Reklama

Chamstwo, tak, właśnie chamstwo, chamstwo i bezczelność. Tak w skrócie mogę określić zachowanie nierobów i zadymiarzy.

Chamstwo, tak, właśnie chamstwo, chamstwo i bezczelność. Tak w skrócie mogę określić zachowanie nierobów i zadymiarzy. Ci, którzy marnują swój czas na czytanie moich wypocin wiedzą pewnie, że mam kilka ulubionych tematów. Jednym z takich tematów, takim moim oczkiem w głowie, są związki zawodowe.

Wyjaśnijmy sobie, że przeciwko związkom, jako takim, nic nie mam, probleme jest zachowanie związków. Związki zawodowe są, zwłaszcza w Polsce, bezczelne. Przykładem bezczelności jest dzisiejsza wypowiedź “związkowców”, którzy wpadli do biura premiera i powiedzieli, że będą okupowali biuro, dopóki rząd nie zmieni “skandalicznej” ustawy o pomostówkach. Nie będę udawał człowieka nadzwyczaj spokojnego, nie będę też jednak mówił, że jestem jakimś nerwusem, czy cholerykiem, bo nie jestem. Zdarza się, że ponoszą mnie emocje, zawsze jednak w “słusznej sprawie” i zawsze ( no, prawie zawsze ) w granicach rozsądku. Tym razem jest inaczej, tym razem szlag mnie trafił, krew mnie zalała i cholery dostałem, gdy usłyszałem wypowiedź nierobów, chamów, bezczelnych roszczeniowców, blokujących rozwój gospodarczy.

Reklama

Gdy obywatele walczą z rządem staję zwykle po stronie obywateli, niezależnie od tego, czy rząd jest kaczyński, czy tuskowy. Są jednak sytuacje, gdy nie mogę, po prostu nie mogę stawać po stronie… Właśnie po czyjej stronie? Po stronie obywateli? Czy może raczej po stronie bezczelnych chamów, którzy dla osiągnięcia własnych korzyści są gotowi pogrzebać system emerytalny. Przytoczę z pamięci tekst Mysikrólika, Mysikrólik napisała i ja się podpisuję obiema “rencyma”, że pomostowe roszczenia związkowców doprowadzą do katastrofy gospodarczej, bo żaden kraj, nawet oskarżana o socjalizm Francja, nie ma tylu 55 letnich emerytów, co Polska. Taki wynalazek, jak “emerytura pomostowa” to wymysł PRLu, wymysł nie nowoczesnej socjaldemokracji, lecz wymysł realnego socjalizmu, wymysł komuchów i bolszewików. Zanim znów usłyszę, że dobry socjal świadczy o państwie, to powtórzę, że socjal można wprowadzać w krajach takich, jak Niemcy, Wielka Brytania, czy USA, gdzie ludzie doceniają bogactwo ( które wcale nie jest tam synonimem złodziejstwa ) i jednocześnie znają prawdziwe, a nie wydumane przyczyny biedy ( te przyczyny to wcale nie ciężka praca, jak sądzi wielu, chyba większość, Polaków ). Tam można pomagać biednym, bo tam nikt nie chce być biedny, nikt nie chce się z biedą utożsamiać, w Polsce jest inaczej, w Polsce bieda jest synonimem uczciwości. A dupy, nie uczciwości, bieda, jeśli nie jest spowodowana okrucieństwem losu, to jest wynikiem tylko i wyłącznie głupoty i lenistwa.

Co ma bieda do emerytur pomostowych? Ano to, związkowe tumany, że na pomostówce będziecie klepać biedę. Myślicie, że za te 15, czy 20 przepracowanych lat dostaniecie Bóg wie ile? Gówno dostaniecie, gówno, a do do gówna jakieś grosze, za które będziecie mogli sobie kupić stryczek i trumnę, bo tylko to wam zostanie, gdy będziecie musieli wybierać między kupnem żywności a zapłaceniem rachunków, czy kupnem leków. Mało tego, nie tylko o was tu chodzi, was bym nie żałował, jesteście jednostkami aspołecznymi, nikt nie będzie za wami płakał. Problemem jest to, że przez wasze durne roszczenia cierpieć będą porządni ludzie, którzy pracowali tyle, ile ustawa emerytalna i zdrowy rozsądek przykazały. Oni też będą mieli głodowe emerytury, właśnie przez was, przez wasze pieniactwo i waszą nieodpowiedzialność.

