Reklama

Uprawianie historii alternatywnej, jak się powszechnie przyjęło, nie uchodzi poważnemu historykowi.


Uprawianie historii alternatywnej, jak się powszechnie przyjęło, nie uchodzi poważnemu historykowi.

Reklama

Jednak pokusa, jaką dają dywagacje na temat, ?co by było gdyby?? niejednego już skusiły do puszczenia wodzy wyobraźni.

I tak zmarły niedawno profesor Wieczorkiewicz całkiem poważnie zadawał sobie pytanie na temat, ?co by było gdyby Hitlerowi w kluczowym momencie wojny z sowietami nie zabrakło tych kilku dywizji?? albo ?jak wyglądałaby dzisiejsza Europa gdyby tę lukę w niemieckich siłach wypełniła polska armia idąca na wschód w sojuszu z Niemcami??, ?Czy byłaby to jakaś Unia Europejska z niemiecko-polskim przewodnictwem??

Kłopot z takim uprawianiem historii polega na tym, że nigdy nie uda się odpowiedzieć ze 100% pewnością na takie pytania i lepiej jednak zająć się faktami, które zaistniały na prawdę.

Jednak w dzisiejszej Polsce pod rządami Donalda Tuska rodzi się na naszych oczach nowy sposób uprawiania polityki. Można to zjawisko śmiało określić, jako politykę alternatywną.

Aby móc w ten sposób funkcjonować trzeba wszystkie rzeczywiste poczynania polityczne zawiesić na kołku i poświecić się li tylko marketingowi wspartemu przez przychylne media, różnych nawiedzonych Mistewiczów i specjalistów od sprzedaży opon i podpasek.

Dziś, dzięki temu patentowi na trwanie, Polska gawiedź ma wtłaczane w głowę codziennie jedno podstawowe przesłanie.

Choćby było nie wiadomo jak źle, to należy ze 100% pewnością przyjąć, że bez Tuska i Rostowskiego byłoby jeszcze gorzej. Jesteśmy metodycznie przygotowywani jak psy Pawłowa do wyrobienia w sobie pewnego odruchu warunkowego.

Pawłow wpadł na swój sposób obserwując u psów bodźce powodujące wydzielanie śliny. Polaków zaś tresuje się w nienawiści do PiS-u w tak konsekwentny sposób, aby ślina nienawiści przesłoniła trzeźwe rozumowanie, myślenie i umiejętność wyciągania prawidłowych wniosków z otaczającej nas rzeczywistości.

Jaki ma być efekt docelowy?

Jeżeli na przykład bezrobocie osiągnie 16-18% ulica ma dziękować Bogu, że nie rządzi PiS gdyż pod ich rządami byłoby już z pewnością minimum 25% bezrobotnych.

Jeśli na koniec roku deficyt sięgnie 40 czy 80 miliardów złotych to każdy automatycznie przyjmie, jako pewnik, że wraże ugrupowanie kaczora doprowadziłoby do 100-120 miliardów deficytu.

Oczywiście w analogiczny sposób ulica ma patrzeć wstecz. Gdyby w latach 2005-2007 rządził Tusk to wzrost gospodarczy jak nic wynosiłby 15%, a nie te marne, choć rekordowe w naszej historii po 89 roku, 7%.

Pomaleńku buduje się kulcik jednostki.

Palikot mówi o Tusku wizjonerze. Paweł Zalewski w kilka godzin po przyjęciu do klubu parlamentarnego PO, obwieszcza światu Tuska, jako męża stanu światowego formatu.
Coraz częstsze słychać głosy o pomrukach podziwu dla naszego premiera słyszanych w Białym Domu i na Downing Street 10.

Żyjemy w jakiejś podstawionej nam z premedytacją rzeczywistości. Jest napisany perfekcyjny scenariusz rozpisany na sceny, a w kulminacyjnych momentach niby spontanicznie wkracza ON, nasz Pomazaniec.

Pora się budzić z tego snu drodzy rodacy.

Reklama

3 KOMENTARZE