Reklama

Jak powszechnie wiadomo mamy kryzys. Co tam kryzys, mamy przerażającą recesję, wolny rynek zawiódł i do ratowania tonących przedsiębiorstw muszą włączyć się rządy.

Jak powszechnie wiadomo mamy kryzys. Co tam kryzys, mamy przerażającą recesję, wolny rynek zawiódł i do ratowania tonących przedsiębiorstw muszą włączyć się rządy. Tak to jest, gdy nieodpowiedzialni prywaciarze niszczą gospodarkę tylko interwencja rządowa może uratować sytuację. Tylko nasi kompetentni przywódcy, urzędujący w cieniu ministerialnych gabinetów mogą naprawić to, co zepsuły dzikie mechanizmy, nazywane "niewidzialną ręką rynku". Taka jest prawda i proszę mi nawet nie wmawiać, że jest inaczej, przecież przez tyle lat mieliśmy liberalizm i jak się ten liberalizm skończył? Recesją się skończył, czas więc wrócić do kontroli państwowej.

Jeśli ktoś przeczytał powyższy stek bzdur i nie zniechęcił się do dalszego ciągu tekstu, to gratuluję odporności psychicznej. W rozumowaniu, jeśli można tak to nazwać, które przedstawiłem wyżej, jest masa błędów, nieścisłości i zwyczajnych głupot, niestety takie rozumowanie funkcjonuje u wielu ludzi. Mieliśmy wolny rynek, więc skoro jest kryzys, to znaczy, że rynek zawiódł i trzeba szukać nowych rozwiązań. Bzdura totalna, kryzys jest wynikiem rządowej interwencji, która stworzyła pole do popisu dla wszelkiej maści spekulantów giełdowych i dla kreatywnych właścicieli i zarządców banków, którzy też zresztą nie stronili od gry spekulacyjnej na giełdzie. Niestety wielu ludzi nie zna się na takich subtelnościach i chce w sytuacji załamania rynku, by rząd ruszył na pomoc i "coś zrobił". Na subtelnościach nie znają się też widocznie szefowie największych banków amerykańskich, bo banki te zwróciły się we wrześniu zeszłego ( świeć Panie nad jego duszą ) roku o wsparcie finansowe. Choć można mieć pewne wątpliwości, czy szefowie wielkich, amerykańskich banków, które w chyba największym stopniu przyczyniły się do powstania kryzysu, są nieświadomi swojej negatywnej roli oraz również niezbyt pozytywnej roli rządu i FED, to przecież nie można odmówić pomocy bliźniemu w potrzebie. Tak więc Kongres USA, na wniosek byłego sekretarza skarbu, Paulsona ( nb. byłego szefa Goldman Sachs, jeśli dobrze pamietam ) udzielił pomocy upadającym firmom. Pomoc opiewała na 850 miliardów dolarów, a 45 miliardów zainkasował bank Citigroup. No i właśnie tu dochodzę do sedna, bo o tym banku chciałbym wspomnieć. Wspominał będę w kontekście tego, co napisał "The New York Post", a napisał o tym, na co uratowany publicznymi pieniędzmi bank wydaje pieniądze.

Reklama

No właśnie, wyobraźmy sobie przedsiębiorstwo, które poniosło duże straty i gdy straty stają się coraz większe i większe zostaje uratowane, dostając bonus od państwa. Od "państwa" nie znaczy oczywiście od państwa Bush, czy od państwa Paulsonów, od państwa znaczy od podatników. Co przedsiębiorstwo robi z otrzymaną kasą? Czy podchodzi do niej z szacunkiem, wydając ostrożnie i tylko na to, co jest naprawdę potrzebne? Oczywiście, że tak. Czy za potrzebę najwyższej wagi uznaje usprawnienie zarządzania, pokrycie obecnych strat i oddalenie groźby takich strat w przyszłości? Oczywiście, że nie, pogięło was? Potrzebą najwyższej wagi nie są jakieś dyrdymały, potrzebą najwyższej wagi jest samolot. Jak napisał "The New York Post", bank kupił samolot i to nie byle jaki, tylko taki za 50 milionów dolarów, pełen wypas, skórzane siedzenia i inne luksusy. Okazuje się, że przedsiębiorstwa, które z własnej winy poniosły duże straty i nie zbankrutowały tylko dzięki pomocy podatników, udzielonej zresztą przez Kongres bez pytania samych podatników o zgodę, nie nauczyły się niczego i ładują grube miliony w pierdoły. Tak nie dzieje się tylko w Stanach, takie rzeczy mają też miejsce w Polsce, ale u nas przebiegają bez echa, u nas nie uchwala się specjalnych pakietów ratunkowych, wszystko odbywa się po cichu. Nie, nie w bankowości, choć niektóre polskie banki przebąkiwały kiedyś coś o tym, że chętnie przyjmą prezent z państwowej kasy, którego na szczęście nikt im nie dał. Chodzi o inną branżę, o branżę, która również trwa od wielu lat w pernamentnym kryzysie, o tzw. służbę zdrowia.

Dorola napisała wczoraj tekst, w którym pytała się gdzie jest duża forsa, która istnieje i którą szpitale teoretycznie powinny mieć. Forsę częściowo przejada zapewne biurokracja, rozdęta do monstrualnych rozmiarów, a część ginie po prostu przez złe zarządzanie. Dyrektorzy szpitali są jak ci dyrektorzy banków, podejmują decyzje, wskutek których szpitale ponoszą straty i zadłużają się, a państwo, zamiast dać nieudolnie zarządzanej placówce zbankrutować, oddłuża ją, co oznacza utratę pieniędzy, które mogłyby zostać przeznaczone na coś bardziej pożytecznego, choćby na leczenie ludzi, na które często w państwowej służbie zdrowia brakuje kasy. To oddłużanie jest dla służby zdrowia zabójcze, bo choć uratuje na jakiś czas szpital, to nie zmieni sposobu zarządzania szpitalem. Zarządzanie nadal będzie byle jakie i przez to poziom lecznictwa również będzie byle jaki. Bylejakość będzie utrzymywała polską służbę zdrowia w stanie wegetacji, dopóki ta nieszczęsna służba nie zacznie funkcjonować według zasad rynkowych. Nie trzeba tworzyć żadnych Bóg wie jakich reform, wystarczy wprowadzić dwie zasady: pierwszą, mówiącą, że szpitale konkurują ze sobą i drugą, mówiącą, że szpitale, które tracą forsę i zadłużają się, bankrutują. Te dwie zasady migiem uzdrowią polską służbę zdrowia, bo bez względu na to, czy właścicielem szpitala będzie państwo, samorząd, prywaciarz, Żyd, czy mason, to ten właściciel będzie wiedział, że jeśli nie chce bankructwa szpitala, to musi na czele szpitala postawić fachowca od zarządzania, choćby takiego, jak doktor G., który weźmie personel za twarz, zorganizuje pracę placówki w rozsądny sposób i w rozsądny sposób będzie wydawał pieniądze. Wystarczą trzy rzeczy, żeby szpital zarabiał,
po pierwsze dobry zarządca, po drugie konkurencja ze strony innego szpitala i po trzecie brak finansowej bezkarności, poczucia, że w razie czego państwo da.

Jaki nasuwa się wniosek z tego wszystkiego? Wniosek jest jeden, bardzo prosty i oczywisty. Wniosek brzmi: jeśli państwo bierze się za rozwiązanie kryzysu, pompując państwowe, podatkowe pieniądze w źle zarządzane instytucje, to kryzys zamiast się skończyć przeciąga się w nieskończoność. Jeśli zaś państwo pozwala źle zarządzanym przedsiębiorstwom upaść, to po krótkim bólu następuje ukojenie, a kryzys zostaje zażegnany, bo inni widzą, że jeśli popełnią błędy, będą musieli za nie zapłacić. Czasem lepiej więc, gdy państwo nic nie robi, bo taka robota nie dość, że jest spieprzona, to płacimy za nią my wszyscy.

Reklama

149 KOMENTARZE

  1. Niech Cię kule biją Ja
    znowu masz rację. Po prostu nie mogę się nie zgodzić a bym chciał bardzo, bo już mi się nudzi ta zgodność z Tobą. Weź coś w końcu napisz kontrowersyjnego. Bo cały czas na łatwiznę idziesz, z wodą płyniesz, fałsz omijasz, do prawdy się lepisz… 😉

    • Dziękuję,
      ale chyba przesadzasz. Jeśli chodzi o moje poglądy dotyczące służby zdrowia, to wydaje mi się, że są bardzo kontrowersyjne, bo w przeciwnym razie ktoś ważny wpadłby już na pomysł poddania szpitali regułom gry rynkowej. Na razie słyszę tylko ciągle o kolejnych "reformach" służby zdrowia, choć reformy te są zwyczajnie głupie, bo system polegający na pompowaniu pieniędzy w bankruta jest z definicji systemem niereformowalnym, taki system można najwyżej zastąpić innym systemem, mądrzejszym, w którym bankrutowi pozwala się zbankrutować. Jeśli chodzi o bankowość, to sprawa przedstawia się identycznie, dużo lepiej byłoby, gdyby rządy pozwoliły upaść bankrutom. Spowodowałoby to wprawdzie duży ból w gospodarce i kryzys przybrałby pewnie większe rozmiary, niż obecnie, ale skończyłby się znacznie szybciej i sytuacja prędzej wróciłaby do normy. Tymczasem wpompowano w banki miliardy dolarów i zdaje się, że z miliardami dla amerykańskich banków będzie tak samo, jak z miliardami dla polskich szpitali.

      • a tu co do banków się z Tobą Ja nie zgodzę
        Bakructwo większych banków to tragedia, a nie ból i raczej tragedia długotrwała. Nie ma chyba wśród ekonomistów (nie publicystów) takieg, który o bankructwie dużego banku detalicznego odważyłby się mówić.

        • Nasłuchałem się już wiele o
          Nasłuchałem się już wiele o tym, że upadek największych banków oznacza załamanie się systemu finansowego. Jeśli jednak system się wali pod własnym ciężarem, to świadczy to o tym, że system jest do dupy i w związku z tym nie powinno się systemu na siłę podtrzymywać. Oczywiście można system reformować, jeśli jest to możliwe, w tym wypadku jest, jednak mam pewne wątpliwości co do tego, czy wpompowanie miliardów w walący się bank i przeznaczenie ich przez rzeczony bank na zabawki dla zarządu, jest najlepszą z możliwych reform. Moim zdaniem dużo mądrzejszą reformą byłoby zakazanie kredytu subprime, rozdzielenie bankowości inwestycyjnej od kredytowo – depozytowej ( nie byłbym zachwycony, gdyby bank, w którym trzymam pieniądze zajmował się jednocześnie dość ryzykowną działalnością inwestycyjną ) i wprowadzenie przepisów, ułatwiających tworzenie nowych banków. Im większa konkurencja na rynku bankowym, tym lepiej, bo konkurencja ogranicza monopole i oligopole dotychczasowych, źle zarządzanych gigantów.

          PS. Jest zdaje się ekonomista, który nie boi się mówić o tym, że źle zarządzana firma powinna upaść, nazywa się Peter Schiff i dość celnie przewidział obecny kryzys już w 2006 roku.

          • Ja, Chyba się nie dogadamy,
            ale to chyba moja wina. Obiecałem Ci kiedyś, że “zrobię” wpis na temat banków oraz jak to wyglądało w systemie bankowym USA. Nie powstrzymała mnie przed tym tajemnica bankowa, ale prozaiczne lenistwo. Szkoda, bo taki porządkujący wpis umożliwiłby dyskusję na tym samym poziomie. Póki co napiszę w punktach:
            1. modele ryzyk kredytowych tworzone przez noblistów – “ninja” to m.in. absolwent Harvard’a zaraz po studiach (pożyczyłbyś mu na pierwszy garnitur?).
            2. programy sprzedaży kredytów w firmach outsorcingowych, stworzone na podstawie powyższych modeli
            3. ubezpieczone derywaty (ubezpieczenie dawał np. AIG :()
            4. derywaty kupowała m.in. Rosja i Chiny – do tej pory nie wiadomo ile wtopili, ale to Rosji chyba odbija się czkawką większą niż ceny ropy.
            5. Bankierzy byli, są i będą PAZERNI.
            PS
            Zachęcony przez Ciebie przeczytałem kilka artykułów Schiff’a http://www.europac.net/archives.asp?year=2008&qtr=4# i póki co nie znalazłem apelu do FED o pomoc w bankructwie Citigroup. Natomiast jest przeciwny pompowaniu pięniędzy w samochody – z czym się akurat zgadzam .
            PS2
            “Austriaków” nie cenię, ale to może wina Gwiazdowskiego 🙂

          • Nobliści tworzyli sobie
            Nobliści tworzyli sobie modele i sądzili, że kredyty na dowód będą udzielane młodym, wykształconym i przedsiębiorczym absolwentom Harvardu. Okazało się jednak, że bankierzy udzielali tych kredytów wszystkim jak leci. Bezrobotny Murzyn w podkoszulku dostał więc kredyt na dom, a białas pracujący za najniższą krajową pojechał sobie dzięki kredytowi na miesiąc na Hawaje. Dlaczego bankierzy udzielali takich ryzykownych kredytów? Patrz punkt piąty swojego postu.