Wiem, że to wszystko brzmi brutalnie, ale tak ma brzmieć, rozumiem, że ktoś może mieć ciężkie warunki pracy, ale k.rwa, sam sobie taką robotę wybrał i niech nie wyje jeden z drugim przed kamerą, jak to mu w kopalni, czy w dworcowej kasie biletowej źle. Nikt was tam łańcuchami nie przykuł, możecie się w każdej chwili przekwalifikować, tyle że to wymaga podjęcia wysiłku, choćby intelektualnego, a wam się wysilać nie chce, wy jesteście nauczeni tego, że jak rozedrzecie mordy i rozkopiecie chodniki, to państwo wam da. I powinno wam dać, kopa w związkową dupę i pałą w zakuty łeb, żeby coś wreszcie do tego łba dotarło i żebyście wreszcie tę dupę ruszyli.

Ktoś powie, że narzekam, a sam nie mam pomysłu co zrobić z tymi, którzy wykonują ciężką pracę w trudnych warunkach, pracę, którą ktoś przecież musi wykonać. Cóż, takim osobom należy się specjalna opieka medyczna, specjalna ochrona i godziwe wynagrodzenia, ale nie wcześniejsze emerytury, o których wielu może co najwyżej pomarzyć. Gdy za komuny górnik żył jak pączek w maśle, dostawał potężny socjal i kupował w sklepach za żółtą firanką, sprzedając potem to co tam kupił po wyższej cenie nie-górnikowi, wtedy nie przyszło mu do głowy walczyć o prawa socjalne tych, którym żyje się gorzej. Dziś domaga się solidaryzmu, chce by inni sponsorowali mu wcześniejszą labę. Nie, laby nie będzie, nie wiem co zrobi Tusk, mam nadzieję, że się nie ugnie. Powtórzę jeszcze raz, gdy władza podnosi rękę na obywatela, wtedy obywatela trzeba bronić, gdy jednak rozleniwone bydło drze mordę do władzy, wtedy nie mam nic przeciwko temu, aby władza strzeliła w rozdartą mordę z liścia. To byłaby idealna nauczka dla roszczeniowców i nierobów, którzy są gotowi zrujnować finansowo siebie i wielu innych ludzi, byleby tylko nie musieli pracować.

Reklama

46 KOMENTARZE

  1. Dzień dobry Ja
    Na tych “zadymach”organizowanych przez związki zawodowe, mają skorzystać ich przewodniczący. Jesli nie będą się odzywać, to stracą swoje stanowiska… zresztą bardzo dobrze opłacane. Tak naprawdę to wcale im nie chodzi o ludzi. Wiedzą dokładnie na co Państwo stać. Dodam jeszcze chęć przypodobania się PiS, a może za aprobatą ,i na polecenie, by rządowi Tuska się nie udało.

    • Dokładnie, dlatego jestem za
      Dokładnie, dlatego jestem za tym, by związki zawodowe wyrzucić z zakładów pracy i by działalność związkowa nie była przez nikogo opłacana. Przywileje związkowców powinny się skończyć, ta grupa społeczna, a raczej aspołeczna, jest groźna dla gospodarki.

  2. Dzień dobry Ja
    Na tych “zadymach”organizowanych przez związki zawodowe, mają skorzystać ich przewodniczący. Jesli nie będą się odzywać, to stracą swoje stanowiska… zresztą bardzo dobrze opłacane. Tak naprawdę to wcale im nie chodzi o ludzi. Wiedzą dokładnie na co Państwo stać. Dodam jeszcze chęć przypodobania się PiS, a może za aprobatą ,i na polecenie, by rządowi Tuska się nie udało.

    • Dokładnie, dlatego jestem za
      Dokładnie, dlatego jestem za tym, by związki zawodowe wyrzucić z zakładów pracy i by działalność związkowa nie była przez nikogo opłacana. Przywileje związkowców powinny się skończyć, ta grupa społeczna, a raczej aspołeczna, jest groźna dla gospodarki.

  3. Dzień dobry Ja
    Na tych “zadymach”organizowanych przez związki zawodowe, mają skorzystać ich przewodniczący. Jesli nie będą się odzywać, to stracą swoje stanowiska… zresztą bardzo dobrze opłacane. Tak naprawdę to wcale im nie chodzi o ludzi. Wiedzą dokładnie na co Państwo stać. Dodam jeszcze chęć przypodobania się PiS, a może za aprobatą ,i na polecenie, by rządowi Tuska się nie udało.

    • Dokładnie, dlatego jestem za
      Dokładnie, dlatego jestem za tym, by związki zawodowe wyrzucić z zakładów pracy i by działalność związkowa nie była przez nikogo opłacana. Przywileje związkowców powinny się skończyć, ta grupa społeczna, a raczej aspołeczna, jest groźna dla gospodarki.

