Reklama

?Najwyższy urząd w państwie? ? brzmi to dosadnie i nie pozostawia maluczkim złudzeń, dopóki maluczcy nie zobaczą, że prezydentem w Polsce może być każdy.

?Najwyższy urząd w państwie? ? brzmi to dosadnie i nie pozostawia maluczkim złudzeń, dopóki maluczcy nie zobaczą, że prezydentem w Polsce może być każdy. Nie mieliśmy przez 20 lat wolnej polski pół prezydenta, który zbliżyłby się do zasługiwania na ?najwyższy urząd w państwie?. Wałęsa z legendarnego przywódcy związkowego stał się fatalnie niekompetentnym prezydentem, prezydentem bez odpowiedniego wykształcenia, obycia i wiedzy. Kolejny prezydent ? Kwaśniewski ? był mieszanką popowej gwiazdy i klasycznego polskiego karierowicza. Tam zełgać w rubryce wykształcenie, tu wskoczyć do bagażnika samochodu, zatańczyć z Murzynem disco polo, napić się z Ukraińcami na polskim cmentarzu, po kilku głębszych owinąć się polską flagą na amerykańskiej ziemi i nie pamiętać z kim piękna małżonka robiła sobie zdjęcia. Z Kuną, czy z Żaglem? Na koniec uwolnić bandytę trzymającego kasę w Szwajcarii i tuż po zaprzysiężeniu Kaczyńskiego, na wszelki wypadek, uciec z małżonką przed policją polityczna IVRP, któ?a się mogłą dokopać do ludzi trzymających władzę Kulczyka.

I wreszcie przyszło kolejne nieszczęście, ktoś wbił to nieszczęście w przykrótkawy płaszczyk i puścił za nim ochroniarzy w czasie wizytowania polskiego wojska. Ktoś kazał nieszczęściu czytać przedruki niemieckiej brukowej prasy i odwoływać światowe szczyty, z powodu brukowych epitetów. A przecież to tylko skromny fragment z palety obrazków, które mogą posłużyć za wszystko tylko nie ilustrację ?najwyższego urzędu w państwie?. W tej chwili na naszych oczach rozgrywa się kolejna polska tragedia, bo to wbrew powszechnej opinii nie jest ani farsa, ani żenada, to jest tragedia. Taki kraj jak Polska, ma w świecie przyklejonych parę stereotypów, dowcipy o Polakach, złodziejstwo polskie, pożeranie żarcia dla kotów przez gastarbeiterów, polska kłótliwość i brak zdolności do samodzielnego rządzenia. Tak nie jest jak mówią, że świat się nam przygląda, co my tu na co dzień wyprawiamy. Świat ma poważniejsze sprawy i kraje na głowie.

Reklama

Natomiast na pewno jest tak, że to my zwracamy uwagę świta, pokazując wszystko co w nas najgorsze i gruntując stereotyp Polaka. Nie ma w świecie żadnego poruszenia, kiedy się w Polsce używa mydła i nie kradnie kołpaków z osiedlowego parkingu. Świat nie ma pojęcia o tym, że w Polsce prezydent dogaduje się z premier, bo cóż w tym nadzwyczajnego. Ale kiedy polski prezydent dostaje rozwolnienia po brukowym artykule i odwołuje wyjazd na światowy szczyt, kiedy polski prezydent puszcza SMS-y do brata z prośbą o akceptację umów międzynarodowych, to takie polskie historie robią już w świecie wrażenie. Świat się nami interesuje wówczas, gdy znów pokażemy światu coś osobliwego, czego w świecie już od dawna nie widziano. I świat nawet nie wie, że w Polsce trudno nazwać sensacją to, że premier zamyka w hangarze samolot prezydentowi, w Polsce sensacją byłoby to, gdyby prezydent z premierem wytrzymali tydzień bez tragicznych spektakli.

