Reklama


Internetowy wiec Baracka Obamy daje dużo do myślenia. Prezydentowi zadano 104 tysiące pytań. Miały dotyczyć gospodarki i reform nowej administracji. Prezydent zapowiedział, że odpowie na żywo na te pytania, na które internauci oddadzą najwięcej głosów. Po ich podliczeniu okazało się, że prawie we wszystkich grupach tematycznych na czoło wysunęły się pytania o … legalizację marihuany. Amerykańskim internautom problem ten skojarzył się nie tylko z „zieloną energetyką", także z „pracą", „budżetem" czy „stabilnością finansową". I to w czasie, gdy kraj coraz ciężej doświadcza skutków kryzysu, gdy Ameryka zaangażowana jest w dwie dość beznadziejne wojny, które nawet podstawowego celu, zmniejszenia zagrożenia światowym terroryzmem, nie są w stanie osiągnąć. Czat został perfekcyjnie zmanipulowany przez jedno lobby.

Reklama

 


To jest kłopot z internetem
. Łatwo politykom dotrzeć przez niego do ludzi, ale w różnych głosowaniach czy rankingach grupy nacisku mogą manipulować wynikami, tak jak stało się to na stronie Białego Domustwierdził redaktor internetowego magazynu Wired Nicholas Thompson. I dalej zauważył: Od Obamy zależy, czy będzie odpowiadał na najpopularniejsze pytania, czy powie: nie będę karmił troli. (podkreśl. moje)

 

Diagnoza trafna, ale czy kompletna? Już widzę jak propagandyści, spin-znachorzy oraz inni inżynierowie dusz studiują najnowszy amerykański reality show. Nie bez znaczenia było zapewne pierwsze pytanie, które zwróciło uwagę głosujących internautów, przyciągnęło trafnością demagogicznego acz celnego sformułowania. Brzmiało ono: "Czy rozważy Pan zalegalizowanie rozrywkowego i leczniczego używania marihuany i jej opodatkowanie, by zamiast nieudanej walki z narkotykami państwo mogło zarabiać i pomóc gospodarce?"

 

Nie wiem na ile sformalizowane jest amerykańskie lobby zwolenników legalizacji marihuany. W jakim stopniu była to akcja celowo zaplanowana: siedzimy wszyscy i klikamy, wiecie na co. Sądzę jednak, że duża część klikających na ten właśnie „problem" mogła to robić zupełnie spontanicznie. I to z bardzo różnych powodów. Zapewne rolę odegrał wiek najaktywniejszych internautów, ich skłonność do przekory. Ale dla takiego właśnie wyniku tego swoistego sondażu równie ważną rolę mógł odegrać czynnik zmęczenia poważnymi problemami, pewnego rodzaju społeczny eskapizm, który nie raz na zakrętach dziejowych uaktywniał rozmaite subkultury. Nie mam zielonego pojęcia, czy amerykańscy socjolodzy będą analizować to zjawisko. Czy zadowolą się diagnozą Thompsona i potraktują wyniki głosowania jako efekt typowego sieciowego trollingu.

 

Na pewno nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków co do stanu świadomości amerykańskiego społeczeństwa na podstawie przebiegu internetowego wiecu Obamy. Z drugiej jednak strony przyjęcie założenia, że oto mamy do czynienia z pierwszą na taką skalę manipulacją za pomocą stosunkowo nowego narzędzia komunikacji też szeroko otwiera wyobraźnię. I to wcale nie tę najbardziej radosną.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. najpierw formułowano pytania
    Najpierw internauci formulowali pytania, w różnych grupach tematycznych. Tylko chyba w jednej żadne nie zahaczało o marihuanę. A potem, aby wytypowac pytania, na które BO odpowie "na żywo" poproszono internautów o głosowanie na te pytania. I wszędzie pytania o marihuanę wysunęły się na czolo, pierwsze, drugie lub trzecie miejsce "popularności". Myślę, że podstawowe obostrzenia (jeden glos z jednego IP) były przestrzegane. Więc albo zwolennicy legalizacji sa tak "netowo" silni, albo zadziałały jakieś uwarunkowania społeczne, a zapewno jedno i drugie. Bo przy tej skali (104 tys. pytań) wytłumaczenie tego zjawiska jedynie "lobbystycznym trollingiem" wydaje mi sie wątpliwe. Przytoczone pytanie internauta zadał chyba w kategorii "zielona energia". I ono, przez swoją "sugestywność" mogło pociągnąć lawinę. Genialna manipulacja?

  2. najpierw formułowano pytania
    Najpierw internauci formulowali pytania, w różnych grupach tematycznych. Tylko chyba w jednej żadne nie zahaczało o marihuanę. A potem, aby wytypowac pytania, na które BO odpowie "na żywo" poproszono internautów o głosowanie na te pytania. I wszędzie pytania o marihuanę wysunęły się na czolo, pierwsze, drugie lub trzecie miejsce "popularności". Myślę, że podstawowe obostrzenia (jeden glos z jednego IP) były przestrzegane. Więc albo zwolennicy legalizacji sa tak "netowo" silni, albo zadziałały jakieś uwarunkowania społeczne, a zapewno jedno i drugie. Bo przy tej skali (104 tys. pytań) wytłumaczenie tego zjawiska jedynie "lobbystycznym trollingiem" wydaje mi sie wątpliwe. Przytoczone pytanie internauta zadał chyba w kategorii "zielona energia". I ono, przez swoją "sugestywność" mogło pociągnąć lawinę. Genialna manipulacja?

