Reklama

Mam dwie wiadomości i nic z tych rzeczy, nie żadna tam dobra i zła.

Mam dwie wiadomości i nic z tych rzeczy, nie żadna tam dobra i zła. Inne mam dwie wiadomości jedna pozbawiająca złudzeń, druga medialna. Którą się nie zajmować? Odpowiedź może być tylko jedna, oczywiście zajmę się wiadomością medialną, wszak z czegoś trzeba żyć, żeby nie powiedzieć przeżyć ciężkich czasach. Wiadomość medialna….nie dam sobie spokój, odżałuję tym razem wierszówkę i zrobię coś dla idei, zajmę się zupełnie gratis wiadomością nie pozostawiającą złudzeń. Takie wiadomości ciężko się sprzedają dlatego najpierw wrzucę parę ornamentów. Co byście zrobili gdyby Wam żona powiedziała, że zgubiła portfel i zamiast 8 puszek piwa, trzeba będzie od sąsiadów pożyczyć na margarynę typu masmix? Proszę o krótkie odpowiedzi, bo chciałbym się odnieść do każdej z nich. Start….

Reklama

No nie powiem, że ton odpowiedzi mnie zaskoczył, ale już propozycje, co należałoby powiedzieć i w niektórych przypadkach zrobić żonie, nieco mnie zmroziły. Czy Wy na pewno kochacie swoje żony? Odniosę się hurtem, nie wolno się tak odzywać do żony! Mamy Was nie uczyły? A już skandalem są te wszystkie propozycje, które musiałby się skończyć interwencją stomatologa, ortopedy, perukarza, wszystko to podnosi koszy utrzymania. Zgubiła? Trudno. Mamy kryzys trzeba ograniczyć konsumpcję i wydatki na nieszczęśliwe wypadki. Wstyd mi za Was, zachowujecie się jakbyście głosowali na POPiS. Zostawmy te ornamenty, wstępy i przejdźmy do wiadomości nie pozostawiającej złudzeń.

To czego nie wypadało powiedzieć żonie i czego nie godzi się żonie wyrządzić, trudno będzie powstrzymać w sobie, kiedy wam powiem jaką mam wiadomość i że w tej wiadomości nikt niczego nie zgubił, ale po prostu sobie wymyślił. Realizacja budżetu nie pozostawia złudzeń, tego nie ukrywa już ani pan buzia pełna miłości do polityki frazesów, ani pan Jan Vincent-Rostowski. Na pytanie gdzie pieniądze nie dostaniemy odpowiedzi zgubiliśmy, ukradli, spaliło się, dostaniemy odpowiedź, że u sąsiadów jest jeszcze gorzej. Jak u sąsiadów jest jeszcze gorzej, to nie będzie od kogo na masmix pożyczyć, dlatego obaj panowie karmią nas kolejnymi złudzeniami. Będzie pan/pani zadowolona, wszystko się ułoży, ponieważ geniusz finansów założył, że do kwietnia wydamy 16 miliardów, a potem…i tu uwaga…będziemy więcej dostawać od podatnika niż na podatnika wydawać.

Nie wiem, nie znam się, poza stukaniem w klawiaturę potrafię jeszcze skosić trawę i rozpalić w kominku, ale kiedy słyszę, że jakiś geniusz importowany w czasie kryzysu i w dobie prognoz, które niemal jak jeden mąż, zakładały największy dołek w trzecim i czwartym kwartale, uparł się w tym czasie zarobić więcej niż wydać, to odesłałbym go kosiarkę. Część panikuje co ta para jeszcze wymyśli i co jeszcze ukrywa, niektórzy twierdzą, że bark złudzeń zatrzyma się na 60 miliardach deficytu, albo nawet 7% PKB. Inni uspakajają, że ciągle mamy do czynienia z fachowcem od finansów i zatroskanym gospodarzem Donaldem, który w ogóle nie interesuje się ile małpek zamówił prezydent i co ma do powiedzenia człowiek z krzyżem na kasku.

