Reklama

Ile trzeba wam zapłacić, abyście się wynieśli? – 80 tysięcy ukraińskich internatutów podpisało się pod takim pytaniem pod adresem rządzących.

Ile trzeba wam zapłacić, abyście się wynieśli? – 80 tysięcy ukraińskich internatutów podpisało się pod takim pytaniem pod adresem rządzących. Bezpośrednio pytanie przekazał prezydentowi Wiktorowi Juszczence dziennikarz gazety internetowej Ukraińska Prawda. Otrzymał odpowiedź, że ofiarowanie pieniędzy za opuszczenie kraju to polityczna korupcja. Trudno wyczuć, czy był to żart, czy przejaw bezsilnej wściekłości pana prezydenta. Jego współpracownicy, z kolei – jak donosi portal – całkiem poważnie oświadczyli, że większość podpisów pod pytaniem-wezwaniem do banicji pochodzi z zagranicy. W domyśle: z Rosji.

Gruszek w popiele nie zasypia bynajmniej również premier Julia Tymoszenko i jej blok. Nieustającą troską pani premier, jak wiadomo, jest ostateczne skompromitowanie prezydenta. Miał on, według niej, dopuścić sie gigantycznej malwersacji finansowej grając, wespół z bankiem centralnym, na spadek kursu hrywny.To już nie przelewki. Nie jakaś polityczna zagrywka po tytułem: rozwiązujemy parlament i rozpisujemy nowe wybory. To godzenie w byt Narodu. Spychanie państwa na skraj bankructwa. Do czego niewiele brakuje. Bo kryzys walnął w Ukrainę z całą mocą. Stalowe filary gospodarki nie wytrzymały uderzenia światowej recesji.

Reklama

Piękna Julia i jej poplecznicy uznali przeto, że niegdysiejszy sojusznik, obecny prezydent stanowi dla państwa poważną groźbę i należy go od władzy odsunąć. Tym bardziej, że jeśli nie ja jego, to on mnie. Sondaże sondażami (Tymoszenko-20%, Juszczenko-5%), ale, wiadomo, łaska wyborcy na pstrym koniu jeździ. Juszczenkę trzeba z polityki wyeliminować raz na zawsze. Ponieważ impeachmentu ukraińska konstytucja nie przewiduje, Julia Tymoszenko zagrała z zaskoczenia. Otóż postanowiła zaskarżyć wynik wyborów prezydenckich z 2004 roku. Bo to w świetle prawa jest możliwe!

Ukraińska i światowa opinia osłupiała. W 2004 wszyscy wierzyli w autentyczność pomarańczowej rewolucji. Jej głównymi aktorami byli ukraińscy wyborcy, którzy na kijowskim Majdanie, a także w innych miastach, przez wiele dni protestowali przeciw fałszerstwom II tury wyborów prezydenckich. Nie godzili się z werdyktem komisji wyborczej wskazującej Wiktora Janukowycza jako zwycięzcę. Nie chcieli, aby rządził nimi faworyt Putina, facet z przeszłością drobnego rzezimieszka, silny poparciem rosyjskich i ukraińskich szemranych oligarchów. Nie przyjmowali do wiadomości, że prezydentem mógłby zostać ktoś inny niż Wiktor Juszczenko. I że mógłby nie uhonorować stanowiskiem premiera najwierniejszego swojego sojusznika, Julię Tymoszenko. Świat stanął po ich stronie. Zaangażowali się w pomarańczową rewolucję przywódcy europejscy. I udało się. Zarządzono III turę głosowania. W wyniku której niewielką przewagą wygrał ten, o którego walczył Majdan: Wiktor Juszczenko. Pomarańczowy sen nie trwał jednak długo. Teraz Julia Tymoszenko kwestionuje legitymizację jego istoty.

Tylko sami Ukraińcy mogą rozsądzić, na kim spoczywa główny ciężar winy. Pogłębiają się historyczne i społeczne podziały. Narasta rozgoryczenie i wściekłość. Wielki brat triumfuje. Jak zwykle o tej porze roku wprowadza do gry gazowego straszaka. Sąsiedzi, bliżsi i dalsi, zapewne po cichu powtarzają sobie: już nigdy i nigdzie nie damy się zwieść i wikłać w nie swoją demokrację.

Przecież wiadomo było, że to nie może się udać. Słychać i takie opinie. Kolorowe mrzonki, ukraińska, gruzińska, kirgiska … Nie to co my. Z naszą spełnioną tęsknotą do własnej, niezależnej państwowości. Z historyczną tradycją tolerancji, umiłowania wolności, równości i braterstwa. Nasze demokratyczne fundamenty trzymają się mocno. A i trwałe sojusze, integracja z Europą, lokują nas po jasnej stronie mocy. Niby prawda. Ale w burzeniu naszych mitów założycielskich, Solidarności, Okrągłego Stołu, III RP, w podgryzaniu mitu zjednoczonej Europy jesteśmy równie groteskowi jak Ukraińcy, którzy właśnie zakwestionowali swoją pomarańczową rewolucję. Choć nigdy i nigdzie nie jest tak, że wszyscy są za polityczną groteskę jednako odpowiedzialni, konsekwencje zawsze ponosi cała wspólnota. Dlatego aż ręka i język świerzbią, aby śladem ukraińskich internautów skierować do niektórych naszych rozgrywających władzę podobne pytanie: ile trzeba wam zapłacić, abyście się wynieśli?

Reklama

73 KOMENTARZE

    • trzeba by trochę odczekać
      jestem za tym, aby trochę odczekać, nie tylko, aby nie posądzono nas o plagiat, głównie dlatego, że w boże święta trochę inicjatywy zgłaszać nie wypada; choć z drugiej strony należałoby pilnie obserwować rynek coby zanadto nie przepłacić

    • trzeba by trochę odczekać
      jestem za tym, aby trochę odczekać, nie tylko, aby nie posądzono nas o plagiat, głównie dlatego, że w boże święta trochę inicjatywy zgłaszać nie wypada; choć z drugiej strony należałoby pilnie obserwować rynek coby zanadto nie przepłacić

    • trzeba by trochę odczekać
      jestem za tym, aby trochę odczekać, nie tylko, aby nie posądzono nas o plagiat, głównie dlatego, że w boże święta trochę inicjatywy zgłaszać nie wypada; choć z drugiej strony należałoby pilnie obserwować rynek coby zanadto nie przepłacić

    • trzeba by trochę odczekać
      jestem za tym, aby trochę odczekać, nie tylko, aby nie posądzono nas o plagiat, głównie dlatego, że w boże święta trochę inicjatywy zgłaszać nie wypada; choć z drugiej strony należałoby pilnie obserwować rynek coby zanadto nie przepłacić

    • trzeba by trochę odczekać
      jestem za tym, aby trochę odczekać, nie tylko, aby nie posądzono nas o plagiat, głównie dlatego, że w boże święta trochę inicjatywy zgłaszać nie wypada; choć z drugiej strony należałoby pilnie obserwować rynek coby zanadto nie przepłacić

