Reklama

 Czekamy Ciebie

Czekamy Ciebie czerwona zarazo
Bys wybawiła nas od czarnej smierci

Reklama


 Czekamy Ciebie

Czekamy Ciebie czerwona zarazo
Bys wybawiła nas od czarnej smierci

(…)Warszawa, 26 sierpnia’44, autor „Ziutek”

UWARUNKOWANIA W PRZEDEDNIU

Optymistyczny realizm Premiera i Naczelnego Wodza gen. Wł. Sikorskiego odnosnie możliwosci utrzymywania stosunków z Rosja Sowiecką, załamał się po odkryciu zbrodni katyńskiej. Stalin oburzony za przypomnienie mu o zbrodni, zerwał stosunki dyplomatyczne z Rządem gen. Sikorskiego w Londynie.

Bijąc Niemców, pod Warszawę w wyniku operacji białoruskiej, największej ofensywy II wojny swiatowej, nadciagała Armia Czerwona. Wczesniej, jedyną nadzieją był plan gen. Sikorskiego (przedstawiony Rooseveltowi w 1942r.) uderzenia przez Bałkany, Polska mogłaby mieć ciagle jeszcze szanse na niepodległosć. Jak szybko zmieniała się sytuacja militarna zamykając wczorajsze i otwierając nowe polityczne opcje? Jeszcze do kwietnia 1944, N.W. gen. Sosnkowski twierdził, że pierwsi do Polski dotrą alianci zachodni. W kraju pracowano nad planem powstania powszechnego połączonego z lądowaniem Brygady Spadochronowej gen. S. Sosabowskiego i poważnych zrzutów uzbrojenia, szkolono i przygotowywano jednostki (szacowanej na ok. 350 000 żołnierzy) podziemnej Armii Krajowej.

Przygotowywano również akcję „Burza” która zakładała akcje dywersyjne i sabotażowe i atakowanie tylnich, wycofujących się jednostek niemieckich, aby współdziałając z Armią Czerwoną występować jako gospodarz, jednoczesnie reprezentujac uznawany przez zachodnich aliantów rząd londyński. Kiedy Roosevelt z Churchillem i Stalinem podzielili się strefami wpływów jesienią 1943r. w Teheranie, Polska w sensie politycznym wojnę już przegrała. Z powodów geograficznych Polska znalazła się w strefie sowieckiej.
Przywódcy Narodu, tak spiskujacy w podziemiu, jak i ci w Londynie i w szeregach wojska na obczyżnie, wiedzieli czego można się było spodziewać od Sowietów. Katyń, Syberia, zdradzieckie aresztowania współdziałających z Armią Czerwną jednostek AK i ujawniajacych się podziemnych władz nie pozostawiały niedomówień. W tradycji naszych zachodnich sojuszników (wczesniej Francja, póżniej Anglia i Ameryka) było przedmiotowe traktowanie Polski jako sprzymierzonego elementu, do rozgrywania na europejskiej szachownicy.

Nowym rozgrywajacym był Roosevelt, który pomagając Anglii, przejmował jej miedzynarodową rolę, a pomagając Rosji cenił w niej partnera w wojnie z Niemcami i Japonią. Zwycięski pochód Armii Czerwonej, mający wspaniałą prasę na zachodzie, utwierdzał go w przekonaniu żeby Stalina nie drażnić, aby odpędzić czarny scenariusz oddzielnego pokoju między Stalinem a Hitlerem (powtórka z 23 sierpnia 1939). W tej sprawie, otoczony lewakami i rosyjskimi szpiegami, Roosevelt był bardzo naiwny. Los Polski był dla niego o tyle kłopotliwy, o ile myslał o 7mln wyborców z polskimi korzeniami, dlatego demonstracyjnie przyjmował gen. Sikorskiego (koniec 1942 z Mikołajczykiem) ofiarując na działalnosć podziemną w Polsce 10 milionów dolarów i póżniej premiera Mikołajczyka ( z gen. Tatarem, latem 1944 – Mikołajczyk mówił o 90 milionach dolarów w ratach dla Sikorskiego i 10 milionach dolarów uzyskanych przez siebie; Tatar to ostatnie potwierdza), kłamliwie zapewniajac o pełnym poparciu dla przyszłej silnej i niepodległej Polski.

Delegat N.W. do Połączonego Komitetu Szefów Sztabów w Waszyngtonie, płk.dypl. Leon Mitkiewicz w styczniu 1944 dowiedział się o rezultatach konferencji w Teheranie (listopad, grudzień 1943) i jej konsekwencjach dla Polski, informując niezwłocznie gen.Kopańskiego i rząd w Londynie. Przywódcy emigracyjni z Londynu nie poinformowali jednak o tym kolegów z podziemia w Kraju.

PLANY I MOTYWACJE POWSTANIA

Orginalny plan powstania powstał jeszcze za życia gen. S. Roweckiego-„Grota” i zakładał szybkie wypchniecie Niemców z Warszawy, ale nie bitwę. Celem i ideą przewodnią planu była „ochrona ludnosci przed wymordowaniem i miasta przed zniszczeniem”. Wojskom niemieckim miano jednoczesnie otworzyć drogi odwrotu przez mosty w kierunku Skierniewic i ewentualne ich rozbrajanie: „Monter”-„Opanujemy mosty, skanalizujemy ruchy wojsk niemieckich, rozsuniemy się i przepuscimy ich. Bolszewicy pójdą za nimi a my będziemy w Warszawie”.

Powstanie w Warszawie było tylko przewidziane w ramach powstania powszechnego, ale nie w ramach akcji „Burza”. Powstańcy w ostatnich miesiącach przed powstaniem, mieli wyjsć z miasta aby prowadzić „Burzę”. W marcu 1944 gen. Bór-Komorowski postanowił wyłączyć Warszawę z planu „Burza” w mysl celów ”Grota”- Roweckiego. Od tego czasu broń ze zrzutów (brytyjskich) czy też tajnie wyprodukowana, była wysyłana do oddziałów A.K. na wschodzie. Na początku lipca 1944 gen. Bór wysłał na wschód (z Warszawy!) 900 pistoletów maszynowych z amunicją. Na dwa tygodnie przed powstaniem ze stolicy wysłano jeszcze 60 pistoletów maszynowych i 4,400 sztuk amunicji.

Na przełomie czerwca i lipca 1944 rząd w Londynie wraz z Delegatem Rządu Jankowskim (z Kraju) rozważali koncepcję nakłonienia Niemiec, przy pomocy Watykanu i Szwajcarii, do uznania Warszawy za miasto otwarte, wyłączone z działań wojennych. W pażdzierniku 1943 roku, Min. Obrony Narodowej gen. M.Kukiel zaproponował by wobec odwrotu Niemców, opanować stolicę i utworzyć władze legalne, zanim Sowieci zainstalowaliby jakis rząd komunistyczny, ale już w lipcu 1944 Kukiel mówił o opanowaniu tylko pewnego obszaru, nie całego miasta. Jeszcze w listopadzie 1943 roku Delegat Rzadu Jankowski i dowódca A.K. gen. Bór rozpoczynają „Burzę” na terenach wschodnich. Poza pozytywnym początkowym współdziałaniem bojowym z Armią Czerwoną przeciwko Niemcom , „Burza” kończyła się w najlepszym przypadku aresztowaniami dowódców i rozbrojeniem żołnierzy A.K. (Wilno, Wołyń, Lwów).

Niestety klęska planu „Burza” , przy jednoczesnym złosliwym pomawianiu A.K. przez Stalina, o neutralnosć a nawet ciche sprzyjanie Niemcom, gwałtowne zbliżanie się Sowietów do Warszawy, masowa ucieczka przez stolicę pobitych oddziałów niemieckich, zmuszało kierowników podziemia do szukania wyjscia z tej sytuacji.

Wiesć o zamachu na Hitlera z 20 lipca wstrząsneła Warszawą, odżyły nadzieje, czy to już koniec?

Przez lata Warszawa była osrodkiem oporu, siedzibą Komendy Głównej A.K., Rady Jednosci Narodowej, Delegata Rządu, stolicą Polski Podziemnej. Tu było ok. 45 000 zorganizowanych żołnierzy, najwieksza siła w kraju i wydawało się logicznym stoczenie tymi siłami bitwy z bitym, wycofującym się w nieładzie i panice wojskiem niemieckim, a takim go widziano w dniach 23, 24 i 25 lipca. Napięcie rosło. Niemcy uciekali w pospiechu z Warszawy. Jednak 26 i 27 lipca sytuacja radykalnie się zmieniła, koniec paniki, zdyscyplinowane już jednostki niemieckie przemieszczały się przez Warszawę w kierunku wschodnim.

WSTĘPNA DECYZJA

Około południa 21 lipca’44 trzej generałowie: Komorowski –„Bór”,„Lawina” ,”Znicz” (d-ca KG A.K.), Pełczyński-„Grzegorz” (szef sztabu KG, z-ca d-cy KG A.K.) i przybyły z Londynu w maju 1944, Okulicki-„Kobra”, „Niedżwiadek” (z-ca szefa sztabu d/s operacyjnych) podjeli wstępną decyzję o rzuceniu Warszawy do walki aby wystąpić, jako gospodarze wobec zbliżających się w zawrotnym tempie zwycięskich Rosjan, którzy będąc sojusznikami naszych sojuszników, mieli otrzymać szansę operacyjną w Warszawie .

Nie wiedzieli jeszcze o planowanym wyjeżdzie premiera Mikołajczyka z Londynu do Moskwy, nie wiedzieli o utworzeniu przez Sowietów PKWN (Moskwa, Chelmno/Lublin). Główny wpływ miały : błyskawiczne zmiany na froncie i wiesć o zamachu na Hitlera. 22 lipca gen. Bór spotkał się z Delegatem Jankowskim w tej sprawie, decyzje następnie zatwierdziła Komisja Główna RJN (podziemny parlament). 25 lipca d-ca A.K. powiadomił depeszą Londyn : „Jestesmy gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę” i prosił o ewentualne zrzucenie brygady spadochronowej ( gen.S. Sosabowskiego) i bombardowanie lotnisk niemieckich pod Warszawą.

Kraj zdecydował się na powstanie i powiadomił rząd w Londynie, który 26 lipca podjął uchwałę (nieco przeredagowaną przed wysłaniem przez ludzi Mikołajczyka) dającą zielone swiatło.

NACZELNY WÓDZ

Naczelny Wódz gen. K. Sosnkowski (przyjaciel J. Piłsudskiego, intelektualista i strateg, ale bez większego doswiadczenia w dowodzeniu w. j.), który najpierw chciał skakać do Polski aby walczyć, w tej trudnej sytuacji odleciał (15 lipca do 10 sierpnia’44) do Włoch aby być z 2 Korpusem gen. Andersa i ewentualnie buntować wojsko, w razie gdyby premier Mikołajczyk poszedł na zbyt daleko idące ustępstwa wobec Stalina w Moskwie.

N.W. uważał, że Stalin chce przekształcić Polskę w 17-tą republikę i wszelkie rozmowy z nim nie mają sensu, był przeciwny wybuchowi powstania i dalszego przelewania polskiej krwi, sugerował wycofanie „wartosciowych elementów patriotycznych” przed Rosjanami na zachód, spodziewając się w ciagu 5 lat wojny miedzy Rosją a zachodem. Sosnkowski przestrzegał przed mysleniem o załamaniu się ducha armii niemieckiej na podobieństwo 1918 r „stosunki wewnętrzne i ich psychika są inne niż wówczas”. Jednak w depeszy do gen. Bora z 7 lipca pierwszy raz zasugerował nową formę powstania w obliczu „szczęsliwego zbiegu okolicznosci” opanować większe osrodki (przedtem nakazywał tylko akcje dywersyjne) i można powiedzieć, że tę instrukcję wykonał d-ca A.K. 1 sierpna 1944!

We Włoszech gen. Anders uważał, że wojskowo powstanie nie miało znaczenia, ponieważ Niemcy już przegrały wojnę i naciskał N.W. aby ten zabronił powstania wyrażnym rozkazem, którego usłucha jego podwładny gen. Bór. Sosnkowski sądził , że to rząd powinien wydać odpowiednią decyzję.

PREMIER RZĄDU NA UCHODZCTWIE

Premier Mikołajczyk natomiast uważał, że jest konieczne i możliwe dogadanie się ze Stalinem, przyjęcie kompromisowego rozwiązania w kwestii granic i formowania nowego rządu z komunistami. Sądził, że rezygnując z niezależnosci w polityce zagranicznej, można będzie przy pomocy poparcia ruchu patriotycznego w kraju i dyplomatycznego poparcia aliantow zachodnich uratować „biologiczne siły narodu i nie dać się skomunizować” , a wojny między Rosją a zachodem nie będzie przez najbliższe 20-30 lat.

Mikołajczyk zaprojektował natomiast plan desantowania siebie i „dwóch ministrów oraz Szefa Sztabu i min. Spraw Wojskowych gen. Kukiela na Podhale. Rosjanie nie poszliby szczytem Karpat i my utrzymalibysmy się w górach.”, ale Churchill i Szef Sztabu gen. Kopański byli temu przeciwni.

WYPADKI W WARSZAWIE

„Dopiero natarcie sowieckie na Warszawę było momentem do wydania rozkazu na akcję wewnątrz miasta. Tylko koordynacja z zewnątrz z natarciem wewnątrz mogła przyniesć zwycięstwo”, pisze gen. Bór. Obawiano się szybkiego wejscia Rosjan, lub zmasowania w Warszawie cofajacych się Niemców. Dowódca AK widział katastrofalne klęski Niemców i nie wierzył, że mogą oni zdobyć się na zwrot zaczepny. 27 lipca gen. Bór depeszował do N.W. o aresztowaniu dowódców i rozbrajaniu przez Rosjan 27 dyw. Wołyńskiej, która walczyła u boku Rosjan przeciwko Niemcom, nie zapowiadało to dobrej współpracy.

Tegoż dnia niemiecki gubernator dystryktu warszawskiego Fisher wydał zarządzenie stawienia się 100 000 ludzi do robót fortyfikacyjnych. Również Komendant Okregu Warszawa-miasto płk. Chrusciel-„Monter”(w latach 1936-38 wykładowca taktyki w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie- w cywilu doktor praw) tego dnia wydał rozkaz „Alarmu” do powstania (odwołany nastepnego dnia przez gen. Bora).

29 lipca ukazała się odezwa płk. Juliana Skokowskiego (dowódca lewicowego PAL-u), mówiąca o (!) ucieczce gen. Bora wraz ze sztabem z Warszawy, wobec tego on obejmuje dowództwo nad wszystkimi podziemnymi oddziałami w stolicy. Wieczorem nastepnego dnia radio Moskwa, a dzień póżniej radiostacja polskich komunistów -Zwiazku Patriotów Polskich „Kosciuszko” wzywają ludnosć Warszawy do walki : „Ludu Warszawy. Do broni.” Manifest PKWN okreslał komunistyczną KRN jako jedyne legalne żródło władzy w Polsce, natomiast Rząd Emigracyjny w Londynie i jego Delegat w kraju jest władzą samozwańczą i nielegalną. Niemcy spodziewali się powstania z 29 na 30 lipca i podjeli działania wzmacniajace.

