Reklama

?Z cyrkowej szkapy nie będzie rumaka choćby podkowy dać złote…?


?Z cyrkowej szkapy nie będzie rumaka choćby podkowy dać złote…?

Reklama

W jednym z odcinków ?Czterdziestolatka? było o picownikach. Picownik to specjalista od picowania, czyli przygotowania do sprzedaży samochodu ? tu szpachla, tam tryśnięty lakier, umyta tapicerka, umyty silnik. Byle auto się sprzedało i wyjechało za teren giełdy.
Dzisiaj picownik nazywany jest specjalistą od wizerunku albo pijarowcem. Rolą pijarowca w polityce jest odpicowanie polityka tak, żeby dał się sprzedać medialnie, tak, żeby mu ? za przeproszeniem – słupek wzrósł. PIS przeszedłbył właśnie proces picowania. Koń jaki jest każdy widzi więc podaruję sobie opisywanie nowych szat prezesa i jego dwórek ? trzech gracji, udowadniających jak to za czasów prezesa nam dobrze było.

Toczy się w mediach i czasem na portalu ktoś napomknie co z tego będzie , czy prezesowi się uda odczarować swój nikczemny wizerunek. A jeżeli tak, to czy PO już ma się bać, czy powinna rozważać możliwość wejścia w układ z panem prezesem, czy szykować się do zmiany koalicjanta. W samym PO rozdający karty na razie mówią zdecydowane NIE. Ale pono w polityce nigdy nie należy mówić nigdy, bo pragmatyzm cechą dobrego polityka powinien być i już.
Tedy ja powiem dlaczego z PIS-em nie. Ani teraz, ani jutro ani nigdy ,póki pan prezes i jego pretorianie bawić się będą w politykę.

Starych drzew się nie przesadza mawiają ludzie starsi. I mają rację. Ludzie dojrzali i będący na lub poza wiekowym półmetkiem mają swoje przyzwyczajenia, ugruntowane poglądy i styl życia, ocenę rzeczywistości zdominowaną przez własne doświadczenia życiowe et cetera. Próba ich zmiany albo skazana jest na niepowodzenie albo przynosi rezultaty odwrotne do zamierzonych. Prezes i jego kumple mają już swoje lata. Połączyły ich więzy polityczne, osobowościowo-charakterologiczne, niejednokrotnie żałosna fizis i taki sam stosunek do otaczających ich ludzi i rzeczywistości. Upraszczając ? wspólnym mianownikiem ich poglądów i działań było sączenie jadu i pozbawianie podmiotowości obywatelskiej, a niekiedy i ludzkiej swoich przeciwników bliższych i dalszych. Ten mechanizm napędowy PIS został w ostatnich wyborach ?doceniony? i oceniony przez większość Polaków negatywnie. Prezes i jego kumple potrzebowali roku żeby zrozumieć, że sprzedawać trucizny w opakowaniu lekarstwa na społeczne dolegliwości się już nie da. Postanowili więc sięgnąć po public relations (PR). Niestety dla prezesa, jedna z podstawowych zasad marketingu głosi, że złego towaru nie da się sprzedać na dłuższą metę. Nawet jeżeli zmieni się opakowanie, nawet jeżeli na promocję (PR to jeden z instrumentów promocji) wyda się ciężkie miliony. Paru naiwnych kupi, ale większość pozostanie niewzruszona. Prezes przepakował towar, dosłodził oferowane paskudztwo żeby lepiej smakowało i już.

Patrzę na prezesa i widzę jak się męczy w przyciasnym gorsecie poprawności politycznej, polityki pokoju i poszukiwania merytorycznych argumentów, zwłaszcza gospodarczych, których nie cholery nie rozumie. Nie trzeba być wytrawnym psychologiem żeby dostrzec, że prezes się w środku gotuje, skręcają go nierozładowane emocje, już już przywaliłby w starym stylu, ale czujne oko PR-owca przypomina gestem ? ani się waż. Jak długo el Jarosław to wytrzyma? Nie wiem. Może go zaczną faszerować relanium lub bromem, albo mu coś zaszyją. Ale moim zdaniem pęknie prędzej czy później. ?Natury nie da się oszukać? ? jak mawiał Max w ?Seksmisji? (w innym kontekście co prawda, ale zasada pozostaje). PIS tworzą ludzie, którzy do władzy doszli na fali frustracji osób niespełnionych, odsuniętych na bok, często lekceważonych, ale przede wszystkim tych, którym zabrakło samokrytycznego podejścia do siebie, którzy w większym stopniu od przeciętniaka za własne niepowodzenia obarczają winą otoczenie, doszukując się zmowy albo spisku.
I nagle wytrąca im się tę wunder waffe z ręki! Nagle nie można przywalić polskojęzyczną gazetą, wykształciuchem, lumpeninteligentem! To co można? Przeca my tylko to potrafim. No może nie tylko to, ale TO potrafim najlepiej.
Adolf Hitler pomiędzy 1933 i 1934 rokiem na parę miesięcy przywdział frak z cylindrem, po to by złagodzić wizerunek pałkarza wśród niemieckich przemysłowców i pozyskać ich do swojej polityki. Zastrzegam, że to żadne porównanie obu panów i ich partii. Po prostu historia zna takie przypadki krótkotrwałej zmiany wizerunku dla osiągnięcia określonych celów. Ja wybrałem ten bardziej znany i spektakularny.