    • trzeba by trochę odczekać
      jestem za tym, aby trochę odczekać, nie tylko, aby nie posądzono nas o plagiat, głównie dlatego, że w boże święta trochę inicjatywy zgłaszać nie wypada; choć z drugiej strony należałoby pilnie obserwować rynek coby zanadto nie przepłacić

    • trzeba by trochę odczekać
      jestem za tym, aby trochę odczekać, nie tylko, aby nie posądzono nas o plagiat, głównie dlatego, że w boże święta trochę inicjatywy zgłaszać nie wypada; choć z drugiej strony należałoby pilnie obserwować rynek coby zanadto nie przepłacić

  1. każdy ma swoja prawdę
    spędziłam tam całą końcówkę roku 2004, "pomagałam" jako zagraniczny obserwator, tak samo jak nam zagranica "pomagała"; zapewniam Cię, że wiara i nadzieja wyborców i tych, co koczowali w mrozie na majdanach (ja akurat widzialam również np. majdan w Sumach) były całkiem autentyczne; ale każdemu wolno wierzyć w swoją prawdę, także w to że Solidarność, nie mówiąc już o Okrągłym Stole, to twory SB i CIA, do wyboru, do koloru

    • ja też byłem na Ukrainie w czasie rewolucji
      Do Majdanu co prawda nie dojechałem, ale byłem we Lwowie i okolicach. To było wspaniałe przeżycie. Ukraińcy są w ogóle solidarnym narodem, dużo solidarniejszym od nas, i wtedy pokazali, że nie dadzą sobie dmuchać w kaszę. Tym większe rozczarowanie panuje pewnie tam teraz.

      Dzisiaj czytałem wywiad z Andriuchowiczem w Spieglu. Dowiedziałem się z niego, że na 450 posłów do kijowskiego parlamentu 400 jest milionerami. To chyba tłumaczy wszystko. Kafka napisał, że każda rewolucja wyparowuje i pozostaje po niej jedynie szlam nowej biurokracji (die Revolution verdampft, und es bleibt nur der Schlamm einer neuen Bürokratie).

      Andriuchowicz ma słuszne pretensje do Juszczenki i Tymoszenko, choć przypomina, że najprawdopodobniej już od dawna gra nimi Moskwa.

      W sumie sytuacja bez wyjścia.

      Czas na nowych przywódców? Tylko skąd pewność, że nie okażą się demagogami w stylu naszych Kaczyńskich, Lepperów, Rydzyków i Giertychów? Aż strach pomyśleć.

      http://www.spiegel.de/politik/ausland/0,1518,598380,00.html

  2. każdy ma swoja prawdę
    spędziłam tam całą końcówkę roku 2004, "pomagałam" jako zagraniczny obserwator, tak samo jak nam zagranica "pomagała"; zapewniam Cię, że wiara i nadzieja wyborców i tych, co koczowali w mrozie na majdanach (ja akurat widzialam również np. majdan w Sumach) były całkiem autentyczne; ale każdemu wolno wierzyć w swoją prawdę, także w to że Solidarność, nie mówiąc już o Okrągłym Stole, to twory SB i CIA, do wyboru, do koloru

    • ja też byłem na Ukrainie w czasie rewolucji
      Do Majdanu co prawda nie dojechałem, ale byłem we Lwowie i okolicach. To było wspaniałe przeżycie. Ukraińcy są w ogóle solidarnym narodem, dużo solidarniejszym od nas, i wtedy pokazali, że nie dadzą sobie dmuchać w kaszę. Tym większe rozczarowanie panuje pewnie tam teraz.

      Dzisiaj czytałem wywiad z Andriuchowiczem w Spieglu. Dowiedziałem się z niego, że na 450 posłów do kijowskiego parlamentu 400 jest milionerami. To chyba tłumaczy wszystko. Kafka napisał, że każda rewolucja wyparowuje i pozostaje po niej jedynie szlam nowej biurokracji (die Revolution verdampft, und es bleibt nur der Schlamm einer neuen Bürokratie).

      Andriuchowicz ma słuszne pretensje do Juszczenki i Tymoszenko, choć przypomina, że najprawdopodobniej już od dawna gra nimi Moskwa.

      W sumie sytuacja bez wyjścia.

      Czas na nowych przywódców? Tylko skąd pewność, że nie okażą się demagogami w stylu naszych Kaczyńskich, Lepperów, Rydzyków i Giertychów? Aż strach pomyśleć.

      http://www.spiegel.de/politik/ausland/0,1518,598380,00.html

    • ja też byłem na Ukrainie w czasie rewolucji
      Do Majdanu co prawda nie dojechałem, ale byłem we Lwowie i okolicach. To było wspaniałe przeżycie. Ukraińcy są w ogóle solidarnym narodem, dużo solidarniejszym od nas, i wtedy pokazali, że nie dadzą sobie dmuchać w kaszę. Tym większe rozczarowanie panuje pewnie tam teraz.

      Dzisiaj czytałem wywiad z Andriuchowiczem w Spieglu. Dowiedziałem się z niego, że na 450 posłów do kijowskiego parlamentu 400 jest milionerami. To chyba tłumaczy wszystko. Kafka napisał, że każda rewolucja wyparowuje i pozostaje po niej jedynie szlam nowej biurokracji (die Revolution verdampft, und es bleibt nur der Schlamm einer neuen Bürokratie).

      Andriuchowicz ma słuszne pretensje do Juszczenki i Tymoszenko, choć przypomina, że najprawdopodobniej już od dawna gra nimi Moskwa.

      W sumie sytuacja bez wyjścia.

      Czas na nowych przywódców? Tylko skąd pewność, że nie okażą się demagogami w stylu naszych Kaczyńskich, Lepperów, Rydzyków i Giertychów? Aż strach pomyśleć.

      http://www.spiegel.de/politik/ausland/0,1518,598380,00.html

  3. każdy ma swoja prawdę
    spędziłam tam całą końcówkę roku 2004, "pomagałam" jako zagraniczny obserwator, tak samo jak nam zagranica "pomagała"; zapewniam Cię, że wiara i nadzieja wyborców i tych, co koczowali w mrozie na majdanach (ja akurat widzialam również np. majdan w Sumach) były całkiem autentyczne; ale każdemu wolno wierzyć w swoją prawdę, także w to że Solidarność, nie mówiąc już o Okrągłym Stole, to twory SB i CIA, do wyboru, do koloru

    • ja też byłem na Ukrainie w czasie rewolucji
      Do Majdanu co prawda nie dojechałem, ale byłem we Lwowie i okolicach. To było wspaniałe przeżycie. Ukraińcy są w ogóle solidarnym narodem, dużo solidarniejszym od nas, i wtedy pokazali, że nie dadzą sobie dmuchać w kaszę. Tym większe rozczarowanie panuje pewnie tam teraz.

      Dzisiaj czytałem wywiad z Andriuchowiczem w Spieglu. Dowiedziałem się z niego, że na 450 posłów do kijowskiego parlamentu 400 jest milionerami. To chyba tłumaczy wszystko. Kafka napisał, że każda rewolucja wyparowuje i pozostaje po niej jedynie szlam nowej biurokracji (die Revolution verdampft, und es bleibt nur der Schlamm einer neuen Bürokratie).

