennikarze są nieprzygotowani, czy niekompetentni. Jest on zły, ponieważ jego formuła zakłada, że będzie on miejscem spotkania nie polityków o wiedzy i rzetelnym podejściu do problemów, lecz tak zwanych „osobowości medialnych”. Ma być ostro, ma być spór, a dziennikarz prowadzący program ma za zadanie nie wyjaśnienie czegokolwiek, lecz tylko doprowadzenie do zaostrzenia sytuacji.
Program został sformatowany nie jako dziennikarstwo polityczne, lecz jako miejsce, w którym rozgrywa się batalia słowna, bez ładu i składu.

Z TVN24 jest problem, problem, który mam nie tylko ja, ale jak zauważyłem, wielu jej widzów. Stacja ta miała szczęście, że wystartowała w dobrym terminie – nie wiele miesiąc przed atakiem na WTC i Pentagon w USA. Była pierwszą stacją informacyjną w Polsce i trafiła w „złoty punkt” dziennikarski, jakim był atak terrorystyczny na Nowy Jork. Sprawdziła się wtedy doskonale. Teraz jednak, aby utrzymać się na rynku i aby zaznaczyć swoje istnienie, szczególnie w walce z posiadającą większy zasięg i większą widownię TVPInfo – musi się od niej odróżniać. Niestety, szczególnie w sytuacjach kryzysowych, odróżnia się na niekorzyść, właśnie tabloidowością i miałkością przekazu.

Oczywiści, nie można zrzucać całej winy na dziennikarzy. On tylko, jako moderatorzy obrazu i dyskusji, dostosowują się do oczekiwań – i to po obu stronach ekranu. Z jednej strony chcą zaspokoić gusta i potrzeby uśrednionego widza, z drugiej – muszą zapewnić swojej stacji odpowiednią oglądalności, wyrażoną tak zwanymi słupkami sondażowymi.

Pacewicz pisząc krótki artykuł na temat nagrody dla Bogdana Rymanowskiego popełnił jeden błąd. Otóż tym błędem jest to, że jest dziennikarzem i wiceszefem „Gazety Wyborczej”. Gdyby padł tego rodzaju głos z łamów zacnej i szacownej „Rzeczpospolitej” albo pochyliłby się nad tematem jaki erudyta z „Teologii Politycznej”… o, to byłaby zupełnie inna jakość.

Problem jest jednak taki, że „Gazeta Wyborcza” przez kilkanaście lat była główną i podstawową gazetą dla szerokiego kręgu inteligencji. W związku z tym ci, którzy przez jej łamy nie przeszli albo nie potrafili się przebić przez lata ze swoim pisaniem, czują się w obowiązku, niezależnie od swoich poglądów, stanąć w obronie Rymanowskiego. Choć, jak pokazuje to jego zachowanie – on takiej pomocy wcale, ale to wcale nie potrzebuje.

Panowie dziennikarze Rybiński, Zaremba, Siennicki, Rybiński, Karnowski, czy Michalski, którzy zresztą bywają i w TVN i mediach „Agory” (TOK FM), nie podejmują poważnej dyskusji na temat mediów, tylko przystępują do kolejnej odsłony walki ze znienawidzonym „imperium” Adama Michnika. To jest przecież możliwość kolejnej wojny na linii „Dziennik”, „Rzepa”, „Fakt” i „Polska” z „Gazetą Wyborczą”. Koniecznie trzeba było wyciągnąć na światło dzienne Lesława Maleszkę (Siennicki), bez tego dyskusja nie miałby smaku. I tak dziennikarz TVN, który normalnie zaliczany jest co najmniej do podejrzanych (wiadomo, ITI, Walter, służby, konszachty z PO…), staje się nagle ofiarą brutalnego ataku zagończyka z ulicy Czerskiej. Śmiesznej, jak prawicowi, zdecydowanie antyliberalni dziennikarze, stają w obronie TVN…i atakują „Gazetę Wyborczą”. Dla wielu istnienie tego dziennika i Adama Michnika, stanowi poważny problem psychologiczny.

Bogdan Rymanowski to dziennikarz inteligentny. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, na ile i kiedy może sobie pozwolić. Jego wywiady z Lechem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem świadczą o tym, że stacja ma do niego zaufanie, z drugiej strony, on doskonale wie, że w innej stacji takiej pozycji zająć by nie mógł. Nie znam również jego pisania, można więc przypuszczać, że większych talentów, takich choćby jak Tomasz Lis, czy Kamil Durczok, nie przejawia. W związku z tym, to jest właśnie szczyt jego kariery.

Ale Rymanowski nie zrobił kariery dzięki talentowi i temu, że potrafi wyraziście reprezentować swoje poglądy i opinie. On zrobił karierę dzięki temu, że swoje poglądy schował głęboko…

I na koniec, jak zresztą w polskim dziennikarstwie ostatnio jest modne, list w obronie Rymanowskiego, z prośbą o szacunek dla werdyktu… środowiska… czyli samych dziennikarzy. A pod nim podpisy między innymi Sekielskiego i Morozowskiego, którzy zrealizowali nie tak dawno program na temat ministra Mirosława Drzewieckiego. Program, w zgodnym osądzie wielu obserwatorów, widzów – niegodny standardu dziennikarskiego, dobrych obyczajów i samej sztuki prowadzenia programu.

Korporacja dziennikarska jest specyficznym środowiskiem, w sprawach natury światopoglądowych dziennikarze różnią się od siebie diametralnie, nie ukrywając specjalnie swoich poglądów.
Ale kiedy ktoś z naszych zostaje zaatakowany, nawet słusznie, korporacja daje znać, że każdego trzeba bronić, za każdą cenę.

Azrael

Reklama