Reklama

 

 

Teoria PoPiSu, ciekawie nakreślona i całkiem prawdopodobna, byłaby dla PiSu ratunkiem i zbawieniem. Jedynym, jaki jestem sobie w stanie wyobrazić. Rada by moja dla PiSu, gdybym radzić im pragnął: czytać i realizować. Jest jednak tylko jedna, aż jedno i z wielkich liter JEDNO ale. Dwaj ludzie o mentalności 13-latki, którzy wzięci przez Gestapo, zaczęliby kapować kolegów, sąsiadów, matkę, ojca, babkę i księdza dobrodzieja, na samo groźne kiwnięcie palcem.
Piękne znaki pojednania, dobrej woli, czy chociaż politycznego sprytu, legły wczoraj „na glebie” a dziś dostały jeszcze sporo kopów po nerach. Prezes wlazł na mównicę i pobił stronę zomo, małpę w czerwonym i spieprzającego dziada „na łeb”. http://wiadomosci.onet.pl/1874496,11,item.html
I jak tu teraz POPiSy zawierać, rękę podawać czy głową choćby kiwać? Głową to może teraz Tusk takiemu najwyżej przywalić, intelektualistyczną techniką z bańki.
Ocieplenie klimatu szykowało się od dawna. Były znaki na niebie i ziemi, a najjaśniejszym z nich pozytywna ocena Tuskowego rocznicowego przemówienia, które prezes Kaczyński raczył był nawet pochwalić. I co? Diabli wszystko wzięli, z powodu małego żarciku, na jaki pozwolił sobie Komorowski, żarciku który niebawem okazał się jakże trafny. Żarciku który poleciał w eter jakiś czas temu, a burzę, swoisty efekt motyla, mamy właśnie dziś.
Co było kroplą która przepełniła czarę? Czy zima, która w Mongolii zaczyna się wcześniej niż u nas? Czy to, że na fotkach wyraźnie widać, że przywódca niewysokich przecież Mongołów, jest sporo wyższy od brata? Czy może cesarz Japonii, który śmiał chorować nie w porę? Nie wiadomo.
Wiadomo natomiast że skupić się to na kimś musiało, a Komorowski co świeżo się prezesowi naraził, nadał się idealnie jako pretekst do szturmu. Nie mam zamiaru nad Komorowskim płakać, ani mnie on ziębi ani parzy. Sprawa Komorowskiego, a potem Niesiołowskiego, kabla, kapusia i wujka samo zło, istnego antychrysta, jak się z trybuny sejmowej dowiedziałem, pokazuje po raz kolejny inną sprawę. Nikczemny, gadzi charakter braci.
Gdy okręt tonie, ludzie biegają w panice, szalupy spuszcza się do wody, rozdaje kamizelki ratunkowe, kapitan powinien zachować spokój, zapanować nad sytuacją, zadbać o ludzi za których odpowiada i zorganizować sprawną ewakuację. My zaś widzimy kapitana, który widząc że jakieś babsko, miotając się w panice, przebiegło jego bratu po stopie, zaczyna drzeć mordę, aż ślina tryska, szarpać i okładać po pysku, pasażerowie patrzą oniemiali, okręt spokojnie nabiera wody.
Tak to z mej perspektywy wygląda. Na nic strategie, obmyślane po nocach w bratowej willi, na nic doradcy, spece od wizerunku, drogie gajery, pieniądze, kampanie. Słoma znowu wylazła z butów, wylazło jej tyle że zbierać garściami można, na żłobek świąteczny w kilku świątyniach wystarczy, oraz pod wigilijne obrusy najwierniejszych pretorian.
Nie wierzę, nie uwierzę nigdy, do grobu zabiorę moją niewiarę w to, że jakikolwiek rozsądny człowiek może wpakować się dobrowolnie w bagno porozumień, układów, czy współpracy z braćmi Kaczyńskimi. Idea człowieczeństwa jako pewnej wartości, dorobku cywilizacyjnego minionych tysiącleci, jest z tym sprzeczna. To obiekt zajmującej naukę od dawna kwestii przeciwstawienia sobie kultury i natury. Obiekt, który można obserwować z daleka, lecz broń Boże nie podchodzić, nie zbliżać się, nie wyciągać ręki, bo użre z całych sił i będzie po palcach.
Sprawa braci Kaczyńskich zastanawia i mnie, jako filozofa i obserwatora życia społecznego. Jest w pewnym sensie fenomenem, ogromnym i niezrozumiałym. Z jednej strony jest to fenomen społeczny, fakt poparcia jakie mieli wśród „ludu” niegdyś, i tego które zachowali dotychczas. Z drugiej, to wielki fenomen jednostek, które mogły mieć wszystko, a wszystko straciły z powodu jednej rzeczy. Braku umiejętności panowania nad sobą, a raczej nad swoim wrodzonym że tak powiem łagodnie, nieokrzesaniem, a nie owijając w bawełnę, chamstwem.
Sam bywam nerwowy. Zdarza mi się wkurwić i sypnąć taką wiązankę, że co delikatniejszym uszy więdną. Jednak po pierwsze: nigdy publicznie. Po drugie: publicznie też mógłbym, bo nie jestem osobą publiczną, nie będzie o tym zaraz pół Polski trąbić, jednak szacunek do siebie i ludzi każe mi moje skłonności więzić w domowym zaciszu i w miarę możności zwalczać.
Co powiedzieć o człowieku, który stojąc na świeczniku, w obecności kamer, kandydując na urząd prezydenta stolicy, tuż przed wyborami, potrafi wyjechać do człowieka „spieprzaj dziadu”? Dawać się ponosić najpodlejszym emocjom, pokazywać w świetle reflektorów swoją małość, dawać jej upust przy najmniejszej nawet prowokacji? W każdym drzemią jego małe demony, podłe instynkty, jednak tym różnimy się od braci mniejszych, że nie musimy ulegać impulsowi, który je wywołuje. Pies Pawłowa ślinił się na dźwięk dzwonka. Człowiek potrafi ślinę przełknąć, nie pozwoli by ciekła mu po brodzie. Człowiek, a przynajmniej większość ludzi.
Rozpisałem się, teoretyzuję, szukam prawd ogólnych, a to dobre przy flaszce i miłej kompani. Do czego zmierzam już dawno widać. Kaczyńscy nigdy nie będą partnerami dla Tuska, nawet w pełni świadomi, że to partnerstwo nieszczere, mające zaszkodzić jemu i zrobić dobrze im. Choćby nie wiem jak bardzo chcieli, jak bardzo w swej naiwności chciałby tego i Tusk. Nie da się.
Na przeszkodzie stoi pierwotna strona ich charakteru, pozbawiona jakichkolwiek hamulców. Brzydka, nikczemna, a w swej brzydocie i nikczemności stuprocentowo bezwstydna.
To wszystko co chciałem powiedzieć.