      Andriuchowicz ma słuszne pretensje do Juszczenki i Tymoszenko, choć przypomina, że najprawdopodobniej już od dawna gra nimi Moskwa.

      W sumie sytuacja bez wyjścia.

      Czas na nowych przywódców? Tylko skąd pewność, że nie okażą się demagogami w stylu naszych Kaczyńskich, Lepperów, Rydzyków i Giertychów? Aż strach pomyśleć.

      http://www.spiegel.de/politik/ausland/0,1518,598380,00.html

  4. każdy ma swoja prawdę
    spędziłam tam całą końcówkę roku 2004, "pomagałam" jako zagraniczny obserwator, tak samo jak nam zagranica "pomagała"; zapewniam Cię, że wiara i nadzieja wyborców i tych, co koczowali w mrozie na majdanach (ja akurat widzialam również np. majdan w Sumach) były całkiem autentyczne; ale każdemu wolno wierzyć w swoją prawdę, także w to że Solidarność, nie mówiąc już o Okrągłym Stole, to twory SB i CIA, do wyboru, do koloru

    • ja też byłem na Ukrainie w czasie rewolucji
      Do Majdanu co prawda nie dojechałem, ale byłem we Lwowie i okolicach. To było wspaniałe przeżycie. Ukraińcy są w ogóle solidarnym narodem, dużo solidarniejszym od nas, i wtedy pokazali, że nie dadzą sobie dmuchać w kaszę. Tym większe rozczarowanie panuje pewnie tam teraz.

      Dzisiaj czytałem wywiad z Andriuchowiczem w Spieglu. Dowiedziałem się z niego, że na 450 posłów do kijowskiego parlamentu 400 jest milionerami. To chyba tłumaczy wszystko. Kafka napisał, że każda rewolucja wyparowuje i pozostaje po niej jedynie szlam nowej biurokracji (die Revolution verdampft, und es bleibt nur der Schlamm einer neuen Bürokratie).

      Andriuchowicz ma słuszne pretensje do Juszczenki i Tymoszenko, choć przypomina, że najprawdopodobniej już od dawna gra nimi Moskwa.

      W sumie sytuacja bez wyjścia.

      Czas na nowych przywódców? Tylko skąd pewność, że nie okażą się demagogami w stylu naszych Kaczyńskich, Lepperów, Rydzyków i Giertychów? Aż strach pomyśleć.

      http://www.spiegel.de/politik/ausland/0,1518,598380,00.html

  5. każdy ma swoja prawdę
    spędziłam tam całą końcówkę roku 2004, "pomagałam" jako zagraniczny obserwator, tak samo jak nam zagranica "pomagała"; zapewniam Cię, że wiara i nadzieja wyborców i tych, co koczowali w mrozie na majdanach (ja akurat widzialam również np. majdan w Sumach) były całkiem autentyczne; ale każdemu wolno wierzyć w swoją prawdę, także w to że Solidarność, nie mówiąc już o Okrągłym Stole, to twory SB i CIA, do wyboru, do koloru

    • ja też byłem na Ukrainie w czasie rewolucji
      Do Majdanu co prawda nie dojechałem, ale byłem we Lwowie i okolicach. To było wspaniałe przeżycie. Ukraińcy są w ogóle solidarnym narodem, dużo solidarniejszym od nas, i wtedy pokazali, że nie dadzą sobie dmuchać w kaszę. Tym większe rozczarowanie panuje pewnie tam teraz.

      Dzisiaj czytałem wywiad z Andriuchowiczem w Spieglu. Dowiedziałem się z niego, że na 450 posłów do kijowskiego parlamentu 400 jest milionerami. To chyba tłumaczy wszystko. Kafka napisał, że każda rewolucja wyparowuje i pozostaje po niej jedynie szlam nowej biurokracji (die Revolution verdampft, und es bleibt nur der Schlamm einer neuen Bürokratie).

      Andriuchowicz ma słuszne pretensje do Juszczenki i Tymoszenko, choć przypomina, że najprawdopodobniej już od dawna gra nimi Moskwa.

      W sumie sytuacja bez wyjścia.

      Czas na nowych przywódców? Tylko skąd pewność, że nie okażą się demagogami w stylu naszych Kaczyńskich, Lepperów, Rydzyków i Giertychów? Aż strach pomyśleć.

      http://www.spiegel.de/politik/ausland/0,1518,598380,00.html

  6. każdy ma swoja prawdę
    spędziłam tam całą końcówkę roku 2004, "pomagałam" jako zagraniczny obserwator, tak samo jak nam zagranica "pomagała"; zapewniam Cię, że wiara i nadzieja wyborców i tych, co koczowali w mrozie na majdanach (ja akurat widzialam również np. majdan w Sumach) były całkiem autentyczne; ale każdemu wolno wierzyć w swoją prawdę, także w to że Solidarność, nie mówiąc już o Okrągłym Stole, to twory SB i CIA, do wyboru, do koloru

    • ja też byłem na Ukrainie w czasie rewolucji
      Do Majdanu co prawda nie dojechałem, ale byłem we Lwowie i okolicach. To było wspaniałe przeżycie. Ukraińcy są w ogóle solidarnym narodem, dużo solidarniejszym od nas, i wtedy pokazali, że nie dadzą sobie dmuchać w kaszę. Tym większe rozczarowanie panuje pewnie tam teraz.

      Dzisiaj czytałem wywiad z Andriuchowiczem w Spieglu. Dowiedziałem się z niego, że na 450 posłów do kijowskiego parlamentu 400 jest milionerami. To chyba tłumaczy wszystko. Kafka napisał, że każda rewolucja wyparowuje i pozostaje po niej jedynie szlam nowej biurokracji (die Revolution verdampft, und es bleibt nur der Schlamm einer neuen Bürokratie).

      Andriuchowicz ma słuszne pretensje do Juszczenki i Tymoszenko, choć przypomina, że najprawdopodobniej już od dawna gra nimi Moskwa.

      W sumie sytuacja bez wyjścia.

      Czas na nowych przywódców? Tylko skąd pewność, że nie okażą się demagogami w stylu naszych Kaczyńskich, Lepperów, Rydzyków i Giertychów? Aż strach pomyśleć.

      http://www.spiegel.de/politik/ausland/0,1518,598380,00.html

  7. każdy ma swoja prawdę
    spędziłam tam całą końcówkę roku 2004, "pomagałam" jako zagraniczny obserwator, tak samo jak nam zagranica "pomagała"; zapewniam Cię, że wiara i nadzieja wyborców i tych, co koczowali w mrozie na majdanach (ja akurat widzialam również np. majdan w Sumach) były całkiem autentyczne; ale każdemu wolno wierzyć w swoją prawdę, także w to że Solidarność, nie mówiąc już o Okrągłym Stole, to twory SB i CIA, do wyboru, do koloru

    • ja też byłem na Ukrainie w czasie rewolucji
      Do Majdanu co prawda nie dojechałem, ale byłem we Lwowie i okolicach. To było wspaniałe przeżycie. Ukraińcy są w ogóle solidarnym narodem, dużo solidarniejszym od nas, i wtedy pokazali, że nie dadzą sobie dmuchać w kaszę. Tym większe rozczarowanie panuje pewnie tam teraz.

