Reklama

Myślałem sobie, że ilość i jakość wypowiedzi na temat Marszu Niepodległości jest satysfakcjonująca i moje trzy grosze, mogę sobie zachować.

Myślałem sobie, że ilość i jakość wypowiedzi na temat Marszu Niepodległości jest satysfakcjonująca i moje trzy grosze, mogę sobie zachować. Jednak czegoś mi brak, coś chciałbym dopowiedzieć, aby ujrzeć pełen obraz tego historycznego wydarzenia. Chodzi mi o spojrzenie ogólniejsze pochodzące z kontekstu historycznego.

Kiedy czytam, obserwuję co wyprawia Sewek Blumsztajn, czerwone pisklę Sierakowski i inni, mam wrażenie, że to „powtórka z rozrywki”, że posłużę się zwrotem kabaretowym. Kiedy widzę, że na samą myśl o Polsce Niepodległej pewni obywatele Polski, dostają gęsiej skórki to przypomina mi się orginalna scena z czasów rewolucyjnych 1905 roku.

Reklama

Wojna russo-japońska nie szła dobrze dla Imperium Rosyjskiego i korzystając z zamieszania na terenach historycznej Polski budziły się do życia dwa ruchy: jeden rewolucyjny socjalistyczny, drugi patriotyczny, nacjonalistyczny, polski.

Ulicą jednego z miast polskich (pod carskim zaborem) idzie pochód Narodowej Demokracji, uczestnicy śpiewają patriotyczne pieśni, a nad ich głowami rozpostarty sztandar z Orłem Białym. Naprzeciw im wychodzi pochód lewacki z nienawistnymi okrzykami: „Precz z białą gęsią!”. Tak więc to co widzieliśmy na własne oczy 11/11/11, to tylko kolejna odsłona powtarzającej się spirali dziejów, zataczającej kolejny heglowski krąg.

Ci lewacy z 1905 r z historyczną ciocią Blumsztajna, Różą Luksemburg, byli przekonani o szkodliwości i absurdalności patriotyzmu polskiego. Dla nich Polska nie mogła i nie powinna być Wolna, mogła być i prosperować tylko jako część Carskiego Imperium, a każde odgrzewanie niepodległościowych mrzonek było oszołomstwem, zacofaniem, ciemnogrodem i idiotyzmem. Takie idee wyśmiewano na salonach Petersburga, Berlina i Warszawy.

Przy okazji każdego powstania, najbardziej patriotyczny polski element (wtedy szlachta), wysyłany był na zesłanie, konfiskowano majątki, które w ramach sprytnej polityki carskiej dawano m.in. bardziej lojalnym wobec caratu Żydom, przy okazji aby stworzyć następne zarzewie konfliktu w terenie.

Póżniej w 1920 r. mieliśmy nieudany co prawda leninowski eksperyment z Rewkomem, który miał objąć władzę nad bolszewicką republiką polską o czym Żeromski pisał w „Na probostwie w Wyszkowie”. Wtedy Polacy naprawdę zadbali o swoją Niepodległość, mieli poczucie tożsamości i mieli, po 123 latach niewoli, dosyć „bycia gościem u siebie”. To co wydawało się niemożliwym, udało sie.

Pod koniec II w.ś. batiuszka Stalin zaprojektował zainstalowanie bolszewiciej zarazy w priwiślańskim kraju. Nie mógł oprzeć się za bardzo na polskich komunistach, bo w 1938 r. rozwiązał Komunistyczną Partię Polski (w okresie swojej świetności miała do 5 tys. członków, z czego do 90% Żydów, nigdy nie uznała niepodległości Polski!). Wezwał jej członków do Matuszki Rosji, aby ich tam wymordować jako zdrajców sprawy komunistycznej (chodziło o jej penetrację przez polskie służby).

Tak więc przeżyli tylko ci, którzy siedzieli za swoją antypolską działalność w więzieniach w Polsce. Siłą rzeczy Stalin tworząc agenturę mającą rządzić Polską w dużym stopniu oparł się na polskich i rosyjskich Żydach. Oni byli grupą „trzymającą władzę” w PRL-u.