30 lipca przybył do gen. Bora emisariusz Jan Nowak-Jeziorański z pesymistycznymi wiesciami o niemożliwosci zrzucenia brygady spadochronowej, większych zrzutów broni, porozumienia z Sowietami, dodając, że Polska jest w rosyjskiej strefie wpływów i będzie okupowana przez Armię Czerwoną. Szybko jednak zrozumiał, że przybył za póżno, zastanawiano się już tylko kiedy zaczynać…

DECYZJA – MORDERCZY POSPIECH

31 lipca rano na naradzie sztabu d-ctwa A.K. „okrągły stół” i po referacie płk. Iranka-Osmeckiego („Heller”-szef oddz. II wywiadowczego KG A.K.), wystapił gen. Okulicki i w bardzo ostrej formie zarzucił tchórzostwo gen. Borowi, żądajac natychmiastowego rozkazu do powstania, „Niemcy już są pobici”. Po nim wystapił płk.dypl. J. Szostak („Filip”-szef III oddz. operacyjnego) kończąc: ”lepiej zacząć o tydzień za wczesnie, niż o godzinę za póżno”. Następnie płk. A. Chrusciel-„Monter” przedstawił braki w uzbrojeniu, sugerujac, że siły są zbyt słabe aby uderzyć, kiedy Niemcy nie są w odwrocie, więc trzeba czekać.

Tego dnia zarządzono drugą odprawę na 18.00. Uczestnicy dowiedzieli się o oddziałach sowieckich w Radosci, Wołominie i Radzyminie, Rosjanie wzieli do niewoli d-cę 73 dyw. niemieckiej na Pradze, o panice wsród Niemców w Legionowie. Jednoczesnie ogłoszono o wyjeżdzie Mikołajczyka do Moskwy, powstanie mogło tylko pomóc premierowi we wznowieniu stosunków dyplomatycznych.

Gen. Bór poprosił delegata Jankowskiego o zatwierdzenie decyzji. Ten zapytał jeszcze co bedzie jesli Rosjanie zatrzymają się, Pełczyński: ”wtedy Niemcy nas wyrżną”. D-ca A.K., Delegat Rządu, po naradzie z gen. Pełczyńskim i gen. Okulickim w obecnosci mjr. Janiny Karasiównej, ”Haka” ,”Bronka” (szef łącznosci wewnętrznej) na wniosek „Montera” podjeli decyzję o godzinie ”W” na 1 sierpnia godz. 17.00.

Płk. Iranek-Osmecki (szef wywiadu) przybył już po wydaniu decyzji (łapanki, godzina policyjna) i zaczął podważać meldunek „Montera” o załamaniu się oporu niemieckiego, wskazując na napływające nowe jednostki pancerne. Podobny meldunek przekazał płk.dypl. K.Pluta-Czachowski „Kuczaba” szef V oddz. łacznosci operacyjnej, Bór odparł: ”Stało sie. Jest już za póżno, aby decyzję odwołać”.

KONSEKWENCJE I OCENY

Powstanie miało na celu opanowanie stolicy przez A.K ., wzmocnienie w oczach opinii swiatowej prawa i roszczeń legalnego Rządu w Londynie do reprezentowania i objęcia władzy w Polsce w obliczu polityki faktów dokonanych Stalina na zajmowanych polskich ziemiach. Powstanie, szczególnie w pierwszym okresie, było swoistym festiwalem polskosci, patriotyzmu i „swojskosci”.

Są głosy, że powstanie było przyczyną dla której Stalin nie wchłonął Polski jako 17 republiki, tego chciał ZPP z W.Wasilewską na czele, ideę tę forsowała wpływowa Zofia Dzierżyńska. Jednak Stalin już wiosną 1943, postanowił utworzyć wianuszek państw „narodowych „ w srodkowo-wschodniej Europie i zupełnie je sobie podporządkować .

Intencją przywódców polskich było przeszkodzenie w ustanowieniu się moskiewskiego PKWN w stolicy. Czy powstanie wybuchło, bo gen. Bór uległ nastrojom własnego narodu? Czy jak powiedział płk.dypl. J. Bokszczanin („Sęk”, „Wir”, KG A.K.), że „była to albo lekkomyslnosć albo nerwy nie wytrzymały”?

Nie bez znaczenia dla wyboru godziny „W” było żądanie Delegata Jankowskiego 24 godzin przed wejsciem Rosjan na zainstalowanie władzy cywilnej. Czy powstanie powinno być przerwane wobec niemieckiego bestialstwa i rozstrzeliwań, nawet bez praw kombatanckich? (Deklaracja rządów Wielkiej Brytanii i USA z 29 sierpnia 1944 o uznaniu A.K. za wojska sojusznicze). RJN wystąpiła z sugestią kapitulacji ok. 10 wrzesnia, ale Sowieci podeszli do Pragi i ciągle liczono na pomoc.

Polacy nie chcieli czegos niezwykłego, 19 sierpnia 1944 wybuchło powstanie w Paryżu, już 24 sierpnia do Paryża wkroczyła francuska 2 Dyw. Pancerna, następnego dnia Niemcy się poddali. Czy to pokolenie, które podjeło nierówną walkę w 1939r, mogło nie podjąć walki w sierpniu 1944, kiedy losy Polski miały się decydować na długie lata? Warszawa z atmosferą rosnącego terroru, nieustannych zagrożeń, ciągłych rozstrzeliwań, upokarzania Polaków w każdej możliwie sytuacji ,w przeciwwadze uwierzyła w ideę pomszczenia, wymierzenia sprawiedliwosci, w ideę powstania.

Postępowanie Rosjan wobec powstania , odsłoniło wreszcie aliantom ich oblicze, Churchill nazwał to początkiem „zimnej wojny”. Potwierdza to niemiecki historyk, Hans von Krannhals, pisząc o powstaniu Warszawskim: „Tu i nie gdzie indziej rozpoczeła się „Zimna Wojna” między wschodem a zachodem.”

Stalin dowiedział się o powstaniu 2 sierpnia o 1.10 po północy od angielskiego Sztabu Generalnego, depesza zawierała prosbę o pomoc. Stalin (weteran przegranej wojny 1920r), znając plan „Burza” był powstaniem zaskoczony, ale jeszcze tego samego dnia wydał tajny rozkaz marsz. Rokossowskiemu i marsz.Koniewowi , aby natychmiast wstrzymali ofensywę na froncie i zajeli się tylko umacnianiem zdobytych przyczółków. Jednoczesnie zaczął taniec pozorów z aliantami. Liczył, że czas rozwiąże sytuacje w Warszawie po jego mysli. Jednak decyzja o wybuchu powstania, zatrzymując ofensywę sowiecką, zdecydowała o tym, ile obszaru niemieckiego zajmą Rosjanie, a ile zachodni alianci (mimo wczesniejszych uzgodnień).

Czy możliwa była inna koncepcja niż zniszczenie powstania i Warszawy, przecież niektórzy Niemcy chcieli wbić „klina” między aliantów i opuszczając Warszawę z jej londyńskim rządem, wrzucić przysłowiowego „szczura” aliantom. W Warszawie powstałby popierany przez zachód rząd, pod nosem Stalina, były takie opinnie, ale po zamachu Hitler stwardniał, nie było ochotników aby go o tym przekonać.

Polacy przegrali powstanie, dając z siebie wszystko, zwycięstwo mogło być tylko w sferze duchowej, moralnej. Tym razem nie było wstydu za Zaleszczyki, za ucieczkę Rządu i Dowódctwa. Walczyli do końca, ale nie mogli zwyciężyć . Tak jak w swojej długiej historii, w powstaniach: kosciuszkowskim, listopadowym, styczniowym kiedy szanse często nie były większe, wiedzieli o co walczą i za jakie wartosci przyjdzie im zginąć. Polska kwadratura koła.

W marcu 1945, gen. Reinhard Gehlen (po wojnie szef wywiadu RFN),wybitny znawca wschodnego teatru działań, zakończył przygotowywane dla Himmlera 200 stronicowe opracowanie o organizacji, szkoleniu, taktyce, wywiadzie i łącznosci Armii Krajowej. Upadające Niemcy chciały uczyć się sztuki oporu od najlepszych.

Wszelkie próby kontaktów z Rosjanami nie przynosiły rezultatów (sowieccy szpiedzy: kpt. Konstanty Kaługin, kpt. Ivan Kołos odmawiali przesyłania depesz do Armii Czerwonej albo przesłane pozostawały bez odpowiedzi). Gen. „Monter” wysłał radiostację z por. „Makiem” do Rosjan, ale kontakt trwał tylko kilka dni. Stalin miał inne plany. Na scenie milionowego miasta miał się rozegrać rozstrzygający akt politycznej polsko- rosyjskiej konfrontacji w celu ostatecznego ustawienia stosunków z rosyjskim molochem.

Gen. Okulicki : ”Potrzebny był czyn, który by wstrząsnął sumieniem swiata”. Zniszczeniu uległo prawie całe miasto, zgineło ok.200 000 mieszkańców, spłoneły muzea, archiwa i biblioteki. Powstanie paradoksalnie zamiast przeszkodzić, pomogło komunistom z PKWN w przejęciu władzy w Polsce.

Stalin dokonał tego przy milczącym przyzwoleniu Londynu i Waszyngtonu. To, że Hitler wykonał mokrą robotę Stalina w Warszawie, nie zmienia imperialistycznego sowieckiego postępowania i tragizmu powstań: berlińskiego 1953, węgierskiego 1956, czy praskiego 1968. Może ta krwawa ofiara warszawska sprawiła, że dlatego nie było powstania w 1956r w Warszawie i był bezkrwawy sierpień’80? I jeszcze jedno.

Niektórzy zarzucają płk Ryszardowi Kuklińskiemu, że znając dobrze plany wprowadzenia stanu wojennego nie ostrzegł kierownictwa „Solidarnosci”, tak aby mogła się bronić, zabezpieczyć, stawić czoła wykonawcom woli Kremla. Wydaje się, że Kukliński (wiedząc przecież, że „Solidarnosć” naszpikowana jest agentami SB), pamiętał o bezradnym heroizmie Powstańców Warszawskich i nie chciał powtórzyć pozbawionego szans zwycięstwa, przelewania polskiej krwi, której rezultatem byłoby dalsze zubożenie biologicznych zasobów Narodu.

Tym bardziej, że wiedział, że tak jak Węgrom w 1956 roku, tak i Polsce 1981 roku, zachód pomocy by nie udzielił, dlatego płk Kukliński rozumiał, że to USA, które usilnie wspomagał, muszą wyrwać imperialne kły Rosji Sowieckiej, aby Polska miała szansę na niepodległosć. Tak wiec szanujmy historię, ale i ucząc się jej wyciągajmy z jej zapisu własciwe i praktyczne wnioski.

OPINNIE LIDERÓW I UCZESTNIKÓW

Gen. Anders, d-ca II Korpusu, (p.o. N.W. od 26 II’45 do 28 V’45): ”Jestem na kolanach przed powstaniem, ale to było nieszczęscie. Wojskowo powstanie nie miało znaczenia. Niemcy już przegrali wojnę. Trzeba było porozumieć się z aliantami naprzód, przed powstaniem. (…)wywołanie powstania w Warszawie w obecnej chwili było nie tylko głupotą, ale wyrażną zbrodnią.”

Bolesław Biega-„Sanocki” (sekretarz Rady Jednosci Narodowej w podziemiu): ”Została podjęta otwarta wojna, otwarta walka z wrogiem uzbrojonym po zęby, nikłymi siłami, bez należytego ekwipunku, no, a co najważniejsze bez jakichkolwiek gwarancji, że będzie poparcie. Ostatni tydzień to był okres zbliżania się wojsk sowieckich, wycofania się własciwie , wojsk niemieckich i to prawdopodobnie wytworzyło w największym stopniu atmosferę wybuchową.”

Płk.dypl. L. Mitkiewicz
(delegat N.W. do Połączonego Komitetu Szefów Sztabów w Waszyngtonie): ”Powstanie Warszawskie było niepotrzebne, wybuchło o kilka dni za póżno, zniszczono, zburzono Starą Warszawę”. „Powstanie Warszawskie-politycznie i wojskowo, ze względu na sytuację ogólną było wielkim nonsensem”. „…głównym inicjatorem powstania w Warszawie był Mikołajczyk, a szarą eminencją AK był gen. T. Pełczyński”(były oficer wywiadu i kontrwywiadu).

Stefan Korboński „Nowak”,” Zieliński”,SL, kier. Walki Cywilnej, ostatni Delegat Rządu: ”(…) jesli stolica będzie uwolniona własnym wysiłkiem i ujawni się w stolicy rząd podziemny, ujawni się Komenda AK, administracja podziemna, wojsko…to przez stworzenie faktu dokonanego zmusimy Rosjan do pogodzenia sie z nim.”

Jan Nowak-Jeziorański
”Janek”, „Zych”, emisariusz, : „Po Katyniu Powstanie Warszawskie jest największą zbrodnią reżimu stalinowskiego wobec Polski”

Karol Popiel ,SP , (Min. Odbudowy Administracji w Rządzie londyńskim) – uważa ,że odpowiedzialnymi byli: Pełczyński, Rzepecki (szef BIP-u), Okulicki (agent Sosnkowskiego), a Mikołajczyk też liczył na powstanie, twierdzi też , że K.Pużak –prezes RJN, nic o wybuchu powstania nie wiedział.

Gen. Marian Kukiel, Min. Obrony Narodowej,(wybitny historyk), uważał, że za gen. Sikorskiego wojsko było instrumentem polityki, póżniej jednak w Warszawie wojsko rządziło, nie było też koordynacji między Rządem, N.W. a Prezydentem w Londynie, słowem bałagan kompetencyjny.

Kazimierz Bagiński „Dąbrowski”, SL, (wiceprezes RJN): ”Gdyby nawet rząd był przeciwny powstaniu, to i tak doszłoby do powstania!…wybuchłoby spontanicznie, zorganizowane przez społeczeństwo lub przez komunistów. Zresztą spodziewalismy się wejscia Sowietów w ciągu 3 dni.”, (oskarżony w procesie 16-u).

Kpt.Tadeusz Zawadzki (Żenczykowski), „Kania”, szef wydz. BIP: ”Powstanie było nieuniknione. Warszawa musiała pozostać w naszych rękach. To było przecież serce oporu. Bierne czekanie na oswobodzenie stolicy przez Sowiety znaczyłoby, że podziemie- to tylko frazes ,a działa tylko AL, a AK niczego nie dokonała. Warszawa była naładowana dynamizmem, chęcia zemsty, za łapanki, za masowe egzekucje. Walka z okupantem zakończyła się logicznie wybuchem powstania.(…) Należało też się spodziewać możliwosci prowokacji ze strony komunistów. Warszawa była beczką prochu, kto miał dać zapałkę: my czy komunisci. Powstanie rozpoczeło się w chaosie. Zaniedbano zupełnie utworzenia rezerw”.

Płk.dypl. Stanisław Weber, szef sztabu Komendy Okręgu Warszawskiego AK.: ”Gdybysmy rozpoczeli 25 lipca lub 26 lipca, to mielibysmy wiecej szans. Moglibysmy zdobyć artylerię na Niemcach.”

