Reklama

Będzie jak w temacie, wielka pochwała dla mojego własnego kraju, która zdarza mi się rzadko.

Będzie jak w temacie, wielka pochwała dla mojego własnego kraju, która zdarza mi się rzadko. Ja wiem, że temat brzmi niezbyt po polsku, raczej po amerykańsku, ta plastikowa pompa, tłocząca sztuczne łzy ronione nad "Amerika iz łonderful, łi laf ałer kantry", co demonstrujemy nosząc gacie w kolorze flagi narodowej. Ja flagowych gaci nie noszę, nie krzyczę, że mój kraj to ojczyzna demokracji szlacheckiej, złotówki i pajdy ze smalcem, nie mam też jednak kompleksów i choć wiele razy psioczyłem na Polskę, to dziś pochwalę, ot tak, za całokształt.

Całokształt nie prezentuje się pięknie, wiem o tym, po pierwszym rzucie oka i po paru następnych można w kompleksy z powodu chleba ze smalcem wpaść. Wystarczy, że Polak pojedzie sobie na wycieczkę przez Niemcy, czy choćby wzdłuż i wszerz Czech i zauważy wtedy pewne rzeczy, które każą mu stwierdzić, że i Niemcy i Czesi są lepsi od nas, my jesteśmy w ogóle do dupy i równać się możemy najwyżej z Białorusią. Jakie rzeczy? Niewielkie, a mimo wszystko widocznie, jedni widzą je mimochodem i nieświadomie, inni uważnie się im przyglądają. Rzeczy proste, takie jak odmalowana i porządnie otynkowana chałupa, przystrzyżony trawnik, brak dżungli i bagien w przydrożnym rowku, płot trzyma się jak należy, na drodze asfalt, a nie nawierzchnia trasy rajdu Dakar. Są to rzeczy prozaiczne, a jednak o czymś świadczą, świadczą o pewnym poziomie rozwoju cywilizacyjnego i polski poziom wygląda nieraz przy zagranicznym blado, dość wspomnieć zaszczane klatki schodowe, roztentegowane przystanki i szalety, dziury w drogach takie, że w porze deszczowej przeciętna polska ulica ma więcej jezior niż całe Mazury z Warmią razem wzięte, chałupy obdrapane, menele w furtkach i na ławkach przed sklepem, słowem obraz nędzy i rozpaczy, dzicz azjatycka. Miała być pochwała, ale nie da się zacząć uczciwie chwalić bez wytknięcia tego, co jest źle, a źle jest wiele. Mówiąc szczerze widzę w Polsce jeden region, który wygląda jak na Europę przystało i którego mieszkańców da się posądzić o europejską mentalność, ten region to Wielkopolska.

Reklama

Poza Poznaniem i przyległościami mamy wprawdzie coś jeszcze, mamy Wrocław i Warszawę, jedyne miasta, które da się u nas określić jako nowoczesne metropolie ( przy Warszawie naciągnąłem kryteria ). Mamy Trójmiasto, nasze okno na świat, jeden z najbogatszych zakątków nadwiślańskiego kraju. Mamy pełen zabytków Kraków, Mekkę angielskich turystów, za angielskie funty rzygających polską wódką na podłogi krakowskich pubów. Mamy też parę górskich i nadmorskich kurortów i to by było na tyle, jeśli chodzi o Europę, reszta to prowincja, jakieś pogranicze Europy z Azją, ale na korzyść tej prowincji przemawia to, że się zmienia i modernizuje. I tu zaczyna się pochwała, wystarczy sobie bowiem przypomnieć jak ów obrazek wyglądał 20 lat temu i porównać go z tym, co mamy dzisiaj. To co mamy nie jest doskonałe, ale świadczy to o rozwoju, o wielkim rozwoju, jaki mało komu udało się osiągnąć. Spójrzmy chociażby na Enerdowo, oni nie dorobili się przez te 20 lat niczego, poza nowymi drogami ( to ich jedyna przewaga nad nami ), poza tym wszystko jest tak jak było. Powiecie, że wygląda to nieźle, ale warto pamięrać, że DDR było pasione jako wizytówka realnego socjalizmu, miało być lepsze od złych, imperialistycznych zachodnich Niemiec, PRL takiego luksusu nie miała. PRL chwiała się w posadach, ludzie siedzieli za handel mięsem i podcierali się "Trybuną Ludu", nie można było tego nawet nazwać republiką bananową, bo banany były raz w roku, co było sensacją, podobnie jak "Kaczor Donald" w telewizji z okazji większych świąt. Cały ten groteskowy i komiczny kraj, w którym ścigali Pomarańczową Alternatywę za rozdawanie podpasek tylko cudem się nie rozpadł. Dziś, po zaledwie 20 latach, mamy kraj pełen wad, ale kraj – i tu pewnie niektórzy się nie zgodzą – normalny.

Polska jest normalnym krajem, który odniósł sukces, a jego porażką jest to, że nie potrafi sprzątnąć ulic i wypromować się w świecie, a przede wszystkim u siebie w domu. Polacy są społeczeństwem ludzi zakompleksionych, idiotów, którzy albo udowadniają sobie dwa razy dziennie swoją polskość, psiocząc na Żydów i Niemców i dopatrując się w ich sukcesach swoich porażek, albo psioczą na swój własny kraj i udowadniają sobie, że wszyscy inni są lepsi, no, ewentualnie z Koreą Północną możemy się równać. Obie postawy są skrajnie głupie i żałosne, są sposobem "rozumowania" bezmyślnego matolstwa, które to matolstwo stanowi niestety miażdżącą większość naszego społeczeństwa. Istnieją dwa wzorce zachowań, wzorzec megalomana, który narodowościowy kompleks niższości tłumi drąc ryja o pedałach i masonach z Brukseli, którzy rozkradają Wielką Polskę i wzorzec sierotki, która bije czołem przed wszystkim, co zagraniczne, nawet przed colą z hamburgerem. Serio, słyszałem kiedyś opinię, że polski styl życia jest mniej "cwytliwy" od amerykańskiego, bo jedzenie schabowego w gronie rodzinnym nie jest tak atrakcyjne jak popijanie colą hamburgera. Debilizm do kwadratu, porównywalny jedynie z "Polską dla Polaków", objaw kompleksów, kulinarnego bezguścia i przy okazji braku stylu, bo w takiej stylowej Francji za żarcie amerykańskich fastfoodów jest się napiętnowanym jako dzikus, tak ludzie wstydzą się przyznać do odwiedzin w McDonaldzie.

Mówiłem o dwóch postawach, jest jeszcze trzecia postawa, postawa ludzi normalnych, którzy nie popadają w skrajności, piętnują swój kraj za to, za co piętno się należy i chwalą wtedy, kiedy chwalić wypada. Szczęśliwie należę do tych ludzi, do gatunku ludzi myślących, czuję się w ten sposób nobilitowany przez los, patrząc na skalę otaczającego mnie debilizmu mam prawo do takich odczuć. Nie wstydzę się swojego kraju, nie widzę wprawdzie potrzeby udowadniania, że jest on lepszy od Holandii, czy RFN, bo nie jest, ale nie widzę też powodu, by się go wstydzić. Wstydzić się nie mamy czego, chwilami możemy się wręcz chwalić. Chwalić się możemy nie tylko Wałęsą, Wajdą i Wojtyłą, chwalić możemy się wieloma innymi rzeczami i wieloma ludźmi, ot, choćby informatykami. Polscy informatycy i programiści są najlepsi na świecie, to mało znany fakt, ale tak jest. Znani z tworzenia super-hiper-nowoczesnych-technologii Japończycy mogliby się od Polaków uczyć, podobnie trzęsący rynkiem komputerowym Amerykanie. Zamiast narzekać na to jak jest u nas źle wykorzystajmy to, co dobre, czyli informatyków, nie zmuszajmy ich do ucieczki za granicę, stwórzmy im perspektywy tutaj, w kraju. Zresztą nie tylko informatyków mamy dobrych i nie tylko tostery mamy takie same jak oni, mamy tosty, lepsze od nich, w ogóle polska żywność jest smaczna i chwalona. Niemieccy piekarze przyjeżdżają do polskich piekarni uczyć się jak się robi chleb, nasze wędliny są lepsze od niemieckich wurstów, mamy świetną wódkę, zresztą wszyscy wiedzą, że "Żubrówka" robi furrorę. Piwa też mamy niezłe, nie musimy się ich wstydzić przed Czechami, Anglikami, czy Irlandczykami. Polacy nie tylko dobrze jedzą, ale są bardziej wszechstronnie wykształceni, niż choćby Anglicy, są bardziej na bieżąco, żywiej interesują się aktualnymi sprawami.

To za mało? Inni dalej mają lepiej i w ogóle jest do dupy i to przez tych Żydów z UE? Proszę wybaczyć, ale jeśli ktoś oczekuje trzeciej Japonii, czy dwudziestej Irlandii, to jeszcze trochę sobie poczeka. Jest jak jest i wcale nie jest źle, oczywiście, że może i powinno być lepiej, ale żeby się polepszyło trzeba wziąć się do roboty, zamiast wiecznie narzekać, w czym też jesteśmy najlepsi. Mamy kilka atutów, wykorzystajmy je i nie próbujmy na siłę wzorować się na kimś innym. Stwórzmy wreszcie coś własnego i pozbądźmy się kompleksu niższości, to musimy zrobić najpierw. Wystarczy, że zaczniemy myśleć realistycznie i pozbędziemy się ambicji narodu wybranego, a wszystko pójdzie z górki. Trzeba przełamywać negatywne stereotypy, tworzyć pozytywne, uczyć się na własnych i cudzych błędach, chwalić się głośno tym co mamy najlepszego, to co najgorsze po cichu naprawiać. Na początek proponuję wyjście z samego ranka przed dom, pozamiatanie własnego podwórka i naprawienie walącego się płotu, nie będziemy mieli od razu Irlandii, ale będzie przynajmniej jak w Polsce, w europejskim kraju, nie w azjatyckiej dziczy.

Reklama

190 KOMENTARZE

  1. Ty Angolu!
    Śmiesz mnie nie pozdrowić, mnie? My wam damy, wyspiarze, nie będziecie nam pokazywać kto lepiej wykształcony, bo nawet ślepy widzi, że my, z Polski kontynentalnej.
    Nie pozdrawiam Cię i pod groźbą wycofania moich pozdrowień radzę E-milce nie przyjmować pozdrowień od wroga.

  2. Ty Angolu!
    Śmiesz mnie nie pozdrowić, mnie? My wam damy, wyspiarze, nie będziecie nam pokazywać kto lepiej wykształcony, bo nawet ślepy widzi, że my, z Polski kontynentalnej.
    Nie pozdrawiam Cię i pod groźbą wycofania moich pozdrowień radzę E-milce nie przyjmować pozdrowień od wroga.

