Reklama

Memento, zabieg, którego używam niezwykle rzadko, bo zalatuje ef


Memento, zabieg, którego używam niezwykle rzadko, bo zalatuje efekciarstwem ale i cały temat będzie jednym wielkim świątecznym efekciarstwem, dlatego pozwalam sobie na memento: „Z czysto finansowego punktu widzenia, nie ma nad czym dyskutować, Live Aid zarobiło 150 milionów funtów, a Live 8, 50 miliardów – stwierdził Geldof w rozmowie z magazynem “Mojo”. – A kiedy spojrzy się na ich zapis, prawdopodobnie był to także lepszy koncert”. Dziś się dowiedziałem o Live 8, nieobyty jestem, to fakt, ale o fecie charytatywnej zorganizowanej przez Boba Geldofa i biznesmena Bono, która nazywała się Live Aid, słyszał chyba każdy, bo ja też. Napuchnięte brzuszki Murzynków odbijały się od niebieskich szkieł kontaktowych najpiękniejszych prezenterek, a ubolewające nad głodem w Afryce, dźwięki muzyki, nagłośnione sprzętem Sony, wbijały w uszy, że wzruszeniom nie było końca. Tylko pogrzeb Michaela Jacksona był bardziej autentycznym spektaklem wzruszeń, szczególnie ujęło mnie „dziecko” mistrza-pedofila zamówione w jednej z amerykańskich klinik. Rozpaczała córeczka po stracie tatusia i przeszywał jej ból lodowate serca gawiedzi. Takie są tła akcji charytatywnych organizowanych z szerokim medialnym pierdnięciem, na które składają się politycy, koncerny, sławy po świeżych operacjach plastycznych i biznesmeni-darczyńcy licytujący brylanty dla swoich wybranek.

Reklama

Wspomniane 150 milionów funtów za Live Aid, umieszczam w kontekście dochodów zaangażowanego artysty Bono, tenże tylko w platformie Facebook ma 800 mln USD udziałów. Wynik zawdzięcza, skądinąd dobrze znanemu z odruchów serca, Goldman Sachs, który wpompował w FB ciężki szmal. W rankingu Forbes U2 zajmuje pierwsze miejsce wśród kapel i wynikiem 195 milionów dolarów wyprzeda Ledy Gagę. Widać obrona zwierzątek mniej popłaca, niż odpędzanie much od Murzynków. Brzydko zaglądać komuś do portfela, bo zaraz można wyłapać maczugą na frustratów, ale prosiłbym o odrobinę powagi, na parę chwil przed tandetnym wzruszeniem. Zaangażowany artysta Bono po spuchniętych brzuszkach Somalijczyków i Etiopczyków wybił się na miliardera popu, co nie przeszkadza mi umieścić „One” w pierwszej dziesiątce ulubionych kawałków, ale pozwala też zaliczyć Bono do dzieci Coca Coli. Dopóki Afryka zdycha z głodu Bono i uplastycznione gwiazdy, sponsorowane przez korporacje, pokazywane przez media, mają hossę. Siłą rzeczy i podświadomie modlą się o plagi egipskie, a nie o mannę z nieba dla czarnych głodomorów.

W Polsce mamy swoje przypadki i jak to zwykle bywa pomniejszone do śmiesznej skali, dlatego głośniejsze musi być pierdnięcie – całodobowe gazy. „Fenomen” polskiej „Orkiestry od wielkiego dzwonu”, polega na tym, że cały naród angażuje się w ratowanie, jakże by inaczej, biednych dzieci, dla których „pieniążki” zbierają, jakżeby inaczej, inne biedne dzieci. Ludziom dobrej woli, wrzucającym do puszki, jakże by inaczej, z serduszkami, słodkie dzieci, jakżeby inaczej, przyklejają słodkie serduszka, bo jakżeby inaczej. Gdyby kogoś jeszcze nie wystarczająco zemdliło, to w telewizji pokażą noworodka, jakżeby inaczej, z wenflonem w główce. Leży dziecię w inkubatorze, oklejonym serduszkami i już nawet nie trzeba dodawać, że gdyby nie ten inkubator zakupiony przez „Orkiestrę od wielkiego dzwonu”, to dziecko, ach, to dziecko, mój Boże, nie…

Przyleciała raz do Polski Afroamerykanka, na stałe mieszkająca w Albanii, wrzuciła 5 euro do puszki i pokazali ją w telewizji. Od słowa do słowa i zeszło na cel. Pani redaktor wyjaśniła, że w tym roku na inkubatory Polska zbiera. „Aj dont anderstend ciebie” –odpowiedziała turystka – „Polend nafing inkubator? Its krejzi, ju mast goł to Albania! Łi hew meny inkubators!”. Taka to pocztówka z Polski, wysłana do Albanii. Póki strażnik wolności słonia organizował ściepy na zadupiu, jakoś tu praliśmy te własne brudy, ale od kilku ładnych lat święty Jurek leci na konto wielkiego cywilizacyjnego projektu zwanego Unia Europejska, która jak się okazuje, jednak przed Albanią. Argumentów za i przeciw jest tyle, że wszystko się plącze, dlatego odwołałbym się do Komisji Europejskiej. Czy to uchodzi w środku Europy z czapką latać jak dziad kalwaryjski i prosić co łaska na inkubator dla polskich Murzyniątek? Gdzie na miły Bóg, powiódł nas ten projekt Szumana?