  4. Dzień dobry Ja
    Na tych “zadymach”organizowanych przez związki zawodowe, mają skorzystać ich przewodniczący. Jesli nie będą się odzywać, to stracą swoje stanowiska… zresztą bardzo dobrze opłacane. Tak naprawdę to wcale im nie chodzi o ludzi. Wiedzą dokładnie na co Państwo stać. Dodam jeszcze chęć przypodobania się PiS, a może za aprobatą ,i na polecenie, by rządowi Tuska się nie udało.

    • Dokładnie, dlatego jestem za
      Dokładnie, dlatego jestem za tym, by związki zawodowe wyrzucić z zakładów pracy i by działalność związkowa nie była przez nikogo opłacana. Przywileje związkowców powinny się skończyć, ta grupa społeczna, a raczej aspołeczna, jest groźna dla gospodarki.

  5. Dzień dobry Ja
    Na tych “zadymach”organizowanych przez związki zawodowe, mają skorzystać ich przewodniczący. Jesli nie będą się odzywać, to stracą swoje stanowiska… zresztą bardzo dobrze opłacane. Tak naprawdę to wcale im nie chodzi o ludzi. Wiedzą dokładnie na co Państwo stać. Dodam jeszcze chęć przypodobania się PiS, a może za aprobatą ,i na polecenie, by rządowi Tuska się nie udało.

    • Dokładnie, dlatego jestem za
      Dokładnie, dlatego jestem za tym, by związki zawodowe wyrzucić z zakładów pracy i by działalność związkowa nie była przez nikogo opłacana. Przywileje związkowców powinny się skończyć, ta grupa społeczna, a raczej aspołeczna, jest groźna dla gospodarki.

  6. Jak dotąd rząd Tuska jest
    Jak dotąd rząd Tuska jest chyba pierwszym po 1989 roku, który ze związkami nie flirtuje. Wiadomo, PIS kochał Solidarność ( powinni stracić tę nazwę ), SLD romansował z OPZZ. Tym razem jest inaczej, jest okazja, by ukrócić przywileje związkowców, ukrócenie przywilejów popiera zresztą większość Polaków, więc tu Donaldu ma sondaże po swojej stronie. Problemem jest oczywiście prezydent, trzeba się będzie z nim męczyć przez dwa lata. Czy potem Donaldu coś zrobi? Mam nadzieję, że tak.

  7. Jak dotąd rząd Tuska jest
    Jak dotąd rząd Tuska jest chyba pierwszym po 1989 roku, który ze związkami nie flirtuje. Wiadomo, PIS kochał Solidarność ( powinni stracić tę nazwę ), SLD romansował z OPZZ. Tym razem jest inaczej, jest okazja, by ukrócić przywileje związkowców, ukrócenie przywilejów popiera zresztą większość Polaków, więc tu Donaldu ma sondaże po swojej stronie. Problemem jest oczywiście prezydent, trzeba się będzie z nim męczyć przez dwa lata. Czy potem Donaldu coś zrobi? Mam nadzieję, że tak.

  8. Jak dotąd rząd Tuska jest
    Jak dotąd rząd Tuska jest chyba pierwszym po 1989 roku, który ze związkami nie flirtuje. Wiadomo, PIS kochał Solidarność ( powinni stracić tę nazwę ), SLD romansował z OPZZ. Tym razem jest inaczej, jest okazja, by ukrócić przywileje związkowców, ukrócenie przywilejów popiera zresztą większość Polaków, więc tu Donaldu ma sondaże po swojej stronie. Problemem jest oczywiście prezydent, trzeba się będzie z nim męczyć przez dwa lata. Czy potem Donaldu coś zrobi? Mam nadzieję, że tak.

  9. Jak dotąd rząd Tuska jest
    Jak dotąd rząd Tuska jest chyba pierwszym po 1989 roku, który ze związkami nie flirtuje. Wiadomo, PIS kochał Solidarność ( powinni stracić tę nazwę ), SLD romansował z OPZZ. Tym razem jest inaczej, jest okazja, by ukrócić przywileje związkowców, ukrócenie przywilejów popiera zresztą większość Polaków, więc tu Donaldu ma sondaże po swojej stronie. Problemem jest oczywiście prezydent, trzeba się będzie z nim męczyć przez dwa lata. Czy potem Donaldu coś zrobi? Mam nadzieję, że tak.