Nie wierzę PIS z także za numer z posłanką Sawicką. CBA znajdujący się pod rządami pisowskiego urzędnika zachowała się jak policja polityczna. Metoda na kochasia stosowana była stosunkowo często przez KGB i SB (nie tylko przez te służby zresztą). To skuteczna metoda. SB wprowadzała swoich Adonisów do podziemnej Solidarności w latach 80-tych. SB-ccy przystojniacy rozkochiwali w sobie bez reszty solidarnościowe ciotki rewolucji i w ten sposób poznawali adresy drukarń, składy osobowe w regionach itp. Numer stary jak świat, ale świadczący nie tyle o słabościach płci pięknej, ile o kurestwie tych, którzy takie metody akceptują w państwie ponoć demokratycznym. Panom z CBA proponuję zastosowanie takich metod do sprawdzania wierności własnych małżonek . Zresztą rynek nie znosi próżni i w Warszawie już działa jakaś popieprzona firma, która oferuje testowanie wierności partnera, męża, żony metodą na kochasia. Kto wie czy nie prowadzą jej po godzinach chłopaki z CBA.
Po takim zagraniu pozostaje się już tylko spodziewać numeru na Pafkę Morozowa. Czekam aż syn posła PO, po wprawnej indoktrynacji w siedzibie CBA, zasypie tatusia w imię patriotyzmu lub bardziej przyziemnie ? dla kasy. W końcu cel uświęca środki.
Nasze zuchy z policji i CBŚ też zresztą picują. Kłania się ostatnia akcja naszych dzielnych łapsów bodajże na Śląsku, gdzie skonfiskowano ?przerażający? arsenał broni. Zdjęcia jakie pokazały wszystkie stacje TV wzbudziły śmiech wśród hobbistów militariów, gdy na pierwszym planie wśród skonfiskowanych fantów była plastikowa replika pistoletu maszynowego MP40 (made in china) na kulki równie plastikowe jak sama broń. Rzecz do kupienia w sklepach i w internecie na dzień dziecka na przykład.

Nie wierzę PI(S)cownikom z jeszcze jednego powodu. Nie daję wiary za wprowadzenie na rządowe salony politycznych hunów w osobnikach rodem z Samoobrony i LPR,a potem za próbę ich unicestwienia przy pomocy służb. Ktoś powie, że wprowadzenie obu partii do rządu to meandry demokracji. Ktoś ich w końcu wybrał i wprowadził do Sejmu. Więc wejście obu partii do rządu było naturalną konsekwencją wyboru narodu, a vox populi vox dei. Nie do końca. Bo PO nie dopuszczała myśli o koalicji z LPR i Lepperem i potrafiła odmówić koalicji z PIS na warunkach, które jak potem pokazało życie, skończyłoby się dla wielu polityków PO za kratkami. Przyjęcie przez PIS opcji wciągnięcia do koalicji obu skrajnych partii, potem na ich liderów napuszczenia podległych służb i próba spacyfikowania pozostałych przy życiu posłów koalicyjnych partii też mi się historycznie kojarzy. Było. Nic nowego. Z LPR i Samoobroną prawie wyszło, bo obie partie postrzegane były jako ? oględnie mówiąc – podatne na przekręty. Z PO pewnie tak łatwo by nie poszło, ale jak pokazuje przykład Sawickiej ? zastosowano by po prostu zmodyfikowaną zasadę prokuratora Wyszynskiego ? dajcie mi posła a my opracujemy metodę.

Podsumowując. To czym mnie PIS raczył przez dwa lata nie da się przypudrować, zaczesać lub zamalować tuszem. Mnie nie nabiorą.

Reklama

45 KOMENTARZE