  3. Ty Angolu!
    Śmiesz mnie nie pozdrowić, mnie? My wam damy, wyspiarze, nie będziecie nam pokazywać kto lepiej wykształcony, bo nawet ślepy widzi, że my, z Polski kontynentalnej.
    Nie pozdrawiam Cię i pod groźbą wycofania moich pozdrowień radzę E-milce nie przyjmować pozdrowień od wroga.

  4. Ty Angolu!
    Śmiesz mnie nie pozdrowić, mnie? My wam damy, wyspiarze, nie będziecie nam pokazywać kto lepiej wykształcony, bo nawet ślepy widzi, że my, z Polski kontynentalnej.
    Nie pozdrawiam Cię i pod groźbą wycofania moich pozdrowień radzę E-milce nie przyjmować pozdrowień od wroga.

  5. Ty Angolu!
    Śmiesz mnie nie pozdrowić, mnie? My wam damy, wyspiarze, nie będziecie nam pokazywać kto lepiej wykształcony, bo nawet ślepy widzi, że my, z Polski kontynentalnej.
    Nie pozdrawiam Cię i pod groźbą wycofania moich pozdrowień radzę E-milce nie przyjmować pozdrowień od wroga.

  6. Ty Angolu!
    Śmiesz mnie nie pozdrowić, mnie? My wam damy, wyspiarze, nie będziecie nam pokazywać kto lepiej wykształcony, bo nawet ślepy widzi, że my, z Polski kontynentalnej.
    Nie pozdrawiam Cię i pod groźbą wycofania moich pozdrowień radzę E-milce nie przyjmować pozdrowień od wroga.

  7. Tak a propos wzięcia się do roboty
    Tak a propos wzięcia się do roboty i nie narzekania.
    Słyszałeś może dzisiaj walczącą w sprawie zachowania emerytur pomostowych kasjerkę z Dworca Centralnego w Warszawie?
    Brzmiało to z dużą dokładnością tak:
    “No praca jest ciężka. Bardzo ciężka… Są koleje regionalne i te… no, mazowieckie. I Intercity. No i trzeba te bilety sprzedawać. Niestety.”

    • Co za pytanie.
      Oczywiście, że nie słyszałem, gdybym słyszał, to zamiast chwalić Polskę pastwiłbym się dzisiaj nad kasjerką. Swoją drogą babka powinna dostać jakiś order, Jezusie Nazareński, toż musi sprzedawać bilety nie tylko PKP, ale tym… no, mazowieckim Intercity. Ludzie kochani, ja wszystko rozumiem, ale nazywania ciężką pracą fuchy, gdzie nie trzeba ani dźwigać, ani myśleć, trzeba tylko siedzieć na dupie i pieniądze brać za bilety, zrozumieć nie potrafię.

      • hmmmmm
        No Ja Ty to chyba z Krakowa jesteś albo cuś, Ty nie rozumiesz, oloboga, nie po tośmy sześć lat wojnę prowadzili, i nie po tośmy tom no jak jej tam aaaa, komunę obalali żeby teraz nam coś zabierać, a w Warszawie to i tak jest jazda w tych kasach, a na ten przykład w takich Zagórzanach tez jest kasa, tez tam pańcia siedzi, też pomostówkę chce a tu cholera dwa pociągi dziennie i nikt nie chce wsiadać

          • hmmmm
            choć w zasadzie Zagórzany to wielki węzeł kolejowy chyba ze cztery tory są a może nawet piec co daje 10 szyn (no na stacji bo poza to już nie)a w takiej Woli Łużańskiej to tylko dwie szyny a kasa tez jest

          • Jezusie Chrystusowy, to
            Jezusie Chrystusowy, to szynów im jeszcze ze stacyji nie ukradli i na złom nie wywieźli? Ludzie to jednak własność szanują, kradną tylko tam, gdzie gospodarz nie widzi, co świadczy także o szacunku dla inteligencji gospodarza.
            Dobranoc.

          • hmmm
            e tam, ale towarowe pomykają, raz na tydzień ale zawsze to jakiś ruch, ostatnio dopadła mnie wiadomość że pomiędzy Glinikiem a Gorlicami w miejscu torów ma być budowana droga, a stacyjka w Gliniku jest do wynajęcia. A miało być tak pięknie, w projektach jeszcze z czasów CK jest połączenie kolejowe ze Słowacją

          • czesc Contri, kope lat!
            Zapytaj moze te Pancie nudzace sie w tych kasach tam na Podkarpaciu, na kogo tez one glosowaly i na kogo beda glosowac przy nastepnej okazji 😉

            Ale Gorlice i strony podgorlickie ode mnie pozdrow, ladnie tam jak nie wiem, miejscami jeszcze niezadeptane, te gorki, te  cmentarzyki zolnierskie, te kapliczki i cerkiewki lemkowskie, a mam tez tam/stamtad paru kumpli, w tym Czyzyka (Mirka Czyzykiewicza)…

          • Prawda, Starszy, oprocz Czyzyka
            poznalem jeszcze stamtad i z okolicy Doszne, Sobassa/Sobiecha basiste, Zawilinskiego i Diducha z jego "Karczma do Rozbiorki" (skrocilem sobie), no i jeszcze paru tubylcow plus czesc przyjezdzajacych na Muzyczna Bitwe. Ale Mirek to w sumie moja tutejsza bliska znajomosc, choc w Gorlicach tez sie z nim piwa napiwszy…
            Pozdrawiam

  8. Tak a propos wzięcia się do roboty
    Tak a propos wzięcia się do roboty i nie narzekania.
    Słyszałeś może dzisiaj walczącą w sprawie zachowania emerytur pomostowych kasjerkę z Dworca Centralnego w Warszawie?
    Brzmiało to z dużą dokładnością tak:
    “No praca jest ciężka. Bardzo ciężka… Są koleje regionalne i te… no, mazowieckie. I Intercity. No i trzeba te bilety sprzedawać. Niestety.”

    • Co za pytanie.
      Oczywiście, że nie słyszałem, gdybym słyszał, to zamiast chwalić Polskę pastwiłbym się dzisiaj nad kasjerką. Swoją drogą babka powinna dostać jakiś order, Jezusie Nazareński, toż musi sprzedawać bilety nie tylko PKP, ale tym… no, mazowieckim Intercity. Ludzie kochani, ja wszystko rozumiem, ale nazywania ciężką pracą fuchy, gdzie nie trzeba ani dźwigać, ani myśleć, trzeba tylko siedzieć na dupie i pieniądze brać za bilety, zrozumieć nie potrafię.

      • hmmmmm
        No Ja Ty to chyba z Krakowa jesteś albo cuś, Ty nie rozumiesz, oloboga, nie po tośmy sześć lat wojnę prowadzili, i nie po tośmy tom no jak jej tam aaaa, komunę obalali żeby teraz nam coś zabierać, a w Warszawie to i tak jest jazda w tych kasach, a na ten przykład w takich Zagórzanach tez jest kasa, tez tam pańcia siedzi, też pomostówkę chce a tu cholera dwa pociągi dziennie i nikt nie chce wsiadać

          • hmmmm
            choć w zasadzie Zagórzany to wielki węzeł kolejowy chyba ze cztery tory są a może nawet piec co daje 10 szyn (no na stacji bo poza to już nie)a w takiej Woli Łużańskiej to tylko dwie szyny a kasa tez jest

          • Jezusie Chrystusowy, to
            Jezusie Chrystusowy, to szynów im jeszcze ze stacyji nie ukradli i na złom nie wywieźli? Ludzie to jednak własność szanują, kradną tylko tam, gdzie gospodarz nie widzi, co świadczy także o szacunku dla inteligencji gospodarza.
            Dobranoc.

          • hmmm
            e tam, ale towarowe pomykają, raz na tydzień ale zawsze to jakiś ruch, ostatnio dopadła mnie wiadomość że pomiędzy Glinikiem a Gorlicami w miejscu torów ma być budowana droga, a stacyjka w Gliniku jest do wynajęcia. A miało być tak pięknie, w projektach jeszcze z czasów CK jest połączenie kolejowe ze Słowacją

          • czesc Contri, kope lat!
            Zapytaj moze te Pancie nudzace sie w tych kasach tam na Podkarpaciu, na kogo tez one glosowaly i na kogo beda glosowac przy nastepnej okazji 😉

            Ale Gorlice i strony podgorlickie ode mnie pozdrow, ladnie tam jak nie wiem, miejscami jeszcze niezadeptane, te gorki, te  cmentarzyki zolnierskie, te kapliczki i cerkiewki lemkowskie, a mam tez tam/stamtad paru kumpli, w tym Czyzyka (Mirka Czyzykiewicza)…

          • Prawda, Starszy, oprocz Czyzyka
            poznalem jeszcze stamtad i z okolicy Doszne, Sobassa/Sobiecha basiste, Zawilinskiego i Diducha z jego "Karczma do Rozbiorki" (skrocilem sobie), no i jeszcze paru tubylcow plus czesc przyjezdzajacych na Muzyczna Bitwe. Ale Mirek to w sumie moja tutejsza bliska znajomosc, choc w Gorlicach tez sie z nim piwa napiwszy…
            Pozdrawiam

  9. Tak a propos wzięcia się do roboty
    Tak a propos wzięcia się do roboty i nie narzekania.
    Słyszałeś może dzisiaj walczącą w sprawie zachowania emerytur pomostowych kasjerkę z Dworca Centralnego w Warszawie?
    Brzmiało to z dużą dokładnością tak:
    “No praca jest ciężka. Bardzo ciężka… Są koleje regionalne i te… no, mazowieckie. I Intercity. No i trzeba te bilety sprzedawać. Niestety.”

    • Co za pytanie.
      Oczywiście, że nie słyszałem, gdybym słyszał, to zamiast chwalić Polskę pastwiłbym się dzisiaj nad kasjerką. Swoją drogą babka powinna dostać jakiś order, Jezusie Nazareński, toż musi sprzedawać bilety nie tylko PKP, ale tym… no, mazowieckim Intercity. Ludzie kochani, ja wszystko rozumiem, ale nazywania ciężką pracą fuchy, gdzie nie trzeba ani dźwigać, ani myśleć, trzeba tylko siedzieć na dupie i pieniądze brać za bilety, zrozumieć nie potrafię.

      • hmmmmm
        No Ja Ty to chyba z Krakowa jesteś albo cuś, Ty nie rozumiesz, oloboga, nie po tośmy sześć lat wojnę prowadzili, i nie po tośmy tom no jak jej tam aaaa, komunę obalali żeby teraz nam coś zabierać, a w Warszawie to i tak jest jazda w tych kasach, a na ten przykład w takich Zagórzanach tez jest kasa, tez tam pańcia siedzi, też pomostówkę chce a tu cholera dwa pociągi dziennie i nikt nie chce wsiadać

          • hmmmm
            choć w zasadzie Zagórzany to wielki węzeł kolejowy chyba ze cztery tory są a może nawet piec co daje 10 szyn (no na stacji bo poza to już nie)a w takiej Woli Łużańskiej to tylko dwie szyny a kasa tez jest

          • Jezusie Chrystusowy, to
            Jezusie Chrystusowy, to szynów im jeszcze ze stacyji nie ukradli i na złom nie wywieźli? Ludzie to jednak własność szanują, kradną tylko tam, gdzie gospodarz nie widzi, co świadczy także o szacunku dla inteligencji gospodarza.
            Dobranoc.

