Reklama

Drogi Jarku

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że bardzo trudno było mi skrobnąć do Ciebie tych parę zdań w reakcji na Twój list do mnie.

Drogi Jarku

Reklama

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że bardzo trudno było mi skrobnąć do Ciebie tych parę zdań w reakcji na Twój list do mnie.
Nawet chciałem zlecić sondaż telefoniczny, by zapytać się Polaków, tfu…respondentów, czy warto podejmować zaproszenie obozu politycznego, który reprezentujesz, a który ja oficjalnie powinienem zwalczać, do rozmów o kryzysie. Ale, że się wtedy, gdy miałeś tą nasiadówkę w Krakowie wygłupiłem z tą chęcią spotkania, to nie wypadało teraz iść w zaparte.
Zobaczyłem także, że złotówka się chwieje w wątłych posadach, a w telewizji zaczynają brylować spece od ekonomii, niekoniecznie bliscy mi politycznie.
Przy okazji, mogłeś dać znać, że Twój brat ma zamiar brać korepetycje z kryzysu gospodarczego, podesłałbym mu kogoś z ministerstwa finansów. No, ale nie płaczmy nad rozlanym mlekiem.

Wiesz dobrze Drogi Jarosławie, że kryzys czy nie kryzys, to my musimy się oficjalnie kłócić, bo gdzież byśmy teraz byli bez tych naszych kłótni?
Co prawda Twoi zausznicy postanowili zagrać moją kartą miłości, ale nie oszukujmy się Jarosławie, swojej natury długo w ryzach nie utrzymasz. Co prawda mnie i mojemu otoczeniu coraz częściej puszczają nerwy, nawet zacząłem popalać, coraz bardziej irytuje mnie, że muszę zachowywać przed kamerami uśmiechniętą twarz. Wiedz jednak, że z tej pozy nie zrezygnuję, bo takim mnie mają zapamiętać rodacy, nim wyproszę część Twojej familii z dużego pałacu.
Taki przecież mieliśmy układ, pamiętasz jeszcze? Ty mi za bardzo nie przeszkadzasz w zostaniu prezydentem, a ja Tobie uchylę drzwi do powrotu na fotel premiera.

Żałuję, iż w obecnej sytuacji nie możemy spokojnie skupiać się na rzeczach dla naszych partii najistotniejszych-pielęgnowaniu elektoratu. Ja muszę ślęczeć nad jakimiś słupkami, wykresami, diagramami i tym podobnym badziewiem. Tobie stary, żoliborski pierniku jest lepiej. Przynajmniej nie masz takiego ciśnienia jak ja. Nikt oprócz mojej partii, no i może “Wyborczej”, nie będzie Ciebie teraz winił o całe zło tego świata, choć wiem, że w gruncie rzeczy lubiłeś to pozycjonowanie.

Dla świętego spokoju i chwilowego poczucia w narodzie, że możemy ze sobą normalnie rozmawiać, zapraszam Ciebie do mnie na przyszłą środę. Obaj dobrze wiemy, że przecież nic odkrywczego z tego nie wyniknie, to przynajmniej będzie jakiś żer dla dziennikarzy i zapełnione czołówki serwisów na cały dzień.
Oczywiście możesz zabrać ze sobą Adama, pobawią się z moim Sławkiem w przedpokoju.
Tak więc oczekuję Ciebie jedenastego o szesnastej. Wróć. Osiemnastej.
Mam nadzieję, że nie będziesz miał w tym czasie nic ciekawszego do roboty.

Pozdrawiam

Donald

Reklama

24 KOMENTARZE