Reklama

Siła, gdy ją przyłożyć do takiej wielkości jak Nar&oacut

Siła, gdy ją przyłożyć do takiej wielkości jak Naród, bierze się z jednostki, czy zbioru połączonego ideą? Brzmi to jak dylemat higieniczny – myć ręce czy nogi albo dylemat prokreacyjny – jajko, czy kura. Warto jednak zadać sobie ten trud poszukania odpowiedzi, żeby odpowiedzieć na jeszcze jedno ważne pytanie. Czy Naród ma się opierać na jednostce, czy na idei narodowej? Dla mnie odpowiedź jest jasna, bo wystarczy prześledzić historię wielkich narodów, aby zrozumieć, że idea przetrwa każdą jednostkę, łącznie z Ojcem Narodu, co więcej jak się przydarzy jednostka parszywa, Naród natychmiast wraca do idei i kasuje wcześniejsze nieroztropne awanse. Jednostka jest siłą samą dla siebie, świetnie się sprawdza w elitarnych obszarach, takich jak sztuka i nawet przywódca narodu, ale sama jednostka silnym narodem być nie może. Siłą Narodu jest idea, definicja celów i model postępowania, a zatem coś, co w Polsce praktycznie nigdy nie istniało lub przebijało się w małych fragmentach. Jesteśmy Narodem, który od wieków spiera się o postaci, nie o idee, pojedynki rycerzy i rabusi, zamiast myśl przewodniej, która pozwoli Polsce przetrwać i się rozwijać. Gdy rzecz uprościć, a nie widzę potrzeby komplikowania, obecna dyskusja dotycząca roli Kaczyńskiego w Narodzie, jest równie jałowa jak spory o Dmowskiego i Piłsudskiego, to są zwykłe personalia, publicystyka nie żaden patriotyzm i myśl narodowa. Pytam gdzie jest idea? Jaka jest polska idea narodowa? Ktoś to w ogóle zdefiniował, nazwał, sformułował w taki sposób, że niezależnie od tej czy innej jednostki na czele Narodu, sam Naród zawsze i wszędzie będzie wiedział czego chce bronić, w co wierzyć? Znam parę złotych myśli rzuconych Narodowi: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, „żeby Polska była Polską”, „Polska Dom Ojczysty”.

Reklama

Piękne, ale tylko hasła, z których nic nie wynika. Jak się przekłada hasło na zachowanie Narodu? Takiego przełożenia w skali masowej nie widzę, bo najszlachetniejsze hasło, to jeszcze nie myśl. Widzę za to pasjonatów hasłowości, rozmaite skłócone ze sobą grupki, które całymi pokoleniami definiują Polskę przy pomocy żywotów zasłużonych i zdrajców. Też potrzebne, ale jako uzupełnienie, nie jako projekt narodowy. Być może nie dość jasno usiłuję wyłuszczyć sedno poważnego narodowego problemu, dlatego podam przykład z innego narodu, żeby daleko nie szukać, narodu niemieckiego. Od czasów Bismarcka w narodzie niemieckim nic istotnego się nie zmieniło, Bismarck wyznaczył kierunek dla Niemiec, który jest realizowany do dziś. Ostatnim aktem myśli Bismarcka było zjednoczenie Niemiec, czyli naprawienie szaleństw po Hitlerze, ale i on chciał dla Niemiec jak najlepiej i nie odchodził o idei Bismarcka, tylko beznadziejnie ją rozumiał. Ktoś powie – mammy cię! Zatem jednostka, wybitna jednostka się liczy, nie idea! Nic podobnego jednostka nie żyje od stuleci, a idea jednostki przetrwała stulecia. Po tym poznaje się wybitną jednostkę narodową, że pozostawia po sobie wybitną spuściznę w postaci idei dla całego Narodu. Nie ważne, kto urodzi ideę, wybitna jednostka, czy znamienite grono, ważne by idea była nieśmiertelna. Pytam zatem współczesnych zatroskanych patriotów, co to za Naród i jaka jego przyszłość, gdy cały narodowy fundament opiera się na śmiertelnej jednostce, wraz, z którą umiera wszystko i nigdy nie narodziła się idea. Jaką ideę dla Narodu sformułował Jarosław Kaczyński i jak długo ta idea przetrwa, skoro zewsząd słyszę, że umrze wraz z nim?

Przez stulecia śpiewaliśmy „Jeszcze Polska nie zginęła, póki My żyjemy”. Od kilku lat słyszę pieśń: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki On żyje”. Gdzie w podobnym myśleniu o Narodzie znajdę należny Narodowi szacunek, gdzie znajdę myśl dającą wskazówki pokoleniom, by Naród trwał? Pytam o punkt odniesienia, który uczeni brzydko nazywają mitem założycielskim. Jaki jest nasz narodowy mit założycielski, czego mamy się trzymać, żeby nie upaść? Miesięcznic przed pałacem Komorowskiego? Strzelam z grubej rury, przede wszystkim po to, żeby pokazać jak miałkie są doraźne dywagacje na temat Polski i Narodu. Kto jest dziś polskim Bismarckiem? Kaczyński? Proszę wybaczyć, ale przy całym szacunku dla  dorobku Kaczyńskiego nie widzę żadnej jego myśli, która miałaby wskazać drogę pokoleniom. Jeśli taka myśl jest, to proszę mnie uświadomić. Kaczyński zdefiniował i zdiagnozował pewien okres w historii Polski, w którym uczestniczył, zrobił to bardzo precyzyjnie, ale nie przedstawił żadnego oręża, aby tym i wszelkim innym historycznym zawirowaniom przeciwstawić jedną narodową myśl. Jest rakiem na bezrybiu i z tego powodu nie warto go ugotować, ale niestety nic ponad to, żaden mesjasz, żaden prorok, żaden Jagiełło, co najwyżej Drzymała. Jeśli Naród żyje tylko dlatego, że żyje partyjny lider, to wartość tego Narodu jest wyznaczona na poziomie fanów estradowego artysty. Naród nie jest zbiorem fanów nawet najwybitniejszej jednostki, Naród jest ponad jednostkę albo umiera. Zgodzę się, że Naród i Polska może umrzeć wraz z odejściem partyjnego lidera, ale to nie świadczy o sile lidera, tylko o słabości Narodu, tak wielkiej słabości, że strach się bać. Kontynuowanie tej bzdurnej debaty narodowej o kolejnym przywódcy narodu, który starczy narodowi na pół pokolenia, w dodatku jako wieczny narodowy przegrany, powinna zacząć irytować przede wszystkim Narodowców. Ale i tu jest prawdziwy fenomen, bo Narodowcy zachowują się jak fani partyjnego lidera, Narodu używają jako tarczy dla obrony lidera. Kaczyński skonsolidował prawicę w Polsce i odbudował narodowe wartości? Skoro tak, to skąd te paniczne obawy, że gdy go zabraknie wszystko się rozsypie? Te pięć milionów wyborców gdzie pójdzie ze swoimi ugruntowanymi narodową myślą poglądami? To fikcja, Kaczyński pozbierał od lewa do prawa oszukanych i sponiewieranych przez bogatych złodziei, jest bardziej Janosikiem niż Piłsudskim. I dlatego słusznie się boją najzagorzalsi zwolennicy Kaczyńskiego, że to się rozsypie, bo nie na idei zostało zbudowane, ale na idolu.

Kaczyński? Niech będzie Kaczyński, ale nie na wieki i pod warunkiem, że ktoś mi w końcu przedstawi ideę narodową sformułowaną przez tego lidera, a która w chwili narodowego kryzysu będzie dla Narodu jak Arka znanego Żyda. Z chwilą gdy usłyszę jakąż to ponadczasową myśl stworzył niezastąpiony Kaczyński, będę się cieszył, że przyszyło mi być świadkiem tak wielkiego dla Narodu wydarzenia, jak narodziny i życie Ojca Narodu. Gdyby się jednak okazało, że Naród znów się rzucił na idola, zapominając o idei, to jako przedstawiciel Narodu zachęcałbym nawet nie do stworzenia idei, bo to po tysiącleciu istnienia, dla Narodu byłaby kompromitująca desperacja, ale do odszukania w Naszej historii takiej myśli, której mamy się trzymać, bez względu na to, kto tam aktualnie uchodzi za niezastąpionego. Myśl musi być esencjonalna i nie pozostawiać żadnych wątpliwości, mnie się bardzo podoba „Polska dla Polaków”, ale to za młode. By odwoływać się do Narodu trzeba być mężem stanu nie gówniarzem, mężowie służą Ojczyźnie, gówniarze idolowi. Narodu nie wolno zastępować idolem, bo tak się nawet nie buduje wspólnoty plemiennej, a co dopiero Państwa. Nie ma żadnego konfliktu między wyborem jednostki tej czy innej, skoro akurat większa się nie narodziła i ja większego lidera od Kaczyńskiego w tej chwili nie widzę, ale to nie znaczy, że ten lider dał ideę Narodowi, nie dał, co więcej Naród dzięki fanom zapomina o idei i koncentruje się na liderze, który lada dzień dokona cudu. Najpierw idea Narodzie, taka na wieki, żeby przetrwała wszystkich liderów, bez względu na to jak bardzo uwielbianych, czy pogardzanych, potem fascynacja doczesnymi liderami. Wybieranie liderów, czyli nie opozycjonistów, a przywódców Narodu, którzy najdokładniej pasują do idei to jest plan dla Narodu, wybieranie idola na lidera, to profanacja idei i Narodu. Dzieło nie umiera wraz z twórcą, ale trwa wieki. Nie widzę niczego co przetrwa po idolu Kaczyńskim i proszę mi nie wyrzucać pesymizmu, bo tego nie widzą nawet najwięksi fani idola, widzą jedynie samego idola, który ze swoim odejściem zabierze im wszystko w co wierzyli, a wierzą tylko i wyłącznie w idola.

Im silniejsi jesteśmy, tym wojna jest mniej prawdopodobna.

PS Dziękuję garstce Użytkowników Portalu, którzy widzą w tym miejscu ideę, nie idola i w związku z tym wszystko co robią, robią dla idei, nie dla idola.

