Reklama

Ze wsi jestem i chwalę się tym pochodzeniem cyklicznie, jak również dzielę się ulubionymi wiejskimi frazeologiami. „Co te wariaty już wyprawiają, to głowa boli”. Tak się mówi na wsi, gdy się widzi wariatów produkujących sensacje na kolanie. Tysiąc rzeczy ważny i poważnych leży odłogiem, z kneblem na ustach, a „wariaty” analizują księdza z pianką i bez pianki. Bardzo słusznie będą się mnie czepiali Czytelnicy, że sam cztery litery zawracam, ale proszę mi odpuścić, bo chciałbym w dobrej sprawie zająć się głupim tematem. Tak sobie pomyślałem, że warto się podzielić spostrzeżeniami, które być może gdzieś w tym idiotyzmie umknęły. Zjawisko „fali”, „kocenia”, czy innych inicjacji jest tak stare, że najstarsi sinobrodzi i kuternogi pękliby ze śmiechu widząc biegających pajacyków po salezjańskiej szkole. Sam w życiu przeszedłem ze trzy, chociaż w wojsku nigdy nie byłem, a tam salezjańskiego gimnazjum nie ma, tylko poprawczak w najlepszym razie, jeśli chodzi o „falę”. W tyłek dostałem jako junior w miejscowej „Chojnowiance”, jako licealista i jako niedoszły żeglarz. Naturalnie najbardziej dają popalić „Wilki morskie” i muszę się pożalić, że chociaż chrzest miał miejsce między cywilizowanymi i przyszłymi inteligentami, to z boku nie wyglądało to nazbyt mądrze. Zjadanie obierek i innych odpadów w sosie sporządzonym z dżemu, musztardy i ropy naftowej, zapamiętam do końca dni. Podobnie walenie płatwą na mokre plecy, wybieranie sznurówką wody i popijanie wody z zęzy, czyli mówiąc krótko syfu z pokładu. Tak się głupio złożyło, że podobnie jak piętnastolatki, które się stały medialne wbrew sobie, również mogę się poczuć wykorzystany „seksualnie”. Nie wiem tylko, czy w moim przypadku nie należy mówić o sadomasochizmie ocierającym się o parafilię. Zamieniłbym się, nie wnikając w dwudniową debatę miedzy feministkami i „gejami”, czy na kolanie księdza była pianka, czy też śmietanka. Powód zamiany jest dość prosty, z kolana Neptuna, na którego awansował mój wuefista i dyrektor szkoły, zlizywałem sos z wyżej opisanego gulaszu.

Takie jest, mniej więcej, tło do najnowszej operacji medialnych i ideologicznych Amber – intelektualistów. Każdego roku w tysiącach polskich miast, miasteczek i nawet na wsiach odbywają się podobne i znacznie bardziej drastyczne rytuały, ale nagle jeden przypadek stał się powodem do kneblowania powagi. Żadnej Ameryki nie odkryję gdy napiszę, że w tym wypadku jedynym kryterium sensacji był nie tylko ksiądz, ale w ogóle cały ciemnogród katolicki, ale jedną nową wysp dziewiczą postaram się odkryć. Moją uwagę zwróciły pewne „detale”. W tej całej akcji rodzice nie mają żadnych pretensji i nie dzieci, jak chciały pismaki i „mikrofoniarze”, tylko młodzież nie zgłaszała większych uwag, co więcej wielu tłumaczyło jak naprawdę przebiegał cały rytuał. I co? I nic, jak już sensacja zażarła to się musiał wypowiedzieć Lew Starowicz i czterech psychologów społecznych, że o najbrzydszych feministkach nie wspomnę. Dlatego najbardziej mi się cofa od przerabiania tej młodzieży na zboczeńców, bo nawet jeśli księżulo miał wzwód pod sutanną, czego nie wykluczam, to całą klasę salezjańską rozmaici kretyni potraktowali stygmatem młodocianej prostytucji. Przez dwa dni młodziaki się broniły i uzasadniały, że nic im się złego nie stało i przez dwa dni, o bogowie wszelacy, z koziej dupy wyjęci psychologowie i zatroskani etycy ateizmu, wyjaśniali tej nieszczęsnej młodzieży, że uczestniczyła w orgii, która się odbije na ich psychice do końca życia.

