Reklama

Wygrzebałam dziś swoją dawną pracę zaliczeniową na temat Łemkowszczyzny i tak się zaczęłam zastanawiać. Właściwie to w Polsce wszystko, co interesujące zdycha, a jak już zdechnie, to się zastanawiają jak to reanimować. Po ciągotach PRL-owskich, do tworzenia zespołów pieśni i tańca, Cepelii itp. nie został nawet ślad (no dobra, Cepelia jeszcze „dycho”) i jakoś nikt się nie kwapi by chronić wszelkie przejawy miejscowych tradycji i wyciągnąć atrakcyjne turystycznie „smaczki”. Owszem, czasem się słyszy o Kaszebach, Śluzokach, czy innych Górolach, ale już o Tatarach polskich, czy Ormianach cisza. Powoli co prawda się to zmienia, np. ostatnio natykam się na jakieś lokale wystylizowane na „ludowo”, czy zauważyłam, że mogę sobie kupić stringi z koronki koniakowskiej, ale to jednak nie do końca „to”. No dobra, już sobie ponarzekałam, ale o czym to ja miałam? Aaaa…chciałam napisać tutaj kilka słów o Łemkach (skoro już raz się napociłam, to postanowiłam wykorzystać tutaj fragmenty tej pracy, oczywiście znacznie skrócone i nieco przeredagowane), być może kogoś ten temat zainteresuje.

Reklama

 

Gdzie można spotkać Łemków?

Terytorium etnicznym Łemków jest Łemkowszczyzna znajdująca się w okolicach Beskidu Sądeckiego, Gorlic, Krynicy (np. Nikifor był Łemkiem) i Sanoka. Część regionu znajduje się na terenie Słowacji.

Aktualnie tylko część grupy zamieszkuje w granicach Łemkowszczyzny, część, przede wszystkim w wyniku przeprowadzonej w 1947 roku Akcji Wisła, została „rozsiana” na terenie tzw. ziem odzyskanych. Poza tym większość z nich w wyniku różnych migracji i przesiedleń, które miały miejsce od końca XIX do połowy XX wieku przebywa poza granicami Polski, między innymi w Rosji, na Ukrainie, ale także w Stanach Zjednoczonych, czy Kanadzie.

Kim są Łemkowie?

Przed drugą wojną światową Łemkowie, na tle sąsiadującej z ich terytorium etnicznym ludności polskiej, wyróżniali się obrządkiem wschodnim, ale także językiem oraz kulturą materialną (dwa ostatnie elementy mają obecnie mniejsze znaczenie). Zamieszkiwali  tereny pogranicza, a przy dodatkowym założeniu, że obszar ten wielokrotnie zmieniał przynależność państwową sytuacja ludności na tych terenach wydaje się jeszcze bardziej skomplikowana. Ścierały się tu przede wszystkim dwa żywioły etniczne: ukraiński oraz ruski, duże znaczenie miały także elementy kultury polskiej, zaznaczały się także wpływy austriackie, rosyjskie, wołoskie, a nawet węgierskie i zapewne wiele innych. O narażeniu grupy na wpływy zewnętrzne świadczył też fakt, że w zamieszkiwanym przez siebie regionie byli najdalej na zachód wysuniętą grupą należącą do wschodniego kręgu kulturowego.

Teorii na temat pochodzenia Łemków jest wiele, wymienię tu trzy najpopularniejsze:

1.      Pierwsza, na którą najchętniej wskazują badacze ukraińscy oraz Łemkowie o orientacji proukraińskiej, wiąże powstanie grupy z czasami upadku Rusi Kijowskiej w XII wieku. Ich zdaniem ludność pochodzenia ruskiego, pozbawiona opieki ośrodka w Kijowie, została zepchnięta na tereny górskie pod naporem osadnictwa polskiego oraz Tatarów i z niej zaczęły się wyodrębniać grupy regionalne jak Łemkowie czy Bojkowie.

