Reklama

 

 

Reklama

W sumie nie miałem zamiaru zajmować głosu w sprawie katastrofy smoleńskiej do czasu opublikowania mojej książki zatytułowanej „Teoria chaosu, czyli zamach pod Smoleńskiem”. Jednak złamię to swoje postanowienie i raz jeszcze spróbuję zabrać głos w sprawie odpowiedzialności za tamtą katastrofę, czy jak wielu wierzy, zamach na prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego.
Nie przemycam niczego z materiałów przygotowywanych do publikacji. Jest to tylko „luźna” myśl na tu i teraz.

Wydaje się, że w kraju, gdzie prawie połowa obywateli ma swobodny i stały dostęp do Internetu, wszystkie hipotezy na temat katastrofy/zamachu już padły. Nie mam zamiaru polemizować z ich twórcami i również nie opieram swoich spostrzeżeń na materiałach, opiniach i (o)sądach już wygłoszonych/opublikowanych w prasie drukowanej i elektronicznej, na internetowych forach i blogach.

W państwie prawa, które odwołuje się do ustawy zasadniczej i pozostałych ustaw regulujących interesy swoich obywateli istotą działania jest ochrona i przestrzeganie prawa. Po to powołane są odpowiednie służby i instytucje z określonymi prerogatywami by strzec odpowiedniego wdrażania i realizowania procedur określonych właściwymi ustawami i przepisami.

Odwołując się do treści dwóch zdań zapisanych powyżej wytłuszczonym drukiem każda komisja śledcza, sąd, czy też trybunał byliby w stanie – w państwie prawa – określić odpowiedzialność za smoleńską tragedię i postawić konkretne zarzuty konkretnym osobom.

W mojej ocenie, osobistą odpowiedzialność za wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku ponosi premier Donald Tusk i wszyscy kierujący resortami służb bezpieczeństwa podległymi premierowi.

Za permanentne nieprzestrzeganie etykiety, łamanie prawa poprzez osłabianie wizerunku prezydenta kraju, nieustannie wystawianego na publiczne pośmiewisko, od czasu, kiedy prezydentem Polski został Lech Kaczyński, przed sądami karnymi i trybunałem powinni stanąć szefowie: BOR; ABW; AW; SKW; SWW.

To za czasów ich urzędowania przez media przelała się fala bezpodstawnej krytyki i ośmieszania najwyżej głowy w państwie. W tym przypadku nie jest istotne, czy Tuska ktoś „wkręcił”, podpuścił czy wpłynął w ten, czy inny sposób.

To, on – Donald Tusk, premier polskiego rządu, doprowadził do sytuacji, że odpowiednie służby nie reagowały właściwie do sytuacji na długo przed tragedią smoleńską jak w dniu jej nastania i po katastrofie.

Dziś, kiedy media podnoszą temat odpowiedzialności mjr Janickiego (BOR) za przygotowanie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, odnoszę wrażenie, że reszta brudów ma zostać zamieciona pod dywan. Nie tędy droga.

Mam nadzieję, że główni rozgrywającyszare eminencje skreślili na straty Donalda Tuska.
Mam też nadzieję, że Tuska czeka nie tylko „śmierć” polityczna, mam nadzieję, że stanie przed Trybunałem Stanu i odpowie za czas swoich rządów – za doprowadzenie do zaistnienia warunków sprzyjających do doprowadzenia sytuacji, którą można określić zamachem na prezydenta Polski.

I to tylko tyle i aż tyle.

Reklama

6 KOMENTARZE