Reklama

111 KOMENTARZE

  1. O jakim Ty idolu piszesz,
    Kaczor nie jest żadnym idolem, to jedyny facet do którego pokolenie wydymanych grubą kreską ma jako takie zaufanie. Od dwudziestu lat lżony i wyszydzany stoi na KURWA niezmiennym stanowisku i trwa tam mimo że wszyscy chcą go zarypać (nie wypominając gospodarzowi)
    Tylko tyle i aż tyle. Taka dziwna specyfika tego niewysokiego faceta.
    Nie znam drugiego takiego.
    Mylisz się bo jesteś młody i niecierpliwy. A Jarek jest stary i doświadczony i umie czekać i czeka aż się ta cała maskarada wypierdoli. Ty muślisz że on sie kończy. A on wie że się dobiero zaczyna. Zaczyna mocny jak nigdy – bo ma 30% żelaznego elektoratu zagospodarowanego w całości.
    A czy sie doczeka to zobaczymy.
    Ja jestem pesymistą

      • Nie zgadzam się. Kaczyński jako jedyny próbował
        zmienić naszą politykę. Od czasu 1989 opiera się ona na emocjach (no może poza PSL), a on pierwszy próbował wesprzeć nogę rozumu, analizując sytuację (dla potrzeb idei politycznej) i próbując naprawić państwo. Poza tym zbudował “twardy elektorat” jako jedyna partia “postsolidarnościowa” obecna w polityce.

      • Sytuacja jest beznadziejna, to fakt
        Ale historia jest nieprzewidywalna to drugi fakt i w tym jest nadzieja )W polsce od 70 lat politykę robi się inaczej niż w Prusiech, USA czy UK. A robi się tak:
        22 lata temu żył donald młody zdolny i miał ideę (liberalną) i kolegów sobie podobnych. Przyszedł do nich Wiktor K. i powiedział ja wam chłopcy pokażę jak się robi prawdziwą politykę – Tu macie na to a tu na tamto a to jest dla was a ty Jaśku zostaniesz premierem bo Polska potrzebuje wolności. I co? nie nauczył?
        Proces skurwienia jest taki sam: najpierw klepanie po plecach, głaskanie po główce a na końcu chłopaki muszą brać w usta z połykiem jak to pięknie zaprezentował Paweł Izwienitie Aszybka. I co i nic. Gawiedź patrzy i się cieszy że oni to robią tak pięknie i medialnie miny zatroskane o Polskę nawet im powieka nie drgnie. Lista skurwionych jest niskończona i nawet Tobie nie starcza czasu żeby tych znaminitszych dokładnie opisać a starasz się to robić codziennie i bardzo rzetelnie.
        Ja się z Tobą Mateńko zgadzam że trzeba nam nowego lidera, tylko że jak chcemy szukać z długotrwale nieskurwionych to pole nam się zawęża do jednej osoby. I to jest beznadziejna sytuacja bo on rządzić nidgy nie będzie… bo nawet jakby się cudem udało to i tak go zarypią, nie po to budujemy socjalizm,
        Jedyne co nam potrzeba to ciężkiej pracy i cierpliwości. Może się nam poszczęści…

  2. O jakim Ty idolu piszesz,
    Kaczor nie jest żadnym idolem, to jedyny facet do którego pokolenie wydymanych grubą kreską ma jako takie zaufanie. Od dwudziestu lat lżony i wyszydzany stoi na KURWA niezmiennym stanowisku i trwa tam mimo że wszyscy chcą go zarypać (nie wypominając gospodarzowi)
    Tylko tyle i aż tyle. Taka dziwna specyfika tego niewysokiego faceta.
    Nie znam drugiego takiego.
    Mylisz się bo jesteś młody i niecierpliwy. A Jarek jest stary i doświadczony i umie czekać i czeka aż się ta cała maskarada wypierdoli. Ty muślisz że on sie kończy. A on wie że się dobiero zaczyna. Zaczyna mocny jak nigdy – bo ma 30% żelaznego elektoratu zagospodarowanego w całości.
    A czy sie doczeka to zobaczymy.
    Ja jestem pesymistą

      • Nie zgadzam się. Kaczyński jako jedyny próbował
        zmienić naszą politykę. Od czasu 1989 opiera się ona na emocjach (no może poza PSL), a on pierwszy próbował wesprzeć nogę rozumu, analizując sytuację (dla potrzeb idei politycznej) i próbując naprawić państwo. Poza tym zbudował “twardy elektorat” jako jedyna partia “postsolidarnościowa” obecna w polityce.

      • Sytuacja jest beznadziejna, to fakt
        Ale historia jest nieprzewidywalna to drugi fakt i w tym jest nadzieja )W polsce od 70 lat politykę robi się inaczej niż w Prusiech, USA czy UK. A robi się tak:
        22 lata temu żył donald młody zdolny i miał ideę (liberalną) i kolegów sobie podobnych. Przyszedł do nich Wiktor K. i powiedział ja wam chłopcy pokażę jak się robi prawdziwą politykę – Tu macie na to a tu na tamto a to jest dla was a ty Jaśku zostaniesz premierem bo Polska potrzebuje wolności. I co? nie nauczył?
        Proces skurwienia jest taki sam: najpierw klepanie po plecach, głaskanie po główce a na końcu chłopaki muszą brać w usta z połykiem jak to pięknie zaprezentował Paweł Izwienitie Aszybka. I co i nic. Gawiedź patrzy i się cieszy że oni to robią tak pięknie i medialnie miny zatroskane o Polskę nawet im powieka nie drgnie. Lista skurwionych jest niskończona i nawet Tobie nie starcza czasu żeby tych znaminitszych dokładnie opisać a starasz się to robić codziennie i bardzo rzetelnie.
        Ja się z Tobą Mateńko zgadzam że trzeba nam nowego lidera, tylko że jak chcemy szukać z długotrwale nieskurwionych to pole nam się zawęża do jednej osoby. I to jest beznadziejna sytuacja bo on rządzić nidgy nie będzie… bo nawet jakby się cudem udało to i tak go zarypią, nie po to budujemy socjalizm,
        Jedyne co nam potrzeba to ciężkiej pracy i cierpliwości. Może się nam poszczęści…

  3. O jakim Ty idolu piszesz,
    Kaczor nie jest żadnym idolem, to jedyny facet do którego pokolenie wydymanych grubą kreską ma jako takie zaufanie. Od dwudziestu lat lżony i wyszydzany stoi na KURWA niezmiennym stanowisku i trwa tam mimo że wszyscy chcą go zarypać (nie wypominając gospodarzowi)
    Tylko tyle i aż tyle. Taka dziwna specyfika tego niewysokiego faceta.
    Nie znam drugiego takiego.
    Mylisz się bo jesteś młody i niecierpliwy. A Jarek jest stary i doświadczony i umie czekać i czeka aż się ta cała maskarada wypierdoli. Ty muślisz że on sie kończy. A on wie że się dobiero zaczyna. Zaczyna mocny jak nigdy – bo ma 30% żelaznego elektoratu zagospodarowanego w całości.
    A czy sie doczeka to zobaczymy.
    Ja jestem pesymistą

      • Nie zgadzam się. Kaczyński jako jedyny próbował
        zmienić naszą politykę. Od czasu 1989 opiera się ona na emocjach (no może poza PSL), a on pierwszy próbował wesprzeć nogę rozumu, analizując sytuację (dla potrzeb idei politycznej) i próbując naprawić państwo. Poza tym zbudował “twardy elektorat” jako jedyna partia “postsolidarnościowa” obecna w polityce.

      • Sytuacja jest beznadziejna, to fakt
        Ale historia jest nieprzewidywalna to drugi fakt i w tym jest nadzieja )W polsce od 70 lat politykę robi się inaczej niż w Prusiech, USA czy UK. A robi się tak:
        22 lata temu żył donald młody zdolny i miał ideę (liberalną) i kolegów sobie podobnych. Przyszedł do nich Wiktor K. i powiedział ja wam chłopcy pokażę jak się robi prawdziwą politykę – Tu macie na to a tu na tamto a to jest dla was a ty Jaśku zostaniesz premierem bo Polska potrzebuje wolności. I co? nie nauczył?
        Proces skurwienia jest taki sam: najpierw klepanie po plecach, głaskanie po główce a na końcu chłopaki muszą brać w usta z połykiem jak to pięknie zaprezentował Paweł Izwienitie Aszybka. I co i nic. Gawiedź patrzy i się cieszy że oni to robią tak pięknie i medialnie miny zatroskane o Polskę nawet im powieka nie drgnie. Lista skurwionych jest niskończona i nawet Tobie nie starcza czasu żeby tych znaminitszych dokładnie opisać a starasz się to robić codziennie i bardzo rzetelnie.
        Ja się z Tobą Mateńko zgadzam że trzeba nam nowego lidera, tylko że jak chcemy szukać z długotrwale nieskurwionych to pole nam się zawęża do jednej osoby. I to jest beznadziejna sytuacja bo on rządzić nidgy nie będzie… bo nawet jakby się cudem udało to i tak go zarypią, nie po to budujemy socjalizm,
        Jedyne co nam potrzeba to ciężkiej pracy i cierpliwości. Może się nam poszczęści…

  4. Czyste, imho
    Kaczyński zdefiniował i zdiagnozował pewien okres w historii Polski, w którym uczestniczył, zrobił to bardzo precyzyjnie, […] pozbierał od lewa do prawa oszukanych i sponiewieranych przez bogatych złodziei, jest bardziej Janosikiem niż Piłsudskim.
    Wyrażne w:
    http://www.youtube.com/watch?v=7NhsEmnCiBU
    http://www.youtube.com/watch?v=Y2rzwwtIIwE
    Podobno jest gdzieś jeszcze trzecia część.
    Pozwolę sobie przypomnieć: Spuścić klasę tfu polityczną …

  5. Czyste, imho
    Kaczyński zdefiniował i zdiagnozował pewien okres w historii Polski, w którym uczestniczył, zrobił to bardzo precyzyjnie, […] pozbierał od lewa do prawa oszukanych i sponiewieranych przez bogatych złodziei, jest bardziej Janosikiem niż Piłsudskim.
    Wyrażne w:
    http://www.youtube.com/watch?v=7NhsEmnCiBU
    http://www.youtube.com/watch?v=Y2rzwwtIIwE
    Podobno jest gdzieś jeszcze trzecia część.
    Pozwolę sobie przypomnieć: Spuścić klasę tfu polityczną …

  6. Czyste, imho
    Kaczyński zdefiniował i zdiagnozował pewien okres w historii Polski, w którym uczestniczył, zrobił to bardzo precyzyjnie, […] pozbierał od lewa do prawa oszukanych i sponiewieranych przez bogatych złodziei, jest bardziej Janosikiem niż Piłsudskim.
    Wyrażne w:
    http://www.youtube.com/watch?v=7NhsEmnCiBU
    http://www.youtube.com/watch?v=Y2rzwwtIIwE
    Podobno jest gdzieś jeszcze trzecia część.
    Pozwolę sobie przypomnieć: Spuścić klasę tfu polityczną …