Reklama

Wykrzyczane na górnym C diagnozy, wypowiadali wszelkiej maści „fachowcy” od terapii i ratowania dusz. Jak rozumiem każdy pacjent, który się do nich zgłasza, no powiedzmy z nieudaną, ale dramatyczną próbą gwałtu, dostanie fachowe pocieszenie. Ależ droga Marysiu, Ty nie możesz patrzeć w tak błahy sposób na traumę. Cóż z tego, że Cię nie zgwałcił? Zrozum, kochanie, że ta skaza, ten lęk, zostanie Ci na całe życie. Z psychologicznego punktu widzenia, jaki w seksualnym aspekcie, znacznie lepiej by się stało, gdyby do gwałtu doszło. Niestety w twoim przypadku gwałt nie miał miejsca i w związku z tym, kochana Marysiu, jesteś skazana na wieczne lęki związane z oczekiwaniem gwałtu. Zachodzi tutaj słynny „syndrom zająca”, opisany przez magister Cichopek. Wystawisz uszy i patrzysz, czy nie ma gdzieś gwałciciela i co gorsze w każdym mężczyźnie będziesz widzieć potencjalnego napastnika. Sama rozumiesz, że w tej sytuacji Twoje życie stanie się piekłem, proponuję długoterminową terapię z użyciem terapii grupowej, musisz wykrzyczeć wszystkie swoje potencjalne gwałty. Taki gabinet czynny jest całą dobę, TVN24 i GW non stop się nazywa. Przy całej tej głupiej zabawie w zaszczuwanie księdza, katolików i wszystkiego co się nowoczesnością nie świeci, banda kretynów urządziła zbiorową, medialną terapię młodzieży, którą pono usiłowali uchronić przed najgorszym. Dla każdego mieszkańca mojej wsi jest jasne, że gdyby nawet jakieś niecne cele przyświecały wikaremu, ale nic wielkiego się nie stało, to nie wmawia się własnemu dziecku, że stało się prostytutką albo w najlepszym razie zgwałcone „psychicznie”. Dla wieśniaków z warszawki, te oczywistości nie mają żadnego znaczenia, dla lansu i szkła popełnią każde kur…o i im akurat trzeba o tym przypominać.

Reklama

28 KOMENTARZE

  1. Nie kijem go, to pałą
    Mam wrażenie, że tutaj ma miejsce procedura dobierania dowolnego kija do grzbietu.

    Kiedy w szkole prowadzonej przez księży wszystko idzie poważnie i dostojnie – robi się z uczniów i nauczycieli “ponurych katoli i oszołomów”, których nie stać na luz i humor.

    Kiedy w takiej szkole robi się to samo, co w dziesiątkach innych, jakże wyluzowanych miejsc – wyciąga się to na świecznik, sugerując w podtekście całkiem czytelnie związki z kościelnymi aferami pedofilskimi, względnie dając do zrozumienia, że ksiądz jako taki nie powinien brać udziału w takiej imprezie (ze względu na powagę sutanny, zdaje się).

    Przekaz jest dość jasny – “nie pozwolimy, żeby środowisko związane z katolicyzmem prezentowało się inaczej niż chcemy”. Brak luzu? Potraktujemy katolem. Luz taki sam jak gdzie indziej? Toć to na pewno zboczenie.

    Owszem, wśród księży (zakonników czy zakonnic) też zdarza się hipokryzja. Boleśniejsza czasem niż wśród świeckich, kiedy stoi w jawnej sprzeczności z oficjalnie wyznawanymi wartościami. Ale przecież nie przy takiej okazji jak te nieszczęsne otrzęsiny!

  2. Nie kijem go, to pałą
    Mam wrażenie, że tutaj ma miejsce procedura dobierania dowolnego kija do grzbietu.

    Kiedy w szkole prowadzonej przez księży wszystko idzie poważnie i dostojnie – robi się z uczniów i nauczycieli “ponurych katoli i oszołomów”, których nie stać na luz i humor.

    Kiedy w takiej szkole robi się to samo, co w dziesiątkach innych, jakże wyluzowanych miejsc – wyciąga się to na świecznik, sugerując w podtekście całkiem czytelnie związki z kościelnymi aferami pedofilskimi, względnie dając do zrozumienia, że ksiądz jako taki nie powinien brać udziału w takiej imprezie (ze względu na powagę sutanny, zdaje się).

    Przekaz jest dość jasny – “nie pozwolimy, żeby środowisko związane z katolicyzmem prezentowało się inaczej niż chcemy”. Brak luzu? Potraktujemy katolem. Luz taki sam jak gdzie indziej? Toć to na pewno zboczenie.

    Owszem, wśród księży (zakonników czy zakonnic) też zdarza się hipokryzja. Boleśniejsza czasem niż wśród świeckich, kiedy stoi w jawnej sprzeczności z oficjalnie wyznawanymi wartościami. Ale przecież nie przy takiej okazji jak te nieszczęsne otrzęsiny!

    • canned head – czyżby trauma
      canned head – czyżby trauma osobista z czasów dziecięcych?
      Co do powszechności zwyczajów otrzęsinowych – mogę potwierdzić – sam uczestniczyłem w kilku takich imprezach – zarówno jako dzieciak, a ostatnia już jako całkiem starsza młodzież (obóz integracyjny przed studiami). Jak ktoś bardzo chce uderzyć, to dostrzeże zboczenie w każdym przejawie osobistej serdeczności, czy kultywowaniu powszechnie akceptowanych grupowych rytuałów. Chciałbym przypomnieć, że całe to "molestowanie" odbywało się w obecności i za akceptacją zarówno dzieciaków/młodzieży, jak i ich rodziców. Swoją drogą, gdy Janusz Gumowy Penis z Biłgoraju mówi o inicjacji seksualnej 12-13 latków, to używa słowa młodzież, gdy odnosi się do zdarzeń z oficjalnej, jawnej imprezy szkolnej – nagle ta sama młodzież staje się dziećmi! 