Reklama
Reklama

55 KOMENTARZE

  1. W mojej szkole podstawowej
    W mojej szkole podstawowej było kiedyś dwóch bliźniaków. Boże, ile oni przyjęli na siebie zaczepek rówieśników! Durnych, no bo jakież mogły być, wypluwane z pysków żółtodziobów? Ale oni byli średnio-wysocy, szczupli, harmonijnie zbudowani i bardzo zdolni a i przyłożyć też potrafili. Później jeden został chirurgiem a drugi internistą. Nie sądzę, by te przycinki, kiedykolwiek pozostawiły jakiś trwały ślad w ich psychice.

    A teraz weźmy pod lupę, małe, niezgrabne, dwa brzydkie kaczory, podobne do siebie jak dwie krople brudnej wody, przeczytajmy informację, że chodzili do dwóch różnych liceów i tym samym, nie szukajmy odpowiedzi, którą już znamy.

  2. W mojej szkole podstawowej
    W mojej szkole podstawowej było kiedyś dwóch bliźniaków. Boże, ile oni przyjęli na siebie zaczepek rówieśników! Durnych, no bo jakież mogły być, wypluwane z pysków żółtodziobów? Ale oni byli średnio-wysocy, szczupli, harmonijnie zbudowani i bardzo zdolni a i przyłożyć też potrafili. Później jeden został chirurgiem a drugi internistą. Nie sądzę, by te przycinki, kiedykolwiek pozostawiły jakiś trwały ślad w ich psychice.