          • hmmm
            e tam, ale towarowe pomykają, raz na tydzień ale zawsze to jakiś ruch, ostatnio dopadła mnie wiadomość że pomiędzy Glinikiem a Gorlicami w miejscu torów ma być budowana droga, a stacyjka w Gliniku jest do wynajęcia. A miało być tak pięknie, w projektach jeszcze z czasów CK jest połączenie kolejowe ze Słowacją

          • czesc Contri, kope lat!
            Zapytaj moze te Pancie nudzace sie w tych kasach tam na Podkarpaciu, na kogo tez one glosowaly i na kogo beda glosowac przy nastepnej okazji 😉

            Ale Gorlice i strony podgorlickie ode mnie pozdrow, ladnie tam jak nie wiem, miejscami jeszcze niezadeptane, te gorki, te  cmentarzyki zolnierskie, te kapliczki i cerkiewki lemkowskie, a mam tez tam/stamtad paru kumpli, w tym Czyzyka (Mirka Czyzykiewicza)…

          • Prawda, Starszy, oprocz Czyzyka
            poznalem jeszcze stamtad i z okolicy Doszne, Sobassa/Sobiecha basiste, Zawilinskiego i Diducha z jego "Karczma do Rozbiorki" (skrocilem sobie), no i jeszcze paru tubylcow plus czesc przyjezdzajacych na Muzyczna Bitwe. Ale Mirek to w sumie moja tutejsza bliska znajomosc, choc w Gorlicach tez sie z nim piwa napiwszy…
            Pozdrawiam

  10. Tak a propos wzięcia się do roboty
    Tak a propos wzięcia się do roboty i nie narzekania.
    Słyszałeś może dzisiaj walczącą w sprawie zachowania emerytur pomostowych kasjerkę z Dworca Centralnego w Warszawie?
    Brzmiało to z dużą dokładnością tak:
    “No praca jest ciężka. Bardzo ciężka… Są koleje regionalne i te… no, mazowieckie. I Intercity. No i trzeba te bilety sprzedawać. Niestety.”

    • Co za pytanie.
      Oczywiście, że nie słyszałem, gdybym słyszał, to zamiast chwalić Polskę pastwiłbym się dzisiaj nad kasjerką. Swoją drogą babka powinna dostać jakiś order, Jezusie Nazareński, toż musi sprzedawać bilety nie tylko PKP, ale tym… no, mazowieckim Intercity. Ludzie kochani, ja wszystko rozumiem, ale nazywania ciężką pracą fuchy, gdzie nie trzeba ani dźwigać, ani myśleć, trzeba tylko siedzieć na dupie i pieniądze brać za bilety, zrozumieć nie potrafię.

      • hmmmmm
        No Ja Ty to chyba z Krakowa jesteś albo cuś, Ty nie rozumiesz, oloboga, nie po tośmy sześć lat wojnę prowadzili, i nie po tośmy tom no jak jej tam aaaa, komunę obalali żeby teraz nam coś zabierać, a w Warszawie to i tak jest jazda w tych kasach, a na ten przykład w takich Zagórzanach tez jest kasa, tez tam pańcia siedzi, też pomostówkę chce a tu cholera dwa pociągi dziennie i nikt nie chce wsiadać

  11. Tak a propos wzięcia się do roboty
    Tak a propos wzięcia się do roboty i nie narzekania.
    Słyszałeś może dzisiaj walczącą w sprawie zachowania emerytur pomostowych kasjerkę z Dworca Centralnego w Warszawie?
    Brzmiało to z dużą dokładnością tak:
    “No praca jest ciężka. Bardzo ciężka… Są koleje regionalne i te… no, mazowieckie. I Intercity. No i trzeba te bilety sprzedawać. Niestety.”

    • Co za pytanie.
      Oczywiście, że nie słyszałem, gdybym słyszał, to zamiast chwalić Polskę pastwiłbym się dzisiaj nad kasjerką. Swoją drogą babka powinna dostać jakiś order, Jezusie Nazareński, toż musi sprzedawać bilety nie tylko PKP, ale tym… no, mazowieckim Intercity. Ludzie kochani, ja wszystko rozumiem, ale nazywania ciężką pracą fuchy, gdzie nie trzeba ani dźwigać, ani myśleć, trzeba tylko siedzieć na dupie i pieniądze brać za bilety, zrozumieć nie potrafię.

      • hmmmmm
        No Ja Ty to chyba z Krakowa jesteś albo cuś, Ty nie rozumiesz, oloboga, nie po tośmy sześć lat wojnę prowadzili, i nie po tośmy tom no jak jej tam aaaa, komunę obalali żeby teraz nam coś zabierać, a w Warszawie to i tak jest jazda w tych kasach, a na ten przykład w takich Zagórzanach tez jest kasa, tez tam pańcia siedzi, też pomostówkę chce a tu cholera dwa pociągi dziennie i nikt nie chce wsiadać

          • hmmmm
            choć w zasadzie Zagórzany to wielki węzeł kolejowy chyba ze cztery tory są a może nawet piec co daje 10 szyn (no na stacji bo poza to już nie)a w takiej Woli Łużańskiej to tylko dwie szyny a kasa tez jest

          • Jezusie Chrystusowy, to
            Jezusie Chrystusowy, to szynów im jeszcze ze stacyji nie ukradli i na złom nie wywieźli? Ludzie to jednak własność szanują, kradną tylko tam, gdzie gospodarz nie widzi, co świadczy także o szacunku dla inteligencji gospodarza.
            Dobranoc.

          • hmmm
            e tam, ale towarowe pomykają, raz na tydzień ale zawsze to jakiś ruch, ostatnio dopadła mnie wiadomość że pomiędzy Glinikiem a Gorlicami w miejscu torów ma być budowana droga, a stacyjka w Gliniku jest do wynajęcia. A miało być tak pięknie, w projektach jeszcze z czasów CK jest połączenie kolejowe ze Słowacją

          • czesc Contri, kope lat!
            Zapytaj moze te Pancie nudzace sie w tych kasach tam na Podkarpaciu, na kogo tez one glosowaly i na kogo beda glosowac przy nastepnej okazji 😉

            Ale Gorlice i strony podgorlickie ode mnie pozdrow, ladnie tam jak nie wiem, miejscami jeszcze niezadeptane, te gorki, te  cmentarzyki zolnierskie, te kapliczki i cerkiewki lemkowskie, a mam tez tam/stamtad paru kumpli, w tym Czyzyka (Mirka Czyzykiewicza)…

          • Prawda, Starszy, oprocz Czyzyka
            poznalem jeszcze stamtad i z okolicy Doszne, Sobassa/Sobiecha basiste, Zawilinskiego i Diducha z jego "Karczma do Rozbiorki" (skrocilem sobie), no i jeszcze paru tubylcow plus czesc przyjezdzajacych na Muzyczna Bitwe. Ale Mirek to w sumie moja tutejsza bliska znajomosc, choc w Gorlicach tez sie z nim piwa napiwszy…
            Pozdrawiam

  12. Tak a propos wzięcia się do roboty
    Tak a propos wzięcia się do roboty i nie narzekania.
    Słyszałeś może dzisiaj walczącą w sprawie zachowania emerytur pomostowych kasjerkę z Dworca Centralnego w Warszawie?
    Brzmiało to z dużą dokładnością tak:
    “No praca jest ciężka. Bardzo ciężka… Są koleje regionalne i te… no, mazowieckie. I Intercity. No i trzeba te bilety sprzedawać. Niestety.”

    • Co za pytanie.
      Oczywiście, że nie słyszałem, gdybym słyszał, to zamiast chwalić Polskę pastwiłbym się dzisiaj nad kasjerką. Swoją drogą babka powinna dostać jakiś order, Jezusie Nazareński, toż musi sprzedawać bilety nie tylko PKP, ale tym… no, mazowieckim Intercity. Ludzie kochani, ja wszystko rozumiem, ale nazywania ciężką pracą fuchy, gdzie nie trzeba ani dźwigać, ani myśleć, trzeba tylko siedzieć na dupie i pieniądze brać za bilety, zrozumieć nie potrafię.

      • hmmmmm
        No Ja Ty to chyba z Krakowa jesteś albo cuś, Ty nie rozumiesz, oloboga, nie po tośmy sześć lat wojnę prowadzili, i nie po tośmy tom no jak jej tam aaaa, komunę obalali żeby teraz nam coś zabierać, a w Warszawie to i tak jest jazda w tych kasach, a na ten przykład w takich Zagórzanach tez jest kasa, tez tam pańcia siedzi, też pomostówkę chce a tu cholera dwa pociągi dziennie i nikt nie chce wsiadać

          • hmmmm
            choć w zasadzie Zagórzany to wielki węzeł kolejowy chyba ze cztery tory są a może nawet piec co daje 10 szyn (no na stacji bo poza to już nie)a w takiej Woli Łużańskiej to tylko dwie szyny a kasa tez jest

          • Jezusie Chrystusowy, to
            Jezusie Chrystusowy, to szynów im jeszcze ze stacyji nie ukradli i na złom nie wywieźli? Ludzie to jednak własność szanują, kradną tylko tam, gdzie gospodarz nie widzi, co świadczy także o szacunku dla inteligencji gospodarza.
            Dobranoc.

          • hmmm
            e tam, ale towarowe pomykają, raz na tydzień ale zawsze to jakiś ruch, ostatnio dopadła mnie wiadomość że pomiędzy Glinikiem a Gorlicami w miejscu torów ma być budowana droga, a stacyjka w Gliniku jest do wynajęcia. A miało być tak pięknie, w projektach jeszcze z czasów CK jest połączenie kolejowe ze Słowacją

          • czesc Contri, kope lat!
            Zapytaj moze te Pancie nudzace sie w tych kasach tam na Podkarpaciu, na kogo tez one glosowaly i na kogo beda glosowac przy nastepnej okazji 😉

            Ale Gorlice i strony podgorlickie ode mnie pozdrow, ladnie tam jak nie wiem, miejscami jeszcze niezadeptane, te gorki, te  cmentarzyki zolnierskie, te kapliczki i cerkiewki lemkowskie, a mam tez tam/stamtad paru kumpli, w tym Czyzyka (Mirka Czyzykiewicza)…

          • Prawda, Starszy, oprocz Czyzyka
            poznalem jeszcze stamtad i z okolicy Doszne, Sobassa/Sobiecha basiste, Zawilinskiego i Diducha z jego "Karczma do Rozbiorki" (skrocilem sobie), no i jeszcze paru tubylcow plus czesc przyjezdzajacych na Muzyczna Bitwe. Ale Mirek to w sumie moja tutejsza bliska znajomosc, choc w Gorlicach tez sie z nim piwa napiwszy…
            Pozdrawiam

  13. Czerwienieję jak laurka.
    Po pierwsze z powodu pochwały, po drugie ze wstydu, że zapomniałem o Owsiaku. WOŚP to kolejny polski fenomen, zabraliśmy to ze sobą nawet na Wyspy. I dobrze, że zabraliśmy, to przykład pięknej solidarności międzyludzkiej, w dodatku cała akcja jest sztywna i wszyscy się świetnie bawią robiąc coś pożytecznego. Nie wiem czy istnieje coś podobnego w innych krajach, szczerze wątpię, dlatego powinniśmy się naszym Owsiakiem chwialić gdzie popadnie i ile się da. Na razie okrzyknęliśmy go największym autorytetem i dobrze, zasługuje na to, jak mało kto.