      Dzisiaj czytałem wywiad z Andriuchowiczem w Spieglu. Dowiedziałem się z niego, że na 450 posłów do kijowskiego parlamentu 400 jest milionerami. To chyba tłumaczy wszystko. Kafka napisał, że każda rewolucja wyparowuje i pozostaje po niej jedynie szlam nowej biurokracji (die Revolution verdampft, und es bleibt nur der Schlamm einer neuen Bürokratie).

      Andriuchowicz ma słuszne pretensje do Juszczenki i Tymoszenko, choć przypomina, że najprawdopodobniej już od dawna gra nimi Moskwa.

      W sumie sytuacja bez wyjścia.

      Czas na nowych przywódców? Tylko skąd pewność, że nie okażą się demagogami w stylu naszych Kaczyńskich, Lepperów, Rydzyków i Giertychów? Aż strach pomyśleć.

      http://www.spiegel.de/politik/ausland/0,1518,598380,00.html

  8. Granice wszelkiej groteski
    Granice wszelkiej groteski przekroczyli polscy politycy, którzy z okazji Świąt pokłócili się ponoć o Świętego Mikołaja. Na szczęście poświęciłem dziś mało czasu na wiadomości, dlatego nie wgłębiłem się zbytnio w myśli głupiomędrków.
    Pozdrawiam.

  9. Granice wszelkiej groteski
    Granice wszelkiej groteski przekroczyli polscy politycy, którzy z okazji Świąt pokłócili się ponoć o Świętego Mikołaja. Na szczęście poświęciłem dziś mało czasu na wiadomości, dlatego nie wgłębiłem się zbytnio w myśli głupiomędrków.
    Pozdrawiam.

  10. Granice wszelkiej groteski
    Granice wszelkiej groteski przekroczyli polscy politycy, którzy z okazji Świąt pokłócili się ponoć o Świętego Mikołaja. Na szczęście poświęciłem dziś mało czasu na wiadomości, dlatego nie wgłębiłem się zbytnio w myśli głupiomędrków.
    Pozdrawiam.

  11. Granice wszelkiej groteski
    Granice wszelkiej groteski przekroczyli polscy politycy, którzy z okazji Świąt pokłócili się ponoć o Świętego Mikołaja. Na szczęście poświęciłem dziś mało czasu na wiadomości, dlatego nie wgłębiłem się zbytnio w myśli głupiomędrków.
    Pozdrawiam.

  12. Granice wszelkiej groteski
    Granice wszelkiej groteski przekroczyli polscy politycy, którzy z okazji Świąt pokłócili się ponoć o Świętego Mikołaja. Na szczęście poświęciłem dziś mało czasu na wiadomości, dlatego nie wgłębiłem się zbytnio w myśli głupiomędrków.
    Pozdrawiam.

  13. Granice wszelkiej groteski
    Granice wszelkiej groteski przekroczyli polscy politycy, którzy z okazji Świąt pokłócili się ponoć o Świętego Mikołaja. Na szczęście poświęciłem dziś mało czasu na wiadomości, dlatego nie wgłębiłem się zbytnio w myśli głupiomędrków.
    Pozdrawiam.

  14. Granice wszelkiej groteski
    Granice wszelkiej groteski przekroczyli polscy politycy, którzy z okazji Świąt pokłócili się ponoć o Świętego Mikołaja. Na szczęście poświęciłem dziś mało czasu na wiadomości, dlatego nie wgłębiłem się zbytnio w myśli głupiomędrków.
    Pozdrawiam.

  15. sama o tym marzę, Romskey
    znaczy, cudownie byłoby taką regułę znaleźć; bo oczywiście trafiłeś w sedno, na którejś z przeglądarek umieścilam motto: najłatwiej powiedzieć, że ryba psuje się od głowy. Tak po prostu nie jest! Także, niestety, nie dam sobie wciskać kitu, że zła historia jest za wszystko odpowiedzialna. Przeklęty, zaczarowany krąg, błędne koło, vicious circle, jak mówią anglo-sasy

  16. sama o tym marzę, Romskey
    znaczy, cudownie byłoby taką regułę znaleźć; bo oczywiście trafiłeś w sedno, na którejś z przeglądarek umieścilam motto: najłatwiej powiedzieć, że ryba psuje się od głowy. Tak po prostu nie jest! Także, niestety, nie dam sobie wciskać kitu, że zła historia jest za wszystko odpowiedzialna. Przeklęty, zaczarowany krąg, błędne koło, vicious circle, jak mówią anglo-sasy

  17. sama o tym marzę, Romskey
    znaczy, cudownie byłoby taką regułę znaleźć; bo oczywiście trafiłeś w sedno, na którejś z przeglądarek umieścilam motto: najłatwiej powiedzieć, że ryba psuje się od głowy. Tak po prostu nie jest! Także, niestety, nie dam sobie wciskać kitu, że zła historia jest za wszystko odpowiedzialna. Przeklęty, zaczarowany krąg, błędne koło, vicious circle, jak mówią anglo-sasy

  18. sama o tym marzę, Romskey
    znaczy, cudownie byłoby taką regułę znaleźć; bo oczywiście trafiłeś w sedno, na którejś z przeglądarek umieścilam motto: najłatwiej powiedzieć, że ryba psuje się od głowy. Tak po prostu nie jest! Także, niestety, nie dam sobie wciskać kitu, że zła historia jest za wszystko odpowiedzialna. Przeklęty, zaczarowany krąg, błędne koło, vicious circle, jak mówią anglo-sasy

  19. sama o tym marzę, Romskey
    znaczy, cudownie byłoby taką regułę znaleźć; bo oczywiście trafiłeś w sedno, na którejś z przeglądarek umieścilam motto: najłatwiej powiedzieć, że ryba psuje się od głowy. Tak po prostu nie jest! Także, niestety, nie dam sobie wciskać kitu, że zła historia jest za wszystko odpowiedzialna. Przeklęty, zaczarowany krąg, błędne koło, vicious circle, jak mówią anglo-sasy

  20. sama o tym marzę, Romskey
    znaczy, cudownie byłoby taką regułę znaleźć; bo oczywiście trafiłeś w sedno, na którejś z przeglądarek umieścilam motto: najłatwiej powiedzieć, że ryba psuje się od głowy. Tak po prostu nie jest! Także, niestety, nie dam sobie wciskać kitu, że zła historia jest za wszystko odpowiedzialna. Przeklęty, zaczarowany krąg, błędne koło, vicious circle, jak mówią anglo-sasy

  21. sama o tym marzę, Romskey
    znaczy, cudownie byłoby taką regułę znaleźć; bo oczywiście trafiłeś w sedno, na którejś z przeglądarek umieścilam motto: najłatwiej powiedzieć, że ryba psuje się od głowy. Tak po prostu nie jest! Także, niestety, nie dam sobie wciskać kitu, że zła historia jest za wszystko odpowiedzialna. Przeklęty, zaczarowany krąg, błędne koło, vicious circle, jak mówią anglo-sasy

  22. @ fm
    To dobrze, że przyznajesz się do nieposiadania własnej racji, czyli braku wiedzy. Proponuję Ci w związku z tym, żebyś zaprzestała wypisywania oczywistych nonsensów. “Solidarność” i pomarańczowa rewolucja na Ukrainie były w takim samym stopniu efektem manipulacji wrogich ośrodków z Zachodu.