  7. We wczorajszych „Faktach po
    We wczorajszych „Faktach po faktach” była rozmowa Staniszkis z Czapińskim. Czapińskiego nie cenię jakoś szczególnie, Staniszkis od jakiegoś czasu lubię posłuchać. Pewno, od kiedy mi się obróciło na PiS ( wyłącznie z braku lepszego wyboru). Profesorstwo długo mówiło o różnych mało zrozumiałych dla gminu pojęciach, mało konkretnych, trochę chaotycznie. Tym razem Staniszkis zwłaszcza nie była w stanie sformułować jednego całościowego i sensownego zdania, co prawda przy wydatnej pomocy Justyny FOZZ Pochanke, która jest zerem. ( Zawsze używam zera przy tym nazwisku, takie natręctwo). I wreszcie na koniec, ostatnim rzutem na taśmę, Czapiński zdaje się powiedział, że trzeba rozwijać krajową produkcję. Bo co nam po montowniach samochodzików, producent dziś jest, a jutro pojedzie ze swoim montażem do Chin. Trzeba było niemalże 3 tygodni po wyborach, żeby ktoś rzucił taką jednozdaniową złotą myśl? A więc rozwijać własną produkcję opartą na wiedzy. Jak to zrobić, gdy niby nikt tego tu nie umie? Trzeba kupić specjalistów. Można było wynająć specjalistów do rozmontowania i wydrenowania Polski, to teraz trzeba znaleźć specjalistów do ponownego montowania. Za pieniądze specjalista zrobi wszystko i udowodni każdą tezę. W tym sensie hasło „Polska dla Polaków” jest absolutnie słuszne, znane i jedynie prawdziwe. Niech produkt tu powstaje i tu bogaci. Polska ma być źródłem dostatku dla samej siebie. Tylko, jak to hasło zaczną „procesować” Walterowcy, to wyjdzie z tego wyłącznie polska ksenofobia, szowinizm, zaściankowość, izolacjonizm, autarkizm i z „Unii-eskapizm”. Dlatego, aby propagować, rozwijać, objaśniać tę ideę trzeba nam człowieka pięknego, mądrego i nieskorumpowanego. Przywołano tu postać Gierka. Gierek kupował licencje, budował, rozwijał produkcję. Żeby nie wiem jak mu wypominać wszystko inne, to Gierek zostawił Polskę większą, niż ją zastał. Zadłużał, ale po coś. Długi zamieniał w majątek trwały, infrastrukturę. Od tamtego czasu nie powstało wiele więcej, jeśli nie liczyć tych autostrad w umowach. Całą reszta to osobista przedsiębiorczość ludzi. Państwa w tym nie ma.

    • Post scriptum
      Zadałam sobie dużo trudu na cały ten download, edit, upload, żeby móc to tutaj umieścić. Najważniejsze pada od minuty 1:16. Według mnie właśnie o to chodzi w “Polsce dla Polaków”. Definiowaniem, kto jest Polak, zajmiemy się przy innej okazji, choć ja mam pewną niedużą definicję roboczo już sformułowaną.

    • Czapiński to jest powierzchowny specjalista
      od wszystkiego. Jakich tabuny się przewalają przez studia tefałenu. Natomiast profesor Staniszkis w tej akurat dziedzinie polegać musi na wyczuciu. Bo cała profesura politechniczna milczy. Za wyjątkiem kilku ,,oszołomów” którym się zachciało negować wielki dorobek PRL-u :
      http://forumakademickie.pl/fa/2010/03/pozegnajmy-prl-w-uczelniach/.
      Najciekawsze, że nikt nie pyta, po co właściwie kształcimy inżynierów, oprócz, rzecz jasna, potrzeb niemieckiej i brytyjskiej gospodarki. Nie ma w Polsce zapotrzebowania na projektantów ani konstruktorów, bo wszystkie ,,zagraniczne inwestycje” funkcjonują jako montownie OEM. Kwalifikacji nabywa się w miesiąc a narzędzia to klucz pneumatyczny. Wszystko.
      Fantastycznie widać to na starych zdjęciach dolnośląskich miast i miasteczek. Tam, gdzie niegdyś stały gigantyczne budowle przemysłowe, w których wytwarzano produkty nowoczesne jeszcze długo po wojnie, dzisiaj – szczere pole. Podobnie wyglądają wielkie budowle socjalizmu, szczególnie te, które nie znalazły nabywcy ani ,,inwestora”.
      Na gruzowisku stoi blaszana buda Tesco – symbol naszych czasów. I, oczywiście, postępu.

      • Niezależnie od tego, że
        Niezależnie od tego, że Czapiński jest powierzchownym specjalistą od wszystkiego, czy też już niestrajkującym psychologiem społecznym, który kiedyś zastrajkował i wtedy mu się polepszyło, to akurat, to co mówił jest słuszne. Sam to potwierdzasz w kolejnych zdaniach. Ja generalnie też mam wielki podziw i szacunek dla humanistów, antropolodzy kultury, psycholodzy społeczni, etnolodzy i filozofowie wprawiają mnie w niemy zachwyt oraz bezdech dzienny, ale czasami mam ochotę zejść z drzewa i odgrzać sobie kawę w kuchence mikrofalowej. Tak więc produkcja, produkcja i jeszcze raz produkcja, zamiast montowni adidasów i koszul męskich Pierre Cardin. A to, że akurat powtórzył to za innymi humanista, to jeszcze nie odbiera temu stwierdzeniu słuszności.

        • Ja tylko w kontekscie wiarygodności
          i kompetencji. Bo jeżeli marny jednak psycholog, wypowiada się w kwestiach polityki gospodarczej, wspierania rodzimej produkcji, albo ekonomicznego elementarza(skąd się bierze PKB), to nikt tego serio nie bierze, a młodzi z wielkich miast nie zapamiętają. Tym bardziej, że jak wspomniałem, autorytety z tej dziedziny milcząc – rżną głupków. Do tego, od chwili budowy nowej fabryki Brembo, wyrastamy – w gazetach – na ,,motoryzacyjne imperium”. Żeby nie być gołosłownym malkontentem, zapytam tylko : jak się nazywa ten POLSKI samochód do którego te hamulce…

        • to akurat, to co mówił jest słuszne
          Jako że rząd nie jest w stanie nikomu nic dać, bo aby dać musi przedtem zabrać, to zakładając, że już to zrozumieliśmy winniśmy także zrozumieć, że rząd nie jest w stanie niczego rozsądnego zrobić, albowiem jedyne co potrafi to wprowadzić przepisy, które zagwarantują “działkę” dla rządu. Inaczej mówiąc rząd jest problemem, nie nadzieją.

  8. We wczorajszych „Faktach po
    We wczorajszych „Faktach po faktach” była rozmowa Staniszkis z Czapińskim. Czapińskiego nie cenię jakoś szczególnie, Staniszkis od jakiegoś czasu lubię posłuchać. Pewno, od kiedy mi się obróciło na PiS ( wyłącznie z braku lepszego wyboru). Profesorstwo długo mówiło o różnych mało zrozumiałych dla gminu pojęciach, mało konkretnych, trochę chaotycznie. Tym razem Staniszkis zwłaszcza nie była w stanie sformułować jednego całościowego i sensownego zdania, co prawda przy wydatnej pomocy Justyny FOZZ Pochanke, która jest zerem. ( Zawsze używam zera przy tym nazwisku, takie natręctwo). I wreszcie na koniec, ostatnim rzutem na taśmę, Czapiński zdaje się powiedział, że trzeba rozwijać krajową produkcję. Bo co nam po montowniach samochodzików, producent dziś jest, a jutro pojedzie ze swoim montażem do Chin. Trzeba było niemalże 3 tygodni po wyborach, żeby ktoś rzucił taką jednozdaniową złotą myśl? A więc rozwijać własną produkcję opartą na wiedzy. Jak to zrobić, gdy niby nikt tego tu nie umie? Trzeba kupić specjalistów. Można było wynająć specjalistów do rozmontowania i wydrenowania Polski, to teraz trzeba znaleźć specjalistów do ponownego montowania. Za pieniądze specjalista zrobi wszystko i udowodni każdą tezę. W tym sensie hasło „Polska dla Polaków” jest absolutnie słuszne, znane i jedynie prawdziwe. Niech produkt tu powstaje i tu bogaci. Polska ma być źródłem dostatku dla samej siebie. Tylko, jak to hasło zaczną „procesować” Walterowcy, to wyjdzie z tego wyłącznie polska ksenofobia, szowinizm, zaściankowość, izolacjonizm, autarkizm i z „Unii-eskapizm”. Dlatego, aby propagować, rozwijać, objaśniać tę ideę trzeba nam człowieka pięknego, mądrego i nieskorumpowanego. Przywołano tu postać Gierka. Gierek kupował licencje, budował, rozwijał produkcję. Żeby nie wiem jak mu wypominać wszystko inne, to Gierek zostawił Polskę większą, niż ją zastał. Zadłużał, ale po coś. Długi zamieniał w majątek trwały, infrastrukturę. Od tamtego czasu nie powstało wiele więcej, jeśli nie liczyć tych autostrad w umowach. Całą reszta to osobista przedsiębiorczość ludzi. Państwa w tym nie ma.

    • Post scriptum
      Zadałam sobie dużo trudu na cały ten download, edit, upload, żeby móc to tutaj umieścić. Najważniejsze pada od minuty 1:16. Według mnie właśnie o to chodzi w “Polsce dla Polaków”. Definiowaniem, kto jest Polak, zajmiemy się przy innej okazji, choć ja mam pewną niedużą definicję roboczo już sformułowaną.

    • Czapiński to jest powierzchowny specjalista
      od wszystkiego. Jakich tabuny się przewalają przez studia tefałenu. Natomiast profesor Staniszkis w tej akurat dziedzinie polegać musi na wyczuciu. Bo cała profesura politechniczna milczy. Za wyjątkiem kilku ,,oszołomów” którym się zachciało negować wielki dorobek PRL-u :
      http://forumakademickie.pl/fa/2010/03/pozegnajmy-prl-w-uczelniach/.
      Najciekawsze, że nikt nie pyta, po co właściwie kształcimy inżynierów, oprócz, rzecz jasna, potrzeb niemieckiej i brytyjskiej gospodarki. Nie ma w Polsce zapotrzebowania na projektantów ani konstruktorów, bo wszystkie ,,zagraniczne inwestycje” funkcjonują jako montownie OEM. Kwalifikacji nabywa się w miesiąc a narzędzia to klucz pneumatyczny. Wszystko.
      Fantastycznie widać to na starych zdjęciach dolnośląskich miast i miasteczek. Tam, gdzie niegdyś stały gigantyczne budowle przemysłowe, w których wytwarzano produkty nowoczesne jeszcze długo po wojnie, dzisiaj – szczere pole. Podobnie wyglądają wielkie budowle socjalizmu, szczególnie te, które nie znalazły nabywcy ani ,,inwestora”.
      Na gruzowisku stoi blaszana buda Tesco – symbol naszych czasów. I, oczywiście, postępu.