Nie jedną, kilka komisji: praw człowieka, finansową i dostosowywania prawa unijnego na dzikich lądach. Komisja praw człowieka powinna ustalić, czy godzi się traktować ludzi jak idiotów, molestować pedofilią charytatywną, napastować mniejszości: „kto nie wrzuca ten pedałem”. Komisja finansowa ma więcej roboty, ale część już za komisję wykonałem. Przyjmując średnią cenę za 30 sekund TYLKO TELEWIZYJNEJ reklamy wychodzi jakieś 30 tysięcy, czyli 60 tys. za minutę. Gwiazdor latając helikopterem po całej Polsce we wszystkich telewizjach łącznie zajmuje najmniej 10 godzin. Godzina reklam kosztuje 3 600 000 razy 10 daje 36 milionów, o 11 mniej niż ubiegłoroczny rekord (47 milionów). A teraz szanowna komisjo małe porównanie wyceniające charyzmę świętego Jurka pozbawioną medialnego show. 4 lipca 2010 roku, „Orkiestra od wielkiego dzwonu” złamała swoją świętą zasadę i zagrała na rzecz powodzian głosujących na Bronisława Komorowskiego. Padł rekord. Święty Jurek odcięty o medialnego korytka, a właściwie dopuszczany na parę minut zebrał 2 644 507, to jest najmniej w historii całej opery mydlanej, nie licząc pierwszego występu z 1993 roku, kiedy udało mu się zebrać 2,4 miliona.

W ubiegłym roku w tragifarsę zaangażowano 120 000 wolontariuszy, 1 500 Sztabów i zorganizowano 800 koncertów. Wolontariusz to frajer, ale nie aż taki, żeby płacić za koszty produkcji puszek, identyfikatorów i serduszek. Licząc po łebkach i od łebka, trzeba postawić najmniej 10 złotych za jednego wolontariusza, zatem koszt zabawy to 1,2 miliona. 1500 sztabów musi coś jeść, pić, zajmować lokal, zużywać prąd, niechby za jedyne 1000 złotych od sztabu, to będzie 1,5 miliona. 800 koncertów za parę złotych zorganizować się nie da, no i nie da się porównać tych koncertów, bo scena w Warszawie to nie podest w Limanowej, ale średnio 10 tysięcy nikogo nie skrzywdzi, razem 8 milionów. Przepiękny fajerwerk do nieba, czyli kilkuminutowe show, zamiast świeczki Caritasu w oknie, w tamtym roku miało kosztować Wrocław 120 tysięcy – sam fajerwerk, nie obsługa „Orkiestry od wielkiego dzwonu”. Miał, bo prezydent Dutkiewicz jako pierwszy rozgarnięty odmówił fiesty nad inkubatorami. Doliczmy na fajerwerki skromną bańkę.

Zbierzmy wszystko razem i do kupy. 36 baniek z samych reklam, 1,2 na wolontariuszy, 1,5 bańki na sztaby, 8 baniek na koncerty i bańka na fajerwerki = 47,7. Rekord pobity! Rok temu w rytmie orkiestrowym szczytowało przesiewowe badanie słuchu noworodków, co bardziej rozgarnięci i odważni profesorowie, zwracali uwagę, że akcja przypomina zbieranie stonki i rekordy w produkcji lokomotyw. Dzieci badano jak króliki, na sztukę, nawet te, które nie zdradzały najmniejszych objawów, dzięki temu 3 miliony maluchów SŁYSZY i ma to na papierze. Komu maluchy zawdzięczają słuch? Tego nie wiadomo do końca, bo o to święty Jurek tłucze się z „marszałkinią” Kopacz. Trzeba będzie przeżyć kolejne lata, żeby dostać na piśmie dane, które powinny świadczyć o tym, że w Polsce nagle ogłuchnie półtora miliona maluchów, mniej więcej takiego wyniku przebadanych należy się spodziewać, gdyż porzucamy słuch i znów będziemy liczyć ile dzieci dostanie inkubator z serduszkiem, a kobiety w ciąży załapią się na pompę insulinową z fajerwerkiem do samego nieba.

Komisja od prawa, które musi być dostosowane, mogłaby i powinna się zająć zbadaniem prawnych relacji między bieganiem z czapką, a organizowaniem komercyjnego festiwalu z udziałem polityków ze świecznika. Na ile takie działania mogą być zwolnione z VAT i jak oddzielić odruchy serca od świateł ramp i kamer? W każdym razie „kto nie wrzuca ten pedałem”, a co gorsze, mordercą wcześnie narodzonych dzieci. Szantaż działa tylko „Od wielkiego dzwonu”, bynajmniej sam nie słyszałem, że kto nie kupuje płatków ze słoneczkiem Polsatu, ten zabija dzieci z mukowiscydozą, a kto sika na znicze z Caritasu ten mordercą chorych na białaczkę.

Tegoroczny absolutnie apolityczny show odbywa się pod honorowym patronatem prezydenta Komorowskiego, w rewanżu za powódź, podniesie się prestiż i skuteczność grania. A propos! Od 2001 do 2005 roku „Orkiestra od wielkiego dzwonu” zbierała na odziały niemowlęce. Jak Polska długa i szeroka znikał problem oddziałów niemowlęcych, goniliśmy Europę w ustawianiu inkubatorów. Efekt z karencją na „zdziałanie systemu”? Trzy lata wystarczą? Zatem dane z 2008 roku dotyczące umieralności wcześniaków: „Polska znalazła się na drugim miejscu od końca w raporcie dotyczącym umieralności wcześniaków w krajach Unii Europejskiej. Aż połowa noworodków ważących od 500 do 750 g i jedna piąta z wagą do kilograma umiera”. No tak, ale strach pomyśleć co by się stało gdyby nie święty Jurek? Tragedia, z przedostatniego miejsca trafilibyśmy na ostatnie. A może z przedostatniego trafilibyśmy gdzieś w okolice środka, bo wszystkie słodko pierdzące serduszka nie zakleiłby problemu wskaźnikami wytopu surówki?