            Chciwość nie popłaca, okazało się, że wielu ludzi, biorących kredyt subprime nie jest w stanie tego kredytu spłacić, nie będzie więc odsetek, za to jedynym skutkiem udzielania takich kredytów był nadmierny wzrost konsumpcji w Ameryce. Sama konsumpcja nie jest zła, problem w tym, że Amerykanie wydawali w ostatnich latach dwa razy więcej, niż zarabiali, na co również zwrócił uwagę pan Schiff i co już trzy lata temu podawał, jako przyczynę nadchodzącego kryzysu. Przerost wydatków nad zarobkami wziął się właśnie z powszechnej jak nigdy dostępności kredytu i z tego, że powszechnie dostępny kredyt nie był wydawany na inwestycje ( inwestycje, czyli produkcję towarów i usług, nie spekulację na rynku nieruchomości, czy na jakimkolwiek innym rynku ), tylko na dom w Alabamie i urlop na Hawajach. Wniosek? Kredyt subprime nie wypalił i trzeba go zakazać, bo jak pokazują ostatnie zakupy Citigroup, bankierzy niczego się nie nauczyli.

            A’propos Citigroup i innych banków. Nikt nie mówi o pomocy w bankructwie, mówiłem o reformach. Reformą źle działającego systemu nie jest ładowanie w system pieniędzy i przeznaczanie ich potem na pierdoły. OK, dajemy bankom pieniądze, w porządku. Nie upadną gwałtownie, ale żeby pieniądze nie zostały zmarnowane trzeba wprowadzić w bankowości dyscyplinę, a z drugiej strony trzeba umożliwić wejście na rynek nowym bankom, które, jeśli będą zarządzane lepiej od obecnych, wygryzą te obecne i usuną je powoli i bez szoku dla gospodarki.

          • Czyli jednak, z grubsza, się zgadzamy Ja,
            jednak głównym powodem jazdy “po bandzie” banków byli chętni na ubezpieczone derywaty. Jacyś anale dali tym instrumentom rating AAA (super-senior:)) i teraz powinni za to dostać po jakieś 248 lat więzienia o zaostrzonym rygorze – tak ku przestrodze innym.

          • Owszem, z grubsza się
            Owszem, z grubsza się zgadzamy. Konkretnie zgadzamy się co do tego, że winne są banki i życie na kredyt. Zgadza się?

          • No tutaj to się akurat zgadzamy średnio:)
            No nic, może przyjdzie czas, że i w tych punktach się z grubsza zgodzimy. Póki co miałem na myśli bankructwo banków detalicznych.
            PS
            Nie chcę Cię dociskać, ale skąd wziąłeś te informacje na temat akcji kredytowych dla mieszkańców przysłowiowego Bronx’u, czy też naszego Jackowa?

          • Cóż, jeśli chodzi o
            Cóż, jeśli chodzi o bankructwa, to zgadzamy się z cieńsza. Ja nie uważam, że obecny system pomocy bankom jest dobry, wręcz przeciwnie, jest on strasznie głupi i wygląda podobnie, jak pompowanie pieniędzy w polskie, zadłużone szpitale. Sama pomoc dla banków nie jest zła, ale powinna odbywać się na innych zasadach. Na jakich?

            Rozwiązanie pierwsze: państwo nie daje bankom pieniędzy podatników, tylko je pożycza. Banki dostają pieniądze i roczne… A, co mi tam, dwuletnie ferie kredytowe. Przez dwa lata odbudowują to, co zepsuły, a później stopniowo spłacają zaciągniętą pożyczkę i w ciągu kilku ( powiedzmy pięciu ) lat oddają wszystko, co do centa. W ten sposób banki zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            Rozwiązanie drugie: państwo daje bankom pieniądze podatników, ale nie na własność, a na określony cel. Banki nie mogą robić z otrzymanymi pieniędzmi, co im się żywnie podoba, bo wydawanie tych pieniędzy kontroluje rząd. Jeśli bank przepuści pieniądze na pierdoły, typu nowy samolot dla zarządu, albo przeznaczy je na kredytowanie osób, których na spłatę zaciągniętego kredytu nie stać, wtedy musi zwrócić państwu pieniądze, jakie w tym celu wydało. Przykładowo bank, który wydaje 50 milionów na jakieś drogie zabawki ma zwrócić natychmiast te 50 milionów państwu. W ten sposób banki zniechęcą się do kupowania drogich zabawek, zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            PS. Przeczytałem kiedyś artykuł, w którym znalazłem wzmiankę o tym, że zdarzało się, że banki przyznawały kredyty nawet bezrobotnym. Zresztą istotą "kredytu na dowód" jest to, że przyznawany on jest osobom bez zaświadczeń o dochodach, co w praktyce oznacza, że taki kredyt może wziąć każdy.

          • Czy z cieńsza, czy z grubsza o to Ja nie będę się kłócił.
            Ważne, że nie postulujesz już bankructwa dużego banku, tak jak to czyniłeś kilka postów wyżej. Reaguję na Twoje pomysły, gdyż martwi mnie, że ktoś kto to czytał wcześniej może hasła o bankructwie banku oraz o rozdawaniu pieniędzy przez ?państwo? wziąć na poważnie i zagłosować na populistycznych ?ekonomistów? trąbiących o tym do elektoratu.
            Co do dawania pieniędzy bankom to, w przypadku Citigroup, ?państwo? zrobiło coś znacznie lepszego niż pożyczka – ?państwo? weszło w nową emisję akcji, ale pod pewnymi warunkami. Warunki te to m.in. ograniczenie dywidendy do 1% dla dotychczasowych akcjonariuszy oraz uprzywilejowanie akcji ?państwa? – poszukaj sobie warunków, bo dokładnie nie pamiętam. Jako akcjonariusz uprzywilejowany, który posiada obecnie głos decydujący, ?państwo? posiada nadzór właścicielski, a to mocniejsza pozycja od pozycji pożyczkodawcy. O uprawnieniach nadzoru właścicielskiego nie będę Ci pisał, ale przyznasz chyba, że ma on możliwości reagowania na poczynania zarządu.
            PS
            Kredyt na dowód bez zaświadczeń? Gwarantuję Ci Ja, że w amerykańskim systemie bankowym jest tyle informacji na temat potencjalnego klienta, że jakiekolwiek zaświadczenia nic nowego bankom nie powiedzą. Historia kredytowa to coś o czym myślą już dzieci w college’u, dlatego przekonałaby mnie jedynie informacja o tym, że ktoś dostał kredyt bez historii kredytowej.

  2. Niech Cię kule biją Ja
    znowu masz rację. Po prostu nie mogę się nie zgodzić a bym chciał bardzo, bo już mi się nudzi ta zgodność z Tobą. Weź coś w końcu napisz kontrowersyjnego. Bo cały czas na łatwiznę idziesz, z wodą płyniesz, fałsz omijasz, do prawdy się lepisz… 😉

    • Dziękuję,
      ale chyba przesadzasz. Jeśli chodzi o moje poglądy dotyczące służby zdrowia, to wydaje mi się, że są bardzo kontrowersyjne, bo w przeciwnym razie ktoś ważny wpadłby już na pomysł poddania szpitali regułom gry rynkowej. Na razie słyszę tylko ciągle o kolejnych "reformach" służby zdrowia, choć reformy te są zwyczajnie głupie, bo system polegający na pompowaniu pieniędzy w bankruta jest z definicji systemem niereformowalnym, taki system można najwyżej zastąpić innym systemem, mądrzejszym, w którym bankrutowi pozwala się zbankrutować. Jeśli chodzi o bankowość, to sprawa przedstawia się identycznie, dużo lepiej byłoby, gdyby rządy pozwoliły upaść bankrutom. Spowodowałoby to wprawdzie duży ból w gospodarce i kryzys przybrałby pewnie większe rozmiary, niż obecnie, ale skończyłby się znacznie szybciej i sytuacja prędzej wróciłaby do normy. Tymczasem wpompowano w banki miliardy dolarów i zdaje się, że z miliardami dla amerykańskich banków będzie tak samo, jak z miliardami dla polskich szpitali.

      • a tu co do banków się z Tobą Ja nie zgodzę
        Bakructwo większych banków to tragedia, a nie ból i raczej tragedia długotrwała. Nie ma chyba wśród ekonomistów (nie publicystów) takieg, który o bankructwie dużego banku detalicznego odważyłby się mówić.

  3. Niech Cię kule biją Ja
    znowu masz rację. Po prostu nie mogę się nie zgodzić a bym chciał bardzo, bo już mi się nudzi ta zgodność z Tobą. Weź coś w końcu napisz kontrowersyjnego. Bo cały czas na łatwiznę idziesz, z wodą płyniesz, fałsz omijasz, do prawdy się lepisz… 😉

    • Dziękuję,
      ale chyba przesadzasz. Jeśli chodzi o moje poglądy dotyczące służby zdrowia, to wydaje mi się, że są bardzo kontrowersyjne, bo w przeciwnym razie ktoś ważny wpadłby już na pomysł poddania szpitali regułom gry rynkowej. Na razie słyszę tylko ciągle o kolejnych "reformach" służby zdrowia, choć reformy te są zwyczajnie głupie, bo system polegający na pompowaniu pieniędzy w bankruta jest z definicji systemem niereformowalnym, taki system można najwyżej zastąpić innym systemem, mądrzejszym, w którym bankrutowi pozwala się zbankrutować. Jeśli chodzi o bankowość, to sprawa przedstawia się identycznie, dużo lepiej byłoby, gdyby rządy pozwoliły upaść bankrutom. Spowodowałoby to wprawdzie duży ból w gospodarce i kryzys przybrałby pewnie większe rozmiary, niż obecnie, ale skończyłby się znacznie szybciej i sytuacja prędzej wróciłaby do normy. Tymczasem wpompowano w banki miliardy dolarów i zdaje się, że z miliardami dla amerykańskich banków będzie tak samo, jak z miliardami dla polskich szpitali.

      • a tu co do banków się z Tobą Ja nie zgodzę
        Bakructwo większych banków to tragedia, a nie ból i raczej tragedia długotrwała. Nie ma chyba wśród ekonomistów (nie publicystów) takieg, który o bankructwie dużego banku detalicznego odważyłby się mówić.

        • Nasłuchałem się już wiele o
          Nasłuchałem się już wiele o tym, że upadek największych banków oznacza załamanie się systemu finansowego. Jeśli jednak system się wali pod własnym ciężarem, to świadczy to o tym, że system jest do dupy i w związku z tym nie powinno się systemu na siłę podtrzymywać. Oczywiście można system reformować, jeśli jest to możliwe, w tym wypadku jest, jednak mam pewne wątpliwości co do tego, czy wpompowanie miliardów w walący się bank i przeznaczenie ich przez rzeczony bank na zabawki dla zarządu, jest najlepszą z możliwych reform. Moim zdaniem dużo mądrzejszą reformą byłoby zakazanie kredytu subprime, rozdzielenie bankowości inwestycyjnej od kredytowo – depozytowej ( nie byłbym zachwycony, gdyby bank, w którym trzymam pieniądze zajmował się jednocześnie dość ryzykowną działalnością inwestycyjną ) i wprowadzenie przepisów, ułatwiających tworzenie nowych banków. Im większa konkurencja na rynku bankowym, tym lepiej, bo konkurencja ogranicza monopole i oligopole dotychczasowych, źle zarządzanych gigantów.

          PS. Jest zdaje się ekonomista, który nie boi się mówić o tym, że źle zarządzana firma powinna upaść, nazywa się Peter Schiff i dość celnie przewidział obecny kryzys już w 2006 roku.