  10. Jak dotąd rząd Tuska jest
    Jak dotąd rząd Tuska jest chyba pierwszym po 1989 roku, który ze związkami nie flirtuje. Wiadomo, PIS kochał Solidarność ( powinni stracić tę nazwę ), SLD romansował z OPZZ. Tym razem jest inaczej, jest okazja, by ukrócić przywileje związkowców, ukrócenie przywilejów popiera zresztą większość Polaków, więc tu Donaldu ma sondaże po swojej stronie. Problemem jest oczywiście prezydent, trzeba się będzie z nim męczyć przez dwa lata. Czy potem Donaldu coś zrobi? Mam nadzieję, że tak.

  11. Wczesniejsze emerytury? A czemu nie…
    …byle na koszt pracodawcow.

    Przedsiebiorca, ktory jakas pracujaca u niego maszyne zuzywa szybciej niz inni, musi robic wieksze odpisy amortyzacyjne (i faktycznie odkladac wieksze kwoty), zeby sobie te maszyne w odpowiednim czasie odkupic.
    A kwote tego podwyzszonego odpisu (jako swoj koszt) powinien znalezc w otrzymanej cenie za swoj towar czy usluge. Jesli sie tam nie zmiescila, to jego dzialalnosc nie jest oparta na rachunku ekonomicznym i tyle.

    Mysle, ze – jakkolwiek niehumanitarnie by to nie brzmialo – analogicznie mogloby sie to odnosic do “zuzywania ludzi”, i to po obu stronach relacji pracodawca-pracownik.

    Chcesz podjac robote w fachu, w ktorym istnieje ryzyko wczesniejszego zuzycia?
    Wynegocjuj sobie odpowiednio podwyzszone wynagrodzenie (brutto), w tym (!) zwlaszcza – odpowiednio podwyzszona skladke emerytalna, tak, aby kwota zapewniajaca akceptowalna emeryture zebrala sie odpowiednio wczesniej. Jezeli oferta tego nie uwzglednia – to za cholere nie przyjmuj takiej roboty! Z kim – a z kim sie negocjuje warunki pracy i placy? Z pracodawca! Nie z zadnym panstwem, nie z zadnym ZUS-em.

    W praktyce oznaczaloby to, ze branze “zuzywajace ludzi” w ponadstandardowym tempie, powinny placic za czas ich pracy skladki wielokrotnie wyzsze niz w przypadku czasu pracy zwyklych pracownikow (znacznie krotszy okres skladania kapitalu emerytalnego przy znacznie dluzszym okresie jego konsumowania przez mlodego emeryta).
    Jezeli firma nie jest w stanie upchnac tego dodatkowego kosztu w cenie, to przedwczesne zuzywanie przez nia pracownikow nie miesci sie w rachunku ekonomicznym i powinna wycofac sie z danej dzialnosci lub poszukac innych, tanszych sposobow jej kontynuacji.

    Jasne, ze to nie az tak proste. Monopole, nierownowaga sil, branze “planowo nierentowne” w panstwie opiekunczym (choc w zasadzie nie wiadomo, czemu szkola czy szpital nie mialyby byc rentowne?) etc. etc.

    Ale dlaczego nikt nie probuje przynajmniej zaczac rozwazac sprawy wczesniejszych emerytur od sensownego, ekonomicznego konca? Dlaczego na wczesniejsza emeryture takiego np. stoczniowca ma sie skladac kazdy – czyli m.in. taki ktos, kto statkow ani nie sprzedaje, ani nie kupuje?

    Pozdrawiam

    • Witaj.
      Jeśli pracodawca uważałby to za konieczne, mógłby wysłać pracownika na wcześniejszą emeryturę. Nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Czym innym jest jednak decyzja pracodawcy, a czym innym zapewniona ustawowo obowiązkowa laba. Polski nie stać na utrzymywanie miliona 55 letnich emerytów. To nie XIX wiek, gdy 60latek był schorowanym staruszkiem, dziś człowiek, który skończył 60 lat nie jest jeszcze zgrzybiałym starcem i może wciąż pracować. Nieroby jednak tego nie rozumieją, nieroby mają dwie lewe ręce i wolą głodować na groszowej pomostówce niż pracować tych 5, czy 10 lat dłużej.
      Pozdrawiam.

