Reklama

Słynny ?GWÓŹDŹ” Ziobry okazał się zardzewiałym gwoździkiem. A sam Ziobro wykazał się ignorancją, a przede wszystkim brakiem umiejętności uczenia się.

Słynny ?GWÓŹDŹ” Ziobry okazał się zardzewiałym gwoździkiem. A sam Ziobro wykazał się ignorancją, a przede wszystkim brakiem umiejętności uczenia się. Bo gdyby choć trochę uważał w trakcie prac komisji śledczej badającej ?aferę Rywina” – wiedziałby, że nagranie na dyktafonie cyfrowym trudno uznać za wiarygodny dowód.

Miała być wielka afera. Ziobro machał dyktafonem przed nosem dziennikarzom i chełpił się, że jest to ?gwóźdź do politycznej [tu takie małe niedopowiedzenie] pana Andrzeja Leppera”. A wyszło jak zwykle.

Reklama

Na stronie internetowej warszawskie prokuratury okręgowej można przeczytać, że śledztwo umorzono z powodu “braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie przestępstwa”. Jak się okazało biegli badający ten rzekomy gwóźdź do politycznej trumny Leppera nie mogli nawet ze stuprocentową pewnością powiedzieć czy dyktafon, który został przekazany prokuraturze przez Zbigniewa Ziobrę jest tym, na którym dokonano nagrania. Eksperci nie mieli także pewności czy nagranie nie było cięte.

Decyzja biegłych jest zaskakująca pewnie tylko dla ministra i jego wyznawców. Można było ją przewidzieć w momencie kiedy Ziobro odstawiał swój show.
Wystarczyło po prostu śledzić pracę komisji śledczej badającej ?aferę Rywina”. Biegli ustalali fakty na podstawie nagrania, które powstało na dyktafonie z taśmą analogową. Wtedy właśnie była mowa o tym, że dyktafon cyfrowy ułatwia manipulowanie dźwiękiem. Tylko co robił Ziobro wtedy? Zaraz, zaraz czy on przypadkiem nie zasiadał w komisji?

Powiedzmy sobie szczerze. Ziobro to kiepski prawnik (właśnie mam okazję przekonać się jak działa (a właściwie nie działa) jego sztandarowy projekt dotyczący obniżenia opłat notarialnych) I człowiek nie mający zielonego pojęcia o technice. Z ploteczek usłyszałem jak wygląda w jego wykonaniu autoryzacja wywiadu przesłanego mailem. Bierze wydruk i siedzi nad nim z długopisem w ręku. Zastanawiam się, czy ma konto w banku…

PS przypomniał mi się stary stary dowcip: Polska zarejestrowała kolejny regionalny produkt w UE. Alkohol ?Ziobrówka”. Jest to słaby adwokat na kaczych jajach 🙂

Reklama

10 KOMENTARZE

      • Ostro i owszem, ale nie prymitywnie
        Mam nadzieję, że na nowej grafice nie będziesz “srał” podobnymi drobnymi napisami. Nie mam nic przeciw używaniu dosadnych słów i prowokacje mi nie przeszkadzają, ale prymityw i owszem. Poza “sraniem” niewiele masz do powiedzenia. Na razie robisz za prymitywa, jeśli awansujesz na prowokatora, może ktoś Cię tu zauważy. Póki co nawet Twoje chamstwo jest przeciętne, zatem nie wróżę ci kariery, chociaż nikt Ci krzywdy nie zrobi, zadbam o to. Chyba, że posuniesz się w chamstwie dalej, w kierunku napisów na szalecie, prawdę mówiąc dużo Ci nie brakuje. Możesz tu sobie przebywać, ale szaletu z tego miejsca nie zrobisz. To też ci mogę obiecać.

        • Matulu, nie bardzo pojmuje o co sie rozchodzi
          Mam nie byc bardziej prymitywny, czy nie byc bardziej chamski?

          >Poza “sraniem” niewiele masz do powiedzenia. < Mam, ale nie czytasz widocznie. To sie tak literki składa, zeby wyrazy z tego wyszły, a wyraz do wyrazu i całe zdanie powstaje. Chyba to nie jest trudne. >Na razie robisz za prymitywa, jeśli awansujesz < Mnie to nie przeszkadza, bo prymityw jestem faktycznie. A co mi zrobisz jesli nie awansuje? > Póki co nawet Twoje chamstwo jest przeciętne, zatem nie wróżę ci kariery, < To jak to w koncu jest: przecietne czy mam nie posuwac się dalej? Prosze o szybką decyzje w tej sprawie. A jak bede chciał wróżb, to sobie do wrózki albo cyganki pojde. Nie wierzę we wrózby za darmo. > chociaż nikt Ci krzywdy nie zrobi, zadbam o to. < Nie potrzebuje opieki "matczynej", samo sobie poradze i żeby mi nikt krzywdy nie zrobił, to tez potrafię zadbac. osiemnastke skonczyłem i juz jakis czas samodzielnie sobie radze. Innym sobie matkuj > w kierunku napisów na szalecie, prawdę mówiąc dużo Ci nie brakuje. < No własnie. To gdzie ten szalet tu jest, Żadnej tabliczki nie widze. > Możesz tu sobie przebywać, < Och, dzieki za łaskawośc. Na kolana mam paśc? Dzieki takze za serdeczne powitanie, co jest zgodne ze staroplską tradycja. AAA! Pojąłem z tym chamstwem czy jak to tam się nazywa. Mam nie pisać nasrane tylko, że kupka zrobiona jest. Tak?