Prze wiele lat przymykałem oko na wszystko i maniakalnie powtarzałem, że zawsze coś tam skapnie, a to już wystarczający argument, żeby coś tam do puszki kapnąć. Od dwóch lat nie rzucam złamanego grosza, na sponsorowanie dziadostwa, z którego żyją krezusi charytatywności. Nie wnikam nawet ile święty Jurek na tym czesze, nie wygląda na Bono, ma inne profity, które w Polsce są cenniejsze – odbijając się od spuchniętych brzuszków polskich Murzyniątek został bożyszczem tłumów, pierwszych premierów, właściwych prezydentów. Organizuje spektakl, z którego żyją faceci z cygarami, panny z sylikonem, budowniczy Irlandii, Japonii, architekci grubej kreski i dopóki oni będą z tego żyć, nie pozwolą umrzeć strażnikowi wolności słonia. Z kolei bożyszcze tłumów, dzięki znajomościom, co roku organizuje polskim “hipisom” Woodstock, gdzie, jak na kontestującą młodzież przystało, prelekcje wygłaszają bankierzy: Balcerowicz i Belka.

Młodzi zbuntowani uczą się obstawiać forex i grać na spadkach. Sztuczne błoto wylewane przed sceną, przypomina dawny młyn z Jarocina. Bywało się i pamięta, że wtedy na scenie nie śmiał się pokazać sekretarz PZPR, a gwizdami wynoszono Romana Rogowieckiego bo szlajał się po reżimowej TV. Popkulturową Anię Ortodoks, nawet wakacyjne punki obrzuciły korkami od zaboli, dziś Woodstock spokojnie mogłaby zapowiadać Kasia Cichopek i Krzysio Ibisz. Grać może nawet Hołdys i Tomek Lipiński, artystyczny kierownik sztabu wyborczego partii władzy, oczywiście ulubioną melodię „Nie wierzę politykom, nie!”. Bunt skanalizował się w rozpaczliwym spływie głównym nurtem, a idolem młodzieży nie jest czarny ćpun udający kopulację z gitarą, tylko pajac ze smartfonem znanej sieci w „glasesach” od Hugo Boss.

Na 1000 Murzyniątek znad Wisły 10 będzie miało podwójne szczęście, po pierwsze wylosują cukrzycę, po drugie dostaną od Dziadka Mroza pompkę insulinową. Reszta, która zapadnie na płuca, a nawet na uszy, czego w tym sezonie już się nie nosi, dostanie bon towarowy z czerwoną pieczątką do zrefundowania w NFZ. Dziadek Mróz ratuje polską służbę zdrowia, opowie nam bajkę, śnieżynka Olejnik na ten przykład. Realia? Proszę bardzo: 69,2 za 2011 rok wydane na zdrowie, niechby padł rekord w dziadkowskim festiwalu i kwota 50 milionów, co oznacza, że 40 milionów frajerów upiło się nawet nie promilem. Skoro święty Jurek przy pomocy promila uratował polską służbę zdrowia, to przy podniesieniu kwoty o 1% powinniśmy w Polsce refundować nie tylko in vitoro, ale sylikony w cycach. Polski fenomen, letnia afrykańska zadyma w środku zimy „Orkiestra od wielkiego dzwonu”, fajerwerk do samego nieba.

Reklama

45 KOMENTARZE

  1. Dobrze trafione
    Nic dodać nic ująć.
    Ktoś, a kto to tego nie pamiętam powiedział “najlepiej zarabia się na cudzym nieszczęściu”.
    Z tego względu wielu i stanowczo zbyt wielu kierując się powyższym odkryciem, sposób na życie i przeżycie upatruje w staniu się zawodowym obrońcą kogoś tam, lub czegoś tam.
    I taki obrońca modli się wówczas aby tylko temu komuś nie poprawiło się, bo wówczas istnienie obrońcy traci sens.

  2. Dobrze trafione
    Nic dodać nic ująć.
    Ktoś, a kto to tego nie pamiętam powiedział “najlepiej zarabia się na cudzym nieszczęściu”.
    Z tego względu wielu i stanowczo zbyt wielu kierując się powyższym odkryciem, sposób na życie i przeżycie upatruje w staniu się zawodowym obrońcą kogoś tam, lub czegoś tam.
    I taki obrońca modli się wówczas aby tylko temu komuś nie poprawiło się, bo wówczas istnienie obrońcy traci sens.

  3. Dobrze trafione
    Nic dodać nic ująć.
    Ktoś, a kto to tego nie pamiętam powiedział “najlepiej zarabia się na cudzym nieszczęściu”.
    Z tego względu wielu i stanowczo zbyt wielu kierując się powyższym odkryciem, sposób na życie i przeżycie upatruje w staniu się zawodowym obrońcą kogoś tam, lub czegoś tam.
    I taki obrońca modli się wówczas aby tylko temu komuś nie poprawiło się, bo wówczas istnienie obrońcy traci sens.

  4. Gratulacje
    Gratulacje za dzisiejszy artykuł. Świetnie się czyta. Natomiast wrócę na chwilę do
    wczorajszego, ponieważ rozwinęła się dyskusja dotycząca głównie oglądalności.
    Otóż czytam właśnie informację o przyznanych programach na multipleksach.
    Koncesję otrzymały m.in. takie giganty jak Eska TV, ATM Rozrywka TV, U-TV
    i Polo TV. Czy słyszeliście Państwo o takich programach?
    O jednej stacji U-TV wiadomo tylko tyle, że nie funkcjonuje i nigdy nic nie nadawała.
    Oglądalność więc, nie miała żadnego znaczenia przy przyznawaniu koncesji.
    Chociaż jednym z wymogów było podobno funkcjonowanie stacji.
    Koncesję na U-TV otrzymała spółka STAVKA o jakimś śmiesznie małym majątku.