    A teraz weźmy pod lupę, małe, niezgrabne, dwa brzydkie kaczory, podobne do siebie jak dwie krople brudnej wody, przeczytajmy informację, że chodzili do dwóch różnych liceów i tym samym, nie szukajmy odpowiedzi, którą już znamy.

  3. W mojej szkole podstawowej
    W mojej szkole podstawowej było kiedyś dwóch bliźniaków. Boże, ile oni przyjęli na siebie zaczepek rówieśników! Durnych, no bo jakież mogły być, wypluwane z pysków żółtodziobów? Ale oni byli średnio-wysocy, szczupli, harmonijnie zbudowani i bardzo zdolni a i przyłożyć też potrafili. Później jeden został chirurgiem a drugi internistą. Nie sądzę, by te przycinki, kiedykolwiek pozostawiły jakiś trwały ślad w ich psychice.

    A teraz weźmy pod lupę, małe, niezgrabne, dwa brzydkie kaczory, podobne do siebie jak dwie krople brudnej wody, przeczytajmy informację, że chodzili do dwóch różnych liceów i tym samym, nie szukajmy odpowiedzi, którą już znamy.

  4. W mojej szkole podstawowej
    W mojej szkole podstawowej było kiedyś dwóch bliźniaków. Boże, ile oni przyjęli na siebie zaczepek rówieśników! Durnych, no bo jakież mogły być, wypluwane z pysków żółtodziobów? Ale oni byli średnio-wysocy, szczupli, harmonijnie zbudowani i bardzo zdolni a i przyłożyć też potrafili. Później jeden został chirurgiem a drugi internistą. Nie sądzę, by te przycinki, kiedykolwiek pozostawiły jakiś trwały ślad w ich psychice.

    A teraz weźmy pod lupę, małe, niezgrabne, dwa brzydkie kaczory, podobne do siebie jak dwie krople brudnej wody, przeczytajmy informację, że chodzili do dwóch różnych liceów i tym samym, nie szukajmy odpowiedzi, którą już znamy.

  5. W mojej szkole podstawowej
    W mojej szkole podstawowej było kiedyś dwóch bliźniaków. Boże, ile oni przyjęli na siebie zaczepek rówieśników! Durnych, no bo jakież mogły być, wypluwane z pysków żółtodziobów? Ale oni byli średnio-wysocy, szczupli, harmonijnie zbudowani i bardzo zdolni a i przyłożyć też potrafili. Później jeden został chirurgiem a drugi internistą. Nie sądzę, by te przycinki, kiedykolwiek pozostawiły jakiś trwały ślad w ich psychice.

    A teraz weźmy pod lupę, małe, niezgrabne, dwa brzydkie kaczory, podobne do siebie jak dwie krople brudnej wody, przeczytajmy informację, że chodzili do dwóch różnych liceów i tym samym, nie szukajmy odpowiedzi, którą już znamy.

  6. Wiertarka wystarczy.
    Tak spróchniałą łajbę, to by ten twój kotek w pięć minut przelizał na wylot 🙂
    Niestety, a to już poważnie, nawet jak łajba zatonie, gówno jeszcze długo bedzie się unosić na powierzchni. Do tego znajdzie się sposób,  jestem, o zgrozo, pewnien, by zebrać je do kupy( he he) i sklecić nową łajbę.
    Co zrobić? Trzeba siać, siać, siać… Jak mawiał Mędrzec Europejski (he he2) bierzmy sprawy w swoje ręce i róbmy ile możemy. Platformę krytykujmy, Tusku na ręce patrzajmy, a pis tępmy z całych sił, aż pierze z kuprów się posypie.

  7. Wiertarka wystarczy.
    Tak spróchniałą łajbę, to by ten twój kotek w pięć minut przelizał na wylot 🙂
    Niestety, a to już poważnie, nawet jak łajba zatonie, gówno jeszcze długo bedzie się unosić na powierzchni. Do tego znajdzie się sposób,  jestem, o zgrozo, pewnien, by zebrać je do kupy( he he) i sklecić nową łajbę.
    Co zrobić? Trzeba siać, siać, siać… Jak mawiał Mędrzec Europejski (he he2) bierzmy sprawy w swoje ręce i róbmy ile możemy. Platformę krytykujmy, Tusku na ręce patrzajmy, a pis tępmy z całych sił, aż pierze z kuprów się posypie.