  14. Czerwienieję jak laurka.
    Po pierwsze z powodu pochwały, po drugie ze wstydu, że zapomniałem o Owsiaku. WOŚP to kolejny polski fenomen, zabraliśmy to ze sobą nawet na Wyspy. I dobrze, że zabraliśmy, to przykład pięknej solidarności międzyludzkiej, w dodatku cała akcja jest sztywna i wszyscy się świetnie bawią robiąc coś pożytecznego. Nie wiem czy istnieje coś podobnego w innych krajach, szczerze wątpię, dlatego powinniśmy się naszym Owsiakiem chwialić gdzie popadnie i ile się da. Na razie okrzyknęliśmy go największym autorytetem i dobrze, zasługuje na to, jak mało kto.

  15. Czerwienieję jak laurka.
    Po pierwsze z powodu pochwały, po drugie ze wstydu, że zapomniałem o Owsiaku. WOŚP to kolejny polski fenomen, zabraliśmy to ze sobą nawet na Wyspy. I dobrze, że zabraliśmy, to przykład pięknej solidarności międzyludzkiej, w dodatku cała akcja jest sztywna i wszyscy się świetnie bawią robiąc coś pożytecznego. Nie wiem czy istnieje coś podobnego w innych krajach, szczerze wątpię, dlatego powinniśmy się naszym Owsiakiem chwialić gdzie popadnie i ile się da. Na razie okrzyknęliśmy go największym autorytetem i dobrze, zasługuje na to, jak mało kto.

  16. Czerwienieję jak laurka.
    Po pierwsze z powodu pochwały, po drugie ze wstydu, że zapomniałem o Owsiaku. WOŚP to kolejny polski fenomen, zabraliśmy to ze sobą nawet na Wyspy. I dobrze, że zabraliśmy, to przykład pięknej solidarności międzyludzkiej, w dodatku cała akcja jest sztywna i wszyscy się świetnie bawią robiąc coś pożytecznego. Nie wiem czy istnieje coś podobnego w innych krajach, szczerze wątpię, dlatego powinniśmy się naszym Owsiakiem chwialić gdzie popadnie i ile się da. Na razie okrzyknęliśmy go największym autorytetem i dobrze, zasługuje na to, jak mało kto.

  17. Czerwienieję jak laurka.
    Po pierwsze z powodu pochwały, po drugie ze wstydu, że zapomniałem o Owsiaku. WOŚP to kolejny polski fenomen, zabraliśmy to ze sobą nawet na Wyspy. I dobrze, że zabraliśmy, to przykład pięknej solidarności międzyludzkiej, w dodatku cała akcja jest sztywna i wszyscy się świetnie bawią robiąc coś pożytecznego. Nie wiem czy istnieje coś podobnego w innych krajach, szczerze wątpię, dlatego powinniśmy się naszym Owsiakiem chwialić gdzie popadnie i ile się da. Na razie okrzyknęliśmy go największym autorytetem i dobrze, zasługuje na to, jak mało kto.

  18. Czerwienieję jak laurka.
    Po pierwsze z powodu pochwały, po drugie ze wstydu, że zapomniałem o Owsiaku. WOŚP to kolejny polski fenomen, zabraliśmy to ze sobą nawet na Wyspy. I dobrze, że zabraliśmy, to przykład pięknej solidarności międzyludzkiej, w dodatku cała akcja jest sztywna i wszyscy się świetnie bawią robiąc coś pożytecznego. Nie wiem czy istnieje coś podobnego w innych krajach, szczerze wątpię, dlatego powinniśmy się naszym Owsiakiem chwialić gdzie popadnie i ile się da. Na razie okrzyknęliśmy go największym autorytetem i dobrze, zasługuje na to, jak mało kto.

  19. Zabraliśmy, jako śmy,
    Zabraliśmy, jako śmy, społeczeństwo polskie, czyli Polacy. Ja jestem do bólu kontynentalny, siedzę w Polsce i się stąd nie ruszam, bo póki co jest mi tu dobrze. Mi się w Polsce podoba wiele rzeczy, choć jestem tu na codzień, pewnie gdybym mieszkał na Wyspach, czy w Holandii podobałoby mi się więcej, widziałbym więcej zmian. Jak chcesz spraszać do Polski jakichś Irlandczyków, to pokaż im Wrocław, to miasto ma atmosferę i w ogóle mógłbym je długo chwalić. Gdy Irlandczycy się Wrocławiem nacieszą spakuj ich w walizkę, wyślij do Dublina i przyślij do Wrocławia z powrotem za parę lat, to miasto zmienia się z roku na rok, na lepsze oczywiście. Gdyby nie te korki…

  20. Zabraliśmy, jako śmy,
    Zabraliśmy, jako śmy, społeczeństwo polskie, czyli Polacy. Ja jestem do bólu kontynentalny, siedzę w Polsce i się stąd nie ruszam, bo póki co jest mi tu dobrze. Mi się w Polsce podoba wiele rzeczy, choć jestem tu na codzień, pewnie gdybym mieszkał na Wyspach, czy w Holandii podobałoby mi się więcej, widziałbym więcej zmian. Jak chcesz spraszać do Polski jakichś Irlandczyków, to pokaż im Wrocław, to miasto ma atmosferę i w ogóle mógłbym je długo chwalić. Gdy Irlandczycy się Wrocławiem nacieszą spakuj ich w walizkę, wyślij do Dublina i przyślij do Wrocławia z powrotem za parę lat, to miasto zmienia się z roku na rok, na lepsze oczywiście. Gdyby nie te korki…

  21. Zabraliśmy, jako śmy,
    Zabraliśmy, jako śmy, społeczeństwo polskie, czyli Polacy. Ja jestem do bólu kontynentalny, siedzę w Polsce i się stąd nie ruszam, bo póki co jest mi tu dobrze. Mi się w Polsce podoba wiele rzeczy, choć jestem tu na codzień, pewnie gdybym mieszkał na Wyspach, czy w Holandii podobałoby mi się więcej, widziałbym więcej zmian. Jak chcesz spraszać do Polski jakichś Irlandczyków, to pokaż im Wrocław, to miasto ma atmosferę i w ogóle mógłbym je długo chwalić. Gdy Irlandczycy się Wrocławiem nacieszą spakuj ich w walizkę, wyślij do Dublina i przyślij do Wrocławia z powrotem za parę lat, to miasto zmienia się z roku na rok, na lepsze oczywiście. Gdyby nie te korki…

  22. Zabraliśmy, jako śmy,
    Zabraliśmy, jako śmy, społeczeństwo polskie, czyli Polacy. Ja jestem do bólu kontynentalny, siedzę w Polsce i się stąd nie ruszam, bo póki co jest mi tu dobrze. Mi się w Polsce podoba wiele rzeczy, choć jestem tu na codzień, pewnie gdybym mieszkał na Wyspach, czy w Holandii podobałoby mi się więcej, widziałbym więcej zmian. Jak chcesz spraszać do Polski jakichś Irlandczyków, to pokaż im Wrocław, to miasto ma atmosferę i w ogóle mógłbym je długo chwalić. Gdy Irlandczycy się Wrocławiem nacieszą spakuj ich w walizkę, wyślij do Dublina i przyślij do Wrocławia z powrotem za parę lat, to miasto zmienia się z roku na rok, na lepsze oczywiście. Gdyby nie te korki…

  23. Zabraliśmy, jako śmy,
    Zabraliśmy, jako śmy, społeczeństwo polskie, czyli Polacy. Ja jestem do bólu kontynentalny, siedzę w Polsce i się stąd nie ruszam, bo póki co jest mi tu dobrze. Mi się w Polsce podoba wiele rzeczy, choć jestem tu na codzień, pewnie gdybym mieszkał na Wyspach, czy w Holandii podobałoby mi się więcej, widziałbym więcej zmian. Jak chcesz spraszać do Polski jakichś Irlandczyków, to pokaż im Wrocław, to miasto ma atmosferę i w ogóle mógłbym je długo chwalić. Gdy Irlandczycy się Wrocławiem nacieszą spakuj ich w walizkę, wyślij do Dublina i przyślij do Wrocławia z powrotem za parę lat, to miasto zmienia się z roku na rok, na lepsze oczywiście. Gdyby nie te korki…

  24. Zabraliśmy, jako śmy,
    Zabraliśmy, jako śmy, społeczeństwo polskie, czyli Polacy. Ja jestem do bólu kontynentalny, siedzę w Polsce i się stąd nie ruszam, bo póki co jest mi tu dobrze. Mi się w Polsce podoba wiele rzeczy, choć jestem tu na codzień, pewnie gdybym mieszkał na Wyspach, czy w Holandii podobałoby mi się więcej, widziałbym więcej zmian. Jak chcesz spraszać do Polski jakichś Irlandczyków, to pokaż im Wrocław, to miasto ma atmosferę i w ogóle mógłbym je długo chwalić. Gdy Irlandczycy się Wrocławiem nacieszą spakuj ich w walizkę, wyślij do Dublina i przyślij do Wrocławia z powrotem za parę lat, to miasto zmienia się z roku na rok, na lepsze oczywiście. Gdyby nie te korki…

  25. Witam
    Wymieniłeś parę miast, które nazywasz wizytówką Polski. Nie zgodzę się z paru przyczyn. Te miasta są traktowane specjalnie. Maja znacznie większy budżet, a ludzie mieszkają w nich w większości w mieszkaniach blokowych. Prawdziwy postęp w mentalności dokonuje się na wsiach, tam gdzie trzeba wykosić ten rów przy płocie, trzeba ten płot poprawić i pomalować, trzeba ten dom otynkować, trzeba przed nim postawić kwiatki i ławkę, a gmina ma wylać ten asfalt mimo kilkuset razy mniejszego budżetu od metorpolii.