    • canned head – czyżby trauma
      canned head – czyżby trauma osobista z czasów dziecięcych?
      Co do powszechności zwyczajów otrzęsinowych – mogę potwierdzić – sam uczestniczyłem w kilku takich imprezach – zarówno jako dzieciak, a ostatnia już jako całkiem starsza młodzież (obóz integracyjny przed studiami). Jak ktoś bardzo chce uderzyć, to dostrzeże zboczenie w każdym przejawie osobistej serdeczności, czy kultywowaniu powszechnie akceptowanych grupowych rytuałów. Chciałbym przypomnieć, że całe to "molestowanie" odbywało się w obecności i za akceptacją zarówno dzieciaków/młodzieży, jak i ich rodziców. Swoją drogą, gdy Janusz Gumowy Penis z Biłgoraju mówi o inicjacji seksualnej 12-13 latków, to używa słowa młodzież, gdy odnosi się do zdarzeń z oficjalnej, jawnej imprezy szkolnej – nagle ta sama młodzież staje się dziećmi! 

  3. upiekło się
    Mam cholerne szczęście że na kolonie jeździłem w zamierzchłych czasach.
    Raz, chyba w górach, mieliśmy kąpiel.
    Pani wychowawczyni od grupy dziewczyn kąpała nas po kolei w misce z wodą. Trza było wstać z tej miski, a ona pucowała.
    Teraz to byłby sąd, zeznania, i “trauma na całe życie” zamiast miłej zabawy jak wtedy.

  4. upiekło się
    Mam cholerne szczęście że na kolonie jeździłem w zamierzchłych czasach.
    Raz, chyba w górach, mieliśmy kąpiel.
    Pani wychowawczyni od grupy dziewczyn kąpała nas po kolei w misce z wodą. Trza było wstać z tej miski, a ona pucowała.
    Teraz to byłby sąd, zeznania, i “trauma na całe życie” zamiast miłej zabawy jak wtedy.

  5. No i przerobili
    otrzęsiny na Czarcią Sotnię.
    http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wielka-brytania-i-Irlandia/brytyjskie-media-o-katolickim-gimnazjum-to-wielki-,1,5253538,region-wiadomosc.html
    Brakuje w The MotherfuckerSun jeszcze obrazu z kościoła w Sandomierzu z dopiskiem: polscy katolicy modlą się pod obrazem przedstawiającym przerabianie żydowskich dzieci na macę.
    Fajne i pewnie wkrótce problemem zjadania polskich dzieci przez księży zajmie się Parlament Europejski.

  6. No i przerobili
    otrzęsiny na Czarcią Sotnię.
    http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wielka-brytania-i-Irlandia/brytyjskie-media-o-katolickim-gimnazjum-to-wielki-,1,5253538,region-wiadomosc.html
    Brakuje w The MotherfuckerSun jeszcze obrazu z kościoła w Sandomierzu z dopiskiem: polscy katolicy modlą się pod obrazem przedstawiającym przerabianie żydowskich dzieci na macę.
    Fajne i pewnie wkrótce problemem zjadania polskich dzieci przez księży zajmie się Parlament Europejski.

  7. Dwie rzeczy:
    1) Oczywiście, że w całej Polsce i nie tylko takie rzeczy dzieją się na okrągło (niestety) i pies z kulawą nogą się tym nie interesuje a z tej konkretnej sprawy robi się wielkie halo z powodu pierwszoplanowego udziału księdza;
    2) Nie wiem co sobie o tym myślały te konkretne dzieci i ich rodzice (ani w jakim stopniu publiczne wypowiedzi odzwierciedlają ich faktyczne opinie a na ile są podyktowane niechęcią do wychylania się w społeczności), ale dla mnie osobiście wszelkie tego rodzaju imprezy – czy chodzi o szkołę, studia, harcerstwo, klub żeglarski, wojsko, kryminał czy co tam jeszcze – niezależnie, czy jest to oficjalne jak w tym przypadku czy też nominalnie ukrywane jak fala w wojsku – są dla mnie oznaką zbydlęcenia, a ci, którzy takie “zabawy” wymyślają i organizują muszą – według mnie – mieć (chyba nawet dziedzicznie) syf zamiast mózgu. Oczywiście jest to tylko moja opinia, która nie musi być obiektywnie słuszna i nikt nie ma obowiązku się z nią zgadzać.

    P.S. W liceum nieoficjalne kocenie przez starsze klasy jakoś mnie nie bawiło i wspomnienie nie bawi mnie nadal. Na oficjalną imprezę (organizowaną przez szkołę) też nie poszedłem i gdy dowiedziałem się jakie były “zadania” itd. wcale nie czułem żalu z powodu swej nieobecności.

    • Nad taką argumentacją mogę
      Nad taką argumentacją mogę się pochylić, tak właśnie rozumiem polemikę, chociaż nie bardzo widzę pole do polemik. Moje zdanie jest bardzo podobne i dlatego zawsze mnie wszystkie totalne organizacje śmieszyły i odstraszały. Harcerstwo, szkoły wojskowe, seminaria, czy inny surwiwal, to taka zabawa facetów i babek w krótkich majtkach. Ale to moje zdanie i nic mi do tego, kto i jakie rytuały sobie urządza. Dlaczego nagle miałbym się podniecać powszechnym zjawiskiem, które rozdmuchano do poziomu “matki” z Sosnowca, skrzywdzoną przez macierzyństwo. Jak najbardziej te egzorcyzmy są i trywialne i groteskowe, tylko nie o tym mowa, w moim artykule. Z drugiej strony zawsze tak było, kto zna trochę historii kultury, to wszelkiego rodzaju inicjacje są obecne od zawsze i do dziś. Część z nich jest wyniesiona na ołtarze powagi i fundamenty społecznego funkcjonowania.Czym jest przywdziewanie togi, zwracanie się do jakiegoś dupka “Panie premierze”? To wszystko są rytuały w dodatku podporządkowujące masy hierarchii. Tymczasem czeredki nieuków i dewotek podnieciły się pianką na kolanku, bo to każdy nieuk i dewotka może sobie ocenić swoim małym rozumkiem i wąskim horyzontem.

