Reklama

“Polityczność” Komorowskiego nie polega na tym, że umie zachować się politycznie w powszechnie rozumianym pojęciu tego słowa.

“Polityczność” Komorowskiego nie polega na tym, że umie zachować się politycznie w powszechnie rozumianym pojęciu tego słowa. Wszyscy znamy jego ostatnie wpadki, którym daleko do polityczności zaś blisko do błazenady.

Swoją “polityczność” Komorowski ujawnił tuż po wyborze na Marszałka Sejmu. U Moniki Olejnik powiedział wówczas – “będę marszałkiem politycznym”. I był. I jest. Swoje marszałkowanie rozpoczął od bezprawnej próby pozbawiania parlamentarzystów ich mandatów poselskich i senatorskich. Bezprawność tej próby pokazały opinie prawników. Pamiętam konferencję prasową Komorowskiego z tamtego czasu. Ani słowem nie wspomniał o bezprawności swoich działań. Zadeklarował, że on sam wniesie projekt ustawy w sprawie zakazu łączenia stanowisk samorządowych z mandatem parlamentarnym. Było to dwa i pół roku temu. Ktoś widział ten projekt?

Reklama

Marszałek Komorowski został nominatem Tuska. Do piastowania urzędu “oglądacza żyrandoli”. Popularność tej kandydatury to 30% członków PO. Mniej niż jedna trzecia członków tej partii poparła pana Komorowskiego w prawyborach. Ten fakt łatwo sprawdzić więc nie podlega on żadnej dyskusji. A przed prawyborami poseł Nitras oznajmił, że “doły partyjne PO cieszą się, że nareszcie będą o czymś same decydować”. Tak się “ucieszyły” z przywiezionych w teczce kandydatów, że aż więcej niż ich połowa olała te “prawybory”. Czy ktoś powiedział, że doły partyjne nie były zadowolone z teczkowych kandydatów i dlatego olały tą farsę? Nikt. Pamiętamy płytkie tłumaczenia czynowników PO – o pochopnym przyjmowaniu do PO, o konieczności weryfikacji. Czym się skończyły? Ano tym, że PO zrezygnowała z konieczności weryfikacji. Ktoś wie dlaczego? Ja nie wiem. Czytałem lakoniczne niusy, z których nic nie wynika – poza tym, że PO nie będzie weryfikować. A może jest tak, że wierchuszka PO nie chciała przyznać się do porażki prawyborczej? Bo przecież 47%-owa frekwencja sukcesem nie jest.

Słabość kandydatury Komorowskiego pokazały ostatnie tygodnie. Doszło do tego, że Tusk musiał włączyć się w promocję wizerunku nominata. Wyglądało to żałośnie. Widzieliśmy kandydata Bronka, robiącego za ogonek Donka. Żenujące spektakle, pokazujące jedno – Komorowski rzeczywiście nadaje się jedynie na oglądacza żyrandoli. Ale tylko w sklepie elektrycznym.

Ta marnej jakości figura polityczna, podpierająca się palikotem, jest jedynie narzędziem. Politycznym. Działania pana Komorowskiego jako p.o. Prezydenta pokazały, że jest jedynie wiernym wykonawcą poleceń szefa wszystkich szefów. Jest kwintesencją BMW. Znamiennym jest fakt, że zarówno on, jak i jego szef, pamiętają jedynie o tym, że nominat prowadzi w sondażach. W sondażach, których wartość znamy wszyscy. Z wicepremierem Pawlakiem włącznie. Nawet koalicjant widzi błazenadę “gospodarskich wizyt” u powodzian.

Czy Polska zasługuje na takiego Prezydenta? Czy Polska jest gotowa na wąsatą marionetkę? Wielu uważa, że tak. To fakt – wynikający z niechęci do zauważenia i przyjęcia do wiadomości faktu marionetkowego kandydata. Niechęci wynikającej bezkrytycznego, wręcz fanatycznego, promowania ludzi, którzy mieszczą się w ramkach schematu cmentarza i cepeenu zwanego “przywracaniem normalności i moralności w polityce”. Kandydat i jego szef są tym schematem. Nie są “przywracaniem normalności i moralności”. Są promocją patologii. Są gwarantami bezpieczeństwa rychów, zbychów, mirów. Pan Komorowski, jednym pociągnięciem długopisu, “klepnął” wypłatę sejmowych diet Chlebowskiemu i Drzewieckiemu. “Polityczny” przecież jest. Dba by żyło się lepiej. Kolegom.

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. forsa należy się nieboszczykowi
    Tak sobie teoretyzując niezależnie od sprawy prezydenckiej, można pomyśleć że właściwie w każdym przypadku płacić składki powinien ten kto otrzymać ma wypłatę odszkodowania.
    Przecież gdy ubezpieczam dom, płacę składki, to w razie zalania forsę zgarnąć mam ja, a nie szwagier czy inna osoba.
    To ubezpieczenie na wypadek śmierci to dosyć dziwaczna instytucja w obecnej swej formie, stąd może te paradoksy tej konkretnej polisy Lecha.

  2. forsa należy się nieboszczykowi
    Tak sobie teoretyzując niezależnie od sprawy prezydenckiej, można pomyśleć że właściwie w każdym przypadku płacić składki powinien ten kto otrzymać ma wypłatę odszkodowania.
    Przecież gdy ubezpieczam dom, płacę składki, to w razie zalania forsę zgarnąć mam ja, a nie szwagier czy inna osoba.
    To ubezpieczenie na wypadek śmierci to dosyć dziwaczna instytucja w obecnej swej formie, stąd może te paradoksy tej konkretnej polisy Lecha.