    Z pewnego punktu widzenia.

    Mam Ci powiedzieć, z którego, czy zgadniesz sama?

  23. @ fm
    To dobrze, że przyznajesz się do nieposiadania własnej racji, czyli braku wiedzy. Proponuję Ci w związku z tym, żebyś zaprzestała wypisywania oczywistych nonsensów. “Solidarność” i pomarańczowa rewolucja na Ukrainie były w takim samym stopniu efektem manipulacji wrogich ośrodków z Zachodu.

    Z pewnego punktu widzenia.

    Mam Ci powiedzieć, z którego, czy zgadniesz sama?

  24. @ fm
    To dobrze, że przyznajesz się do nieposiadania własnej racji, czyli braku wiedzy. Proponuję Ci w związku z tym, żebyś zaprzestała wypisywania oczywistych nonsensów. “Solidarność” i pomarańczowa rewolucja na Ukrainie były w takim samym stopniu efektem manipulacji wrogich ośrodków z Zachodu.

    Z pewnego punktu widzenia.

    Mam Ci powiedzieć, z którego, czy zgadniesz sama?

  25. @ fm
    To dobrze, że przyznajesz się do nieposiadania własnej racji, czyli braku wiedzy. Proponuję Ci w związku z tym, żebyś zaprzestała wypisywania oczywistych nonsensów. “Solidarność” i pomarańczowa rewolucja na Ukrainie były w takim samym stopniu efektem manipulacji wrogich ośrodków z Zachodu.

    Z pewnego punktu widzenia.

    Mam Ci powiedzieć, z którego, czy zgadniesz sama?

  26. @ fm
    To dobrze, że przyznajesz się do nieposiadania własnej racji, czyli braku wiedzy. Proponuję Ci w związku z tym, żebyś zaprzestała wypisywania oczywistych nonsensów. “Solidarność” i pomarańczowa rewolucja na Ukrainie były w takim samym stopniu efektem manipulacji wrogich ośrodków z Zachodu.

    Z pewnego punktu widzenia.

    Mam Ci powiedzieć, z którego, czy zgadniesz sama?

  27. @ fm
    To dobrze, że przyznajesz się do nieposiadania własnej racji, czyli braku wiedzy. Proponuję Ci w związku z tym, żebyś zaprzestała wypisywania oczywistych nonsensów. “Solidarność” i pomarańczowa rewolucja na Ukrainie były w takim samym stopniu efektem manipulacji wrogich ośrodków z Zachodu.

    Z pewnego punktu widzenia.

    Mam Ci powiedzieć, z którego, czy zgadniesz sama?

  28. @ fm
    To dobrze, że przyznajesz się do nieposiadania własnej racji, czyli braku wiedzy. Proponuję Ci w związku z tym, żebyś zaprzestała wypisywania oczywistych nonsensów. “Solidarność” i pomarańczowa rewolucja na Ukrainie były w takim samym stopniu efektem manipulacji wrogich ośrodków z Zachodu.

    Z pewnego punktu widzenia.

    Mam Ci powiedzieć, z którego, czy zgadniesz sama?

  29. @ fm
    To dobrze, że przyznajesz się do nieposiadania własnej racji, czyli braku wiedzy. Proponuję Ci w związku z tym, żebyś zaprzestała wypisywania oczywistych nonsensów. “Solidarność” i pomarańczowa rewolucja na Ukrainie były w takim samym stopniu efektem manipulacji wrogich ośrodków z Zachodu.

    Z pewnego punktu widzenia.

    Mam Ci powiedzieć, z którego, czy zgadniesz sama?

  30. mam Ci przypomnieć, co napisałaś?
    O tym, że pomarańczowa rewolucja była organizowana “przez zewnętrzną firmę piarowską”?

    Piszesz jak ktoś, kto swoje wyobrażenia na tematy zupełnie mu nieznane składa z przypadkowo zasłyszanych, eklektycznych informacji. Odnosi się to do Polski jak i Ukrainy. Nie potrafię zrozumieć inaczej Twoich ogólnikowych stwierdzeń w rodzaju “solidarność była ruchem całkowicie autentycznym, niereżyserowanym, choć i Reagan ze swoim embargiem miał wkład, i równoczasowa prawie pieriestrojka Gorbaczowa; był w tym zaangażowany również Kościół katolicki”.

    W tym zdaniu jest wszystko i nic. Nic, co mogłoby wnieść cokolwiek do tematu dyskusji. A poza tym roi się w nim od mylnych założeń. To nieprawda, że w Polsce wszystko się zaczęlo od 1970, a potem ciągnęło się to “wszystko” do 1980, kiedy doszło do strajku w stoczni gdańskiej i tak dalej… W 1970 “to” się nie zaczęło, tylko skończyło. W 1970 zaczęło sie pojednanie. Było “pomożecie, pomożemy”, Partia z Narodem, Naród z Partią, talony na małego fiata, crackersy, marlboro, wyjazdy na dowód osobisty do NRD i Bułgarii, szwedzkie hotele, angielskie i holenderskiej sweterki z importu w salonach “Warsu” i “Sawy” na Ścianie Wschodniej w Warszawie, których zazdrościły nam wszystkie bez wyjątku demoludy. Do 1976, czyli do pierwszych podwyżek cen zywności wprowadzonych przez Gierka, panował spokój i euforia. Nastąpił wyczuwalny wzrost społecznego zadowolenia. Dopiero po strajkach w Radomiu i Ursusie zaczęło się coś dziać. Tak samo jak na Ukrainie (przede wszystkim Zachodniej) zaczęło się coś dziać po 1992, kiedy ludziom zajrzał głód w oczy. Na parę miesięcy przed rewolucją pomarańczową ocenialo się w Kijowie, że od 12 do 15 milionów Ukraińców przebywa na emigracji zarobkowej za granicą. To oni byli zaczynem tej rewolucji. Ludzie, którzy jeździli po całej Europie, ciężko pracowali i zadawali sobie pytanie, dlaczego nie mogą pracować u siebie? To nie zatrucie Juszczenki dioksynami przez emisariuszy Rosji zadecydowało o rozwoju wypadków, tylko kryzys zaufania do władz, ktory nigdy przedtem nie atykułował się na tych ziemiach z taką wyrazistością.