      • Zasadniczo zgoda.
        z tym, że elementy składające się na różne rytuały są bardziej przyjęte w społeczeństwie jako coś “normalnego” (np. całowanie w pierścień czy rękę) niż inne (jak lizanie kolan).

        W dodatku o ile osoby uczestniczące w ceremonii przystąpienia do loży masońskiej lub mianowania tego czy innego dupka na premiera biorą w niej udział całkowicie dobrowolnie – a nawet jak np. mianującemu się nie podoba, że mianuje tego a nie innego dupka, to akurat ta czynność stanowi istotę jego obowiązków służbowych, więc widziały gały co brały; o tyle nie wydaje mi się, by wiele osób szło na kurs żeglarski z chęci napicia się wody z zęzy, a w przypadku ceremonii organizowanych przez szkoły wchodzi w dodatku w grę ustatowy obowiązek szkolny i niepełnoletniość poddanych rytuałowi uczestników, zaś ewentualna odmowa uczestnictwa w takich imprezach może mieć (czy to ze strony nauczycieli, czy ze strony innych uczniów) określone i niezbyt przyjemne konsekwencje, o czym wiem z doświadczenia (które zresztą jest przeterminowane o 16 lat postępującego zbydlęcenia młodzieży).

        Moim zdaniem jeśli już koniecznie muszą być jakieś ceremonie inicjacyjne, to zwłaszcza w szkołach powinny one być czysto symboliczne i – że się tak wyrażę – “na temat”. Dla mnie to zlizywanie nie jest ani symboliczne ani na temat (chyba, że ktoś mi wyjaśni co ma zlizywanie pianki z cudzej skóry do edukacji i rozwoju osobowości).

        Oczywiście, już wspomniałem, że z tej konkretnej sprawy robi się problem nie dlatego że coś zlizywano z kolan, ale dlatego, że należały do księdza.
        (Nie żebym osobiście gościa przesadnie żałował – czasy, media i skandale w kościele są jakie są, więc przynajmniej wykazał się nienajlepszą wyobraźnią – czy też może raczej ta wyobraźnia była dobra nie tam gdzie powinna).

        • Podzieliłbym to na dwie grupy
          Podzieliłbym to na dwie grupy argumentów, takie dość elementarne w każdej analizie. Moje zdanie i tutaj nie zamierzam polemizować, tym bardziej, że piszesz sporo zdań, z którymi się zgadzam. A druga grupa to obraz stanu rzeczy. Są czynności obowiązkowe i nieobowiązkowe. Ten konkretny przykład wbrew temu, co się usiłuje mówić, nie jest obowiązkowy. Gimnazjum salezjańskie to coś jak pensja u sióstr, wiesz gdzie idziesz i co Cię czeka. Podobnie jak w środowisku żeglarzy, harlejowców i hiphopowców. I tutaj jest konflikt między pierwszą i drugą grupą argumentacji, który dość łatwo można załagodzić. Mnie nic do tego jak oni się bawią, jednocześnie piszę co o tym sądzę. Rzecz jest poważna, na tym zakonniku siedzi prokuratura, co jest już paranoją, bo siedzi z urzędu, nie ze zgłoszenia. Nie ma ofiar, bo “ofiary” się nie poczuwają, ale ofiarami zostały przez medialne polowanie na czarownice. Dziecka do takiej szkoły bym nie posłał, jednak są ludzie, są marynarze, harlejowcy, którzy lubią takie klocki. Poza wszystkim jest jeszcze jeden element każdej inicjacji, mianowicie hartowanie ducha, szacunku dla wyznawanych wartości i własnego charakteru. “Grom” zlizywał nie takie pianki, i wielu musi przejść nie przez takie upokorzenia, by zachować własne lub cudze życie. Taki chrzest morski na przykład miał funkcję rekrutacyjną do ciężkiej roboty na morzu. Oczywiście w gimnazjum komandosów się nie wychowuje, ale to jest szkołą katolicka, tak jak mormońska, czy protestancka, ma swoje hierarchie i “stawianie do pionu”. Cała ta sprawa jest ciekawym polem do dyskusji, mnie tylko wku…a płytka kolorowa “analiza” ksiądz-pianka, to czysta dulszczyzna. Wątek dorosłości ma swoją siłę, ale nie bądźmy naiwni, to jest pikuś w porównaniu z tym co się dzieje w podstawówkach, że o gimnazjach nie wspomnę. Owszem w publicznych szkołach pełna zgoda, oficjalne inicjacje w tym stylu byłby przegięciem, chociaż takie za moich czasów bywały, ale w palcówkach ze swoimi tradycjami i profilami, to inna bajka. Po prostu wystarczy wybrać inną szkołę, tak jak się wybiera żeglarstwo, balet, piwo “Żubr”, tu na szczęście jest pełna swoboda.

