Reklama

Peter Weir, reżyser m.in. “Pikniku pod wiszącą skałą” czy “Pana i władcy” kręci film pt. “Droga z powrotem”. Zaangażował znanych aktorów, m.in.

Peter Weir, reżyser m.in. “Pikniku pod wiszącą skałą” czy “Pana i władcy” kręci film pt. “Droga z powrotem”. Zaangażował znanych aktorów, m.in. Jima Sturgessa, Colina Farrella, Marka Stronga, Saoirse Ronan czy Eda Harrisa.

Film oparty jest na bestsellerowej (1956 r.) książce Sławomira Rawicza – polskiego kawalerzysty, który ucieka z sowieckiego łagru i przez m.in. Himalaje dostaje się do Armii Andresa. Zapowiada się więc kolejna hollywoodzka produkcja w rodzaju „Braci Bielskich”, tym razem jednak z Polakiem w roli głównego bohatera.

Reklama

Nakręcenie filmu stało się dla red. K. Wężyk(tvn 24) przyczynkiem do krytycznej oceny samej książki Rawicza, któremu zarzuca – w ślad za brytyjczykami – przywłaszczenie cudzej historii i pośrednio Weirowi kręcenie filmu wg historii, która w ogóle mogła się nie wydarzyć http://film.onet.pl/0,0,1586525,1,600,artykul.html.
Mamy wiec już na starcie malkontenctwo zamiast kibicowania: oto pierwszy od lat film (ostatnim bvł bodajże „Kanał”) opowiadający o losach Polaków w okresie II wojny, który może się przebić nawet do Hollywood. My tymczasem marudzimy. Jak o Polakach, to tylko po prawdzie, znaczy się po naszemu. Jak o historii, to tylko zgodnie z naszą interpretacją – wg polskich podręczników historii, gdzie panie dzieju: imię jego 44, Katyń, Wałęsa zburzył mur, a Papież świętym człowiekiem był. Fakty, fakty, fakty – nasze fakty.

Nasi malkontenci nie rozumieją, że przebić się do ludzi z własną historią nie da się poprzez martyrologię a’la „Katyń”, ale właśnie poprzez takie filmy jak Bracia Bielscy. „Kanał”, który zebrał międzynarodowe laury, był dobry dla publiczności z końca lat 50 tych. Dzisiaj dla zmacdonaldyzowanych półgłówków liczy się akcja, przygoda, zgrabna fabuła i efekty specjalne. Nie sądzę, żeby Weir miał ambicje nakręcić kolejny „Piknik pod wiszącą skałą”. Będzie to fabułka gdzieś pomiędzy Braćmi Bielskimi a Szeregowcem Raianem, przy oglądaniu której puryści historyczni będą sobie rwać włosy z głowy. I dobrze. Jeżeli chcemy odkręcać stereotyp Polaka pożerającego żydowskie dzieci na śniadanie, jeżeli chcemy pokazać Polaków mających własną tragiczną historię, to niech to będzie raczej zmyślona fabułka osadzona w realiach II wojny, niż niezrozumiała za cholerę dla ludzi z zachodu kolejna martorologiczno-romantyczna opowieść rodem z III części Dziadów. Spragnieni faktów historycznych i tak będą czytać książki historyczne i oglądać filmy dokumentalne.

Reklama

1 KOMENTARZ