          • Ja, Chyba się nie dogadamy,
            ale to chyba moja wina. Obiecałem Ci kiedyś, że “zrobię” wpis na temat banków oraz jak to wyglądało w systemie bankowym USA. Nie powstrzymała mnie przed tym tajemnica bankowa, ale prozaiczne lenistwo. Szkoda, bo taki porządkujący wpis umożliwiłby dyskusję na tym samym poziomie. Póki co napiszę w punktach:
            1. modele ryzyk kredytowych tworzone przez noblistów – “ninja” to m.in. absolwent Harvard’a zaraz po studiach (pożyczyłbyś mu na pierwszy garnitur?).
            2. programy sprzedaży kredytów w firmach outsorcingowych, stworzone na podstawie powyższych modeli
            3. ubezpieczone derywaty (ubezpieczenie dawał np. AIG :()
            4. derywaty kupowała m.in. Rosja i Chiny – do tej pory nie wiadomo ile wtopili, ale to Rosji chyba odbija się czkawką większą niż ceny ropy.
            5. Bankierzy byli, są i będą PAZERNI.
            PS
            Zachęcony przez Ciebie przeczytałem kilka artykułów Schiff’a http://www.europac.net/archives.asp?year=2008&qtr=4# i póki co nie znalazłem apelu do FED o pomoc w bankructwie Citigroup. Natomiast jest przeciwny pompowaniu pięniędzy w samochody – z czym się akurat zgadzam .
            PS2
            “Austriaków” nie cenię, ale to może wina Gwiazdowskiego 🙂

          • Nobliści tworzyli sobie
            Nobliści tworzyli sobie modele i sądzili, że kredyty na dowód będą udzielane młodym, wykształconym i przedsiębiorczym absolwentom Harvardu. Okazało się jednak, że bankierzy udzielali tych kredytów wszystkim jak leci. Bezrobotny Murzyn w podkoszulku dostał więc kredyt na dom, a białas pracujący za najniższą krajową pojechał sobie dzięki kredytowi na miesiąc na Hawaje. Dlaczego bankierzy udzielali takich ryzykownych kredytów? Patrz punkt piąty swojego postu.

            Chciwość nie popłaca, okazało się, że wielu ludzi, biorących kredyt subprime nie jest w stanie tego kredytu spłacić, nie będzie więc odsetek, za to jedynym skutkiem udzielania takich kredytów był nadmierny wzrost konsumpcji w Ameryce. Sama konsumpcja nie jest zła, problem w tym, że Amerykanie wydawali w ostatnich latach dwa razy więcej, niż zarabiali, na co również zwrócił uwagę pan Schiff i co już trzy lata temu podawał, jako przyczynę nadchodzącego kryzysu. Przerost wydatków nad zarobkami wziął się właśnie z powszechnej jak nigdy dostępności kredytu i z tego, że powszechnie dostępny kredyt nie był wydawany na inwestycje ( inwestycje, czyli produkcję towarów i usług, nie spekulację na rynku nieruchomości, czy na jakimkolwiek innym rynku ), tylko na dom w Alabamie i urlop na Hawajach. Wniosek? Kredyt subprime nie wypalił i trzeba go zakazać, bo jak pokazują ostatnie zakupy Citigroup, bankierzy niczego się nie nauczyli.

            A’propos Citigroup i innych banków. Nikt nie mówi o pomocy w bankructwie, mówiłem o reformach. Reformą źle działającego systemu nie jest ładowanie w system pieniędzy i przeznaczanie ich potem na pierdoły. OK, dajemy bankom pieniądze, w porządku. Nie upadną gwałtownie, ale żeby pieniądze nie zostały zmarnowane trzeba wprowadzić w bankowości dyscyplinę, a z drugiej strony trzeba umożliwić wejście na rynek nowym bankom, które, jeśli będą zarządzane lepiej od obecnych, wygryzą te obecne i usuną je powoli i bez szoku dla gospodarki.

          • Czyli jednak, z grubsza, się zgadzamy Ja,
            jednak głównym powodem jazdy “po bandzie” banków byli chętni na ubezpieczone derywaty. Jacyś anale dali tym instrumentom rating AAA (super-senior:)) i teraz powinni za to dostać po jakieś 248 lat więzienia o zaostrzonym rygorze – tak ku przestrodze innym.

          • Owszem, z grubsza się
            Owszem, z grubsza się zgadzamy. Konkretnie zgadzamy się co do tego, że winne są banki i życie na kredyt. Zgadza się?

          • No tutaj to się akurat zgadzamy średnio:)
            No nic, może przyjdzie czas, że i w tych punktach się z grubsza zgodzimy. Póki co miałem na myśli bankructwo banków detalicznych.
            PS
            Nie chcę Cię dociskać, ale skąd wziąłeś te informacje na temat akcji kredytowych dla mieszkańców przysłowiowego Bronx’u, czy też naszego Jackowa?

          • Cóż, jeśli chodzi o
            Cóż, jeśli chodzi o bankructwa, to zgadzamy się z cieńsza. Ja nie uważam, że obecny system pomocy bankom jest dobry, wręcz przeciwnie, jest on strasznie głupi i wygląda podobnie, jak pompowanie pieniędzy w polskie, zadłużone szpitale. Sama pomoc dla banków nie jest zła, ale powinna odbywać się na innych zasadach. Na jakich?

            Rozwiązanie pierwsze: państwo nie daje bankom pieniędzy podatników, tylko je pożycza. Banki dostają pieniądze i roczne… A, co mi tam, dwuletnie ferie kredytowe. Przez dwa lata odbudowują to, co zepsuły, a później stopniowo spłacają zaciągniętą pożyczkę i w ciągu kilku ( powiedzmy pięciu ) lat oddają wszystko, co do centa. W ten sposób banki zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            Rozwiązanie drugie: państwo daje bankom pieniądze podatników, ale nie na własność, a na określony cel. Banki nie mogą robić z otrzymanymi pieniędzmi, co im się żywnie podoba, bo wydawanie tych pieniędzy kontroluje rząd. Jeśli bank przepuści pieniądze na pierdoły, typu nowy samolot dla zarządu, albo przeznaczy je na kredytowanie osób, których na spłatę zaciągniętego kredytu nie stać, wtedy musi zwrócić państwu pieniądze, jakie w tym celu wydało. Przykładowo bank, który wydaje 50 milionów na jakieś drogie zabawki ma zwrócić natychmiast te 50 milionów państwu. W ten sposób banki zniechęcą się do kupowania drogich zabawek, zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            PS. Przeczytałem kiedyś artykuł, w którym znalazłem wzmiankę o tym, że zdarzało się, że banki przyznawały kredyty nawet bezrobotnym. Zresztą istotą "kredytu na dowód" jest to, że przyznawany on jest osobom bez zaświadczeń o dochodach, co w praktyce oznacza, że taki kredyt może wziąć każdy.

          • Czy z cieńsza, czy z grubsza o to Ja nie będę się kłócił.
            Ważne, że nie postulujesz już bankructwa dużego banku, tak jak to czyniłeś kilka postów wyżej. Reaguję na Twoje pomysły, gdyż martwi mnie, że ktoś kto to czytał wcześniej może hasła o bankructwie banku oraz o rozdawaniu pieniędzy przez ?państwo? wziąć na poważnie i zagłosować na populistycznych ?ekonomistów? trąbiących o tym do elektoratu.
            Co do dawania pieniędzy bankom to, w przypadku Citigroup, ?państwo? zrobiło coś znacznie lepszego niż pożyczka – ?państwo? weszło w nową emisję akcji, ale pod pewnymi warunkami. Warunki te to m.in. ograniczenie dywidendy do 1% dla dotychczasowych akcjonariuszy oraz uprzywilejowanie akcji ?państwa? – poszukaj sobie warunków, bo dokładnie nie pamiętam. Jako akcjonariusz uprzywilejowany, który posiada obecnie głos decydujący, ?państwo? posiada nadzór właścicielski, a to mocniejsza pozycja od pozycji pożyczkodawcy. O uprawnieniach nadzoru właścicielskiego nie będę Ci pisał, ale przyznasz chyba, że ma on możliwości reagowania na poczynania zarządu.
            PS
            Kredyt na dowód bez zaświadczeń? Gwarantuję Ci Ja, że w amerykańskim systemie bankowym jest tyle informacji na temat potencjalnego klienta, że jakiekolwiek zaświadczenia nic nowego bankom nie powiedzą. Historia kredytowa to coś o czym myślą już dzieci w college’u, dlatego przekonałaby mnie jedynie informacja o tym, że ktoś dostał kredyt bez historii kredytowej.

  4. Niech Cię kule biją Ja
    znowu masz rację. Po prostu nie mogę się nie zgodzić a bym chciał bardzo, bo już mi się nudzi ta zgodność z Tobą. Weź coś w końcu napisz kontrowersyjnego. Bo cały czas na łatwiznę idziesz, z wodą płyniesz, fałsz omijasz, do prawdy się lepisz… 😉

    • Dziękuję,
      ale chyba przesadzasz. Jeśli chodzi o moje poglądy dotyczące służby zdrowia, to wydaje mi się, że są bardzo kontrowersyjne, bo w przeciwnym razie ktoś ważny wpadłby już na pomysł poddania szpitali regułom gry rynkowej. Na razie słyszę tylko ciągle o kolejnych "reformach" służby zdrowia, choć reformy te są zwyczajnie głupie, bo system polegający na pompowaniu pieniędzy w bankruta jest z definicji systemem niereformowalnym, taki system można najwyżej zastąpić innym systemem, mądrzejszym, w którym bankrutowi pozwala się zbankrutować. Jeśli chodzi o bankowość, to sprawa przedstawia się identycznie, dużo lepiej byłoby, gdyby rządy pozwoliły upaść bankrutom. Spowodowałoby to wprawdzie duży ból w gospodarce i kryzys przybrałby pewnie większe rozmiary, niż obecnie, ale skończyłby się znacznie szybciej i sytuacja prędzej wróciłaby do normy. Tymczasem wpompowano w banki miliardy dolarów i zdaje się, że z miliardami dla amerykańskich banków będzie tak samo, jak z miliardami dla polskich szpitali.

      • a tu co do banków się z Tobą Ja nie zgodzę
        Bakructwo większych banków to tragedia, a nie ból i raczej tragedia długotrwała. Nie ma chyba wśród ekonomistów (nie publicystów) takieg, który o bankructwie dużego banku detalicznego odważyłby się mówić.

        • Nasłuchałem się już wiele o
          Nasłuchałem się już wiele o tym, że upadek największych banków oznacza załamanie się systemu finansowego. Jeśli jednak system się wali pod własnym ciężarem, to świadczy to o tym, że system jest do dupy i w związku z tym nie powinno się systemu na siłę podtrzymywać. Oczywiście można system reformować, jeśli jest to możliwe, w tym wypadku jest, jednak mam pewne wątpliwości co do tego, czy wpompowanie miliardów w walący się bank i przeznaczenie ich przez rzeczony bank na zabawki dla zarządu, jest najlepszą z możliwych reform. Moim zdaniem dużo mądrzejszą reformą byłoby zakazanie kredytu subprime, rozdzielenie bankowości inwestycyjnej od kredytowo – depozytowej ( nie byłbym zachwycony, gdyby bank, w którym trzymam pieniądze zajmował się jednocześnie dość ryzykowną działalnością inwestycyjną ) i wprowadzenie przepisów, ułatwiających tworzenie nowych banków. Im większa konkurencja na rynku bankowym, tym lepiej, bo konkurencja ogranicza monopole i oligopole dotychczasowych, źle zarządzanych gigantów.

          PS. Jest zdaje się ekonomista, który nie boi się mówić o tym, że źle zarządzana firma powinna upaść, nazywa się Peter Schiff i dość celnie przewidział obecny kryzys już w 2006 roku.

          • Ja, Chyba się nie dogadamy,
            ale to chyba moja wina. Obiecałem Ci kiedyś, że “zrobię” wpis na temat banków oraz jak to wyglądało w systemie bankowym USA. Nie powstrzymała mnie przed tym tajemnica bankowa, ale prozaiczne lenistwo. Szkoda, bo taki porządkujący wpis umożliwiłby dyskusję na tym samym poziomie. Póki co napiszę w punktach:
            1. modele ryzyk kredytowych tworzone przez noblistów – “ninja” to m.in. absolwent Harvard’a zaraz po studiach (pożyczyłbyś mu na pierwszy garnitur?).
            2. programy sprzedaży kredytów w firmach outsorcingowych, stworzone na podstawie powyższych modeli
            3. ubezpieczone derywaty (ubezpieczenie dawał np. AIG :()
            4. derywaty kupowała m.in. Rosja i Chiny – do tej pory nie wiadomo ile wtopili, ale to Rosji chyba odbija się czkawką większą niż ceny ropy.
            5. Bankierzy byli, są i będą PAZERNI.
            PS
            Zachęcony przez Ciebie przeczytałem kilka artykułów Schiff’a http://www.europac.net/archives.asp?year=2008&qtr=4# i póki co nie znalazłem apelu do FED o pomoc w bankructwie Citigroup. Natomiast jest przeciwny pompowaniu pięniędzy w samochody – z czym się akurat zgadzam .
            PS2
            “Austriaków” nie cenię, ale to może wina Gwiazdowskiego 🙂

          • Nobliści tworzyli sobie
            Nobliści tworzyli sobie modele i sądzili, że kredyty na dowód będą udzielane młodym, wykształconym i przedsiębiorczym absolwentom Harvardu. Okazało się jednak, że bankierzy udzielali tych kredytów wszystkim jak leci. Bezrobotny Murzyn w podkoszulku dostał więc kredyt na dom, a białas pracujący za najniższą krajową pojechał sobie dzięki kredytowi na miesiąc na Hawaje. Dlaczego bankierzy udzielali takich ryzykownych kredytów? Patrz punkt piąty swojego postu.