          • Znów zacznę od: zasadniczo zgoda (chyba popadam w aliterację)
            Widzę jednak kilka szczegółów. Jeden jest taki, że akurat w przypadku samych uczniów o pełnej swobodzie wyboru szkoły bym jednak nie mówił (ale to szczegół), a w dodatku inicjacja, hartowanie ducha, szacunek dla wartości i charakteru itd. to jedno, ale jednak nie sądzę by się przy rekrutacji szkoła chwaliła tą – wręcz już przysłowiową – pianką.
            I o ile jeszcze mogę zrozumieć wodę z zęzy w przypadku XVIII-wiecznego zawodowego marynarza (ówczesne “warunki pracy” i BHP, sztormy, katastrofy, los rozbitka itd.), o tyle w przypadku kajtków uczących się pływania kilkumetrową żaglówką po jeziorze przychodzi mi to znacznie trudniej, a już zupełnie ni chu-chu nie łapię co w kontekście szacunku i wartości ma wyrażać ta słynna pianka (a propos – na zdjęciu w nagłówku to są koła ratunkowe o takim dziwnym kształcie, czy pomalowane sedesy? – bo jeśli to drugie to też nie bardzo chwytam, co ktoś chciał przekazać wybierając do tego celu akurat sedes). W tym wypadku odbieram to w ten sposób, że ktoś miał nieźle nawalone pod kopułą. Jednak wobec pewnej powszechności tego rodzaju “pomysłów” przechodzimy od omawiania konkretnej sytuacji do poruszania czegoś, co dla mnie jest przykrym problemem ogólnospołecznym ale tu i teraz sprowadziłoby się najwyżej do bicia piany. 🙁

  8. Dwie rzeczy:
    1) Oczywiście, że w całej Polsce i nie tylko takie rzeczy dzieją się na okrągło (niestety) i pies z kulawą nogą się tym nie interesuje a z tej konkretnej sprawy robi się wielkie halo z powodu pierwszoplanowego udziału księdza;
    2) Nie wiem co sobie o tym myślały te konkretne dzieci i ich rodzice (ani w jakim stopniu publiczne wypowiedzi odzwierciedlają ich faktyczne opinie a na ile są podyktowane niechęcią do wychylania się w społeczności), ale dla mnie osobiście wszelkie tego rodzaju imprezy – czy chodzi o szkołę, studia, harcerstwo, klub żeglarski, wojsko, kryminał czy co tam jeszcze – niezależnie, czy jest to oficjalne jak w tym przypadku czy też nominalnie ukrywane jak fala w wojsku – są dla mnie oznaką zbydlęcenia, a ci, którzy takie “zabawy” wymyślają i organizują muszą – według mnie – mieć (chyba nawet dziedzicznie) syf zamiast mózgu. Oczywiście jest to tylko moja opinia, która nie musi być obiektywnie słuszna i nikt nie ma obowiązku się z nią zgadzać.

    P.S. W liceum nieoficjalne kocenie przez starsze klasy jakoś mnie nie bawiło i wspomnienie nie bawi mnie nadal. Na oficjalną imprezę (organizowaną przez szkołę) też nie poszedłem i gdy dowiedziałem się jakie były “zadania” itd. wcale nie czułem żalu z powodu swej nieobecności.

    • Nad taką argumentacją mogę
      Nad taką argumentacją mogę się pochylić, tak właśnie rozumiem polemikę, chociaż nie bardzo widzę pole do polemik. Moje zdanie jest bardzo podobne i dlatego zawsze mnie wszystkie totalne organizacje śmieszyły i odstraszały. Harcerstwo, szkoły wojskowe, seminaria, czy inny surwiwal, to taka zabawa facetów i babek w krótkich majtkach. Ale to moje zdanie i nic mi do tego, kto i jakie rytuały sobie urządza. Dlaczego nagle miałbym się podniecać powszechnym zjawiskiem, które rozdmuchano do poziomu “matki” z Sosnowca, skrzywdzoną przez macierzyństwo. Jak najbardziej te egzorcyzmy są i trywialne i groteskowe, tylko nie o tym mowa, w moim artykule. Z drugiej strony zawsze tak było, kto zna trochę historii kultury, to wszelkiego rodzaju inicjacje są obecne od zawsze i do dziś. Część z nich jest wyniesiona na ołtarze powagi i fundamenty społecznego funkcjonowania.Czym jest przywdziewanie togi, zwracanie się do jakiegoś dupka “Panie premierze”? To wszystko są rytuały w dodatku podporządkowujące masy hierarchii. Tymczasem czeredki nieuków i dewotek podnieciły się pianką na kolanku, bo to każdy nieuk i dewotka może sobie ocenić swoim małym rozumkiem i wąskim horyzontem.

      • Zasadniczo zgoda.
        z tym, że elementy składające się na różne rytuały są bardziej przyjęte w społeczeństwie jako coś “normalnego” (np. całowanie w pierścień czy rękę) niż inne (jak lizanie kolan).

