Reklama

Napisałem gdzie, to jeszcze napiszę jak.

Napisałem gdzie, to jeszcze napiszę jak. Zupełnie poważnie, żaden szmonces, zamach jak się patrzy i do teorii zamachu dowody. Właściwie dopiero przy dowodach zaczyna się prawdziwa zabawa. Kim Dzong Ila nie był w żadnym pociągu, w dniu kiedy umarł (zginął?). Skąd wiadomo? Michnik twierdzi, że pokazują to zdjęcia satelitarne, z satelity szpiegowskiego USA. Te same zdjęcia i być może z tego samego satelity, które były kompletnie bez znaczenia, przy śledztwie smoleńskim. Mało, że bez znaczenia, miały znaczenie, z tym, że tamto znaczenie było objawem i przejawem silnej „polaczkowatości”. Kto normalny grzebie w zdjęciach, skoro wiadomo, że komisja ustaliła, jedna i druga, naturalnie bez tej trzeciej, która jako jedyna pokusiła się o profesjonalne badania i symulacje. Wystarczy zamienić Lecha Kaczyńskiego na Kim Dzong Ila i Michnikowi już wszystko pasuje, nawet zwrócenie się o pomoc do USA nie jest zdradą racji stanu. Koreańska komisja ustaliła, że Kim Dzong Il padł na zawał serca w pancernym pociągu, a oszołom Michnik pisze o zamachu, ha, ha, ha, może za dużo helu się Adaś nałykał albo oczy mu mgłą zaszły, ha, ha, ha. O ile jakiś miłośnik kolorowej prasy przebrnął przez ten akapit, to przy drugim zacznie stawiać swoje uczone diagnozy.

Reklama

Jakże to tak porównywać Koreę Północną do Rosji demokratycznej, przecież brak wiedzy przez takie analogie przemawia. Zgodzić się mogę, tylko o wektor się z miłośnikiem kolorowej prasy z Czerskiej pokłócimy. Nie da się porównać prymitywnego kraju, który dysponuje jedynie wewnętrznymi służbami, zajmującymi się urabianiem przerażonych wieśniaków i zaszczutego proletariatu, z krajem, który dysponuje jedną z najlepiej zorganizowanych i bezwzględnych służb specjalnych na świecie. Innymi słowy nie da się porównać jakiegoś pajacyka Kim Dzong Ila II, karmiącego swój lud błotem, bo lebioda się już skończyła, z pułkownikiem KGB Władimirem Władimirowiczem Putinem, obecnie premierem, czy tam prezydentem, w każdym razie carem Rosji postradzieckiej. Przy tym braku symetrii redaktorzy kolorowych pism, polskim Koreańczykom z Północy podrzucają prawdy, jakoby samolot przesuwał się dowolnie, co jeszcze nie jest takie dziwne, o ile nie mówimy o samolocie, którego szczątki leżą w bagnie. Każdy oszołom ma swoje ulubione lektury, śmiercią Kim Dzong Ila fascynuje się to lepsze towarzystwo, śmierć 96 Polaków interesuje jedynie motłoch, wyjący pod krzyżem. Temu wszystkiemu lepsze towarzystwo bije brawka i nieco przytępionym od miłości wzrokiem, wznosi ręce ku niebu, żeby jeszcze jednego dobry nieistniejący Bóg zabrał do siebie.

Obrotowość urabiania mas fascynuje mnie od zawsze, no może nie od zawsze, w końcu sam byłem urabiany i sam urabiałem nie wiedząc co czynię. Proces jest o tyle łatwy, że i masy nie są trudne. Chętnych do zabawy przy stojącym pociągu Kim Dzong Ila nie ma wielu, napisali widać tak musi być. Paradoksem jest, że w tym przypadku rzeczywiście opisany ciąg zdarzeń jest prawdopodobny i nikt nie pyta: „gdzie dowody”? Też nie spytam, bo mnie mało dowody w tej sprawie interesują, o jednego czerwonego bandytę mniej, a na jego miejsce prawdopodobnie przyjdzie gorszy. Pytam gdzie dowody na spiski z dawanych miesięcy, te naciski, które się zaczęły na Okęciu i aż po „kurwa mać” trwały nieustannie? W raportach tego nie ma, w kolorowych gazetach pełno i czyta te gazety profesor Niesiołowski, profesorka Środa, „marszałkini” Nowicka i tylko prosty lud się podciera, choć to i do tego się nie nadaje, tak śliskie. Kolorowe polskojęzyczne pisemka (polubiłem ten termin, oddaje istotę rzeczy), więcej powagi poświęciły śmierci Kim Dzong Ila niż śmierci Lecha Kaczyńskiego, bardziej się przyłożyły do odważnych tez i nie zaszczuły zwolenników odmiennych niż oficjalne stanowisko. Przykładów na to w jakim kraju żyjemy można mnożyć tyle, że i królik nie dałby rady, ale ten jeden dorzucam, bo ma w sobie dość ciekawy ładunek „wrażliwości”. Coś jakby przyklejanie skrzydełek muszce, którą się wcześniej ze skrzydełek wykastrowało. Nawet i to nie, przyklejanie skrzydełek innej muszce niż tej, którą się sponiewierało. W jakim celu? Naturalnie humanitarnym, tolerancyjnym, parytetowym, integracyjnym, samo dobro.