2.      Kolejna, wg Łemków (szczególnie tych o orientacji proukraińskiej) propagowana przez Polaków w celu szybszej ich asymilacji, głosi że grupa powstała w wyniku nałożenia się na istniejące na tamtych terenach osadnictwo polskie fal migracji wołoskich, lub wołosko – ruskich z XV i XVI wieku. Wtedy miały zacząć powstawać wsie na tzw. „prawie wołoskim”.

3.      Ostatnia preferowana przez grupę Łemków o orientacji proruskiej, nazywanej także autonomiczną, wywodzi grupę od plemienia tzw. Białych Chorwatów, którzy mieli już w V wieku zamieszkiwać tereny Karpat. Według tej koncepcji w VII wieku ich część przeniosła się na Bałkany a część została w X wieku podbita przez Ruś Kijowską.

Która z tych koncepcji jest prawdziwa trudno stwierdzić, bezsporny wydaje się tylko fakt, że grupa powstała w wyniku nakładania się na siebie różnych fal migracji.

Nazwa Łemko jest egzoetnonimem. Pierwotnie było to przezwisko, pochodzące od często używanego przez Łemków, a nieznanego u ich wschodnich sąsiadów – Bojków, słowa łem zapożyczonego najprawdopodobniej z języka słowackiego i oznaczającego tylko. Nazwa ta została wprowadzona do literatury w 1834 przez językoznawcę Osypa Lewickiego i szybko się przyjęła. Wcześniej Łemkowie nazywali siebie Rusnakami i w podobny sposób byli określani przez grupy sąsiadujące.

Wyznanie, język i historia a podziały w łonie grupy

Jak już wspominałam Łemkowie byli pierwotnie wyznawcami kościoła greckokatolickiego lub prawosławia. Podziały wyznaniowe pokrywały się z grubsza z rodzącymi się wówczas (XIX-XX w.) formami tożsamości etnicznej. Istniał dość prosty podział na prawosławnego Łemka-Rusina, autonomistę i greckokatolickiego Łemka-Ukraińca (uważającego grupę za część narodu Ukraińskiego). Łemkowie wyróżniali się także kulturą materialną, specyficznym budownictwem (chyże, cerkwie) oraz zabudową wsi. Duże znaczenie miał też język (trwały i nadal trwają spory co do tego czy jest to samodzielny język, czy jedynie dialekt języka ukraińskiego). Od XIX wieku zwolennicy orientacji proruskiej prowadzili działania zmierzające do kodyfikacji tego języka i stworzenia jego formy literackiej, co napotykało na opór Ukraińców, wtedy też pojawiły się pierwsze próby stworzenia teorii, na temat pochodzenia Łemków.

Podziały w łonie grupy sukcesywnie umacniały się już od czasów panowania austriackiego, przez drugą wojnę światową (kiedy Łemkowie-Ukraińcy byli oskarżani o współpracę z władzami lub okupantem, przeciwko ich ruskim sąsiadom, co zaowocowało między innymi aresztowaniami duchowieństwa i działaczy proruskich i wysyłaniem ich do obozu w Tallerhoffie za czasów panowania austriackiego czy później do Oświęcimia za okupacji nazistowskiej), aż po czasy współczesne.