  3. mnie jednak zajwisko zaciekawiło
    Zaciekawiło mnie to co się stało z dwóch powodów. Po pierwsze, bo przydarzyło sie w koncu w stosunku do teorytecznie najważniejszego człowieka na świecie; i po drugie, uruchamia wybraźnie, do jakich wnioskow na temat tzw. opinii publicznej można dojść i czy to na pewno jest proces "jednokierunkowy" ("skoro tak wielu lezy to sercu, to pewnie coś jest na rzczy"). A przecież zamiast "legalizacji marihuany" można sobie wyobrazić rozne inne rzeczy, które ni z gruszki ni z pietruszki stają się "najważniejsze"

  4. mnie jednak zajwisko zaciekawiło
    Zaciekawiło mnie to co się stało z dwóch powodów. Po pierwsze, bo przydarzyło sie w koncu w stosunku do teorytecznie najważniejszego człowieka na świecie; i po drugie, uruchamia wybraźnie, do jakich wnioskow na temat tzw. opinii publicznej można dojść i czy to na pewno jest proces "jednokierunkowy" ("skoro tak wielu lezy to sercu, to pewnie coś jest na rzczy"). A przecież zamiast "legalizacji marihuany" można sobie wyobrazić rozne inne rzeczy, które ni z gruszki ni z pietruszki stają się "najważniejsze"

  5. @Sawo
    Oczywiśicie przykłady internetowej manipulacji, na ktore zwrócilaś uwagę w tekście są poważniejsze. Zresztą w mikroskali czy nie poddają się im prawie wszyscy użytkownicy sieci (trolling, wg definicji, ma zmuszać do dyskusji na wymyślony przez trola "fałszywy" lub w inny sposób prowokacyjny temat). W amerykańskim przypadku ciekawe jest zjawisko skali. A jeśli to nie było trolowanie, to też jest ciekawe zjawisko społeczne. No a przede wszystkim kładę nacisk na wyobraźnię. Dokąd manipulacja internetowa może nas doprowadzić? Jakie tematy, jakich ludzi wypromować? Nie tylko środowiskowo.

  6. @Sawo
    Oczywiśicie przykłady internetowej manipulacji, na ktore zwrócilaś uwagę w tekście są poważniejsze. Zresztą w mikroskali czy nie poddają się im prawie wszyscy użytkownicy sieci (trolling, wg definicji, ma zmuszać do dyskusji na wymyślony przez trola "fałszywy" lub w inny sposób prowokacyjny temat). W amerykańskim przypadku ciekawe jest zjawisko skali. A jeśli to nie było trolowanie, to też jest ciekawe zjawisko społeczne. No a przede wszystkim kładę nacisk na wyobraźnię. Dokąd manipulacja internetowa może nas doprowadzić? Jakie tematy, jakich ludzi wypromować? Nie tylko środowiskowo.

  7. @Romskey
    Podobnie jak Sawa optujesz za antytrollingową hipotezą. To by z kolei świadczyło o zmianie wizerunku społeczeństwa amerykańskiego, w ciekawy sposób. Subkultura lat 60. i 70. też był zanurzona w narkotykach, ale była antyestabishmentowa. Teraz o dragach rozmawia się z prezydentem, spychając w cień kryzys, wojny, terroryzm… Oczywiście możesz mieć rację, Czarni gadają ze swoim preziem. I udało im się zmanipulować czat. Myślałam jeszcze o czymś innym. W związku z sytuacją w sąsiednim Meksyku. Lepiej zalegalizować miękkie, wytrącając z ręki broń ciężkiemu narkobiznesowi (znamy przecież ten argument wysuwany także u nas). Ale czy takie argumenty w czacie padały – nie wiem. Trudno byłoby je podciągnąć jednoznacznie pod zakreślone "pola tematyczne".

  8. @Romskey
    Podobnie jak Sawa optujesz za antytrollingową hipotezą. To by z kolei świadczyło o zmianie wizerunku społeczeństwa amerykańskiego, w ciekawy sposób. Subkultura lat 60. i 70. też był zanurzona w narkotykach, ale była antyestabishmentowa. Teraz o dragach rozmawia się z prezydentem, spychając w cień kryzys, wojny, terroryzm… Oczywiście możesz mieć rację, Czarni gadają ze swoim preziem. I udało im się zmanipulować czat. Myślałam jeszcze o czymś innym. W związku z sytuacją w sąsiednim Meksyku. Lepiej zalegalizować miękkie, wytrącając z ręki broń ciężkiemu narkobiznesowi (znamy przecież ten argument wysuwany także u nas). Ale czy takie argumenty w czacie padały – nie wiem. Trudno byłoby je podciągnąć jednoznacznie pod zakreślone "pola tematyczne".