    I tak się dzieje. Widzę te zmiany, widzę te ławeczki i kwiatki i widzę kolorowe tynki na dawnym, szarym siporeksie. Ludziom zaczyna się chcieć, aby ich otoczenie było ładne. Jadąc przez wsie, nie tylko wielkopolski, lecz mazowsza, łódzkiego, świętokrzyskiego, lubelskiego i innych dostrzegam to i mnie to cieszy. Jadąc przez wisie nawet nie zauważyłem, że dawne kałużowe i wyboiste lesiówki zamieniły sie w wąskie, bo wąskie ale asfaltówki. Podjazdy pod ładnie pomalowane bramy są utrzymane starannie, a i chodnik nie jest udeptaną ziemią, czy z krzywo położonej płytki, a z ładnie i równo zakrawężnikowanej kostki.

    Ludzie zaczynają dostrzegać, że fajnie jest mieszkać w ładnym, czystym i zadbanym otoczeniu, i na dodatek ludzie sami te otoczenie kształtują, nie czekając jak w większych miastach aż im to ktoś zrobi. W małych miastach maluje się szare, postkomunistyczne bloki, wymienia brudny eternit na kolorową blachę, wymienia płytki chodnikowe na równą kostkę, sieje i nawadnia się trawniki, organizuje w szkołach akcje czyszczenia okolicznych zagajników i lasów, przybywa fajnych miejsc do spędzania wolnego czasu, restauracji (wystarczy poczytać przewodnik Bikonta), klubów, hal sportowych i boisk (choćby orlików). Wprawdzie daleko nam do Niemiec, o Szwajcarii nie wspomnę, ale tam nikt nie drenował obywatelom przez 50 lat mózgu, że wszystko jest wspólne czyli niczyje. Kluczem do dbania o otoczenie jest poczucie własności, poczucie tego, że odpowiadam za te otoczenie i jeśli chcę aby było ono ładne, to muszę ja sam coś z tym zrobić, a nie pisać monity i skargi po różnych instytucjach i mediach.

    Zapraszam więc na polskie wsie i do małych miasteczek. Popatrzcie chłodnym okiem na zmiany mając w pamięci co było 20 lat temu i zobaczcie, że największym sukcesem Polaków nie jest to co widać, lecz to co się zmienia w mentalności, poczucie wspólnoty, poczucie odpowiedzialności za otoczenie, wola zmian i porządku, potrzeba czystości i potrzeba po prostu porządnie wykonanej pracy. Przy tym co się dzieje na prowincji zmiany w mentalności właśnie polityków ogólnokrajowych niestety nie nadążają. Rewolucja ’89 po tych 20 latach powoli zmienia się w ewolucję rozumienia pojedynczego człowieka, to po prostu widać. Dlatego jak mi ktoś najeżdża na mój kraj, na moich sąsiadów, na moich rodaków, wypisując, że tam gdzieś jest tak cudownie, że ludzie wspaniali, że czysto, to mnie trafia szlak, bo jeśli u nas coś idzie źle, to właśnie przez tych co u władzy, politycznej, ale i mentalnej. I ci ludzie odpowadają za zło, a nie szarzy mieszkańcy miast i wsi, bo ci z szarzyzną walczą. Trzeba tylko odejść od komputera, od telewizora, odłożyć gazetę i popatrzeć wokół.

    • witam pieknie
      nie sposob sie nie zgodzic z przedmowca jesli chodzi o zmiany w wygladzie wsi i malych miasteczek,
      ostatnio podczas jazdy po kraju wrazenie na mnie robi jeszcze ilosc drog w rozbudowie i w remontach, i nie chodzi mi tu o autostrady o ktorych sie glownie mowi w telewizjach, ale zwykle drogi – drugiej i trzeciej kolejnosci odsniezania 🙂
      swego czasu jechalem w hiszpanii z lokalnym kierowca i na pytanie co sie u nich w kraju zmienilo po wejsciu do unii – uslyszalem odpowiedz: mamy coraz wiecej coraz lepszej jakosci drog, i wydaje mi sie ze powoli staje sie to faktem tez i u nas,
      po otwarciu nowego odcinka a1 mialem okazje wracac do gdyni ta droga i jest to bardzo dobry kawal drogowej roboty, ktorego nie ma sie co wstydzic w europie (mam nadzieje ze nie pozalowali asfaltu jak w wielkopolsce 😉 )

      serdecznie pozdrawiam

      • Zgadza się
        trasa Bydgoszcz – Gdynia – poniżej 2 h (z rozsądną dla mnie prędkością) dzięki A1!

        Ale i na Kaszubach się poprawiło. Chociaż przejazd krajówką nr 20 do Kościerzyny podczas nie tak dawnych remontów nie należał do przyjemności… Ale coś za coś.

  26. Witam
    Wymieniłeś parę miast, które nazywasz wizytówką Polski. Nie zgodzę się z paru przyczyn. Te miasta są traktowane specjalnie. Maja znacznie większy budżet, a ludzie mieszkają w nich w większości w mieszkaniach blokowych. Prawdziwy postęp w mentalności dokonuje się na wsiach, tam gdzie trzeba wykosić ten rów przy płocie, trzeba ten płot poprawić i pomalować, trzeba ten dom otynkować, trzeba przed nim postawić kwiatki i ławkę, a gmina ma wylać ten asfalt mimo kilkuset razy mniejszego budżetu od metorpolii.

    I tak się dzieje. Widzę te zmiany, widzę te ławeczki i kwiatki i widzę kolorowe tynki na dawnym, szarym siporeksie. Ludziom zaczyna się chcieć, aby ich otoczenie było ładne. Jadąc przez wsie, nie tylko wielkopolski, lecz mazowsza, łódzkiego, świętokrzyskiego, lubelskiego i innych dostrzegam to i mnie to cieszy. Jadąc przez wisie nawet nie zauważyłem, że dawne kałużowe i wyboiste lesiówki zamieniły sie w wąskie, bo wąskie ale asfaltówki. Podjazdy pod ładnie pomalowane bramy są utrzymane starannie, a i chodnik nie jest udeptaną ziemią, czy z krzywo położonej płytki, a z ładnie i równo zakrawężnikowanej kostki.

    Ludzie zaczynają dostrzegać, że fajnie jest mieszkać w ładnym, czystym i zadbanym otoczeniu, i na dodatek ludzie sami te otoczenie kształtują, nie czekając jak w większych miastach aż im to ktoś zrobi. W małych miastach maluje się szare, postkomunistyczne bloki, wymienia brudny eternit na kolorową blachę, wymienia płytki chodnikowe na równą kostkę, sieje i nawadnia się trawniki, organizuje w szkołach akcje czyszczenia okolicznych zagajników i lasów, przybywa fajnych miejsc do spędzania wolnego czasu, restauracji (wystarczy poczytać przewodnik Bikonta), klubów, hal sportowych i boisk (choćby orlików). Wprawdzie daleko nam do Niemiec, o Szwajcarii nie wspomnę, ale tam nikt nie drenował obywatelom przez 50 lat mózgu, że wszystko jest wspólne czyli niczyje. Kluczem do dbania o otoczenie jest poczucie własności, poczucie tego, że odpowiadam za te otoczenie i jeśli chcę aby było ono ładne, to muszę ja sam coś z tym zrobić, a nie pisać monity i skargi po różnych instytucjach i mediach.

    Zapraszam więc na polskie wsie i do małych miasteczek. Popatrzcie chłodnym okiem na zmiany mając w pamięci co było 20 lat temu i zobaczcie, że największym sukcesem Polaków nie jest to co widać, lecz to co się zmienia w mentalności, poczucie wspólnoty, poczucie odpowiedzialności za otoczenie, wola zmian i porządku, potrzeba czystości i potrzeba po prostu porządnie wykonanej pracy. Przy tym co się dzieje na prowincji zmiany w mentalności właśnie polityków ogólnokrajowych niestety nie nadążają. Rewolucja ’89 po tych 20 latach powoli zmienia się w ewolucję rozumienia pojedynczego człowieka, to po prostu widać. Dlatego jak mi ktoś najeżdża na mój kraj, na moich sąsiadów, na moich rodaków, wypisując, że tam gdzieś jest tak cudownie, że ludzie wspaniali, że czysto, to mnie trafia szlak, bo jeśli u nas coś idzie źle, to właśnie przez tych co u władzy, politycznej, ale i mentalnej. I ci ludzie odpowadają za zło, a nie szarzy mieszkańcy miast i wsi, bo ci z szarzyzną walczą. Trzeba tylko odejść od komputera, od telewizora, odłożyć gazetę i popatrzeć wokół.

    • witam pieknie
      nie sposob sie nie zgodzic z przedmowca jesli chodzi o zmiany w wygladzie wsi i malych miasteczek,
      ostatnio podczas jazdy po kraju wrazenie na mnie robi jeszcze ilosc drog w rozbudowie i w remontach, i nie chodzi mi tu o autostrady o ktorych sie glownie mowi w telewizjach, ale zwykle drogi – drugiej i trzeciej kolejnosci odsniezania 🙂
      swego czasu jechalem w hiszpanii z lokalnym kierowca i na pytanie co sie u nich w kraju zmienilo po wejsciu do unii – uslyszalem odpowiedz: mamy coraz wiecej coraz lepszej jakosci drog, i wydaje mi sie ze powoli staje sie to faktem tez i u nas,
      po otwarciu nowego odcinka a1 mialem okazje wracac do gdyni ta droga i jest to bardzo dobry kawal drogowej roboty, ktorego nie ma sie co wstydzic w europie (mam nadzieje ze nie pozalowali asfaltu jak w wielkopolsce 😉 )

      serdecznie pozdrawiam

      • Zgadza się
        trasa Bydgoszcz – Gdynia – poniżej 2 h (z rozsądną dla mnie prędkością) dzięki A1!

        Ale i na Kaszubach się poprawiło. Chociaż przejazd krajówką nr 20 do Kościerzyny podczas nie tak dawnych remontów nie należał do przyjemności… Ale coś za coś.

  27. Witam
    Wymieniłeś parę miast, które nazywasz wizytówką Polski. Nie zgodzę się z paru przyczyn. Te miasta są traktowane specjalnie. Maja znacznie większy budżet, a ludzie mieszkają w nich w większości w mieszkaniach blokowych. Prawdziwy postęp w mentalności dokonuje się na wsiach, tam gdzie trzeba wykosić ten rów przy płocie, trzeba ten płot poprawić i pomalować, trzeba ten dom otynkować, trzeba przed nim postawić kwiatki i ławkę, a gmina ma wylać ten asfalt mimo kilkuset razy mniejszego budżetu od metorpolii.