    Do fali strajków w 1980 też pewnie by nie doszlo. gdyby w 1970 u władzy utrzymał się Gomułka, który na pewno nie dopuściłby do tak szerokiego otwarcia granic na Zachód, na jakie pozwolił sobie Gierek.

    pozdrawiam

    .

  31. mam Ci przypomnieć, co napisałaś?
    O tym, że pomarańczowa rewolucja była organizowana “przez zewnętrzną firmę piarowską”?

    Piszesz jak ktoś, kto swoje wyobrażenia na tematy zupełnie mu nieznane składa z przypadkowo zasłyszanych, eklektycznych informacji. Odnosi się to do Polski jak i Ukrainy. Nie potrafię zrozumieć inaczej Twoich ogólnikowych stwierdzeń w rodzaju “solidarność była ruchem całkowicie autentycznym, niereżyserowanym, choć i Reagan ze swoim embargiem miał wkład, i równoczasowa prawie pieriestrojka Gorbaczowa; był w tym zaangażowany również Kościół katolicki”.

    W tym zdaniu jest wszystko i nic. Nic, co mogłoby wnieść cokolwiek do tematu dyskusji. A poza tym roi się w nim od mylnych założeń. To nieprawda, że w Polsce wszystko się zaczęlo od 1970, a potem ciągnęło się to “wszystko” do 1980, kiedy doszło do strajku w stoczni gdańskiej i tak dalej… W 1970 “to” się nie zaczęło, tylko skończyło. W 1970 zaczęło sie pojednanie. Było “pomożecie, pomożemy”, Partia z Narodem, Naród z Partią, talony na małego fiata, crackersy, marlboro, wyjazdy na dowód osobisty do NRD i Bułgarii, szwedzkie hotele, angielskie i holenderskiej sweterki z importu w salonach “Warsu” i “Sawy” na Ścianie Wschodniej w Warszawie, których zazdrościły nam wszystkie bez wyjątku demoludy. Do 1976, czyli do pierwszych podwyżek cen zywności wprowadzonych przez Gierka, panował spokój i euforia. Nastąpił wyczuwalny wzrost społecznego zadowolenia. Dopiero po strajkach w Radomiu i Ursusie zaczęło się coś dziać. Tak samo jak na Ukrainie (przede wszystkim Zachodniej) zaczęło się coś dziać po 1992, kiedy ludziom zajrzał głód w oczy. Na parę miesięcy przed rewolucją pomarańczową ocenialo się w Kijowie, że od 12 do 15 milionów Ukraińców przebywa na emigracji zarobkowej za granicą. To oni byli zaczynem tej rewolucji. Ludzie, którzy jeździli po całej Europie, ciężko pracowali i zadawali sobie pytanie, dlaczego nie mogą pracować u siebie? To nie zatrucie Juszczenki dioksynami przez emisariuszy Rosji zadecydowało o rozwoju wypadków, tylko kryzys zaufania do władz, ktory nigdy przedtem nie atykułował się na tych ziemiach z taką wyrazistością.

    Do fali strajków w 1980 też pewnie by nie doszlo. gdyby w 1970 u władzy utrzymał się Gomułka, który na pewno nie dopuściłby do tak szerokiego otwarcia granic na Zachód, na jakie pozwolił sobie Gierek.

    pozdrawiam

    .

  32. mam Ci przypomnieć, co napisałaś?
    O tym, że pomarańczowa rewolucja była organizowana “przez zewnętrzną firmę piarowską”?

    Piszesz jak ktoś, kto swoje wyobrażenia na tematy zupełnie mu nieznane składa z przypadkowo zasłyszanych, eklektycznych informacji. Odnosi się to do Polski jak i Ukrainy. Nie potrafię zrozumieć inaczej Twoich ogólnikowych stwierdzeń w rodzaju “solidarność była ruchem całkowicie autentycznym, niereżyserowanym, choć i Reagan ze swoim embargiem miał wkład, i równoczasowa prawie pieriestrojka Gorbaczowa; był w tym zaangażowany również Kościół katolicki”.

    W tym zdaniu jest wszystko i nic. Nic, co mogłoby wnieść cokolwiek do tematu dyskusji. A poza tym roi się w nim od mylnych założeń. To nieprawda, że w Polsce wszystko się zaczęlo od 1970, a potem ciągnęło się to “wszystko” do 1980, kiedy doszło do strajku w stoczni gdańskiej i tak dalej… W 1970 “to” się nie zaczęło, tylko skończyło. W 1970 zaczęło sie pojednanie. Było “pomożecie, pomożemy”, Partia z Narodem, Naród z Partią, talony na małego fiata, crackersy, marlboro, wyjazdy na dowód osobisty do NRD i Bułgarii, szwedzkie hotele, angielskie i holenderskiej sweterki z importu w salonach “Warsu” i “Sawy” na Ścianie Wschodniej w Warszawie, których zazdrościły nam wszystkie bez wyjątku demoludy. Do 1976, czyli do pierwszych podwyżek cen zywności wprowadzonych przez Gierka, panował spokój i euforia. Nastąpił wyczuwalny wzrost społecznego zadowolenia. Dopiero po strajkach w Radomiu i Ursusie zaczęło się coś dziać. Tak samo jak na Ukrainie (przede wszystkim Zachodniej) zaczęło się coś dziać po 1992, kiedy ludziom zajrzał głód w oczy. Na parę miesięcy przed rewolucją pomarańczową ocenialo się w Kijowie, że od 12 do 15 milionów Ukraińców przebywa na emigracji zarobkowej za granicą. To oni byli zaczynem tej rewolucji. Ludzie, którzy jeździli po całej Europie, ciężko pracowali i zadawali sobie pytanie, dlaczego nie mogą pracować u siebie? To nie zatrucie Juszczenki dioksynami przez emisariuszy Rosji zadecydowało o rozwoju wypadków, tylko kryzys zaufania do władz, ktory nigdy przedtem nie atykułował się na tych ziemiach z taką wyrazistością.

    Do fali strajków w 1980 też pewnie by nie doszlo. gdyby w 1970 u władzy utrzymał się Gomułka, który na pewno nie dopuściłby do tak szerokiego otwarcia granic na Zachód, na jakie pozwolił sobie Gierek.

    pozdrawiam

    .

  33. mam Ci przypomnieć, co napisałaś?
    O tym, że pomarańczowa rewolucja była organizowana “przez zewnętrzną firmę piarowską”?

    Piszesz jak ktoś, kto swoje wyobrażenia na tematy zupełnie mu nieznane składa z przypadkowo zasłyszanych, eklektycznych informacji. Odnosi się to do Polski jak i Ukrainy. Nie potrafię zrozumieć inaczej Twoich ogólnikowych stwierdzeń w rodzaju “solidarność była ruchem całkowicie autentycznym, niereżyserowanym, choć i Reagan ze swoim embargiem miał wkład, i równoczasowa prawie pieriestrojka Gorbaczowa; był w tym zaangażowany również Kościół katolicki”.

