Reklama

A dokładnie Polka potrafi w tym przypadku. Pod rządami świętej trójcy czyli pana, wójta i plebana, polski zostały pozostawione same sobie z problemem nie chcianej ciąży.

A dokładnie Polka potrafi w tym przypadku. Pod rządami świętej trójcy czyli pana, wójta i plebana, polski zostały pozostawione same sobie z problemem nie chcianej ciąży. Aborcji dokonują w potajemnych gabinetach ginekologicznych, ” u babek” , ja za czasów średniowiecza, lub kupują sobie tabletki wywołujące poronienia. Najnowszym hitem jest preparat na artretyzm. 10 tabletek na receptę kosztuje raptem 20 zł. Przez internet, lub od ręki bez recepty można nabyć jedną tabletkę za 15 zł. Ale jedna tabletka poronienia nie wywoła, najlepiej wziąć wszystkie naraz czyli 10. Handel kwitnie. Skutki uboczne, a kogo to obchodzi, nie obchodzi to ani polityków ani klech, jest ciąża , jest zygota, trza rodzić. Liczy się “życie poczęte” , a kobieta , no cóż jako maszyna rozrodcza, inkubator czy jak to inaczej nazwać obchodzi wyżej wspomnianych tyle , co zeszło roczny śnieg.
Edukacja seksualna w Polsce raczkuje, w zasadzie wciąż obowiązuje nie pisana zmowa tematu tabu. O tym się nie mówi, bo wstyd. Seks to coś obrzydliwego i dopuszczalny jest jedynie przy prokreacji, wtedy staje się owocem miłości. Winnych przypadkach to grzech, świństwo, rozpusta. podobnie jest z antykoncepcją, najlepszą w Polsce metodą jest abstynencja, czyli wstrzemięźliwość, no może dla bardziej wyrafinowanych stosunek przerywany. Prezerwatywa to już wyższa szkoła jazdy, bo najpierw trzeba ją jakoś nałożyć, tylko jak, a tego nikt nie uczy, chyba , że na bananie. Ale i tak jak już ktoś posiądzie tę wiedzę, to uznaje , że stosunek z prezerwatywa to jak lizanie cukierka przez papierek. Prawdziwy mężczyzna takiego świństwa nie stosuje. Inne środki antykoncepcyjne są właściwie nie osiągalne a to ze względu na cenę ,a to ze względu na presje społeczną i przede wszystkim ze względu na nauki kościelne. Ginekolog nie przepisze bo wierzy w Boga i ksiundz mu zakazał. A człowiek to istota seksualna, rzadko zdarzają się osobniki aseksualne, i wtedy dochodzi do niechcianej , nie planowanej ciąży, której żaden ginekolog legalnie usunąć nie zechce, bo co powiedzą oszołomy jak się zwiedzą? Krucjaty urządzać, modlitwy odprawiać i o ekskomunikę zabiegać będą. Wyjściem pozostaje nielegalna skrobanka za ciężkie pieniądze lub wywołanie poronienia za kilka złotych.
I pomyśleć , że takie kołtuństwo, od wieków panuje w największym środkowoeuropejskim kraju. I panować będzie dopóki kler i jemu poddani politycy rządzić w nim będą. A kobiety dalej będą narażały swoje życie wynajdując nowe sposoby na nie chciane ciąże.

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. Łamanie prawa nie zawsze znaczy, że trzeba likwidować prawo
    Wielu sportowców korzysta z nielegalnego (czasem śmiertelnego) chemicznego dopingu.

    Wielu ludzi bierze nielegalne narkotyki. I niszczy sobie życie, a nawet po prostu umiera: czasem z powodu narkotyków, ale często właśnie z tego powodu, że narkotyki są nielegalne, a więc nie podlegają żadnej kontroli jakości (narkoman na głodzie często kupuje jakieś potworne świństwo).
    Czy jedynym wyjściem jest zalegalizować wszystko? Legalna aborcja, sportowcy na legalnym dopingu, legalne narkotyki (również twarde – bo legalny twardy narkotyk o kontrolowanej jakości zabija dużo rzadziej, niż narkotyk kupiony pokątnie).