            Chciwość nie popłaca, okazało się, że wielu ludzi, biorących kredyt subprime nie jest w stanie tego kredytu spłacić, nie będzie więc odsetek, za to jedynym skutkiem udzielania takich kredytów był nadmierny wzrost konsumpcji w Ameryce. Sama konsumpcja nie jest zła, problem w tym, że Amerykanie wydawali w ostatnich latach dwa razy więcej, niż zarabiali, na co również zwrócił uwagę pan Schiff i co już trzy lata temu podawał, jako przyczynę nadchodzącego kryzysu. Przerost wydatków nad zarobkami wziął się właśnie z powszechnej jak nigdy dostępności kredytu i z tego, że powszechnie dostępny kredyt nie był wydawany na inwestycje ( inwestycje, czyli produkcję towarów i usług, nie spekulację na rynku nieruchomości, czy na jakimkolwiek innym rynku ), tylko na dom w Alabamie i urlop na Hawajach. Wniosek? Kredyt subprime nie wypalił i trzeba go zakazać, bo jak pokazują ostatnie zakupy Citigroup, bankierzy niczego się nie nauczyli.

            A’propos Citigroup i innych banków. Nikt nie mówi o pomocy w bankructwie, mówiłem o reformach. Reformą źle działającego systemu nie jest ładowanie w system pieniędzy i przeznaczanie ich potem na pierdoły. OK, dajemy bankom pieniądze, w porządku. Nie upadną gwałtownie, ale żeby pieniądze nie zostały zmarnowane trzeba wprowadzić w bankowości dyscyplinę, a z drugiej strony trzeba umożliwić wejście na rynek nowym bankom, które, jeśli będą zarządzane lepiej od obecnych, wygryzą te obecne i usuną je powoli i bez szoku dla gospodarki.

          • Czyli jednak, z grubsza, się zgadzamy Ja,
            jednak głównym powodem jazdy “po bandzie” banków byli chętni na ubezpieczone derywaty. Jacyś anale dali tym instrumentom rating AAA (super-senior:)) i teraz powinni za to dostać po jakieś 248 lat więzienia o zaostrzonym rygorze – tak ku przestrodze innym.

          • Owszem, z grubsza się
            Owszem, z grubsza się zgadzamy. Konkretnie zgadzamy się co do tego, że winne są banki i życie na kredyt. Zgadza się?

          • No tutaj to się akurat zgadzamy średnio:)
            No nic, może przyjdzie czas, że i w tych punktach się z grubsza zgodzimy. Póki co miałem na myśli bankructwo banków detalicznych.
            PS
            Nie chcę Cię dociskać, ale skąd wziąłeś te informacje na temat akcji kredytowych dla mieszkańców przysłowiowego Bronx’u, czy też naszego Jackowa?

          • Cóż, jeśli chodzi o
            Cóż, jeśli chodzi o bankructwa, to zgadzamy się z cieńsza. Ja nie uważam, że obecny system pomocy bankom jest dobry, wręcz przeciwnie, jest on strasznie głupi i wygląda podobnie, jak pompowanie pieniędzy w polskie, zadłużone szpitale. Sama pomoc dla banków nie jest zła, ale powinna odbywać się na innych zasadach. Na jakich?

            Rozwiązanie pierwsze: państwo nie daje bankom pieniędzy podatników, tylko je pożycza. Banki dostają pieniądze i roczne… A, co mi tam, dwuletnie ferie kredytowe. Przez dwa lata odbudowują to, co zepsuły, a później stopniowo spłacają zaciągniętą pożyczkę i w ciągu kilku ( powiedzmy pięciu ) lat oddają wszystko, co do centa. W ten sposób banki zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            Rozwiązanie drugie: państwo daje bankom pieniądze podatników, ale nie na własność, a na określony cel. Banki nie mogą robić z otrzymanymi pieniędzmi, co im się żywnie podoba, bo wydawanie tych pieniędzy kontroluje rząd. Jeśli bank przepuści pieniądze na pierdoły, typu nowy samolot dla zarządu, albo przeznaczy je na kredytowanie osób, których na spłatę zaciągniętego kredytu nie stać, wtedy musi zwrócić państwu pieniądze, jakie w tym celu wydało. Przykładowo bank, który wydaje 50 milionów na jakieś drogie zabawki ma zwrócić natychmiast te 50 milionów państwu. W ten sposób banki zniechęcą się do kupowania drogich zabawek, zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            PS. Przeczytałem kiedyś artykuł, w którym znalazłem wzmiankę o tym, że zdarzało się, że banki przyznawały kredyty nawet bezrobotnym. Zresztą istotą "kredytu na dowód" jest to, że przyznawany on jest osobom bez zaświadczeń o dochodach, co w praktyce oznacza, że taki kredyt może wziąć każdy.

          • Czy z cieńsza, czy z grubsza o to Ja nie będę się kłócił.
            Ważne, że nie postulujesz już bankructwa dużego banku, tak jak to czyniłeś kilka postów wyżej. Reaguję na Twoje pomysły, gdyż martwi mnie, że ktoś kto to czytał wcześniej może hasła o bankructwie banku oraz o rozdawaniu pieniędzy przez ?państwo? wziąć na poważnie i zagłosować na populistycznych ?ekonomistów? trąbiących o tym do elektoratu.
            Co do dawania pieniędzy bankom to, w przypadku Citigroup, ?państwo? zrobiło coś znacznie lepszego niż pożyczka – ?państwo? weszło w nową emisję akcji, ale pod pewnymi warunkami. Warunki te to m.in. ograniczenie dywidendy do 1% dla dotychczasowych akcjonariuszy oraz uprzywilejowanie akcji ?państwa? – poszukaj sobie warunków, bo dokładnie nie pamiętam. Jako akcjonariusz uprzywilejowany, który posiada obecnie głos decydujący, ?państwo? posiada nadzór właścicielski, a to mocniejsza pozycja od pozycji pożyczkodawcy. O uprawnieniach nadzoru właścicielskiego nie będę Ci pisał, ale przyznasz chyba, że ma on możliwości reagowania na poczynania zarządu.
            PS
            Kredyt na dowód bez zaświadczeń? Gwarantuję Ci Ja, że w amerykańskim systemie bankowym jest tyle informacji na temat potencjalnego klienta, że jakiekolwiek zaświadczenia nic nowego bankom nie powiedzą. Historia kredytowa to coś o czym myślą już dzieci w college’u, dlatego przekonałaby mnie jedynie informacja o tym, że ktoś dostał kredyt bez historii kredytowej.

  5. Niech Cię kule biją Ja
    znowu masz rację. Po prostu nie mogę się nie zgodzić a bym chciał bardzo, bo już mi się nudzi ta zgodność z Tobą. Weź coś w końcu napisz kontrowersyjnego. Bo cały czas na łatwiznę idziesz, z wodą płyniesz, fałsz omijasz, do prawdy się lepisz… 😉

    • Dziękuję,
      ale chyba przesadzasz. Jeśli chodzi o moje poglądy dotyczące służby zdrowia, to wydaje mi się, że są bardzo kontrowersyjne, bo w przeciwnym razie ktoś ważny wpadłby już na pomysł poddania szpitali regułom gry rynkowej. Na razie słyszę tylko ciągle o kolejnych "reformach" służby zdrowia, choć reformy te są zwyczajnie głupie, bo system polegający na pompowaniu pieniędzy w bankruta jest z definicji systemem niereformowalnym, taki system można najwyżej zastąpić innym systemem, mądrzejszym, w którym bankrutowi pozwala się zbankrutować. Jeśli chodzi o bankowość, to sprawa przedstawia się identycznie, dużo lepiej byłoby, gdyby rządy pozwoliły upaść bankrutom. Spowodowałoby to wprawdzie duży ból w gospodarce i kryzys przybrałby pewnie większe rozmiary, niż obecnie, ale skończyłby się znacznie szybciej i sytuacja prędzej wróciłaby do normy. Tymczasem wpompowano w banki miliardy dolarów i zdaje się, że z miliardami dla amerykańskich banków będzie tak samo, jak z miliardami dla polskich szpitali.

      • a tu co do banków się z Tobą Ja nie zgodzę
        Bakructwo większych banków to tragedia, a nie ból i raczej tragedia długotrwała. Nie ma chyba wśród ekonomistów (nie publicystów) takieg, który o bankructwie dużego banku detalicznego odważyłby się mówić.

        • Nasłuchałem się już wiele o
          Nasłuchałem się już wiele o tym, że upadek największych banków oznacza załamanie się systemu finansowego. Jeśli jednak system się wali pod własnym ciężarem, to świadczy to o tym, że system jest do dupy i w związku z tym nie powinno się systemu na siłę podtrzymywać. Oczywiście można system reformować, jeśli jest to możliwe, w tym wypadku jest, jednak mam pewne wątpliwości co do tego, czy wpompowanie miliardów w walący się bank i przeznaczenie ich przez rzeczony bank na zabawki dla zarządu, jest najlepszą z możliwych reform. Moim zdaniem dużo mądrzejszą reformą byłoby zakazanie kredytu subprime, rozdzielenie bankowości inwestycyjnej od kredytowo – depozytowej ( nie byłbym zachwycony, gdyby bank, w którym trzymam pieniądze zajmował się jednocześnie dość ryzykowną działalnością inwestycyjną ) i wprowadzenie przepisów, ułatwiających tworzenie nowych banków. Im większa konkurencja na rynku bankowym, tym lepiej, bo konkurencja ogranicza monopole i oligopole dotychczasowych, źle zarządzanych gigantów.

          PS. Jest zdaje się ekonomista, który nie boi się mówić o tym, że źle zarządzana firma powinna upaść, nazywa się Peter Schiff i dość celnie przewidział obecny kryzys już w 2006 roku.

          • Ja, Chyba się nie dogadamy,
            ale to chyba moja wina. Obiecałem Ci kiedyś, że “zrobię” wpis na temat banków oraz jak to wyglądało w systemie bankowym USA. Nie powstrzymała mnie przed tym tajemnica bankowa, ale prozaiczne lenistwo. Szkoda, bo taki porządkujący wpis umożliwiłby dyskusję na tym samym poziomie. Póki co napiszę w punktach:
            1. modele ryzyk kredytowych tworzone przez noblistów – “ninja” to m.in. absolwent Harvard’a zaraz po studiach (pożyczyłbyś mu na pierwszy garnitur?).
            2. programy sprzedaży kredytów w firmach outsorcingowych, stworzone na podstawie powyższych modeli
            3. ubezpieczone derywaty (ubezpieczenie dawał np. AIG :()
            4. derywaty kupowała m.in. Rosja i Chiny – do tej pory nie wiadomo ile wtopili, ale to Rosji chyba odbija się czkawką większą niż ceny ropy.
            5. Bankierzy byli, są i będą PAZERNI.
            PS
            Zachęcony przez Ciebie przeczytałem kilka artykułów Schiff’a http://www.europac.net/archives.asp?year=2008&qtr=4# i póki co nie znalazłem apelu do FED o pomoc w bankructwie Citigroup. Natomiast jest przeciwny pompowaniu pięniędzy w samochody – z czym się akurat zgadzam .
            PS2
            “Austriaków” nie cenię, ale to może wina Gwiazdowskiego 🙂

          • Nobliści tworzyli sobie
            Nobliści tworzyli sobie modele i sądzili, że kredyty na dowód będą udzielane młodym, wykształconym i przedsiębiorczym absolwentom Harvardu. Okazało się jednak, że bankierzy udzielali tych kredytów wszystkim jak leci. Bezrobotny Murzyn w podkoszulku dostał więc kredyt na dom, a białas pracujący za najniższą krajową pojechał sobie dzięki kredytowi na miesiąc na Hawaje. Dlaczego bankierzy udzielali takich ryzykownych kredytów? Patrz punkt piąty swojego postu.