Mieli trochę kłopotów z zaprawionymi w walce żołnierzami AK i NSZ, ale za Armią Czerwoną, szły oddziały policji politycznej i wojskowej, które zmęczonych bohaterów, weteranów podziemnej walki z okupantami osaczały, izolowały, szkalowały („faszyści, zaplute karły reakcji”) i wykańczały w okrutny sposób w nierównej walce (ostatni żołnierze podziemia dotrwali w walce do połowy lat 50-tych!).

Werbując i awansując nie tylko lewicujący odłam społeczeństwa, ale awansując tzw. doły społeczne Rosjanie urządzali zwyczajne obławy, takie które możemy porównać do obław na dziką zwierzynę: dziki, wilki, kuropatwy, zające. Tak ci nowi zwyrodnialcy i barbarzyńcy i ich zastraszeni i kupieni polscy pożyteczni idioci traktowali bohaterów podziemia z II wojny światowej (poczytaj o rotmistrzu Witoldzie Pileckim!, który na ostatnim widzeniu w komunistycznym więzieniu powiedział żonie, że Gestapo to była igraszka w porównaniu z sowieckiem bestialstwem) jak najokrutniej.

Niestety polscy, rodzimi komuniści też chcieli władzy i po śmierci wybitnego językoznawcy Stalina, odsunęli częściowo stalinowskich Żydów od władania Polską. Wtedy ci zostali rewizjonistami, dysydentami, bezsilnie obserwującymi jak to polscy komuniści nieudolnie „pieprzą”, korumpują ich wspaniały komunizm. Komunizm stał się olbrzymią, silną ideą, nową światową religią, podszytą nadzieją, ale i strachem wobec wszechwładnych, ale śmiertelnych nowych bogów.

W 1968 r odsunięci stalinowscy rewizjoniści, a właściwie ich dzieci: Michnik i inni, próbowali wrócić do władzy aby wyrwać piękną ideę komunistyczną z nieudolnych brudnych rąk komunistów-tubylców, ale polscy czerwoni nieudacznicy ich przegnali (doszedł do tego jeszcze czynnik wojny izraelsko-arabskiej 1967r).

Część naszych starszych braci w komunistycznej wierze opuściło ten zacofany i niewdzieczny kraj, osiedlając się (Smolar i inni) w Szwecji, Francji, USA czy w innych „cieplejszych” krajach. Część została w ciągle gościnnym kraju przekonana o niebawem nadchodzącej szansie do odbudowania swoich wpływów, wzmocniona powiązaniami z kolegami czy członkami rodzin, którzy zorganizowali się we wpływowe ośrodki za granicą.

Nadeszły czasy „póżnego” Gierka, który wabiony pożyczkami zagranicznymi cieszył się, że zadłużając Polskę, jednocześnie ją unowocześnia. W polskim czerwonym baraku narastały bunty społeczne, częściowo wzniecane w ramach frakcyjnej walki o władzę w obrębie rządzącej czerwonej mafii (np. w Radomiu 1976 r i utworzeniu KOR).

W 1980 r. nastąpiło następne wewnątrz-partyjne przesilenie w celu obalenia Gierka, co też się powiodło, ale rozniecone strajki i nadzieje Polaków było trudniej kontrolować. W obliczu trudności, podgrzano atmosferę i aby ją ostudzić w grudniu 1981 wprowadzono Stan Wojenny w stosunku do ambitnej patriotycznie części społeczeństwa. Stan wojenny pokazał w myśl ideologii materialistycznej prymat żelastwa nad ideą, pomagając na nowo ustawić wskazówki zegara odmierzającego koniec tego niewydolnego, zapyziałego, niewolniczego systemu jakim był komunizm.