Gen.Sawicki, „Opór”, d-ca III rzutu sztabu KG AK: ”Do ostatniego tygodnia lipca nikt o powstaniu nie myslał! Powstanie to była regularna bitwa, zimprowizowana na tydzień naprzód, nie zaplanowana. Więc gdzie tu mówić o rachubie, o jakims planie”.” Stwierdzam, że przyczyną powstania był motyw polityczny, a nie wojskowy, że decyzja zapadła pod wpływem Okulickiego, emisariusza Sosnkowskiego” ,(Okulicki –póżniejszy więzień Łubianki-był zdruzgotany wiadomoscią, że jego jedyny syn został zabity we Włoszech- II Korpus Polski, służył w artylerii).

Gen. Tadeusz Pełczynski
, „Grzegorz”, „Robak”, szef sztabu KG AK, z-ca dowódcy AK. Do błędów zalicza zmianę godziny z nocy na popołudnie, silniejsze punkty oporu mogły być zdobyte tylko w nocy. Decyzja wybuchu powstania -zbyt póżna- broń planowo wysyłano w teren. Liczył na to, że Rosjanie ruszą albo pod naciskiem aliantów, albo w ich własnym interesie. Nic nie wiedział o postanowieniach w Teheranie. Bardzo przeżył smierć syna w powstaniu (student architektury, poległ 17 wrzesnia’44- pułk „Baszty”).

Gen.Kazimierz Sosnkowski, Naczelny Wódz. Relacjonuje interesującą rozmowę z 2 sierpnia’44 odbytą pod Rzymem z d-cą Frontu Sródziemnomorskiego Marszałkiem Wilsonem, który rzekomo zaproponował przerzucenie całego II Korpusu drogą powietrzną do Polski.

Mjr. Eugeniusz Arciuszkiewicz, d-ca polskiego dywizjonu 301. „Rosjanie nie zezwalali na lądowanie w terenie przez nich zajętym. Woleli czekać na Pradze z bronią u nogi, aż Niemcy zniszczą Warszawę. Może to był rodzaj odwetu za ich klęskę w 1920r w pobliżu tego miasta?”. Straty dywizjonu 301 podczas niesienia pomocy powstaniu były: 15 załóg (90 ludzi) czyli 150% stanu wyjsciowego, tylko jedna załoga ze stanu wyjsciowego przeżyła okres powstania (ok. 15% zrzutów trafiało do powstanców).

Adam Romer, dyr. Biura Prezydialnego Rady Ministrów RP w Londynie: ”Mikołajczyk uważał, że najważniejszą rzeczą było umożliwienie rządowi powrotu do Polski. Wtedy, w najgorszym razie, zaistniałaby sytuacja taka, jaka była między Rosją a Finlandią. Finlandia, po utracie znacznej częsci terytorium, zachowała niepodległosć, będąc w pewnej zależnosći od Związku Sowieckiego”.

Ppłk. Roman M. Niedzielski, „Żywiciel”, kmdt. Obwodu Żolibórz: ”Cały czas liczylismy się z tym, że akcja zacznie się w nocy, a tu powstanie w biały dzień! A my bylismy w willowej dzielnicy, z ogrodami, z odkrytymi, obszernymi terenami. To było zabójstwo! „Monter” (…) bagatelizował siły przeciwnika. Kiedy (…)podoficerowie(…) skarżyli się na brak broni to powiedział : „Musicie sobie zdobyć broń, idąc nawet z kijami i pałkami, a ci którzy są do tego nie zdolni, pójdą pod sąd”

Kpt. Bohdan Kwiatkowski
,”Lewar”,szef sztabu KO Sródmiescie-Południe: ”W okolicy Wilczej i Kruczej żądano $20 w złocie za niepełny kubek wody. (…)ok. 10% umarło z głodu, a jednak w niektórych piwnicach urządzano uczty”.

Kpr.pchor. Janina Pierre-Skrzyńska, łączniczka Zgrupowania „Sosny” , wrażenia z końca powstania: „Napotykałysmy wszędzie przerażliwie smutne obrazy. Niewypowiedziana nędza otaczała nas zewsząd. Nędza tych ludzi brudnych, przerażonych, wrogich, którym pozostało tak mało człowieczeństwa. Słyszałysmy coraz częstsze narzekania, skargi, liczne przekleństwa rzucane w naszą stronę, bo to przez nas stało sie to ogólne nieszczęscie”.

Heinrich Himmler, d-a Armii Rezerwowej III Rzeszy, (21 wrzesnia’44-przemówienie do d-ców i komendantów szkół oficerskich: „Od pięciu tygodni toczymy walkę o Warszawę(…)Jest to najcięższa walka jaką prowadzilismy od początku wojny. Porównywalna jest tylko z walkami w Stalingradzie. Tak jest ciężka.” Dalej powoływał się na „walkę w Warszawie pod dowództwem Polaka Bora (…) której przykładem moglibysmy się sami podbudować i w tej postawie nieulegania nigdy, nawet w najcięższych warunkach i niezłomnej wiary w zwycięstwo powinnismy wychowywać naszą młodzież”.

George Kennan, Minister-radca ambasady USA w Moskwie: ”Paradoksalnym powodem dla którego alianci odnosili się z niechęcią do Polaków, był fakt, że Polacy tak bardzo chcieli obronić swoją niepodległosć. Chcieli żeby Polacy stawiali opór Niemcom, ale poddali się Rosjanom. Sądziłem, iż zamiast nakłaniać biednego Mikołajczyka, żeby zrobił cos co byłoby haniebnym sprzedaniem własnej ojczyzny Rosjanom , powinnysmy zatrzymać im pomoc i wyrzec się odpowiedzialnosci”.

Jacek K. Matysiak

Reklama

60 KOMENTARZE

  1. Ciekawe zestawienie
    To jedno z wydarzeń w historii gdzie człowiek obawia się uderzać w patriotyczne tony. Młyn na argumentację tzw. “biernego patriotyzmu” – chrzanienia w stylu “patrz w przyszłość”, wypowiadane i wpierane przez kogoś, który rozdaje karty.
    Powstanie warszawskie, kiedyś, wcześniej, lawirowało na lekcjach historii jako półgębkiem zahaczony temat przy okazji zrywów niepodległościowych, ale przynajmniej gościło w świadomości ucznia. A teraz? Po zlikwidowaniu historii w szkołach średnich (zresztą praktycznie uczniowie nie dochodzili z materiałem do tego okresu, a co dopiero komuna) można jedno stanowisko skutecznie lansować: jako najdurniejszy, bezsensowny czyn godzący w jakąkolwiek logikę wspierany obrazami szarszy z szabelkami na karabiny i konną kawalerią na czołgi.
    Jakiś polityczny głupek od czasu do czasu konfrontuje bezsens powstania z głębokim sensem okrągłego stołu – kto jutro pierwszy rzuci takim porównaniem, ten pierwszy pacynkowy czytelnik podsyłanych instrukcji.

    • @Ijon Tichy
      Rocznice typu ‘PW” nadchodzą jak pory roku. Tak je rozumię, nie ma sensu na nie psioczyć, dąsać się tylko uczestniczyć na ile pozwala nam wewnętrzny głód. Ci co poznali dobre jedzenie wiedzą co to głód.

      Epizod z szarżą ułańską na czołgi wymyslił złotousty dr. kuternoga, którego rówiesnicy w szkole wołali “Rabee”. Pozdrawiam.
      Jacek.

  2. Ciekawe zestawienie
    To jedno z wydarzeń w historii gdzie człowiek obawia się uderzać w patriotyczne tony. Młyn na argumentację tzw. “biernego patriotyzmu” – chrzanienia w stylu “patrz w przyszłość”, wypowiadane i wpierane przez kogoś, który rozdaje karty.
    Powstanie warszawskie, kiedyś, wcześniej, lawirowało na lekcjach historii jako półgębkiem zahaczony temat przy okazji zrywów niepodległościowych, ale przynajmniej gościło w świadomości ucznia. A teraz? Po zlikwidowaniu historii w szkołach średnich (zresztą praktycznie uczniowie nie dochodzili z materiałem do tego okresu, a co dopiero komuna) można jedno stanowisko skutecznie lansować: jako najdurniejszy, bezsensowny czyn godzący w jakąkolwiek logikę wspierany obrazami szarszy z szabelkami na karabiny i konną kawalerią na czołgi.
    Jakiś polityczny głupek od czasu do czasu konfrontuje bezsens powstania z głębokim sensem okrągłego stołu – kto jutro pierwszy rzuci takim porównaniem, ten pierwszy pacynkowy czytelnik podsyłanych instrukcji.

    • @Ijon Tichy
      Rocznice typu ‘PW” nadchodzą jak pory roku. Tak je rozumię, nie ma sensu na nie psioczyć, dąsać się tylko uczestniczyć na ile pozwala nam wewnętrzny głód. Ci co poznali dobre jedzenie wiedzą co to głód.

      Epizod z szarżą ułańską na czołgi wymyslił złotousty dr. kuternoga, którego rówiesnicy w szkole wołali “Rabee”. Pozdrawiam.
      Jacek.

  3. Ciekawe zestawienie
    To jedno z wydarzeń w historii gdzie człowiek obawia się uderzać w patriotyczne tony. Młyn na argumentację tzw. “biernego patriotyzmu” – chrzanienia w stylu “patrz w przyszłość”, wypowiadane i wpierane przez kogoś, który rozdaje karty.
    Powstanie warszawskie, kiedyś, wcześniej, lawirowało na lekcjach historii jako półgębkiem zahaczony temat przy okazji zrywów niepodległościowych, ale przynajmniej gościło w świadomości ucznia. A teraz? Po zlikwidowaniu historii w szkołach średnich (zresztą praktycznie uczniowie nie dochodzili z materiałem do tego okresu, a co dopiero komuna) można jedno stanowisko skutecznie lansować: jako najdurniejszy, bezsensowny czyn godzący w jakąkolwiek logikę wspierany obrazami szarszy z szabelkami na karabiny i konną kawalerią na czołgi.
    Jakiś polityczny głupek od czasu do czasu konfrontuje bezsens powstania z głębokim sensem okrągłego stołu – kto jutro pierwszy rzuci takim porównaniem, ten pierwszy pacynkowy czytelnik podsyłanych instrukcji.

    • @Ijon Tichy
      Rocznice typu ‘PW” nadchodzą jak pory roku. Tak je rozumię, nie ma sensu na nie psioczyć, dąsać się tylko uczestniczyć na ile pozwala nam wewnętrzny głód. Ci co poznali dobre jedzenie wiedzą co to głód.

      Epizod z szarżą ułańską na czołgi wymyslił złotousty dr. kuternoga, którego rówiesnicy w szkole wołali “Rabee”. Pozdrawiam.
      Jacek.

  4. Z Powstaniem mam zawsze ten
    Z Powstaniem mam zawsze ten sam problem i on chyba jest moralny, chociaż unikam takich kategorii. Dylemat polega na tym, że uważam ten akt za bezsensowną rzeź, dobito ostanie resztki polskich elit, które mogły tak jak AK w podziemiu budować alternatywne państwo, gotowe na przejęcie władzy. Z drugiej strony gryzę się w język, bo wiem jak chętnie Powstanie jest używane przez bydło, z którym nie chcę mieć nic wspólnego. Tak czy inaczej marzy mi się, żeby znaleźć jakiś klucz. Nie obsrywać intencji, pozbawionego sensu, ale jednak bohaterstwa, nie pluć na ludzi, którzy ponad rozum postawili idee, a z drugiej strony nie robić z tego modelu postępowania. Ten ostatni element nie daje mi spokoju.

    • cytat z “klasyka” – aż tak wiele się zmieniło przez 2 lata ?
      “W dniu niosącym ze sobą smutne, rocznicowe skojarzenia właściwie nie miałbym nic do dodania, musiałbym powtórzyć to co od lat na temat zbrodni zwanej powstaniem sądzę, ale w tym roku sam się przeraziłem własną refleksją. Nie interesuje mnie już, co zawsze przy tej okazji jest szeroko rozdrapywane: kto jest Polakiem, kto jest godnym żeby czcić, kto jest bydłem, komu wolno wyć wśród krzyży? Interesuje mnie coś niebywale ważnego do czego tak często odnoszą się włodarze. Budujemy przyszłość dla naszych dzieci, ulubione zawołanie: polityczne, narodowe, społeczne. Wszystkie ucywilizowane narody starają się „zawoływać” jak najczęściej i odrzucać model funkcjonowania państwa zawarty w cynicznym stwierdzeniu: „po nas choćby potop”.

      Narody starają się tak gospodarować swoimi zasobami, przede wszystkim ludzkimi, co brzmi fatalnie, niemniej jest dość powszechnie stosowane, aby przyszłym pokoleniom żyło się lepiej. W skład narodu wchodzą, równie brzydko zwane, komórki społeczne. W komórkach z kolei znajdziemy rodziców i dzieci, w polskich komórkach bardzo często również babcie i dziadków. Jeśli istnieje coś takiego jak typowa polska rodzina, to czuję się jej przedstawicielem, wielopokoleniowo się wychowywałem i rozmaite wspomnienia mam z dzieciństwa, często nędzne, ale jedno pozytywne utkwiło mi w pamięci szczególnie.

      Troska o mnie, troska o dziecko. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, w której rodzice lub dziadkowie naraziliby mnie na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, ponieważ niczego takiego i nigdy nie doświadczyłem. Wszędzie tam gdzie można sobie było wyrządzić krzywdę rodzice i dziadkowie szli sami i brali ryzyko na siebie. Klasycznie byłem chroniony, przestrogi i zakazy, zakaz biegania po ulicy, „dotykanie się do gazu (kuchenki)”, zakaz bawienia się nożem i oczywiście zapałkami. Zapewne nie da się porównać czasu pokoju z czasem wojny, pono w czas wojenny szybciej się dojrzewa. Nie wiem ilu rodziców w czasie wojny pozwala dzieciom „dotykać się do gazu” i bawić nożem, przypuszczam jedynie, że ci co nie pozwalali w pokoju, tym bardziej na czas wojny nie zmieniali zdania. Zapewne dzieci są bardziej dojrzałe, ponieważ widzą realne zagrożenia, jednak ten argument to dla mnie za mało, aby usprawiedliwić używanie dzieci do działań wojennych.

      „Używanie” jest słowem jak najbardziej właściwym, ponieważ to było używanie dzieci, używanie i wykorzystywanie. Używanie dzieci do walki, nie jest cechą narodów ucywilizowanych, tak postępowały ludy prymitywne i narody opanowane totalitarnymi ideologiami. Do dziś tak postępują ludy afrykańskie i azjatyckie, głównie te, które walczą o komunizm, albo juntę. Nie jestem historykiem, tym bardziej nie badałem ile i jakie armie wysłały na front dzieci, jednak gdy spytać zwykłego zjadacza chleba o znane mu przypadki z historii II Wojny Światowej z pewnością wymieni tylko dwa wielkie akty barbarzyństwa. Jeden to oczywiście słynne Hitlerjugend wykorzystywane na olbrzymią skalę pod koniec działań wojennych, drugie to Warszawskie Dzieci.