    I tak się dzieje. Widzę te zmiany, widzę te ławeczki i kwiatki i widzę kolorowe tynki na dawnym, szarym siporeksie. Ludziom zaczyna się chcieć, aby ich otoczenie było ładne. Jadąc przez wsie, nie tylko wielkopolski, lecz mazowsza, łódzkiego, świętokrzyskiego, lubelskiego i innych dostrzegam to i mnie to cieszy. Jadąc przez wisie nawet nie zauważyłem, że dawne kałużowe i wyboiste lesiówki zamieniły sie w wąskie, bo wąskie ale asfaltówki. Podjazdy pod ładnie pomalowane bramy są utrzymane starannie, a i chodnik nie jest udeptaną ziemią, czy z krzywo położonej płytki, a z ładnie i równo zakrawężnikowanej kostki.

    Ludzie zaczynają dostrzegać, że fajnie jest mieszkać w ładnym, czystym i zadbanym otoczeniu, i na dodatek ludzie sami te otoczenie kształtują, nie czekając jak w większych miastach aż im to ktoś zrobi. W małych miastach maluje się szare, postkomunistyczne bloki, wymienia brudny eternit na kolorową blachę, wymienia płytki chodnikowe na równą kostkę, sieje i nawadnia się trawniki, organizuje w szkołach akcje czyszczenia okolicznych zagajników i lasów, przybywa fajnych miejsc do spędzania wolnego czasu, restauracji (wystarczy poczytać przewodnik Bikonta), klubów, hal sportowych i boisk (choćby orlików). Wprawdzie daleko nam do Niemiec, o Szwajcarii nie wspomnę, ale tam nikt nie drenował obywatelom przez 50 lat mózgu, że wszystko jest wspólne czyli niczyje. Kluczem do dbania o otoczenie jest poczucie własności, poczucie tego, że odpowiadam za te otoczenie i jeśli chcę aby było ono ładne, to muszę ja sam coś z tym zrobić, a nie pisać monity i skargi po różnych instytucjach i mediach.

    Zapraszam więc na polskie wsie i do małych miasteczek. Popatrzcie chłodnym okiem na zmiany mając w pamięci co było 20 lat temu i zobaczcie, że największym sukcesem Polaków nie jest to co widać, lecz to co się zmienia w mentalności, poczucie wspólnoty, poczucie odpowiedzialności za otoczenie, wola zmian i porządku, potrzeba czystości i potrzeba po prostu porządnie wykonanej pracy. Przy tym co się dzieje na prowincji zmiany w mentalności właśnie polityków ogólnokrajowych niestety nie nadążają. Rewolucja ’89 po tych 20 latach powoli zmienia się w ewolucję rozumienia pojedynczego człowieka, to po prostu widać. Dlatego jak mi ktoś najeżdża na mój kraj, na moich sąsiadów, na moich rodaków, wypisując, że tam gdzieś jest tak cudownie, że ludzie wspaniali, że czysto, to mnie trafia szlak, bo jeśli u nas coś idzie źle, to właśnie przez tych co u władzy, politycznej, ale i mentalnej. I ci ludzie odpowadają za zło, a nie szarzy mieszkańcy miast i wsi, bo ci z szarzyzną walczą. Trzeba tylko odejść od komputera, od telewizora, odłożyć gazetę i popatrzeć wokół.

    • witam pieknie
      nie sposob sie nie zgodzic z przedmowca jesli chodzi o zmiany w wygladzie wsi i malych miasteczek,
      ostatnio podczas jazdy po kraju wrazenie na mnie robi jeszcze ilosc drog w rozbudowie i w remontach, i nie chodzi mi tu o autostrady o ktorych sie glownie mowi w telewizjach, ale zwykle drogi – drugiej i trzeciej kolejnosci odsniezania 🙂
      swego czasu jechalem w hiszpanii z lokalnym kierowca i na pytanie co sie u nich w kraju zmienilo po wejsciu do unii – uslyszalem odpowiedz: mamy coraz wiecej coraz lepszej jakosci drog, i wydaje mi sie ze powoli staje sie to faktem tez i u nas,
      po otwarciu nowego odcinka a1 mialem okazje wracac do gdyni ta droga i jest to bardzo dobry kawal drogowej roboty, ktorego nie ma sie co wstydzic w europie (mam nadzieje ze nie pozalowali asfaltu jak w wielkopolsce 😉 )

      serdecznie pozdrawiam

      • Zgadza się
        trasa Bydgoszcz – Gdynia – poniżej 2 h (z rozsądną dla mnie prędkością) dzięki A1!

        Ale i na Kaszubach się poprawiło. Chociaż przejazd krajówką nr 20 do Kościerzyny podczas nie tak dawnych remontów nie należał do przyjemności… Ale coś za coś.

  28. Witam
    Wymieniłeś parę miast, które nazywasz wizytówką Polski. Nie zgodzę się z paru przyczyn. Te miasta są traktowane specjalnie. Maja znacznie większy budżet, a ludzie mieszkają w nich w większości w mieszkaniach blokowych. Prawdziwy postęp w mentalności dokonuje się na wsiach, tam gdzie trzeba wykosić ten rów przy płocie, trzeba ten płot poprawić i pomalować, trzeba ten dom otynkować, trzeba przed nim postawić kwiatki i ławkę, a gmina ma wylać ten asfalt mimo kilkuset razy mniejszego budżetu od metorpolii.

    I tak się dzieje. Widzę te zmiany, widzę te ławeczki i kwiatki i widzę kolorowe tynki na dawnym, szarym siporeksie. Ludziom zaczyna się chcieć, aby ich otoczenie było ładne. Jadąc przez wsie, nie tylko wielkopolski, lecz mazowsza, łódzkiego, świętokrzyskiego, lubelskiego i innych dostrzegam to i mnie to cieszy. Jadąc przez wisie nawet nie zauważyłem, że dawne kałużowe i wyboiste lesiówki zamieniły sie w wąskie, bo wąskie ale asfaltówki. Podjazdy pod ładnie pomalowane bramy są utrzymane starannie, a i chodnik nie jest udeptaną ziemią, czy z krzywo położonej płytki, a z ładnie i równo zakrawężnikowanej kostki.

    Ludzie zaczynają dostrzegać, że fajnie jest mieszkać w ładnym, czystym i zadbanym otoczeniu, i na dodatek ludzie sami te otoczenie kształtują, nie czekając jak w większych miastach aż im to ktoś zrobi. W małych miastach maluje się szare, postkomunistyczne bloki, wymienia brudny eternit na kolorową blachę, wymienia płytki chodnikowe na równą kostkę, sieje i nawadnia się trawniki, organizuje w szkołach akcje czyszczenia okolicznych zagajników i lasów, przybywa fajnych miejsc do spędzania wolnego czasu, restauracji (wystarczy poczytać przewodnik Bikonta), klubów, hal sportowych i boisk (choćby orlików). Wprawdzie daleko nam do Niemiec, o Szwajcarii nie wspomnę, ale tam nikt nie drenował obywatelom przez 50 lat mózgu, że wszystko jest wspólne czyli niczyje. Kluczem do dbania o otoczenie jest poczucie własności, poczucie tego, że odpowiadam za te otoczenie i jeśli chcę aby było ono ładne, to muszę ja sam coś z tym zrobić, a nie pisać monity i skargi po różnych instytucjach i mediach.

    Zapraszam więc na polskie wsie i do małych miasteczek. Popatrzcie chłodnym okiem na zmiany mając w pamięci co było 20 lat temu i zobaczcie, że największym sukcesem Polaków nie jest to co widać, lecz to co się zmienia w mentalności, poczucie wspólnoty, poczucie odpowiedzialności za otoczenie, wola zmian i porządku, potrzeba czystości i potrzeba po prostu porządnie wykonanej pracy. Przy tym co się dzieje na prowincji zmiany w mentalności właśnie polityków ogólnokrajowych niestety nie nadążają. Rewolucja ’89 po tych 20 latach powoli zmienia się w ewolucję rozumienia pojedynczego człowieka, to po prostu widać. Dlatego jak mi ktoś najeżdża na mój kraj, na moich sąsiadów, na moich rodaków, wypisując, że tam gdzieś jest tak cudownie, że ludzie wspaniali, że czysto, to mnie trafia szlak, bo jeśli u nas coś idzie źle, to właśnie przez tych co u władzy, politycznej, ale i mentalnej. I ci ludzie odpowadają za zło, a nie szarzy mieszkańcy miast i wsi, bo ci z szarzyzną walczą. Trzeba tylko odejść od komputera, od telewizora, odłożyć gazetę i popatrzeć wokół.

  29. Witam
    Wymieniłeś parę miast, które nazywasz wizytówką Polski. Nie zgodzę się z paru przyczyn. Te miasta są traktowane specjalnie. Maja znacznie większy budżet, a ludzie mieszkają w nich w większości w mieszkaniach blokowych. Prawdziwy postęp w mentalności dokonuje się na wsiach, tam gdzie trzeba wykosić ten rów przy płocie, trzeba ten płot poprawić i pomalować, trzeba ten dom otynkować, trzeba przed nim postawić kwiatki i ławkę, a gmina ma wylać ten asfalt mimo kilkuset razy mniejszego budżetu od metorpolii.

    I tak się dzieje. Widzę te zmiany, widzę te ławeczki i kwiatki i widzę kolorowe tynki na dawnym, szarym siporeksie. Ludziom zaczyna się chcieć, aby ich otoczenie było ładne. Jadąc przez wsie, nie tylko wielkopolski, lecz mazowsza, łódzkiego, świętokrzyskiego, lubelskiego i innych dostrzegam to i mnie to cieszy. Jadąc przez wisie nawet nie zauważyłem, że dawne kałużowe i wyboiste lesiówki zamieniły sie w wąskie, bo wąskie ale asfaltówki. Podjazdy pod ładnie pomalowane bramy są utrzymane starannie, a i chodnik nie jest udeptaną ziemią, czy z krzywo położonej płytki, a z ładnie i równo zakrawężnikowanej kostki.

    Ludzie zaczynają dostrzegać, że fajnie jest mieszkać w ładnym, czystym i zadbanym otoczeniu, i na dodatek ludzie sami te otoczenie kształtują, nie czekając jak w większych miastach aż im to ktoś zrobi. W małych miastach maluje się szare, postkomunistyczne bloki, wymienia brudny eternit na kolorową blachę, wymienia płytki chodnikowe na równą kostkę, sieje i nawadnia się trawniki, organizuje w szkołach akcje czyszczenia okolicznych zagajników i lasów, przybywa fajnych miejsc do spędzania wolnego czasu, restauracji (wystarczy poczytać przewodnik Bikonta), klubów, hal sportowych i boisk (choćby orlików). Wprawdzie daleko nam do Niemiec, o Szwajcarii nie wspomnę, ale tam nikt nie drenował obywatelom przez 50 lat mózgu, że wszystko jest wspólne czyli niczyje. Kluczem do dbania o otoczenie jest poczucie własności, poczucie tego, że odpowiadam za te otoczenie i jeśli chcę aby było ono ładne, to muszę ja sam coś z tym zrobić, a nie pisać monity i skargi po różnych instytucjach i mediach.