  5. Gratulacje
    Gratulacje za dzisiejszy artykuł. Świetnie się czyta. Natomiast wrócę na chwilę do
    wczorajszego, ponieważ rozwinęła się dyskusja dotycząca głównie oglądalności.
    Otóż czytam właśnie informację o przyznanych programach na multipleksach.
    Koncesję otrzymały m.in. takie giganty jak Eska TV, ATM Rozrywka TV, U-TV
    i Polo TV. Czy słyszeliście Państwo o takich programach?
    O jednej stacji U-TV wiadomo tylko tyle, że nie funkcjonuje i nigdy nic nie nadawała.
    Oglądalność więc, nie miała żadnego znaczenia przy przyznawaniu koncesji.
    Chociaż jednym z wymogów było podobno funkcjonowanie stacji.
    Koncesję na U-TV otrzymała spółka STAVKA o jakimś śmiesznie małym majątku.

  6. Gratulacje
    Gratulacje za dzisiejszy artykuł. Świetnie się czyta. Natomiast wrócę na chwilę do
    wczorajszego, ponieważ rozwinęła się dyskusja dotycząca głównie oglądalności.
    Otóż czytam właśnie informację o przyznanych programach na multipleksach.
    Koncesję otrzymały m.in. takie giganty jak Eska TV, ATM Rozrywka TV, U-TV
    i Polo TV. Czy słyszeliście Państwo o takich programach?
    O jednej stacji U-TV wiadomo tylko tyle, że nie funkcjonuje i nigdy nic nie nadawała.
    Oglądalność więc, nie miała żadnego znaczenia przy przyznawaniu koncesji.
    Chociaż jednym z wymogów było podobno funkcjonowanie stacji.
    Koncesję na U-TV otrzymała spółka STAVKA o jakimś śmiesznie małym majątku.

    • Może ja spróbuję,
      też mam UPC (tylko TV). TV Trwam jest w ofercie, pod warunkiem, że korzysta się z TV cyfrowej (niekoniecznie HD, mam “sam” cyfrowy sygnał, bez kanałów HD), z zewnętrznym tunerem. W ofercie w ramach sygnału analogowego (który UPC dodaje gratis do sygnału cyfrowego i od którego zdaje się będzie odchodzić w ogóle) tej stacji nie ma.

      • oferta analogowa w ogóle jest chyba za 5zł
        i takie kanały tam są.

        Brutalne naruszenie praw człowieka na Węgrzech:

        “prezydenta, który będzie miał prawo rozwiązać parlament i ogłosić nowe wybory o ile rząd nie zatwierdzi budżetu do kwietnia każdego roku. W jednym z zapisów ustawa twierdzi, że

        narodową walutą Węgier jest forint. W kolejnym zapisie

        ogranicza wysokość długu publicznego do 50 procent Produktu Krajowego Brutto”

    • Może ja spróbuję,
      też mam UPC (tylko TV). TV Trwam jest w ofercie, pod warunkiem, że korzysta się z TV cyfrowej (niekoniecznie HD, mam “sam” cyfrowy sygnał, bez kanałów HD), z zewnętrznym tunerem. W ofercie w ramach sygnału analogowego (który UPC dodaje gratis do sygnału cyfrowego i od którego zdaje się będzie odchodzić w ogóle) tej stacji nie ma.

      • oferta analogowa w ogóle jest chyba za 5zł
        i takie kanały tam są.

        Brutalne naruszenie praw człowieka na Węgrzech:

        “prezydenta, który będzie miał prawo rozwiązać parlament i ogłosić nowe wybory o ile rząd nie zatwierdzi budżetu do kwietnia każdego roku. W jednym z zapisów ustawa twierdzi, że

        narodową walutą Węgier jest forint. W kolejnym zapisie

        ogranicza wysokość długu publicznego do 50 procent Produktu Krajowego Brutto”

    • Może ja spróbuję,
      też mam UPC (tylko TV). TV Trwam jest w ofercie, pod warunkiem, że korzysta się z TV cyfrowej (niekoniecznie HD, mam “sam” cyfrowy sygnał, bez kanałów HD), z zewnętrznym tunerem. W ofercie w ramach sygnału analogowego (który UPC dodaje gratis do sygnału cyfrowego i od którego zdaje się będzie odchodzić w ogóle) tej stacji nie ma.

      • oferta analogowa w ogóle jest chyba za 5zł
        i takie kanały tam są.

        Brutalne naruszenie praw człowieka na Węgrzech:

        “prezydenta, który będzie miał prawo rozwiązać parlament i ogłosić nowe wybory o ile rząd nie zatwierdzi budżetu do kwietnia każdego roku. W jednym z zapisów ustawa twierdzi, że

        narodową walutą Węgier jest forint. W kolejnym zapisie

        ogranicza wysokość długu publicznego do 50 procent Produktu Krajowego Brutto”

  7. ,,Rzepa” nie umarła
    Przepraszam, że nie ,,na temat”, ale fragment, który cytuję jest ważny z dwóch, conajmniej, powodów. Raz, że nie sprawdziły się nasze czarne przepowiednie, dwa – tekst iście ,,undergroundowy”:

    Rafał A. Ziemkiewicz

    Profesorowie, którzy dokonali obliczeń przedstawionych przez Macierewicza są uznanymi fachowcami, ale oczywiście mogli się mylić. Tylko nikt nie przedstawia żadnych innych obliczeń, nikt z nimi nie polemizuje na argumenty i fachową wiedzę. Jedynym powodem, dla którego mamy im nie wierzyć, jest chóralny rechot jaśnie oświeconych i fakt, że wyliczenia te przedstawił Macierewicz. Jedynym powodem, dla którego mamy nie myśleć o tragicznej zagadce, jest fakt, że „z oficjalnych materiałów śledztwa nie wynika”. Nie wiem, czy widzieli Państwo ten żenujący spektakl, jakim był wywiad Moniki Olejnik z prokuratorem Seremetem: Panie prokuratorze, a Macierewicz mówi, że tupolew się rozpadł? Z oficjalnych materiałów śledztwa to nie wynika, odpowiada prokurator. A Macierewicz mówi też… Z oficjalnych materiałów śledztwa to nie wynika… A co może, kurwa mać, wynikać z oficjalnych materiałów śledztwa, jak w nich gówno w ogóle jest?! Zero najważniejszych dowodów, zero danych, nic − co w tej samej rozmowie, kilka minut później, pan prokurator generalny sam przyznał oględnymi słowy, że „czekamy na udostępnienie przez stronę rosyjską…” Jak by niby mogło cokolwiek wynikać, skoro „oficjalne materiały” i całe „śledztwo” było tylko udowadnianiem z góry założonej tezy winy pilota, niszczeniem i ukrywaniem wszystkiego, co do niej nie pasowało, oraz fabrykowaniem różnych świństw mających sugerować „naciski”?!