?Najwyższy urząd w państwie? powinien patrzeć z góry na premiera Tuska i jego chłopięce wybryki, tym czasem ?najwyższy urząd w państwie?, patrzy na wybryki Tuska od spodu, bo nie jest ponad tym, jest pod tym. ?Najwyższy urząd w państwie? nie powinien w ogóle słyszeć, jakie głosy dochodzą z dołów urzędniczych, powinien robić to co do najwyższego urzędu należy, głównie pokazywać, że jest najwyższym urzędem. Oczywiście w świcie nie zrobiłoby to większego wrażenia, ale w Polsce prezydent, który zachowuje się jak prezydent, to sensacja na całego, sensacja pełną gębą, takiego prezydenta jeszcze nie miliśmy. Gdyby Lech Kaczyński pokusił się o zachowania prezydenckie, miałby przed sobą rozdziawione buzie nawet swoich najbardziej zagorzałych przeciwników i miałby przed sobą drugą kadencję. Takiej pokusy u Lecha Kaczyńskiego nie widzę, widzę natomiast, że ciągnie wilka do lasu i zaciągnie poniżej poziomu kampanii wyborczej, poniżej orędzie Jacka Kurskiego. Sam Kaczyński i świta czują się lepiej na dole, gdzie można być sobą i niczego nie trzeba udawać. Doły są naturalnym polityczny środowiskiem Lecha Kaczyńskiego i rywalizujących ze sobą Kamińskiego i Kownackiego, to ci dwaj panowie mają jedną metodę na przypodobanie się szefowi, zejść na sam dół i pokonać przeciwnika na ringu wypełnionym kisielem.

Biorąc pod uwagę to, z jakim prezydentem mamy do czynienia, nie pozostaje mi nic innego jak kibicowanie Tuskowi, który stoi na tym samym poziomie, ale przynajmniej jest lepiej postrzegany w świcie i nie ma w sobie tyle PRL ile ma Kaczyński. Tusk jest groteskowy, ale takie słowa jak prywatyzacja, czy wolność nie wywołują u niego dreszczy obrzydzenia. Mówię o kibicowaniu, ponieważ przez usta nie przechodzi mi słowo ?wybór?. Nie mamy żadnego wyboru, nigdy nie mieliśmy i jeszcze długo mieć nie będziemy. Dlatego pozostaje nam kibicować lepszym, Co wcale nie oznacza dobrym. Skoro już jesteśmy tak nisko z najwyższymi urzędami w państwie, to wykonanie jeszcze jednego kroku w dół nie stanowi różnicy. Donald Tusk powinien pociągnąć tę grę do końca, iść na całość, aby pokazać, że w przyszłości będzie jeszcze gorzej i jeszcze śmieszniej, jeśli Kaczyński będzie się pchał tam gdzie go nikt nie zapraszał.

Sprawy zaszły tak daleko, że głupotą byłoby się wycofać, jeśli Tusk teraz się wycofa, no to ma na plecach Kaczyńskiego przy każdej kolejnej wizycie i boję się, że przy jakiejkolwiek, nie tylko na szczycie EU. Metody na utemperowanie Kaczyńskiego są dwie. Pierwszą jest ignorowanie. Chce niech jedzie i niech spróbuje odnaleźć swoje miejsce przy stole i w kuluarach, które delegacja rządowa ma już wyznaczone. Druga metoda, to gorąca prośba do niemieckich przyjaciół, aby napisali kolejny artykuł o kartoflu, który dostał rozwolnienia i ani szczyt do Kaczyńskiego nie przyszedł, ani Kaczyński do szczytu. Właściwie mógłbym sobie darować ten poziom wypowiedzi i pewnie tak bym uczynił, ale to podmiot wypowiedzi wyznaczył poziom, ja tylko dodałem kilka orzeczeń, przydawek i dopełnień.

Reklama

15 KOMENTARZE

  1. E pur si muove! Właśnie
    E pur si muove! Właśnie wyczytałem u RMF FM, że prezydent wyczarterował Embraera. On i tak poleci, i tak się wepchnie, i tak weźmie udział… A jak go nie wpuszczą na salę obrad, to co? BORowiki będą się przepychać z ochroniarzami szczytu? Kolejny szczyt… śmieszności?

    Edit!!! Jednak się pospieszyłem, Kancelaria oficjalnie deme(o)ntuje Kaczkę Dziennikarską o tym czarterze.

    Ale może poleci z prezydentem Litwy… Pan, panie Valdku, pan się nie boi!

    • Chęcią startowania w wyborach
      Chęcią startowania w wyborach prezydenckich, Tusk sam zapędził się do narożnika. Spychając teraz Kaczyńskiego z pierwszego miejsca na podium – spycha siebie. Stąd jego niezdecydowanie, gra na zwłokę i czekanie na ruchy Prezydenta. To się nie każdemu podoba. Z drugiej strony, zabawy jest co nie miara. Byliśmy niedawno najweselszym barakiem w krajach wspólnoty socjalistycznej, więc kontynuujemy co nam dobrze wychodzi, będąc już w wspólnocie europejskiej. Może pracujemy na tak wytęsknioną, promującą nasz kraj markę?