    Zapraszam więc na polskie wsie i do małych miasteczek. Popatrzcie chłodnym okiem na zmiany mając w pamięci co było 20 lat temu i zobaczcie, że największym sukcesem Polaków nie jest to co widać, lecz to co się zmienia w mentalności, poczucie wspólnoty, poczucie odpowiedzialności za otoczenie, wola zmian i porządku, potrzeba czystości i potrzeba po prostu porządnie wykonanej pracy. Przy tym co się dzieje na prowincji zmiany w mentalności właśnie polityków ogólnokrajowych niestety nie nadążają. Rewolucja ’89 po tych 20 latach powoli zmienia się w ewolucję rozumienia pojedynczego człowieka, to po prostu widać. Dlatego jak mi ktoś najeżdża na mój kraj, na moich sąsiadów, na moich rodaków, wypisując, że tam gdzieś jest tak cudownie, że ludzie wspaniali, że czysto, to mnie trafia szlak, bo jeśli u nas coś idzie źle, to właśnie przez tych co u władzy, politycznej, ale i mentalnej. I ci ludzie odpowadają za zło, a nie szarzy mieszkańcy miast i wsi, bo ci z szarzyzną walczą. Trzeba tylko odejść od komputera, od telewizora, odłożyć gazetę i popatrzeć wokół.

    • witam pieknie
      nie sposob sie nie zgodzic z przedmowca jesli chodzi o zmiany w wygladzie wsi i malych miasteczek,
      ostatnio podczas jazdy po kraju wrazenie na mnie robi jeszcze ilosc drog w rozbudowie i w remontach, i nie chodzi mi tu o autostrady o ktorych sie glownie mowi w telewizjach, ale zwykle drogi – drugiej i trzeciej kolejnosci odsniezania 🙂
      swego czasu jechalem w hiszpanii z lokalnym kierowca i na pytanie co sie u nich w kraju zmienilo po wejsciu do unii – uslyszalem odpowiedz: mamy coraz wiecej coraz lepszej jakosci drog, i wydaje mi sie ze powoli staje sie to faktem tez i u nas,
      po otwarciu nowego odcinka a1 mialem okazje wracac do gdyni ta droga i jest to bardzo dobry kawal drogowej roboty, ktorego nie ma sie co wstydzic w europie (mam nadzieje ze nie pozalowali asfaltu jak w wielkopolsce 😉 )

      serdecznie pozdrawiam

      • Zgadza się
        trasa Bydgoszcz – Gdynia – poniżej 2 h (z rozsądną dla mnie prędkością) dzięki A1!

        Ale i na Kaszubach się poprawiło. Chociaż przejazd krajówką nr 20 do Kościerzyny podczas nie tak dawnych remontów nie należał do przyjemności… Ale coś za coś.

  30. Witam
    Wymieniłeś parę miast, które nazywasz wizytówką Polski. Nie zgodzę się z paru przyczyn. Te miasta są traktowane specjalnie. Maja znacznie większy budżet, a ludzie mieszkają w nich w większości w mieszkaniach blokowych. Prawdziwy postęp w mentalności dokonuje się na wsiach, tam gdzie trzeba wykosić ten rów przy płocie, trzeba ten płot poprawić i pomalować, trzeba ten dom otynkować, trzeba przed nim postawić kwiatki i ławkę, a gmina ma wylać ten asfalt mimo kilkuset razy mniejszego budżetu od metorpolii.

    I tak się dzieje. Widzę te zmiany, widzę te ławeczki i kwiatki i widzę kolorowe tynki na dawnym, szarym siporeksie. Ludziom zaczyna się chcieć, aby ich otoczenie było ładne. Jadąc przez wsie, nie tylko wielkopolski, lecz mazowsza, łódzkiego, świętokrzyskiego, lubelskiego i innych dostrzegam to i mnie to cieszy. Jadąc przez wisie nawet nie zauważyłem, że dawne kałużowe i wyboiste lesiówki zamieniły sie w wąskie, bo wąskie ale asfaltówki. Podjazdy pod ładnie pomalowane bramy są utrzymane starannie, a i chodnik nie jest udeptaną ziemią, czy z krzywo położonej płytki, a z ładnie i równo zakrawężnikowanej kostki.

    Ludzie zaczynają dostrzegać, że fajnie jest mieszkać w ładnym, czystym i zadbanym otoczeniu, i na dodatek ludzie sami te otoczenie kształtują, nie czekając jak w większych miastach aż im to ktoś zrobi. W małych miastach maluje się szare, postkomunistyczne bloki, wymienia brudny eternit na kolorową blachę, wymienia płytki chodnikowe na równą kostkę, sieje i nawadnia się trawniki, organizuje w szkołach akcje czyszczenia okolicznych zagajników i lasów, przybywa fajnych miejsc do spędzania wolnego czasu, restauracji (wystarczy poczytać przewodnik Bikonta), klubów, hal sportowych i boisk (choćby orlików). Wprawdzie daleko nam do Niemiec, o Szwajcarii nie wspomnę, ale tam nikt nie drenował obywatelom przez 50 lat mózgu, że wszystko jest wspólne czyli niczyje. Kluczem do dbania o otoczenie jest poczucie własności, poczucie tego, że odpowiadam za te otoczenie i jeśli chcę aby było ono ładne, to muszę ja sam coś z tym zrobić, a nie pisać monity i skargi po różnych instytucjach i mediach.

    Zapraszam więc na polskie wsie i do małych miasteczek. Popatrzcie chłodnym okiem na zmiany mając w pamięci co było 20 lat temu i zobaczcie, że największym sukcesem Polaków nie jest to co widać, lecz to co się zmienia w mentalności, poczucie wspólnoty, poczucie odpowiedzialności za otoczenie, wola zmian i porządku, potrzeba czystości i potrzeba po prostu porządnie wykonanej pracy. Przy tym co się dzieje na prowincji zmiany w mentalności właśnie polityków ogólnokrajowych niestety nie nadążają. Rewolucja ’89 po tych 20 latach powoli zmienia się w ewolucję rozumienia pojedynczego człowieka, to po prostu widać. Dlatego jak mi ktoś najeżdża na mój kraj, na moich sąsiadów, na moich rodaków, wypisując, że tam gdzieś jest tak cudownie, że ludzie wspaniali, że czysto, to mnie trafia szlak, bo jeśli u nas coś idzie źle, to właśnie przez tych co u władzy, politycznej, ale i mentalnej. I ci ludzie odpowadają za zło, a nie szarzy mieszkańcy miast i wsi, bo ci z szarzyzną walczą. Trzeba tylko odejść od komputera, od telewizora, odłożyć gazetę i popatrzeć wokół.

    • witam pieknie
      nie sposob sie nie zgodzic z przedmowca jesli chodzi o zmiany w wygladzie wsi i malych miasteczek,
      ostatnio podczas jazdy po kraju wrazenie na mnie robi jeszcze ilosc drog w rozbudowie i w remontach, i nie chodzi mi tu o autostrady o ktorych sie glownie mowi w telewizjach, ale zwykle drogi – drugiej i trzeciej kolejnosci odsniezania 🙂
      swego czasu jechalem w hiszpanii z lokalnym kierowca i na pytanie co sie u nich w kraju zmienilo po wejsciu do unii – uslyszalem odpowiedz: mamy coraz wiecej coraz lepszej jakosci drog, i wydaje mi sie ze powoli staje sie to faktem tez i u nas,
      po otwarciu nowego odcinka a1 mialem okazje wracac do gdyni ta droga i jest to bardzo dobry kawal drogowej roboty, ktorego nie ma sie co wstydzic w europie (mam nadzieje ze nie pozalowali asfaltu jak w wielkopolsce 😉 )

      serdecznie pozdrawiam

      • Zgadza się
        trasa Bydgoszcz – Gdynia – poniżej 2 h (z rozsądną dla mnie prędkością) dzięki A1!

        Ale i na Kaszubach się poprawiło. Chociaż przejazd krajówką nr 20 do Kościerzyny podczas nie tak dawnych remontów nie należał do przyjemności… Ale coś za coś.

      • Dlaczego “kiedyś”?
        W 3mieście do dostania na bieżąco.

        Co do innych piw, to również niepasteryzowane "Żywe" (lager, ale specyficzny), i portery – żywiecki, wrocławski, a ostatnio odkryłem na własny użytek niezły Grand Imperial (z Bielkówka pod Gdańskiem). Nie jest tragicznie!

        • Piwo – rzecz gustu
          Polskie są niezłe. Nawet Warka się wyrobiła a przecież za moich studenckich czasów mówiło się, że piwo dzieli się na piwo i na warkę(taka wtedy była kiepska).
          Ale obiektywnie a nie patriotycznie stwierdzić muszę, że najbardziej smakują mi podawane w temperaturze pokojowej, grawitacyjnie nalewane do kufla czy szklany ciemnobrązowe piwa angielskie (nie mylić z czarnymi). Są leciutkie i pięknie moderują dyskusje wszelakie jakich każdy angielski pub jest pełen. Polskich piw miesiącami mogę do ust nie brać. Nie kuszą. Wolę łyk czerwonego wina co dnia.

      • Dlaczego “kiedyś”?
        W 3mieście do dostania na bieżąco.

        Co do innych piw, to również niepasteryzowane "Żywe" (lager, ale specyficzny), i portery – żywiecki, wrocławski, a ostatnio odkryłem na własny użytek niezły Grand Imperial (z Bielkówka pod Gdańskiem). Nie jest tragicznie!

        • Piwo – rzecz gustu
          Polskie są niezłe. Nawet Warka się wyrobiła a przecież za moich studenckich czasów mówiło się, że piwo dzieli się na piwo i na warkę(taka wtedy była kiepska).
          Ale obiektywnie a nie patriotycznie stwierdzić muszę, że najbardziej smakują mi podawane w temperaturze pokojowej, grawitacyjnie nalewane do kufla czy szklany ciemnobrązowe piwa angielskie (nie mylić z czarnymi). Są leciutkie i pięknie moderują dyskusje wszelakie jakich każdy angielski pub jest pełen. Polskich piw miesiącami mogę do ust nie brać. Nie kuszą. Wolę łyk czerwonego wina co dnia.

      • Dlaczego “kiedyś”?
        W 3mieście do dostania na bieżąco.

        Co do innych piw, to również niepasteryzowane "Żywe" (lager, ale specyficzny), i portery – żywiecki, wrocławski, a ostatnio odkryłem na własny użytek niezły Grand Imperial (z Bielkówka pod Gdańskiem). Nie jest tragicznie!