    Proszę wybaczyć, że się unoszę. Jak się nie unosić? Przecież wszystkie te „śledztwa”, o którym nam może opowiadać pan Seremet, to jak w tej anegdocie Suworowa: skąd pan bierze pieniądze? Z kasetki. A skąd się biorą pieniądze w kasetce? Żona wkłada. A żona skąd ma pieniądze? Ja jej daję. A pan skąd bierze pieniądze? Wyjmuję z kasetki. Kasetka nazywa się MAK, względnie generał Anodina. A wszystko, co z tej kasetki wychodzi, jest równie wiarygodne, jak tamto wyjaśnienie Stalina: „rozbiegli się. Może uciekli do Mandżurii”…

    Nie, to przecież niemożliwe, żeby Putin i jego czekiści mogli robić takie rzeczy. No, otruć Litwinienkę, wysadzić parę domów w Moskwie, żeby był pretekst do zaorania Czeczenii, to jeszcze, ale nie TO. Nie można w to uwierzyć. Trzeba myśleć rozsądnie. Jasne, wszyscy chcemy myśleć rozsądnie, wszyscy chcemy wierzyć, że to niemożliwe. No, prawie wszyscy − poza smoleńskimi wdowami i poza tymi, których rozmiar tego kłamstwa tak poraził i przeszył, że, jak Ewę Stankiewicz czy Joasię Lichocką zamienił w mickiewiczowskie upiory, próbujące kąsać rodaków i zarażać ich tym, co wszak najnormalniejsze, najoczywistsze, najbardziej ludzkie, ale właśnie dlatego − nie do przyjęcia, bo burzy cały porządek świata. A przecież trzeba żyć normalnie.

    Żeby nie zburzyć tego porządku, żeby żyć normalnie, staliśmy się − Polacy − świniami, gremialnie lejącymi od miesięcy na groby naszych wielkich rodaków, porozrywanych w rozbitym samolocie, i na zagadkę ich śmierci. Przecież oni już nie żyją − więc czego jeszcze chcą? Pochowaliśmy ich, pokazując, że państwo polskie jest dość sprawne, by rozdystrybuować po cmentarzach i kryptach 96 trumien, wykonaliśmy egzaltowane gesty żałoby, i już, wystarczy, i won z naszej pamięci! − wojny przecież ruskim nie wypowiemy…

    Próbujemy żyć normalnie. Być realistami. Prowadzić politykę. Nie wierzyć w złe, a tym bardziej w najgorsze, zracjonalizować jakoś kłamstwa, niszczenie dowodów, zacieranie śladów i kolaborację w tym haniebnym dziele demokratycznie wybranego polskiego rządu. Przynajmniej do momentu, kiedy któraś ze światowych potęg nie uzna, że zauważenie tego, co się stało, jest w jej interesie. Że teraz się akurat Zachodowi opłaci odpalić Polskę jak podłożony pod ruskie siedzenie kapiszon, bez oczywiście cienia troski o to, jak się to skończy dla tego kapiszona − wtedy nagle trafią na stół zdjęcia satelitarne, ekspertyzy i stwierdzenia tego, co oczywiste.

    Próbujemy jakoś nie zauważać, że mamy dziurę w potylicy. Żyć, jakbyśmy jej nie mieli. Jednym to wychodzi lepiej, innym gorzej, ale, generalnie, okazuje się, że można. Przynajmniej przez jakiś czas.
    (…1/3)

  8. ,,Rzepa” nie umarła
    Przepraszam, że nie ,,na temat”, ale fragment, który cytuję jest ważny z dwóch, conajmniej, powodów. Raz, że nie sprawdziły się nasze czarne przepowiednie, dwa – tekst iście ,,undergroundowy”:

    Rafał A. Ziemkiewicz

    Profesorowie, którzy dokonali obliczeń przedstawionych przez Macierewicza są uznanymi fachowcami, ale oczywiście mogli się mylić. Tylko nikt nie przedstawia żadnych innych obliczeń, nikt z nimi nie polemizuje na argumenty i fachową wiedzę. Jedynym powodem, dla którego mamy im nie wierzyć, jest chóralny rechot jaśnie oświeconych i fakt, że wyliczenia te przedstawił Macierewicz. Jedynym powodem, dla którego mamy nie myśleć o tragicznej zagadce, jest fakt, że „z oficjalnych materiałów śledztwa nie wynika”. Nie wiem, czy widzieli Państwo ten żenujący spektakl, jakim był wywiad Moniki Olejnik z prokuratorem Seremetem: Panie prokuratorze, a Macierewicz mówi, że tupolew się rozpadł? Z oficjalnych materiałów śledztwa to nie wynika, odpowiada prokurator. A Macierewicz mówi też… Z oficjalnych materiałów śledztwa to nie wynika… A co może, kurwa mać, wynikać z oficjalnych materiałów śledztwa, jak w nich gówno w ogóle jest?! Zero najważniejszych dowodów, zero danych, nic − co w tej samej rozmowie, kilka minut później, pan prokurator generalny sam przyznał oględnymi słowy, że „czekamy na udostępnienie przez stronę rosyjską…” Jak by niby mogło cokolwiek wynikać, skoro „oficjalne materiały” i całe „śledztwo” było tylko udowadnianiem z góry założonej tezy winy pilota, niszczeniem i ukrywaniem wszystkiego, co do niej nie pasowało, oraz fabrykowaniem różnych świństw mających sugerować „naciski”?!