    W tym zdaniu jest wszystko i nic. Nic, co mogłoby wnieść cokolwiek do tematu dyskusji. A poza tym roi się w nim od mylnych założeń. To nieprawda, że w Polsce wszystko się zaczęlo od 1970, a potem ciągnęło się to “wszystko” do 1980, kiedy doszło do strajku w stoczni gdańskiej i tak dalej… W 1970 “to” się nie zaczęło, tylko skończyło. W 1970 zaczęło sie pojednanie. Było “pomożecie, pomożemy”, Partia z Narodem, Naród z Partią, talony na małego fiata, crackersy, marlboro, wyjazdy na dowód osobisty do NRD i Bułgarii, szwedzkie hotele, angielskie i holenderskiej sweterki z importu w salonach “Warsu” i “Sawy” na Ścianie Wschodniej w Warszawie, których zazdrościły nam wszystkie bez wyjątku demoludy. Do 1976, czyli do pierwszych podwyżek cen zywności wprowadzonych przez Gierka, panował spokój i euforia. Nastąpił wyczuwalny wzrost społecznego zadowolenia. Dopiero po strajkach w Radomiu i Ursusie zaczęło się coś dziać. Tak samo jak na Ukrainie (przede wszystkim Zachodniej) zaczęło się coś dziać po 1992, kiedy ludziom zajrzał głód w oczy. Na parę miesięcy przed rewolucją pomarańczową ocenialo się w Kijowie, że od 12 do 15 milionów Ukraińców przebywa na emigracji zarobkowej za granicą. To oni byli zaczynem tej rewolucji. Ludzie, którzy jeździli po całej Europie, ciężko pracowali i zadawali sobie pytanie, dlaczego nie mogą pracować u siebie? To nie zatrucie Juszczenki dioksynami przez emisariuszy Rosji zadecydowało o rozwoju wypadków, tylko kryzys zaufania do władz, ktory nigdy przedtem nie atykułował się na tych ziemiach z taką wyrazistością.

    Do fali strajków w 1980 też pewnie by nie doszlo. gdyby w 1970 u władzy utrzymał się Gomułka, który na pewno nie dopuściłby do tak szerokiego otwarcia granic na Zachód, na jakie pozwolił sobie Gierek.

    pozdrawiam

    .

  34. mam Ci przypomnieć, co napisałaś?
    O tym, że pomarańczowa rewolucja była organizowana “przez zewnętrzną firmę piarowską”?

    Piszesz jak ktoś, kto swoje wyobrażenia na tematy zupełnie mu nieznane składa z przypadkowo zasłyszanych, eklektycznych informacji. Odnosi się to do Polski jak i Ukrainy. Nie potrafię zrozumieć inaczej Twoich ogólnikowych stwierdzeń w rodzaju “solidarność była ruchem całkowicie autentycznym, niereżyserowanym, choć i Reagan ze swoim embargiem miał wkład, i równoczasowa prawie pieriestrojka Gorbaczowa; był w tym zaangażowany również Kościół katolicki”.

    W tym zdaniu jest wszystko i nic. Nic, co mogłoby wnieść cokolwiek do tematu dyskusji. A poza tym roi się w nim od mylnych założeń. To nieprawda, że w Polsce wszystko się zaczęlo od 1970, a potem ciągnęło się to “wszystko” do 1980, kiedy doszło do strajku w stoczni gdańskiej i tak dalej… W 1970 “to” się nie zaczęło, tylko skończyło. W 1970 zaczęło sie pojednanie. Było “pomożecie, pomożemy”, Partia z Narodem, Naród z Partią, talony na małego fiata, crackersy, marlboro, wyjazdy na dowód osobisty do NRD i Bułgarii, szwedzkie hotele, angielskie i holenderskiej sweterki z importu w salonach “Warsu” i “Sawy” na Ścianie Wschodniej w Warszawie, których zazdrościły nam wszystkie bez wyjątku demoludy. Do 1976, czyli do pierwszych podwyżek cen zywności wprowadzonych przez Gierka, panował spokój i euforia. Nastąpił wyczuwalny wzrost społecznego zadowolenia. Dopiero po strajkach w Radomiu i Ursusie zaczęło się coś dziać. Tak samo jak na Ukrainie (przede wszystkim Zachodniej) zaczęło się coś dziać po 1992, kiedy ludziom zajrzał głód w oczy. Na parę miesięcy przed rewolucją pomarańczową ocenialo się w Kijowie, że od 12 do 15 milionów Ukraińców przebywa na emigracji zarobkowej za granicą. To oni byli zaczynem tej rewolucji. Ludzie, którzy jeździli po całej Europie, ciężko pracowali i zadawali sobie pytanie, dlaczego nie mogą pracować u siebie? To nie zatrucie Juszczenki dioksynami przez emisariuszy Rosji zadecydowało o rozwoju wypadków, tylko kryzys zaufania do władz, ktory nigdy przedtem nie atykułował się na tych ziemiach z taką wyrazistością.

    Do fali strajków w 1980 też pewnie by nie doszlo. gdyby w 1970 u władzy utrzymał się Gomułka, który na pewno nie dopuściłby do tak szerokiego otwarcia granic na Zachód, na jakie pozwolił sobie Gierek.

    pozdrawiam

    .

  35. mam Ci przypomnieć, co napisałaś?
    O tym, że pomarańczowa rewolucja była organizowana “przez zewnętrzną firmę piarowską”?

    Piszesz jak ktoś, kto swoje wyobrażenia na tematy zupełnie mu nieznane składa z przypadkowo zasłyszanych, eklektycznych informacji. Odnosi się to do Polski jak i Ukrainy. Nie potrafię zrozumieć inaczej Twoich ogólnikowych stwierdzeń w rodzaju “solidarność była ruchem całkowicie autentycznym, niereżyserowanym, choć i Reagan ze swoim embargiem miał wkład, i równoczasowa prawie pieriestrojka Gorbaczowa; był w tym zaangażowany również Kościół katolicki”.

    W tym zdaniu jest wszystko i nic. Nic, co mogłoby wnieść cokolwiek do tematu dyskusji. A poza tym roi się w nim od mylnych założeń. To nieprawda, że w Polsce wszystko się zaczęlo od 1970, a potem ciągnęło się to “wszystko” do 1980, kiedy doszło do strajku w stoczni gdańskiej i tak dalej… W 1970 “to” się nie zaczęło, tylko skończyło. W 1970 zaczęło sie pojednanie. Było “pomożecie, pomożemy”, Partia z Narodem, Naród z Partią, talony na małego fiata, crackersy, marlboro, wyjazdy na dowód osobisty do NRD i Bułgarii, szwedzkie hotele, angielskie i holenderskiej sweterki z importu w salonach “Warsu” i “Sawy” na Ścianie Wschodniej w Warszawie, których zazdrościły nam wszystkie bez wyjątku demoludy. Do 1976, czyli do pierwszych podwyżek cen zywności wprowadzonych przez Gierka, panował spokój i euforia. Nastąpił wyczuwalny wzrost społecznego zadowolenia. Dopiero po strajkach w Radomiu i Ursusie zaczęło się coś dziać. Tak samo jak na Ukrainie (przede wszystkim Zachodniej) zaczęło się coś dziać po 1992, kiedy ludziom zajrzał głód w oczy. Na parę miesięcy przed rewolucją pomarańczową ocenialo się w Kijowie, że od 12 do 15 milionów Ukraińców przebywa na emigracji zarobkowej za granicą. To oni byli zaczynem tej rewolucji. Ludzie, którzy jeździli po całej Europie, ciężko pracowali i zadawali sobie pytanie, dlaczego nie mogą pracować u siebie? To nie zatrucie Juszczenki dioksynami przez emisariuszy Rosji zadecydowało o rozwoju wypadków, tylko kryzys zaufania do władz, ktory nigdy przedtem nie atykułował się na tych ziemiach z taką wyrazistością.