      • Niezależnie od tego, że
        Niezależnie od tego, że Czapiński jest powierzchownym specjalistą od wszystkiego, czy też już niestrajkującym psychologiem społecznym, który kiedyś zastrajkował i wtedy mu się polepszyło, to akurat, to co mówił jest słuszne. Sam to potwierdzasz w kolejnych zdaniach. Ja generalnie też mam wielki podziw i szacunek dla humanistów, antropolodzy kultury, psycholodzy społeczni, etnolodzy i filozofowie wprawiają mnie w niemy zachwyt oraz bezdech dzienny, ale czasami mam ochotę zejść z drzewa i odgrzać sobie kawę w kuchence mikrofalowej. Tak więc produkcja, produkcja i jeszcze raz produkcja, zamiast montowni adidasów i koszul męskich Pierre Cardin. A to, że akurat powtórzył to za innymi humanista, to jeszcze nie odbiera temu stwierdzeniu słuszności.

        • Ja tylko w kontekscie wiarygodności
          i kompetencji. Bo jeżeli marny jednak psycholog, wypowiada się w kwestiach polityki gospodarczej, wspierania rodzimej produkcji, albo ekonomicznego elementarza(skąd się bierze PKB), to nikt tego serio nie bierze, a młodzi z wielkich miast nie zapamiętają. Tym bardziej, że jak wspomniałem, autorytety z tej dziedziny milcząc – rżną głupków. Do tego, od chwili budowy nowej fabryki Brembo, wyrastamy – w gazetach – na ,,motoryzacyjne imperium”. Żeby nie być gołosłownym malkontentem, zapytam tylko : jak się nazywa ten POLSKI samochód do którego te hamulce…

        • to akurat, to co mówił jest słuszne
          Jako że rząd nie jest w stanie nikomu nic dać, bo aby dać musi przedtem zabrać, to zakładając, że już to zrozumieliśmy winniśmy także zrozumieć, że rząd nie jest w stanie niczego rozsądnego zrobić, albowiem jedyne co potrafi to wprowadzić przepisy, które zagwarantują “działkę” dla rządu. Inaczej mówiąc rząd jest problemem, nie nadzieją.

  9. We wczorajszych „Faktach po
    We wczorajszych „Faktach po faktach” była rozmowa Staniszkis z Czapińskim. Czapińskiego nie cenię jakoś szczególnie, Staniszkis od jakiegoś czasu lubię posłuchać. Pewno, od kiedy mi się obróciło na PiS ( wyłącznie z braku lepszego wyboru). Profesorstwo długo mówiło o różnych mało zrozumiałych dla gminu pojęciach, mało konkretnych, trochę chaotycznie. Tym razem Staniszkis zwłaszcza nie była w stanie sformułować jednego całościowego i sensownego zdania, co prawda przy wydatnej pomocy Justyny FOZZ Pochanke, która jest zerem. ( Zawsze używam zera przy tym nazwisku, takie natręctwo). I wreszcie na koniec, ostatnim rzutem na taśmę, Czapiński zdaje się powiedział, że trzeba rozwijać krajową produkcję. Bo co nam po montowniach samochodzików, producent dziś jest, a jutro pojedzie ze swoim montażem do Chin. Trzeba było niemalże 3 tygodni po wyborach, żeby ktoś rzucił taką jednozdaniową złotą myśl? A więc rozwijać własną produkcję opartą na wiedzy. Jak to zrobić, gdy niby nikt tego tu nie umie? Trzeba kupić specjalistów. Można było wynająć specjalistów do rozmontowania i wydrenowania Polski, to teraz trzeba znaleźć specjalistów do ponownego montowania. Za pieniądze specjalista zrobi wszystko i udowodni każdą tezę. W tym sensie hasło „Polska dla Polaków” jest absolutnie słuszne, znane i jedynie prawdziwe. Niech produkt tu powstaje i tu bogaci. Polska ma być źródłem dostatku dla samej siebie. Tylko, jak to hasło zaczną „procesować” Walterowcy, to wyjdzie z tego wyłącznie polska ksenofobia, szowinizm, zaściankowość, izolacjonizm, autarkizm i z „Unii-eskapizm”. Dlatego, aby propagować, rozwijać, objaśniać tę ideę trzeba nam człowieka pięknego, mądrego i nieskorumpowanego. Przywołano tu postać Gierka. Gierek kupował licencje, budował, rozwijał produkcję. Żeby nie wiem jak mu wypominać wszystko inne, to Gierek zostawił Polskę większą, niż ją zastał. Zadłużał, ale po coś. Długi zamieniał w majątek trwały, infrastrukturę. Od tamtego czasu nie powstało wiele więcej, jeśli nie liczyć tych autostrad w umowach. Całą reszta to osobista przedsiębiorczość ludzi. Państwa w tym nie ma.

    • Post scriptum
      Zadałam sobie dużo trudu na cały ten download, edit, upload, żeby móc to tutaj umieścić. Najważniejsze pada od minuty 1:16. Według mnie właśnie o to chodzi w “Polsce dla Polaków”. Definiowaniem, kto jest Polak, zajmiemy się przy innej okazji, choć ja mam pewną niedużą definicję roboczo już sformułowaną.

    • Czapiński to jest powierzchowny specjalista
      od wszystkiego. Jakich tabuny się przewalają przez studia tefałenu. Natomiast profesor Staniszkis w tej akurat dziedzinie polegać musi na wyczuciu. Bo cała profesura politechniczna milczy. Za wyjątkiem kilku ,,oszołomów” którym się zachciało negować wielki dorobek PRL-u :
      http://forumakademickie.pl/fa/2010/03/pozegnajmy-prl-w-uczelniach/.
      Najciekawsze, że nikt nie pyta, po co właściwie kształcimy inżynierów, oprócz, rzecz jasna, potrzeb niemieckiej i brytyjskiej gospodarki. Nie ma w Polsce zapotrzebowania na projektantów ani konstruktorów, bo wszystkie ,,zagraniczne inwestycje” funkcjonują jako montownie OEM. Kwalifikacji nabywa się w miesiąc a narzędzia to klucz pneumatyczny. Wszystko.
      Fantastycznie widać to na starych zdjęciach dolnośląskich miast i miasteczek. Tam, gdzie niegdyś stały gigantyczne budowle przemysłowe, w których wytwarzano produkty nowoczesne jeszcze długo po wojnie, dzisiaj – szczere pole. Podobnie wyglądają wielkie budowle socjalizmu, szczególnie te, które nie znalazły nabywcy ani ,,inwestora”.
      Na gruzowisku stoi blaszana buda Tesco – symbol naszych czasów. I, oczywiście, postępu.

      • Niezależnie od tego, że
        Niezależnie od tego, że Czapiński jest powierzchownym specjalistą od wszystkiego, czy też już niestrajkującym psychologiem społecznym, który kiedyś zastrajkował i wtedy mu się polepszyło, to akurat, to co mówił jest słuszne. Sam to potwierdzasz w kolejnych zdaniach. Ja generalnie też mam wielki podziw i szacunek dla humanistów, antropolodzy kultury, psycholodzy społeczni, etnolodzy i filozofowie wprawiają mnie w niemy zachwyt oraz bezdech dzienny, ale czasami mam ochotę zejść z drzewa i odgrzać sobie kawę w kuchence mikrofalowej. Tak więc produkcja, produkcja i jeszcze raz produkcja, zamiast montowni adidasów i koszul męskich Pierre Cardin. A to, że akurat powtórzył to za innymi humanista, to jeszcze nie odbiera temu stwierdzeniu słuszności.

        • Ja tylko w kontekscie wiarygodności
          i kompetencji. Bo jeżeli marny jednak psycholog, wypowiada się w kwestiach polityki gospodarczej, wspierania rodzimej produkcji, albo ekonomicznego elementarza(skąd się bierze PKB), to nikt tego serio nie bierze, a młodzi z wielkich miast nie zapamiętają. Tym bardziej, że jak wspomniałem, autorytety z tej dziedziny milcząc – rżną głupków. Do tego, od chwili budowy nowej fabryki Brembo, wyrastamy – w gazetach – na ,,motoryzacyjne imperium”. Żeby nie być gołosłownym malkontentem, zapytam tylko : jak się nazywa ten POLSKI samochód do którego te hamulce…

        • to akurat, to co mówił jest słuszne
          Jako że rząd nie jest w stanie nikomu nic dać, bo aby dać musi przedtem zabrać, to zakładając, że już to zrozumieliśmy winniśmy także zrozumieć, że rząd nie jest w stanie niczego rozsądnego zrobić, albowiem jedyne co potrafi to wprowadzić przepisy, które zagwarantują “działkę” dla rządu. Inaczej mówiąc rząd jest problemem, nie nadzieją.

  10. Usłyszałem gdzieś kiedyś takie mądre powiedzenie…
    “Każdy w końcu dostaje to, na co sobie zapracuje”. Pozwolę je sobie sparafrazować: “Każdy naród żyje w takim kraju, jaki sobie zbuduje”. Otóż szanowny Autorze mylisz się co do braku przewodniej idei w narodzie. Otóż te “przewodnie idee” są, funkcjonują i mają się dobrze. Problem w tym że żadnej z tych idei nie da się wciągnąć na sztandar. Przykłady? “Dlaczego mój sąsiad ma mieć lepiej niż ja?”, “Skoro można coś załatwić taniej, to po co robić to legalnie”, “Nic mnie nie obchodzi poza czubkiem mojego nosa”, “każda okazja by dokopać bliźniemu jest dobra”, “przestrzeganie prawa jest dla idiotów i dewotek” itd. Jednocześnie społeczeństwo ma świadomość własnej beznadziei, stąd ten ślepy zachwyt tym, co społeczeństwo widzi na szeroko rozumianym “zachodzie”. I nie chodzi tu o to że żyjemy w jakimś “gorszym” społeczeństwie, takie a nie inne postawy to wynik najbardziej parszywej historii na kontynencie.

    Zabory kompletnie zdezorganizowały państwo i system władzy na stulecia, dzieląc społeczeństwo i wmawiając mu że jest “gorsze”. Wojny światowe nas upokorzyły, bo choć byliśmy w obozie zwycięzców, staliśmy się de facto większymi przegranymi niż III rzesza. Potem nastąpiły lata komuny, pełne inwigilacji, donoszenia sąsiada na sąsiada i zabijania wolnej myśli. Nadejście długo oczekiwanej wolności okazało się w praktyce okazją na finansowe wybicie się “odpowiedniego” towarzystwa, większość społeczeństwa żyje na poziomie znacznie niższym niż “za komuny”, zaś dług publiczny dobrze obrazuje stan państwa. Ponadto wszystkie te wojny, zabory i okupacje każdorazowo pozbawiały nas coraz większej części patriotycznych elit, intelektualistów, bohaterów – a więc potencjalnych przodków współczesnych kadr politycznych.