    Nie zgadzam się z tym.

    Rzeczywiśnie nie może być tak, że prawo niby jest, ale jest łamane masowo i nikogo to nie obchodzi. Nie może być tak, że ginekolodzy otwarcie reklamują aborcję i nic się nie dzieje (antykoncepcja po metodą próżniową – to jest opis aborcji, tylko że bez użycia słowa "aborcja", takie ogłoszenia w prasie bywają).

    Ale zmiany nie muszą iść w kierunku liberalizacji. Mogą też pójść w kierunku szanowania prawa. Nielegalność aborcji może oznaczać, że aborcja będzie trudno dotępna, tak samo jak doping chemiczny jest trudno dostępny dla sportowców, bo kontrola rzeczywiście istnieje.

    Chemicznego dopingu nie legalizujemy, bo jest złem, zamienia sport w antysport. Narkotyków nie legalizujemy (z wyjątkiem alkoholu i papierosów), bo niszczą ludzi. Aborcja też jest złem. Często nie jest prawem kobiety, tylko prawem przeciwko kobiecie, kobieta dokonuje aborcji pod silnym naciskiem otoczenia.

    • trudno byc “zwolennikiem aborcji”
      … chyba ze sie jest ginekologiem (ale i wtedy da sie zyc z jej zakazem, o czym nizej).

      Jasne, ze aborcja nigdy nie jest dobrem. Wlasciwie postawione pytanie brzmi: “W jakich przypadkach aborcja jest mniejszym zlem?”

      Tyle tytulem wstepu, bez pretensji do robienia tutaj deklaracji programowych czy wykladow z etyki.

      W niektorych krajach jest nieglupi zwyczaj zaraz po zakonczeniu budowy robic alejki wg projektu architekta, a dookola nich trawniki, ale po jakims czasie dokladac alejek tam, gdzie trawnik jest solidnie wydeptany.

      Co komu z prawa, ktorego ludzie na masowa skale nie przestrzegaja? Tylko lekcewazenie i niechec do prawa w ogole, a do kompletu – rozkwit podziemia ze wszystkimi skutkami ubocznymi. A ten, kto wpadal, uchodzil w odczuciu powszechnym nie za przestepce, lecz za pechowca, ba – ofiare opresyjnego panstwa.

      Tak bylo z prohibicja w USA, tak bylo w PRL z zakazem posiadania (potem juz tylko kupowania) waluty, tak bylo jeszcze niedawno z zakazem reklamy piwa i innych alkoholi.

      Zaraz tez zaczynaja sie, stosownie do czasu, osmieszajace nie tylko dany zakaz, lecz caly system prawny reklamy lub tylko ogloszenia typu “sprzedam za bony” albo “…powracajacemu z zagranicy”, “bezalkoholowe z oczkiem” albo “lodka Bols” etc. etc.

      Do jeszcze niedawna, kiedy “normalna” (tzn. “z ulicy”) rejestracja spolki z o.o. trwala 3-4-6 miesiecy, w gazetach codziennie oglaszaly sie “kancelarie”, wyspecjalizowane w “ekspresowym zakladaniu spolek”. Kosztowalo to umiarkowanie, ok. 1000 $, i spolka byla na jutro lub pojutrze. Byl tez odpowiednio drozszy tryb superekspresowy – spolka tego samego dnia. Na wreczona przez takiego posrednika lapowke mozna bylo nawet dostac fakture VAT… Przed laty pewien sedzia, przewodniczacy takiego wydzialu w jednym z miast, zaraz po odejsciu z tej budzetowej roboty kupil duzy budynek w centrum miasta (o ile wiem, za cash), i zalozyl tam pare firm, w tym rowniez prawniczych…

      Kto w takich warunkach jest zainteresowany zniesieniem formalnych barier?
      I gdzie tu miejsce na wzrost poszanowania dla prawa?

      Moj wniosek: Wprowadzac ograniczenia prawne tylko tam, gdzie to absolutnie niezbedne, i gdzie na dokladke da sie to w miare sprawnie wyegzekwowac.

      A juz bron Boze nie uzywac prawa jako tuby do wyglaszania ideologicznych manifestow.

      Pozdrawiam