  12. Wczesniejsze emerytury? A czemu nie…
    …byle na koszt pracodawcow.

    Przedsiebiorca, ktory jakas pracujaca u niego maszyne zuzywa szybciej niz inni, musi robic wieksze odpisy amortyzacyjne (i faktycznie odkladac wieksze kwoty), zeby sobie te maszyne w odpowiednim czasie odkupic.
    A kwote tego podwyzszonego odpisu (jako swoj koszt) powinien znalezc w otrzymanej cenie za swoj towar czy usluge. Jesli sie tam nie zmiescila, to jego dzialalnosc nie jest oparta na rachunku ekonomicznym i tyle.

    Mysle, ze – jakkolwiek niehumanitarnie by to nie brzmialo – analogicznie mogloby sie to odnosic do “zuzywania ludzi”, i to po obu stronach relacji pracodawca-pracownik.

    Chcesz podjac robote w fachu, w ktorym istnieje ryzyko wczesniejszego zuzycia?
    Wynegocjuj sobie odpowiednio podwyzszone wynagrodzenie (brutto), w tym (!) zwlaszcza – odpowiednio podwyzszona skladke emerytalna, tak, aby kwota zapewniajaca akceptowalna emeryture zebrala sie odpowiednio wczesniej. Jezeli oferta tego nie uwzglednia – to za cholere nie przyjmuj takiej roboty! Z kim – a z kim sie negocjuje warunki pracy i placy? Z pracodawca! Nie z zadnym panstwem, nie z zadnym ZUS-em.

    W praktyce oznaczaloby to, ze branze “zuzywajace ludzi” w ponadstandardowym tempie, powinny placic za czas ich pracy skladki wielokrotnie wyzsze niz w przypadku czasu pracy zwyklych pracownikow (znacznie krotszy okres skladania kapitalu emerytalnego przy znacznie dluzszym okresie jego konsumowania przez mlodego emeryta).
    Jezeli firma nie jest w stanie upchnac tego dodatkowego kosztu w cenie, to przedwczesne zuzywanie przez nia pracownikow nie miesci sie w rachunku ekonomicznym i powinna wycofac sie z danej dzialnosci lub poszukac innych, tanszych sposobow jej kontynuacji.

    Jasne, ze to nie az tak proste. Monopole, nierownowaga sil, branze “planowo nierentowne” w panstwie opiekunczym (choc w zasadzie nie wiadomo, czemu szkola czy szpital nie mialyby byc rentowne?) etc. etc.

    Ale dlaczego nikt nie probuje przynajmniej zaczac rozwazac sprawy wczesniejszych emerytur od sensownego, ekonomicznego konca? Dlaczego na wczesniejsza emeryture takiego np. stoczniowca ma sie skladac kazdy – czyli m.in. taki ktos, kto statkow ani nie sprzedaje, ani nie kupuje?

    Pozdrawiam

    • Witaj.
      Jeśli pracodawca uważałby to za konieczne, mógłby wysłać pracownika na wcześniejszą emeryturę. Nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Czym innym jest jednak decyzja pracodawcy, a czym innym zapewniona ustawowo obowiązkowa laba. Polski nie stać na utrzymywanie miliona 55 letnich emerytów. To nie XIX wiek, gdy 60latek był schorowanym staruszkiem, dziś człowiek, który skończył 60 lat nie jest jeszcze zgrzybiałym starcem i może wciąż pracować. Nieroby jednak tego nie rozumieją, nieroby mają dwie lewe ręce i wolą głodować na groszowej pomostówce niż pracować tych 5, czy 10 lat dłużej.
      Pozdrawiam.

  13. Wczesniejsze emerytury? A czemu nie…
    …byle na koszt pracodawcow.

    Przedsiebiorca, ktory jakas pracujaca u niego maszyne zuzywa szybciej niz inni, musi robic wieksze odpisy amortyzacyjne (i faktycznie odkladac wieksze kwoty), zeby sobie te maszyne w odpowiednim czasie odkupic.
    A kwote tego podwyzszonego odpisu (jako swoj koszt) powinien znalezc w otrzymanej cenie za swoj towar czy usluge. Jesli sie tam nie zmiescila, to jego dzialalnosc nie jest oparta na rachunku ekonomicznym i tyle.

    Mysle, ze – jakkolwiek niehumanitarnie by to nie brzmialo – analogicznie mogloby sie to odnosic do “zuzywania ludzi”, i to po obu stronach relacji pracodawca-pracownik.

    Chcesz podjac robote w fachu, w ktorym istnieje ryzyko wczesniejszego zuzycia?
    Wynegocjuj sobie odpowiednio podwyzszone wynagrodzenie (brutto), w tym (!) zwlaszcza – odpowiednio podwyzszona skladke emerytalna, tak, aby kwota zapewniajaca akceptowalna emeryture zebrala sie odpowiednio wczesniej. Jezeli oferta tego nie uwzglednia – to za cholere nie przyjmuj takiej roboty! Z kim – a z kim sie negocjuje warunki pracy i placy? Z pracodawca! Nie z zadnym panstwem, nie z zadnym ZUS-em.