    W takich warunkach trudno oczekiwać by skopany, zaszczuty, zagłodzony polski kundel dorównywał gracją i dyscypliną dobrze odżywionemu i wytresowanemu niemieckiemu owczarkowi.

    Historia uczyniła z nas naród zaszczuty, wielokrotnie upokorzony, biedny, nieufny i pozbawiony nadziei na lepszy los. Statystyczny polak nie wierzy że może być lepiej, cieszy się z tego że nie jest dużo gorzej, każdego kto mówi mu, że może być lepiej, traktuje jak kłamcę. Czuje się (z wielu powodów z resztą słusznie) oszukiwany i okradany przez państwo, i odpłaca mu pięknym za nadobne. Jest święcie przekonany że sukces osiągnąć można tylko za pomocą łajdactw (co wielokrotnie z resztą pokrywa się z prawdą), więc w każdym, kto ten sukces w Polsce odniósł, widzi łajdaka. Jest zdesperowany, przez co jego hamulce moralne są poluzowane, a że ma świadomość że inni są równie zdesperowani jak on – nikomu nie ufa. Pracuje ciężko (w porównaniu z Europą), zarabia niewiele (w porównaniu z Europą), a za wszystko płaci tyle co Europejczyk (a w wielu wypadkach nawet więcej). Pracodawca ma go za śmiecia i tanią siłę roboczą, ale pracy (o ile ją ma) nie zmieni, bo przyjdzie mu iść pod most. Jest zadłużony, żyje “do pierwszego” i nie wierzy, że dożyje emerytury (a jak mu się to “przytrafi” – i tak nie będzie miał jak z niej wyżyć).

    Oczywiście, jest od tego “uogólnienia” wiele wyjątków, ale “generalnie” mniej-więcej tak wygląda obraz statystycznego Polaka.

    Drogi Matko Kurko, jak z takiego materiału można stworzyć NARÓD? Jak tej masie upokorzonych, zabiedzonych, żyjących w beznadziei i nieufających sobie nawzajem ludzi można zaszczepić jakąkolwiek wspólną IDEĘ NARODOWĄ?

    Ludzie Ci nie wierzą że jeśli ktokolwiek może cokolwiek zmienić, to właśnie jakiś mesjasz. I właśnie dlatego albo polityką nie interesują się w ogóle (co nie znaczy że nie pójdą na wybory i np. nie zagłosują na PO czy Palikociarnię…), albo popierają idola, pełniącego w ich głowach rolę mesjasza, magicznej siły mogącej wywrócić do góry nogami świat, którego zmienić się nie da.

    • Dobre, ale będzie się działo
      Dobre, ale będzie się działo 😉
      A jednak z podobnym materiałem ludzkim II RP, chociaż daleko chyba komukolwiek rozsądnemu do jej gloryfikacji, zbudowała na przykład Gdynię, COP chociaż czasu miała mało. Teraz, jeśli w ogóle mamy cokolwiek, to chyba mamy wyłącznie czas. Ale nie tak, żeby go sobie sześćdziesięcioletni bez mała szczeniak, Doda Tusk kupował na kadencję i pół. Jeśli ktoś nas przekona, że czas musi upłynąć, zanim coś zbudujemy, to głęboko w to wierzę, że zaczekamy. Jak i tak już czekamy na kolejny cud.

      • Ale II RP to nie III RP
        Obywatele II RP byli pełni entuzjazmu wynikającego z faktycznego odzyskania ojczyzny. Mieli też “na koncie” wygraną wojnę z Bolszewikami, co z pewnością podnosiło dumę narodową. I mieli wreszcie Piłsudskiego, którego intelekt i strategiczne myślenie stworzyły i napędziły IIRP.

        Obywatele III RP mają natomiast “na koncie” II wojnę światową, która pozbawiła życia 15% obywateli, głównie z najwartościowszych warstw społecznych, a przy okazji upokorzyła i sponiewierała nasz kraj na arenie międzynarodowej (choć teoretycznie byliśmy w obozie “zwycięzców”). Mają też “na koncie” 45 lat komuny, która sponiewierała, “skurwiła” (jak ktoś to ładnie ujął) lub zniszczyła setki tysięcy jednostek, przy okazji zabijając w większości populacji wiarę w państwo, wolę działania, wrażliwość społeczną i poczucie sprawiedliwości, rozbijając również za pomocą inwigilacji, służb i gloryfikacji donosicielstwa i kolaboracji więzi społeczne. Gdy w reszcie w ’89 komuna oficjalnie upadła, okazało się że był to jedynie kolejny “ich” manewr mający na celu jeszcze większą grabież, kosztem jeszcze większego upodlenie i sponiewierania społeczeństwa.

        Tak więc III RP nie przypomina ani trochę II RP. Brak tu (w skali makro, oczywiście) choćby szczątkowej wiary w człowieka, państwo, w lepszą przyszłość. Obywatele ani trochę nie czują się wspólnotą, każdy patrzy tylko jak zrobić sobie dobrze (i/lub drugiemu źle), bez względu na cenę. Prawo to tylko taka przeszkadzajka (użyteczna dla Wybranych), państwo to smutna konieczność płacenia złodziejskich podatków (lub Biznes dla Wybranych). Nie ma tu więzi społecznych, są za to miliony nienawidzących siebie nawzajem i przeklinających swój los upokorzonych, zabiedzonych, zaszczutych ludzi nie wierzących w lepsze jutro.

        I jedyne, czego chcą Ci ludzie, to żeby nie było dużo gorzej. Lepiej nie będzie, a “trochę gorzej” jakoś postarają się znieść.

    • Zmiany następują powoli ale wyraźnie.
      “W latach 2013-2017 na wypłatę emerytur zabraknie w ZUS 239 miliardów złotych – wynika z opublikowanej wczoraj najnowszej prognozy wpływów i wydatków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Jak czytamy w “Dzienniku”, łącznie w FUS, który jest administrowany przez ZUS, zabraknie w tym czasie na wszystkie świadczenia – według wariantu najbardziej realnego – astronomicznej kwoty 325,7 miliarda złotych.” zauważcie że to oficjalne wyliczenia rządowe. W wersji realnej czyli optymistycznej, bo wydatki są sztywne a przychody nie.

      • Fakt jest taki że Emeryci maja przerąbane
        Bo albo ZUS przestanie wypłacać, i tak już głodowe, emerytury
        Albo będą musieli dodrukować pieniądze (Średnia emerytura: 3000zł Chleb: 1200zł)
        Albo jeszcze bardziej nas zadłużą (bo skądś wziąć trzeba)

        Tak czy siak się po tym nie podniesiemy. No chyba że wojna/rewolucja.

          • W sumie to nawet powiedział prawdę
            Szkoda tylko że wszystkim tym, którzy w SWOJE dzieci chcą inwestować, państwo rzuca pod nogi kłodą za kłodą.

            Poza tym – skoro członek rządu oficjalnie przyznaje że państwo emerytur nam nie zapewni, to jakie jest w takiej sytuacji uzasadnienie funkcjonowania “składki emerytalnej”? To już nie uczciwiej było by podnieść nam podatki o wysokość składki, a samą składkę zlikwidować, bo i tak przyszłe pokolenia nie dadzą rady zapracować na nasze emerytury? Przecież i tak NIGDY nie zobaczymy tych pieniędzy, bowiem od razu pójdą one na wypłaty bieżących emerytur (co i tak zaraz przestanie wystarczać).

  11. Usłyszałem gdzieś kiedyś takie mądre powiedzenie…
    “Każdy w końcu dostaje to, na co sobie zapracuje”. Pozwolę je sobie sparafrazować: “Każdy naród żyje w takim kraju, jaki sobie zbuduje”. Otóż szanowny Autorze mylisz się co do braku przewodniej idei w narodzie. Otóż te “przewodnie idee” są, funkcjonują i mają się dobrze. Problem w tym że żadnej z tych idei nie da się wciągnąć na sztandar. Przykłady? “Dlaczego mój sąsiad ma mieć lepiej niż ja?”, “Skoro można coś załatwić taniej, to po co robić to legalnie”, “Nic mnie nie obchodzi poza czubkiem mojego nosa”, “każda okazja by dokopać bliźniemu jest dobra”, “przestrzeganie prawa jest dla idiotów i dewotek” itd. Jednocześnie społeczeństwo ma świadomość własnej beznadziei, stąd ten ślepy zachwyt tym, co społeczeństwo widzi na szeroko rozumianym “zachodzie”. I nie chodzi tu o to że żyjemy w jakimś “gorszym” społeczeństwie, takie a nie inne postawy to wynik najbardziej parszywej historii na kontynencie.

    Zabory kompletnie zdezorganizowały państwo i system władzy na stulecia, dzieląc społeczeństwo i wmawiając mu że jest “gorsze”. Wojny światowe nas upokorzyły, bo choć byliśmy w obozie zwycięzców, staliśmy się de facto większymi przegranymi niż III rzesza. Potem nastąpiły lata komuny, pełne inwigilacji, donoszenia sąsiada na sąsiada i zabijania wolnej myśli. Nadejście długo oczekiwanej wolności okazało się w praktyce okazją na finansowe wybicie się “odpowiedniego” towarzystwa, większość społeczeństwa żyje na poziomie znacznie niższym niż “za komuny”, zaś dług publiczny dobrze obrazuje stan państwa. Ponadto wszystkie te wojny, zabory i okupacje każdorazowo pozbawiały nas coraz większej części patriotycznych elit, intelektualistów, bohaterów – a więc potencjalnych przodków współczesnych kadr politycznych.

    W takich warunkach trudno oczekiwać by skopany, zaszczuty, zagłodzony polski kundel dorównywał gracją i dyscypliną dobrze odżywionemu i wytresowanemu niemieckiemu owczarkowi.

    Historia uczyniła z nas naród zaszczuty, wielokrotnie upokorzony, biedny, nieufny i pozbawiony nadziei na lepszy los. Statystyczny polak nie wierzy że może być lepiej, cieszy się z tego że nie jest dużo gorzej, każdego kto mówi mu, że może być lepiej, traktuje jak kłamcę. Czuje się (z wielu powodów z resztą słusznie) oszukiwany i okradany przez państwo, i odpłaca mu pięknym za nadobne. Jest święcie przekonany że sukces osiągnąć można tylko za pomocą łajdactw (co wielokrotnie z resztą pokrywa się z prawdą), więc w każdym, kto ten sukces w Polsce odniósł, widzi łajdaka. Jest zdesperowany, przez co jego hamulce moralne są poluzowane, a że ma świadomość że inni są równie zdesperowani jak on – nikomu nie ufa. Pracuje ciężko (w porównaniu z Europą), zarabia niewiele (w porównaniu z Europą), a za wszystko płaci tyle co Europejczyk (a w wielu wypadkach nawet więcej). Pracodawca ma go za śmiecia i tanią siłę roboczą, ale pracy (o ile ją ma) nie zmieni, bo przyjdzie mu iść pod most. Jest zadłużony, żyje “do pierwszego” i nie wierzy, że dożyje emerytury (a jak mu się to “przytrafi” – i tak nie będzie miał jak z niej wyżyć).