  8. Wiertarka wystarczy.
    Tak spróchniałą łajbę, to by ten twój kotek w pięć minut przelizał na wylot 🙂
    Niestety, a to już poważnie, nawet jak łajba zatonie, gówno jeszcze długo bedzie się unosić na powierzchni. Do tego znajdzie się sposób,  jestem, o zgrozo, pewnien, by zebrać je do kupy( he he) i sklecić nową łajbę.
    Co zrobić? Trzeba siać, siać, siać… Jak mawiał Mędrzec Europejski (he he2) bierzmy sprawy w swoje ręce i róbmy ile możemy. Platformę krytykujmy, Tusku na ręce patrzajmy, a pis tępmy z całych sił, aż pierze z kuprów się posypie.

  9. Wiertarka wystarczy.
    Tak spróchniałą łajbę, to by ten twój kotek w pięć minut przelizał na wylot 🙂
    Niestety, a to już poważnie, nawet jak łajba zatonie, gówno jeszcze długo bedzie się unosić na powierzchni. Do tego znajdzie się sposób,  jestem, o zgrozo, pewnien, by zebrać je do kupy( he he) i sklecić nową łajbę.
    Co zrobić? Trzeba siać, siać, siać… Jak mawiał Mędrzec Europejski (he he2) bierzmy sprawy w swoje ręce i róbmy ile możemy. Platformę krytykujmy, Tusku na ręce patrzajmy, a pis tępmy z całych sił, aż pierze z kuprów się posypie.

  10. Wiertarka wystarczy.
    Tak spróchniałą łajbę, to by ten twój kotek w pięć minut przelizał na wylot 🙂
    Niestety, a to już poważnie, nawet jak łajba zatonie, gówno jeszcze długo bedzie się unosić na powierzchni. Do tego znajdzie się sposób,  jestem, o zgrozo, pewnien, by zebrać je do kupy( he he) i sklecić nową łajbę.
    Co zrobić? Trzeba siać, siać, siać… Jak mawiał Mędrzec Europejski (he he2) bierzmy sprawy w swoje ręce i róbmy ile możemy. Platformę krytykujmy, Tusku na ręce patrzajmy, a pis tępmy z całych sił, aż pierze z kuprów się posypie.

  11. W kwestii nazewnictwa
    to ja proponuję ów… eee… duet nazywać “zjawisko biologiczne”. Fakt, przydługie może ale po pierwsze nie uraża ani wszystkich innych stworzeń małych i dużych ani rzeczonego zjawiska biologicznego, toć to sam ważniejszy brat nazwę wskazał jako jedynie słuszną. A co do topienia łajby to uprasza się o ostrożność i staranne przemyślenie każdej akcji, bo po utracie Światłego Przewodnictwa ™ ważniejszego brata mniej ważny brat waląc w panice gdzie popadnie może popsuć też tą łódkę w której i ja płynę. Sądom smutno bez sędziów, armii źle bez generałów, ambasadom wstyd że puste a i nie przy każdym odrzucaniu weta SLD zagłosuje “za”….

    • Zjawisko brzmi zbyt ładnie i ładnie się kojarzy.
      Ja mam na to określenie: dwa ch… na kaczych łapach, ale go nie używam publicznie,
      bom się na podwórku chował i pewnej kultury mnie nauczyli.
      A mniej ważny brat nie potrafi samodzielnie butów zawiązać, więc walić gdzie popadnie, to może najwyżej kupy. W tym jest dobry, co niegdyś udowodnił.

  12. W kwestii nazewnictwa
    to ja proponuję ów… eee… duet nazywać “zjawisko biologiczne”. Fakt, przydługie może ale po pierwsze nie uraża ani wszystkich innych stworzeń małych i dużych ani rzeczonego zjawiska biologicznego, toć to sam ważniejszy brat nazwę wskazał jako jedynie słuszną. A co do topienia łajby to uprasza się o ostrożność i staranne przemyślenie każdej akcji, bo po utracie Światłego Przewodnictwa ™ ważniejszego brata mniej ważny brat waląc w panice gdzie popadnie może popsuć też tą łódkę w której i ja płynę. Sądom smutno bez sędziów, armii źle bez generałów, ambasadom wstyd że puste a i nie przy każdym odrzucaniu weta SLD zagłosuje “za”….