    Proszę wybaczyć, że się unoszę. Jak się nie unosić? Przecież wszystkie te „śledztwa”, o którym nam może opowiadać pan Seremet, to jak w tej anegdocie Suworowa: skąd pan bierze pieniądze? Z kasetki. A skąd się biorą pieniądze w kasetce? Żona wkłada. A żona skąd ma pieniądze? Ja jej daję. A pan skąd bierze pieniądze? Wyjmuję z kasetki. Kasetka nazywa się MAK, względnie generał Anodina. A wszystko, co z tej kasetki wychodzi, jest równie wiarygodne, jak tamto wyjaśnienie Stalina: „rozbiegli się. Może uciekli do Mandżurii”…

    Nie, to przecież niemożliwe, żeby Putin i jego czekiści mogli robić takie rzeczy. No, otruć Litwinienkę, wysadzić parę domów w Moskwie, żeby był pretekst do zaorania Czeczenii, to jeszcze, ale nie TO. Nie można w to uwierzyć. Trzeba myśleć rozsądnie. Jasne, wszyscy chcemy myśleć rozsądnie, wszyscy chcemy wierzyć, że to niemożliwe. No, prawie wszyscy − poza smoleńskimi wdowami i poza tymi, których rozmiar tego kłamstwa tak poraził i przeszył, że, jak Ewę Stankiewicz czy Joasię Lichocką zamienił w mickiewiczowskie upiory, próbujące kąsać rodaków i zarażać ich tym, co wszak najnormalniejsze, najoczywistsze, najbardziej ludzkie, ale właśnie dlatego − nie do przyjęcia, bo burzy cały porządek świata. A przecież trzeba żyć normalnie.

    Żeby nie zburzyć tego porządku, żeby żyć normalnie, staliśmy się − Polacy − świniami, gremialnie lejącymi od miesięcy na groby naszych wielkich rodaków, porozrywanych w rozbitym samolocie, i na zagadkę ich śmierci. Przecież oni już nie żyją − więc czego jeszcze chcą? Pochowaliśmy ich, pokazując, że państwo polskie jest dość sprawne, by rozdystrybuować po cmentarzach i kryptach 96 trumien, wykonaliśmy egzaltowane gesty żałoby, i już, wystarczy, i won z naszej pamięci! − wojny przecież ruskim nie wypowiemy…

    Próbujemy żyć normalnie. Być realistami. Prowadzić politykę. Nie wierzyć w złe, a tym bardziej w najgorsze, zracjonalizować jakoś kłamstwa, niszczenie dowodów, zacieranie śladów i kolaborację w tym haniebnym dziele demokratycznie wybranego polskiego rządu. Przynajmniej do momentu, kiedy któraś ze światowych potęg nie uzna, że zauważenie tego, co się stało, jest w jej interesie. Że teraz się akurat Zachodowi opłaci odpalić Polskę jak podłożony pod ruskie siedzenie kapiszon, bez oczywiście cienia troski o to, jak się to skończy dla tego kapiszona − wtedy nagle trafią na stół zdjęcia satelitarne, ekspertyzy i stwierdzenia tego, co oczywiste.

    Próbujemy jakoś nie zauważać, że mamy dziurę w potylicy. Żyć, jakbyśmy jej nie mieli. Jednym to wychodzi lepiej, innym gorzej, ale, generalnie, okazuje się, że można. Przynajmniej przez jakiś czas.
    (…1/3)

  9. ,,Rzepa” nie umarła
    Przepraszam, że nie ,,na temat”, ale fragment, który cytuję jest ważny z dwóch, conajmniej, powodów. Raz, że nie sprawdziły się nasze czarne przepowiednie, dwa – tekst iście ,,undergroundowy”:

    Rafał A. Ziemkiewicz

    Profesorowie, którzy dokonali obliczeń przedstawionych przez Macierewicza są uznanymi fachowcami, ale oczywiście mogli się mylić. Tylko nikt nie przedstawia żadnych innych obliczeń, nikt z nimi nie polemizuje na argumenty i fachową wiedzę. Jedynym powodem, dla którego mamy im nie wierzyć, jest chóralny rechot jaśnie oświeconych i fakt, że wyliczenia te przedstawił Macierewicz. Jedynym powodem, dla którego mamy nie myśleć o tragicznej zagadce, jest fakt, że „z oficjalnych materiałów śledztwa nie wynika”. Nie wiem, czy widzieli Państwo ten żenujący spektakl, jakim był wywiad Moniki Olejnik z prokuratorem Seremetem: Panie prokuratorze, a Macierewicz mówi, że tupolew się rozpadł? Z oficjalnych materiałów śledztwa to nie wynika, odpowiada prokurator. A Macierewicz mówi też… Z oficjalnych materiałów śledztwa to nie wynika… A co może, kurwa mać, wynikać z oficjalnych materiałów śledztwa, jak w nich gówno w ogóle jest?! Zero najważniejszych dowodów, zero danych, nic − co w tej samej rozmowie, kilka minut później, pan prokurator generalny sam przyznał oględnymi słowy, że „czekamy na udostępnienie przez stronę rosyjską…” Jak by niby mogło cokolwiek wynikać, skoro „oficjalne materiały” i całe „śledztwo” było tylko udowadnianiem z góry założonej tezy winy pilota, niszczeniem i ukrywaniem wszystkiego, co do niej nie pasowało, oraz fabrykowaniem różnych świństw mających sugerować „naciski”?!