      Wyobrażam już sobie patriotyczne uniesienia i sterty epitetów jakie zaraz spadną, przecież porównać Hitlerjugend z Warszawskimi Dziećmi może tylko cyniczny idiota. Być może, uprę się jednak przy tej analogii historycznie uzasadnionej i uargumentuję ją na chłodno. Zacznę od wskazania różnicy, gdyż ta jest oczywista. Warszawskie Dzieci i ich „dowódcy” nie mieli szeroko zakrojonych planów w skład, których wchodziło zdobywanie przestrzeni życiowej i eksterminacja innych narodów, polskie dzieci zostały wykorzystane do obrony własnej ojczyzny, nie do agresji na inne narody. Bardzo istotna różnica, ale jedyna istotna i żadne rozgrzeszenie, przeciwnie grzech śmiertelny. Jedyną istotną różnicą między Hitlerjugend i Warszawskimi Dziećmi były motywacje ich rodziców, opiekunów, wychowawców i wszystkich warto wziąć w cudzysłów, jednak dalej stosunek do dzieci po obu stronach jest ten sam i mogę go z pełną odpowiedzialnością nazwać barbarzyńskim. Hitler i jego propagandziści indoktrynowali dzieci i wkładali im granaty w dłonie, aby zabijały dla wielkich Niemiec, takie było pojmowanie patriotyzmu. Rodzicom wmawiano, że to najwyższy poziomom patriotyzmu, oddać dziecko dla III Rzeszy. W polskiej świadomości Hitlerjugend ma takie samo brzmienie jak SS, Gestapo, Wehrmacht, tacy sami faszystowscy bandyci.

      Niewielu ma ochotę popatrzeć na tragedię tych dzieci, na niewątpliwą tragedię tych niemieckich chłopców i dziewcząt jaką jest fakt, że mieli barbarzyńskich rodziców i wychowawców, którzy traktowali ich przedmiotowo, wykorzystywali jako narzędzie do walki ideologicznej. Barbarzyńscy dorośli odpowiadają za to, jak dzieci pojmowały świat, a przede wszystkim za to, że były zdolne do zabijania i same ginęły. Nie powiem niczego nowego, wręcz banałem się posłużę jeśli stwierdzę, że dla niemieckich chłopców i dziewcząt zabijanie Polaków było tym samym, czym dla polskich dzieci zabijanie Niemców. Dla niemieckich rodziców, pamięć o tych dzieciach, to ta sama „patriotyczna świętość”, co dla rodziców polskich opłakujących powstańcze dzieci. Ale ten ból jest fałszem, obowiązkiem rodziców jest zasłanianie dzieci piersią, nie wysyłanie ich na front. Często i nie zawsze adekwatnie przywoływane słowa: „dzieci nie są winne, to głupota rodziców”, mają w tym wypadku absolutne potwierdzenie i pełne zastosowanie. Naturalnie koronnym kontrargumentem okaże się zaraz, że Warszawskie Dzieci były wychowywane w duchu patriotycznym, nie nazistowskim, że kochały świat i ludzi, tylko nazistów i bolszewików nienawidziły, że przekazywano im pozytywne wartości i nie pakowano ideologii do głów.

      Nie ma to najmniejszego znaczenia co mówiono Warszawskim Dzieciom, ponieważ uczyniono z nimi coś dokładnie przeciwnego niż im wpajano. Jeśli dorośli napakowali głowy tych dzieci patriotyzmem, Bogiem, Honorem, Ojczyzną, by potem posłać je na rzeź, są rodzicami i opiekunami, którzy odpowiadają za masową zbrodnię, zbrodnię dzieciobójstwa. Matka błogosławiąca swoje dziecko, które szło do powstania, to jakieś potworne wynaturzenie, ale w polskiej tradycji patriotycznej i literackiej, ten rodzaj wynaturzenia robi za świętość. Niemieccy rodzice byli pod niebiosa wysławiani za największe poświęcenie dla III Rzeszy, byli dumni, że ich dzieci oddały życie za głupawe hasła i symbole. W Polsce jest to samo, matka posyłająca dziecko na niemal pewną śmierć jest świętym, niepokalanym symbolem polskości i patriotyzmu bogoojczyźnianego. Paranoja, zwyrodnienie, barbarzyństwo.

      Nikt mi nie jest w stanie wytłumaczyć i nikt mnie nie przekona, że odpowiedzialny rodzic, opiekun, może się zachować jak zwyrodnialec poświęcający życie swoich dzieci w imię czegoś co jest tylko frazeologicznym bełkotem. Poświęcić dziecko dla Boga, Ojczyzny i innego patosu może tylko zwyrodnialec, rodzic w każdej sytuacji będzie chronił życie swoich dzieci, w każdej sytuacji. Cóż to za Ojczyzna i cóż to za Bóg, który się karmi rzezią niewiniątek. Ci ludzie, którzy napompowali dzieciom do głów patriotycznych haseł, by potem włożyć im w dłonie butelki z benzyną i posłać na największą i najlepiej wyposażoną armię na świecie, byli i są bandytami, nie patriotami. Bandytyzm dokonany na dzieciach i to bez względu na to jakie były szanse powodzenia powstania, bez względu na to jak szlachetne były motywy, wysyłanie dzieci na wojnę, to cecha ludów prymitywnych i zideologizowanych.

      W przypadku Hitlerjugend zadziałało barbarzyństwo zwane ideologią, zbrodniczą ideologią. W przypadku Warszawskich Dzieci wykorzystano spaczony, sprowadzony do poziomu skrajnej patologii patriotyzm. Najbardziej chce się wyć z tego powodu, że nie ma po tej tragedii żadnej refleksji. Co roku widzę tę samą, do znudzenia powtarzaną scenę. Maluch o pochylonej sylwetce, w zakrywającym niemal całą buzie niemieckim hełmie, biegnie po gruzach Warszawy między wybuchami i świszczącymi kulami. Obraz tragiczny, a przed telewizorem wzruszeni widzowie, ze łzami w oczach podziwiają bohaterskie dziecko, symbol polskiego patriotyzmu. Ten obraz powinien się wryć każdemu Polakowi w łepetynę, ale jako obraz wstydliwy, ponury, obraz hańby, naszej polskiej głupoty, barbarzyństwa i patologicznego pojmowania patriotyzmu. Ta scena to najgorsze podsumowanie nas Polaków jakie kiedykolwiek widziałem, a wnioski wyciągane z tej sceny są przerażające. Ci sami widzowie wzruszeni polskimi dziećmi, bulwersują się i nazywają barbarzyńcami azjatyckich siepaczy wkładających dzieciom „Kałachy”. Azjaci przynajmniej dali tym dzieciom broń, jedną z najlepszych na świecie, polscy barbarzyńcy dali im puszki z gwoździami, udające granaty.

      Każdy rodzic, zwłaszcza polski patriota, powinien się zapaść pod ziemie widząc to, czego dopuścili inni polscy rodzice. Naród cywilizowany posyła do boju rodziców, aby oddawali życie za wolność dzieci, tylko barbarzyńcy wysyłają na wojnę dzieci, aby walczyły za rodziców. Okaleczono przyszłe pokolenie, by kilku barbarzyńców uznać za bohaterów i by komunistom było łatwiej. Kiedy dziś widzę jak osiemdziesięcioletni generałowie żyjący gdzieś w USA, Australii i Anglii, wypinają starcze klatki piersiowe po najwyższe ordery, chciałbym im przypomnieć, że to oni, te dziadki popierdujące w skórzane fotele, wygodnie żyjące na obczyźnie, odpowiadają za śmierć dzieci, które ginęły na ich chwałę. Ci generałowie uchodzący dziś za ostatnich świadków i bohaterów historii, powinni być sądzeni, ponieważ zbrodnia dzieciobójstwa nie ulega przedawnieniu. Nie chce analizować szans powodzenia tego szaleństwa powstańczego, nie chcę wchodzić w polityczne spory, nie mam ochoty rozstrzygać dlaczego Stalin stał na drugim brzegu.

      Jedno jest dla mnie pewne, bez względu na motywy, patriotyczne uniesienia i inne szlachetne przesłanki, za masowe zabójstwo dzieci, barbarzyńcom odpowiedzialnym za tę zbrodnię należy się tylko jedna kara, której domagał się Anders – pod ścianę. Być może zachowałbym się równie nieracjonalnie jak dowódcy powstania, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że nie wytrzymałbym i ruszył na tych, którzy zabrali mi wszystko, ale nigdy, przenigdy nie wysłałbym nawet na najgorszego wroga swoich i naszych dzieci. Chciałbym być dobrze zrozumiany, epatuję, prowokuję, bulwersuję tylko w jednym celu, aby w końcu przełamać ten fałszywy patos i wyciągnąć właściwe wnioski z wielkiej zbrodni, żeby nigdy więcej do takiej zbrodni nie dopuścić. Aby nigdy więcej dzieci, do których należy przyszłość nie ginęły za barbarzyńskich rodziców, nie potrafiących sobie poradzić z teraźniejszością.

      Ten „monument” ukazany na fotografii, ma być symbolem polskiej dumy i heroizmu, to mogło powstać tylko w głowie chorego artysty i tylko chorzy ludzie mogą być dumni z tego pomnika. Pamiętam protesty przeciw rozpinaniu genitaliów na krzyżu, ale tamta praca nie pochwalała zbrodni, ta pokazuje zbrodnię i to najpodlejszego gatunku, jako wzorzec patriotyzmu. Jeśli jacyś patrioci widzą w tym naszą dumę, powinni zostać pozbawieni praw rodzicielskich, nie zasługują na bycie rodzicami, rodzice zamkną oczy, odwrócą głowy, zaprotestują przeciw zwyrodnieniu i chorej symbolice patriotyzmu. Hołd i wieczny szacunek należy się wszystkim dzieciom, które zginęły, odpowiedzialnym za ich śmierć wieczna pogarda. Gdyby jakiś „patriota” wyciągnął łapę po moje dziecko w imieniu Polski, Boga, czy czegokolwiek innego, zabiłbym „patriotę” nie dziecko.”

      • Ale co się zmieniło i w
        Ale co się zmieniło i w dodatku “bardzo”. Ten tekst nie stoi w żadnej sprzeczności z komentarzem. Mało tego, nie tak dawno stoczyłem dwudniową polemikę z Użytkownikiem Portalu, którego szanuję za myślenie, dokładnie w tej samej sprawie. Moja ocena Powstania się nie zmienia, natomiast nie chcę być kojarzony z tymi, którzy oceniają Powstanie z intencją, którą ja nazywam kurestwem. Tak jak pisałem, między krytyczną oceną tej tragedii, a wykorzystywaniem tej tragedii do gnojenia Nas Samych, jest ocean przyzwoitych reakcji. Nawet tego Hitlerjugend bym nie wykreślił, choć to efekciarskie, DZIECI wykorzystane w wojnie to najpodlejsze świadectwo dla dorosłych.

      • @ruum
        Zgadzam się z potępieniem dzieciobójców i z obowiązkami rodziców wobec przyszłosci i dzieci.
        Pisząc /równoważąc HJ i Warszawskie Dzieci, trzeba tylko dodać, że to Niemcy zaatakowały domy polskich dzieci. To nie było tak, że dowódctwo AK wysłało dzieci do NIemiec w zamian za ukrywających się “dorosłych” .
        Zabrakło mi jeszcze odwołania się do okrótnych tradycji Pawki Morozowa u drugiego totalitarnego sąsiada, gdzie Państwo wykazało się jeszcze ciekawszymi pomysłami w wykorzystywaniem dzieci przeciwko …rodzicom.
        O prawdziwym barbarzyństwie w stosunku do dzieci w Afryce , nawet nie dyskutujmy. To przerażające. Pozdrawiam.
        Jacek.

    • @MatkaKurka
      Witam Mistrzu, jakże uczciwe przedstawienie dylematu moralnego, którego nie należy mieszać z potrzebami polityków. Tak, naszą przeszłosć należy szanować, starać się ją zrozumieć i wyciągać wnioski na ile to możliwe. Na przyszłosć. Pozdrawiam.
      Jacek.

  5. Z Powstaniem mam zawsze ten
    Z Powstaniem mam zawsze ten sam problem i on chyba jest moralny, chociaż unikam takich kategorii. Dylemat polega na tym, że uważam ten akt za bezsensowną rzeź, dobito ostanie resztki polskich elit, które mogły tak jak AK w podziemiu budować alternatywne państwo, gotowe na przejęcie władzy. Z drugiej strony gryzę się w język, bo wiem jak chętnie Powstanie jest używane przez bydło, z którym nie chcę mieć nic wspólnego. Tak czy inaczej marzy mi się, żeby znaleźć jakiś klucz. Nie obsrywać intencji, pozbawionego sensu, ale jednak bohaterstwa, nie pluć na ludzi, którzy ponad rozum postawili idee, a z drugiej strony nie robić z tego modelu postępowania. Ten ostatni element nie daje mi spokoju.

    • cytat z “klasyka” – aż tak wiele się zmieniło przez 2 lata ?
      “W dniu niosącym ze sobą smutne, rocznicowe skojarzenia właściwie nie miałbym nic do dodania, musiałbym powtórzyć to co od lat na temat zbrodni zwanej powstaniem sądzę, ale w tym roku sam się przeraziłem własną refleksją. Nie interesuje mnie już, co zawsze przy tej okazji jest szeroko rozdrapywane: kto jest Polakiem, kto jest godnym żeby czcić, kto jest bydłem, komu wolno wyć wśród krzyży? Interesuje mnie coś niebywale ważnego do czego tak często odnoszą się włodarze. Budujemy przyszłość dla naszych dzieci, ulubione zawołanie: polityczne, narodowe, społeczne. Wszystkie ucywilizowane narody starają się „zawoływać” jak najczęściej i odrzucać model funkcjonowania państwa zawarty w cynicznym stwierdzeniu: „po nas choćby potop”.

      Narody starają się tak gospodarować swoimi zasobami, przede wszystkim ludzkimi, co brzmi fatalnie, niemniej jest dość powszechnie stosowane, aby przyszłym pokoleniom żyło się lepiej. W skład narodu wchodzą, równie brzydko zwane, komórki społeczne. W komórkach z kolei znajdziemy rodziców i dzieci, w polskich komórkach bardzo często również babcie i dziadków. Jeśli istnieje coś takiego jak typowa polska rodzina, to czuję się jej przedstawicielem, wielopokoleniowo się wychowywałem i rozmaite wspomnienia mam z dzieciństwa, często nędzne, ale jedno pozytywne utkwiło mi w pamięci szczególnie.

      Troska o mnie, troska o dziecko. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, w której rodzice lub dziadkowie naraziliby mnie na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, ponieważ niczego takiego i nigdy nie doświadczyłem. Wszędzie tam gdzie można sobie było wyrządzić krzywdę rodzice i dziadkowie szli sami i brali ryzyko na siebie. Klasycznie byłem chroniony, przestrogi i zakazy, zakaz biegania po ulicy, „dotykanie się do gazu (kuchenki)”, zakaz bawienia się nożem i oczywiście zapałkami. Zapewne nie da się porównać czasu pokoju z czasem wojny, pono w czas wojenny szybciej się dojrzewa. Nie wiem ilu rodziców w czasie wojny pozwala dzieciom „dotykać się do gazu” i bawić nożem, przypuszczam jedynie, że ci co nie pozwalali w pokoju, tym bardziej na czas wojny nie zmieniali zdania. Zapewne dzieci są bardziej dojrzałe, ponieważ widzą realne zagrożenia, jednak ten argument to dla mnie za mało, aby usprawiedliwić używanie dzieci do działań wojennych.

