Reklama

Kilka sensacji już się pojawiło, zanim ogłoszono sensacyjne wyniki wyborów.

Kilka sensacji już się pojawiło, zanim ogłoszono sensacyjne wyniki wyborów. Jedno jest pewne, tu i teraz. Wybory nie przyniosą takiego rozstrzygnięcia, które pozwoli na zawarcie łatwej koalicji, co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości. O powtórce z rozrywki, czyli POPSL, można zapomnieć, ani jedna, ani druga partia nie uzyska tak dobrego wyniku jak cztery lata temu. Pewne jest również to, że PiS wejdzie do gry z większą siłą, niż miało to miejsce w czasie ostatnich wyborów. Co się ulepi z tych kitów, nie hitów, będzie zależało od wielu czynników. W zasadzie wewnątrz partii jasna sytuacja jest tylko w PiS, Kaczyński co miał poczyścić, wyczyścił już dawno. No i jeszcze PSL, tutaj też wiele się nie zmieni. Kluczowe rozgrywki nastąpią w PO i SLD. Obie formacje są podzielone wzdłuż jednej osi, mianowicie takiej, która się nazywa zmęczenie liderem. PO z SLD przeżywają kryzys wewnętrzny, w partii „obywatelskiej”, drugi garnitur, pod sztandarem Schetyny i Komorowskiego, plus kilku innych czai się na Tuska. W SLD jest jeszcze gorzej i jak sądzę łatwiej będzie wywalić z siodła Napieralskiego, bo tam w wojnie partyjnej przewagę zdobywa beton pezetpeerowski, pupilki mediów, które z Grzegorza drą łacha niemiłosiernie. W polskiej polityce gawiedź najchętniej łyka „Taniec z gwiazdami”, także scenariusz opisany w bulwarówce „Fakt” nabiera jak najbardziej realnych wymiarów, zresztą sam się chciałem tym pobawić, ale zostałem uprzedzony. Moim zdaniem lepsza od nieco zgranego Kwaśniewskiego byłaby Kwaśniewska, ewentualnie Cimoszewicz, tudzież rajdowiec Małysz, ale sam Kwaśniewski też nie jest zły. Gdy się spojrzy na tak zwany kredyt zaufania społecznego, czyli inaczej rankingi popularności, to na czele są same „czarusie”. Czarek na Czarku, ładnie gadający, dowcipny do tańca i różańca. Takiemu rozwiązaniu przyklasną media i zgromadzeni wokół Komorowskiego towarzysze, a gwiazdeczki PO, takie jak Radek Sikorski, pierwsze wskoczą na świeżego konia. Wprowadzenie na szczyt władzy niegdysiejszego LiD, czyli, mówiąc bez ogródek, żydokomuny, z niewielką domieszką krwi gojów, nie tylko wydaje się realne, ale idealne, wręcz wymarzone dla obecnych „elit”. Jednocześnie jest równorzędnym scenariuszem dla dwóch innych rozwiązań. Tusk jest wypalony i leniwy, jemu rzeczywiście nie będzie się chciało kombinować z jakimiś wydumanymi koalicjami, on miał inny cel – samodzielne rządzenie. Tym żył i przez długi czas miał uzasadnienie dla tak korzystnego rozwiązania, obecnie rzecz stała się beznadziejna, nie ma najmniejszej szansy na taki sukces.