Chciałbym jednak tych optymistów, zanim potraktuje importowanego ministra i karjowego Donalda jak nie jeden z Was chciał potraktować żonę, spytać o podstawy zaufania. Ufa się na podstawie tak zwanych przesłanek, nie chcę już się pastwić nad żonami, ale kiedy wzmiankowane swoim zwyczajem wracają nad ranem i próbują się do nas dobrać z nieświeżym oddechem, to trudno nam wierzyć, że wracają od koleżanki, po spożyciu szarlotki.  Zaufanie do takiego człowieka, który pod koniec 2008 roku twierdził, że kryzys nas ominie i dlatego możemy sobie spokojnie założyć 5% wzrost, dzięki temu będziemy mieli na papierze kilkadziesiąt miliardów, jest na poziomie porannego powrotu żony.

Mało tego, ci dwaj zapatrzeni w siebie panowie, znowelizowali własne absurdy w 2 tygodnie po uchwaleniu, takiego cudu jeszcze w Polsce nie obserwowaliśmy. Jeden z tych panów dwojga nazwisk w środę mówi Wyborczej, że KE krzywdzi prognozami Polskę, w czwartek po południu kiwa z podziwem głową w Timesie, oddając szacunek przenikliwości KE. Dlaczego nie wierzyć pesymistom, którzy niemal idealnie wstrzeli się w tempo ściemy panów magików od PR. O grudnia 2008 do maja 2009 założenia budżetu zmienią się najprawdopodobniej o 4% PKB. Jedną wirtualną operację oszczędnościową pod tytułem Klich ma mi tu nazbierać do wtorku 2 duże bański już przeżyliśmy. Schetyna pędzle i Śnieżki komisariatom pozabierał, Pitera piechurów na ulicę posłała, drogowcy dostali zamiast jednego papierka inny papierek. Z czego pytam grzecznie, to kolejne oszczędzanie? I czym łatanie wyrwy.

Z czego to już sobie tylko można zrobić kolejny numer w stylu to się przesunie, tam się przezwie inaczej i w fakturach będzie grało, tyle że za chwilę upomną się te zaległe kombinowane faktury. Pozostaje tylko to co każdy socjalista potrafić powinien, zwiększyć deficyt, podnieść akcyzę, przyłożyć innym podatkiem. Trudno trzeba się ratować, ale trzeba też pamiętać, że się na początku roku zarżnęło kilka inwestycji, parę ekip malarskich nie zarobi na komisariatach, przemysł zbrojeniowy zamiast modernizowania armii będzie wypłacał postojowe i odsetki do kredytów walutowych. Firmom, które leżą i kwiczą, sprzeda się jeszcze parę kopów podwyższając ceny paliw, składkę zusowską, albo inny domiar. Tym sposobem wpływy lawinowo wzrosną, warz z bezrobociem.

W efekcie znów się zaroi na ławkach przed sklepem, gdzie się będzie spożywać zasiłki. O strefie Euro można zapomnieć na rok minimum, a to oznacza, że przez rok spekulanci będą mogli robić w Polsce co im się podoba, za co my zapłacimy obsługą długu publicznego. Gdy pan Donald z panem importowanym Vincentem szli pod prąd całemu światu, pytałem delikatnie, czy aby na pewno takiego geniusza mam za ministra i czy aby na pewno historyk zna się na gospodarce.

Uspakajano mnie, że wszystko pod kontrolą, nie wydawać, najważniejsze nie wydawać i nie inwestować, co mnie większymi ciarkami częstowało. Obawiałem się tych polskich geniuszów, nie żebym chciał jak Obama pompować kasę złodziejom w gatunku AIG, ale strasznie się upierałem, aby jednak nie rezygnować z zamówień publicznych. Aby jednak budować drogi, na przekór kryzysowi i nawet kosztem deficytu, bo to zawsze ktoś na tym zarobi, ktoś będzie miał robotę, nie zasiłek i coś mimo deficytu fizycznie powstanie.