      „Używanie” jest słowem jak najbardziej właściwym, ponieważ to było używanie dzieci, używanie i wykorzystywanie. Używanie dzieci do walki, nie jest cechą narodów ucywilizowanych, tak postępowały ludy prymitywne i narody opanowane totalitarnymi ideologiami. Do dziś tak postępują ludy afrykańskie i azjatyckie, głównie te, które walczą o komunizm, albo juntę. Nie jestem historykiem, tym bardziej nie badałem ile i jakie armie wysłały na front dzieci, jednak gdy spytać zwykłego zjadacza chleba o znane mu przypadki z historii II Wojny Światowej z pewnością wymieni tylko dwa wielkie akty barbarzyństwa. Jeden to oczywiście słynne Hitlerjugend wykorzystywane na olbrzymią skalę pod koniec działań wojennych, drugie to Warszawskie Dzieci.

      Wyobrażam już sobie patriotyczne uniesienia i sterty epitetów jakie zaraz spadną, przecież porównać Hitlerjugend z Warszawskimi Dziećmi może tylko cyniczny idiota. Być może, uprę się jednak przy tej analogii historycznie uzasadnionej i uargumentuję ją na chłodno. Zacznę od wskazania różnicy, gdyż ta jest oczywista. Warszawskie Dzieci i ich „dowódcy” nie mieli szeroko zakrojonych planów w skład, których wchodziło zdobywanie przestrzeni życiowej i eksterminacja innych narodów, polskie dzieci zostały wykorzystane do obrony własnej ojczyzny, nie do agresji na inne narody. Bardzo istotna różnica, ale jedyna istotna i żadne rozgrzeszenie, przeciwnie grzech śmiertelny. Jedyną istotną różnicą między Hitlerjugend i Warszawskimi Dziećmi były motywacje ich rodziców, opiekunów, wychowawców i wszystkich warto wziąć w cudzysłów, jednak dalej stosunek do dzieci po obu stronach jest ten sam i mogę go z pełną odpowiedzialnością nazwać barbarzyńskim. Hitler i jego propagandziści indoktrynowali dzieci i wkładali im granaty w dłonie, aby zabijały dla wielkich Niemiec, takie było pojmowanie patriotyzmu. Rodzicom wmawiano, że to najwyższy poziomom patriotyzmu, oddać dziecko dla III Rzeszy. W polskiej świadomości Hitlerjugend ma takie samo brzmienie jak SS, Gestapo, Wehrmacht, tacy sami faszystowscy bandyci.

      Niewielu ma ochotę popatrzeć na tragedię tych dzieci, na niewątpliwą tragedię tych niemieckich chłopców i dziewcząt jaką jest fakt, że mieli barbarzyńskich rodziców i wychowawców, którzy traktowali ich przedmiotowo, wykorzystywali jako narzędzie do walki ideologicznej. Barbarzyńscy dorośli odpowiadają za to, jak dzieci pojmowały świat, a przede wszystkim za to, że były zdolne do zabijania i same ginęły. Nie powiem niczego nowego, wręcz banałem się posłużę jeśli stwierdzę, że dla niemieckich chłopców i dziewcząt zabijanie Polaków było tym samym, czym dla polskich dzieci zabijanie Niemców. Dla niemieckich rodziców, pamięć o tych dzieciach, to ta sama „patriotyczna świętość”, co dla rodziców polskich opłakujących powstańcze dzieci. Ale ten ból jest fałszem, obowiązkiem rodziców jest zasłanianie dzieci piersią, nie wysyłanie ich na front. Często i nie zawsze adekwatnie przywoływane słowa: „dzieci nie są winne, to głupota rodziców”, mają w tym wypadku absolutne potwierdzenie i pełne zastosowanie. Naturalnie koronnym kontrargumentem okaże się zaraz, że Warszawskie Dzieci były wychowywane w duchu patriotycznym, nie nazistowskim, że kochały świat i ludzi, tylko nazistów i bolszewików nienawidziły, że przekazywano im pozytywne wartości i nie pakowano ideologii do głów.

      Nie ma to najmniejszego znaczenia co mówiono Warszawskim Dzieciom, ponieważ uczyniono z nimi coś dokładnie przeciwnego niż im wpajano. Jeśli dorośli napakowali głowy tych dzieci patriotyzmem, Bogiem, Honorem, Ojczyzną, by potem posłać je na rzeź, są rodzicami i opiekunami, którzy odpowiadają za masową zbrodnię, zbrodnię dzieciobójstwa. Matka błogosławiąca swoje dziecko, które szło do powstania, to jakieś potworne wynaturzenie, ale w polskiej tradycji patriotycznej i literackiej, ten rodzaj wynaturzenia robi za świętość. Niemieccy rodzice byli pod niebiosa wysławiani za największe poświęcenie dla III Rzeszy, byli dumni, że ich dzieci oddały życie za głupawe hasła i symbole. W Polsce jest to samo, matka posyłająca dziecko na niemal pewną śmierć jest świętym, niepokalanym symbolem polskości i patriotyzmu bogoojczyźnianego. Paranoja, zwyrodnienie, barbarzyństwo.

      Nikt mi nie jest w stanie wytłumaczyć i nikt mnie nie przekona, że odpowiedzialny rodzic, opiekun, może się zachować jak zwyrodnialec poświęcający życie swoich dzieci w imię czegoś co jest tylko frazeologicznym bełkotem. Poświęcić dziecko dla Boga, Ojczyzny i innego patosu może tylko zwyrodnialec, rodzic w każdej sytuacji będzie chronił życie swoich dzieci, w każdej sytuacji. Cóż to za Ojczyzna i cóż to za Bóg, który się karmi rzezią niewiniątek. Ci ludzie, którzy napompowali dzieciom do głów patriotycznych haseł, by potem włożyć im w dłonie butelki z benzyną i posłać na największą i najlepiej wyposażoną armię na świecie, byli i są bandytami, nie patriotami. Bandytyzm dokonany na dzieciach i to bez względu na to jakie były szanse powodzenia powstania, bez względu na to jak szlachetne były motywy, wysyłanie dzieci na wojnę, to cecha ludów prymitywnych i zideologizowanych.

      W przypadku Hitlerjugend zadziałało barbarzyństwo zwane ideologią, zbrodniczą ideologią. W przypadku Warszawskich Dzieci wykorzystano spaczony, sprowadzony do poziomu skrajnej patologii patriotyzm. Najbardziej chce się wyć z tego powodu, że nie ma po tej tragedii żadnej refleksji. Co roku widzę tę samą, do znudzenia powtarzaną scenę. Maluch o pochylonej sylwetce, w zakrywającym niemal całą buzie niemieckim hełmie, biegnie po gruzach Warszawy między wybuchami i świszczącymi kulami. Obraz tragiczny, a przed telewizorem wzruszeni widzowie, ze łzami w oczach podziwiają bohaterskie dziecko, symbol polskiego patriotyzmu. Ten obraz powinien się wryć każdemu Polakowi w łepetynę, ale jako obraz wstydliwy, ponury, obraz hańby, naszej polskiej głupoty, barbarzyństwa i patologicznego pojmowania patriotyzmu. Ta scena to najgorsze podsumowanie nas Polaków jakie kiedykolwiek widziałem, a wnioski wyciągane z tej sceny są przerażające. Ci sami widzowie wzruszeni polskimi dziećmi, bulwersują się i nazywają barbarzyńcami azjatyckich siepaczy wkładających dzieciom „Kałachy”. Azjaci przynajmniej dali tym dzieciom broń, jedną z najlepszych na świecie, polscy barbarzyńcy dali im puszki z gwoździami, udające granaty.

      Każdy rodzic, zwłaszcza polski patriota, powinien się zapaść pod ziemie widząc to, czego dopuścili inni polscy rodzice. Naród cywilizowany posyła do boju rodziców, aby oddawali życie za wolność dzieci, tylko barbarzyńcy wysyłają na wojnę dzieci, aby walczyły za rodziców. Okaleczono przyszłe pokolenie, by kilku barbarzyńców uznać za bohaterów i by komunistom było łatwiej. Kiedy dziś widzę jak osiemdziesięcioletni generałowie żyjący gdzieś w USA, Australii i Anglii, wypinają starcze klatki piersiowe po najwyższe ordery, chciałbym im przypomnieć, że to oni, te dziadki popierdujące w skórzane fotele, wygodnie żyjące na obczyźnie, odpowiadają za śmierć dzieci, które ginęły na ich chwałę. Ci generałowie uchodzący dziś za ostatnich świadków i bohaterów historii, powinni być sądzeni, ponieważ zbrodnia dzieciobójstwa nie ulega przedawnieniu. Nie chce analizować szans powodzenia tego szaleństwa powstańczego, nie chcę wchodzić w polityczne spory, nie mam ochoty rozstrzygać dlaczego Stalin stał na drugim brzegu.

      Jedno jest dla mnie pewne, bez względu na motywy, patriotyczne uniesienia i inne szlachetne przesłanki, za masowe zabójstwo dzieci, barbarzyńcom odpowiedzialnym za tę zbrodnię należy się tylko jedna kara, której domagał się Anders – pod ścianę. Być może zachowałbym się równie nieracjonalnie jak dowódcy powstania, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że nie wytrzymałbym i ruszył na tych, którzy zabrali mi wszystko, ale nigdy, przenigdy nie wysłałbym nawet na najgorszego wroga swoich i naszych dzieci. Chciałbym być dobrze zrozumiany, epatuję, prowokuję, bulwersuję tylko w jednym celu, aby w końcu przełamać ten fałszywy patos i wyciągnąć właściwe wnioski z wielkiej zbrodni, żeby nigdy więcej do takiej zbrodni nie dopuścić. Aby nigdy więcej dzieci, do których należy przyszłość nie ginęły za barbarzyńskich rodziców, nie potrafiących sobie poradzić z teraźniejszością.

      Ten „monument” ukazany na fotografii, ma być symbolem polskiej dumy i heroizmu, to mogło powstać tylko w głowie chorego artysty i tylko chorzy ludzie mogą być dumni z tego pomnika. Pamiętam protesty przeciw rozpinaniu genitaliów na krzyżu, ale tamta praca nie pochwalała zbrodni, ta pokazuje zbrodnię i to najpodlejszego gatunku, jako wzorzec patriotyzmu. Jeśli jacyś patrioci widzą w tym naszą dumę, powinni zostać pozbawieni praw rodzicielskich, nie zasługują na bycie rodzicami, rodzice zamkną oczy, odwrócą głowy, zaprotestują przeciw zwyrodnieniu i chorej symbolice patriotyzmu. Hołd i wieczny szacunek należy się wszystkim dzieciom, które zginęły, odpowiedzialnym za ich śmierć wieczna pogarda. Gdyby jakiś „patriota” wyciągnął łapę po moje dziecko w imieniu Polski, Boga, czy czegokolwiek innego, zabiłbym „patriotę” nie dziecko.”

      • Ale co się zmieniło i w
        Ale co się zmieniło i w dodatku “bardzo”. Ten tekst nie stoi w żadnej sprzeczności z komentarzem. Mało tego, nie tak dawno stoczyłem dwudniową polemikę z Użytkownikiem Portalu, którego szanuję za myślenie, dokładnie w tej samej sprawie. Moja ocena Powstania się nie zmienia, natomiast nie chcę być kojarzony z tymi, którzy oceniają Powstanie z intencją, którą ja nazywam kurestwem. Tak jak pisałem, między krytyczną oceną tej tragedii, a wykorzystywaniem tej tragedii do gnojenia Nas Samych, jest ocean przyzwoitych reakcji. Nawet tego Hitlerjugend bym nie wykreślił, choć to efekciarskie, DZIECI wykorzystane w wojnie to najpodlejsze świadectwo dla dorosłych.

      • @ruum
        Zgadzam się z potępieniem dzieciobójców i z obowiązkami rodziców wobec przyszłosci i dzieci.
        Pisząc /równoważąc HJ i Warszawskie Dzieci, trzeba tylko dodać, że to Niemcy zaatakowały domy polskich dzieci. To nie było tak, że dowódctwo AK wysłało dzieci do NIemiec w zamian za ukrywających się “dorosłych” .
        Zabrakło mi jeszcze odwołania się do okrótnych tradycji Pawki Morozowa u drugiego totalitarnego sąsiada, gdzie Państwo wykazało się jeszcze ciekawszymi pomysłami w wykorzystywaniem dzieci przeciwko …rodzicom.
        O prawdziwym barbarzyństwie w stosunku do dzieci w Afryce , nawet nie dyskutujmy. To przerażające. Pozdrawiam.
        Jacek.

    • @MatkaKurka
      Witam Mistrzu, jakże uczciwe przedstawienie dylematu moralnego, którego nie należy mieszać z potrzebami polityków. Tak, naszą przeszłosć należy szanować, starać się ją zrozumieć i wyciągać wnioski na ile to możliwe. Na przyszłosć. Pozdrawiam.
      Jacek.

  6. Z Powstaniem mam zawsze ten
    Z Powstaniem mam zawsze ten sam problem i on chyba jest moralny, chociaż unikam takich kategorii. Dylemat polega na tym, że uważam ten akt za bezsensowną rzeź, dobito ostanie resztki polskich elit, które mogły tak jak AK w podziemiu budować alternatywne państwo, gotowe na przejęcie władzy. Z drugiej strony gryzę się w język, bo wiem jak chętnie Powstanie jest używane przez bydło, z którym nie chcę mieć nic wspólnego. Tak czy inaczej marzy mi się, żeby znaleźć jakiś klucz. Nie obsrywać intencji, pozbawionego sensu, ale jednak bohaterstwa, nie pluć na ludzi, którzy ponad rozum postawili idee, a z drugiej strony nie robić z tego modelu postępowania. Ten ostatni element nie daje mi spokoju.

    • cytat z “klasyka” – aż tak wiele się zmieniło przez 2 lata ?
      “W dniu niosącym ze sobą smutne, rocznicowe skojarzenia właściwie nie miałbym nic do dodania, musiałbym powtórzyć to co od lat na temat zbrodni zwanej powstaniem sądzę, ale w tym roku sam się przeraziłem własną refleksją. Nie interesuje mnie już, co zawsze przy tej okazji jest szeroko rozdrapywane: kto jest Polakiem, kto jest godnym żeby czcić, kto jest bydłem, komu wolno wyć wśród krzyży? Interesuje mnie coś niebywale ważnego do czego tak często odnoszą się włodarze. Budujemy przyszłość dla naszych dzieci, ulubione zawołanie: polityczne, narodowe, społeczne. Wszystkie ucywilizowane narody starają się „zawoływać” jak najczęściej i odrzucać model funkcjonowania państwa zawarty w cynicznym stwierdzeniu: „po nas choćby potop”.