    Oczywiście, jest od tego “uogólnienia” wiele wyjątków, ale “generalnie” mniej-więcej tak wygląda obraz statystycznego Polaka.

    Drogi Matko Kurko, jak z takiego materiału można stworzyć NARÓD? Jak tej masie upokorzonych, zabiedzonych, żyjących w beznadziei i nieufających sobie nawzajem ludzi można zaszczepić jakąkolwiek wspólną IDEĘ NARODOWĄ?

    Ludzie Ci nie wierzą że jeśli ktokolwiek może cokolwiek zmienić, to właśnie jakiś mesjasz. I właśnie dlatego albo polityką nie interesują się w ogóle (co nie znaczy że nie pójdą na wybory i np. nie zagłosują na PO czy Palikociarnię…), albo popierają idola, pełniącego w ich głowach rolę mesjasza, magicznej siły mogącej wywrócić do góry nogami świat, którego zmienić się nie da.

    • Dobre, ale będzie się działo
      Dobre, ale będzie się działo 😉
      A jednak z podobnym materiałem ludzkim II RP, chociaż daleko chyba komukolwiek rozsądnemu do jej gloryfikacji, zbudowała na przykład Gdynię, COP chociaż czasu miała mało. Teraz, jeśli w ogóle mamy cokolwiek, to chyba mamy wyłącznie czas. Ale nie tak, żeby go sobie sześćdziesięcioletni bez mała szczeniak, Doda Tusk kupował na kadencję i pół. Jeśli ktoś nas przekona, że czas musi upłynąć, zanim coś zbudujemy, to głęboko w to wierzę, że zaczekamy. Jak i tak już czekamy na kolejny cud.

      • Ale II RP to nie III RP
        Obywatele II RP byli pełni entuzjazmu wynikającego z faktycznego odzyskania ojczyzny. Mieli też “na koncie” wygraną wojnę z Bolszewikami, co z pewnością podnosiło dumę narodową. I mieli wreszcie Piłsudskiego, którego intelekt i strategiczne myślenie stworzyły i napędziły IIRP.

        Obywatele III RP mają natomiast “na koncie” II wojnę światową, która pozbawiła życia 15% obywateli, głównie z najwartościowszych warstw społecznych, a przy okazji upokorzyła i sponiewierała nasz kraj na arenie międzynarodowej (choć teoretycznie byliśmy w obozie “zwycięzców”). Mają też “na koncie” 45 lat komuny, która sponiewierała, “skurwiła” (jak ktoś to ładnie ujął) lub zniszczyła setki tysięcy jednostek, przy okazji zabijając w większości populacji wiarę w państwo, wolę działania, wrażliwość społeczną i poczucie sprawiedliwości, rozbijając również za pomocą inwigilacji, służb i gloryfikacji donosicielstwa i kolaboracji więzi społeczne. Gdy w reszcie w ’89 komuna oficjalnie upadła, okazało się że był to jedynie kolejny “ich” manewr mający na celu jeszcze większą grabież, kosztem jeszcze większego upodlenie i sponiewierania społeczeństwa.

        Tak więc III RP nie przypomina ani trochę II RP. Brak tu (w skali makro, oczywiście) choćby szczątkowej wiary w człowieka, państwo, w lepszą przyszłość. Obywatele ani trochę nie czują się wspólnotą, każdy patrzy tylko jak zrobić sobie dobrze (i/lub drugiemu źle), bez względu na cenę. Prawo to tylko taka przeszkadzajka (użyteczna dla Wybranych), państwo to smutna konieczność płacenia złodziejskich podatków (lub Biznes dla Wybranych). Nie ma tu więzi społecznych, są za to miliony nienawidzących siebie nawzajem i przeklinających swój los upokorzonych, zabiedzonych, zaszczutych ludzi nie wierzących w lepsze jutro.

        I jedyne, czego chcą Ci ludzie, to żeby nie było dużo gorzej. Lepiej nie będzie, a “trochę gorzej” jakoś postarają się znieść.

    • Zmiany następują powoli ale wyraźnie.
      “W latach 2013-2017 na wypłatę emerytur zabraknie w ZUS 239 miliardów złotych – wynika z opublikowanej wczoraj najnowszej prognozy wpływów i wydatków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Jak czytamy w “Dzienniku”, łącznie w FUS, który jest administrowany przez ZUS, zabraknie w tym czasie na wszystkie świadczenia – według wariantu najbardziej realnego – astronomicznej kwoty 325,7 miliarda złotych.” zauważcie że to oficjalne wyliczenia rządowe. W wersji realnej czyli optymistycznej, bo wydatki są sztywne a przychody nie.

      • Fakt jest taki że Emeryci maja przerąbane
        Bo albo ZUS przestanie wypłacać, i tak już głodowe, emerytury
        Albo będą musieli dodrukować pieniądze (Średnia emerytura: 3000zł Chleb: 1200zł)
        Albo jeszcze bardziej nas zadłużą (bo skądś wziąć trzeba)

        Tak czy siak się po tym nie podniesiemy. No chyba że wojna/rewolucja.

          • W sumie to nawet powiedział prawdę
            Szkoda tylko że wszystkim tym, którzy w SWOJE dzieci chcą inwestować, państwo rzuca pod nogi kłodą za kłodą.

            Poza tym – skoro członek rządu oficjalnie przyznaje że państwo emerytur nam nie zapewni, to jakie jest w takiej sytuacji uzasadnienie funkcjonowania “składki emerytalnej”? To już nie uczciwiej było by podnieść nam podatki o wysokość składki, a samą składkę zlikwidować, bo i tak przyszłe pokolenia nie dadzą rady zapracować na nasze emerytury? Przecież i tak NIGDY nie zobaczymy tych pieniędzy, bowiem od razu pójdą one na wypłaty bieżących emerytur (co i tak zaraz przestanie wystarczać).

  12. Usłyszałem gdzieś kiedyś takie mądre powiedzenie…
    “Każdy w końcu dostaje to, na co sobie zapracuje”. Pozwolę je sobie sparafrazować: “Każdy naród żyje w takim kraju, jaki sobie zbuduje”. Otóż szanowny Autorze mylisz się co do braku przewodniej idei w narodzie. Otóż te “przewodnie idee” są, funkcjonują i mają się dobrze. Problem w tym że żadnej z tych idei nie da się wciągnąć na sztandar. Przykłady? “Dlaczego mój sąsiad ma mieć lepiej niż ja?”, “Skoro można coś załatwić taniej, to po co robić to legalnie”, “Nic mnie nie obchodzi poza czubkiem mojego nosa”, “każda okazja by dokopać bliźniemu jest dobra”, “przestrzeganie prawa jest dla idiotów i dewotek” itd. Jednocześnie społeczeństwo ma świadomość własnej beznadziei, stąd ten ślepy zachwyt tym, co społeczeństwo widzi na szeroko rozumianym “zachodzie”. I nie chodzi tu o to że żyjemy w jakimś “gorszym” społeczeństwie, takie a nie inne postawy to wynik najbardziej parszywej historii na kontynencie.

    Zabory kompletnie zdezorganizowały państwo i system władzy na stulecia, dzieląc społeczeństwo i wmawiając mu że jest “gorsze”. Wojny światowe nas upokorzyły, bo choć byliśmy w obozie zwycięzców, staliśmy się de facto większymi przegranymi niż III rzesza. Potem nastąpiły lata komuny, pełne inwigilacji, donoszenia sąsiada na sąsiada i zabijania wolnej myśli. Nadejście długo oczekiwanej wolności okazało się w praktyce okazją na finansowe wybicie się “odpowiedniego” towarzystwa, większość społeczeństwa żyje na poziomie znacznie niższym niż “za komuny”, zaś dług publiczny dobrze obrazuje stan państwa. Ponadto wszystkie te wojny, zabory i okupacje każdorazowo pozbawiały nas coraz większej części patriotycznych elit, intelektualistów, bohaterów – a więc potencjalnych przodków współczesnych kadr politycznych.

    W takich warunkach trudno oczekiwać by skopany, zaszczuty, zagłodzony polski kundel dorównywał gracją i dyscypliną dobrze odżywionemu i wytresowanemu niemieckiemu owczarkowi.

    Historia uczyniła z nas naród zaszczuty, wielokrotnie upokorzony, biedny, nieufny i pozbawiony nadziei na lepszy los. Statystyczny polak nie wierzy że może być lepiej, cieszy się z tego że nie jest dużo gorzej, każdego kto mówi mu, że może być lepiej, traktuje jak kłamcę. Czuje się (z wielu powodów z resztą słusznie) oszukiwany i okradany przez państwo, i odpłaca mu pięknym za nadobne. Jest święcie przekonany że sukces osiągnąć można tylko za pomocą łajdactw (co wielokrotnie z resztą pokrywa się z prawdą), więc w każdym, kto ten sukces w Polsce odniósł, widzi łajdaka. Jest zdesperowany, przez co jego hamulce moralne są poluzowane, a że ma świadomość że inni są równie zdesperowani jak on – nikomu nie ufa. Pracuje ciężko (w porównaniu z Europą), zarabia niewiele (w porównaniu z Europą), a za wszystko płaci tyle co Europejczyk (a w wielu wypadkach nawet więcej). Pracodawca ma go za śmiecia i tanią siłę roboczą, ale pracy (o ile ją ma) nie zmieni, bo przyjdzie mu iść pod most. Jest zadłużony, żyje “do pierwszego” i nie wierzy, że dożyje emerytury (a jak mu się to “przytrafi” – i tak nie będzie miał jak z niej wyżyć).

    Oczywiście, jest od tego “uogólnienia” wiele wyjątków, ale “generalnie” mniej-więcej tak wygląda obraz statystycznego Polaka.

    Drogi Matko Kurko, jak z takiego materiału można stworzyć NARÓD? Jak tej masie upokorzonych, zabiedzonych, żyjących w beznadziei i nieufających sobie nawzajem ludzi można zaszczepić jakąkolwiek wspólną IDEĘ NARODOWĄ?

