Reklama

Kiedyś myśl i słowo to była jedność. Dlatego napisano: Na początku było słowo. Dziś rozjechało się to dramatycznie.

Kiedyś myśl i słowo to była jedność. Dlatego napisano: Na początku było słowo. Dziś rozjechało się to dramatycznie. Koniecznością stało się budowanie kanałów, które mają zapewnić odpowiedni odbiór właściwym odbiorcom.

Oczywiście budowniczowie (o ile są dobrzy w tym co robią) zanim się wezmą do roboty badają grunt. Sprawdzają też co, ile, jak szybko, od kogo i do kogo powinno polecieć. Na tej podstawie oblicza się potem średnicę, długość, a także nachylenie poszczególnych odcinków takiego kanału, że nie wspomnę o podstawie czyli o materiale, z którego ma być zbudowany, a co za tym idzie o trwałości i wytrzymałości całej budowli.

Reklama

Dziś, w pogoni za precyzyjnie zdefiniowaną grupą docelową, kanały różnego typu i przeznaczenia gęsto wypełniły przestrzeń, a odbiorcy podzieleni zgodnie z tą regułą, lojalni tylko względem „swoich”, okrutni dla „nie swoich” prowadzą przedszkolne zabawy w podgrupach obrzucając się tym i owym wydobytym z kanałów.

Chciałabym poznać prawdziwą myśl i nie wiem jak do niej dotrzeć. Chciałabym wiedzieć, co autor ma na myśli kiedy rzuca to lub tamto słowo, ale słowa zmieniły znaczenie. Próbuję sobie jakoś z tym radzić. Widzę nawet kilka możliwości. Niestety, sprawa z nimi wygląda tak, jak z inwestycjami kapitałowymi. Najbezpieczniejsze są najtańsze. Choć stracić można zawsze, bo dziś żadne inwestycje nie są bezpieczne, a jeśli już zarobimy to relatywnie niewiele. Przy większym ryzyku wartość rośnie. To znaczy jesteśmy bliżej celu. Ba, możemy trafić w sedno i wygrać. I tu nasuwa mi się wniosek, żeby przy podejmowaniu decyzji co do wyboru możliwości, przygotować się na zarządzanie ryzykiem. Ono przecież istnieje zawsze.

Tu podręcznik dobrego managera otwiera się na stronie: „Rób tak, aby zyskiwać tam gdzie inni tracą”. Otóż to, co robić?

Po pierwsze: nic. Nie róbmy nic tylko czekajmy, aż grzmotnie jak piorun z jasnego nieba, żeby w końcu, na zgliszczach poustawiać wszystko na swoje miejsce. Ostatecznie, ktoś kiedyś pisał: „Bez tej miłości można żyć, mieć serce suche jak orzeszek…”.

Po drugie: można wykrywać, ujawniać, odfiltrować fałszywe słowa, fałszywe ścieżki, kanały, którymi podążają, fałszywych odbiorców, fałszywych nadawców. Po kawałku, po trochu jak popiół od grochu. Mozolnie i skutecznie, co chwila sprawdzając efektywność tak, żeby nie tracić wiary w sens działania.

Po trzecie: dla melomanów z wyostrzonym słuchem. Życie jest formą światła, a myśl i słowo falą elektromagnetyczną. Wystarczy się dostroić i w rezonansie odczytujesz prawdę bez potrzeby przetwarzania na słowo. Wystarczy symbol, znak, skojarzenie. I już. “Wiśta wio, łatwo powiedzieć”, cytując klasyka kina z ironią. Trudne, ambitne, ale osiągalne. Tutaj czas, miejsce i precyzja działania mają podstawowe znaczenie.

Od Ciebie zależy, który poziom wybierasz. I to nie jest Matrix, że albo czerwona albo niebieska pigułka i szlus znaczy koniec. Tutaj wyboru nie musisz dokonywać raz na zawsze.

Z podręcznika dobrego managera: „Działaj adekwatnie do tego co Cię otacza i reaguj elastycznie na zmiany tegoż otoczenia”.

Wszystko pięknie, lecz kto raz poznał smak i zapach prawdziwej kawy w przepięknej porcelanowej filiżance podziwiając słoneczny poranek we własnym ogrodzie, gdzie kwiaty, ptaki, drzewa szumią w tym samym języku tę samą melodię o wolności, tego już nigdy żaden erzac nie zwiedzie.