  1. Jak można wierzyć facetowi
    co nosi koszulę z krótkim rękawem i do tego krawat, i na to wkłada też marynarke 😉 Co do tej cyfry, to równiez to przewidziałem, nie chwaląc się, jeszcze na s24. Leski wtedy robił wywody o szumie tła, ale nikt z nas nie wiedział, że do dzisiaj nie odnajdzie sie ORYGINAŁ ! Pamietam, że Zioberro juz wtedy krecił na konferencji i jakoś tak unikał pytań o “gwóźdź nagrywający”, mataczył panie, mataczył ! 🙂 A coby to udowodnić cytuję moje własne słowa:
    Ziobro wyraźnie uciekł na koniec od tego pytania jaki to nośnik i czemu nie przedstawił tego dowodu wczoraj czy przedwczoraj. Jak to cyfra to beda badac do wyborów albo i jeszcze dłużej i zgadzam się, może być z tym kłopot jako dowodem 100%-owym.

  2. Prawie jak dziennikarz
    Pomieszanie faktów i własnych opinii – tak wygląda warsztat dziennikarski?
    prościej było zacytowac komunikat prokuratury, więc służe bardzo:

    W toku postępowania nie udało się odnaleźć pliku dźwiękowego, zawierającego pierwotne nagranie rozmowy. Na płycie CD – R i karcie pamięci dyktafonu, przekazanego i użytkowanego przez Z. Ziobrę, ujawniono wyłącznie kopie nagrań z rozmowy. Natomiast na kartach pamięci pięciu pozostałych dyktafonów nie ujawniono plików z nagraniem rozmowy z dnia 14 czerwca 2007 r.
    Niezależni od siebie biegli nie wypowiedzieli się kategorycznie co do dyktafonu, który został przekazany prokuraturze przez Zbigniewa Ziobrę. Wskazali jedynie na możliwość powstania przedmiotowego nagrania w pamięci wewnętrznej badanego urządzenia. Nie wypowiedzieli się także w sposób kategoryczny co do karty pamięci, na której rozmowa została nagrana. Z opinii, a także zeznań jednego z biegłych który badał kartę, wynika, że albo była ona świeżo zakupiona i nie używana przed 07 sierpnia 2007 r., albo też została oczyszczona przy pomocy specjalnego oprogramowania. W treści ekspertyzy informatycznej nie zawarto także jednoznacznych wniosków, które ponad wszelką wątpliwość wykluczałyby jakiekolwiek próby modyfikacji nagranego pliku.
    Istotna dla podjętej decyzji merytorycznej jest również treść opinii fonoskopijnej, z której wynika, iż niektórych słów i wypowiedzi zarejestrowanych na badanym nagraniu, nie zdołano odtworzyć ze względu na niskie parametry nagrania, kamuflaż mikrofonu, tło akustyczne, równoczesne wypowiedzi mówców oraz “niewyraźną dykcję”.

    Wnioski z komunikatu czytelnik może sobie wyciągnąc samodzielnie, niekoniecznie trzeba czytelnika “naprowadzać na właściwe tory”. Mam nadzieje, że tak skonstruowanych tekstów nie puszcza pan go gazet czy gdzie tam pan publikuje.

    Oooo! Sory, to blog jest przecież, a nie łamy.

  3. Z tym gwoździem śmieszna sprawa.
    Sam pamiętam to unikanie odpowiedzi na pytania: “Skąd to nagranie?”, “Czy to ten dyktafon?”.

    W głowie różne domysły się rodziły:
    – czy nie było przypadkiem tak, że jednak ktoś z PiSu kazał w gabinecie wicepremiera Leppera podsłuch zamontować, a gwóźdz to lipa?
    – a może Ziobro tylu ludzi nagrywa, że się już pogubił kogo jakim dyktafonem i sam nie wie, który dyktafon do analizy dać?

    Ogólnie śmieszna szopka była wtedy: prokurator samochodem Leppera ściga, następnego dnia Ziobrę śmigłowcem do Leppera wiozą, żeby można ich było skonfrontować, potem minister na konferencji dyktafonem się chwali. Wszystko po to, żeby pokazać, że świadek mataczy. To była prokuratura. Nie to co teraz

    Sytuacja druga, a podobna: cały system monitoringu, bilingi-srilingi, przesyły z masztów telefonii komórkowej, a potem konferencja z udziałem symulacji komputerowej prowadzona przez same szychy- wszystko po to, żeby udowodnić, że świadek coś w śledztwie mataczył.

    Żeby z tego mataczenia potrafili udowodnić coś więcej, a tu nic. Mataczył jeden, mataczył drugi i starczy. Ogólnie strzelanie z armaty do wróbla.

    Przeciek nieistotny, nieważne skąd się wziął, ważne, że dwóch świadków prawdy do końca nie mówi. Po co badać dalej? Dwóch podejrzanych mamy, wprawdzie nie o to o co śledztwo się toczy, ale publice powinno starczyć.

    A przeciek- lepiej nie badać, bo jeszcze by wyszło, że faktycznie Lepperowi powiedział Krauze, Krauzemu – Kaczmarek, a Kaczmarkowi – Ziobro. I to właśnie Ziobro okazać się mógł pierwotnym źródłem przecieku.