            Chciwość nie popłaca, okazało się, że wielu ludzi, biorących kredyt subprime nie jest w stanie tego kredytu spłacić, nie będzie więc odsetek, za to jedynym skutkiem udzielania takich kredytów był nadmierny wzrost konsumpcji w Ameryce. Sama konsumpcja nie jest zła, problem w tym, że Amerykanie wydawali w ostatnich latach dwa razy więcej, niż zarabiali, na co również zwrócił uwagę pan Schiff i co już trzy lata temu podawał, jako przyczynę nadchodzącego kryzysu. Przerost wydatków nad zarobkami wziął się właśnie z powszechnej jak nigdy dostępności kredytu i z tego, że powszechnie dostępny kredyt nie był wydawany na inwestycje ( inwestycje, czyli produkcję towarów i usług, nie spekulację na rynku nieruchomości, czy na jakimkolwiek innym rynku ), tylko na dom w Alabamie i urlop na Hawajach. Wniosek? Kredyt subprime nie wypalił i trzeba go zakazać, bo jak pokazują ostatnie zakupy Citigroup, bankierzy niczego się nie nauczyli.

            A’propos Citigroup i innych banków. Nikt nie mówi o pomocy w bankructwie, mówiłem o reformach. Reformą źle działającego systemu nie jest ładowanie w system pieniędzy i przeznaczanie ich potem na pierdoły. OK, dajemy bankom pieniądze, w porządku. Nie upadną gwałtownie, ale żeby pieniądze nie zostały zmarnowane trzeba wprowadzić w bankowości dyscyplinę, a z drugiej strony trzeba umożliwić wejście na rynek nowym bankom, które, jeśli będą zarządzane lepiej od obecnych, wygryzą te obecne i usuną je powoli i bez szoku dla gospodarki.

          • Czyli jednak, z grubsza, się zgadzamy Ja,
            jednak głównym powodem jazdy “po bandzie” banków byli chętni na ubezpieczone derywaty. Jacyś anale dali tym instrumentom rating AAA (super-senior:)) i teraz powinni za to dostać po jakieś 248 lat więzienia o zaostrzonym rygorze – tak ku przestrodze innym.

          • Owszem, z grubsza się
            Owszem, z grubsza się zgadzamy. Konkretnie zgadzamy się co do tego, że winne są banki i życie na kredyt. Zgadza się?

          • No tutaj to się akurat zgadzamy średnio:)
            No nic, może przyjdzie czas, że i w tych punktach się z grubsza zgodzimy. Póki co miałem na myśli bankructwo banków detalicznych.
            PS
            Nie chcę Cię dociskać, ale skąd wziąłeś te informacje na temat akcji kredytowych dla mieszkańców przysłowiowego Bronx’u, czy też naszego Jackowa?

          • Cóż, jeśli chodzi o
            Cóż, jeśli chodzi o bankructwa, to zgadzamy się z cieńsza. Ja nie uważam, że obecny system pomocy bankom jest dobry, wręcz przeciwnie, jest on strasznie głupi i wygląda podobnie, jak pompowanie pieniędzy w polskie, zadłużone szpitale. Sama pomoc dla banków nie jest zła, ale powinna odbywać się na innych zasadach. Na jakich?

            Rozwiązanie pierwsze: państwo nie daje bankom pieniędzy podatników, tylko je pożycza. Banki dostają pieniądze i roczne… A, co mi tam, dwuletnie ferie kredytowe. Przez dwa lata odbudowują to, co zepsuły, a później stopniowo spłacają zaciągniętą pożyczkę i w ciągu kilku ( powiedzmy pięciu ) lat oddają wszystko, co do centa. W ten sposób banki zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            Rozwiązanie drugie: państwo daje bankom pieniądze podatników, ale nie na własność, a na określony cel. Banki nie mogą robić z otrzymanymi pieniędzmi, co im się żywnie podoba, bo wydawanie tych pieniędzy kontroluje rząd. Jeśli bank przepuści pieniądze na pierdoły, typu nowy samolot dla zarządu, albo przeznaczy je na kredytowanie osób, których na spłatę zaciągniętego kredytu nie stać, wtedy musi zwrócić państwu pieniądze, jakie w tym celu wydało. Przykładowo bank, który wydaje 50 milionów na jakieś drogie zabawki ma zwrócić natychmiast te 50 milionów państwu. W ten sposób banki zniechęcą się do kupowania drogich zabawek, zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            PS. Przeczytałem kiedyś artykuł, w którym znalazłem wzmiankę o tym, że zdarzało się, że banki przyznawały kredyty nawet bezrobotnym. Zresztą istotą "kredytu na dowód" jest to, że przyznawany on jest osobom bez zaświadczeń o dochodach, co w praktyce oznacza, że taki kredyt może wziąć każdy.

          • Czy z cieńsza, czy z grubsza o to Ja nie będę się kłócił.
            Ważne, że nie postulujesz już bankructwa dużego banku, tak jak to czyniłeś kilka postów wyżej. Reaguję na Twoje pomysły, gdyż martwi mnie, że ktoś kto to czytał wcześniej może hasła o bankructwie banku oraz o rozdawaniu pieniędzy przez ?państwo? wziąć na poważnie i zagłosować na populistycznych ?ekonomistów? trąbiących o tym do elektoratu.
            Co do dawania pieniędzy bankom to, w przypadku Citigroup, ?państwo? zrobiło coś znacznie lepszego niż pożyczka – ?państwo? weszło w nową emisję akcji, ale pod pewnymi warunkami. Warunki te to m.in. ograniczenie dywidendy do 1% dla dotychczasowych akcjonariuszy oraz uprzywilejowanie akcji ?państwa? – poszukaj sobie warunków, bo dokładnie nie pamiętam. Jako akcjonariusz uprzywilejowany, który posiada obecnie głos decydujący, ?państwo? posiada nadzór właścicielski, a to mocniejsza pozycja od pozycji pożyczkodawcy. O uprawnieniach nadzoru właścicielskiego nie będę Ci pisał, ale przyznasz chyba, że ma on możliwości reagowania na poczynania zarządu.
            PS
            Kredyt na dowód bez zaświadczeń? Gwarantuję Ci Ja, że w amerykańskim systemie bankowym jest tyle informacji na temat potencjalnego klienta, że jakiekolwiek zaświadczenia nic nowego bankom nie powiedzą. Historia kredytowa to coś o czym myślą już dzieci w college’u, dlatego przekonałaby mnie jedynie informacja o tym, że ktoś dostał kredyt bez historii kredytowej.

  6. Niech Cię kule biją Ja
    znowu masz rację. Po prostu nie mogę się nie zgodzić a bym chciał bardzo, bo już mi się nudzi ta zgodność z Tobą. Weź coś w końcu napisz kontrowersyjnego. Bo cały czas na łatwiznę idziesz, z wodą płyniesz, fałsz omijasz, do prawdy się lepisz… 😉

    • Dziękuję,
      ale chyba przesadzasz. Jeśli chodzi o moje poglądy dotyczące służby zdrowia, to wydaje mi się, że są bardzo kontrowersyjne, bo w przeciwnym razie ktoś ważny wpadłby już na pomysł poddania szpitali regułom gry rynkowej. Na razie słyszę tylko ciągle o kolejnych "reformach" służby zdrowia, choć reformy te są zwyczajnie głupie, bo system polegający na pompowaniu pieniędzy w bankruta jest z definicji systemem niereformowalnym, taki system można najwyżej zastąpić innym systemem, mądrzejszym, w którym bankrutowi pozwala się zbankrutować. Jeśli chodzi o bankowość, to sprawa przedstawia się identycznie, dużo lepiej byłoby, gdyby rządy pozwoliły upaść bankrutom. Spowodowałoby to wprawdzie duży ból w gospodarce i kryzys przybrałby pewnie większe rozmiary, niż obecnie, ale skończyłby się znacznie szybciej i sytuacja prędzej wróciłaby do normy. Tymczasem wpompowano w banki miliardy dolarów i zdaje się, że z miliardami dla amerykańskich banków będzie tak samo, jak z miliardami dla polskich szpitali.

      • a tu co do banków się z Tobą Ja nie zgodzę
        Bakructwo większych banków to tragedia, a nie ból i raczej tragedia długotrwała. Nie ma chyba wśród ekonomistów (nie publicystów) takieg, który o bankructwie dużego banku detalicznego odważyłby się mówić.

        • Nasłuchałem się już wiele o
          Nasłuchałem się już wiele o tym, że upadek największych banków oznacza załamanie się systemu finansowego. Jeśli jednak system się wali pod własnym ciężarem, to świadczy to o tym, że system jest do dupy i w związku z tym nie powinno się systemu na siłę podtrzymywać. Oczywiście można system reformować, jeśli jest to możliwe, w tym wypadku jest, jednak mam pewne wątpliwości co do tego, czy wpompowanie miliardów w walący się bank i przeznaczenie ich przez rzeczony bank na zabawki dla zarządu, jest najlepszą z możliwych reform. Moim zdaniem dużo mądrzejszą reformą byłoby zakazanie kredytu subprime, rozdzielenie bankowości inwestycyjnej od kredytowo – depozytowej ( nie byłbym zachwycony, gdyby bank, w którym trzymam pieniądze zajmował się jednocześnie dość ryzykowną działalnością inwestycyjną ) i wprowadzenie przepisów, ułatwiających tworzenie nowych banków. Im większa konkurencja na rynku bankowym, tym lepiej, bo konkurencja ogranicza monopole i oligopole dotychczasowych, źle zarządzanych gigantów.

          PS. Jest zdaje się ekonomista, który nie boi się mówić o tym, że źle zarządzana firma powinna upaść, nazywa się Peter Schiff i dość celnie przewidział obecny kryzys już w 2006 roku.

          • Ja, Chyba się nie dogadamy,
            ale to chyba moja wina. Obiecałem Ci kiedyś, że “zrobię” wpis na temat banków oraz jak to wyglądało w systemie bankowym USA. Nie powstrzymała mnie przed tym tajemnica bankowa, ale prozaiczne lenistwo. Szkoda, bo taki porządkujący wpis umożliwiłby dyskusję na tym samym poziomie. Póki co napiszę w punktach:
            1. modele ryzyk kredytowych tworzone przez noblistów – “ninja” to m.in. absolwent Harvard’a zaraz po studiach (pożyczyłbyś mu na pierwszy garnitur?).
            2. programy sprzedaży kredytów w firmach outsorcingowych, stworzone na podstawie powyższych modeli
            3. ubezpieczone derywaty (ubezpieczenie dawał np. AIG :()
            4. derywaty kupowała m.in. Rosja i Chiny – do tej pory nie wiadomo ile wtopili, ale to Rosji chyba odbija się czkawką większą niż ceny ropy.
            5. Bankierzy byli, są i będą PAZERNI.
            PS
            Zachęcony przez Ciebie przeczytałem kilka artykułów Schiff’a http://www.europac.net/archives.asp?year=2008&qtr=4# i póki co nie znalazłem apelu do FED o pomoc w bankructwie Citigroup. Natomiast jest przeciwny pompowaniu pięniędzy w samochody – z czym się akurat zgadzam .
            PS2
            “Austriaków” nie cenię, ale to może wina Gwiazdowskiego 🙂

          • Nobliści tworzyli sobie
            Nobliści tworzyli sobie modele i sądzili, że kredyty na dowód będą udzielane młodym, wykształconym i przedsiębiorczym absolwentom Harvardu. Okazało się jednak, że bankierzy udzielali tych kredytów wszystkim jak leci. Bezrobotny Murzyn w podkoszulku dostał więc kredyt na dom, a białas pracujący za najniższą krajową pojechał sobie dzięki kredytowi na miesiąc na Hawaje. Dlaczego bankierzy udzielali takich ryzykownych kredytów? Patrz punkt piąty swojego postu.

            Chciwość nie popłaca, okazało się, że wielu ludzi, biorących kredyt subprime nie jest w stanie tego kredytu spłacić, nie będzie więc odsetek, za to jedynym skutkiem udzielania takich kredytów był nadmierny wzrost konsumpcji w Ameryce. Sama konsumpcja nie jest zła, problem w tym, że Amerykanie wydawali w ostatnich latach dwa razy więcej, niż zarabiali, na co również zwrócił uwagę pan Schiff i co już trzy lata temu podawał, jako przyczynę nadchodzącego kryzysu. Przerost wydatków nad zarobkami wziął się właśnie z powszechnej jak nigdy dostępności kredytu i z tego, że powszechnie dostępny kredyt nie był wydawany na inwestycje ( inwestycje, czyli produkcję towarów i usług, nie spekulację na rynku nieruchomości, czy na jakimkolwiek innym rynku ), tylko na dom w Alabamie i urlop na Hawajach. Wniosek? Kredyt subprime nie wypalił i trzeba go zakazać, bo jak pokazują ostatnie zakupy Citigroup, bankierzy niczego się nie nauczyli.