Ośrodki, które zdobyły władzę wiedziały, że stan zdrowia systemu był porównywalny ze zdrowiem czerwonego cara Breżniewa, który aby pokazać publiczności oznaki życia potrzebował zastrzyku zachodnich technologii, no i kasy. Tak więc w politycznych internatach i więzieniach stanu wojennego spec-służby wyselekcjonowały opozycyjnych zawodników z którymi czerwoni mogli się dogadać co do sprywatyzowania, wspólnego podzielenia się znacjonalizowanym po II w.ś. (odebranym prywatnym właścicielom) majątkiem narodowym. Po „patriotycznej” stronie chętnych niestety nie brakowało…

Zaletą odsuniętych od władzy po Pażdzierniku’56, prawdziwych komunistów były ich bliskie stosunki i powiązania z ośrodkami kapitałowymi na zachodzie, które już od jakiegoś czasu odczuwały głód, spoglądając na łakome kąski polskiej ekonomii, modernizowanej w okresie gierkowskim.

Jeszcze za póżnego Gierka, ośrodki te zapraszały synalków i córy czerwonego establiszmentu na wyborne stypendia na zagraniczne uczelnie, w ten sposób zdobywając informacje, kontakty i agentów do swoich planowanych najazdów na dziewicze rynki polskie. Operacja polska wyreżyserowana wspólnym wysiłkiem zachodnich banksterów i ich polskich (i nie tylko) wspólników, którzy agenturalnie przerejestrowali się na zachód,udała się i obecnie mamy do czynienia z jej końcowym etapem. Jedyny problem jest z prawami fizyki, każdej akcji będzie odpowiadała reakcja o równej, bądż podobnej sile.

Rozwałka pod Smoleńskiem, wybudziła nieco śpiący polski patriotyzm, ku wściekłości i zaskoczeniu reżyserów przyszłości w priwiślańskim kraju (stąd np. sikanie na znicze na Krakowskim Przedmieściu). Porównajmy tylko ubiegłoroczny Marsz Niepodległości z tegorocznym, liczba uczestników mimo zakłóceń wzrosła z poniżej 1 000, do ok. 20 000+, więc o co chodzi?

Coraz więcej tutejszych tubylców, do tej pory pozbawionych nawet samej potrzeby tożsamości , indentyfikacji i zdolności rozumienia swojego miejsca w ciągu pokoleń swoich przodków walczących o swoją polskość w kraju nad Wisłą, zaczyna czynić pierwsze niemowlęce kroki i być może niedługo już w następnych wyborach zdobędzie się na wypowiedzenie tak oczekiwanego ważnego pierwszego słowa…

Postawmy się teraz , jakby to powiedziała moja teściowa, w nieciekawej sytuacji rządzacych elit i ich zagranicznych sponsorów, zegar samoświadomości i tożsamości zaczął tykać. Jeszcze jest wcześnie, ale czy uda im się go na czas rozbroić? Co będzie jeśli „Polacy wybiją się na Niepodległość”?

A co mają powiedzieć i jak czują się Michnik, Blumsztajn i inni spadkobiercy swojej roli w historii Polski, Stalin powierzył ich przodkom opiekowanie się priwislańskim krajem, a tu sytuacja ponownie się komplikuje, ile to kosztuje stresów i niepewności. Czy oni będą w stanie wywiązać się ze swojego posłannictwa, czy ten dziki naród da im kolejną szansę?

Coraz trudniej odpowiedzieć na to pytanie.

Jacek K. Matysiak

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Bardzo lubię czytać Pana eseje
    I nie tylko ja, ale coraz więcej ludzi, których wreszcie zaczyna uwierać i frustrować to co się dzieje dookoła nich. Największym, moim zdaniem, problemem jest strach. Strach przed byciem “niepoprawnym politycznie”. To taka wdrukowywana nam w głowy autocenzura, nie pozwlająca myśleć obrazoburczo czyli samodzielnie.

    • @ero
      Witam Ero, Ja też myślę podobnie, że właśnie strach stworzył rodzaj podciśnienia, soczewki przez którą nie “mierzymy sił na zamiary”, ale jak zubożali emeryci, patrzymy jakby tu coś wyszabrować z otaczającej nas rzeczywistości, aby przetrwać. Jest wiele powodów dla których małpa nie chodzi wyprostowana i dobrze byłoby je odszukać we własnym sumieniu i doświadczeniu i nazwać. Musimy razem włączyć się w tą prace, to dobry początek w kierunku zdrowego życia. Pozdrawiam.
      Jacek.