  2. Witam.
    Podpisuję się

    Witam.

    Podpisuję się oburącz. Wstydzę się sama przed sobą, że Prezydent mojego Kraju zachowuje się jak chłopiec w krótkich spodenkach z łopatką w ręku.

    Świat przygląda się temu żałosnemu cyrkowi, a my Polacy przełykamy gorycz i praktycznie nic nie możemy zrobić. Prezydent leci w dół, jak giełda.

    Chciałabym usłyszeć co mają do powiedzenia wyborcy Lecha Kaczyńskiego. Jakoś zacichli, nie wypowiadają się.

  3. Nie zgadzam się z postawioną tezą!
    Jeśli w zasadzie zgadzam się z wypowiedzią, odpuszczam sobie komentarz, bo i po co klektać po próżnicy. Z dwoma ostatnimi wypowiedziami MK w kwestii “sporu” jednak zdecydowanie nie zgadzam się. To co obserwujemy od paru dni, to nie jest żaden spór kompetencyjny. To monstrualna ekspozycja zranionych ambicji prezydenta. Kompetencje wyraźnie formułuje Konstytucja, której prezydent zobowiązał się przestrzegać. Za politykę wewnętrzną i zewnętrzną państwa odpowiada rząd, a prezydent z rządem WSPÓŁPRACUJE. No i oczywiście reprezentuje nas na zewnątrz. Takie jego prawo. Na szczycie spotykają się przedstawiciele rządów państw członkowskich. Koniec, kropka i nie ma nad czym dyskutować. Gdyby rząd od początku prowadził zdecydowaną politykę, sytuacja ta nigdy by się pewnie nie zdarzyła. Ugodowość rzadu w stosunku do zagrywek prezydenta spowodowała, że uznał iż na wszystko może sobie pozwolić. Poza tym musi pokazać kto tu jest PIERWSZY i WAŻNIEJSZY (kompleksy ?).

    W tej konkretnej sprawie nie ma znaku równości między prezydentem i premierem, zatem nie ma co mówić o zabawie dwóch chłopców. Bawi się wyłącznie chłopiec-prezydent, chcąc koniecznie pokazać kto tu rządzi. Widocznie musi sobie podreperować samopoczucie. Tusk w gruncie rzeczy postawiony został w tym wypadku pod ścianą. Cokolwiek by nie zrobił, zawsze ktoś może się do niego w tej hucpie przyczepić, bo tu nie ma miejsca na dyplomację. On po prostu MUSI dać odpór prezydentowi i przynajmniej postarać się zablokować jego wyjazd na ten szczyt. Na szczycie będą omawiane przede wszystkim dwie sprawy, które wyraźnie podlegają rządowi. Do tego prezydent i jego alter ego nie znają się ani na gospodarce ani na finansach. Już raz prezydent spieprzył na podobnym szczycie sprawę emisji CO2. Jeśli obecnemu rządowi nie uda się tego odkręcić, zapłacimy za to wszyscy z własnej kieszeni. W naszym dobrze pojętym interesie leży, by trzymać prezydenta od takich spraw jak najdalej.

    Poprzedni wyjazd pana prezydenta był odstępstwem od reguły, bowiem pracował on w tandemie z premierem. Decyzje konsultował z nim telefonicznie. Teraz taka ewentualność nie wchodzi w grę, zatem sytuacja powinna powrócić do zwyczajowej normy. Poza tym – jak miałaby wyglądać praktyczna realizacja wspólnego wyjazdu? Kto wziąłby udział w obradach? Podobno jest tam miejsce dla dwóch osób. Prezydent dostawiłby sobie trzecie krzesełko? A może zaproponowałby to premierowi? Nie dość nam cyrku na własnych śmieciach? Musimy dostarczać jeszcze rozrywki niespecjalnie zainteresowanym?

    Moim zdaniem “spór” rozdmuchała kancelaria prezydenta do spółki z mediami. Nie ma sporu, lecz są różnice zdań w kwestiach dla nas istotnych, a dwugłosu RP być na szczycie UE nie może. Jedyne, co mi się w tej sprawie nie podoba, to idiotyczne wymówki z chorobą pilota itp. Tłumaczenie Klicha było zupełnie niepotrzebne. Trzeba było sprawę od początku postawić jasno i bez niedomówień, tak jak zrobił to w końcu Tusk na konferencji prasowej. Speców od PR PO powinna wylać na zbitą twarz.