    Proszę wybaczyć, że się unoszę. Jak się nie unosić? Przecież wszystkie te „śledztwa”, o którym nam może opowiadać pan Seremet, to jak w tej anegdocie Suworowa: skąd pan bierze pieniądze? Z kasetki. A skąd się biorą pieniądze w kasetce? Żona wkłada. A żona skąd ma pieniądze? Ja jej daję. A pan skąd bierze pieniądze? Wyjmuję z kasetki. Kasetka nazywa się MAK, względnie generał Anodina. A wszystko, co z tej kasetki wychodzi, jest równie wiarygodne, jak tamto wyjaśnienie Stalina: „rozbiegli się. Może uciekli do Mandżurii”…

    Nie, to przecież niemożliwe, żeby Putin i jego czekiści mogli robić takie rzeczy. No, otruć Litwinienkę, wysadzić parę domów w Moskwie, żeby był pretekst do zaorania Czeczenii, to jeszcze, ale nie TO. Nie można w to uwierzyć. Trzeba myśleć rozsądnie. Jasne, wszyscy chcemy myśleć rozsądnie, wszyscy chcemy wierzyć, że to niemożliwe. No, prawie wszyscy − poza smoleńskimi wdowami i poza tymi, których rozmiar tego kłamstwa tak poraził i przeszył, że, jak Ewę Stankiewicz czy Joasię Lichocką zamienił w mickiewiczowskie upiory, próbujące kąsać rodaków i zarażać ich tym, co wszak najnormalniejsze, najoczywistsze, najbardziej ludzkie, ale właśnie dlatego − nie do przyjęcia, bo burzy cały porządek świata. A przecież trzeba żyć normalnie.

    Żeby nie zburzyć tego porządku, żeby żyć normalnie, staliśmy się − Polacy − świniami, gremialnie lejącymi od miesięcy na groby naszych wielkich rodaków, porozrywanych w rozbitym samolocie, i na zagadkę ich śmierci. Przecież oni już nie żyją − więc czego jeszcze chcą? Pochowaliśmy ich, pokazując, że państwo polskie jest dość sprawne, by rozdystrybuować po cmentarzach i kryptach 96 trumien, wykonaliśmy egzaltowane gesty żałoby, i już, wystarczy, i won z naszej pamięci! − wojny przecież ruskim nie wypowiemy…

    Próbujemy żyć normalnie. Być realistami. Prowadzić politykę. Nie wierzyć w złe, a tym bardziej w najgorsze, zracjonalizować jakoś kłamstwa, niszczenie dowodów, zacieranie śladów i kolaborację w tym haniebnym dziele demokratycznie wybranego polskiego rządu. Przynajmniej do momentu, kiedy któraś ze światowych potęg nie uzna, że zauważenie tego, co się stało, jest w jej interesie. Że teraz się akurat Zachodowi opłaci odpalić Polskę jak podłożony pod ruskie siedzenie kapiszon, bez oczywiście cienia troski o to, jak się to skończy dla tego kapiszona − wtedy nagle trafią na stół zdjęcia satelitarne, ekspertyzy i stwierdzenia tego, co oczywiste.

    Próbujemy jakoś nie zauważać, że mamy dziurę w potylicy. Żyć, jakbyśmy jej nie mieli. Jednym to wychodzi lepiej, innym gorzej, ale, generalnie, okazuje się, że można. Przynajmniej przez jakiś czas.
    (…1/3)

  10. W państwie o nazwie III RP również dobroczynność
    została sprowadzona do absurdu, ten obszar został “wypełniony” (plus medialne przystawki w postaci tvn-owskiej i polsatowskiej fundacji). W soczewce widać mieszaninę cwaniaczków, lizusów, masową pralnię mózgów, rzeszę dobrych ludzi i pożytecznych idiotów jednocześnie i widać ogromne marnotrawstwo energii – w gruncie rzeczy atrapa, która będzie się “trzymać” dopóty, dopóki projekcja tego, co za tą atrapą się kryje nie będzie stwarzać dużego dysonansu poznawczego.
    WOŚP już umiera, gaśnie, wystarczy, że raz nie osiągnie mitycznego tzw. “REKORDU”, taką iluzję, nieodzowną do funkcjonowania tego tworu, który musi żreć, pochłaniać, aby żyć. Jak nie osiągnie zacznie się zabawa w numerologię stosowaną (jak liczba uczestników na ostatnim Przystanku Woodstock – 700tys.?).
    Ponadto pokolenie “antysystemowców” taplających się w błocie przy dźwiękach Eweliny Flinty, a po koncercie pospiesznie ubierające garnitury i pędzące truchcikiem do okienka bankowego (obsługiwać) jest znacznie ciekawsze.

  11. W państwie o nazwie III RP również dobroczynność
    została sprowadzona do absurdu, ten obszar został “wypełniony” (plus medialne przystawki w postaci tvn-owskiej i polsatowskiej fundacji). W soczewce widać mieszaninę cwaniaczków, lizusów, masową pralnię mózgów, rzeszę dobrych ludzi i pożytecznych idiotów jednocześnie i widać ogromne marnotrawstwo energii – w gruncie rzeczy atrapa, która będzie się “trzymać” dopóty, dopóki projekcja tego, co za tą atrapą się kryje nie będzie stwarzać dużego dysonansu poznawczego.
    WOŚP już umiera, gaśnie, wystarczy, że raz nie osiągnie mitycznego tzw. “REKORDU”, taką iluzję, nieodzowną do funkcjonowania tego tworu, który musi żreć, pochłaniać, aby żyć. Jak nie osiągnie zacznie się zabawa w numerologię stosowaną (jak liczba uczestników na ostatnim Przystanku Woodstock – 700tys.?).
    Ponadto pokolenie “antysystemowców” taplających się w błocie przy dźwiękach Eweliny Flinty, a po koncercie pospiesznie ubierające garnitury i pędzące truchcikiem do okienka bankowego (obsługiwać) jest znacznie ciekawsze.