        W dodatku o ile osoby uczestniczące w ceremonii przystąpienia do loży masońskiej lub mianowania tego czy innego dupka na premiera biorą w niej udział całkowicie dobrowolnie – a nawet jak np. mianującemu się nie podoba, że mianuje tego a nie innego dupka, to akurat ta czynność stanowi istotę jego obowiązków służbowych, więc widziały gały co brały; o tyle nie wydaje mi się, by wiele osób szło na kurs żeglarski z chęci napicia się wody z zęzy, a w przypadku ceremonii organizowanych przez szkoły wchodzi w dodatku w grę ustatowy obowiązek szkolny i niepełnoletniość poddanych rytuałowi uczestników, zaś ewentualna odmowa uczestnictwa w takich imprezach może mieć (czy to ze strony nauczycieli, czy ze strony innych uczniów) określone i niezbyt przyjemne konsekwencje, o czym wiem z doświadczenia (które zresztą jest przeterminowane o 16 lat postępującego zbydlęcenia młodzieży).

        Moim zdaniem jeśli już koniecznie muszą być jakieś ceremonie inicjacyjne, to zwłaszcza w szkołach powinny one być czysto symboliczne i – że się tak wyrażę – “na temat”. Dla mnie to zlizywanie nie jest ani symboliczne ani na temat (chyba, że ktoś mi wyjaśni co ma zlizywanie pianki z cudzej skóry do edukacji i rozwoju osobowości).

        Oczywiście, już wspomniałem, że z tej konkretnej sprawy robi się problem nie dlatego że coś zlizywano z kolan, ale dlatego, że należały do księdza.
        (Nie żebym osobiście gościa przesadnie żałował – czasy, media i skandale w kościele są jakie są, więc przynajmniej wykazał się nienajlepszą wyobraźnią – czy też może raczej ta wyobraźnia była dobra nie tam gdzie powinna).

        • Podzieliłbym to na dwie grupy
          Podzieliłbym to na dwie grupy argumentów, takie dość elementarne w każdej analizie. Moje zdanie i tutaj nie zamierzam polemizować, tym bardziej, że piszesz sporo zdań, z którymi się zgadzam. A druga grupa to obraz stanu rzeczy. Są czynności obowiązkowe i nieobowiązkowe. Ten konkretny przykład wbrew temu, co się usiłuje mówić, nie jest obowiązkowy. Gimnazjum salezjańskie to coś jak pensja u sióstr, wiesz gdzie idziesz i co Cię czeka. Podobnie jak w środowisku żeglarzy, harlejowców i hiphopowców. I tutaj jest konflikt między pierwszą i drugą grupą argumentacji, który dość łatwo można załagodzić. Mnie nic do tego jak oni się bawią, jednocześnie piszę co o tym sądzę. Rzecz jest poważna, na tym zakonniku siedzi prokuratura, co jest już paranoją, bo siedzi z urzędu, nie ze zgłoszenia. Nie ma ofiar, bo “ofiary” się nie poczuwają, ale ofiarami zostały przez medialne polowanie na czarownice. Dziecka do takiej szkoły bym nie posłał, jednak są ludzie, są marynarze, harlejowcy, którzy lubią takie klocki. Poza wszystkim jest jeszcze jeden element każdej inicjacji, mianowicie hartowanie ducha, szacunku dla wyznawanych wartości i własnego charakteru. “Grom” zlizywał nie takie pianki, i wielu musi przejść nie przez takie upokorzenia, by zachować własne lub cudze życie. Taki chrzest morski na przykład miał funkcję rekrutacyjną do ciężkiej roboty na morzu. Oczywiście w gimnazjum komandosów się nie wychowuje, ale to jest szkołą katolicka, tak jak mormońska, czy protestancka, ma swoje hierarchie i “stawianie do pionu”. Cała ta sprawa jest ciekawym polem do dyskusji, mnie tylko wku…a płytka kolorowa “analiza” ksiądz-pianka, to czysta dulszczyzna. Wątek dorosłości ma swoją siłę, ale nie bądźmy naiwni, to jest pikuś w porównaniu z tym co się dzieje w podstawówkach, że o gimnazjach nie wspomnę. Owszem w publicznych szkołach pełna zgoda, oficjalne inicjacje w tym stylu byłby przegięciem, chociaż takie za moich czasów bywały, ale w palcówkach ze swoimi tradycjami i profilami, to inna bajka. Po prostu wystarczy wybrać inną szkołę, tak jak się wybiera żeglarstwo, balet, piwo “Żubr”, tu na szczęście jest pełna swoboda.