  9. @Romskey
    Jak go zwał tak go zwał. Wikipedia:

    Trollowanie polega na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich ośmieszenia lub obrażenia (czego następstwem jest wywołanie kłótni) poprzez wysyłanie napastliwych, kontrowersyjnych, często nieprawdziwych przekazów czy też poprzez stosowanie różnego typu zabiegów erystycznych. Podstawą tego działania jest upublicznianie tego typu wiadomości jako przynęty[1], która doprowadzić mogłaby do wywołania dyskusji.
    Czyli, myślę, Nicholas Thompson miał namyśli właśnie tę dość szeroką definicję. Ale dla mnie ewentualne uwarunkowania "społeczne" takich wyników głosowania internautow są rownie ciekawe jak "techniczny" aspekt narzucania tematów poprzez opanowanie sieci.

  10. @Romskey
    Jak go zwał tak go zwał. Wikipedia:

    Trollowanie polega na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich ośmieszenia lub obrażenia (czego następstwem jest wywołanie kłótni) poprzez wysyłanie napastliwych, kontrowersyjnych, często nieprawdziwych przekazów czy też poprzez stosowanie różnego typu zabiegów erystycznych. Podstawą tego działania jest upublicznianie tego typu wiadomości jako przynęty[1], która doprowadzić mogłaby do wywołania dyskusji.
    Czyli, myślę, Nicholas Thompson miał namyśli właśnie tę dość szeroką definicję. Ale dla mnie ewentualne uwarunkowania "społeczne" takich wyników głosowania internautow są rownie ciekawe jak "techniczny" aspekt narzucania tematów poprzez opanowanie sieci.

  11. @Romskey
    Jak się z tejże W-i dowiedziałam, termin pochodzi z wędkarstwa, czyli, po mojemu, w trollingu akcent jest położony na "przynętę" (zachęcenie do dyskusji, kłótni), podczas gdy spamowanie to po prostu zaśmiecanie sieciowej działki adresata przez reklamowy bullshit

  12. @Romskey
    Jak się z tejże W-i dowiedziałam, termin pochodzi z wędkarstwa, czyli, po mojemu, w trollingu akcent jest położony na "przynętę" (zachęcenie do dyskusji, kłótni), podczas gdy spamowanie to po prostu zaśmiecanie sieciowej działki adresata przez reklamowy bullshit

  13. Hmm
    Wydaje się, że nikt jeszcze nie jest z internetem na tyle obyty aby go wykorzystywać do poważnych rozmów z głową państwa. Albo inaczej, internauci są z nim obyci a ludzie solidni, nie. I użytkowanie go wyobrażają sobie według własnych kryteriów.

    A jak się podstawił pod kpiny prezydent, to trzeba to wykorzystać. Zadziałała wciągająca próżnia. Moim zdaniem bez manipulacyjnego lobby. O tym, co każdego interesuje prezydent pewnie się tak często wypowiada, że nikogo już przy specjalnych okazjach zwyczajne tematy nie frapują. To i pyta o… marychę. Dobrze, że tylko o to.

    Myślę, że społeczeństwo wykazało zbiorową przekorę. Czyli jest bystre. Jak zawsze i jak każde społeczeństwo, które ma swobodę działania.

    Ja bym więc nie przywiązywał do tego jakiejś specjalnej wartości poznawczej. Chociaż, rzecz jest niewątpliwie interesująca.

    • przekora, Godziembo
      Przekora to jedna z moich hipotez. A fakt, że nawet w tej dyskusji objawiło się kilka innych, świadczy że zjawisko jest ciekawe. Myślę, że amerykańskie społeczeństwo jest jednak bardziej oswojone z siecią niż nasze.

  14. Hmm
    Wydaje się, że nikt jeszcze nie jest z internetem na tyle obyty aby go wykorzystywać do poważnych rozmów z głową państwa. Albo inaczej, internauci są z nim obyci a ludzie solidni, nie. I użytkowanie go wyobrażają sobie według własnych kryteriów.

    A jak się podstawił pod kpiny prezydent, to trzeba to wykorzystać. Zadziałała wciągająca próżnia. Moim zdaniem bez manipulacyjnego lobby. O tym, co każdego interesuje prezydent pewnie się tak często wypowiada, że nikogo już przy specjalnych okazjach zwyczajne tematy nie frapują. To i pyta o… marychę. Dobrze, że tylko o to.

    Myślę, że społeczeństwo wykazało zbiorową przekorę. Czyli jest bystre. Jak zawsze i jak każde społeczeństwo, które ma swobodę działania.

    Ja bym więc nie przywiązywał do tego jakiejś specjalnej wartości poznawczej. Chociaż, rzecz jest niewątpliwie interesująca.

    • przekora, Godziembo
      Przekora to jedna z moich hipotez. A fakt, że nawet w tej dyskusji objawiło się kilka innych, świadczy że zjawisko jest ciekawe. Myślę, że amerykańskie społeczeństwo jest jednak bardziej oswojone z siecią niż nasze.