Reklama

Trzeba sobie wyobrazić kogoś, kto był królem małego państewka i cały dwór od czterech lat obiecuje mu podbój świata. Z takiej pozycji mentalnej startował król, a teraz będzie musiał się dzielić swoim małym królestwem i to jeszcze w warunkach zagrożenia utraty tronu. Przy niekorzystnym dla Tuska układzie, a tym będzie porażka z PiS lub nikłe zwycięstwo, Tusk będzie miał kilka noży na gardle. Wewnątrzpartyjną jatkę, on już w PO nie ma przyjaciół, poza Ostapowiczem. Będzie miał nóż PSL i SLD, do tego wyluzowany PiS, który wepchnie Tuska między młot i kowadło. W tej sytuacji i znając Tuska wcale się nie zdziwię kiedy zrobi to co zawsze, czyli nic nie zrobi, wycofa się, niech wszystko zrobi się samo. Gdy sprawy dojdą do tego punktu możliwy jest trzeci scenariusz, wielowątkowy i wszystko będzie zależeć od pęknięć w PO i SLD. Jak i czy w ogóle popękają te formacje. Kto uważny obserwator estrady politycznej ten wie, że starzy towarzysze z SLD i starzy wyżeracze z PO, bez trudu się porozumieją, a Komorowski będzie ojcem chrzestnym żydokomuny w wersji „europejskiej”. Z kolei młode skrzydło SLD walczy z betonem, Napieralski jest skazany na dogadanie się z PiS, tylko jak z takim patentem wizerunkowym uda się wesołemu Grzesiowi przetrwać i utrzymać towarzyszy w ryzach. Naturalnie tylko w jeden sposób. Stołki w rządzie dla kilku kluczowych, żeby reszta zamknęła buzię. Jeśli lewe skrzydło PO dogada się z betonem SLD mamy prawdziwą rewelację, coś jakby Polska Zjednoczona Młoda Unia Wolności. Jeśli młode skrzydło SLD odgada się z PiS mamy powtórkę z Leppera, słaby rząd, który zostanie zjedzony przez media.

Pęknięcia w SLD i PO będą rozstrzygające, no chyba, że PiS uzyska taki wynik, że wyraźnie pokona PO i wystarczy mu PSL. W każdym przypadku nic wesołego nas nie czeka, również z takiego tytułu, że nie tylko Tusk czai się przed kontynuowaniem władzy, bo wie, że to będzie jego ostatnia kadencja na wszelkich kierowniczych stanowiskach. Kaczyński też stoi z boku i nie ma większego zamiaru rządzić w takich warunkach jak w 2005-2007. Jak tak się dobrze przyjrzeć, to zdaje się, że Tuska kusi powtórka z rozrywki, czyli wciśnięcie PiS w ręce obciachowych koalicjantów, tym razem tej mniej modnej części SLD i może dzikich wieśniaków z PSL. Z kolei Kaczyński nie daje się wciągnąć w ten sam numer, stąd też cała ta nudna kampania. Sondaże odbierają motywacje, w trzy tygodnie rewolucji się nie zrobi, a przy sondażowych proporcjach, nikt się do zwycięstwa nie pali, bo tym razem zwycięstwo z minimalną przewagą oznacza pułapkę. Nie dość, że trzeba wziąć całą Polskę w „budowie” na garb, to jeszcze przyjdzie rządzić koalicją sznurkami powiązaną. Takie to weekendowe dywagacje, ale jeszcze trzeba dorzucić klasycznie polską teorię chaosu. Wszystkie w miarę racjonalne scenariusze polityczne może szlag trafić od jednego instynktu, jednej emocji, jednego zewu. Wystarczy, że Kaczyński poczuje krew zemsty i napali się na Smoleńsk, bo jakimś nowym tropie, wtedy po trupach zbuduje koalicję, żeby się dostać do kwitów i dobrać do Tuska. Wystarczy, że Tusk wstanie lewą nogą i dogada się z każdym, żeby dalej poniewierać Kaczyńskiego, bo sytuacji odwrotnej nie zniesie. Możemy sobie podumać co jest możliwe, przy użyciu rozumu i co wylosujemy w zależności od tego jak zagrają emocje. W każdym przypadku nic dobrego nas nie czeka. Jedyne błogosławieństwo jakie może nas spotkać, to polski Orban, ale na takie marzenie nawet w teorii się nie zanosi.