    • Zjawisko brzmi zbyt ładnie i ładnie się kojarzy.
      Ja mam na to określenie: dwa ch… na kaczych łapach, ale go nie używam publicznie,
      bom się na podwórku chował i pewnej kultury mnie nauczyli.
      A mniej ważny brat nie potrafi samodzielnie butów zawiązać, więc walić gdzie popadnie, to może najwyżej kupy. W tym jest dobry, co niegdyś udowodnił.

  13. W kwestii nazewnictwa
    to ja proponuję ów… eee… duet nazywać “zjawisko biologiczne”. Fakt, przydługie może ale po pierwsze nie uraża ani wszystkich innych stworzeń małych i dużych ani rzeczonego zjawiska biologicznego, toć to sam ważniejszy brat nazwę wskazał jako jedynie słuszną. A co do topienia łajby to uprasza się o ostrożność i staranne przemyślenie każdej akcji, bo po utracie Światłego Przewodnictwa ™ ważniejszego brata mniej ważny brat waląc w panice gdzie popadnie może popsuć też tą łódkę w której i ja płynę. Sądom smutno bez sędziów, armii źle bez generałów, ambasadom wstyd że puste a i nie przy każdym odrzucaniu weta SLD zagłosuje “za”….

    • Zjawisko brzmi zbyt ładnie i ładnie się kojarzy.
      Ja mam na to określenie: dwa ch… na kaczych łapach, ale go nie używam publicznie,
      bom się na podwórku chował i pewnej kultury mnie nauczyli.
      A mniej ważny brat nie potrafi samodzielnie butów zawiązać, więc walić gdzie popadnie, to może najwyżej kupy. W tym jest dobry, co niegdyś udowodnił.

  14. W kwestii nazewnictwa
    to ja proponuję ów… eee… duet nazywać “zjawisko biologiczne”. Fakt, przydługie może ale po pierwsze nie uraża ani wszystkich innych stworzeń małych i dużych ani rzeczonego zjawiska biologicznego, toć to sam ważniejszy brat nazwę wskazał jako jedynie słuszną. A co do topienia łajby to uprasza się o ostrożność i staranne przemyślenie każdej akcji, bo po utracie Światłego Przewodnictwa ™ ważniejszego brata mniej ważny brat waląc w panice gdzie popadnie może popsuć też tą łódkę w której i ja płynę. Sądom smutno bez sędziów, armii źle bez generałów, ambasadom wstyd że puste a i nie przy każdym odrzucaniu weta SLD zagłosuje “za”….

    • Zjawisko brzmi zbyt ładnie i ładnie się kojarzy.
      Ja mam na to określenie: dwa ch… na kaczych łapach, ale go nie używam publicznie,
      bom się na podwórku chował i pewnej kultury mnie nauczyli.
      A mniej ważny brat nie potrafi samodzielnie butów zawiązać, więc walić gdzie popadnie, to może najwyżej kupy. W tym jest dobry, co niegdyś udowodnił.

  15. W kwestii nazewnictwa
    to ja proponuję ów… eee… duet nazywać “zjawisko biologiczne”. Fakt, przydługie może ale po pierwsze nie uraża ani wszystkich innych stworzeń małych i dużych ani rzeczonego zjawiska biologicznego, toć to sam ważniejszy brat nazwę wskazał jako jedynie słuszną. A co do topienia łajby to uprasza się o ostrożność i staranne przemyślenie każdej akcji, bo po utracie Światłego Przewodnictwa ™ ważniejszego brata mniej ważny brat waląc w panice gdzie popadnie może popsuć też tą łódkę w której i ja płynę. Sądom smutno bez sędziów, armii źle bez generałów, ambasadom wstyd że puste a i nie przy każdym odrzucaniu weta SLD zagłosuje “za”….

    • Zjawisko brzmi zbyt ładnie i ładnie się kojarzy.
      Ja mam na to określenie: dwa ch… na kaczych łapach, ale go nie używam publicznie,
      bom się na podwórku chował i pewnej kultury mnie nauczyli.
      A mniej ważny brat nie potrafi samodzielnie butów zawiązać, więc walić gdzie popadnie, to może najwyżej kupy. W tym jest dobry, co niegdyś udowodnił.