        • Piwo – rzecz gustu
          Polskie są niezłe. Nawet Warka się wyrobiła a przecież za moich studenckich czasów mówiło się, że piwo dzieli się na piwo i na warkę(taka wtedy była kiepska).
          Ale obiektywnie a nie patriotycznie stwierdzić muszę, że najbardziej smakują mi podawane w temperaturze pokojowej, grawitacyjnie nalewane do kufla czy szklany ciemnobrązowe piwa angielskie (nie mylić z czarnymi). Są leciutkie i pięknie moderują dyskusje wszelakie jakich każdy angielski pub jest pełen. Polskich piw miesiącami mogę do ust nie brać. Nie kuszą. Wolę łyk czerwonego wina co dnia.

      • Dlaczego “kiedyś”?
        W 3mieście do dostania na bieżąco.

        Co do innych piw, to również niepasteryzowane "Żywe" (lager, ale specyficzny), i portery – żywiecki, wrocławski, a ostatnio odkryłem na własny użytek niezły Grand Imperial (z Bielkówka pod Gdańskiem). Nie jest tragicznie!

        • Piwo – rzecz gustu
          Polskie są niezłe. Nawet Warka się wyrobiła a przecież za moich studenckich czasów mówiło się, że piwo dzieli się na piwo i na warkę(taka wtedy była kiepska).
          Ale obiektywnie a nie patriotycznie stwierdzić muszę, że najbardziej smakują mi podawane w temperaturze pokojowej, grawitacyjnie nalewane do kufla czy szklany ciemnobrązowe piwa angielskie (nie mylić z czarnymi). Są leciutkie i pięknie moderują dyskusje wszelakie jakich każdy angielski pub jest pełen. Polskich piw miesiącami mogę do ust nie brać. Nie kuszą. Wolę łyk czerwonego wina co dnia.

      • Dlaczego “kiedyś”?
        W 3mieście do dostania na bieżąco.

        Co do innych piw, to również niepasteryzowane "Żywe" (lager, ale specyficzny), i portery – żywiecki, wrocławski, a ostatnio odkryłem na własny użytek niezły Grand Imperial (z Bielkówka pod Gdańskiem). Nie jest tragicznie!

        • Piwo – rzecz gustu
          Polskie są niezłe. Nawet Warka się wyrobiła a przecież za moich studenckich czasów mówiło się, że piwo dzieli się na piwo i na warkę(taka wtedy była kiepska).
          Ale obiektywnie a nie patriotycznie stwierdzić muszę, że najbardziej smakują mi podawane w temperaturze pokojowej, grawitacyjnie nalewane do kufla czy szklany ciemnobrązowe piwa angielskie (nie mylić z czarnymi). Są leciutkie i pięknie moderują dyskusje wszelakie jakich każdy angielski pub jest pełen. Polskich piw miesiącami mogę do ust nie brać. Nie kuszą. Wolę łyk czerwonego wina co dnia.

  31. Nie musimy być Kanadą.
    Wystarczy, żeby Polska była sobą, normalną Polską, nie kołchozem. Mówisz, że tu pomalować nie wolno, bo to, a tam, bo tamto, ale to bzdura. Przypadki, gdy zabytkowy kolor kogoś razi są rzadkie, na ogół nie ma problemu, by wziąć parę puszek farby i pomachać pędzlem po ścianach. Że prawo własności jest dzikie to prawda, ale szykują się duże zmiany, Palikot zamierza znieść pozwolenie budowlane, miejmy nadzieję, że Lesiu nie zawetuje. A turystów czystością się nie przyciąga, turystów przyciągają inne atrakcje, gdy jest czysto po prostu nie ma wstydu przed turystami. Nie jest żadnym problemem skosić zapuszczony trawnik, czy naprawić walący się płot, nikt tego nie robi dla burmistrzów, każdy robi to dla samego siebie i samemu sobie wystawia w ten sposób wizytówkę. Jeśli chodzi o meneli to bardzo się wzruszyłem, zakłady padły im 20 lat temu, a oni z rozpaczy wciąż piją. 20 lat temu wielu ludzi straciło pracę, część walczyła i podniosła się z nędzy, część olała własne życie i ja tej drugiej części nie współczuję. Dokonali wyboru, nie chcieli walczyć o własny byt, bytują więc jak bytują. Jeśli uważasz, że to brutalne i że tym ludziom koniecznie trzeba pomóc, to poczytaj sobie historyjkę o kozach, którą ktoś kiedyś zamieścił na "Kontrowersjach" i która pokazuje jak kończą się próby pomocy dla mieszkańców byłych pegeerów.

  32. Nie musimy być Kanadą.
    Wystarczy, żeby Polska była sobą, normalną Polską, nie kołchozem. Mówisz, że tu pomalować nie wolno, bo to, a tam, bo tamto, ale to bzdura. Przypadki, gdy zabytkowy kolor kogoś razi są rzadkie, na ogół nie ma problemu, by wziąć parę puszek farby i pomachać pędzlem po ścianach. Że prawo własności jest dzikie to prawda, ale szykują się duże zmiany, Palikot zamierza znieść pozwolenie budowlane, miejmy nadzieję, że Lesiu nie zawetuje. A turystów czystością się nie przyciąga, turystów przyciągają inne atrakcje, gdy jest czysto po prostu nie ma wstydu przed turystami. Nie jest żadnym problemem skosić zapuszczony trawnik, czy naprawić walący się płot, nikt tego nie robi dla burmistrzów, każdy robi to dla samego siebie i samemu sobie wystawia w ten sposób wizytówkę. Jeśli chodzi o meneli to bardzo się wzruszyłem, zakłady padły im 20 lat temu, a oni z rozpaczy wciąż piją. 20 lat temu wielu ludzi straciło pracę, część walczyła i podniosła się z nędzy, część olała własne życie i ja tej drugiej części nie współczuję. Dokonali wyboru, nie chcieli walczyć o własny byt, bytują więc jak bytują. Jeśli uważasz, że to brutalne i że tym ludziom koniecznie trzeba pomóc, to poczytaj sobie historyjkę o kozach, którą ktoś kiedyś zamieścił na "Kontrowersjach" i która pokazuje jak kończą się próby pomocy dla mieszkańców byłych pegeerów.

  33. Nie musimy być Kanadą.
    Wystarczy, żeby Polska była sobą, normalną Polską, nie kołchozem. Mówisz, że tu pomalować nie wolno, bo to, a tam, bo tamto, ale to bzdura. Przypadki, gdy zabytkowy kolor kogoś razi są rzadkie, na ogół nie ma problemu, by wziąć parę puszek farby i pomachać pędzlem po ścianach. Że prawo własności jest dzikie to prawda, ale szykują się duże zmiany, Palikot zamierza znieść pozwolenie budowlane, miejmy nadzieję, że Lesiu nie zawetuje. A turystów czystością się nie przyciąga, turystów przyciągają inne atrakcje, gdy jest czysto po prostu nie ma wstydu przed turystami. Nie jest żadnym problemem skosić zapuszczony trawnik, czy naprawić walący się płot, nikt tego nie robi dla burmistrzów, każdy robi to dla samego siebie i samemu sobie wystawia w ten sposób wizytówkę. Jeśli chodzi o meneli to bardzo się wzruszyłem, zakłady padły im 20 lat temu, a oni z rozpaczy wciąż piją. 20 lat temu wielu ludzi straciło pracę, część walczyła i podniosła się z nędzy, część olała własne życie i ja tej drugiej części nie współczuję. Dokonali wyboru, nie chcieli walczyć o własny byt, bytują więc jak bytują. Jeśli uważasz, że to brutalne i że tym ludziom koniecznie trzeba pomóc, to poczytaj sobie historyjkę o kozach, którą ktoś kiedyś zamieścił na "Kontrowersjach" i która pokazuje jak kończą się próby pomocy dla mieszkańców byłych pegeerów.

  34. Nie musimy być Kanadą.
    Wystarczy, żeby Polska była sobą, normalną Polską, nie kołchozem. Mówisz, że tu pomalować nie wolno, bo to, a tam, bo tamto, ale to bzdura. Przypadki, gdy zabytkowy kolor kogoś razi są rzadkie, na ogół nie ma problemu, by wziąć parę puszek farby i pomachać pędzlem po ścianach. Że prawo własności jest dzikie to prawda, ale szykują się duże zmiany, Palikot zamierza znieść pozwolenie budowlane, miejmy nadzieję, że Lesiu nie zawetuje. A turystów czystością się nie przyciąga, turystów przyciągają inne atrakcje, gdy jest czysto po prostu nie ma wstydu przed turystami. Nie jest żadnym problemem skosić zapuszczony trawnik, czy naprawić walący się płot, nikt tego nie robi dla burmistrzów, każdy robi to dla samego siebie i samemu sobie wystawia w ten sposób wizytówkę. Jeśli chodzi o meneli to bardzo się wzruszyłem, zakłady padły im 20 lat temu, a oni z rozpaczy wciąż piją. 20 lat temu wielu ludzi straciło pracę, część walczyła i podniosła się z nędzy, część olała własne życie i ja tej drugiej części nie współczuję. Dokonali wyboru, nie chcieli walczyć o własny byt, bytują więc jak bytują. Jeśli uważasz, że to brutalne i że tym ludziom koniecznie trzeba pomóc, to poczytaj sobie historyjkę o kozach, którą ktoś kiedyś zamieścił na "Kontrowersjach" i która pokazuje jak kończą się próby pomocy dla mieszkańców byłych pegeerów.

  35. Nie musimy być Kanadą.
    Wystarczy, żeby Polska była sobą, normalną Polską, nie kołchozem. Mówisz, że tu pomalować nie wolno, bo to, a tam, bo tamto, ale to bzdura. Przypadki, gdy zabytkowy kolor kogoś razi są rzadkie, na ogół nie ma problemu, by wziąć parę puszek farby i pomachać pędzlem po ścianach. Że prawo własności jest dzikie to prawda, ale szykują się duże zmiany, Palikot zamierza znieść pozwolenie budowlane, miejmy nadzieję, że Lesiu nie zawetuje. A turystów czystością się nie przyciąga, turystów przyciągają inne atrakcje, gdy jest czysto po prostu nie ma wstydu przed turystami. Nie jest żadnym problemem skosić zapuszczony trawnik, czy naprawić walący się płot, nikt tego nie robi dla burmistrzów, każdy robi to dla samego siebie i samemu sobie wystawia w ten sposób wizytówkę. Jeśli chodzi o meneli to bardzo się wzruszyłem, zakłady padły im 20 lat temu, a oni z rozpaczy wciąż piją. 20 lat temu wielu ludzi straciło pracę, część walczyła i podniosła się z nędzy, część olała własne życie i ja tej drugiej części nie współczuję. Dokonali wyboru, nie chcieli walczyć o własny byt, bytują więc jak bytują. Jeśli uważasz, że to brutalne i że tym ludziom koniecznie trzeba pomóc, to poczytaj sobie historyjkę o kozach, którą ktoś kiedyś zamieścił na "Kontrowersjach" i która pokazuje jak kończą się próby pomocy dla mieszkańców byłych pegeerów.