Geniusze jak górale czekali na lepszą pogodę i liczyli, że się samo na świecie naprawi. My sobie przycupniemy, na świecie się naprawi i nie robiąc nic wyjdziemy na największych cwaniaków w Europie. Kiedy mnie uspakajano jakoś nie mogłem uwierzyć, że zapadną się Niemcy i USA pod ziemię, a my będziemy ze swoim stoickim spokojem kupony odcinać. Tych dwóch panów od dawna podejrzewałem teraz już pewien, że im nie wierzę. Ci panowie zmieniają zdanie co dwa tygodnie i to na poziomie kilkunastu miliardów. Tych panów nie ma sensu już usprawiedliwiać, tych panów trzeba się bać, ja się boję. Uważajcie na swoje portfele, niezła ekipa się do nich dobiera.

Reklama

21 KOMENTARZE

  1. Wg Ministerstwa Finansów –
    Wg Ministerstwa Finansów – deficyt do końca kwietnia jest MNIEJSZY niż zakładano !!
    “W budżecie państwa na koniec kwietnia br. odnotowano 15,34 mld zł deficytu wobec rocznego planu 18,19 mld zł deficytu, podało Ministerstwo Finansów w komunikacie w piątek. Stanowi to 84,3% planu na cały bieżący rok.
    Według planu, zaprezentowanego w marcu przez wiceminister finansów Elżbietę Suchocką-Roguską, deficyt budżetu państwa miał wynieść w tym okresie 16,0 mld zł, czyli 88,1% zaplanowanych na cały 2009 rok. ”
    Czy to prawdopodobne ?
    NIe wiem. Nie znam się. Może tak jest, że na początku roku dochody nie równoważą wpływów, bo :
    – są zaplanowane podwyżki akcyzy na II połowę roku
    – trzeba zwrócić podatnikom nadpłacone podatki (mało kto płaci, a jeszcze rzadziej dopłaca do PITu)
    – nie wiem kiedy odciąga się dywidenty od spółek skarbu Państwa
    – itp.

    Ale, tak czy inaczej – tak funkcjonujące Państwo musi ZBANKRUTOWAĆ. Połowa zdolnych do pracy, pracuje + KRUSY, ZUSY, PRZEDWCZEŚNI EMERYCI, LIPNI RENCIŚCI, KOŚCIÓŁ, ZWIĄZKI ZAWODOWE, POLIITYCY, ROZROŚNIĘTA BIUROKACJA, ITP. Kto ma na to wszystko zarobić ?

    Nasz kraj wymaga pod tym względem rewolucji. Ale kto ją zrobi ? Politycy ? Bez żartów -barwy klubowe nie mają tu znaczenia. Jest to klasa pasożytująca na obecnych realiach.

    Może premierem (i prezydentem też) powinien zostać pewien ksiądz z zachodniopomorskiego, który w swojej parafii promuje zasadę: kto może pracować, a nie pracuje – ten nie je !

  2. Wg Ministerstwa Finansów –
    Wg Ministerstwa Finansów – deficyt do końca kwietnia jest MNIEJSZY niż zakładano !!
    “W budżecie państwa na koniec kwietnia br. odnotowano 15,34 mld zł deficytu wobec rocznego planu 18,19 mld zł deficytu, podało Ministerstwo Finansów w komunikacie w piątek. Stanowi to 84,3% planu na cały bieżący rok.
    Według planu, zaprezentowanego w marcu przez wiceminister finansów Elżbietę Suchocką-Roguską, deficyt budżetu państwa miał wynieść w tym okresie 16,0 mld zł, czyli 88,1% zaplanowanych na cały 2009 rok. ”
    Czy to prawdopodobne ?
    NIe wiem. Nie znam się. Może tak jest, że na początku roku dochody nie równoważą wpływów, bo :
    – są zaplanowane podwyżki akcyzy na II połowę roku
    – trzeba zwrócić podatnikom nadpłacone podatki (mało kto płaci, a jeszcze rzadziej dopłaca do PITu)
    – nie wiem kiedy odciąga się dywidenty od spółek skarbu Państwa
    – itp.