PS Nie wiem dlaczego tak ciężko idzie, ale im bardziej Wam się nie chce tym mniej sam mogę. Konsekwentnie proszę o parę sekund nawet nie poświecenia, ale zabawy. Efekty są takie, że półtora doby działa, potem pada. Szczególnie szkoda wszystkich dużych i mniejszych obrazków, te można naraz potraktować, bo są z innej stajni. Jeszce bardziej szkoda tych nowych linków, bo są cenne, ale z linkami trzeb rozłożyć na kolejne wejścia na Portal. Można po jednym z każdego koloru i boksu, przy następnym wejściu powtórka, wszystkiego kilka sekund roboty, bo proszę pamiętać, aby przytrzymać otwartą stroną chociaż kilka sekund, ale to się przecież samo robi i nie przeszkadza. Czytamy sobie, odpalamy w tle i przecież żadnego tu nie ma wysiłku. Proszę zrozumieć, że to nie jest biznes, tylko fundacja: “Podaruj przetrwanie”. Mogę wkleić rozliczenie, wygląda to jak odcinek z MOPS. Proszę o konsekwencję, naprawdę i dawno przestało być prowokująco, rzecz się rozbija o być albo nie być, mieć tu w
ogóle nie wchodzi w grę.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. Kto wie czy
    Donald Tusk wcześniej nie szykował się na taką ewentualność (widząc, że już i nad piłką nie panuje), usilnie, aż niesmacznie próbując podlizać się unijnym decydentom.
    W mediach następuje lekkouchwytna zmiana nastroju, coś w stylu, jak to miało miejsce przed “deklaracją” Mellera, czekanie na wyraźny sygnał, kogo poprzeć.

  2. Kto wie czy
    Donald Tusk wcześniej nie szykował się na taką ewentualność (widząc, że już i nad piłką nie panuje), usilnie, aż niesmacznie próbując podlizać się unijnym decydentom.
    W mediach następuje lekkouchwytna zmiana nastroju, coś w stylu, jak to miało miejsce przed “deklaracją” Mellera, czekanie na wyraźny sygnał, kogo poprzeć.

  3. Kto wie czy
    Donald Tusk wcześniej nie szykował się na taką ewentualność (widząc, że już i nad piłką nie panuje), usilnie, aż niesmacznie próbując podlizać się unijnym decydentom.
    W mediach następuje lekkouchwytna zmiana nastroju, coś w stylu, jak to miało miejsce przed “deklaracją” Mellera, czekanie na wyraźny sygnał, kogo poprzeć.

  4. bryndza
    Straszny jest ten internacjonalizm naszej klasy politycznej. Mamy albo wesołych europejczyków którzy w imię Unii oddadzą naszą ostatnią koszulę, albo miłośników zakochanych bez pamięci i bez wzajemności w USA.
    Nawet taki PiS podejrzenia o eurosceptycyzm odbiera jako okrutną zniewagę.
    Przydałby się jakiś jeden, a dobry nacjonalista dla równowagi. No ale niema skąd wziąć.

    • Niestety się zgodzę. Ta
      Niestety się zgodzę. Ta miłość Kaczora i jego najwierniejszych wyznawców do USA, czytaj diaspory, jest dla mnie nie do pojęcia. Kaczora jeszcze rozumiem, wiadomo, że swojak, ale wyznawców ni cholery. Nawet więcej powiem, Kaczor z tym USA ma dokładnie takiego samego zajoba jak salonowi z integracją, a zwolennicy wykazują się taką samą ślepotą jak lemingi.

      • Mam małą teoryjkę z tym związaną
        Po przegranej batalii o lustrację, czyli odwołaniu rządu Olszewskiego wykreował się pogląd, że agentury rosyjskiej nie będziemy, znaczy, nie jesteśmy w stanie wykorzenić własnymi siłami, stąd ta uległość względem USA i szukanie pomocy. Później mogło się to przerodzić w głębsze uczucie.
        Ponadto Kaczyński i środowisko, które reprezentuje autentycznie obawia się Rosji, i słusznie, a jej historycznym (i realnym) przeciwnikiem są nasi wierni przyjaciele zza oceanu.
        Edit: prokurator Pasionek wiedział do kogo się zwrócić