    Ludzie Ci nie wierzą że jeśli ktokolwiek może cokolwiek zmienić, to właśnie jakiś mesjasz. I właśnie dlatego albo polityką nie interesują się w ogóle (co nie znaczy że nie pójdą na wybory i np. nie zagłosują na PO czy Palikociarnię…), albo popierają idola, pełniącego w ich głowach rolę mesjasza, magicznej siły mogącej wywrócić do góry nogami świat, którego zmienić się nie da.

    • Dobre, ale będzie się działo
      Dobre, ale będzie się działo 😉
      A jednak z podobnym materiałem ludzkim II RP, chociaż daleko chyba komukolwiek rozsądnemu do jej gloryfikacji, zbudowała na przykład Gdynię, COP chociaż czasu miała mało. Teraz, jeśli w ogóle mamy cokolwiek, to chyba mamy wyłącznie czas. Ale nie tak, żeby go sobie sześćdziesięcioletni bez mała szczeniak, Doda Tusk kupował na kadencję i pół. Jeśli ktoś nas przekona, że czas musi upłynąć, zanim coś zbudujemy, to głęboko w to wierzę, że zaczekamy. Jak i tak już czekamy na kolejny cud.

      • Ale II RP to nie III RP
        Obywatele II RP byli pełni entuzjazmu wynikającego z faktycznego odzyskania ojczyzny. Mieli też “na koncie” wygraną wojnę z Bolszewikami, co z pewnością podnosiło dumę narodową. I mieli wreszcie Piłsudskiego, którego intelekt i strategiczne myślenie stworzyły i napędziły IIRP.

        Obywatele III RP mają natomiast “na koncie” II wojnę światową, która pozbawiła życia 15% obywateli, głównie z najwartościowszych warstw społecznych, a przy okazji upokorzyła i sponiewierała nasz kraj na arenie międzynarodowej (choć teoretycznie byliśmy w obozie “zwycięzców”). Mają też “na koncie” 45 lat komuny, która sponiewierała, “skurwiła” (jak ktoś to ładnie ujął) lub zniszczyła setki tysięcy jednostek, przy okazji zabijając w większości populacji wiarę w państwo, wolę działania, wrażliwość społeczną i poczucie sprawiedliwości, rozbijając również za pomocą inwigilacji, służb i gloryfikacji donosicielstwa i kolaboracji więzi społeczne. Gdy w reszcie w ’89 komuna oficjalnie upadła, okazało się że był to jedynie kolejny “ich” manewr mający na celu jeszcze większą grabież, kosztem jeszcze większego upodlenie i sponiewierania społeczeństwa.

        Tak więc III RP nie przypomina ani trochę II RP. Brak tu (w skali makro, oczywiście) choćby szczątkowej wiary w człowieka, państwo, w lepszą przyszłość. Obywatele ani trochę nie czują się wspólnotą, każdy patrzy tylko jak zrobić sobie dobrze (i/lub drugiemu źle), bez względu na cenę. Prawo to tylko taka przeszkadzajka (użyteczna dla Wybranych), państwo to smutna konieczność płacenia złodziejskich podatków (lub Biznes dla Wybranych). Nie ma tu więzi społecznych, są za to miliony nienawidzących siebie nawzajem i przeklinających swój los upokorzonych, zabiedzonych, zaszczutych ludzi nie wierzących w lepsze jutro.

        I jedyne, czego chcą Ci ludzie, to żeby nie było dużo gorzej. Lepiej nie będzie, a “trochę gorzej” jakoś postarają się znieść.

    • Zmiany następują powoli ale wyraźnie.
      “W latach 2013-2017 na wypłatę emerytur zabraknie w ZUS 239 miliardów złotych – wynika z opublikowanej wczoraj najnowszej prognozy wpływów i wydatków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Jak czytamy w “Dzienniku”, łącznie w FUS, który jest administrowany przez ZUS, zabraknie w tym czasie na wszystkie świadczenia – według wariantu najbardziej realnego – astronomicznej kwoty 325,7 miliarda złotych.” zauważcie że to oficjalne wyliczenia rządowe. W wersji realnej czyli optymistycznej, bo wydatki są sztywne a przychody nie.

      • Fakt jest taki że Emeryci maja przerąbane
        Bo albo ZUS przestanie wypłacać, i tak już głodowe, emerytury
        Albo będą musieli dodrukować pieniądze (Średnia emerytura: 3000zł Chleb: 1200zł)
        Albo jeszcze bardziej nas zadłużą (bo skądś wziąć trzeba)

        Tak czy siak się po tym nie podniesiemy. No chyba że wojna/rewolucja.

          • W sumie to nawet powiedział prawdę
            Szkoda tylko że wszystkim tym, którzy w SWOJE dzieci chcą inwestować, państwo rzuca pod nogi kłodą za kłodą.

            Poza tym – skoro członek rządu oficjalnie przyznaje że państwo emerytur nam nie zapewni, to jakie jest w takiej sytuacji uzasadnienie funkcjonowania “składki emerytalnej”? To już nie uczciwiej było by podnieść nam podatki o wysokość składki, a samą składkę zlikwidować, bo i tak przyszłe pokolenia nie dadzą rady zapracować na nasze emerytury? Przecież i tak NIGDY nie zobaczymy tych pieniędzy, bowiem od razu pójdą one na wypłaty bieżących emerytur (co i tak zaraz przestanie wystarczać).

  13. Może to głupie, ale w wielkim
    Może to głupie, ale w wielkim uproszczeniu widzę to tak: Niemcy uznały, że Niemcy muszą być po prostu Wielkie. Bez względu na ustrój i środki. Tak wielkie, żeby wyjść z cienia rzucanego przez wielkich rywali: Francji i Imperium Brytyjskiego i móc samodzielnie dyktować warunki Europie. Tymczasem u nas jest nawalanka, czy Polska bardziej lewicowa, czy bardziej prawicowa. I w tym wszystkim nie widzę wielkości. Choć bywały okresy w naszej historii, kiedy się na nią nastawiano.

      • Jakbyśmy w 1930 wysłali do Niemiec takiego Michnika
        To dzisiaj bylibyśmy największym krajem w Europie. Michnik to potężne narzędzie, jak się wie, jak go i przeciwko komu używać. Ktoś np. bardzo skutecznie używa go obecnie przeciw Polsce (choć niewykluczone że “sam się używa”).

        Tak czy siak Kisiel wiedział że z tym całym Michnikiem jest coś na rzeczy…

        • Nic by się nie zmieniło,
          Nic by się nie zmieniło, Michnik szybko dostałby kulkę bo po pierwsze jest koszerny a po drugie obsrywa patriotyzm. Natomiast gdyby tuż po II w.ś. wyeksportować mutację Michnika żeby zorganizował im okrągły stół to Himmler byłby człowiekiem honoru, Goebbels wiernym druhem a Hitler wzorem (“o-o-o-dczepcie się od Führera”).

          • I bardzo dobrze
            Zamiast zdobywać pozycję w Europie, zajmowaliby się kwestią rozliczania/nierozliczania nazistów. A sprytni to z jednej, to z drugiej strony dolewali by oliwy do ognia podtrzymując ten pożyteczny konflikt. Poza tym wielu w zamian za gwarancje bezpieczeństwa zgodziłoby się na współpracę, a jak by przy okazji dostali określone propozycje materialne, generalne skurwienie pozwoliłoby im bez skrupułów sprzedać swój kraj. Taki “michnikowaty” by natomiast regularnie pisał artykuły o beznadziejności narodu niemieckiego, potrzebie zaakceptowania wyższości EUROPEJSKIEJ Polski, ew. wmówił Niemcom że Polaków przepraszać powinni codziennie i generalnie za wszystko (“cały naród niemiecki przeprasza za napis “Raus Polen” na stodole w jakiejś wsi na południu, jednocześnie obiecując że zamierza się wkrótce ucywilizować” itp.).

            Akurat tutaj stosuję logikę polityczną Sun Tzu, jakby ktoś pytał 🙂

      • Na początek, odnośnie edukacji
        … system w armii pruskiej stworzonej przez Fryderyka Pierwszego/Wielkiego. Wedle tego systemu ludzie mieli tylko dwa rodzaje cech: poziom inteligencji i wlasnej energii/sily witalnej. Kombinacja tych dwoch dawala matryce czterech permutacji. W wyniku tego wedle zasad pruskiej armii:

        Ludzie inteligentni i energiczni, bedac rzadkim “materialem” powinni byc przechwyceni w mlodym wieku, skierowani do najlepszych szkol a koncowym etapie powinni byc wyszkoleni na czlonkow sztabu generalnego.

        Ludzie ( w miare) inteligentni lecz leniwi (okolo 10%) ogolu, to doskonaly material na officerow. Jesli uznaja ze jakies (drugorzedne) sprawy musza byc dodkonane to zmusza innych do zrobienia ich.

        Najwieksza grupa wedle tej matrycy to ludzie glupawi i leniwi. To normalny, typowy material na zolnierza. “Kilka kopow w zadek”, duzo wrzasku i rozkaz bedzie wykonany.

        Jakkolwiek, tez jest czwarta grupa, tych co sa durni lecz energiczni. Wedlug Fritza der Grosse, takich miglancow nalezy sie pozbyc i wyrzucic poza system jak najszybciej. Naprawianie wynikow ich bezmyslnej lecz energicznej dzialanosci byloby wielokrotnie bardziej kosztowne niz wartosc tego co stworzyli lub do czego sie przyczynili.

        Byc moze to ostatnie, ma jakies zastosowanie w obecnej polskiej rzeczywistości?

        Z dyskusji w http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/08/30/edukacja-coraz-nowoczesniejsza/

  14. Może to głupie, ale w wielkim
    Może to głupie, ale w wielkim uproszczeniu widzę to tak: Niemcy uznały, że Niemcy muszą być po prostu Wielkie. Bez względu na ustrój i środki. Tak wielkie, żeby wyjść z cienia rzucanego przez wielkich rywali: Francji i Imperium Brytyjskiego i móc samodzielnie dyktować warunki Europie. Tymczasem u nas jest nawalanka, czy Polska bardziej lewicowa, czy bardziej prawicowa. I w tym wszystkim nie widzę wielkości. Choć bywały okresy w naszej historii, kiedy się na nią nastawiano.

      • Jakbyśmy w 1930 wysłali do Niemiec takiego Michnika
        To dzisiaj bylibyśmy największym krajem w Europie. Michnik to potężne narzędzie, jak się wie, jak go i przeciwko komu używać. Ktoś np. bardzo skutecznie używa go obecnie przeciw Polsce (choć niewykluczone że “sam się używa”).

        Tak czy siak Kisiel wiedział że z tym całym Michnikiem jest coś na rzeczy…

        • Nic by się nie zmieniło,
          Nic by się nie zmieniło, Michnik szybko dostałby kulkę bo po pierwsze jest koszerny a po drugie obsrywa patriotyzm. Natomiast gdyby tuż po II w.ś. wyeksportować mutację Michnika żeby zorganizował im okrągły stół to Himmler byłby człowiekiem honoru, Goebbels wiernym druhem a Hitler wzorem (“o-o-o-dczepcie się od Führera”).