            A’propos Citigroup i innych banków. Nikt nie mówi o pomocy w bankructwie, mówiłem o reformach. Reformą źle działającego systemu nie jest ładowanie w system pieniędzy i przeznaczanie ich potem na pierdoły. OK, dajemy bankom pieniądze, w porządku. Nie upadną gwałtownie, ale żeby pieniądze nie zostały zmarnowane trzeba wprowadzić w bankowości dyscyplinę, a z drugiej strony trzeba umożliwić wejście na rynek nowym bankom, które, jeśli będą zarządzane lepiej od obecnych, wygryzą te obecne i usuną je powoli i bez szoku dla gospodarki.

          • Czyli jednak, z grubsza, się zgadzamy Ja,
            jednak głównym powodem jazdy “po bandzie” banków byli chętni na ubezpieczone derywaty. Jacyś anale dali tym instrumentom rating AAA (super-senior:)) i teraz powinni za to dostać po jakieś 248 lat więzienia o zaostrzonym rygorze – tak ku przestrodze innym.

          • Owszem, z grubsza się
            Owszem, z grubsza się zgadzamy. Konkretnie zgadzamy się co do tego, że winne są banki i życie na kredyt. Zgadza się?

          • No tutaj to się akurat zgadzamy średnio:)
            No nic, może przyjdzie czas, że i w tych punktach się z grubsza zgodzimy. Póki co miałem na myśli bankructwo banków detalicznych.
            PS
            Nie chcę Cię dociskać, ale skąd wziąłeś te informacje na temat akcji kredytowych dla mieszkańców przysłowiowego Bronx’u, czy też naszego Jackowa?

          • Cóż, jeśli chodzi o
            Cóż, jeśli chodzi o bankructwa, to zgadzamy się z cieńsza. Ja nie uważam, że obecny system pomocy bankom jest dobry, wręcz przeciwnie, jest on strasznie głupi i wygląda podobnie, jak pompowanie pieniędzy w polskie, zadłużone szpitale. Sama pomoc dla banków nie jest zła, ale powinna odbywać się na innych zasadach. Na jakich?

            Rozwiązanie pierwsze: państwo nie daje bankom pieniędzy podatników, tylko je pożycza. Banki dostają pieniądze i roczne… A, co mi tam, dwuletnie ferie kredytowe. Przez dwa lata odbudowują to, co zepsuły, a później stopniowo spłacają zaciągniętą pożyczkę i w ciągu kilku ( powiedzmy pięciu ) lat oddają wszystko, co do centa. W ten sposób banki zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            Rozwiązanie drugie: państwo daje bankom pieniądze podatników, ale nie na własność, a na określony cel. Banki nie mogą robić z otrzymanymi pieniędzmi, co im się żywnie podoba, bo wydawanie tych pieniędzy kontroluje rząd. Jeśli bank przepuści pieniądze na pierdoły, typu nowy samolot dla zarządu, albo przeznaczy je na kredytowanie osób, których na spłatę zaciągniętego kredytu nie stać, wtedy musi zwrócić państwu pieniądze, jakie w tym celu wydało. Przykładowo bank, który wydaje 50 milionów na jakieś drogie zabawki ma zwrócić natychmiast te 50 milionów państwu. W ten sposób banki zniechęcą się do kupowania drogich zabawek, zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            PS. Przeczytałem kiedyś artykuł, w którym znalazłem wzmiankę o tym, że zdarzało się, że banki przyznawały kredyty nawet bezrobotnym. Zresztą istotą "kredytu na dowód" jest to, że przyznawany on jest osobom bez zaświadczeń o dochodach, co w praktyce oznacza, że taki kredyt może wziąć każdy.

          • Czy z cieńsza, czy z grubsza o to Ja nie będę się kłócił.
            Ważne, że nie postulujesz już bankructwa dużego banku, tak jak to czyniłeś kilka postów wyżej. Reaguję na Twoje pomysły, gdyż martwi mnie, że ktoś kto to czytał wcześniej może hasła o bankructwie banku oraz o rozdawaniu pieniędzy przez ?państwo? wziąć na poważnie i zagłosować na populistycznych ?ekonomistów? trąbiących o tym do elektoratu.
            Co do dawania pieniędzy bankom to, w przypadku Citigroup, ?państwo? zrobiło coś znacznie lepszego niż pożyczka – ?państwo? weszło w nową emisję akcji, ale pod pewnymi warunkami. Warunki te to m.in. ograniczenie dywidendy do 1% dla dotychczasowych akcjonariuszy oraz uprzywilejowanie akcji ?państwa? – poszukaj sobie warunków, bo dokładnie nie pamiętam. Jako akcjonariusz uprzywilejowany, który posiada obecnie głos decydujący, ?państwo? posiada nadzór właścicielski, a to mocniejsza pozycja od pozycji pożyczkodawcy. O uprawnieniach nadzoru właścicielskiego nie będę Ci pisał, ale przyznasz chyba, że ma on możliwości reagowania na poczynania zarządu.
            PS
            Kredyt na dowód bez zaświadczeń? Gwarantuję Ci Ja, że w amerykańskim systemie bankowym jest tyle informacji na temat potencjalnego klienta, że jakiekolwiek zaświadczenia nic nowego bankom nie powiedzą. Historia kredytowa to coś o czym myślą już dzieci w college’u, dlatego przekonałaby mnie jedynie informacja o tym, że ktoś dostał kredyt bez historii kredytowej.

  7. Niech Cię kule biją Ja
    znowu masz rację. Po prostu nie mogę się nie zgodzić a bym chciał bardzo, bo już mi się nudzi ta zgodność z Tobą. Weź coś w końcu napisz kontrowersyjnego. Bo cały czas na łatwiznę idziesz, z wodą płyniesz, fałsz omijasz, do prawdy się lepisz… 😉

    • Dziękuję,
      ale chyba przesadzasz. Jeśli chodzi o moje poglądy dotyczące służby zdrowia, to wydaje mi się, że są bardzo kontrowersyjne, bo w przeciwnym razie ktoś ważny wpadłby już na pomysł poddania szpitali regułom gry rynkowej. Na razie słyszę tylko ciągle o kolejnych "reformach" służby zdrowia, choć reformy te są zwyczajnie głupie, bo system polegający na pompowaniu pieniędzy w bankruta jest z definicji systemem niereformowalnym, taki system można najwyżej zastąpić innym systemem, mądrzejszym, w którym bankrutowi pozwala się zbankrutować. Jeśli chodzi o bankowość, to sprawa przedstawia się identycznie, dużo lepiej byłoby, gdyby rządy pozwoliły upaść bankrutom. Spowodowałoby to wprawdzie duży ból w gospodarce i kryzys przybrałby pewnie większe rozmiary, niż obecnie, ale skończyłby się znacznie szybciej i sytuacja prędzej wróciłaby do normy. Tymczasem wpompowano w banki miliardy dolarów i zdaje się, że z miliardami dla amerykańskich banków będzie tak samo, jak z miliardami dla polskich szpitali.

      • a tu co do banków się z Tobą Ja nie zgodzę
        Bakructwo większych banków to tragedia, a nie ból i raczej tragedia długotrwała. Nie ma chyba wśród ekonomistów (nie publicystów) takieg, który o bankructwie dużego banku detalicznego odważyłby się mówić.

        • Nasłuchałem się już wiele o
          Nasłuchałem się już wiele o tym, że upadek największych banków oznacza załamanie się systemu finansowego. Jeśli jednak system się wali pod własnym ciężarem, to świadczy to o tym, że system jest do dupy i w związku z tym nie powinno się systemu na siłę podtrzymywać. Oczywiście można system reformować, jeśli jest to możliwe, w tym wypadku jest, jednak mam pewne wątpliwości co do tego, czy wpompowanie miliardów w walący się bank i przeznaczenie ich przez rzeczony bank na zabawki dla zarządu, jest najlepszą z możliwych reform. Moim zdaniem dużo mądrzejszą reformą byłoby zakazanie kredytu subprime, rozdzielenie bankowości inwestycyjnej od kredytowo – depozytowej ( nie byłbym zachwycony, gdyby bank, w którym trzymam pieniądze zajmował się jednocześnie dość ryzykowną działalnością inwestycyjną ) i wprowadzenie przepisów, ułatwiających tworzenie nowych banków. Im większa konkurencja na rynku bankowym, tym lepiej, bo konkurencja ogranicza monopole i oligopole dotychczasowych, źle zarządzanych gigantów.

          PS. Jest zdaje się ekonomista, który nie boi się mówić o tym, że źle zarządzana firma powinna upaść, nazywa się Peter Schiff i dość celnie przewidział obecny kryzys już w 2006 roku.

          • Ja, Chyba się nie dogadamy,
            ale to chyba moja wina. Obiecałem Ci kiedyś, że “zrobię” wpis na temat banków oraz jak to wyglądało w systemie bankowym USA. Nie powstrzymała mnie przed tym tajemnica bankowa, ale prozaiczne lenistwo. Szkoda, bo taki porządkujący wpis umożliwiłby dyskusję na tym samym poziomie. Póki co napiszę w punktach:
            1. modele ryzyk kredytowych tworzone przez noblistów – “ninja” to m.in. absolwent Harvard’a zaraz po studiach (pożyczyłbyś mu na pierwszy garnitur?).
            2. programy sprzedaży kredytów w firmach outsorcingowych, stworzone na podstawie powyższych modeli
            3. ubezpieczone derywaty (ubezpieczenie dawał np. AIG :()
            4. derywaty kupowała m.in. Rosja i Chiny – do tej pory nie wiadomo ile wtopili, ale to Rosji chyba odbija się czkawką większą niż ceny ropy.
            5. Bankierzy byli, są i będą PAZERNI.
            PS
            Zachęcony przez Ciebie przeczytałem kilka artykułów Schiff’a http://www.europac.net/archives.asp?year=2008&qtr=4# i póki co nie znalazłem apelu do FED o pomoc w bankructwie Citigroup. Natomiast jest przeciwny pompowaniu pięniędzy w samochody – z czym się akurat zgadzam .
            PS2
            “Austriaków” nie cenię, ale to może wina Gwiazdowskiego 🙂

          • Nobliści tworzyli sobie
            Nobliści tworzyli sobie modele i sądzili, że kredyty na dowód będą udzielane młodym, wykształconym i przedsiębiorczym absolwentom Harvardu. Okazało się jednak, że bankierzy udzielali tych kredytów wszystkim jak leci. Bezrobotny Murzyn w podkoszulku dostał więc kredyt na dom, a białas pracujący za najniższą krajową pojechał sobie dzięki kredytowi na miesiąc na Hawaje. Dlaczego bankierzy udzielali takich ryzykownych kredytów? Patrz punkt piąty swojego postu.

            Chciwość nie popłaca, okazało się, że wielu ludzi, biorących kredyt subprime nie jest w stanie tego kredytu spłacić, nie będzie więc odsetek, za to jedynym skutkiem udzielania takich kredytów był nadmierny wzrost konsumpcji w Ameryce. Sama konsumpcja nie jest zła, problem w tym, że Amerykanie wydawali w ostatnich latach dwa razy więcej, niż zarabiali, na co również zwrócił uwagę pan Schiff i co już trzy lata temu podawał, jako przyczynę nadchodzącego kryzysu. Przerost wydatków nad zarobkami wziął się właśnie z powszechnej jak nigdy dostępności kredytu i z tego, że powszechnie dostępny kredyt nie był wydawany na inwestycje ( inwestycje, czyli produkcję towarów i usług, nie spekulację na rynku nieruchomości, czy na jakimkolwiek innym rynku ), tylko na dom w Alabamie i urlop na Hawajach. Wniosek? Kredyt subprime nie wypalił i trzeba go zakazać, bo jak pokazują ostatnie zakupy Citigroup, bankierzy niczego się nie nauczyli.

            A’propos Citigroup i innych banków. Nikt nie mówi o pomocy w bankructwie, mówiłem o reformach. Reformą źle działającego systemu nie jest ładowanie w system pieniędzy i przeznaczanie ich potem na pierdoły. OK, dajemy bankom pieniądze, w porządku. Nie upadną gwałtownie, ale żeby pieniądze nie zostały zmarnowane trzeba wprowadzić w bankowości dyscyplinę, a z drugiej strony trzeba umożliwić wejście na rynek nowym bankom, które, jeśli będą zarządzane lepiej od obecnych, wygryzą te obecne i usuną je powoli i bez szoku dla gospodarki.

          • Czyli jednak, z grubsza, się zgadzamy Ja,
            jednak głównym powodem jazdy “po bandzie” banków byli chętni na ubezpieczone derywaty. Jacyś anale dali tym instrumentom rating AAA (super-senior:)) i teraz powinni za to dostać po jakieś 248 lat więzienia o zaostrzonym rygorze – tak ku przestrodze innym.