        • No tak, ale zero złudzeń.
          No tak, ale zero złudzeń. Wystarczy popatrzeć na “reset”, że o Teheranie nie będę wspominał. USA i UE (Niemcy i Francja) traktują Polskę jak wrzód na dupie i przeszkodę w polityce z Rosją. Kto tego nie rozumie, niech się za politykę nie bierze. Te przecieki z “liks” pokazują wyraźnie, że USA to taka sama bryndza intelektualna (zaplecze dyplomatyczne), jak pozostali. Plastik, przedruki z Onet robią za raporty. Obsrywamy i lekceważymy kraje nadbałtyckie, Ukrainę, Czechy, Węgry, Skandynawię, jakieś chore ambicje jagiellońskie. Naszą jedyna szansa, to stworzyć z tymi odrzuconymi jeden mocny zespół, ale nie na zasadzie Polska: USA dla ubogich, ale silna wspólnota interesów. Wielcy zawsze będą sobie podcierać nami dupę, czas najwyższy to zrozumieć.

          • Odnośnie obecnej, najczęściej cytowanej
            “gazety”, ciekawy jestem jak wyglądają depesze, nawet mydłków dyplomatycznych, na temat partnerów strategicznych.
            PS. Pierwszy z brzegu przykład z ciekawych posunięć dyplomatycznych (łącznie z ekonomicznymi), na przykładzie Wielkiej Brytanii: Po ustanowieniu Traktatami Rzymskimi Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i Euroatomu, czyli Wspólnot Europejskich, reakcją WB było dogadanie się ze Skandynawami i utworzenie w 1960 r. Europejskiej Strefy Wolnego Handlu, do której dołączyły później Austria, Szwajcaria i Portugalia. Inicjatywa służyła dla lepszej pozycji przetargowej w negocjacjach ze Wspólnotą, głównie reprezentowaną przez Francję, czy cel się udał, zależy w jaką knigę się spojrzy – akcesję Wielkiej Brytanii skutecznie blokował de Gaulle, ale i po jego prezydencji w 1969 r. jeszcze ze trzy lata Brytyjczycy forsowali swoje warunki, a po przystąpieniu bezczelnie je jeszcze renegocjowali.

        • przyjemne, zaszczytne i dochodowe jest służenie lepszym
          Fakt, mamy jeszcze u siebie różnych ludzi radzieckich, ale oni wiele nie mogą.
          Muszą się kryć, raporty przylepiać pod ławką w parku jak na słynnym filmie.
          Natomiast czynienie dobrze Europie i Amerykanom można realizować otwarcie, jawnie, i jeszcze tym się chwalić.

          • Bez przesady, przecież i z
            Bez przesady, przecież i z Rosją teraz jest moda na przechwałki. Nigdy tak dobrych stosunków nie było. Nie w te klocki trwa wyścig i chwalenie? A że stosunki od tyłu, w więziennej gwarze zwane przecwelenie, to już się nie wspomina. Na Rosję przyszła taka sama moda, robimy dobrze i się chwalimy efektami, a kto się “awanturuje” ten ułan i tak dalej.

  5. bryndza
    Straszny jest ten internacjonalizm naszej klasy politycznej. Mamy albo wesołych europejczyków którzy w imię Unii oddadzą naszą ostatnią koszulę, albo miłośników zakochanych bez pamięci i bez wzajemności w USA.
    Nawet taki PiS podejrzenia o eurosceptycyzm odbiera jako okrutną zniewagę.
    Przydałby się jakiś jeden, a dobry nacjonalista dla równowagi. No ale niema skąd wziąć.

    • Niestety się zgodzę. Ta
      Niestety się zgodzę. Ta miłość Kaczora i jego najwierniejszych wyznawców do USA, czytaj diaspory, jest dla mnie nie do pojęcia. Kaczora jeszcze rozumiem, wiadomo, że swojak, ale wyznawców ni cholery. Nawet więcej powiem, Kaczor z tym USA ma dokładnie takiego samego zajoba jak salonowi z integracją, a zwolennicy wykazują się taką samą ślepotą jak lemingi.