      • @Knock.out.4
        Po raz pierwszy w dojrzałym PRL-u Polacy dowiedzieli się że są większoscią w 1979 r. jak przyleciał papież. Teraz ponownie jesteśmy zagubieni i umocowani u różnych koryt, w których państwo karmi nas sieczką przeróżnych autorytetów. Nie patrzymy czym nas karmią, tylko walczymy o swoje miejsce w kolejce do tego koryta.

        Masz rację, możliwe “odkrycie” kto jest większością , jest bardzo kłopotliwą możliwością dla rządzących. Pozdrawiam.
        Jacek

  2. Bardzo lubię czytać Pana eseje
    I nie tylko ja, ale coraz więcej ludzi, których wreszcie zaczyna uwierać i frustrować to co się dzieje dookoła nich. Największym, moim zdaniem, problemem jest strach. Strach przed byciem “niepoprawnym politycznie”. To taka wdrukowywana nam w głowy autocenzura, nie pozwlająca myśleć obrazoburczo czyli samodzielnie.

    • @ero
      Witam Ero, Ja też myślę podobnie, że właśnie strach stworzył rodzaj podciśnienia, soczewki przez którą nie “mierzymy sił na zamiary”, ale jak zubożali emeryci, patrzymy jakby tu coś wyszabrować z otaczającej nas rzeczywistości, aby przetrwać. Jest wiele powodów dla których małpa nie chodzi wyprostowana i dobrze byłoby je odszukać we własnym sumieniu i doświadczeniu i nazwać. Musimy razem włączyć się w tą prace, to dobry początek w kierunku zdrowego życia. Pozdrawiam.
      Jacek.

      • @Knock.out.4
        Po raz pierwszy w dojrzałym PRL-u Polacy dowiedzieli się że są większoscią w 1979 r. jak przyleciał papież. Teraz ponownie jesteśmy zagubieni i umocowani u różnych koryt, w których państwo karmi nas sieczką przeróżnych autorytetów. Nie patrzymy czym nas karmią, tylko walczymy o swoje miejsce w kolejce do tego koryta.

        Masz rację, możliwe “odkrycie” kto jest większością , jest bardzo kłopotliwą możliwością dla rządzących. Pozdrawiam.
        Jacek

  3. Bardzo lubię czytać Pana eseje
    I nie tylko ja, ale coraz więcej ludzi, których wreszcie zaczyna uwierać i frustrować to co się dzieje dookoła nich. Największym, moim zdaniem, problemem jest strach. Strach przed byciem “niepoprawnym politycznie”. To taka wdrukowywana nam w głowy autocenzura, nie pozwlająca myśleć obrazoburczo czyli samodzielnie.

    • @ero
      Witam Ero, Ja też myślę podobnie, że właśnie strach stworzył rodzaj podciśnienia, soczewki przez którą nie “mierzymy sił na zamiary”, ale jak zubożali emeryci, patrzymy jakby tu coś wyszabrować z otaczającej nas rzeczywistości, aby przetrwać. Jest wiele powodów dla których małpa nie chodzi wyprostowana i dobrze byłoby je odszukać we własnym sumieniu i doświadczeniu i nazwać. Musimy razem włączyć się w tą prace, to dobry początek w kierunku zdrowego życia. Pozdrawiam.
      Jacek.

      • @Knock.out.4
        Po raz pierwszy w dojrzałym PRL-u Polacy dowiedzieli się że są większoscią w 1979 r. jak przyleciał papież. Teraz ponownie jesteśmy zagubieni i umocowani u różnych koryt, w których państwo karmi nas sieczką przeróżnych autorytetów. Nie patrzymy czym nas karmią, tylko walczymy o swoje miejsce w kolejce do tego koryta.

        Masz rację, możliwe “odkrycie” kto jest większością , jest bardzo kłopotliwą możliwością dla rządzących. Pozdrawiam.
        Jacek