    Ale, tak czy inaczej – tak funkcjonujące Państwo musi ZBANKRUTOWAĆ. Połowa zdolnych do pracy, pracuje + KRUSY, ZUSY, PRZEDWCZEŚNI EMERYCI, LIPNI RENCIŚCI, KOŚCIÓŁ, ZWIĄZKI ZAWODOWE, POLIITYCY, ROZROŚNIĘTA BIUROKACJA, ITP. Kto ma na to wszystko zarobić ?

    Nasz kraj wymaga pod tym względem rewolucji. Ale kto ją zrobi ? Politycy ? Bez żartów -barwy klubowe nie mają tu znaczenia. Jest to klasa pasożytująca na obecnych realiach.

    Może premierem (i prezydentem też) powinien zostać pewien ksiądz z zachodniopomorskiego, który w swojej parafii promuje zasadę: kto może pracować, a nie pracuje – ten nie je !

  3. Wg Ministerstwa Finansów –
    Wg Ministerstwa Finansów – deficyt do końca kwietnia jest MNIEJSZY niż zakładano !!
    “W budżecie państwa na koniec kwietnia br. odnotowano 15,34 mld zł deficytu wobec rocznego planu 18,19 mld zł deficytu, podało Ministerstwo Finansów w komunikacie w piątek. Stanowi to 84,3% planu na cały bieżący rok.
    Według planu, zaprezentowanego w marcu przez wiceminister finansów Elżbietę Suchocką-Roguską, deficyt budżetu państwa miał wynieść w tym okresie 16,0 mld zł, czyli 88,1% zaplanowanych na cały 2009 rok. ”
    Czy to prawdopodobne ?
    NIe wiem. Nie znam się. Może tak jest, że na początku roku dochody nie równoważą wpływów, bo :
    – są zaplanowane podwyżki akcyzy na II połowę roku
    – trzeba zwrócić podatnikom nadpłacone podatki (mało kto płaci, a jeszcze rzadziej dopłaca do PITu)
    – nie wiem kiedy odciąga się dywidenty od spółek skarbu Państwa
    – itp.

    Ale, tak czy inaczej – tak funkcjonujące Państwo musi ZBANKRUTOWAĆ. Połowa zdolnych do pracy, pracuje + KRUSY, ZUSY, PRZEDWCZEŚNI EMERYCI, LIPNI RENCIŚCI, KOŚCIÓŁ, ZWIĄZKI ZAWODOWE, POLIITYCY, ROZROŚNIĘTA BIUROKACJA, ITP. Kto ma na to wszystko zarobić ?

    Nasz kraj wymaga pod tym względem rewolucji. Ale kto ją zrobi ? Politycy ? Bez żartów -barwy klubowe nie mają tu znaczenia. Jest to klasa pasożytująca na obecnych realiach.

    Może premierem (i prezydentem też) powinien zostać pewien ksiądz z zachodniopomorskiego, który w swojej parafii promuje zasadę: kto może pracować, a nie pracuje – ten nie je !