          • Znów zacznę od: zasadniczo zgoda (chyba popadam w aliterację)
            Widzę jednak kilka szczegółów. Jeden jest taki, że akurat w przypadku samych uczniów o pełnej swobodzie wyboru szkoły bym jednak nie mówił (ale to szczegół), a w dodatku inicjacja, hartowanie ducha, szacunek dla wartości i charakteru itd. to jedno, ale jednak nie sądzę by się przy rekrutacji szkoła chwaliła tą – wręcz już przysłowiową – pianką.
            I o ile jeszcze mogę zrozumieć wodę z zęzy w przypadku XVIII-wiecznego zawodowego marynarza (ówczesne “warunki pracy” i BHP, sztormy, katastrofy, los rozbitka itd.), o tyle w przypadku kajtków uczących się pływania kilkumetrową żaglówką po jeziorze przychodzi mi to znacznie trudniej, a już zupełnie ni chu-chu nie łapię co w kontekście szacunku i wartości ma wyrażać ta słynna pianka (a propos – na zdjęciu w nagłówku to są koła ratunkowe o takim dziwnym kształcie, czy pomalowane sedesy? – bo jeśli to drugie to też nie bardzo chwytam, co ktoś chciał przekazać wybierając do tego celu akurat sedes). W tym wypadku odbieram to w ten sposób, że ktoś miał nieźle nawalone pod kopułą. Jednak wobec pewnej powszechności tego rodzaju “pomysłów” przechodzimy od omawiania konkretnej sytuacji do poruszania czegoś, co dla mnie jest przykrym problemem ogólnospołecznym ale tu i teraz sprowadziłoby się najwyżej do bicia piany. 🙁

  9. Po co tak komplikować?
    Bardzo dobry wpis. Tyle tylko, że na zjedzenie Panów i Pań od sexu wystarczyła by prosta logika. Co ich deklaratywnie oburza? Skojarzenia z pornografią. To znaczy, że pornografia jest złą? Eeee, yyyy ….no tak (są w ciemnej de…. u swoich) …nie nie jest (to o co ten szum). Wyjścia pośrednie. Nie jest, ale to młodzież itd… To zastanówmy się jak utrudnić młodzieży dostęp do tego rodzaju treści, skoro są dla niej nieodpowiednie. Eee, yyyy….

  10. Po co tak komplikować?
    Bardzo dobry wpis. Tyle tylko, że na zjedzenie Panów i Pań od sexu wystarczyła by prosta logika. Co ich deklaratywnie oburza? Skojarzenia z pornografią. To znaczy, że pornografia jest złą? Eeee, yyyy ….no tak (są w ciemnej de…. u swoich) …nie nie jest (to o co ten szum). Wyjścia pośrednie. Nie jest, ale to młodzież itd… To zastanówmy się jak utrudnić młodzieży dostęp do tego rodzaju treści, skoro są dla niej nieodpowiednie. Eee, yyyy….

  11. A mnie to nie dziwi.

    A mnie to, proszę Pana, nie dziwi ani przez sekundę. Gdyby na krzesełku zamiast księdza znalazł się ważny reżyser, wymiar tego zdarzenia zmieniłby się radykalnie, nawet jeśli święty inaczej celebryt miał autentyczny, nieskrywany i nieprzypadkowy wzwód. Cała bowiem akcja skierowana ma być i jest przeciw każdemu, dowolnemu księdzu, a nie przeciw pedofilii. Seks z dzieckiem w wydaniu niejakiego Bendit-Kohna to rozkoszne i intrygujące doświadczenie, wyraz nowoczesnej i subtelnej wrażliwości. To cenne przeżycie wolności nie tylko dla starego zwyrodnialca, ale i dla gwałconego przez niego dziecka. Tak z powagą naukowego aparatu wyjaśni Panu tzw. etyk Środa, której nie tknąłby nawet najbardziej "wyzwolny", lewacki koneser erotycznych nowinek. Poprze ją natychmiast cały tłum nominowanych autorytetów o moralności alfonsa, którym wisi jeszcze u nosa kapka po wczorajszej imprezie, której w dużej mierze nie pamiętają, a nawet gdyby, to woleliby zapomnieć. Oni zaświadczą swoim życiem, że artyście wolno więcej. Dużo więcej. Gdyby zaś rzeczony reżyser lub wspomniany Bandit zechciał zabawić się z nieletnim dzisiaj, to najlepiej (także dla dziecka), gdyby był jego bezpośrednim krewnym: starszym bratem, tatusiem czy choćby wujkiem. Dobrze też, by do zabawy zaprosił swojego partnera płci zbliżonej. Zdarzenie takie byłoby koronnym dowodem na to, że jest to potrzebne i dobre, gdyż panowie ci taką mają akurat potrzebę. A czyjaś potrzeba, zwłaszcza w tej sferze, to najświętsza świętość, której nie wolno poniżać i zabraniać. Warunek? Trzeba należeć do „klubu”. Wtedy też można liczyć na żywiołowe i bezpardonowe wsparcie kolejnego „profesora” (notabene podobnego do Środy, tylko z brodą), który rzuci na szalę cały autorytet Uniwersytetu Jagiellońskiego. Poprą go liczni przedstawiciele najstarszego zawodu świata – dziennikarstwa, a pani minister edukacji przygotuje stosowny i obowiązkowy zestaw figurek do ćwiczeń dla przedszkoli i szkół. Jeśli ten lub inny „artysta” zechce cały akt opisać w formie utworu literackiego, a w fabułę wplecie motyw prześladowań przez ciemnych homofobów – ma wygraną Nagrodę MichNike jak w banku. Filmik z imprezy? Nie ma problemu. Nawet jeśli kręcony komórką – publicznośc festiwalu w Berlinie przyjmie go z owacją na stojąco. Całość stanowi najbardziej rażący, obrzydliwy i upokarzający dowód na upadek naszej cywilizacji. Tym bardziej przykry, że to agresywna i doszczętnie zdegenerowana mniejszość realizuje konsekwentnie krok po kroku, w sposób głęboko przemyślany, samobójczy scenariusz, w który pcha bezwolną większość o zupełnie przeciwnych poglądach. Nie jest to więc absolutnie inicjatywa naszych rodzimych wesołków. Owszem, chętnie korzystają z okazji jakie daje im wsparcie europejskich protektorów. Bandit-Kohn to też reżyser. Obecnie współreżyseruje Unię Europejską, a ta, oprócz ustalania kątów banana, ma także bardzo konkretne wytyczne, co do zmian w naszej osobowości, pamięci, wierze i tradycji. W skrócie transakcja, do której jesteśmy zmuszeni sprowadza się do następującej propozycji: ja wybuduję ci aquapark z drogą dojazdową i centrum handlowe, a ty w zamian oddasz mi swoje dzieci. Krzyż? Dwa tysiące czy tysiąc lat tradycji? Zapomnij. A jeśli nie, to najpierw na niego nasikam na twoich oczach, a potem cię na nim powieszę.

