Reklama

Atak może być frontowy, ale ostrzał punktowy też na wrogu i widzach robi wrażenie. Ważne, żeby duch walki w szeregach nie upadał.

Atak może być frontowy, ale ostrzał punktowy też na wrogu i widzach robi wrażenie. Ważne, żeby duch walki w szeregach nie upadał. Dlatego cele powinny być dobierane z wyprzedzeniem i napięcie utrzymywane cały czas. Jeśli przeciwnik myśli, że ogień słabnie czy zgoła, że nastąpiło zawieszenie broni, jego sprawa. Zaskoczenie zawsze działa na korzyść zaskakującego.

Reklama

Drzewiej bywało, że PiS dawkował szoł, wprowadzając wątki sekwencyjnie, jeden po drugim. Ledwie publiczność zdążyła się oswoić z agentami z MSZ, na scenę wkraczały łże-elity by niebawem ustąpić miejsca zomo. Ale jednak jakaś pieriedyszka między jednym a drugim eventem była. Od jakiegoś czasu mamy istną polifonię. Nie wiadomo, gdzie ucho przyłożyć i wzrok skierować. Media przestają nadążać. Nie zdążą skonsumować nowego odkrycia na temat PO jako PRL-owskiej skamieliny, użalić się nad emerytami zagrożonymi nędzą pod rządami euro a już trwa w najlepsze spektakl pt. mamy świeżutkiego agenta III RP i jej zbrojnego ramienia, WSI! Jego imię Bronisław Komorowski. Przedstawienie rozgrywane jest na kilku scenach jednocześnie. Ale to żadna nowość: Wiejska, Misja Specjalna, Trwam oraz remizy i sale gimnastyczne dla widzów najbardziej wytrwałych.

Takie zagęszczenie teatru walki możliwe stało się dzięki ustawicznemu podnoszeniu kwalifikacji całej pisowskiej kadry. Minęły czasy, gdy zwiastunem każdej nowej rewelacji mógł być tylko On, jeden jedyny niezastąpiony Jarosław. Nie ma już powrotu do pierwszych ortograficznych popisów młodocianego duetu Kamiński-Kraczkowski. Teraz tegoż Kamińskiego wspiera dobrze zestrojony, wielogłosowy chór sopranów i basów. Nic nie jest w stanie zastąpić emocji na obliczu posłanki Kempy, prokuratorskiego zacięcia posła Wassermana, nie mówiąc o gorejącym wzroku i tajemniczym uśmiechu samego Macierewicza. Oni wiedzą, co mówią! I pójdą na całość, aby udowodnić czyim interesom wysługiwał się Bronisław K, niegodny miana marszałka RP.

Powstaje jednak pewna wątpliwość. Czy pisowscy stratedzy nie zauważyli, że ich nowa, polifoniczna taktyka walki łacno przerodzić się może w kakofonię? Co więcej, czy tak się już nie stało! Napięcie wśród widzów dawno już opadło, panie i panowie. Jesteście kiepskimi aktorami, którym wystarczy grzać się na scenie dla siebie samych. Boicie się, że inaczej przestaniecie istnieć?

http://merrygoround.blox.pl

Reklama

1 KOMENTARZ