A teraz czas na pytanie sprawdzające jak to w podręczniku dobrego managera bywa.

5 grudnia 2011 w GW ukazało się przemówienie prezydenta RP do Polaków. Pytanie: czy prezydent wybrał właściwy kanał komunikacji ze swoim narodem ? Czy oceniono ryzyko trafienia kulą w płot ? Czy to jeszcze jest komunikacja ?

Reklama

15 KOMENTARZE

    • Witaj Solano,
      Nic nie straciłaś. Było m.in. o tym, że zacofanej części społeczeństwa trzeba wytłumaczyć, że istnieje nowa definicja słowa suwerenność i niepodległość. Poza tym, jak mnie ktoś pyta co robić, to ja się pytam, a jak jest ? A jest tak, jak kiedyś w skeczu Laskowika ze Smoleniem. Na pytanie Laskowika: jak jest ? Smoleń odpowiada: a kto pyta ? I to jest wg mnie kanał.

      Mimo wszystko, nie chcę tak pesymistycznie patrzeć i światełko widziałabym w nieprzewidzianych zmianach, na które Polacy jako całość powinni reagować. Mam nadzieję na odruch bezwarunkowy, instynkt przetrwania.

      • Tak wczoraj w TVN siekielski czy morozowski
        przygotował program z wypowiedziami ekspertów, którzy stwierdzili że w tej chwili już żadne państwo nie jest suwerenne, poza takimi dykaturami jak korea północna, więc podpisanie jakichkolwiek traktatów niczego nie zmieni w naszej pozycji. Chciałem zapytac, zapomniałem, czemu w takim razie wszyscy naciskają żeby podpisać te traktaty, które niczego nie zmienią.

      • Wcale nie trzeba nowej definicji suwerenności
        To już jest załatwione, a ja naiwnie sądziłam, że na przeszkodzie stoi Konstytucja. Nie stoi. Grunt jest przygotowany. Z Wiki:

        “Państwo narodowe może samodzielnie – np. na podstawie Konstytucji – zdecydować o przekazaniu organizacji międzynarodowej wykonywania części swoich suwerennych kompetencji. Przykładem tego jest zapis w Konstytucji RP w art. 90 ust. 1: “Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach.”[1]”

        • Ale też jest ratunek
          To konieczne 2/3 głosów w sejmie i w senacie
          Art. 90
          1. Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach.
          2. Ustawa, wyrażająca zgodę na ratyfikację umowy międzynarodowej, o której mowa w ust. 1, jest uchwalana przez Sejm większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz przez Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

          Mam nadzieję, że śmieszne ludki z Solidarnej Polski będą głosować razem z PIS.
          Nawiasem mówiąc, Ziobro wyciągnięty z PIS wygląda blado i nijako, jest rzeczywiście zerem, tym razem medialnym. Ta formacja miała wygrywać wybory, ale chyba niewiele ugra poitycznie, nie da rady niestety, nawet przy wsparciu Rydzyka chyba sobie nie poradzi.
          Kurski śmierdzi cynizmem, jego też nikt go nie kupi, niepotrzebnie rozbili PIS.

    • Witaj Solano,
      Nic nie straciłaś. Było m.in. o tym, że zacofanej części społeczeństwa trzeba wytłumaczyć, że istnieje nowa definicja słowa suwerenność i niepodległość. Poza tym, jak mnie ktoś pyta co robić, to ja się pytam, a jak jest ? A jest tak, jak kiedyś w skeczu Laskowika ze Smoleniem. Na pytanie Laskowika: jak jest ? Smoleń odpowiada: a kto pyta ? I to jest wg mnie kanał.

      Mimo wszystko, nie chcę tak pesymistycznie patrzeć i światełko widziałabym w nieprzewidzianych zmianach, na które Polacy jako całość powinni reagować. Mam nadzieję na odruch bezwarunkowy, instynkt przetrwania.

      • Tak wczoraj w TVN siekielski czy morozowski
        przygotował program z wypowiedziami ekspertów, którzy stwierdzili że w tej chwili już żadne państwo nie jest suwerenne, poza takimi dykaturami jak korea północna, więc podpisanie jakichkolwiek traktatów niczego nie zmieni w naszej pozycji. Chciałem zapytac, zapomniałem, czemu w takim razie wszyscy naciskają żeby podpisać te traktaty, które niczego nie zmienią.