Z punktu widzenie obecnej sytuacji grupy najważniejszym faktem historycznym jest Akcja „Wisła”, która była dla Łemków ogromnym wstrząsem. Porównują ją często z wydarzeniami drugiej wojny światowej. Było to doświadczenie tak traumatyczne, że dziś dzielą oni swoją historię na tą przed i po przesiedleniach. Akcja objęła ponad trzydzieści tysięcy osób z Łemkowszczyzny, co przy założeniu, że wcześniej z tych terenów wysiedlono ponad sto tysięcy osób do ZSRR musiało w praktyce oznaczać niemal całkowite wykorzenienie grupy z jej terytorium etnicznego i rozerwanie więzi społecznych (byli przesiedlani pojedynczymi rodzinami do różnych wsi a nawet województw). Dramatyzm sytuacji był tym większy, że na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy mieli zwykle kilka-kilkanaście godzin a opornych, lub o coś podejrzanych umieszczano w obozie przejściowym w Jaworznie. Na nowych terenach zostali przyjęci dość chłodno, wręcz wrogo jako Ukraińcy i banderowcy, co często powodowało, że starali się ukryć swoje pochodzenie. Władze uniemożliwiały im powrót do ich małej ojczyzny przez niemal dekadę, ich majątki skonfiskowano a wsie zasiedlono osadnikami polskimi. Możliwość powrotu pojawiła się dopiero po połowie lat pięćdziesiątych, ale oznaczało to niejednokrotnie wykup własnych gospodarstw od Polaków, lub w sytuacji, gdy majątek został zniszczony, jego odbudowę, wielu więc pozostało na nowych terenach. Przez cały okres PRL-u Łemkowie mieli problem z kultywowaniem swoich tradycji np. nie uznawano kościoła greckokatolickiego, więc zmuszeni byli przechodzić albo na wyznanie prawosławne albo zmienić obrządek na rzymskokatolicki. Przesiedlenia bardzo więc skomplikowały ich sytuację wyznaniową. Podobnie stało się też w innych dziedzinach życia społecznego. Nastąpiło zerwanie ciągłości przekazu kulturowego, przerwaniu uległ też proces wytwarzania świadomości narodowej. Z jednej strony przesiedlenia wytworzyły w grupie poczucie krzywdy i odrębności, z drugiej doprowadziły do częściowej lub całkowitej asymilacji niektórych jej członków. Łemkowie na ziemiach odzyskanych chodzili do polskich szkół, tracąc równocześnie kontakt z własnym etnicznym terytorium i tradycją, zetknęli się z kulturą polską i ukraińską (myślę, że fakt, iż podzielili podobny los miał wpływ na rozwój orientacji proukraińskiej i zbliżenie obu grup), co też miało swoje drugie oblicze, bowiem wraz ze wzrostem wykształcenia wytworzyła się nowa grupa młodej inteligencji łemkowskiej.

Aktualnie istnieją dwie organizacje Łemkowskie, wykazujące dążenia autonomiczne: uznające Łemków za część narodu Karpatoruskiego, Stowarzyszenie Łemków, oraz uznające Łemków za część narodu Ukraińskiego, Zjednoczenie Łemków. Obie prowadzą na Łemkowszczyźnie działalność kulturalno oświatową mającą na celu rozbudzenie świadomości narodowej w członkach grupy i wydają swoje czasopisma. Organizują też tzw. Watry Łemkowskie, czyli festiwale mające na celu propagowanie kultury łemkowskiej, w jej obu, konkurujących ze sobą wydaniach. Trudno mi tu ocenić na ile te działania są efektywne, właściwie to jeszcze nie spotkałam się z żadnymi wzmiankami na ten temat w ogólnopolskich mediach, ale myślę, że to temat na tyle ciekawy, że warto poświęcić mu trochę uwagi i udać się na tamte tereny w poszukiwaniu pozostałości kultury łemkowskiej.

 

PS. Jeśli ktoś dobrnął do tego momentu, to gratuluję wytrwałości 😉

Reklama

25 KOMENTARZE

  1. Przemków – stolica Łemków.
    Przemków – stolica Łemków. Żyję na tych terenach, gdzie całe wsie łemkowskie przeprowadzały się na ziemie odzyskane. Potocznie rzecz ujmując Ukraińscy górale, prawosławni, ale nie to mnie najbardziej fascynuje. Oni rytualnie piją eter, baby i chłopy. Coś niesamowitego, nigdy się nie odważyłem.