      Narody starają się tak gospodarować swoimi zasobami, przede wszystkim ludzkimi, co brzmi fatalnie, niemniej jest dość powszechnie stosowane, aby przyszłym pokoleniom żyło się lepiej. W skład narodu wchodzą, równie brzydko zwane, komórki społeczne. W komórkach z kolei znajdziemy rodziców i dzieci, w polskich komórkach bardzo często również babcie i dziadków. Jeśli istnieje coś takiego jak typowa polska rodzina, to czuję się jej przedstawicielem, wielopokoleniowo się wychowywałem i rozmaite wspomnienia mam z dzieciństwa, często nędzne, ale jedno pozytywne utkwiło mi w pamięci szczególnie.

      Troska o mnie, troska o dziecko. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, w której rodzice lub dziadkowie naraziliby mnie na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, ponieważ niczego takiego i nigdy nie doświadczyłem. Wszędzie tam gdzie można sobie było wyrządzić krzywdę rodzice i dziadkowie szli sami i brali ryzyko na siebie. Klasycznie byłem chroniony, przestrogi i zakazy, zakaz biegania po ulicy, „dotykanie się do gazu (kuchenki)”, zakaz bawienia się nożem i oczywiście zapałkami. Zapewne nie da się porównać czasu pokoju z czasem wojny, pono w czas wojenny szybciej się dojrzewa. Nie wiem ilu rodziców w czasie wojny pozwala dzieciom „dotykać się do gazu” i bawić nożem, przypuszczam jedynie, że ci co nie pozwalali w pokoju, tym bardziej na czas wojny nie zmieniali zdania. Zapewne dzieci są bardziej dojrzałe, ponieważ widzą realne zagrożenia, jednak ten argument to dla mnie za mało, aby usprawiedliwić używanie dzieci do działań wojennych.

      „Używanie” jest słowem jak najbardziej właściwym, ponieważ to było używanie dzieci, używanie i wykorzystywanie. Używanie dzieci do walki, nie jest cechą narodów ucywilizowanych, tak postępowały ludy prymitywne i narody opanowane totalitarnymi ideologiami. Do dziś tak postępują ludy afrykańskie i azjatyckie, głównie te, które walczą o komunizm, albo juntę. Nie jestem historykiem, tym bardziej nie badałem ile i jakie armie wysłały na front dzieci, jednak gdy spytać zwykłego zjadacza chleba o znane mu przypadki z historii II Wojny Światowej z pewnością wymieni tylko dwa wielkie akty barbarzyństwa. Jeden to oczywiście słynne Hitlerjugend wykorzystywane na olbrzymią skalę pod koniec działań wojennych, drugie to Warszawskie Dzieci.

      Wyobrażam już sobie patriotyczne uniesienia i sterty epitetów jakie zaraz spadną, przecież porównać Hitlerjugend z Warszawskimi Dziećmi może tylko cyniczny idiota. Być może, uprę się jednak przy tej analogii historycznie uzasadnionej i uargumentuję ją na chłodno. Zacznę od wskazania różnicy, gdyż ta jest oczywista. Warszawskie Dzieci i ich „dowódcy” nie mieli szeroko zakrojonych planów w skład, których wchodziło zdobywanie przestrzeni życiowej i eksterminacja innych narodów, polskie dzieci zostały wykorzystane do obrony własnej ojczyzny, nie do agresji na inne narody. Bardzo istotna różnica, ale jedyna istotna i żadne rozgrzeszenie, przeciwnie grzech śmiertelny. Jedyną istotną różnicą między Hitlerjugend i Warszawskimi Dziećmi były motywacje ich rodziców, opiekunów, wychowawców i wszystkich warto wziąć w cudzysłów, jednak dalej stosunek do dzieci po obu stronach jest ten sam i mogę go z pełną odpowiedzialnością nazwać barbarzyńskim. Hitler i jego propagandziści indoktrynowali dzieci i wkładali im granaty w dłonie, aby zabijały dla wielkich Niemiec, takie było pojmowanie patriotyzmu. Rodzicom wmawiano, że to najwyższy poziomom patriotyzmu, oddać dziecko dla III Rzeszy. W polskiej świadomości Hitlerjugend ma takie samo brzmienie jak SS, Gestapo, Wehrmacht, tacy sami faszystowscy bandyci.

      Niewielu ma ochotę popatrzeć na tragedię tych dzieci, na niewątpliwą tragedię tych niemieckich chłopców i dziewcząt jaką jest fakt, że mieli barbarzyńskich rodziców i wychowawców, którzy traktowali ich przedmiotowo, wykorzystywali jako narzędzie do walki ideologicznej. Barbarzyńscy dorośli odpowiadają za to, jak dzieci pojmowały świat, a przede wszystkim za to, że były zdolne do zabijania i same ginęły. Nie powiem niczego nowego, wręcz banałem się posłużę jeśli stwierdzę, że dla niemieckich chłopców i dziewcząt zabijanie Polaków było tym samym, czym dla polskich dzieci zabijanie Niemców. Dla niemieckich rodziców, pamięć o tych dzieciach, to ta sama „patriotyczna świętość”, co dla rodziców polskich opłakujących powstańcze dzieci. Ale ten ból jest fałszem, obowiązkiem rodziców jest zasłanianie dzieci piersią, nie wysyłanie ich na front. Często i nie zawsze adekwatnie przywoływane słowa: „dzieci nie są winne, to głupota rodziców”, mają w tym wypadku absolutne potwierdzenie i pełne zastosowanie. Naturalnie koronnym kontrargumentem okaże się zaraz, że Warszawskie Dzieci były wychowywane w duchu patriotycznym, nie nazistowskim, że kochały świat i ludzi, tylko nazistów i bolszewików nienawidziły, że przekazywano im pozytywne wartości i nie pakowano ideologii do głów.

      Nie ma to najmniejszego znaczenia co mówiono Warszawskim Dzieciom, ponieważ uczyniono z nimi coś dokładnie przeciwnego niż im wpajano. Jeśli dorośli napakowali głowy tych dzieci patriotyzmem, Bogiem, Honorem, Ojczyzną, by potem posłać je na rzeź, są rodzicami i opiekunami, którzy odpowiadają za masową zbrodnię, zbrodnię dzieciobójstwa. Matka błogosławiąca swoje dziecko, które szło do powstania, to jakieś potworne wynaturzenie, ale w polskiej tradycji patriotycznej i literackiej, ten rodzaj wynaturzenia robi za świętość. Niemieccy rodzice byli pod niebiosa wysławiani za największe poświęcenie dla III Rzeszy, byli dumni, że ich dzieci oddały życie za głupawe hasła i symbole. W Polsce jest to samo, matka posyłająca dziecko na niemal pewną śmierć jest świętym, niepokalanym symbolem polskości i patriotyzmu bogoojczyźnianego. Paranoja, zwyrodnienie, barbarzyństwo.

      Nikt mi nie jest w stanie wytłumaczyć i nikt mnie nie przekona, że odpowiedzialny rodzic, opiekun, może się zachować jak zwyrodnialec poświęcający życie swoich dzieci w imię czegoś co jest tylko frazeologicznym bełkotem. Poświęcić dziecko dla Boga, Ojczyzny i innego patosu może tylko zwyrodnialec, rodzic w każdej sytuacji będzie chronił życie swoich dzieci, w każdej sytuacji. Cóż to za Ojczyzna i cóż to za Bóg, który się karmi rzezią niewiniątek. Ci ludzie, którzy napompowali dzieciom do głów patriotycznych haseł, by potem włożyć im w dłonie butelki z benzyną i posłać na największą i najlepiej wyposażoną armię na świecie, byli i są bandytami, nie patriotami. Bandytyzm dokonany na dzieciach i to bez względu na to jakie były szanse powodzenia powstania, bez względu na to jak szlachetne były motywy, wysyłanie dzieci na wojnę, to cecha ludów prymitywnych i zideologizowanych.

      W przypadku Hitlerjugend zadziałało barbarzyństwo zwane ideologią, zbrodniczą ideologią. W przypadku Warszawskich Dzieci wykorzystano spaczony, sprowadzony do poziomu skrajnej patologii patriotyzm. Najbardziej chce się wyć z tego powodu, że nie ma po tej tragedii żadnej refleksji. Co roku widzę tę samą, do znudzenia powtarzaną scenę. Maluch o pochylonej sylwetce, w zakrywającym niemal całą buzie niemieckim hełmie, biegnie po gruzach Warszawy między wybuchami i świszczącymi kulami. Obraz tragiczny, a przed telewizorem wzruszeni widzowie, ze łzami w oczach podziwiają bohaterskie dziecko, symbol polskiego patriotyzmu. Ten obraz powinien się wryć każdemu Polakowi w łepetynę, ale jako obraz wstydliwy, ponury, obraz hańby, naszej polskiej głupoty, barbarzyństwa i patologicznego pojmowania patriotyzmu. Ta scena to najgorsze podsumowanie nas Polaków jakie kiedykolwiek widziałem, a wnioski wyciągane z tej sceny są przerażające. Ci sami widzowie wzruszeni polskimi dziećmi, bulwersują się i nazywają barbarzyńcami azjatyckich siepaczy wkładających dzieciom „Kałachy”. Azjaci przynajmniej dali tym dzieciom broń, jedną z najlepszych na świecie, polscy barbarzyńcy dali im puszki z gwoździami, udające granaty.

      Każdy rodzic, zwłaszcza polski patriota, powinien się zapaść pod ziemie widząc to, czego dopuścili inni polscy rodzice. Naród cywilizowany posyła do boju rodziców, aby oddawali życie za wolność dzieci, tylko barbarzyńcy wysyłają na wojnę dzieci, aby walczyły za rodziców. Okaleczono przyszłe pokolenie, by kilku barbarzyńców uznać za bohaterów i by komunistom było łatwiej. Kiedy dziś widzę jak osiemdziesięcioletni generałowie żyjący gdzieś w USA, Australii i Anglii, wypinają starcze klatki piersiowe po najwyższe ordery, chciałbym im przypomnieć, że to oni, te dziadki popierdujące w skórzane fotele, wygodnie żyjące na obczyźnie, odpowiadają za śmierć dzieci, które ginęły na ich chwałę. Ci generałowie uchodzący dziś za ostatnich świadków i bohaterów historii, powinni być sądzeni, ponieważ zbrodnia dzieciobójstwa nie ulega przedawnieniu. Nie chce analizować szans powodzenia tego szaleństwa powstańczego, nie chcę wchodzić w polityczne spory, nie mam ochoty rozstrzygać dlaczego Stalin stał na drugim brzegu.

      Jedno jest dla mnie pewne, bez względu na motywy, patriotyczne uniesienia i inne szlachetne przesłanki, za masowe zabójstwo dzieci, barbarzyńcom odpowiedzialnym za tę zbrodnię należy się tylko jedna kara, której domagał się Anders – pod ścianę. Być może zachowałbym się równie nieracjonalnie jak dowódcy powstania, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że nie wytrzymałbym i ruszył na tych, którzy zabrali mi wszystko, ale nigdy, przenigdy nie wysłałbym nawet na najgorszego wroga swoich i naszych dzieci. Chciałbym być dobrze zrozumiany, epatuję, prowokuję, bulwersuję tylko w jednym celu, aby w końcu przełamać ten fałszywy patos i wyciągnąć właściwe wnioski z wielkiej zbrodni, żeby nigdy więcej do takiej zbrodni nie dopuścić. Aby nigdy więcej dzieci, do których należy przyszłość nie ginęły za barbarzyńskich rodziców, nie potrafiących sobie poradzić z teraźniejszością.

      Ten „monument” ukazany na fotografii, ma być symbolem polskiej dumy i heroizmu, to mogło powstać tylko w głowie chorego artysty i tylko chorzy ludzie mogą być dumni z tego pomnika. Pamiętam protesty przeciw rozpinaniu genitaliów na krzyżu, ale tamta praca nie pochwalała zbrodni, ta pokazuje zbrodnię i to najpodlejszego gatunku, jako wzorzec patriotyzmu. Jeśli jacyś patrioci widzą w tym naszą dumę, powinni zostać pozbawieni praw rodzicielskich, nie zasługują na bycie rodzicami, rodzice zamkną oczy, odwrócą głowy, zaprotestują przeciw zwyrodnieniu i chorej symbolice patriotyzmu. Hołd i wieczny szacunek należy się wszystkim dzieciom, które zginęły, odpowiedzialnym za ich śmierć wieczna pogarda. Gdyby jakiś „patriota” wyciągnął łapę po moje dziecko w imieniu Polski, Boga, czy czegokolwiek innego, zabiłbym „patriotę” nie dziecko.”

      • Ale co się zmieniło i w
        Ale co się zmieniło i w dodatku “bardzo”. Ten tekst nie stoi w żadnej sprzeczności z komentarzem. Mało tego, nie tak dawno stoczyłem dwudniową polemikę z Użytkownikiem Portalu, którego szanuję za myślenie, dokładnie w tej samej sprawie. Moja ocena Powstania się nie zmienia, natomiast nie chcę być kojarzony z tymi, którzy oceniają Powstanie z intencją, którą ja nazywam kurestwem. Tak jak pisałem, między krytyczną oceną tej tragedii, a wykorzystywaniem tej tragedii do gnojenia Nas Samych, jest ocean przyzwoitych reakcji. Nawet tego Hitlerjugend bym nie wykreślił, choć to efekciarskie, DZIECI wykorzystane w wojnie to najpodlejsze świadectwo dla dorosłych.

      • @ruum
        Zgadzam się z potępieniem dzieciobójców i z obowiązkami rodziców wobec przyszłosci i dzieci.
        Pisząc /równoważąc HJ i Warszawskie Dzieci, trzeba tylko dodać, że to Niemcy zaatakowały domy polskich dzieci. To nie było tak, że dowódctwo AK wysłało dzieci do NIemiec w zamian za ukrywających się “dorosłych” .
        Zabrakło mi jeszcze odwołania się do okrótnych tradycji Pawki Morozowa u drugiego totalitarnego sąsiada, gdzie Państwo wykazało się jeszcze ciekawszymi pomysłami w wykorzystywaniem dzieci przeciwko …rodzicom.
        O prawdziwym barbarzyństwie w stosunku do dzieci w Afryce , nawet nie dyskutujmy. To przerażające. Pozdrawiam.
        Jacek.

    • @MatkaKurka
      Witam Mistrzu, jakże uczciwe przedstawienie dylematu moralnego, którego nie należy mieszać z potrzebami polityków. Tak, naszą przeszłosć należy szanować, starać się ją zrozumieć i wyciągać wnioski na ile to możliwe. Na przyszłosć. Pozdrawiam.
      Jacek.

    • No właśnie, to jest esencja,
      No właśnie, to jest esencja, przynajmniej mojego bólu. Z drugiej strony wersja gomułkowska mówiła o Armii Czerwonej, która oswabadiła, że o “większościowym” udziale AL w wyzwoleniu nie wspomnę. Jest problem i to wielki, jak rzecz rozsądnie umieścić w tak zwanej świadomości i jak się wymądrzam na co dzień, tak od święta nie mam pomysłu.