      • Mam małą teoryjkę z tym związaną
        Po przegranej batalii o lustrację, czyli odwołaniu rządu Olszewskiego wykreował się pogląd, że agentury rosyjskiej nie będziemy, znaczy, nie jesteśmy w stanie wykorzenić własnymi siłami, stąd ta uległość względem USA i szukanie pomocy. Później mogło się to przerodzić w głębsze uczucie.
        Ponadto Kaczyński i środowisko, które reprezentuje autentycznie obawia się Rosji, i słusznie, a jej historycznym (i realnym) przeciwnikiem są nasi wierni przyjaciele zza oceanu.
        Edit: prokurator Pasionek wiedział do kogo się zwrócić

        • No tak, ale zero złudzeń.
          No tak, ale zero złudzeń. Wystarczy popatrzeć na “reset”, że o Teheranie nie będę wspominał. USA i UE (Niemcy i Francja) traktują Polskę jak wrzód na dupie i przeszkodę w polityce z Rosją. Kto tego nie rozumie, niech się za politykę nie bierze. Te przecieki z “liks” pokazują wyraźnie, że USA to taka sama bryndza intelektualna (zaplecze dyplomatyczne), jak pozostali. Plastik, przedruki z Onet robią za raporty. Obsrywamy i lekceważymy kraje nadbałtyckie, Ukrainę, Czechy, Węgry, Skandynawię, jakieś chore ambicje jagiellońskie. Naszą jedyna szansa, to stworzyć z tymi odrzuconymi jeden mocny zespół, ale nie na zasadzie Polska: USA dla ubogich, ale silna wspólnota interesów. Wielcy zawsze będą sobie podcierać nami dupę, czas najwyższy to zrozumieć.

          • Odnośnie obecnej, najczęściej cytowanej
            “gazety”, ciekawy jestem jak wyglądają depesze, nawet mydłków dyplomatycznych, na temat partnerów strategicznych.
            PS. Pierwszy z brzegu przykład z ciekawych posunięć dyplomatycznych (łącznie z ekonomicznymi), na przykładzie Wielkiej Brytanii: Po ustanowieniu Traktatami Rzymskimi Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i Euroatomu, czyli Wspólnot Europejskich, reakcją WB było dogadanie się ze Skandynawami i utworzenie w 1960 r. Europejskiej Strefy Wolnego Handlu, do której dołączyły później Austria, Szwajcaria i Portugalia. Inicjatywa służyła dla lepszej pozycji przetargowej w negocjacjach ze Wspólnotą, głównie reprezentowaną przez Francję, czy cel się udał, zależy w jaką knigę się spojrzy – akcesję Wielkiej Brytanii skutecznie blokował de Gaulle, ale i po jego prezydencji w 1969 r. jeszcze ze trzy lata Brytyjczycy forsowali swoje warunki, a po przystąpieniu bezczelnie je jeszcze renegocjowali.

        • przyjemne, zaszczytne i dochodowe jest służenie lepszym
          Fakt, mamy jeszcze u siebie różnych ludzi radzieckich, ale oni wiele nie mogą.
          Muszą się kryć, raporty przylepiać pod ławką w parku jak na słynnym filmie.
          Natomiast czynienie dobrze Europie i Amerykanom można realizować otwarcie, jawnie, i jeszcze tym się chwalić.

          • Bez przesady, przecież i z
            Bez przesady, przecież i z Rosją teraz jest moda na przechwałki. Nigdy tak dobrych stosunków nie było. Nie w te klocki trwa wyścig i chwalenie? A że stosunki od tyłu, w więziennej gwarze zwane przecwelenie, to już się nie wspomina. Na Rosję przyszła taka sama moda, robimy dobrze i się chwalimy efektami, a kto się “awanturuje” ten ułan i tak dalej.

  6. bryndza
    Straszny jest ten internacjonalizm naszej klasy politycznej. Mamy albo wesołych europejczyków którzy w imię Unii oddadzą naszą ostatnią koszulę, albo miłośników zakochanych bez pamięci i bez wzajemności w USA.
    Nawet taki PiS podejrzenia o eurosceptycyzm odbiera jako okrutną zniewagę.
    Przydałby się jakiś jeden, a dobry nacjonalista dla równowagi. No ale niema skąd wziąć.