          • I bardzo dobrze
            Zamiast zdobywać pozycję w Europie, zajmowaliby się kwestią rozliczania/nierozliczania nazistów. A sprytni to z jednej, to z drugiej strony dolewali by oliwy do ognia podtrzymując ten pożyteczny konflikt. Poza tym wielu w zamian za gwarancje bezpieczeństwa zgodziłoby się na współpracę, a jak by przy okazji dostali określone propozycje materialne, generalne skurwienie pozwoliłoby im bez skrupułów sprzedać swój kraj. Taki “michnikowaty” by natomiast regularnie pisał artykuły o beznadziejności narodu niemieckiego, potrzebie zaakceptowania wyższości EUROPEJSKIEJ Polski, ew. wmówił Niemcom że Polaków przepraszać powinni codziennie i generalnie za wszystko (“cały naród niemiecki przeprasza za napis “Raus Polen” na stodole w jakiejś wsi na południu, jednocześnie obiecując że zamierza się wkrótce ucywilizować” itp.).

            Akurat tutaj stosuję logikę polityczną Sun Tzu, jakby ktoś pytał 🙂

      • Na początek, odnośnie edukacji
        … system w armii pruskiej stworzonej przez Fryderyka Pierwszego/Wielkiego. Wedle tego systemu ludzie mieli tylko dwa rodzaje cech: poziom inteligencji i wlasnej energii/sily witalnej. Kombinacja tych dwoch dawala matryce czterech permutacji. W wyniku tego wedle zasad pruskiej armii:

        Ludzie inteligentni i energiczni, bedac rzadkim “materialem” powinni byc przechwyceni w mlodym wieku, skierowani do najlepszych szkol a koncowym etapie powinni byc wyszkoleni na czlonkow sztabu generalnego.

        Ludzie ( w miare) inteligentni lecz leniwi (okolo 10%) ogolu, to doskonaly material na officerow. Jesli uznaja ze jakies (drugorzedne) sprawy musza byc dodkonane to zmusza innych do zrobienia ich.

        Najwieksza grupa wedle tej matrycy to ludzie glupawi i leniwi. To normalny, typowy material na zolnierza. “Kilka kopow w zadek”, duzo wrzasku i rozkaz bedzie wykonany.

        Jakkolwiek, tez jest czwarta grupa, tych co sa durni lecz energiczni. Wedlug Fritza der Grosse, takich miglancow nalezy sie pozbyc i wyrzucic poza system jak najszybciej. Naprawianie wynikow ich bezmyslnej lecz energicznej dzialanosci byloby wielokrotnie bardziej kosztowne niz wartosc tego co stworzyli lub do czego sie przyczynili.

        Byc moze to ostatnie, ma jakies zastosowanie w obecnej polskiej rzeczywistości?

        Z dyskusji w http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/08/30/edukacja-coraz-nowoczesniejsza/

  15. Może to głupie, ale w wielkim
    Może to głupie, ale w wielkim uproszczeniu widzę to tak: Niemcy uznały, że Niemcy muszą być po prostu Wielkie. Bez względu na ustrój i środki. Tak wielkie, żeby wyjść z cienia rzucanego przez wielkich rywali: Francji i Imperium Brytyjskiego i móc samodzielnie dyktować warunki Europie. Tymczasem u nas jest nawalanka, czy Polska bardziej lewicowa, czy bardziej prawicowa. I w tym wszystkim nie widzę wielkości. Choć bywały okresy w naszej historii, kiedy się na nią nastawiano.

      • Jakbyśmy w 1930 wysłali do Niemiec takiego Michnika
        To dzisiaj bylibyśmy największym krajem w Europie. Michnik to potężne narzędzie, jak się wie, jak go i przeciwko komu używać. Ktoś np. bardzo skutecznie używa go obecnie przeciw Polsce (choć niewykluczone że “sam się używa”).

        Tak czy siak Kisiel wiedział że z tym całym Michnikiem jest coś na rzeczy…

        • Nic by się nie zmieniło,
          Nic by się nie zmieniło, Michnik szybko dostałby kulkę bo po pierwsze jest koszerny a po drugie obsrywa patriotyzm. Natomiast gdyby tuż po II w.ś. wyeksportować mutację Michnika żeby zorganizował im okrągły stół to Himmler byłby człowiekiem honoru, Goebbels wiernym druhem a Hitler wzorem (“o-o-o-dczepcie się od Führera”).

          • I bardzo dobrze
            Zamiast zdobywać pozycję w Europie, zajmowaliby się kwestią rozliczania/nierozliczania nazistów. A sprytni to z jednej, to z drugiej strony dolewali by oliwy do ognia podtrzymując ten pożyteczny konflikt. Poza tym wielu w zamian za gwarancje bezpieczeństwa zgodziłoby się na współpracę, a jak by przy okazji dostali określone propozycje materialne, generalne skurwienie pozwoliłoby im bez skrupułów sprzedać swój kraj. Taki “michnikowaty” by natomiast regularnie pisał artykuły o beznadziejności narodu niemieckiego, potrzebie zaakceptowania wyższości EUROPEJSKIEJ Polski, ew. wmówił Niemcom że Polaków przepraszać powinni codziennie i generalnie za wszystko (“cały naród niemiecki przeprasza za napis “Raus Polen” na stodole w jakiejś wsi na południu, jednocześnie obiecując że zamierza się wkrótce ucywilizować” itp.).

            Akurat tutaj stosuję logikę polityczną Sun Tzu, jakby ktoś pytał 🙂

      • Na początek, odnośnie edukacji
        … system w armii pruskiej stworzonej przez Fryderyka Pierwszego/Wielkiego. Wedle tego systemu ludzie mieli tylko dwa rodzaje cech: poziom inteligencji i wlasnej energii/sily witalnej. Kombinacja tych dwoch dawala matryce czterech permutacji. W wyniku tego wedle zasad pruskiej armii:

        Ludzie inteligentni i energiczni, bedac rzadkim “materialem” powinni byc przechwyceni w mlodym wieku, skierowani do najlepszych szkol a koncowym etapie powinni byc wyszkoleni na czlonkow sztabu generalnego.

        Ludzie ( w miare) inteligentni lecz leniwi (okolo 10%) ogolu, to doskonaly material na officerow. Jesli uznaja ze jakies (drugorzedne) sprawy musza byc dodkonane to zmusza innych do zrobienia ich.

        Najwieksza grupa wedle tej matrycy to ludzie glupawi i leniwi. To normalny, typowy material na zolnierza. “Kilka kopow w zadek”, duzo wrzasku i rozkaz bedzie wykonany.

        Jakkolwiek, tez jest czwarta grupa, tych co sa durni lecz energiczni. Wedlug Fritza der Grosse, takich miglancow nalezy sie pozbyc i wyrzucic poza system jak najszybciej. Naprawianie wynikow ich bezmyslnej lecz energicznej dzialanosci byloby wielokrotnie bardziej kosztowne niz wartosc tego co stworzyli lub do czego sie przyczynili.

        Byc moze to ostatnie, ma jakies zastosowanie w obecnej polskiej rzeczywistości?

        Z dyskusji w http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/08/30/edukacja-coraz-nowoczesniejsza/

  16. Znana i ciekawa wypowiedź Ziemkiewicza
    Temat narodowości, kondycji moralnej Polaków przewija się w każdym zdaniu, zapewne większość to zna, ale warto sobie przypomnieć:

    Część następna:


     A dla zrywających włosy z głowy powtórzę wiersz Adama Asnyka:

    Póki w narodzie myśl swobody żyje,
    Wola i godność, i męstwo człowiecze,
    Póki sam w ręce nie odda się czyje
    I praw się swoich do życia nie zrzecze.

    To ani łańcuch, co mu ściska szyję,
    Ani utkwione w jego piersiach miecze,
    Ani go przemoc żadna nie zabije –
    I w noc dziejowej hańby nie zawlecze.

    Zginąć on może z własnej tylko ręki:
    Gdy nim owładnie rozpacz senna, głucha,
    Co mu spoczynek wskaże w grobie miękki

    I to zwątpienie, co szepcze do ucha:
    Że jednym tylko lekarstwem na męki
    Jest dobrowolne samobójstwo ducha.

    Romatycznie, patetycznie, wniośle, lecz czasami tak trzeba.

  17. Znana i ciekawa wypowiedź Ziemkiewicza
    Temat narodowości, kondycji moralnej Polaków przewija się w każdym zdaniu, zapewne większość to zna, ale warto sobie przypomnieć:

    Część następna:


     A dla zrywających włosy z głowy powtórzę wiersz Adama Asnyka:

    Póki w narodzie myśl swobody żyje,
    Wola i godność, i męstwo człowiecze,
    Póki sam w ręce nie odda się czyje
    I praw się swoich do życia nie zrzecze.

    To ani łańcuch, co mu ściska szyję,
    Ani utkwione w jego piersiach miecze,
    Ani go przemoc żadna nie zabije –
    I w noc dziejowej hańby nie zawlecze.

    Zginąć on może z własnej tylko ręki:
    Gdy nim owładnie rozpacz senna, głucha,
    Co mu spoczynek wskaże w grobie miękki

    I to zwątpienie, co szepcze do ucha:
    Że jednym tylko lekarstwem na męki
    Jest dobrowolne samobójstwo ducha.

    Romatycznie, patetycznie, wniośle, lecz czasami tak trzeba.

  18. Znana i ciekawa wypowiedź Ziemkiewicza
    Temat narodowości, kondycji moralnej Polaków przewija się w każdym zdaniu, zapewne większość to zna, ale warto sobie przypomnieć:

    Część następna:


     A dla zrywających włosy z głowy powtórzę wiersz Adama Asnyka:

    Póki w narodzie myśl swobody żyje,
    Wola i godność, i męstwo człowiecze,
    Póki sam w ręce nie odda się czyje
    I praw się swoich do życia nie zrzecze.

    To ani łańcuch, co mu ściska szyję,
    Ani utkwione w jego piersiach miecze,
    Ani go przemoc żadna nie zabije –
    I w noc dziejowej hańby nie zawlecze.

    Zginąć on może z własnej tylko ręki:
    Gdy nim owładnie rozpacz senna, głucha,
    Co mu spoczynek wskaże w grobie miękki

    I to zwątpienie, co szepcze do ucha:
    Że jednym tylko lekarstwem na męki
    Jest dobrowolne samobójstwo ducha.

    Romatycznie, patetycznie, wniośle, lecz czasami tak trzeba.