      • bicie Niemca nawet nieudane, było mile widziane
        Jak pamiętam, to powtarzały się w ówczesnej oficjalnej propagandzie te same elementy:
        bohaterstwo powstańców, błędy dowódców (ale łagodniej krytykowane niż obecnie), zniszczenie miasta, przejęcie władzy przed wejściem ruskich jako cel powstania.
        Nawet fakt bierności ruskich po drugiej stronie Wisły był półgębkiem sugerowany.
        Chyba komusze władze starały się przejąć symbole niepodległościowe i używać do podtrzymywania nastrojów antyniemieckich.
        Krzyżacy, Szarik, i powstańcy dobrze się do tego nadawali.

    • No właśnie, to jest esencja,
      No właśnie, to jest esencja, przynajmniej mojego bólu. Z drugiej strony wersja gomułkowska mówiła o Armii Czerwonej, która oswabadiła, że o “większościowym” udziale AL w wyzwoleniu nie wspomnę. Jest problem i to wielki, jak rzecz rozsądnie umieścić w tak zwanej świadomości i jak się wymądrzam na co dzień, tak od święta nie mam pomysłu.

      • bicie Niemca nawet nieudane, było mile widziane
        Jak pamiętam, to powtarzały się w ówczesnej oficjalnej propagandzie te same elementy:
        bohaterstwo powstańców, błędy dowódców (ale łagodniej krytykowane niż obecnie), zniszczenie miasta, przejęcie władzy przed wejściem ruskich jako cel powstania.
        Nawet fakt bierności ruskich po drugiej stronie Wisły był półgębkiem sugerowany.
        Chyba komusze władze starały się przejąć symbole niepodległościowe i używać do podtrzymywania nastrojów antyniemieckich.
        Krzyżacy, Szarik, i powstańcy dobrze się do tego nadawali.

    • No właśnie, to jest esencja,
      No właśnie, to jest esencja, przynajmniej mojego bólu. Z drugiej strony wersja gomułkowska mówiła o Armii Czerwonej, która oswabadiła, że o “większościowym” udziale AL w wyzwoleniu nie wspomnę. Jest problem i to wielki, jak rzecz rozsądnie umieścić w tak zwanej świadomości i jak się wymądrzam na co dzień, tak od święta nie mam pomysłu.

      • bicie Niemca nawet nieudane, było mile widziane
        Jak pamiętam, to powtarzały się w ówczesnej oficjalnej propagandzie te same elementy:
        bohaterstwo powstańców, błędy dowódców (ale łagodniej krytykowane niż obecnie), zniszczenie miasta, przejęcie władzy przed wejściem ruskich jako cel powstania.
        Nawet fakt bierności ruskich po drugiej stronie Wisły był półgębkiem sugerowany.
        Chyba komusze władze starały się przejąć symbole niepodległościowe i używać do podtrzymywania nastrojów antyniemieckich.
        Krzyżacy, Szarik, i powstańcy dobrze się do tego nadawali.

  7. Bardzo ciekawe i obszerne
    Bardzo ciekawe i obszerne zestawienie. Byłem ciekaw czy ujmiesz parę cytatów które gdzieś tam się po uszach obiły i oczywiście nie zawiodłem się.

    Ciekaw jestem Twojej opinii, co można było zrobić inaczej, być może lepiej, na poziomie decyzyjnym. Opóźnić, przyspieszyć, odwołać? Bo na poziomie szeregowych żołnierzy zdaje się że zrobiono wszystko i za to należy się Powstańcom chwała.

    • @brodek
      Witam, w powyższym tekscie chciałem przedstawić jak najwięcej faktów i opinii decydentów i uczestników tamtych dni, tak aby każdy mógł wyrobić sobie własną opinię.

      Najogólniej mówiąc: jesli aktywnie organizuje się i szkoli w sztuce wojennej kilka dziesiątek tysięcy młodych, gotowych do poswięceń ludzi,( ok. 45 tys.), a najlepiej znany wrzorzec to odrodzenie Rzeczypospolitej po wielkiej wojnie, to można zapomnieć, że Historia powtarza się tylko farsą. I nieszczęscie gotowe.

      Czy AK mogło przetrwać pod okupacją sowiecką gdyby nie było decyzji o powstaniu? Przypomnijmy sobie słowa rtm. W. Pileckiego do żony na ostatnim widzeniu: Gestapo to była igraszka w porównaniu z tym jak był traktowany przez komunistów…

      Stalin był mniej rozhisteryzowanym bydlakiem niż Hitler, ale bardziej metodycznym i okrótnym.

      Pozdrawiam.
      Jacek.

      • Wielka szkoda, że nie dotarłeś do pamiętników
        dowódcy 8 Armii Gwardyjskiej generała Czujkowa.Ale tych wydanych w 1990 roku. Napisał tam, że gdyby nie szaleństwo Stalina i zatrzymanie jego armii na przedpolach Warszawy, wojna zakończyłaby się w grudniu 1944roku, a życie oszczędziłoby kilkaset tysięcy radzieckich żołnierzy. No i Armia Czerwona doszłaby do Renu.
        W czerwcu 1945 roku Stalin przemawiając do najwyższych dowódców Armii Czerwonej powiedział: naszą największą zdobyczą tej wojny nie są Niemcy, ale Polska.

  8. Bardzo ciekawe i obszerne
    Bardzo ciekawe i obszerne zestawienie. Byłem ciekaw czy ujmiesz parę cytatów które gdzieś tam się po uszach obiły i oczywiście nie zawiodłem się.

    Ciekaw jestem Twojej opinii, co można było zrobić inaczej, być może lepiej, na poziomie decyzyjnym. Opóźnić, przyspieszyć, odwołać? Bo na poziomie szeregowych żołnierzy zdaje się że zrobiono wszystko i za to należy się Powstańcom chwała.

    • @brodek
      Witam, w powyższym tekscie chciałem przedstawić jak najwięcej faktów i opinii decydentów i uczestników tamtych dni, tak aby każdy mógł wyrobić sobie własną opinię.

      Najogólniej mówiąc: jesli aktywnie organizuje się i szkoli w sztuce wojennej kilka dziesiątek tysięcy młodych, gotowych do poswięceń ludzi,( ok. 45 tys.), a najlepiej znany wrzorzec to odrodzenie Rzeczypospolitej po wielkiej wojnie, to można zapomnieć, że Historia powtarza się tylko farsą. I nieszczęscie gotowe.

      Czy AK mogło przetrwać pod okupacją sowiecką gdyby nie było decyzji o powstaniu? Przypomnijmy sobie słowa rtm. W. Pileckiego do żony na ostatnim widzeniu: Gestapo to była igraszka w porównaniu z tym jak był traktowany przez komunistów…

      Stalin był mniej rozhisteryzowanym bydlakiem niż Hitler, ale bardziej metodycznym i okrótnym.

      Pozdrawiam.
      Jacek.

      • Wielka szkoda, że nie dotarłeś do pamiętników
        dowódcy 8 Armii Gwardyjskiej generała Czujkowa.Ale tych wydanych w 1990 roku. Napisał tam, że gdyby nie szaleństwo Stalina i zatrzymanie jego armii na przedpolach Warszawy, wojna zakończyłaby się w grudniu 1944roku, a życie oszczędziłoby kilkaset tysięcy radzieckich żołnierzy. No i Armia Czerwona doszłaby do Renu.
        W czerwcu 1945 roku Stalin przemawiając do najwyższych dowódców Armii Czerwonej powiedział: naszą największą zdobyczą tej wojny nie są Niemcy, ale Polska.

  9. Bardzo ciekawe i obszerne
    Bardzo ciekawe i obszerne zestawienie. Byłem ciekaw czy ujmiesz parę cytatów które gdzieś tam się po uszach obiły i oczywiście nie zawiodłem się.

    Ciekaw jestem Twojej opinii, co można było zrobić inaczej, być może lepiej, na poziomie decyzyjnym. Opóźnić, przyspieszyć, odwołać? Bo na poziomie szeregowych żołnierzy zdaje się że zrobiono wszystko i za to należy się Powstańcom chwała.

    • @brodek
      Witam, w powyższym tekscie chciałem przedstawić jak najwięcej faktów i opinii decydentów i uczestników tamtych dni, tak aby każdy mógł wyrobić sobie własną opinię.

      Najogólniej mówiąc: jesli aktywnie organizuje się i szkoli w sztuce wojennej kilka dziesiątek tysięcy młodych, gotowych do poswięceń ludzi,( ok. 45 tys.), a najlepiej znany wrzorzec to odrodzenie Rzeczypospolitej po wielkiej wojnie, to można zapomnieć, że Historia powtarza się tylko farsą. I nieszczęscie gotowe.

      Czy AK mogło przetrwać pod okupacją sowiecką gdyby nie było decyzji o powstaniu? Przypomnijmy sobie słowa rtm. W. Pileckiego do żony na ostatnim widzeniu: Gestapo to była igraszka w porównaniu z tym jak był traktowany przez komunistów…

      Stalin był mniej rozhisteryzowanym bydlakiem niż Hitler, ale bardziej metodycznym i okrótnym.

      Pozdrawiam.
      Jacek.

      • Wielka szkoda, że nie dotarłeś do pamiętników
        dowódcy 8 Armii Gwardyjskiej generała Czujkowa.Ale tych wydanych w 1990 roku. Napisał tam, że gdyby nie szaleństwo Stalina i zatrzymanie jego armii na przedpolach Warszawy, wojna zakończyłaby się w grudniu 1944roku, a życie oszczędziłoby kilkaset tysięcy radzieckich żołnierzy. No i Armia Czerwona doszłaby do Renu.
        W czerwcu 1945 roku Stalin przemawiając do najwyższych dowódców Armii Czerwonej powiedział: naszą największą zdobyczą tej wojny nie są Niemcy, ale Polska.

  10. Wszystkim w czambuł potepiającym Powstanie
    polecam uwadze powojenne losy oficerów i żołnierzy AK, jak choćby opisane, w małym wycinku, tyutaj:http://klub-generalagrota.pl/portal/kg/149/94/?poz=2
    Warto również przeczytać ,,Rozmowy z katem” Moczarskiego i przesledzić losy generała Fieldorfa ,,Nila”. Bo zapewne nie wszyscy wiedzą, że niemal wszystkich niemieckich rzeźników z SS i Gestapo, którzy trafili do polskich więzień, komuna szybko przehandlowała do NRD albo diabli wiedzą gdzie(bo w 1956 roku już ich praktycznie nie było), za to wszyscy, schwytani, oficerowie i żołnierze AK i NSZ ponieśli ,,zasłużoną i surową karę”.Niektórzy w syberyjskiej ziemi a inni w dołach z wapnem – na ojczystej.
    Więc nasz, od kilku wieków, ten sam problem sprowadza się do tego : czy stawić się na peronie z dziećmi i walizką w oczekiwaniu na wagony do ,,sanatorium” – jak francuscy Żydzi jechali do Auschwitz, czy chwycić za broń albo tylko butelkę z benzyną i umrzeć jak CZŁOWIEK.
    A nauki na przyszłość?
    Wszystkie upokorzone, w trakcie drugiej wojny, prawdziwe bądź wyimaginowane ,,potęgi wojskowe” wyciągnęły wnioski, zbudowały potęgę nuklearną bądź konwencjonalną, zaś my – Polacy, mamy armię akuratną do wystawienia jednej zmiany pod Grób Nieznanego Żołnierza i jedną kompanię do musztry paradnej. Nic więcej.

    • Ojciec, na lekcjach historii, bedac jeszcze w Polsce,
      w latach 70-ych i przelomie 80/81, uczylem sie, ze byl plan utworzenia “Festung Warschau”, a wiec w jakim stopniu Powstanie Warszawskie udaremnilo ten plan czy tez nie, tego sie juz nie dowiemy. Jednak, jesli Niemcy postanowili zrobic z Warszawy twierdze, to tak los miasta, jak i Warszawiakow mogl byc przesadzony. Ja osobiscie smiem twierdzic, ze ewakuacja mieszkancow z miasta, byla by pod znakiem zapytania, poniewaz Niemcy mogli by uzywac cywili, jako tarcze, tak jak podczas powstania, a wiec cale te negatywne oceny wybuchu Powstania Warszawskiego, to zwykle bicie piany. Jedna rzez, mogla zastapic inna. Teraz, jak my juz wszystko wiemy, to kazdy z nas jest madry. Ja sie zgadzam z Toba, nikt z AK i z Londynu nie chcial posylac nieletnich na barykady i gdyby byla mozliwosc ewakuacji cywili napewno AK bylo by za. To byly okropne czasy, nie z winy Polakow i dochodzilo do okropnych rzeczy. Kazdy z nas moze miec wlasne zdanie czy powstanie bylo sluszne czy nie, ale nie mozemy osadzac powstancow i ich dowodcow, poniewaz nie mamy do tego prawa, byly ofiarami, a nie katami. Ciekawe jest, ze im mniej jest swiadkow i powstancow tamtych dni, tym wiecej glosow krytyki pod ich adresem. Nie wiem czy wiesz, ale jakies dwa czy trzy miesiace temu, zmarl w Perth, Australii w wieku 110 lat Claude Choules, ostatni weteran I Wojny Swiatowej. Za jakies dwadziescia lat umrze ostatni weteran II WS i ciekaw jestem, jak opinia o II WS sie zmieni. Mozna juz porownac filmy dokumentalne z lat ostatniej wojny i pierwszych 20tu lat powojennych, a teraz produkowanych. Czy Ty, tez widzisz ta roznice?

      • Roztrząsanie sensu Powstania to jest nasza wewnętrzna
        sprawa i nic do tego sowietom ani ich pezetpeerowskim delegatom. Warszawa – ta materialna była skazana na zagładę, to wynikało wprost z obsesji Hitlera i Franka. Jeżeli się komuś wydaje, że Warszawa to wtedy jak Praga albo Budapeszt – to jest żałosny ignorant. Był niedawno świetny dokument o Hansie Franku – z jego synem jako narratorem. Więc nie miało z Polski zostać nic, a wszyscy choć trochę wykształceni, uznani za elitę i wymordowani do ostatniego.
        Dziwnie milczą badacze Powstania o tym, że byłoby o wiele wiekszą, bo w żaden sposób nie zorganizowaną rzezią, gdyby wybuchło spontanicznie i w innym czasie niż ,,W”. Przecież wszyscy wiedzieli, że sowieci nadchodzą, a legenda ludowa głosiła, że już są przedpolach Pragi. Decyzja o wybuchu Powstania też została powzięta w oparciu o fałszywe dane, być może podrzucone jak ,,meldunki” wywiadu KG AK. Podobnie jak apele Radia Moskwa – wzywające mieszkańców stolicy do walki, które ustały natychmiast po 1.08.44, a przywódcy zostali już na zawsze ,,bandytami”. Antyradzieckimi.
        Powstanie nie musiało trwać 63 dni, można je było zakończyć wcześniej. Bo przegrane zostało już w pierwszych dniach. A za chwilę stało się jasne, że żadnej pomocy nie będzie. Ani z zachodu, ani tym bardziej – ze wschodu.
        Przegraliśmy wojnę w sposób zupełnie niezwykły. Na wszystkich frontach i we wszystkich stolicach. I najgorsze – żadnych nauk z tej hekatomby, z tego morza przelanej krwi. Surowo oceniającym tamtą, straceńczą walkę o resztki ludzkiej godności, podpowiem taki argument: gdyby dzisiejszymi kategoriami oceniać pokolenie Gajcego i Baczyńskiego, to powinni byli zapisać się na Vollkslisty choćby tylko III lub IV kategorii. Dożywaliby dzisiaj spokojnej starości w górach Bawarii lub na wyspie Sylt.