    W praktyce oznaczaloby to, ze branze “zuzywajace ludzi” w ponadstandardowym tempie, powinny placic za czas ich pracy skladki wielokrotnie wyzsze niz w przypadku czasu pracy zwyklych pracownikow (znacznie krotszy okres skladania kapitalu emerytalnego przy znacznie dluzszym okresie jego konsumowania przez mlodego emeryta).
    Jezeli firma nie jest w stanie upchnac tego dodatkowego kosztu w cenie, to przedwczesne zuzywanie przez nia pracownikow nie miesci sie w rachunku ekonomicznym i powinna wycofac sie z danej dzialnosci lub poszukac innych, tanszych sposobow jej kontynuacji.

    Jasne, ze to nie az tak proste. Monopole, nierownowaga sil, branze “planowo nierentowne” w panstwie opiekunczym (choc w zasadzie nie wiadomo, czemu szkola czy szpital nie mialyby byc rentowne?) etc. etc.

    Ale dlaczego nikt nie probuje przynajmniej zaczac rozwazac sprawy wczesniejszych emerytur od sensownego, ekonomicznego konca? Dlaczego na wczesniejsza emeryture takiego np. stoczniowca ma sie skladac kazdy – czyli m.in. taki ktos, kto statkow ani nie sprzedaje, ani nie kupuje?

    Pozdrawiam

    • Witaj.
      Jeśli pracodawca uważałby to za konieczne, mógłby wysłać pracownika na wcześniejszą emeryturę. Nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Czym innym jest jednak decyzja pracodawcy, a czym innym zapewniona ustawowo obowiązkowa laba. Polski nie stać na utrzymywanie miliona 55 letnich emerytów. To nie XIX wiek, gdy 60latek był schorowanym staruszkiem, dziś człowiek, który skończył 60 lat nie jest jeszcze zgrzybiałym starcem i może wciąż pracować. Nieroby jednak tego nie rozumieją, nieroby mają dwie lewe ręce i wolą głodować na groszowej pomostówce niż pracować tych 5, czy 10 lat dłużej.
      Pozdrawiam.

  14. Wczesniejsze emerytury? A czemu nie…
    …byle na koszt pracodawcow.

    Przedsiebiorca, ktory jakas pracujaca u niego maszyne zuzywa szybciej niz inni, musi robic wieksze odpisy amortyzacyjne (i faktycznie odkladac wieksze kwoty), zeby sobie te maszyne w odpowiednim czasie odkupic.
    A kwote tego podwyzszonego odpisu (jako swoj koszt) powinien znalezc w otrzymanej cenie za swoj towar czy usluge. Jesli sie tam nie zmiescila, to jego dzialalnosc nie jest oparta na rachunku ekonomicznym i tyle.

    Mysle, ze – jakkolwiek niehumanitarnie by to nie brzmialo – analogicznie mogloby sie to odnosic do “zuzywania ludzi”, i to po obu stronach relacji pracodawca-pracownik.

    Chcesz podjac robote w fachu, w ktorym istnieje ryzyko wczesniejszego zuzycia?
    Wynegocjuj sobie odpowiednio podwyzszone wynagrodzenie (brutto), w tym (!) zwlaszcza – odpowiednio podwyzszona skladke emerytalna, tak, aby kwota zapewniajaca akceptowalna emeryture zebrala sie odpowiednio wczesniej. Jezeli oferta tego nie uwzglednia – to za cholere nie przyjmuj takiej roboty! Z kim – a z kim sie negocjuje warunki pracy i placy? Z pracodawca! Nie z zadnym panstwem, nie z zadnym ZUS-em.

    W praktyce oznaczaloby to, ze branze “zuzywajace ludzi” w ponadstandardowym tempie, powinny placic za czas ich pracy skladki wielokrotnie wyzsze niz w przypadku czasu pracy zwyklych pracownikow (znacznie krotszy okres skladania kapitalu emerytalnego przy znacznie dluzszym okresie jego konsumowania przez mlodego emeryta).
    Jezeli firma nie jest w stanie upchnac tego dodatkowego kosztu w cenie, to przedwczesne zuzywanie przez nia pracownikow nie miesci sie w rachunku ekonomicznym i powinna wycofac sie z danej dzialnosci lub poszukac innych, tanszych sposobow jej kontynuacji.