      • Wcale nie trzeba nowej definicji suwerenności
        To już jest załatwione, a ja naiwnie sądziłam, że na przeszkodzie stoi Konstytucja. Nie stoi. Grunt jest przygotowany. Z Wiki:

        “Państwo narodowe może samodzielnie – np. na podstawie Konstytucji – zdecydować o przekazaniu organizacji międzynarodowej wykonywania części swoich suwerennych kompetencji. Przykładem tego jest zapis w Konstytucji RP w art. 90 ust. 1: “Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach.”[1]”

        • Ale też jest ratunek
          To konieczne 2/3 głosów w sejmie i w senacie
          Art. 90
          1. Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach.
          2. Ustawa, wyrażająca zgodę na ratyfikację umowy międzynarodowej, o której mowa w ust. 1, jest uchwalana przez Sejm większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz przez Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

          Mam nadzieję, że śmieszne ludki z Solidarnej Polski będą głosować razem z PIS.
          Nawiasem mówiąc, Ziobro wyciągnięty z PIS wygląda blado i nijako, jest rzeczywiście zerem, tym razem medialnym. Ta formacja miała wygrywać wybory, ale chyba niewiele ugra poitycznie, nie da rady niestety, nawet przy wsparciu Rydzyka chyba sobie nie poradzi.
          Kurski śmierdzi cynizmem, jego też nikt go nie kupi, niepotrzebnie rozbili PIS.

    • Witaj Solano,
      Nic nie straciłaś. Było m.in. o tym, że zacofanej części społeczeństwa trzeba wytłumaczyć, że istnieje nowa definicja słowa suwerenność i niepodległość. Poza tym, jak mnie ktoś pyta co robić, to ja się pytam, a jak jest ? A jest tak, jak kiedyś w skeczu Laskowika ze Smoleniem. Na pytanie Laskowika: jak jest ? Smoleń odpowiada: a kto pyta ? I to jest wg mnie kanał.

      Mimo wszystko, nie chcę tak pesymistycznie patrzeć i światełko widziałabym w nieprzewidzianych zmianach, na które Polacy jako całość powinni reagować. Mam nadzieję na odruch bezwarunkowy, instynkt przetrwania.

      • Tak wczoraj w TVN siekielski czy morozowski
        przygotował program z wypowiedziami ekspertów, którzy stwierdzili że w tej chwili już żadne państwo nie jest suwerenne, poza takimi dykaturami jak korea północna, więc podpisanie jakichkolwiek traktatów niczego nie zmieni w naszej pozycji. Chciałem zapytac, zapomniałem, czemu w takim razie wszyscy naciskają żeby podpisać te traktaty, które niczego nie zmienią.

      • Wcale nie trzeba nowej definicji suwerenności
        To już jest załatwione, a ja naiwnie sądziłam, że na przeszkodzie stoi Konstytucja. Nie stoi. Grunt jest przygotowany. Z Wiki:

        “Państwo narodowe może samodzielnie – np. na podstawie Konstytucji – zdecydować o przekazaniu organizacji międzynarodowej wykonywania części swoich suwerennych kompetencji. Przykładem tego jest zapis w Konstytucji RP w art. 90 ust. 1: “Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach.”[1]”

        • Ale też jest ratunek
          To konieczne 2/3 głosów w sejmie i w senacie
          Art. 90
          1. Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach.
          2. Ustawa, wyrażająca zgodę na ratyfikację umowy międzynarodowej, o której mowa w ust. 1, jest uchwalana przez Sejm większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz przez Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

          Mam nadzieję, że śmieszne ludki z Solidarnej Polski będą głosować razem z PIS.
          Nawiasem mówiąc, Ziobro wyciągnięty z PIS wygląda blado i nijako, jest rzeczywiście zerem, tym razem medialnym. Ta formacja miała wygrywać wybory, ale chyba niewiele ugra poitycznie, nie da rady niestety, nawet przy wsparciu Rydzyka chyba sobie nie poradzi.
          Kurski śmierdzi cynizmem, jego też nikt go nie kupi, niepotrzebnie rozbili PIS.