          • Owszem, z grubsza się
            Owszem, z grubsza się zgadzamy. Konkretnie zgadzamy się co do tego, że winne są banki i życie na kredyt. Zgadza się?

          • No tutaj to się akurat zgadzamy średnio:)
            No nic, może przyjdzie czas, że i w tych punktach się z grubsza zgodzimy. Póki co miałem na myśli bankructwo banków detalicznych.
            PS
            Nie chcę Cię dociskać, ale skąd wziąłeś te informacje na temat akcji kredytowych dla mieszkańców przysłowiowego Bronx’u, czy też naszego Jackowa?

          • Cóż, jeśli chodzi o
            Cóż, jeśli chodzi o bankructwa, to zgadzamy się z cieńsza. Ja nie uważam, że obecny system pomocy bankom jest dobry, wręcz przeciwnie, jest on strasznie głupi i wygląda podobnie, jak pompowanie pieniędzy w polskie, zadłużone szpitale. Sama pomoc dla banków nie jest zła, ale powinna odbywać się na innych zasadach. Na jakich?

            Rozwiązanie pierwsze: państwo nie daje bankom pieniędzy podatników, tylko je pożycza. Banki dostają pieniądze i roczne… A, co mi tam, dwuletnie ferie kredytowe. Przez dwa lata odbudowują to, co zepsuły, a później stopniowo spłacają zaciągniętą pożyczkę i w ciągu kilku ( powiedzmy pięciu ) lat oddają wszystko, co do centa. W ten sposób banki zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            Rozwiązanie drugie: państwo daje bankom pieniądze podatników, ale nie na własność, a na określony cel. Banki nie mogą robić z otrzymanymi pieniędzmi, co im się żywnie podoba, bo wydawanie tych pieniędzy kontroluje rząd. Jeśli bank przepuści pieniądze na pierdoły, typu nowy samolot dla zarządu, albo przeznaczy je na kredytowanie osób, których na spłatę zaciągniętego kredytu nie stać, wtedy musi zwrócić państwu pieniądze, jakie w tym celu wydało. Przykładowo bank, który wydaje 50 milionów na jakieś drogie zabawki ma zwrócić natychmiast te 50 milionów państwu. W ten sposób banki zniechęcą się do kupowania drogich zabawek, zostaną zmuszone do utrzymywania dyscypliny finansowej i do rozsądnego dysponowania pieniędzmi.

            PS. Przeczytałem kiedyś artykuł, w którym znalazłem wzmiankę o tym, że zdarzało się, że banki przyznawały kredyty nawet bezrobotnym. Zresztą istotą "kredytu na dowód" jest to, że przyznawany on jest osobom bez zaświadczeń o dochodach, co w praktyce oznacza, że taki kredyt może wziąć każdy.

          • Czy z cieńsza, czy z grubsza o to Ja nie będę się kłócił.
            Ważne, że nie postulujesz już bankructwa dużego banku, tak jak to czyniłeś kilka postów wyżej. Reaguję na Twoje pomysły, gdyż martwi mnie, że ktoś kto to czytał wcześniej może hasła o bankructwie banku oraz o rozdawaniu pieniędzy przez ?państwo? wziąć na poważnie i zagłosować na populistycznych ?ekonomistów? trąbiących o tym do elektoratu.
            Co do dawania pieniędzy bankom to, w przypadku Citigroup, ?państwo? zrobiło coś znacznie lepszego niż pożyczka – ?państwo? weszło w nową emisję akcji, ale pod pewnymi warunkami. Warunki te to m.in. ograniczenie dywidendy do 1% dla dotychczasowych akcjonariuszy oraz uprzywilejowanie akcji ?państwa? – poszukaj sobie warunków, bo dokładnie nie pamiętam. Jako akcjonariusz uprzywilejowany, który posiada obecnie głos decydujący, ?państwo? posiada nadzór właścicielski, a to mocniejsza pozycja od pozycji pożyczkodawcy. O uprawnieniach nadzoru właścicielskiego nie będę Ci pisał, ale przyznasz chyba, że ma on możliwości reagowania na poczynania zarządu.
            PS
            Kredyt na dowód bez zaświadczeń? Gwarantuję Ci Ja, że w amerykańskim systemie bankowym jest tyle informacji na temat potencjalnego klienta, że jakiekolwiek zaświadczenia nic nowego bankom nie powiedzą. Historia kredytowa to coś o czym myślą już dzieci w college’u, dlatego przekonałaby mnie jedynie informacja o tym, że ktoś dostał kredyt bez historii kredytowej.

  8. Autor
    “Dorola napisała wczoraj tekst, w którym pytała się gdzie jest duża forsa, która istnieje i którą szpitale teoretycznie powinny mieć. Forsę częściowo przejada zapewne biurokracja, rozdęta do monstrualnych rozmiarów, a część ginie po prostu przez złe zarządzanie.”
    Podkreśliłbym słowo ZARZĄDZANIE, z tym, że mam wątwpliwości co do liczby osób, która rozumie to słowo.
    Otóż zarządzanie szwankuje na wieku płaszczyznach – finansowej, materiałowej, utrzymania budynków w stanie niepogorszonym, polityki modernizacyjno-remontowej, doboru personelu, wykorzystania cholernie drogiego sprzętu, który pracuje 8 godzin, a 16 godzin się marnuje w pomieszczeniu, którego utrzymanie kosztuje. Bo szpital dostaje bajer sprzęt, wszyscy się cieszą, z pompą otwierają świeżowyremontowany gabinet, ale ile osób się zastanowi nad pojęciami profit centre – cost centre ?
    Zostawię płaszczyznę zapasów leków, medykamentów, ponieważ w tym zakresie może się wypowiedzieć ktoś, kto zna przepisy dotyczące niezbędnych zapsów medycznych.

    O bankach nie bede tutaj komentował, ponieważ wyjdzie na to, że kryzys dotyczy banków, bo banki nie mają pieniędzy, by je pożyczać, a ludzie nie chcą pożyczać pieniędzy bankom, bo przechodzą kryzys zaufania do banków.

    p.s.
    portal jest do dupy, w przenosni i doslownie – zawsze jak napisze jakis komentarz, wyrzuca mnie z napisem na czerwono, ze “Nie mam prawa …” Jeśli nie skopiuje napisanego komentarza, by go wkleić po ponownym zalogowaniu się – dupa blada 🙁

  9. Autor
    “Dorola napisała wczoraj tekst, w którym pytała się gdzie jest duża forsa, która istnieje i którą szpitale teoretycznie powinny mieć. Forsę częściowo przejada zapewne biurokracja, rozdęta do monstrualnych rozmiarów, a część ginie po prostu przez złe zarządzanie.”
    Podkreśliłbym słowo ZARZĄDZANIE, z tym, że mam wątwpliwości co do liczby osób, która rozumie to słowo.
    Otóż zarządzanie szwankuje na wieku płaszczyznach – finansowej, materiałowej, utrzymania budynków w stanie niepogorszonym, polityki modernizacyjno-remontowej, doboru personelu, wykorzystania cholernie drogiego sprzętu, który pracuje 8 godzin, a 16 godzin się marnuje w pomieszczeniu, którego utrzymanie kosztuje. Bo szpital dostaje bajer sprzęt, wszyscy się cieszą, z pompą otwierają świeżowyremontowany gabinet, ale ile osób się zastanowi nad pojęciami profit centre – cost centre ?
    Zostawię płaszczyznę zapasów leków, medykamentów, ponieważ w tym zakresie może się wypowiedzieć ktoś, kto zna przepisy dotyczące niezbędnych zapsów medycznych.

    O bankach nie bede tutaj komentował, ponieważ wyjdzie na to, że kryzys dotyczy banków, bo banki nie mają pieniędzy, by je pożyczać, a ludzie nie chcą pożyczać pieniędzy bankom, bo przechodzą kryzys zaufania do banków.

    p.s.
    portal jest do dupy, w przenosni i doslownie – zawsze jak napisze jakis komentarz, wyrzuca mnie z napisem na czerwono, ze “Nie mam prawa …” Jeśli nie skopiuje napisanego komentarza, by go wkleić po ponownym zalogowaniu się – dupa blada 🙁

  10. Autor
    “Dorola napisała wczoraj tekst, w którym pytała się gdzie jest duża forsa, która istnieje i którą szpitale teoretycznie powinny mieć. Forsę częściowo przejada zapewne biurokracja, rozdęta do monstrualnych rozmiarów, a część ginie po prostu przez złe zarządzanie.”
    Podkreśliłbym słowo ZARZĄDZANIE, z tym, że mam wątwpliwości co do liczby osób, która rozumie to słowo.
    Otóż zarządzanie szwankuje na wieku płaszczyznach – finansowej, materiałowej, utrzymania budynków w stanie niepogorszonym, polityki modernizacyjno-remontowej, doboru personelu, wykorzystania cholernie drogiego sprzętu, który pracuje 8 godzin, a 16 godzin się marnuje w pomieszczeniu, którego utrzymanie kosztuje. Bo szpital dostaje bajer sprzęt, wszyscy się cieszą, z pompą otwierają świeżowyremontowany gabinet, ale ile osób się zastanowi nad pojęciami profit centre – cost centre ?
    Zostawię płaszczyznę zapasów leków, medykamentów, ponieważ w tym zakresie może się wypowiedzieć ktoś, kto zna przepisy dotyczące niezbędnych zapsów medycznych.

    O bankach nie bede tutaj komentował, ponieważ wyjdzie na to, że kryzys dotyczy banków, bo banki nie mają pieniędzy, by je pożyczać, a ludzie nie chcą pożyczać pieniędzy bankom, bo przechodzą kryzys zaufania do banków.

    p.s.
    portal jest do dupy, w przenosni i doslownie – zawsze jak napisze jakis komentarz, wyrzuca mnie z napisem na czerwono, ze “Nie mam prawa …” Jeśli nie skopiuje napisanego komentarza, by go wkleić po ponownym zalogowaniu się – dupa blada 🙁

  11. Autor
    “Dorola napisała wczoraj tekst, w którym pytała się gdzie jest duża forsa, która istnieje i którą szpitale teoretycznie powinny mieć. Forsę częściowo przejada zapewne biurokracja, rozdęta do monstrualnych rozmiarów, a część ginie po prostu przez złe zarządzanie.”
    Podkreśliłbym słowo ZARZĄDZANIE, z tym, że mam wątwpliwości co do liczby osób, która rozumie to słowo.
    Otóż zarządzanie szwankuje na wieku płaszczyznach – finansowej, materiałowej, utrzymania budynków w stanie niepogorszonym, polityki modernizacyjno-remontowej, doboru personelu, wykorzystania cholernie drogiego sprzętu, który pracuje 8 godzin, a 16 godzin się marnuje w pomieszczeniu, którego utrzymanie kosztuje. Bo szpital dostaje bajer sprzęt, wszyscy się cieszą, z pompą otwierają świeżowyremontowany gabinet, ale ile osób się zastanowi nad pojęciami profit centre – cost centre ?
    Zostawię płaszczyznę zapasów leków, medykamentów, ponieważ w tym zakresie może się wypowiedzieć ktoś, kto zna przepisy dotyczące niezbędnych zapsów medycznych.

    O bankach nie bede tutaj komentował, ponieważ wyjdzie na to, że kryzys dotyczy banków, bo banki nie mają pieniędzy, by je pożyczać, a ludzie nie chcą pożyczać pieniędzy bankom, bo przechodzą kryzys zaufania do banków.

    p.s.
    portal jest do dupy, w przenosni i doslownie – zawsze jak napisze jakis komentarz, wyrzuca mnie z napisem na czerwono, ze “Nie mam prawa …” Jeśli nie skopiuje napisanego komentarza, by go wkleić po ponownym zalogowaniu się – dupa blada 🙁

  12. Autor
    “Dorola napisała wczoraj tekst, w którym pytała się gdzie jest duża forsa, która istnieje i którą szpitale teoretycznie powinny mieć. Forsę częściowo przejada zapewne biurokracja, rozdęta do monstrualnych rozmiarów, a część ginie po prostu przez złe zarządzanie.”
    Podkreśliłbym słowo ZARZĄDZANIE, z tym, że mam wątwpliwości co do liczby osób, która rozumie to słowo.
    Otóż zarządzanie szwankuje na wieku płaszczyznach – finansowej, materiałowej, utrzymania budynków w stanie niepogorszonym, polityki modernizacyjno-remontowej, doboru personelu, wykorzystania cholernie drogiego sprzętu, który pracuje 8 godzin, a 16 godzin się marnuje w pomieszczeniu, którego utrzymanie kosztuje. Bo szpital dostaje bajer sprzęt, wszyscy się cieszą, z pompą otwierają świeżowyremontowany gabinet, ale ile osób się zastanowi nad pojęciami profit centre – cost centre ?
    Zostawię płaszczyznę zapasów leków, medykamentów, ponieważ w tym zakresie może się wypowiedzieć ktoś, kto zna przepisy dotyczące niezbędnych zapsów medycznych.