    Do fali strajków w 1980 też pewnie by nie doszlo. gdyby w 1970 u władzy utrzymał się Gomułka, który na pewno nie dopuściłby do tak szerokiego otwarcia granic na Zachód, na jakie pozwolił sobie Gierek.

    pozdrawiam

    .

  36. mam Ci przypomnieć, co napisałaś?
    O tym, że pomarańczowa rewolucja była organizowana “przez zewnętrzną firmę piarowską”?

    Piszesz jak ktoś, kto swoje wyobrażenia na tematy zupełnie mu nieznane składa z przypadkowo zasłyszanych, eklektycznych informacji. Odnosi się to do Polski jak i Ukrainy. Nie potrafię zrozumieć inaczej Twoich ogólnikowych stwierdzeń w rodzaju “solidarność była ruchem całkowicie autentycznym, niereżyserowanym, choć i Reagan ze swoim embargiem miał wkład, i równoczasowa prawie pieriestrojka Gorbaczowa; był w tym zaangażowany również Kościół katolicki”.

    W tym zdaniu jest wszystko i nic. Nic, co mogłoby wnieść cokolwiek do tematu dyskusji. A poza tym roi się w nim od mylnych założeń. To nieprawda, że w Polsce wszystko się zaczęlo od 1970, a potem ciągnęło się to “wszystko” do 1980, kiedy doszło do strajku w stoczni gdańskiej i tak dalej… W 1970 “to” się nie zaczęło, tylko skończyło. W 1970 zaczęło sie pojednanie. Było “pomożecie, pomożemy”, Partia z Narodem, Naród z Partią, talony na małego fiata, crackersy, marlboro, wyjazdy na dowód osobisty do NRD i Bułgarii, szwedzkie hotele, angielskie i holenderskiej sweterki z importu w salonach “Warsu” i “Sawy” na Ścianie Wschodniej w Warszawie, których zazdrościły nam wszystkie bez wyjątku demoludy. Do 1976, czyli do pierwszych podwyżek cen zywności wprowadzonych przez Gierka, panował spokój i euforia. Nastąpił wyczuwalny wzrost społecznego zadowolenia. Dopiero po strajkach w Radomiu i Ursusie zaczęło się coś dziać. Tak samo jak na Ukrainie (przede wszystkim Zachodniej) zaczęło się coś dziać po 1992, kiedy ludziom zajrzał głód w oczy. Na parę miesięcy przed rewolucją pomarańczową ocenialo się w Kijowie, że od 12 do 15 milionów Ukraińców przebywa na emigracji zarobkowej za granicą. To oni byli zaczynem tej rewolucji. Ludzie, którzy jeździli po całej Europie, ciężko pracowali i zadawali sobie pytanie, dlaczego nie mogą pracować u siebie? To nie zatrucie Juszczenki dioksynami przez emisariuszy Rosji zadecydowało o rozwoju wypadków, tylko kryzys zaufania do władz, ktory nigdy przedtem nie atykułował się na tych ziemiach z taką wyrazistością.

    Do fali strajków w 1980 też pewnie by nie doszlo. gdyby w 1970 u władzy utrzymał się Gomułka, który na pewno nie dopuściłby do tak szerokiego otwarcia granic na Zachód, na jakie pozwolił sobie Gierek.

    pozdrawiam

    .

  37. mam Ci przypomnieć, co napisałaś?
    O tym, że pomarańczowa rewolucja była organizowana “przez zewnętrzną firmę piarowską”?

    Piszesz jak ktoś, kto swoje wyobrażenia na tematy zupełnie mu nieznane składa z przypadkowo zasłyszanych, eklektycznych informacji. Odnosi się to do Polski jak i Ukrainy. Nie potrafię zrozumieć inaczej Twoich ogólnikowych stwierdzeń w rodzaju “solidarność była ruchem całkowicie autentycznym, niereżyserowanym, choć i Reagan ze swoim embargiem miał wkład, i równoczasowa prawie pieriestrojka Gorbaczowa; był w tym zaangażowany również Kościół katolicki”.

    W tym zdaniu jest wszystko i nic. Nic, co mogłoby wnieść cokolwiek do tematu dyskusji. A poza tym roi się w nim od mylnych założeń. To nieprawda, że w Polsce wszystko się zaczęlo od 1970, a potem ciągnęło się to “wszystko” do 1980, kiedy doszło do strajku w stoczni gdańskiej i tak dalej… W 1970 “to” się nie zaczęło, tylko skończyło. W 1970 zaczęło sie pojednanie. Było “pomożecie, pomożemy”, Partia z Narodem, Naród z Partią, talony na małego fiata, crackersy, marlboro, wyjazdy na dowód osobisty do NRD i Bułgarii, szwedzkie hotele, angielskie i holenderskiej sweterki z importu w salonach “Warsu” i “Sawy” na Ścianie Wschodniej w Warszawie, których zazdrościły nam wszystkie bez wyjątku demoludy. Do 1976, czyli do pierwszych podwyżek cen zywności wprowadzonych przez Gierka, panował spokój i euforia. Nastąpił wyczuwalny wzrost społecznego zadowolenia. Dopiero po strajkach w Radomiu i Ursusie zaczęło się coś dziać. Tak samo jak na Ukrainie (przede wszystkim Zachodniej) zaczęło się coś dziać po 1992, kiedy ludziom zajrzał głód w oczy. Na parę miesięcy przed rewolucją pomarańczową ocenialo się w Kijowie, że od 12 do 15 milionów Ukraińców przebywa na emigracji zarobkowej za granicą. To oni byli zaczynem tej rewolucji. Ludzie, którzy jeździli po całej Europie, ciężko pracowali i zadawali sobie pytanie, dlaczego nie mogą pracować u siebie? To nie zatrucie Juszczenki dioksynami przez emisariuszy Rosji zadecydowało o rozwoju wypadków, tylko kryzys zaufania do władz, ktory nigdy przedtem nie atykułował się na tych ziemiach z taką wyrazistością.

    Do fali strajków w 1980 też pewnie by nie doszlo. gdyby w 1970 u władzy utrzymał się Gomułka, który na pewno nie dopuściłby do tak szerokiego otwarcia granic na Zachód, na jakie pozwolił sobie Gierek.

    pozdrawiam

    .