        • Breslau to było ulubione miasto Hitlera
          więc to była zupełnie inna historia, to była Rzesza. Natomiast Warszawa, po wysadzeniu mostów, chyba idealnie nadawała się do obrony, bo naloty bombowe na polskie jednak miasto byłyby źle widziane. Jak bomby fosforowe na Hamburg i Drezno.
          Na 28.07.1944r. Niemcy wezwali 100 tys. mężczyzn do prac fortyfikacyjnych wokół Warszawy, ale płk Chruściel ,,Monter” zarządził na ten dzień mobilizację. Nikt nie poniósł konsekwencji bo Niemcy mieli już Rosjan 9 km od Pragi.
          Wybuch Powstania oparty został o tajemniczy ,,meldunek”, że Rosjanie ostrzeliwują Pragę.
          Płk Iranek ,,Heller” szef II Oddziału KG AK całe Powstanie poszukiwał tego meldunku, albo osób które go sporządziły lub dostarczyły. Nie znalazł.

  11. Wszystkim w czambuł potepiającym Powstanie
    polecam uwadze powojenne losy oficerów i żołnierzy AK, jak choćby opisane, w małym wycinku, tyutaj:http://klub-generalagrota.pl/portal/kg/149/94/?poz=2
    Warto również przeczytać ,,Rozmowy z katem” Moczarskiego i przesledzić losy generała Fieldorfa ,,Nila”. Bo zapewne nie wszyscy wiedzą, że niemal wszystkich niemieckich rzeźników z SS i Gestapo, którzy trafili do polskich więzień, komuna szybko przehandlowała do NRD albo diabli wiedzą gdzie(bo w 1956 roku już ich praktycznie nie było), za to wszyscy, schwytani, oficerowie i żołnierze AK i NSZ ponieśli ,,zasłużoną i surową karę”.Niektórzy w syberyjskiej ziemi a inni w dołach z wapnem – na ojczystej.
    Więc nasz, od kilku wieków, ten sam problem sprowadza się do tego : czy stawić się na peronie z dziećmi i walizką w oczekiwaniu na wagony do ,,sanatorium” – jak francuscy Żydzi jechali do Auschwitz, czy chwycić za broń albo tylko butelkę z benzyną i umrzeć jak CZŁOWIEK.
    A nauki na przyszłość?
    Wszystkie upokorzone, w trakcie drugiej wojny, prawdziwe bądź wyimaginowane ,,potęgi wojskowe” wyciągnęły wnioski, zbudowały potęgę nuklearną bądź konwencjonalną, zaś my – Polacy, mamy armię akuratną do wystawienia jednej zmiany pod Grób Nieznanego Żołnierza i jedną kompanię do musztry paradnej. Nic więcej.

    • Ojciec, na lekcjach historii, bedac jeszcze w Polsce,
      w latach 70-ych i przelomie 80/81, uczylem sie, ze byl plan utworzenia “Festung Warschau”, a wiec w jakim stopniu Powstanie Warszawskie udaremnilo ten plan czy tez nie, tego sie juz nie dowiemy. Jednak, jesli Niemcy postanowili zrobic z Warszawy twierdze, to tak los miasta, jak i Warszawiakow mogl byc przesadzony. Ja osobiscie smiem twierdzic, ze ewakuacja mieszkancow z miasta, byla by pod znakiem zapytania, poniewaz Niemcy mogli by uzywac cywili, jako tarcze, tak jak podczas powstania, a wiec cale te negatywne oceny wybuchu Powstania Warszawskiego, to zwykle bicie piany. Jedna rzez, mogla zastapic inna. Teraz, jak my juz wszystko wiemy, to kazdy z nas jest madry. Ja sie zgadzam z Toba, nikt z AK i z Londynu nie chcial posylac nieletnich na barykady i gdyby byla mozliwosc ewakuacji cywili napewno AK bylo by za. To byly okropne czasy, nie z winy Polakow i dochodzilo do okropnych rzeczy. Kazdy z nas moze miec wlasne zdanie czy powstanie bylo sluszne czy nie, ale nie mozemy osadzac powstancow i ich dowodcow, poniewaz nie mamy do tego prawa, byly ofiarami, a nie katami. Ciekawe jest, ze im mniej jest swiadkow i powstancow tamtych dni, tym wiecej glosow krytyki pod ich adresem. Nie wiem czy wiesz, ale jakies dwa czy trzy miesiace temu, zmarl w Perth, Australii w wieku 110 lat Claude Choules, ostatni weteran I Wojny Swiatowej. Za jakies dwadziescia lat umrze ostatni weteran II WS i ciekaw jestem, jak opinia o II WS sie zmieni. Mozna juz porownac filmy dokumentalne z lat ostatniej wojny i pierwszych 20tu lat powojennych, a teraz produkowanych. Czy Ty, tez widzisz ta roznice?

      • Roztrząsanie sensu Powstania to jest nasza wewnętrzna
        sprawa i nic do tego sowietom ani ich pezetpeerowskim delegatom. Warszawa – ta materialna była skazana na zagładę, to wynikało wprost z obsesji Hitlera i Franka. Jeżeli się komuś wydaje, że Warszawa to wtedy jak Praga albo Budapeszt – to jest żałosny ignorant. Był niedawno świetny dokument o Hansie Franku – z jego synem jako narratorem. Więc nie miało z Polski zostać nic, a wszyscy choć trochę wykształceni, uznani za elitę i wymordowani do ostatniego.
        Dziwnie milczą badacze Powstania o tym, że byłoby o wiele wiekszą, bo w żaden sposób nie zorganizowaną rzezią, gdyby wybuchło spontanicznie i w innym czasie niż ,,W”. Przecież wszyscy wiedzieli, że sowieci nadchodzą, a legenda ludowa głosiła, że już są przedpolach Pragi. Decyzja o wybuchu Powstania też została powzięta w oparciu o fałszywe dane, być może podrzucone jak ,,meldunki” wywiadu KG AK. Podobnie jak apele Radia Moskwa – wzywające mieszkańców stolicy do walki, które ustały natychmiast po 1.08.44, a przywódcy zostali już na zawsze ,,bandytami”. Antyradzieckimi.
        Powstanie nie musiało trwać 63 dni, można je było zakończyć wcześniej. Bo przegrane zostało już w pierwszych dniach. A za chwilę stało się jasne, że żadnej pomocy nie będzie. Ani z zachodu, ani tym bardziej – ze wschodu.
        Przegraliśmy wojnę w sposób zupełnie niezwykły. Na wszystkich frontach i we wszystkich stolicach. I najgorsze – żadnych nauk z tej hekatomby, z tego morza przelanej krwi. Surowo oceniającym tamtą, straceńczą walkę o resztki ludzkiej godności, podpowiem taki argument: gdyby dzisiejszymi kategoriami oceniać pokolenie Gajcego i Baczyńskiego, to powinni byli zapisać się na Vollkslisty choćby tylko III lub IV kategorii. Dożywaliby dzisiaj spokojnej starości w górach Bawarii lub na wyspie Sylt.

        • Breslau to było ulubione miasto Hitlera
          więc to była zupełnie inna historia, to była Rzesza. Natomiast Warszawa, po wysadzeniu mostów, chyba idealnie nadawała się do obrony, bo naloty bombowe na polskie jednak miasto byłyby źle widziane. Jak bomby fosforowe na Hamburg i Drezno.
          Na 28.07.1944r. Niemcy wezwali 100 tys. mężczyzn do prac fortyfikacyjnych wokół Warszawy, ale płk Chruściel ,,Monter” zarządził na ten dzień mobilizację. Nikt nie poniósł konsekwencji bo Niemcy mieli już Rosjan 9 km od Pragi.
          Wybuch Powstania oparty został o tajemniczy ,,meldunek”, że Rosjanie ostrzeliwują Pragę.
          Płk Iranek ,,Heller” szef II Oddziału KG AK całe Powstanie poszukiwał tego meldunku, albo osób które go sporządziły lub dostarczyły. Nie znalazł.

  12. Wszystkim w czambuł potepiającym Powstanie
    polecam uwadze powojenne losy oficerów i żołnierzy AK, jak choćby opisane, w małym wycinku, tyutaj:http://klub-generalagrota.pl/portal/kg/149/94/?poz=2
    Warto również przeczytać ,,Rozmowy z katem” Moczarskiego i przesledzić losy generała Fieldorfa ,,Nila”. Bo zapewne nie wszyscy wiedzą, że niemal wszystkich niemieckich rzeźników z SS i Gestapo, którzy trafili do polskich więzień, komuna szybko przehandlowała do NRD albo diabli wiedzą gdzie(bo w 1956 roku już ich praktycznie nie było), za to wszyscy, schwytani, oficerowie i żołnierze AK i NSZ ponieśli ,,zasłużoną i surową karę”.Niektórzy w syberyjskiej ziemi a inni w dołach z wapnem – na ojczystej.
    Więc nasz, od kilku wieków, ten sam problem sprowadza się do tego : czy stawić się na peronie z dziećmi i walizką w oczekiwaniu na wagony do ,,sanatorium” – jak francuscy Żydzi jechali do Auschwitz, czy chwycić za broń albo tylko butelkę z benzyną i umrzeć jak CZŁOWIEK.
    A nauki na przyszłość?
    Wszystkie upokorzone, w trakcie drugiej wojny, prawdziwe bądź wyimaginowane ,,potęgi wojskowe” wyciągnęły wnioski, zbudowały potęgę nuklearną bądź konwencjonalną, zaś my – Polacy, mamy armię akuratną do wystawienia jednej zmiany pod Grób Nieznanego Żołnierza i jedną kompanię do musztry paradnej. Nic więcej.

    • Ojciec, na lekcjach historii, bedac jeszcze w Polsce,
      w latach 70-ych i przelomie 80/81, uczylem sie, ze byl plan utworzenia “Festung Warschau”, a wiec w jakim stopniu Powstanie Warszawskie udaremnilo ten plan czy tez nie, tego sie juz nie dowiemy. Jednak, jesli Niemcy postanowili zrobic z Warszawy twierdze, to tak los miasta, jak i Warszawiakow mogl byc przesadzony. Ja osobiscie smiem twierdzic, ze ewakuacja mieszkancow z miasta, byla by pod znakiem zapytania, poniewaz Niemcy mogli by uzywac cywili, jako tarcze, tak jak podczas powstania, a wiec cale te negatywne oceny wybuchu Powstania Warszawskiego, to zwykle bicie piany. Jedna rzez, mogla zastapic inna. Teraz, jak my juz wszystko wiemy, to kazdy z nas jest madry. Ja sie zgadzam z Toba, nikt z AK i z Londynu nie chcial posylac nieletnich na barykady i gdyby byla mozliwosc ewakuacji cywili napewno AK bylo by za. To byly okropne czasy, nie z winy Polakow i dochodzilo do okropnych rzeczy. Kazdy z nas moze miec wlasne zdanie czy powstanie bylo sluszne czy nie, ale nie mozemy osadzac powstancow i ich dowodcow, poniewaz nie mamy do tego prawa, byly ofiarami, a nie katami. Ciekawe jest, ze im mniej jest swiadkow i powstancow tamtych dni, tym wiecej glosow krytyki pod ich adresem. Nie wiem czy wiesz, ale jakies dwa czy trzy miesiace temu, zmarl w Perth, Australii w wieku 110 lat Claude Choules, ostatni weteran I Wojny Swiatowej. Za jakies dwadziescia lat umrze ostatni weteran II WS i ciekaw jestem, jak opinia o II WS sie zmieni. Mozna juz porownac filmy dokumentalne z lat ostatniej wojny i pierwszych 20tu lat powojennych, a teraz produkowanych. Czy Ty, tez widzisz ta roznice?

      • Roztrząsanie sensu Powstania to jest nasza wewnętrzna
        sprawa i nic do tego sowietom ani ich pezetpeerowskim delegatom. Warszawa – ta materialna była skazana na zagładę, to wynikało wprost z obsesji Hitlera i Franka. Jeżeli się komuś wydaje, że Warszawa to wtedy jak Praga albo Budapeszt – to jest żałosny ignorant. Był niedawno świetny dokument o Hansie Franku – z jego synem jako narratorem. Więc nie miało z Polski zostać nic, a wszyscy choć trochę wykształceni, uznani za elitę i wymordowani do ostatniego.
        Dziwnie milczą badacze Powstania o tym, że byłoby o wiele wiekszą, bo w żaden sposób nie zorganizowaną rzezią, gdyby wybuchło spontanicznie i w innym czasie niż ,,W”. Przecież wszyscy wiedzieli, że sowieci nadchodzą, a legenda ludowa głosiła, że już są przedpolach Pragi. Decyzja o wybuchu Powstania też została powzięta w oparciu o fałszywe dane, być może podrzucone jak ,,meldunki” wywiadu KG AK. Podobnie jak apele Radia Moskwa – wzywające mieszkańców stolicy do walki, które ustały natychmiast po 1.08.44, a przywódcy zostali już na zawsze ,,bandytami”. Antyradzieckimi.
        Powstanie nie musiało trwać 63 dni, można je było zakończyć wcześniej. Bo przegrane zostało już w pierwszych dniach. A za chwilę stało się jasne, że żadnej pomocy nie będzie. Ani z zachodu, ani tym bardziej – ze wschodu.
        Przegraliśmy wojnę w sposób zupełnie niezwykły. Na wszystkich frontach i we wszystkich stolicach. I najgorsze – żadnych nauk z tej hekatomby, z tego morza przelanej krwi. Surowo oceniającym tamtą, straceńczą walkę o resztki ludzkiej godności, podpowiem taki argument: gdyby dzisiejszymi kategoriami oceniać pokolenie Gajcego i Baczyńskiego, to powinni byli zapisać się na Vollkslisty choćby tylko III lub IV kategorii. Dożywaliby dzisiaj spokojnej starości w górach Bawarii lub na wyspie Sylt.

        • Breslau to było ulubione miasto Hitlera
          więc to była zupełnie inna historia, to była Rzesza. Natomiast Warszawa, po wysadzeniu mostów, chyba idealnie nadawała się do obrony, bo naloty bombowe na polskie jednak miasto byłyby źle widziane. Jak bomby fosforowe na Hamburg i Drezno.
          Na 28.07.1944r. Niemcy wezwali 100 tys. mężczyzn do prac fortyfikacyjnych wokół Warszawy, ale płk Chruściel ,,Monter” zarządził na ten dzień mobilizację. Nikt nie poniósł konsekwencji bo Niemcy mieli już Rosjan 9 km od Pragi.
          Wybuch Powstania oparty został o tajemniczy ,,meldunek”, że Rosjanie ostrzeliwują Pragę.
          Płk Iranek ,,Heller” szef II Oddziału KG AK całe Powstanie poszukiwał tego meldunku, albo osób które go sporządziły lub dostarczyły. Nie znalazł.