  4. Sama święta prawda, tylko
    Sama święta prawda, tylko trochę za dużo wiary w jakieś zbawienne “inwestycje”. W rozumieniu polityków polegają one na wylaniu maksymalnej ilości betonu i wbijaniu słupów pod piękne biurowce “aby ludzie mieli pracę”.
    Aby uszczęśliwić wybraną grupę ludzi pracą trzeba niestety ogolić z forsy resztę społeczeństwa by na wypłaty starczyło. W socjalizmie nie da się inaczej, bo w takim systemie inwestuje państwo, czyli podatnicy.
    Budują wprawdzie firmy prywatne, ale za pieniądze “rządowe”. Im bardziej materiało- i praco- chłonna “inwestycja” tym lepiej. Podatnicy zrzucą się na postawienie fabryki, na płace, i dopłacą do eksportu, gospodarka wręcz kwitnie panie dzieju.
    W pewnym momencie niema już wolnego miejsca na lanie asfaltu i betonu (tak jak w Niemczech), co wtedy się robi? Ano wali się forsę w pola wiatraków, składowanie ceodwa w podziemnych bunkrach i szaleństwo trwa aż w końcu coś pieprznie i trzeba płacić rachunki.
    Ameryka, to zupełnie odrębny przypadek. To jedyny kraj który ma fabrykę światowej waluty. Dzięki temu wszystkie koszty błędów i wypaczeń USA spłaca reszta świata.

  5. Sama święta prawda, tylko
    Sama święta prawda, tylko trochę za dużo wiary w jakieś zbawienne “inwestycje”. W rozumieniu polityków polegają one na wylaniu maksymalnej ilości betonu i wbijaniu słupów pod piękne biurowce “aby ludzie mieli pracę”.
    Aby uszczęśliwić wybraną grupę ludzi pracą trzeba niestety ogolić z forsy resztę społeczeństwa by na wypłaty starczyło. W socjalizmie nie da się inaczej, bo w takim systemie inwestuje państwo, czyli podatnicy.
    Budują wprawdzie firmy prywatne, ale za pieniądze “rządowe”. Im bardziej materiało- i praco- chłonna “inwestycja” tym lepiej. Podatnicy zrzucą się na postawienie fabryki, na płace, i dopłacą do eksportu, gospodarka wręcz kwitnie panie dzieju.
    W pewnym momencie niema już wolnego miejsca na lanie asfaltu i betonu (tak jak w Niemczech), co wtedy się robi? Ano wali się forsę w pola wiatraków, składowanie ceodwa w podziemnych bunkrach i szaleństwo trwa aż w końcu coś pieprznie i trzeba płacić rachunki.
    Ameryka, to zupełnie odrębny przypadek. To jedyny kraj który ma fabrykę światowej waluty. Dzięki temu wszystkie koszty błędów i wypaczeń USA spłaca reszta świata.

  6. Sama święta prawda, tylko
    Sama święta prawda, tylko trochę za dużo wiary w jakieś zbawienne “inwestycje”. W rozumieniu polityków polegają one na wylaniu maksymalnej ilości betonu i wbijaniu słupów pod piękne biurowce “aby ludzie mieli pracę”.
    Aby uszczęśliwić wybraną grupę ludzi pracą trzeba niestety ogolić z forsy resztę społeczeństwa by na wypłaty starczyło. W socjalizmie nie da się inaczej, bo w takim systemie inwestuje państwo, czyli podatnicy.
    Budują wprawdzie firmy prywatne, ale za pieniądze “rządowe”. Im bardziej materiało- i praco- chłonna “inwestycja” tym lepiej. Podatnicy zrzucą się na postawienie fabryki, na płace, i dopłacą do eksportu, gospodarka wręcz kwitnie panie dzieju.
    W pewnym momencie niema już wolnego miejsca na lanie asfaltu i betonu (tak jak w Niemczech), co wtedy się robi? Ano wali się forsę w pola wiatraków, składowanie ceodwa w podziemnych bunkrach i szaleństwo trwa aż w końcu coś pieprznie i trzeba płacić rachunki.
    Ameryka, to zupełnie odrębny przypadek. To jedyny kraj który ma fabrykę światowej waluty. Dzięki temu wszystkie koszty błędów i wypaczeń USA spłaca reszta świata.