    Jasne, ze to nie az tak proste. Monopole, nierownowaga sil, branze “planowo nierentowne” w panstwie opiekunczym (choc w zasadzie nie wiadomo, czemu szkola czy szpital nie mialyby byc rentowne?) etc. etc.

    Ale dlaczego nikt nie probuje przynajmniej zaczac rozwazac sprawy wczesniejszych emerytur od sensownego, ekonomicznego konca? Dlaczego na wczesniejsza emeryture takiego np. stoczniowca ma sie skladac kazdy – czyli m.in. taki ktos, kto statkow ani nie sprzedaje, ani nie kupuje?

    Pozdrawiam

    • Witaj.
      Jeśli pracodawca uważałby to za konieczne, mógłby wysłać pracownika na wcześniejszą emeryturę. Nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Czym innym jest jednak decyzja pracodawcy, a czym innym zapewniona ustawowo obowiązkowa laba. Polski nie stać na utrzymywanie miliona 55 letnich emerytów. To nie XIX wiek, gdy 60latek był schorowanym staruszkiem, dziś człowiek, który skończył 60 lat nie jest jeszcze zgrzybiałym starcem i może wciąż pracować. Nieroby jednak tego nie rozumieją, nieroby mają dwie lewe ręce i wolą głodować na groszowej pomostówce niż pracować tych 5, czy 10 lat dłużej.
      Pozdrawiam.

  15. Wczesniejsze emerytury? A czemu nie…
    …byle na koszt pracodawcow.

    Przedsiebiorca, ktory jakas pracujaca u niego maszyne zuzywa szybciej niz inni, musi robic wieksze odpisy amortyzacyjne (i faktycznie odkladac wieksze kwoty), zeby sobie te maszyne w odpowiednim czasie odkupic.
    A kwote tego podwyzszonego odpisu (jako swoj koszt) powinien znalezc w otrzymanej cenie za swoj towar czy usluge. Jesli sie tam nie zmiescila, to jego dzialalnosc nie jest oparta na rachunku ekonomicznym i tyle.

    Mysle, ze – jakkolwiek niehumanitarnie by to nie brzmialo – analogicznie mogloby sie to odnosic do “zuzywania ludzi”, i to po obu stronach relacji pracodawca-pracownik.

    Chcesz podjac robote w fachu, w ktorym istnieje ryzyko wczesniejszego zuzycia?
    Wynegocjuj sobie odpowiednio podwyzszone wynagrodzenie (brutto), w tym (!) zwlaszcza – odpowiednio podwyzszona skladke emerytalna, tak, aby kwota zapewniajaca akceptowalna emeryture zebrala sie odpowiednio wczesniej. Jezeli oferta tego nie uwzglednia – to za cholere nie przyjmuj takiej roboty! Z kim – a z kim sie negocjuje warunki pracy i placy? Z pracodawca! Nie z zadnym panstwem, nie z zadnym ZUS-em.

    W praktyce oznaczaloby to, ze branze “zuzywajace ludzi” w ponadstandardowym tempie, powinny placic za czas ich pracy skladki wielokrotnie wyzsze niz w przypadku czasu pracy zwyklych pracownikow (znacznie krotszy okres skladania kapitalu emerytalnego przy znacznie dluzszym okresie jego konsumowania przez mlodego emeryta).
    Jezeli firma nie jest w stanie upchnac tego dodatkowego kosztu w cenie, to przedwczesne zuzywanie przez nia pracownikow nie miesci sie w rachunku ekonomicznym i powinna wycofac sie z danej dzialnosci lub poszukac innych, tanszych sposobow jej kontynuacji.

    Jasne, ze to nie az tak proste. Monopole, nierownowaga sil, branze “planowo nierentowne” w panstwie opiekunczym (choc w zasadzie nie wiadomo, czemu szkola czy szpital nie mialyby byc rentowne?) etc. etc.

    Ale dlaczego nikt nie probuje przynajmniej zaczac rozwazac sprawy wczesniejszych emerytur od sensownego, ekonomicznego konca? Dlaczego na wczesniejsza emeryture takiego np. stoczniowca ma sie skladac kazdy – czyli m.in. taki ktos, kto statkow ani nie sprzedaje, ani nie kupuje?