Reklama

9 KOMENTARZE

  1. Mam zaszczyt skomentować jako pierwszy.
    Ale co tu pisać? Nic dodać nic ująć. Wszystko boli, że tak jest.
    Co zrobić?
    Odpowiedź: trzeba umieścić to na pierwszych stronach wszystkich gazet i portali.
    Jak to zrobić?
    Odpowiedź: nie wim Panie, nie wim.

    I to jest ból.

  2. Mam zaszczyt skomentować jako pierwszy.
    Ale co tu pisać? Nic dodać nic ująć. Wszystko boli, że tak jest.
    Co zrobić?
    Odpowiedź: trzeba umieścić to na pierwszych stronach wszystkich gazet i portali.
    Jak to zrobić?
    Odpowiedź: nie wim Panie, nie wim.

    I to jest ból.

  3. Mam zaszczyt skomentować jako pierwszy.
    Ale co tu pisać? Nic dodać nic ująć. Wszystko boli, że tak jest.
    Co zrobić?
    Odpowiedź: trzeba umieścić to na pierwszych stronach wszystkich gazet i portali.
    Jak to zrobić?
    Odpowiedź: nie wim Panie, nie wim.

    I to jest ból.

  4. tylko oszołom wierzy w naturalny zgon
    Samo dobieranie faktów i ich odmienna ocena zależnie od własnego, zmiennego punktu widzenia, to nic niezwykłego.
    Odziedziczyliśmy tą skłonność zapewne po małpoludzie homo habilis (człowiek sprytny).
    Inna sprawa gdy takie podejście staje się stałą zasadą wszelkiego działania, jak w opisanym przypadku.
    Druga rzecz, to niewielkie prawdopodobieństwo naturalnego zejścia przywódców potwierdzone naukowo, czyli rachunkiem prawdopodobieństwa.
    Czy kiedykolwiek jakiś prezydent czy podobny premier zszedł w zwykły sposób, czyli dostał raka i normalnie umarł?
    Po zakończeniu działalności, to owszem, proszę bardzo, ale w czasie panowania raczej nie.
    Nawet w spokojnej Szwecji premiera odstrzelili bo coś tam robił nie tak jak trzeba.
    Dlatego wyjaśnienia spiskowe są zwykle najbardziej prawdopodobne.

  5. tylko oszołom wierzy w naturalny zgon
    Samo dobieranie faktów i ich odmienna ocena zależnie od własnego, zmiennego punktu widzenia, to nic niezwykłego.
    Odziedziczyliśmy tą skłonność zapewne po małpoludzie homo habilis (człowiek sprytny).
    Inna sprawa gdy takie podejście staje się stałą zasadą wszelkiego działania, jak w opisanym przypadku.
    Druga rzecz, to niewielkie prawdopodobieństwo naturalnego zejścia przywódców potwierdzone naukowo, czyli rachunkiem prawdopodobieństwa.
    Czy kiedykolwiek jakiś prezydent czy podobny premier zszedł w zwykły sposób, czyli dostał raka i normalnie umarł?
    Po zakończeniu działalności, to owszem, proszę bardzo, ale w czasie panowania raczej nie.
    Nawet w spokojnej Szwecji premiera odstrzelili bo coś tam robił nie tak jak trzeba.
    Dlatego wyjaśnienia spiskowe są zwykle najbardziej prawdopodobne.

  6. tylko oszołom wierzy w naturalny zgon
    Samo dobieranie faktów i ich odmienna ocena zależnie od własnego, zmiennego punktu widzenia, to nic niezwykłego.
    Odziedziczyliśmy tą skłonność zapewne po małpoludzie homo habilis (człowiek sprytny).
    Inna sprawa gdy takie podejście staje się stałą zasadą wszelkiego działania, jak w opisanym przypadku.
    Druga rzecz, to niewielkie prawdopodobieństwo naturalnego zejścia przywódców potwierdzone naukowo, czyli rachunkiem prawdopodobieństwa.
    Czy kiedykolwiek jakiś prezydent czy podobny premier zszedł w zwykły sposób, czyli dostał raka i normalnie umarł?
    Po zakończeniu działalności, to owszem, proszę bardzo, ale w czasie panowania raczej nie.
    Nawet w spokojnej Szwecji premiera odstrzelili bo coś tam robił nie tak jak trzeba.
    Dlatego wyjaśnienia spiskowe są zwykle najbardziej prawdopodobne.