  7. Pieprzysz Matko Kurko jak potłuczony
    Ktokolwiek interesował się finansami państwa i budżetem w źródłach innych niż pieprzenie kaczorów i ich bandy idiotów ekonomicznych, ten wie, że ZAWSZE na początku roku deficyt rośnie szybko, potem sie cofa i pod koniec roku znowu przyrasta, bo na początku roku DOCHODY SĄ NIŻSZE, BO ZIMA, a jeśli chodzi o drugą stronę bilansu to WYDATKI SĄ WYŻSZE BO ZIMA. Obowiązuje tu tzw. “krzywa wielbłąda”, która pokazuje w ciągu roku dwa szczyty wydatków i dwa szczyty dochodów, niestety NIE SPOTYKAJĄ SIĘ ONE W TYM SAMYM CZASIE.
    Ten fakt wykorzystują SABOTAŻYŚCI, żeby podpuszczać PROSTACZKÓW do akcji przeciwko własnym interesom, które mówią, że NIEWSKAZANE SĄ AKCJE TYPU “GWAŁTOWNE I NIESKOORDYNOWANE RUCHY MAŁEGO JASIA W GŁĘBOKIEJ PRZERĘBLI”. Nie przedstawiaj się więc MK nam jako ten CIEMNY LUD, KTÓRY TO KUPIŁ.

  8. Pieprzysz Matko Kurko jak potłuczony
    Ktokolwiek interesował się finansami państwa i budżetem w źródłach innych niż pieprzenie kaczorów i ich bandy idiotów ekonomicznych, ten wie, że ZAWSZE na początku roku deficyt rośnie szybko, potem sie cofa i pod koniec roku znowu przyrasta, bo na początku roku DOCHODY SĄ NIŻSZE, BO ZIMA, a jeśli chodzi o drugą stronę bilansu to WYDATKI SĄ WYŻSZE BO ZIMA. Obowiązuje tu tzw. “krzywa wielbłąda”, która pokazuje w ciągu roku dwa szczyty wydatków i dwa szczyty dochodów, niestety NIE SPOTYKAJĄ SIĘ ONE W TYM SAMYM CZASIE.
    Ten fakt wykorzystują SABOTAŻYŚCI, żeby podpuszczać PROSTACZKÓW do akcji przeciwko własnym interesom, które mówią, że NIEWSKAZANE SĄ AKCJE TYPU “GWAŁTOWNE I NIESKOORDYNOWANE RUCHY MAŁEGO JASIA W GŁĘBOKIEJ PRZERĘBLI”. Nie przedstawiaj się więc MK nam jako ten CIEMNY LUD, KTÓRY TO KUPIŁ.

  9. Pieprzysz Matko Kurko jak potłuczony
    Ktokolwiek interesował się finansami państwa i budżetem w źródłach innych niż pieprzenie kaczorów i ich bandy idiotów ekonomicznych, ten wie, że ZAWSZE na początku roku deficyt rośnie szybko, potem sie cofa i pod koniec roku znowu przyrasta, bo na początku roku DOCHODY SĄ NIŻSZE, BO ZIMA, a jeśli chodzi o drugą stronę bilansu to WYDATKI SĄ WYŻSZE BO ZIMA. Obowiązuje tu tzw. “krzywa wielbłąda”, która pokazuje w ciągu roku dwa szczyty wydatków i dwa szczyty dochodów, niestety NIE SPOTYKAJĄ SIĘ ONE W TYM SAMYM CZASIE.
    Ten fakt wykorzystują SABOTAŻYŚCI, żeby podpuszczać PROSTACZKÓW do akcji przeciwko własnym interesom, które mówią, że NIEWSKAZANE SĄ AKCJE TYPU “GWAŁTOWNE I NIESKOORDYNOWANE RUCHY MAŁEGO JASIA W GŁĘBOKIEJ PRZERĘBLI”. Nie przedstawiaj się więc MK nam jako ten CIEMNY LUD, KTÓRY TO KUPIŁ.