  12. W państwie o nazwie III RP również dobroczynność
    została sprowadzona do absurdu, ten obszar został “wypełniony” (plus medialne przystawki w postaci tvn-owskiej i polsatowskiej fundacji). W soczewce widać mieszaninę cwaniaczków, lizusów, masową pralnię mózgów, rzeszę dobrych ludzi i pożytecznych idiotów jednocześnie i widać ogromne marnotrawstwo energii – w gruncie rzeczy atrapa, która będzie się “trzymać” dopóty, dopóki projekcja tego, co za tą atrapą się kryje nie będzie stwarzać dużego dysonansu poznawczego.
    WOŚP już umiera, gaśnie, wystarczy, że raz nie osiągnie mitycznego tzw. “REKORDU”, taką iluzję, nieodzowną do funkcjonowania tego tworu, który musi żreć, pochłaniać, aby żyć. Jak nie osiągnie zacznie się zabawa w numerologię stosowaną (jak liczba uczestników na ostatnim Przystanku Woodstock – 700tys.?).
    Ponadto pokolenie “antysystemowców” taplających się w błocie przy dźwiękach Eweliny Flinty, a po koncercie pospiesznie ubierające garnitury i pędzące truchcikiem do okienka bankowego (obsługiwać) jest znacznie ciekawsze.

  13. Małe uściślenie: 8,4 miliarda
    Małe uściślenie: 8,4 miliarda to środki z budżetu państwa na ochronę zdrowia. Natomiast sam budżet NFZ w 2011 to ok 58 miliardów (w tym niecałe 2 mld dofinansowania ze środków budżetu państwa). To znaczy, że na zdrowie wydaliśmy w 2011 ok 66,5 mld i obraz byłby taki: 50mln WOŚP/wydane 66,5 mld = 0,0008, więc nawet nie jeden promil. Koszty administracyjne NFZ to ok 650 mln. Jeśli się mylę, to proszę o sprostowanie.
    ps.
    Przeliczenie czasu antenowego telewizji na reklamy nie jest takie oczywiste. Powiedzmy, że jedna telewizja poświęca transmisjom 2 godziny. Ciężko sobie wyobrazić, że inaczej by był dwugodzinny blok reklamowy! Powiedzmy, że na dwie godziny nadawania 20 min to reklamy. Czymś trzeba zająć pozostały czas, a w wielu przypadkach oznacza to płacenie za prawo do emisji (chyba, że jest się właścicielem tych praw). Tymczasem posłanie ekip w teren i flimowanie przyrody/przechodniów aż tak kosztowne chyba nie jest. Więcej, sprytnie dzieląc 2 godziny na mniejsze bloki można zwiększyć ilość reklam emitowanych przed i po relacjach. Może się więc okazać, że taka ‘dobroczynność’ to całkiem niezły interes. W każdym bądź razie telewizje aż tak stratne nie są.

  14. Małe uściślenie: 8,4 miliarda
    Małe uściślenie: 8,4 miliarda to środki z budżetu państwa na ochronę zdrowia. Natomiast sam budżet NFZ w 2011 to ok 58 miliardów (w tym niecałe 2 mld dofinansowania ze środków budżetu państwa). To znaczy, że na zdrowie wydaliśmy w 2011 ok 66,5 mld i obraz byłby taki: 50mln WOŚP/wydane 66,5 mld = 0,0008, więc nawet nie jeden promil. Koszty administracyjne NFZ to ok 650 mln. Jeśli się mylę, to proszę o sprostowanie.
    ps.
    Przeliczenie czasu antenowego telewizji na reklamy nie jest takie oczywiste. Powiedzmy, że jedna telewizja poświęca transmisjom 2 godziny. Ciężko sobie wyobrazić, że inaczej by był dwugodzinny blok reklamowy! Powiedzmy, że na dwie godziny nadawania 20 min to reklamy. Czymś trzeba zająć pozostały czas, a w wielu przypadkach oznacza to płacenie za prawo do emisji (chyba, że jest się właścicielem tych praw). Tymczasem posłanie ekip w teren i flimowanie przyrody/przechodniów aż tak kosztowne chyba nie jest. Więcej, sprytnie dzieląc 2 godziny na mniejsze bloki można zwiększyć ilość reklam emitowanych przed i po relacjach. Może się więc okazać, że taka ‘dobroczynność’ to całkiem niezły interes. W każdym bądź razie telewizje aż tak stratne nie są.

  15. Małe uściślenie: 8,4 miliarda
    Małe uściślenie: 8,4 miliarda to środki z budżetu państwa na ochronę zdrowia. Natomiast sam budżet NFZ w 2011 to ok 58 miliardów (w tym niecałe 2 mld dofinansowania ze środków budżetu państwa). To znaczy, że na zdrowie wydaliśmy w 2011 ok 66,5 mld i obraz byłby taki: 50mln WOŚP/wydane 66,5 mld = 0,0008, więc nawet nie jeden promil. Koszty administracyjne NFZ to ok 650 mln. Jeśli się mylę, to proszę o sprostowanie.
    ps.
    Przeliczenie czasu antenowego telewizji na reklamy nie jest takie oczywiste. Powiedzmy, że jedna telewizja poświęca transmisjom 2 godziny. Ciężko sobie wyobrazić, że inaczej by był dwugodzinny blok reklamowy! Powiedzmy, że na dwie godziny nadawania 20 min to reklamy. Czymś trzeba zająć pozostały czas, a w wielu przypadkach oznacza to płacenie za prawo do emisji (chyba, że jest się właścicielem tych praw). Tymczasem posłanie ekip w teren i flimowanie przyrody/przechodniów aż tak kosztowne chyba nie jest. Więcej, sprytnie dzieląc 2 godziny na mniejsze bloki można zwiększyć ilość reklam emitowanych przed i po relacjach. Może się więc okazać, że taka ‘dobroczynność’ to całkiem niezły interes. W każdym bądź razie telewizje aż tak stratne nie są.