  12. A mnie to nie dziwi.

    A mnie to, proszę Pana, nie dziwi ani przez sekundę. Gdyby na krzesełku zamiast księdza znalazł się ważny reżyser, wymiar tego zdarzenia zmieniłby się radykalnie, nawet jeśli święty inaczej celebryt miał autentyczny, nieskrywany i nieprzypadkowy wzwód. Cała bowiem akcja skierowana ma być i jest przeciw każdemu, dowolnemu księdzu, a nie przeciw pedofilii. Seks z dzieckiem w wydaniu niejakiego Bendit-Kohna to rozkoszne i intrygujące doświadczenie, wyraz nowoczesnej i subtelnej wrażliwości. To cenne przeżycie wolności nie tylko dla starego zwyrodnialca, ale i dla gwałconego przez niego dziecka. Tak z powagą naukowego aparatu wyjaśni Panu tzw. etyk Środa, której nie tknąłby nawet najbardziej "wyzwolny", lewacki koneser erotycznych nowinek. Poprze ją natychmiast cały tłum nominowanych autorytetów o moralności alfonsa, którym wisi jeszcze u nosa kapka po wczorajszej imprezie, której w dużej mierze nie pamiętają, a nawet gdyby, to woleliby zapomnieć. Oni zaświadczą swoim życiem, że artyście wolno więcej. Dużo więcej. Gdyby zaś rzeczony reżyser lub wspomniany Bandit zechciał zabawić się z nieletnim dzisiaj, to najlepiej (także dla dziecka), gdyby był jego bezpośrednim krewnym: starszym bratem, tatusiem czy choćby wujkiem. Dobrze też, by do zabawy zaprosił swojego partnera płci zbliżonej. Zdarzenie takie byłoby koronnym dowodem na to, że jest to potrzebne i dobre, gdyż panowie ci taką mają akurat potrzebę. A czyjaś potrzeba, zwłaszcza w tej sferze, to najświętsza świętość, której nie wolno poniżać i zabraniać. Warunek? Trzeba należeć do „klubu”. Wtedy też można liczyć na żywiołowe i bezpardonowe wsparcie kolejnego „profesora” (notabene podobnego do Środy, tylko z brodą), który rzuci na szalę cały autorytet Uniwersytetu Jagiellońskiego. Poprą go liczni przedstawiciele najstarszego zawodu świata – dziennikarstwa, a pani minister edukacji przygotuje stosowny i obowiązkowy zestaw figurek do ćwiczeń dla przedszkoli i szkół. Jeśli ten lub inny „artysta” zechce cały akt opisać w formie utworu literackiego, a w fabułę wplecie motyw prześladowań przez ciemnych homofobów – ma wygraną Nagrodę MichNike jak w banku. Filmik z imprezy? Nie ma problemu. Nawet jeśli kręcony komórką – publicznośc festiwalu w Berlinie przyjmie go z owacją na stojąco. Całość stanowi najbardziej rażący, obrzydliwy i upokarzający dowód na upadek naszej cywilizacji. Tym bardziej przykry, że to agresywna i doszczętnie zdegenerowana mniejszość realizuje konsekwentnie krok po kroku, w sposób głęboko przemyślany, samobójczy scenariusz, w który pcha bezwolną większość o zupełnie przeciwnych poglądach. Nie jest to więc absolutnie inicjatywa naszych rodzimych wesołków. Owszem, chętnie korzystają z okazji jakie daje im wsparcie europejskich protektorów. Bandit-Kohn to też reżyser. Obecnie współreżyseruje Unię Europejską, a ta, oprócz ustalania kątów banana, ma także bardzo konkretne wytyczne, co do zmian w naszej osobowości, pamięci, wierze i tradycji. W skrócie transakcja, do której jesteśmy zmuszeni sprowadza się do następującej propozycji: ja wybuduję ci aquapark z drogą dojazdową i centrum handlowe, a ty w zamian oddasz mi swoje dzieci. Krzyż? Dwa tysiące czy tysiąc lat tradycji? Zapomnij. A jeśli nie, to najpierw na niego nasikam na twoich oczach, a potem cię na nim powieszę.