    Pozdrawiam

    • Witaj.
      Jeśli pracodawca uważałby to za konieczne, mógłby wysłać pracownika na wcześniejszą emeryturę. Nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Czym innym jest jednak decyzja pracodawcy, a czym innym zapewniona ustawowo obowiązkowa laba. Polski nie stać na utrzymywanie miliona 55 letnich emerytów. To nie XIX wiek, gdy 60latek był schorowanym staruszkiem, dziś człowiek, który skończył 60 lat nie jest jeszcze zgrzybiałym starcem i może wciąż pracować. Nieroby jednak tego nie rozumieją, nieroby mają dwie lewe ręce i wolą głodować na groszowej pomostówce niż pracować tych 5, czy 10 lat dłużej.
      Pozdrawiam.

  16. Z tą pracą różnie bywa.
    Z tą pracą różnie bywa. Słyszałem historię o pewnym związkowcu. Związkowiec został szefem związku, dostał więc własne biuro i podwyżkę. Gdy skończyła mu się kadencja nie chciało mu się wracać do pracy, a firma nie chciała zadzierać ze związkiem ( w którym nadal miał wpływy ) dlatego utworzyła dla niego specjalne stanowisko, na którym dostawał kupę forsy za pierdzenie w stołek. Właśnie z takich powodów uważam, że siedziby związków powinny zostać ustawowo przeniesione poza zakłady pracy, a za działalność związkową nie powinna przysługiwać żadna pensja.

  17. Z tą pracą różnie bywa.
    Z tą pracą różnie bywa. Słyszałem historię o pewnym związkowcu. Związkowiec został szefem związku, dostał więc własne biuro i podwyżkę. Gdy skończyła mu się kadencja nie chciało mu się wracać do pracy, a firma nie chciała zadzierać ze związkiem ( w którym nadal miał wpływy ) dlatego utworzyła dla niego specjalne stanowisko, na którym dostawał kupę forsy za pierdzenie w stołek. Właśnie z takich powodów uważam, że siedziby związków powinny zostać ustawowo przeniesione poza zakłady pracy, a za działalność związkową nie powinna przysługiwać żadna pensja.

  18. Z tą pracą różnie bywa.
    Z tą pracą różnie bywa. Słyszałem historię o pewnym związkowcu. Związkowiec został szefem związku, dostał więc własne biuro i podwyżkę. Gdy skończyła mu się kadencja nie chciało mu się wracać do pracy, a firma nie chciała zadzierać ze związkiem ( w którym nadal miał wpływy ) dlatego utworzyła dla niego specjalne stanowisko, na którym dostawał kupę forsy za pierdzenie w stołek. Właśnie z takich powodów uważam, że siedziby związków powinny zostać ustawowo przeniesione poza zakłady pracy, a za działalność związkową nie powinna przysługiwać żadna pensja.

  19. Z tą pracą różnie bywa.
    Z tą pracą różnie bywa. Słyszałem historię o pewnym związkowcu. Związkowiec został szefem związku, dostał więc własne biuro i podwyżkę. Gdy skończyła mu się kadencja nie chciało mu się wracać do pracy, a firma nie chciała zadzierać ze związkiem ( w którym nadal miał wpływy ) dlatego utworzyła dla niego specjalne stanowisko, na którym dostawał kupę forsy za pierdzenie w stołek. Właśnie z takich powodów uważam, że siedziby związków powinny zostać ustawowo przeniesione poza zakłady pracy, a za działalność związkową nie powinna przysługiwać żadna pensja.

  20. Z tą pracą różnie bywa.
    Z tą pracą różnie bywa. Słyszałem historię o pewnym związkowcu. Związkowiec został szefem związku, dostał więc własne biuro i podwyżkę. Gdy skończyła mu się kadencja nie chciało mu się wracać do pracy, a firma nie chciała zadzierać ze związkiem ( w którym nadal miał wpływy ) dlatego utworzyła dla niego specjalne stanowisko, na którym dostawał kupę forsy za pierdzenie w stołek. Właśnie z takich powodów uważam, że siedziby związków powinny zostać ustawowo przeniesione poza zakłady pracy, a za działalność związkową nie powinna przysługiwać żadna pensja.

  21. Z tą pracą różnie bywa.
    Z tą pracą różnie bywa. Słyszałem historię o pewnym związkowcu. Związkowiec został szefem związku, dostał więc własne biuro i podwyżkę. Gdy skończyła mu się kadencja nie chciało mu się wracać do pracy, a firma nie chciała zadzierać ze związkiem ( w którym nadal miał wpływy ) dlatego utworzyła dla niego specjalne stanowisko, na którym dostawał kupę forsy za pierdzenie w stołek. Właśnie z takich powodów uważam, że siedziby związków powinny zostać ustawowo przeniesione poza zakłady pracy, a za działalność związkową nie powinna przysługiwać żadna pensja.