    O bankach nie bede tutaj komentował, ponieważ wyjdzie na to, że kryzys dotyczy banków, bo banki nie mają pieniędzy, by je pożyczać, a ludzie nie chcą pożyczać pieniędzy bankom, bo przechodzą kryzys zaufania do banków.

    p.s.
    portal jest do dupy, w przenosni i doslownie – zawsze jak napisze jakis komentarz, wyrzuca mnie z napisem na czerwono, ze “Nie mam prawa …” Jeśli nie skopiuje napisanego komentarza, by go wkleić po ponownym zalogowaniu się – dupa blada 🙁

  13. Autor
    “Dorola napisała wczoraj tekst, w którym pytała się gdzie jest duża forsa, która istnieje i którą szpitale teoretycznie powinny mieć. Forsę częściowo przejada zapewne biurokracja, rozdęta do monstrualnych rozmiarów, a część ginie po prostu przez złe zarządzanie.”
    Podkreśliłbym słowo ZARZĄDZANIE, z tym, że mam wątwpliwości co do liczby osób, która rozumie to słowo.
    Otóż zarządzanie szwankuje na wieku płaszczyznach – finansowej, materiałowej, utrzymania budynków w stanie niepogorszonym, polityki modernizacyjno-remontowej, doboru personelu, wykorzystania cholernie drogiego sprzętu, który pracuje 8 godzin, a 16 godzin się marnuje w pomieszczeniu, którego utrzymanie kosztuje. Bo szpital dostaje bajer sprzęt, wszyscy się cieszą, z pompą otwierają świeżowyremontowany gabinet, ale ile osób się zastanowi nad pojęciami profit centre – cost centre ?
    Zostawię płaszczyznę zapasów leków, medykamentów, ponieważ w tym zakresie może się wypowiedzieć ktoś, kto zna przepisy dotyczące niezbędnych zapsów medycznych.

    O bankach nie bede tutaj komentował, ponieważ wyjdzie na to, że kryzys dotyczy banków, bo banki nie mają pieniędzy, by je pożyczać, a ludzie nie chcą pożyczać pieniędzy bankom, bo przechodzą kryzys zaufania do banków.

    p.s.
    portal jest do dupy, w przenosni i doslownie – zawsze jak napisze jakis komentarz, wyrzuca mnie z napisem na czerwono, ze “Nie mam prawa …” Jeśli nie skopiuje napisanego komentarza, by go wkleić po ponownym zalogowaniu się – dupa blada 🙁

  14. System ubezpieczeń w Polsce
    System ubezpieczeń w Polsce też działa źle i jest dotowany przez rząd. W dodatku opiera się na systemie pośrednictwa: nasze składki nie idą bezpośrednio do NFZ, tylko pobiera je ZUS, który za "usługę" pobrania i przekazania ich dalej potrąca sobie około 3% z każdej składki. Więcej na ten temat można przeczytać tu:
    http://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,29570,6096721,A_jakby_tak_zlikwidowac_ZUS___.html
    Moim zdaniem pieniądze powinny trafiać bezpośrednio do płatnika ( w tym wypadku do NFZ ), z pominięciem ZUS, który w ogóle powinien zostać zlikwidowany. Płatnik nie powinien z kolei pobierać sobie żadnego procentu, składki są płacone na leczenie, nie na biurokrację.

  15. System ubezpieczeń w Polsce
    System ubezpieczeń w Polsce też działa źle i jest dotowany przez rząd. W dodatku opiera się na systemie pośrednictwa: nasze składki nie idą bezpośrednio do NFZ, tylko pobiera je ZUS, który za "usługę" pobrania i przekazania ich dalej potrąca sobie około 3% z każdej składki. Więcej na ten temat można przeczytać tu:
    http://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,29570,6096721,A_jakby_tak_zlikwidowac_ZUS___.html
    Moim zdaniem pieniądze powinny trafiać bezpośrednio do płatnika ( w tym wypadku do NFZ ), z pominięciem ZUS, który w ogóle powinien zostać zlikwidowany. Płatnik nie powinien z kolei pobierać sobie żadnego procentu, składki są płacone na leczenie, nie na biurokrację.

  16. System ubezpieczeń w Polsce
    System ubezpieczeń w Polsce też działa źle i jest dotowany przez rząd. W dodatku opiera się na systemie pośrednictwa: nasze składki nie idą bezpośrednio do NFZ, tylko pobiera je ZUS, który za "usługę" pobrania i przekazania ich dalej potrąca sobie około 3% z każdej składki. Więcej na ten temat można przeczytać tu:
    http://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,29570,6096721,A_jakby_tak_zlikwidowac_ZUS___.html
    Moim zdaniem pieniądze powinny trafiać bezpośrednio do płatnika ( w tym wypadku do NFZ ), z pominięciem ZUS, który w ogóle powinien zostać zlikwidowany. Płatnik nie powinien z kolei pobierać sobie żadnego procentu, składki są płacone na leczenie, nie na biurokrację.

  17. System ubezpieczeń w Polsce
    System ubezpieczeń w Polsce też działa źle i jest dotowany przez rząd. W dodatku opiera się na systemie pośrednictwa: nasze składki nie idą bezpośrednio do NFZ, tylko pobiera je ZUS, który za "usługę" pobrania i przekazania ich dalej potrąca sobie około 3% z każdej składki. Więcej na ten temat można przeczytać tu:
    http://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,29570,6096721,A_jakby_tak_zlikwidowac_ZUS___.html
    Moim zdaniem pieniądze powinny trafiać bezpośrednio do płatnika ( w tym wypadku do NFZ ), z pominięciem ZUS, który w ogóle powinien zostać zlikwidowany. Płatnik nie powinien z kolei pobierać sobie żadnego procentu, składki są płacone na leczenie, nie na biurokrację.

  18. System ubezpieczeń w Polsce
    System ubezpieczeń w Polsce też działa źle i jest dotowany przez rząd. W dodatku opiera się na systemie pośrednictwa: nasze składki nie idą bezpośrednio do NFZ, tylko pobiera je ZUS, który za "usługę" pobrania i przekazania ich dalej potrąca sobie około 3% z każdej składki. Więcej na ten temat można przeczytać tu:
    http://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,29570,6096721,A_jakby_tak_zlikwidowac_ZUS___.html
    Moim zdaniem pieniądze powinny trafiać bezpośrednio do płatnika ( w tym wypadku do NFZ ), z pominięciem ZUS, który w ogóle powinien zostać zlikwidowany. Płatnik nie powinien z kolei pobierać sobie żadnego procentu, składki są płacone na leczenie, nie na biurokrację.

  19. System ubezpieczeń w Polsce
    System ubezpieczeń w Polsce też działa źle i jest dotowany przez rząd. W dodatku opiera się na systemie pośrednictwa: nasze składki nie idą bezpośrednio do NFZ, tylko pobiera je ZUS, który za "usługę" pobrania i przekazania ich dalej potrąca sobie około 3% z każdej składki. Więcej na ten temat można przeczytać tu:
    http://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,29570,6096721,A_jakby_tak_zlikwidowac_ZUS___.html
    Moim zdaniem pieniądze powinny trafiać bezpośrednio do płatnika ( w tym wypadku do NFZ ), z pominięciem ZUS, który w ogóle powinien zostać zlikwidowany. Płatnik nie powinien z kolei pobierać sobie żadnego procentu, składki są płacone na leczenie, nie na biurokrację.

  20. Niezły pomysł. Dobrze byłoby,
    Niezły pomysł. Dobrze byłoby, gdyby pacjent mógł zdecydować, czy woli trzymać swoje składki zdrowotne w NFZ, czy na prywatnym koncie. Myślę jednak, że już sama likwidacja ZUS, zmniejszenie biurokracji w NFZ i zakazanie wszelkim możliwym instytucjom pobierania procentu od składek, byłoby rozwiązaniem o niebo lepszym od tego, co mamy teraz.

  21. Niezły pomysł. Dobrze byłoby,
    Niezły pomysł. Dobrze byłoby, gdyby pacjent mógł zdecydować, czy woli trzymać swoje składki zdrowotne w NFZ, czy na prywatnym koncie. Myślę jednak, że już sama likwidacja ZUS, zmniejszenie biurokracji w NFZ i zakazanie wszelkim możliwym instytucjom pobierania procentu od składek, byłoby rozwiązaniem o niebo lepszym od tego, co mamy teraz.

  22. Niezły pomysł. Dobrze byłoby,
    Niezły pomysł. Dobrze byłoby, gdyby pacjent mógł zdecydować, czy woli trzymać swoje składki zdrowotne w NFZ, czy na prywatnym koncie. Myślę jednak, że już sama likwidacja ZUS, zmniejszenie biurokracji w NFZ i zakazanie wszelkim możliwym instytucjom pobierania procentu od składek, byłoby rozwiązaniem o niebo lepszym od tego, co mamy teraz.

  23. Niezły pomysł. Dobrze byłoby,
    Niezły pomysł. Dobrze byłoby, gdyby pacjent mógł zdecydować, czy woli trzymać swoje składki zdrowotne w NFZ, czy na prywatnym koncie. Myślę jednak, że już sama likwidacja ZUS, zmniejszenie biurokracji w NFZ i zakazanie wszelkim możliwym instytucjom pobierania procentu od składek, byłoby rozwiązaniem o niebo lepszym od tego, co mamy teraz.

  24. Niezły pomysł. Dobrze byłoby,
    Niezły pomysł. Dobrze byłoby, gdyby pacjent mógł zdecydować, czy woli trzymać swoje składki zdrowotne w NFZ, czy na prywatnym koncie. Myślę jednak, że już sama likwidacja ZUS, zmniejszenie biurokracji w NFZ i zakazanie wszelkim możliwym instytucjom pobierania procentu od składek, byłoby rozwiązaniem o niebo lepszym od tego, co mamy teraz.

  25. Niezły pomysł. Dobrze byłoby,
    Niezły pomysł. Dobrze byłoby, gdyby pacjent mógł zdecydować, czy woli trzymać swoje składki zdrowotne w NFZ, czy na prywatnym koncie. Myślę jednak, że już sama likwidacja ZUS, zmniejszenie biurokracji w NFZ i zakazanie wszelkim możliwym instytucjom pobierania procentu od składek, byłoby rozwiązaniem o niebo lepszym od tego, co mamy teraz.

  26. Jak się bierze kredyt na lat dwadzieścia
    to trudno mieć pretensje o stan takiego “zastawu” … ale przychówku to chyba tylko zazdrościć
    PS
    Za tydzień będę nad Morzem Czerwonym, więc mogę sprawdzić czy coś z Ciebie nie zostało. Jakieś znaki szczególne?

  27. Jak się bierze kredyt na lat dwadzieścia
    to trudno mieć pretensje o stan takiego “zastawu” … ale przychówku to chyba tylko zazdrościć
    PS
    Za tydzień będę nad Morzem Czerwonym, więc mogę sprawdzić czy coś z Ciebie nie zostało. Jakieś znaki szczególne?

  28. Jak się bierze kredyt na lat dwadzieścia
    to trudno mieć pretensje o stan takiego “zastawu” … ale przychówku to chyba tylko zazdrościć
    PS
    Za tydzień będę nad Morzem Czerwonym, więc mogę sprawdzić czy coś z Ciebie nie zostało. Jakieś znaki szczególne?

  29. Jak się bierze kredyt na lat dwadzieścia
    to trudno mieć pretensje o stan takiego “zastawu” … ale przychówku to chyba tylko zazdrościć
    PS
    Za tydzień będę nad Morzem Czerwonym, więc mogę sprawdzić czy coś z Ciebie nie zostało. Jakieś znaki szczególne?

  30. Jak się bierze kredyt na lat dwadzieścia
    to trudno mieć pretensje o stan takiego “zastawu” … ale przychówku to chyba tylko zazdrościć
    PS
    Za tydzień będę nad Morzem Czerwonym, więc mogę sprawdzić czy coś z Ciebie nie zostało. Jakieś znaki szczególne?

  31. Jak się bierze kredyt na lat dwadzieścia
    to trudno mieć pretensje o stan takiego “zastawu” … ale przychówku to chyba tylko zazdrościć
    PS
    Za tydzień będę nad Morzem Czerwonym, więc mogę sprawdzić czy coś z Ciebie nie zostało. Jakieś znaki szczególne?