  4. No i wygląda, że jednak poleci
    Ten sam samolot, inny dzień. Stan na godz. 22.46 wg mojego zegarka.

    Powtórzę się: wedle mediów, rząd wysłał do odpowiedniej agendy UE papiery, potwierdzające obecność 3 osób: Premiera, ministra finansów, ministra SZ. Na tej podstawie wydane zostaną identyfikatory, przydzielone miejsca etc.

    W czym chce uczestniczyć Prezydent? Jak ma zamiar wejść do sali, gdzie będzie odbywać się szczyt? Czy BORowiki będą przepychać się z ochroniarzami szczytu? Jak Prezydent ma zamiar wystąpić, czy też włączyć swoje wystąpienie do porządku obrad?

    Dziennik.pl:
    “Według Kownackiego, gdy premier z ministrami, będą negocjować przy stole obrad, prezydent postara się przekonywać do polskich racji w kuluarach. Politycy będą się też zamieniać rolami.”

    Podpowiadam: jeżeli Prezydent chce wejść na identyfikator Premiera, to się nie uda.

  5. Ja to widzę tak:
    Jarka nie wystawią, bo kawaler, bez konta, u mamusi etc.

    Natomiast Lech i Jarek zamienią się rolami, Prezydent zacznie nagle promieniować energią, stanowczością, rozdawać karty etc. i w ten sposób zarobi u elektoratu punkty potrzebne do reelekcji.

    Skąd taki pomysł? A pożyczyłem od klasyka Makuszyńskiego. I znowu “chłopiec w czerwonych majtkach” przybiegnie pierwszy!

  6. Promocja.
    Trzy ostatnie zdania w moim tekscie pachniały na milę sarkazmem ale po obejrzeniu filmiku z głupawym wesołkiem w roli Prezydenta, okazały się nagle prorocze. To znaczy brakowało mi jeszcze szaliczka biało-czerwonego, trzymanego przez Pereiro-Borubara do góry nogami, z napisem Tera-Polska.

  7. W tym wypadku Tusk ma racje
    I mam nadzieje na miedzynarodowe osmieszenie i przeczolganie naszego prezydenckiego speca od niszczenia wizerunku Polski, na jego wlasne zyczenie. Nie dopuscic do stolu, wypierac sie go ze wszystkich sil, ze nic sie o nim nie wie i nie powinien brac go pod uwage w zadnych negocjacjach, a w ogole nie wpuscic do samolotu. Nie mozna dopuscic, zeby Polska ponosila koszty glupich ambicji. Z drugiej strony mam wrazenie, ze to nawet nie sa pomysly Kaczynskiego, tylko pan Kownacki tak bardzo pragnie zaistniec i wystepowac przy obradach. Pokazac obu drzwi, tak bedzie najlepiej i dla kraju i dla nas wszystkich.
    Co do Walesy, nie wiem, czy byl zlym prezydentem, caly swiat dotad traktuje go z szacunkiem. Mnie w Polsce nie ma od dawna, wiec ani jednego z tych prezydentow nie doswiadczylam na wlasnej skorze. Za Kwachem nie przepadalam, ale tak naprawde wstydze sie wylacznie za Kaczynskiego.

  8. odmowa instrukcji negocjacyjnej, czy agendy
    po spotkaniu na szczycie warszawskim minister Kownacki oznajmił m.in. że kancelaria premiera odmówiła dostarczenia prezydentowi instrukcji negocjacyjnej; przedtem utrzymywał, że odmowa miała dotyczyć porządku obrad; w rozmowie z Moniką Olejnik z kolei robił wrażenie, że o szczycie brukselskim wie wszystko, szczególnie kto z kim i gdzie będzie rozmawiał oraz gdzie można a gdzie nie można dostawić krzesła; mam wrażenie, że ten facet na głowę bije tandem spin-doctorów, nie mówiąc o swojej poprzedniczce; bo trzeba przyznać, że nie robi min, nie nadyma się, nie krzyczy ani nie poci; ciekawe, jak długo stara świta będzie jego panoszenie się tolerować; ale dla dworu Tuska, wydaje mi się, to znacznie trudniejszy przeciwnik niż ww.Waldemar Kuczyński mówił w tvn24, że cieszy się, że prezydent z premierem się nie dogadali, nawet kosztem kompromitacji w Brukseli, bo wreszcie ten wrzód pęknie; wygląda na to, że nic innego nam nie pozostaje, tylko wyluzować i oglądać ten cyrk jakby nas nie dotyczył; ale przeczuć dobrych nie mam: kompromitacja już jest, a wrzód nie pęknie