    • hmmm
      uwaga pierwsza zasadnicza – wsie łemkowskie się nie przeprowadzały, były wydzierane z ojcowizny i wyrzucane gdzieś chen, no pewnie że w tereny znacznie łatwiejsze ale jednak nie rodzinne
      uwaga druga napitkowa – babcia moje serdecznego kolegi aż do śmierci pijała wieczorem naparstek “kropki” dla zdrowia. Piłem raz, zwaliło mnie tak jak drwal drzewo zwala, jeny to śmierdzi jak zaraza w smaku jest okrutne ja hordy barbarzyńców, ale oni to pija i sobie chwalą

      Z samego centrum łemkowszczyzny właściwej pozdrawiam

        • Owszem wyglądała,
          tylko że Łemków było znacznie mniej niż Ukraińców. Gdzieś w którymś artykule (duchy przodków raczą wiedzieć gdzie go posiałam) miałam dane dotyczące jak to wyglądało w liczbach jeśli chodzi o województwa i najwięcej trafiło w okolice Wrocławia.

          Z tego co czytałam w tym temacie, to Łemków wywożono też na samym końcu, to brali co zostało, więc trafiali na najgorsze gospodarstwa a przyzwyczajeni do gospodarki górskiej (głównie żyli z lasów i pasterstwa) mieli bardzo poważne problemy z aklimatyzacją.

        • hmmm
          Matko_Kurko w przypadku Łemków choć nie tylko (bo przecież jeszcze Bojkowie, Hucułowie, i oczywiście sami Ukraińcy) nie było żadnej repatriacji,
          Txoria napisała o “akcji Wisła” ta akcja to nic innego jak czystki etniczne w 1947 roku na ziemiach polskich
          do 1947 na podstawie umowy polsko ukraińskiej istniała wymiana ludności wtedy Łemkowie przemieszczali się na wschód, ci którzy uważali się za Ukraińców

          • No to też nie do końca tak
            że wszyscy co wyjechali przed 1947 rokiem chcieli wyjechać. Owszem część się pozapisywała na listy, ale jak kilku się udało wrócić i opowiedzieć, że na tej Ukrainie czy Rosji to wcale kiełbasy na płotach nie rosną, to już tacy chętni do wyjazdu nie byli.

          • hmmm
            Rozumiem, lecz jednak kierunek migracji na wschód nosił jako takie znamiona dobrowolności
            I tak przy okazji to poza pasterstwem i tzw gospodarką leśnaą jeszcze na łemkowszczyźnie to kamieniarstwo ładnie rozwinięte było, produkcja dziegcia no i handel mazią, choć to raczej dość ograniczony krąg ludzi był, trzy wsie może cztery

    • Trzymają i jedynie o nich praktycznie się mówi…
      szkoda trochę, że tyle czasu w mediach poświęca się na bezsensowne utarczki polityczne, zamiast “sprzedawać” to co mamy najcenniejsze w jakiejś atrakcyjnej formie.

      Heh…gdzie ta “misja” publicznej? No tak…tańczy z gwiazdami na lodzie…

  2. hmmm ;-))))
    tu się niema co zniesmaczać, pija i już, to nie jest tak że jak piwo ale jednak i to nie spryt skażony ale właśnie eter.
    Ponoć wszystko nadaje się do picia z wyjątkiem politury bo się zęby sklejają
    A co do Łąckiej to hmmm, tak po prawdzie to nie ścina aż tak bardzo, choć ja wole ostatnimi czasy “groszkówkę” tez z Łącka

  3. smaczek eteru..
    muszę się pochwalić,że też raz jeden piłem ten trunek.Wrażenie super!!Przez kilkanaście minut świat wydaje się bardzo kolorowy,a później wszystko wraca do normy,po za paskudnym,szpitalnym zapachem,który się utrzymuje prze prawie dwie doby.Mieszkam na wschodzie Polski i picie eteru jest tu spotykane.Robi się to jednak nie dla tych pięknych przeżyć o których pisałem,lecz leczniczo,jako że w powszechnym mniemaniu eter wysusza wrzody na żołądku.Można go kupić na bazarach,a jest przywożony z za wschodniej granicy