    • Niestety się zgodzę. Ta
      Niestety się zgodzę. Ta miłość Kaczora i jego najwierniejszych wyznawców do USA, czytaj diaspory, jest dla mnie nie do pojęcia. Kaczora jeszcze rozumiem, wiadomo, że swojak, ale wyznawców ni cholery. Nawet więcej powiem, Kaczor z tym USA ma dokładnie takiego samego zajoba jak salonowi z integracją, a zwolennicy wykazują się taką samą ślepotą jak lemingi.

      • Mam małą teoryjkę z tym związaną
        Po przegranej batalii o lustrację, czyli odwołaniu rządu Olszewskiego wykreował się pogląd, że agentury rosyjskiej nie będziemy, znaczy, nie jesteśmy w stanie wykorzenić własnymi siłami, stąd ta uległość względem USA i szukanie pomocy. Później mogło się to przerodzić w głębsze uczucie.
        Ponadto Kaczyński i środowisko, które reprezentuje autentycznie obawia się Rosji, i słusznie, a jej historycznym (i realnym) przeciwnikiem są nasi wierni przyjaciele zza oceanu.
        Edit: prokurator Pasionek wiedział do kogo się zwrócić

        • No tak, ale zero złudzeń.
          No tak, ale zero złudzeń. Wystarczy popatrzeć na “reset”, że o Teheranie nie będę wspominał. USA i UE (Niemcy i Francja) traktują Polskę jak wrzód na dupie i przeszkodę w polityce z Rosją. Kto tego nie rozumie, niech się za politykę nie bierze. Te przecieki z “liks” pokazują wyraźnie, że USA to taka sama bryndza intelektualna (zaplecze dyplomatyczne), jak pozostali. Plastik, przedruki z Onet robią za raporty. Obsrywamy i lekceważymy kraje nadbałtyckie, Ukrainę, Czechy, Węgry, Skandynawię, jakieś chore ambicje jagiellońskie. Naszą jedyna szansa, to stworzyć z tymi odrzuconymi jeden mocny zespół, ale nie na zasadzie Polska: USA dla ubogich, ale silna wspólnota interesów. Wielcy zawsze będą sobie podcierać nami dupę, czas najwyższy to zrozumieć.

          • Odnośnie obecnej, najczęściej cytowanej
            “gazety”, ciekawy jestem jak wyglądają depesze, nawet mydłków dyplomatycznych, na temat partnerów strategicznych.
            PS. Pierwszy z brzegu przykład z ciekawych posunięć dyplomatycznych (łącznie z ekonomicznymi), na przykładzie Wielkiej Brytanii: Po ustanowieniu Traktatami Rzymskimi Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i Euroatomu, czyli Wspólnot Europejskich, reakcją WB było dogadanie się ze Skandynawami i utworzenie w 1960 r. Europejskiej Strefy Wolnego Handlu, do której dołączyły później Austria, Szwajcaria i Portugalia. Inicjatywa służyła dla lepszej pozycji przetargowej w negocjacjach ze Wspólnotą, głównie reprezentowaną przez Francję, czy cel się udał, zależy w jaką knigę się spojrzy – akcesję Wielkiej Brytanii skutecznie blokował de Gaulle, ale i po jego prezydencji w 1969 r. jeszcze ze trzy lata Brytyjczycy forsowali swoje warunki, a po przystąpieniu bezczelnie je jeszcze renegocjowali.

        • przyjemne, zaszczytne i dochodowe jest służenie lepszym
          Fakt, mamy jeszcze u siebie różnych ludzi radzieckich, ale oni wiele nie mogą.
          Muszą się kryć, raporty przylepiać pod ławką w parku jak na słynnym filmie.
          Natomiast czynienie dobrze Europie i Amerykanom można realizować otwarcie, jawnie, i jeszcze tym się chwalić.

          • Bez przesady, przecież i z
            Bez przesady, przecież i z Rosją teraz jest moda na przechwałki. Nigdy tak dobrych stosunków nie było. Nie w te klocki trwa wyścig i chwalenie? A że stosunki od tyłu, w więziennej gwarze zwane przecwelenie, to już się nie wspomina. Na Rosję przyszła taka sama moda, robimy dobrze i się chwalimy efektami, a kto się “awanturuje” ten ułan i tak dalej.